Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223022.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2017

Dystans całkowity:1851.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:62:39
Średnia prędkość:26.56 km/h
Maksymalna prędkość:80.00 km/h
Suma podjazdów:27219 m
Maks. tętno maksymalne:194 (99 %)
Maks. tętno średnie:179 (91 %)
Suma kalorii:31331 kcal
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:80.48 km i 2h 50m
Więcej statystyk
  • DST 187.00km
  • Kalorie 3730kcal
  • Podjazdy 2000m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto

Piątek, 30 czerwca 2017 · dodano: 05.07.2017 | Komentarze 0


Kategoria 100-200, blisko domu


Podsumowanie czerwca

Piątek, 30 czerwca 2017 · dodano: 30.06.2017 | Komentarze 0

Minął kolejny bardzo dobry dla mnie miesiąc. Solidnie trenowałem cały czas, startów było znowu mało ale gdyby nie ... pech i jedne odwołane zawody to miałbym 5 startów na koncie i  prawdopodobnie zwycięstwo. Udało się solidnie przygotować do lipcowych startów, będzie to prawdziwy test, co sobotę ciężkie zawody z dużą ilością przewyższeń. Bardzo dobry wynik w Rajczy utwierdził mnie w przekonaniu, że to co robię jest właściwe, sporo osób próbuje mnie uczyć jak trenować a ja najlepiej wiem co dla mnie dobre. Trochę nie wyszła mi czasówka w Moravce ale byłem po wyścigu w Rajczy i odczuwałem zmęczenie. Nie udało się wystartować w wyścigu na Bahenec. Szkoda, bo z taką formą mógłbym wygrać cały wyścig. Odechciało mi się wtedy kolarstwa, będąc w potrzebie nie uzyskałem od nikogo pomocy, przykre to jest, ludzie są zadumani w sobie i szukają tylko sposobu w jaki ograć innych, trenować się nie chce lub nie umieją i tak to później wygląda. Odbiłem to sobie na Javorovym. Bardzo dobry wyścig z pechowym początkiem i brakło trochę do pudła. 7 miejsce OPEN nie jest złe, moim zdaniem dużo więcej warte niż zwycięstwo OPEN kobiet. Sporo krytyki na mnie spadło w ostatnim czasie, narzekać każdy potrafi i zamiast się najpierw zastanowić nad tym co powiedzieć to gada bzdury pozbawione sensu. Nawet gdyby było trochę prawdy w tych "pomówieniach" to niech mi to udowodnią, wszyscy są niby tacy uczciwi a innych wyzywają od oszustów. Niech popatrzą na moje wyniki a innych w ciągu kliku ostatnich lat a zobaczą różnicę. Ja stopniowo się poprawiam a zdarzają się tacy co nagle wyskoczyli z dużo lepszą formą i jakoś na nich nikt nie narzeka. Ostatnio też zauważyłem, że ktoś blokuje moje treningi na Stravie, mnie to nie rusza ale to jest brak szacunku, osoby które ewidentnie oszukują i np. na Podjeździe pod Salmopol mają średnią 50 km/h nie są zablokowane a moja jazda już tak. Ja mam to gdzieś, to że wszyscy walczą o jakieś śmieszne "KOMy" nie znając znaczenia tego słowa i szpanują tym nie zrobi z nich dobrych kolarzy. Podobnie sprawa ma się ze średnimi, niektórzy są nawet tak bezczelni, że wrzucają zdjęcia liczników które pokazały im o 0,1 km/h wyższą średnią niż wyliczyła Strava. Lista osób których przestałem szanować powiększyła się o kilka nowych nazwisk. Ja mam wszystkich szanować i lubić a inni mogą mną "zamiatać podłogę", tak na pewno nie będzie. Mistrzowie treningów z wygolonymi nogami, świecącymi lekkimi karbonami i ciuchami udającymi, że są PRO mnie nie kręcą. Już się pary razy przejechałem, gdy miałem dobre wyniki to sporo osób się mną interesowało a gdy szło gorzej to tylko garstka ludzi. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Od dzisiaj będąc w potrzebie nie będę liczył na pomoc innych skoro raczej jej nie otrzymam. 
W ostatnim miesiącu udało się zaliczyć kilka nowych podjazdów, odwiedzić dawno nie uczęszczane drogi oraz poprawić kilka rekordów czasowych na podjazdach.
W lipcu planuję startować w każdy weekend, trenował będę mniej a bardziej skupię się na odpoczynku i utrzymywaniu formy.
Plan lipcowych startów:
1. 01.07 - Pętla Beskidzka - ważny start, cel to walka o Top 5 kategorii A.
2. 02.07 - Zameczek - walka o czas poniżej 8 minut.
3. 08.07 - Tatra Road Race - treningowy start na dystansie PRO.
4. 15.07 - Beskyd Tour - treningowy start na dystanse 163 km.
5. 22.07 - Klasyk Kłodzki - walka o utrzymanie 2 miejsca w Generalce Górskiej. 
6. 29.07 - Przełomy Wisłoka - treningowy start, utrzymanie wysokiego miejsca w Generalce.
Czerwcowe rekordy czasowe:




  • DST 70.00km
  • Czas 02:29
  • VAVG 28.19km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • HRmax 166 ( 85%)
  • HRavg 127 ( 65%)
  • Kalorie 1555kcal
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 75

Środa, 28 czerwca 2017 · dodano: 29.06.2017 | Komentarze 0

Kolejny spokojny trening. Pogoda niezbyt dobra i wiatr, jakoś nie czułem jego siły walcząc z nim, dopiero gdy wiał w plecy to zauważyłem jego moc. Za cel obrałem sobie rynek w Wiśle. Pojechałem przez Jaworze a później chciałem sprawdzić jedną drogę i okazało się, że nie ma tam asfaltu ale 100 metrów to można na szosie przejechać. Przed Świętoszówką wyjechałem na główną drogę i jechałem nią przez kilka kilometrów. Przed Skoczowem odbiłem w lewo i bocznymi drogami znalazłem się w Ustroniu. Chciałem sprawdzić drogę którą ma prowadzić Puchar Równicy. Jakoś przeoczyłem ten skręt i gdy się zorientowałem to trafiłem na ślepy zjazd a później skręciłem nie w tą drogę co trzeba, droga równa i bez ruchu samochodowego, niezbyt szeroka. Wyjechałem przed Zawodziem i później już znaną drogą do Ustronia. Droga wzdłuż Wisły w remoncie i musiałem jechać przez przejazd kolejowy i ronda. Ruch w mieście spory lecz udało się przejechać. Jechało się dobrze, może nie szybko ale pilnowałem by jechać spokojnie a wiejący w twarz wiatr nie ułatwiał sprawy. Jechało się bardzo dobrze i dosyć szybko znalazłem się w Wiśle i tam także spory ruch. Nawróciłem na rondzie i zjechałem na rynek. Krótki postój na napój i trzeba było wracać do domu. Przez Wisłę trochę spowolnień ale później bardzo szybka jazda. Do skrętu na Cieszyn dosyć nierównym tempem ale później już równo. Wiatr pozwalał bez wysiłku jechać cały czas ponad 45 km/h i z ciekawości zmierzyłem sobie czas do Skoczowa. Niecałe 13 minut na odcinku prawie 11 km, na tym odcinku też jechałem z wysoką kadencją, w zapasie jeszcze miałem 2 zęby na kasecie. Od Skoczowa już z bocznym wiatrem. Miałem jechać spokojnie, więc zwolniłem i już równym tempem dojechałem do domu. Dobrze, że mam teraz okres odpoczynku, noga jest niezła, forma chyba nawet życiowa i trzeba to wykorzystać w weekend, chyba nawet pogoda nie odbierze mi chęci walki. Bardziej zależy mi na dobrym przejechaniu sobotniego maratonu niż niedzielnej czasówce. Poziom zapowiada się wysoki ale z moimi czasami na podjazdach w tym roku powinienem powalczyć o bardzo wysokie miejsca. W piątek sprawdzę jeszcze rower przed weekendem, ostatnio znowu coś stało się z manetką i tylna przerzutka nie działała jak należy. Założyłem też nowe opony, co prawda nie takie jakie chciałem ale czasem warto poeksperymentować. Wolę mieć coś unikatowego niż upodabniać się do innych.
https://www.strava.com/activities/1058412131




  • DST 51.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 27.82km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 163 ( 83%)
  • HRavg 121 ( 62%)
  • Podjazdy 440m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 74

Wtorek, 27 czerwca 2017 · dodano: 27.06.2017 | Komentarze 0

Spokojny wieczorny trening. Pogoda dopisała, noga podawała i tyle. Trochę z rytmu wybijali nerwowi kierowcy, szczególnie na bocznych drogach. Jutro podobny trening, może trochę dłuższy z jakimś postojem na nawodnienie.
https://www.strava.com/activities/1057065235




  • DST 148.00km
  • Czas 05:44
  • VAVG 25.81km/h
  • VMAX 70.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 180 ( 92%)
  • HRavg 135 ( 69%)
  • Podjazdy 3030m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 73

Niedziela, 25 czerwca 2017 · dodano: 25.06.2017 | Komentarze 0

Kolejny bardzo dobry trening, nogi nieco ubite po wczoraj, lecz nie było źle. Wyjechałem przed 6, było chłodno, jednak nie brałem rękawków i to było dobry wybór. Na początek pagórkowaty odcinek przez Jaworze do Ustronia. tempo umiarkowane i dosyć ciężko się jechało. Pierwszy konkretny podjazd to Równica, postanowiłem wjechać od Zawodzia. Jechałem cały czas równym tempem, szło bardzo topornie a czas wyszedł nawet dobry. Zawróciłem zaraz za budką poboru opłat i bardzo zimny zjazd. Po zjeździe postanowiłem zaliczyć jakiś podjazd w Wiśle. Skręciłem za torami na Gahurę a później Na Bucznik, wjechałem jadnak tylko do końca asfaltu i zjechałem w dół. Kolejnym wyzwaniem była Kubalonka, po dosyć spokojnym dojeździe nastąpiło prawie 3,5 kilometra podjazdu. Wjechałem równym tempem i czas wyszedł dosyć dobry. Przez Stecówkę zjechałem do Istebnej, miałem dylemat czy jechać na Koczy Zamek czy Pietraszonkę. Wybrałem opcję numer 2 i pojechałem, podjazd mnie zaskoczył, nie pamiętałem tej góry i okazało się, że sporo jest odcinków o nachyleniu prawie 20 %. Jakoś się wtoczyłem na górę, krótka sesja zdjęciowa i zjazd do Zaolzia. Krótka ścianka i znalazłem się w Istebnej. Kawałek w górę i później po pagórkach przez Jasnowice do Bukowca. Przed Granicą złapał mnie Darek i wspólnie dołączyliśmy do grupy. Mieliśmy się ścigać na odcinku 10 kilometrów. Po starci część osób od razu odjechała i zostałem lekko z tyłu. Gdy tylko zrobiło się stromiej to dołączyłem do grupki. Na kolejnym trudniejszym fragmencie wyszedłem na przód i nikt nie utrzymał koła. Na wypłaszczeniach celowo zwalniałem by nie jechać samotnie. Jednak dopiero za Istebną dołączył Andrzej. W pewnym momencie nawet zostałem z tyłu, na ostatnich 2 kulometrach nieco przyśpieszyłem i na ponad kilometrze zyskałem nad Andrzejem około minuty, to jest przepaść. Ostatnie 700 metrów przejechałem wolniej o sekundę niż Przemek Niemiec, miejsce 2 na Stavie na ponad 1600 osób bardzo cieszy. Na Ochodzitej bufet i zjazd do Istebnej, po drodze trochę błądzenia i szukania alternatywnej drogi i ostatecznie zjazd do Istebnej. Kolejny cel to Kubalonka, wiechem równym tempem bez spiny, to że część osób wjechała szybciej nie ma znaczenia, to tylko trening. Po wjechaniu samotnie i wolno zjechałem do Wisły i na deser pozostał Salmopol.Za rondem spotkałem kolarz który znowu narzekał na Jas-Kółkę z którą jechał do Ustronia ale nie mogł znieść jego marudzenia więc go urwał.  Do skoczni z wiatrem w dobrym tempie, później zaczęły się schody. Do podnóża dosyć spokojnym tempem, do drodze spotkałem Piotrka Tomanę i  kawełek z nim po zmianach. Przed podjazdem zostałem sam, początek dosyć spokojnie, po 1500 metrach zachciało mi się walki o rekord. Dalszą część podjazdu przejechałem równym tempem i rekord poprawiony o prawie minutę. Pozostał zjazd do Bielska i kilka pagórków do domu. Przed miałem lekki kryzys, udało się szybko przezwyciężyć i w dobrym tempie dojechałem do domu. Ja już nie mam powoli słów do pewnych osób, jak uważają się za "Mistrzów" to niech to udowodnią na zawodach by takie "nieutalentowane, słabe i beznadziejne futrzaki" jak ja nie musiały się starać. Ja naprawdę nie potrzebuje jeździć w żadnych barwach. Żaden rower, strój i drużyna nie poprawi formy tak jak racjonalny i zaplanowany trening. Cały zaplanowany trening przed Pętlą Beskidzką zrealizowałem, można odpocząć a w weekend walka, brak przynajmniej jednego podium to będzie porażka. Trochę żałuję, że nie pojechałem dzisiaj do Sieroszewic na czasówkę, z taką formą to mógłbym powalczyć o zwycięstwo a podium miałbym spokojnie. 
Podjazdy:
I.     Równica od Zawodzia 6,6 km 380 m ( 5,8 % ) 0:22:44 ( 17,42 ) 154 ( 78 % )
      Równica od Skalicy "Koniec kostki brukowej" 3,2 km 260 m ( 8,1 % ) 0:12:15 ( 15,67 ) 158 ( 80 % )
II.    Bucznik z Wisły 2,2 km 150 ( 6,8 % ) 0:08:27 ( 15,62 ) 150 ( 76 % )
III.   Kubalonka od Wisły 3,3 km 200 m ( 6,6 % ) 0:11:05 ( 17,86 ) 154 ( 78 % ) 
IV.   Pietraszonka 1,8 km 120 m ( 6,7 % ) 0:06:41 ( 16,16 ) 154 ( 78 % )
V.    Istebna z Zaolzia 0,7 km 70 m ( 10,0 % ) 0:03:07 ( 13,48 ) 149 ( 75 % )
VI.   Ochodzita do Jaworzynki 5,9 km 250 m ( 4,2 % ) 0:16:37 ( 21,30 ) 157 ( 79 % )
VII.  Kubalonka od Istebnej 3,8 km 210 m ( 5,5 % ) 0:12:30 ( 18,24 ) 160 ( 81 % )
VIII. Salmopol od Wisły 5,0 km 330 m ( 6,6 % ) 0:15:32 ( 19,31 ) 168 ( 85 % )




  • DST 131.00km
  • Czas 05:30
  • VAVG 23.82km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 179 ( 91%)
  • HRavg 135 ( 69%)
  • Kalorie 3967kcal
  • Podjazdy 3060m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 72

Sobota, 24 czerwca 2017 · dodano: 24.06.2017 | Komentarze 0

Bardzo dobry ale i pechowy trening. Wyjechałem o 6 z domu i przez Bielsko dosyć sprawnie udało się przejechać. Na dzień dobry czekał mnie podjazd na Przegibek. Tempo spokojne i po niecałych 12 minutach byłem na szczycie. Od razu zjazd do Międzybrodzia i walka z wiatrem. Skierowałem się w kierunku Porąbki i Wielkiej Puszczy. Dogonił mnie jakiś kolarz i chwilę jechaliśmy razem, później się zerwał i odjechał. Na trudniejszym fragmencie pojechałem nieco mocniej i znowu nie zatrzymywałem się na szczycie i zjechałem do Targanic. Przed podjazdem lekko zwolniłem i zdjąłem okulary i rozpiąłem koszulkę. Zacząłem podjazd i po jakimś kilometrze zobaczyłem tego kolarza na poboczu. Okazało się, że ma skurcze, nie mogłem mu pomóc i jechałem dalej. Gdy tylko zrobiło się stromiej podkręciłem dosyć wyraźnie tempo i mocno wjechałem na szczyt. Na dokładkę wjechałem do hotelu na szczycie. Chwila oddechu i zjazd. Nie zajechałem jednak daleko, po niecałym kilometrze poczułem lekkie bicie tylnego koła, myślałem, że to szprycha a jednak kapeć. Zatrzymałem się, wyciągnąłem spory kawałek metalu z opony i wziąłem się za załatanie bardzo małej dziury. Musiałem jeszcze załatać dętkę bo wczoraj wyjąłem dętkę z torebki i zapomniałem schować. Załatanie i napompowanie zajęło około 10 minut. W międzyczasie minęła mnie 2 kolarzy. Jeden zapytał czy w czymś pomóc a drugi mnie obraził, miałem ochotę rzucić tym kołem w niego ale szkoda koła na takiego typa. Mnie już nic nie zdziwi, wiem, że nie jestem lubiany w peletonie, że dla wielu osób nie jestem kolarzem ale ileż można wysłuchiwać takich głupich i nieładnych uwag na swój temat. Odechciało mi się jazdy, ciężko było się zmotywować do dalszej jazdy i zjechałem bardzo wolno do Łękawicy. Straciłem trochę czasu na defekcie i musiałem odpuścić jeden podjazd. Według planu pojechałem na Łysinę, podjazd pojechałem schodkowo, zacząłem spokojnie i stopniowo podkręcałem tempo, do rekordu dużo nie brakło a w bonusie wjechałem aż do punktu widokowego, jest tam fajny fragment z nachyleniem 25 %. Na szczycie musiałem dopompować powietrza i asekuracyjny zjazd w dół. Powoli brakowało wody w bidonach, regularnie jadłem i przed Rychwałdkiem zjadłem żela. Podjazd od strony Łękawicy jest dłuższy i chyba nieco trudniejszy, w średnim tempie wjechałem na górę i zjechałem w dół, przed przejazdem kolejowym nawróciłem. Podjazd od drugiej strony poszedł mi dosyć kiepsko, chwilowy kryzys mnie złapał ale później było lepiej. Zamiast jechać prosto w kierunku Żaru skręciłem po zjeździe w lewo na Moszczenicę. Pagórkowaty odcinek pod wiatr ciągnął mi się strasznie, w końcu znalazłem sklep i na miejscu wlałem do siebie litr płynów i napełniłem bidony. Do Międzybrodzia dojechałem dosyć spokojnym tempem i czekał mnie najdłuższy podjazd na trasie. Postanowiłem jechać oszczędnie i to była dobra decyzja, czas może nie wyszedł rewelacyjny, ale przynajmniej się nie zmęczyłem. Na szczycie ludzi jak mrówek, dodatkowo w okolicy odbywał się jakiś bieg. Długo nie byłem na szczycie i zjazd w dół. Trochę szybciej niż wcześniej zjechałem do Międzybrodzia i na deser pozostał Przegibek. Miałem jechać na zupełnym luzie ale po drodze znowu pechowa sytuacja. Kiedy zaczynałem ostatnie 3 kilometry podjazdu, zdejmowałem okulary i wtedy z przeciwka nadjechał rozpędzony samochód i podmuch wiatru porwał moje okulary i długo ich szukałem w krzakach. Dodatkowo podczas szukania wypadła pompka. Straciłem znowu trochę czasu i jeszcze raz się zatrzymałem tym razem w źródełku po wodę. Podjazd nie wjechałem już spokojnie tylko trochę mocniejszym tempem. Jeszcze jakaś rezerwa była i to cieszy, po prawie 3000 metrach w pionie i 120 km trasy, dobrze to wróży przed Pętlą Beskidzką. Do domu wróciłem już bez spiny. Jutro znowu 6-7 podjazdów, tym razem na lepszym rowerze. Może jakiś rekordzik wpadnie, zobaczymy.
Podjazdy:
I.     Przełęcz Przegibek od Straconki 3,4 km 190 m ( 5,6 % )         0:11:53 ( 17,17 ) 151 ( 76 % )
II.    Przełęcz Targanicka od Targanic 0,5 km 70 m ( 14,0 % )         0:03:16 ( 9,68 ) 162 ( 82 % )
III.   Przełęcz Kocierska od Targanic 3,8 km 270 m ( 7,1 % )          0:14:29 ( 15,74 ) 161 ( 81 % )
IV.   Łysina 1,9 km 200 m ( 10,5 % )                                                 0:09:01 ( 12,64 ) 164 ( 83 % )
V.    Przełęcz Rychwałdzka z Rychwałdu 2,5 km 140 m ( 5,6 % )  0:09:00 ( 16,67 ) 153 ( 77 % )
VI.  Przełęcz Rychwałdzka z Pewli Małej 1,6 km 140 m ( 7,5 % )   0:06:35 ( 14,58 ) 156 ( 79 % )
VII. Góra Żar 7,7 km 420 m ( 5,5 % )                                                0:27:14 ( 16,96 ) 156 ( 79 % )
VIII.Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:11:33 ( 15,58 ) 155 ( 78 % )

https://www.strava.com/activities/1051457409




  • DST 58.00km
  • Czas 02:26
  • VAVG 23.84km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 179 ( 91%)
  • HRavg 132 ( 67%)
  • Podjazdy 1400m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 71

Czwartek, 22 czerwca 2017 · dodano: 22.06.2017 | Komentarze 0

Bardzo ciężki trening, pierwszy raz w tym roku trenowałem podjazdy metodą interwałową, taki trening nie jest przyjemny ale daje najlepsze rezultaty. Nie bardzo chciało mi się jechać, zmęczenie chyba większe niż wczoraj, tętno też niższe, był to ostatni dzien na taki trening przed Pętlą Beskidzką. Wyjechałem przed 7 i było chłodno. Nie wziąłem jednak żadnej kurtki a nawet rękawków i to była dobra decyzja, nie były dziś potrzebne. Przez miasto przejechałem na luzie i na dzień dobry musiałem wjechać na Przegibek. Po drodze widziałem znaki informujące o zwężeniu i kawałek dalej samochody i robotników. Wjechałem spokojnie na szczyt i zjazd do Międzybrodzia. Planowałem wjechać 3 razy na szczyt, myślałem, że ten 3 kilometrowy odcinek wystarczy na 10 minut jazdy. Był jednak trochę za krótki. Pierwszy podjazd zacząłem chyba zbyt mocno, tempo prawie 25 km/h na 7 % nachylenia to przesada. Po 2 minutach mocnej jazdy wrzuciłem najlżejsze przełożenie i najwolniej jak umiałem jechałem przez 2 minuty. Po 2 minutach luźnej jazdy znowu przyśpieszyłem. Tym razem było już trudniej i jechałem nieco lżej niż początek. Odpoczynek trafił akurat na najtrudniejszym fragmencie. Ostatnie 2 minuty podjazdu to najmocniejsza jazda. Brakło 100 metrów i musiałem przejechać szczyt by móc zwolnić. Po spokojnym zjeździe powtórka z jedną różnicą, początek pojechałem nieco lżej za to końcówkę mocniej. Znowu musiałem przejechać szczyt i dopiero zawrócić. Trzeci podjazd nie różnił się niczym od drugiego i nawet w identycznym czasie wjechałem na szczyt. Miałem zjechać do Straconki i wjechać jeszcze raz na górę, zjechałem jednak powoli na Międzybrodzie i jeszcze raz wjechałem na szczyt. Tym razem tempo było spokojne, nogi już dosyć wyraźnie czułem a to znaczy, że trening został w nogach i powinien przynieść efekty. Zjazd do Straconki wolny, przez połowę odcinka zwężenie i prace przy nawierzchni. Do domu wróciłem już spokojniejszym tempem. Jutro upragniony dzień wolny od roweru a w weekend góry.
Podjazdy:
I.Przełęcz Przegibek od Straconki 3,4 km 190 m ( 5,6 % ) 0:12:15 ( 16,66 ) 146 ( 74 % )
II.Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:09:53 ( 18,21 ) 157 ( 79 % )
III.Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:09:59 ( 18,03 ) 157 ( 79 % )
IV.Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:09:59 ( 18,03 ) 158 ( 79 % )
V.Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:11:31 ( 15,63 ) 147 ( 74 % )
 https://www.strava.com/activities/1048502246




  • DST 80.00km
  • Czas 02:44
  • VAVG 29.27km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 169 ( 86%)
  • HRavg 124 ( 63%)
  • Podjazdy 470m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 70

Środa, 21 czerwca 2017 · dodano: 21.06.2017 | Komentarze 0

Kolejny poranny trening. Byłem trochę zmęczony i wszystko nie wyszło dokładnie tak jak myślałem. Tym razem pojechałem przez Jaworze i ominąłem remontowany odcinek na ul. Cieszyńskiej. Do Skoczowa dojechałem na luzie i skręciłem w prawo na Katowice. Ruszyłem mocniej i jechałem tak przez 5 minut. Planowałem co prawda 3 10 minutowe tempówki a zrobiłem 5 po 5 minut. Pierwsza skończyła się przed Ochabami i do Drogomyśla spokojnie. Od świateł znowu rura i ogień przez 5 minut. Warunki sprzyjały, wiatr wiał prosto w twarz i nie było lekko. Zwolnienie było krótkie, w Zbytkowie przejechałem kawałek ścieżką rowerową i po wjeździe na drogę znowu mocniejszym tempem. Przed skrzyżowaniem w Pawłowicach zwolniłem i pojechałem na Pszczynę. Przerwa znowu była krótka i mocno do Studzionki. Na tym odcinku wiatr wiał bardziej z boku i musiałem szybciej jechać. Spokojniejsza jazda była tym razem dłuższa i ostatnia tempówka trafiła na pagórkowaty odcinek w Porębie. Wyszło fajnie i po zwolnieniu do domu wróciłem już praktycznie turystycznym tempem. W Ligocie przez remont jednej z bocznych dróżek pobłądziłem i spory odcinek przejechałem szutrową drogą. Wróciłem przez Stare Bielsko gdzie nieco przyśpieszyłem na podjeździe i później już prosto do domu. Pogoda dzisiaj taka sobie, niezbyt ciepło i pochmurno. Jutro trening podjazdów a w weekend dwie trasy z 3000 metrów przewyższenia każda i później odpoczynek do końca miesiąca.
https://www.strava.com/activities/1046923792/overv...




  • DST 87.00km
  • Czas 03:18
  • VAVG 26.36km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 185 ( 94%)
  • HRavg 131 ( 67%)
  • Podjazdy 1300m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 69

Wtorek, 20 czerwca 2017 · dodano: 20.06.2017 | Komentarze 0

W planie na dziś był trening z Trek Bielsko. Mogłem jechać tylko rano więc musiałem zmienić plany. Postanowiłem pojechać jedną z moich ulubionych pętli, z podjazdami na Salmopol i Zameczek. Wyjechałem o 6:30 i już było ciepło, prowizorycznie zabrałem kamizelkę do kieszonki. Przez Bielsko strasznie źle się jechało, duży ruch i ciężkie nogi. W pewnym momencie wjechałem na ścieżkę rowerową, nie przejechałem jednak daleko bo na ścieżce stał samochód, nie dało się go ominąć z lewej ani z prawej. Spisałem numery rejestracyjne, dalej jechałem drogą. Za kilometr ktoś na mnie trąbił i mnie opieprzył, że nie jadę ścieżką rowerową, zignorowałem go. Gdy mnie wyprzedzał to zorientowałem się, że to ten samochód który parkował na ścieżce. W końcu się wydostałem z miasta i zaczęła się normalna jazda. Jechałem już 5 minut dłużej niż zwykle. Do Szczyrku zajechałem dosyć szybko i zauważyłem kolarza na poboczu. Pomogłem mu z przerzutką i jechałem dalej. Do podnóża Salmopolu dojechałem sprawnie i już było mi za ciepło. Rozpiąłem koszulkę, zdjąłem okulary i zacząłem podjazd. Bardzo równym tempem wjechałem na górę, pomimo niezbyt mocnej jazdy byłem cały mokry. Niepotrzebnie zabrałem potówkę, ubrałem kamizelkę i zacząłem zjazd. Zjazd był bardzo wolny, sznurek aut w dół i spory ruch w górę. Zjechałem spokojnie i przed końcem zjazdu poczułem chłód. W Malince samochody się rozjechały i sprawnie dotarłem do skrętu na Czarne. Tam się rozebrałem i powoli ruszyłem w kierunku Zameczka. Chciałem podjazd wjechać mocno lecz nie na maksa. Rozpocząłem dosyć dobrze a po chwili nogi odmówiły posłuszeństwa. Pierwszą część już tradycyjnie pojechałem słabo a za górną bramą ruszyłem mocniej. Bardzo mocnym tempem dojechałem do końca podjazdu. Niepotrzebnie 300 metrów przed końcem zmieniłem bieg i miałem trochę za twardo na końcu. Czas wyszedł dobry, ale na czasówce trzeba go poprawić przynajmniej o 30 sekund. Zjazd do Wisły znowu w korku i później już z bocznym wiatrem do ustronia. Tam spotkałem jakiegoś kolarza i równo po zmianach do Skoczowa. Tam towarzysz złapał się za tira i odjechał a ja skręciłem w prawo. Na dwóch krótkich podjazdach  przyśpieszyłem i do domu spokojnie przez Jaworze. Jutro płaska trasa z tempówkami. 
Podjazdy:
I. Przełęcz Salmopolska od Szczyrku 4,4 km 270 m ( 6,1 % ) 0:15:12 ( 16,7 ) 164 ( 83% )
II. Przełęcz Szarcula od Wisły Czarne 2,2 km 180 m ( 8,2 % ) 0:08:04 ( 16,6 ) 173 ( 88% )
https://www.strava.com/activities/1045305464




  • DST 8.00km
  • Czas 00:23
  • VAVG 20.87km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 192 ( 98%)
  • HRavg 179 ( 91%)
  • Kalorie 404kcal
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

FORCE SPAC - Tour de Javorovy 2017

Niedziela, 18 czerwca 2017 · dodano: 18.06.2017 | Komentarze 0

Na ten dzień nie szykowałem się jakoś specjalnie. Na starcie kilka niezbyt sprzyjających aspektów, zmieniona godzina startu, "twarde nogi" oraz nienajlepsza pogoda. Po rozgrzewce przyjechaliśmy na start. Sporo ludzi i start prawie z końca. W ostatniej chwili zdjąłem rękawki, okularów już nie zdążyłem i w pośpiechu wystartowaliśmy. Nogi nie pracowały najlepiej ale koło jakoś trzymałem, Jarek przesunął się do przodu, mi to ciężko szło i przed właściwym podjazdem musiałem skorzystać z pobocza, komuś spadł łańcuch, drugi kolarz go omijał i dla mnie brakło miejsca. Nie straciłem na tym wiele, gdy zrobiło się wężej to byłem prawie na końcu. Na szczęście były luki i przesuwałem się do przodu. Kiedy w końcu zaczął się trudniejszy fragment to wszyscy zaczęli zrzucać z blatu. Ja zrobiłem to wcześniej i na początku ścianki wyprzedziłem sporo osób. Jarek od początku jechał swoim tempem, z przodu było jeszcze sporo osób. Jechałem cały czas równo, po drodze wyprzedziłem Kamila Białończyka i po pierwszym trudniejszym fragmencie miałem wyraźną stratę do czołówki. Na wypłaszczeniu uformowała się 4 osobowa grupka i w niej we 2 dawaliśmy zmiany. Jedną z osób wiozących się na kole był kolarz którego pamiętam z jednego treningu z Twomark Sport. Kiedy skręciliśmy w lewo to będąc na zmianie lekko podkręciłem tempo, po chwili byłem są, zaczęły mi przeszkadzać okulary, zdjąłem je i w tym momencie 2 zawodników dojechało. Nie trwało to długo, na następnym wystromieniu znowu odjechałem tym razem na dobre. Z przodu widziałem 5 osób. Trzy z nich wyprzedziłem dosyć szybko. Trzymałem dosyć mocne tempo i okazało się, że nadrabiam do rywali. Przed szczytem stał Wojtek i dopingował, zebrałem się w sobie i postanowiłem pojechać już na maksa. Mając 200 metrów do mety wyprzedziłem 2 osoby i z przodu widziałem kolejną dwójkę. Na ostatniej ściance wrzuciłem ząbek niżej i ogień do mety. Zabrakło 100 może 200 metrów podjazdu i pewnie bym ich wyprzedził. Ich tempo było niższe niż moje. Na finiszu miałem 20 km/h.  Na kreskę wpadłem po niecałych 23 minutach od startu. Czas o ponad minutę lepszy niż w tamtym roku, na górze było 5-6 osób. Do zwycięscy ponad minuta straty a do podium całe 6 sekund. Gdyby to była czasówka to kto wie. Poziom wyższy niż w ubiegłym roku. Na starcie ponad 140 kolarzy i miejsce w 10 OPEN w takiej stawce jest bardzo dobre. 
Na szczycie nie potrzebowałem zbyt dużo czasu by dojść do siebie. Szybko się ubrałem by nie wychłodnąć zbytnio. Dojechał Jarek a później Andrzej i wspólnie stanęliśmy przed kreską by dopingować Angelikę. Była pierwszą z kobiet i dosyć szybko pokonała ostatnią ściankę. Poczekaliśmy aż wszyscy wjadą na górę i powoli zjechaliśmy do biura zawodów. Posiłek i czekanie na dekorację. W tym roku bez przygód z wynikami i szybka i sprawna dekoracja. Na szybko przejrzałem wyniki i z takim czasem byłbym 3 w kategorii B a wystarczył na 5 miejsce w kategorii A i 7 OPEN. Forma dobra, przed Pętlą Beskidzką kilka rzeczy do poprawy i można walczyć. Myślałem, że będzie to spokojny maraton a zapowiada się niezłe ściganie. 


Kategoria 0-50, Szosa, w grupie, Wyścig