Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223022.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2020

Dystans całkowity:303.00 km (w terenie 53.00 km; 17.49%)
Czas w ruchu:20:21
Średnia prędkość:19.32 km/h
Maksymalna prędkość:54.00 km/h
Suma podjazdów:5340 m
Maks. tętno maksymalne:175 (89 %)
Maks. tętno średnie:144 (73 %)
Suma kalorii:9373 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:43.29 km i 1h 51m
Więcej statystyk

Podsumowanie listopada

Poniedziałek, 30 listopada 2020 · dodano: 05.12.2020 | Komentarze 0

Listopad był wyjątkowo trudnym dla mnie miesiącem. Po owocnym sezonie liczyłem, że z marszu wejdę w przygotowania do kolejnego. Wsyztsyko układało się dobrze, chyba nawet za dobrze i wtedy wszystko posypało się w krótkim czasie. Musiałem zrobić przymusową przerwę po tym jak cudem uniknąłem zderzenia z samochodem na treningu i dwa razy testowałem miękkość rowu. Niby nie mam trwałego urazu wymagającego jakiejś dłuższej przerwy ale aż trzy wrażliwe miejsca w ciele zostały naruszone i pojawił się duży ból. Względnie szybko pozbyłem się bólu barku ale kolano ciągle boli i mam problem z chodzeniem, nawet gorzej jest z biodrem i każda zmiana pozycji jest wyzwaniem. W takim stanie nie ma mowy o trenowaniu, robienie tego na 40 czy 50 % mnie nie urządza a może wydłużyć czas powrotu do pełni sprawności. Chwilowa przerwa mnie nie zbawi a już wcześniej miałem takie sytuacje, że nie przepracowałem należycie zimy a forma w sezonie była nawet lepsza niż gdy miałem za sobą regularny trening zimą. Plan treningowy na grudzień będę musiał zmodyfikować i ograniczyć treningi ogólnorozwojowe które są ważne ale robiłem je regularnie w ostatnich latach i jeden słabszy okres niewiele zmieni a ewentualne braki uda się nadrobić później a kumulacja większej ilości obciążeń w krótszym czasie nie jest wskazana więc nadrobienie wszystkich zaplanowanych treningów których nie udało się zrealizować jest niemożliwe. Na co wpłynie ta przerwa przekonam się za kilka miesięcy. Jestem bliski powrotu do treningów bo ból jest z dnia na dzień mniejszy. Może ta sytuacja jest zapłatą za dobry sezon i zaliczką przed kolejnym i tak musiało być. Na tym etapie inni mają nade mną przewagę ale sezon zaczyna się dopiero za kilka miesięcy i nie jest powiedziane, że na wiosnę będę miał jakieś zaległości w odniesieniu do innych.




Podsumowanie 45 tygodnia 2020

Niedziela, 29 listopada 2020 · dodano: 30.11.2020 | Komentarze 0

Nie tak wyobrażałem sobie końcówkę listopada. Po ostatnich incydentach z samochodami z których wyszedłem cało zaczęły się po kilku dniach problemy. Niedzielny marszobieg był jeszcze w miarę normalny i w dobrym tempie. Coś już jednak nie grało i prawdziwy dramat zaczął się kilka godzin później. W poniedziałek wstałem już obolały nie mogąc zgiąć się w biodrze, do tego bolało dosyć mocno kolano i bark. Jako wielki przeciwnik wszelakich leków zwłaszcza przeciwbólowych liczyłem na to, że przejdzie szybko i będę mógł normalnie funkcjonować. Tak się jednak nie stało i problemy z biodrem pociągnęły za sobą inne narządy ruchu i po kilku dniach miałem już problem z najprostszymi czynnościami. Przez kilka dniu udało się przywrócić bark do stanu używalności ale z biodrem i kolanem jest dużo gorzej. Jedyne pocieszenie jest takie, że nie ma trwałego urazu i kwestią kilkunastu dni jest fakt, że przestanie boleć i powoli będę mógł wracać do treningów. Po kilku dniach walki z bólem i słabą ruchowością stawów udałem się do zaufanego fizjoterapeuty który zalecił odpoczynek oraz częste masaże mięśni w okolicy ognisk bólowych. Dodatkowo wzbogaciłem swoją dietę o specjalne środki wzmacniające stawy i powinno być lepiej. Najprawdopodobniej będę miał 3-4 tygodnie obsuwy w treningach ale nie powinno mi to zaszkodzić. Cel na najbliższe tygodnie to doprowadzenie stawu kolanowego i biodra to stanu używalności i możliwości obciążania. Najprawdopodobniej zrezygnuję również z marszobiegów czy dłuższych spacerów które bardzo obciążają stawy a ten czas poświecę na nadrobienie zaległości które powstaną przez czas rehabilitacji. Dawno nie byłem kontuzjowany na tyle aby rezygnować całkowicie z treningów, urazy są wpisane w sport i zdarzają się nawet silniejszym i lepszym zawodnikom niż ja. Być może wyjdę z tego stanu silniejszy i na pewno bardziej zmotywowany do treningów.
Obciążenie treningowe: 
Spadek wartości ATL i CTL wciąż trwa, zanim wrócę do treningów będę startował praktycznie od zera.




  • DST 24.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:08
  • VAVG 21.18km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Kalorie 470kcal
  • Podjazdy 260m
  • Sprzęt Hercules
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto 40

Poniedziałek, 23 listopada 2020 · dodano: 30.12.2020 | Komentarze 0


Kategoria Miasto


  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podsumowanie 44 tygodnia 2020

Niedziela, 22 listopada 2020 · dodano: 26.11.2020 | Komentarze 0

W ostatnim tygodniu dużo się działo, niekoniecznie dobrego i o pewnych rzeczach chciałbym bardzo szybko zapomnieć. Po kilku udanych treningach i ponad 3 tygodniach wróciłem na rower. Z lekkiej karbonowej szosy przesiadłem się na cięzki stalowy rower, to jak przesiadka z mercedesa do malucha. Niestety nie był to udany powrót na rower, na trasie wydarzyło się kilka niebezpiecznych sytuacji z których jakoś wyszedłem prawie cało. Na pierwszy rzut oka nic nie ucierpiało ale kolejne dni powiedziały zupełnie co innego. Wpłynęło to na pogorszenie formy nie tylko fizycznej a przede wszystkim psychicznej i powrót do normy może trwać długo. Dobrze, że stało się to w Listopadzie a nie np. Marcu. Na razie muszę doprowadzić organizm do stanu używalności a później myśleć o treningu.
1.Waga w ostatnim tygodniu:

Waga w dalszym ciągu idzie do góry, dopóki nie wdrożę większej ilości treningu rowerowego to raczej nie będzie spadać.
2.Obciążenie treningowe:

Wartości ATL i CTL stale maleją, na razie nie będę korzystał z miernika mocy i ten stan utrzyma się jeszcze jakiś czas.
Dane liczbowe:

Informacje szczegółowe o wszystkich aktywnosciach:

Najlepsze tempo biegu w czasie:

Ostatnio marszobieg to główna aktywność i z każdym treningiem moje tempo jest lepsze. Nie zawsze przekłada się to na czas biegu bo duży wpływ na to ma również ukształtowanie terenu które również jest coraz bardziej wymagające.




  • DST 15.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 6:52min/km
  • Temperatura 1.0°C
  • HRmax 175 ( 89%)
  • HRavg 144 ( 73%)
  • Kalorie 832kcal
  • Podjazdy 630m
  • Aktywność Bieganie

Marszobieg 4

Niedziela, 22 listopada 2020 · dodano: 22.11.2020 | Komentarze 0

Po wczorajszym dniu szybko się pozbierałem, moje ciało mówi co innego ale jest to chwilowe. Wstałem z bólem barku, kolana i biodra ale niezbyt odczuwalnym. Postanowiłem więc nie zmieniać planów na niedzielne przedpołudnie, jedynie opóźniłem nieco wyjście z domu ale wpłynęło to chyba tylko na większy tłok na trasie. Po raz pierwszy wybrałem prawdziwie górską trasę z ulubionym Cyberniokiem. Po odpowiedniej rozgrzewce wyszedłem z domu, podczas marszu czułem szczególnie kolano ale nie był to raczej ból związany z urazem ale pozostałością po wczorajszych spotkaniach z ziemią. Gdy zacząłem biec bardziej czułem biodro ale dało się z tym biec. Tempo nie było zabójcze ale postanowiłem się nieco oszczędzać. Prawdziwy sprawdzian miał być dopiero na szlaku więc miałem ponad 20 minut na rozkręcenie się. Dawałem z siebie nieco mniej niż zwykle ale całkiem dobre tempo trzymałem aż do szlaku. Gdy tylko zrobiło się stromo zapomniałem o bólu i skupiłem się na tym aby nie tracić tempa. Pomogła w tym twarda dzisiaj ścieżka, błotne kałuże były zamarznięte i dobrze się biegło i nie było problemów z przyczepnością. Na Cybernioku podjąłem decyzję aby zbliżyć się jak najbliżej Szyndzielni bo wydawało mi się, że mam dobry czas. Zapomniałem jednak jak długi jest szlak w kierunku Dębowca którędy miałem wracać. Ostatecznie zawróciłem będąc już niedaleko kolejki linowej, planowałem dobiec maksymalnie do łączenia szlaków a dostałem się kilkaset metrów bliżej Szyndzielni. To wydłużyło także czas powrotu. Problemy zaczęły się jak ruszyłem w dół. Dopiero w końcówce zbiegu złapałem dobre tempo a wcześniej to była męczarnia i slalom między innymi przemierzającymi ten szlak. Już wtedy wiedziałem, że moja aktywność przedłuży się, po 90 minutach miałem już dość ale utrzymałem tempo aż do domu. Mimo lekkiej niedyspozycji zdrowotnej i zachowania rezerw sił zaliczyłem trudną trasę w dobrym tempie. Jak dla mnie to w górach nie musi być śniegu ani wyższych temperatur, twarde podłoże zapewnia dobrą przyczepność która dodaje mi pewności. Podczas kolejnych marszobiegów będę chciał utrzymywać tempo biegu na dłuższych odcinkach i stopniowo utrudniać trasy, nie koniecznie je wydłużając. Powoli widać efekty wcześniejszych treningów także tych na siłowni, bo czuję się coraz pewniej, moje ciało szybko się regeneruje, reaguje na bodźce co w sporcie jest niezbędne aby stawać się coraz lepszym.


Kategoria Marszobieg, Zima


Ranking podjazdów 2020 cz. 2

Niedziela, 22 listopada 2020 · dodano: 03.11.2020 | Komentarze 0

Druga część rankingu podjazdów. Z całej bazy zaliczonych już podjazdów starałem się wybrać 100 najciekawszych a zarazem najtrudniejszych podjazdów. Szukałem jakiegoś wyznacznika, kryterium decydującego o miejscu podjazdu w rankingu. Ostatecznie wybrałem system punktowy zależny od całkowitego przewyższenia na podjeździe oraz nachylenia. Każdy z podjazdów uzyskał konkretną ilość punktów ze wzoru:
P = A x G x C
Gdzie:
P – liczba punktów
A – całkowite przewyższenie w metrach ( ALT) [m]
G – nachylenie podjazdu w procentach ( GRADE ) [%]
C – czynnik korygujący [ pkt/m ]
Wiele z podjazdów zaliczyłem już dziesiątki razy a wybrane nawet setki razy, w rankingu uwzględniłem maksymalnie 100 czasów na danym podjeździe. Ranking będzie uwzględniany na bieżąco od najniżej do najwyżej skalsyfikowanego w rankingu. Przy każdym czasie pojawią się także dane o tętnie, mocy w W i W/kg a także link do segmentu na Stravie.
1. ŚLĄSKI DOM:
Najwyżej punktowany podjazd ze stałym nachyleniem na większej części podjazdu, co sprawia, że nie ma gdzie odpocząć. Podjazd można sobie wydłużyć startując z miejscowości Gerlachov, wówczas dochodzi ponad 2 kilometry podjazdu i około 150 metrów przewyższenia. Podjazd jest z reguły zamknięty dla ruchu pojazdów mechanicznych ale bardzo popularny wśród pieszych i rowerzystów. Nawierzchnia stopniowo się pogarsza ale czasami najgorsze fragmenty nawierzchni są wymieniane na nowe. Podjazd dłuży się strasznie gdy organizm jest zmęczony. Ze szczytu nie ma zbyt wielu widoków ale wjechanie na wysokość którą w Polsce można zdobyć w zasadzie tylko piechotą lub w przypadku najbardziej ambitnych kolarzy, na rowerze MTB wynagradza cały trud. Niegdyś na tym podjeździe walczono z czasem i czołówka wjeżdżała dużo poniżej 30 minut.

2. ŁYSA GÓRA:
Królowa gór na Śląsku. Podobnie jak na większość okolicznych gór które da się zdobyć na szosie prowadzi na szczyt tylko jedna droga. W rzeczywistości podjazd jest trudniejszy niż na papierze. Po około 2 kilometrach wymagającego podjazdu możemy odpocząć na zjeździe przed najtrudniejszymi fragmentami podjazdu. Później już nie ma gdzie odpocząć dodatkowo utrudniający jest fakt, że na ostatnich 2 kilometrach widać wieżę na szczycie. Szczególnie trudno jest na dwóch odcinkach prostej drogi z równym nachyleniem i widokiem na kolejne 300-400 metrów podjazdu. W końcówce jest nieco łatwiej ale na zmęczeniu nie ma to znaczenia. Nawierzchnia pozostawia do życzenia ale i tak jest o niebo lepsza niż np. Na Javorovym. Czasówka na tym podjeździe jest wymagająca i ciekawa.

3. MAGURKA WILKOWICKA:
Zamykający trójkę najwyżej punktowanych podjazdów w rankingu odcinek nierzadko nazywany jest Beskidzkim Zoncolanem. W okolicy nie ma dłuższego podjazdu z jednocześnie nachyleniem nie spadającym poniżej 10 % a momentami przekraczającym 20 %. Podjazd jest bardzo trudny i wymagający nawet dla najmocniejszych kolarzy. Trudności odcinkowi dodaje także coraz gorsza nawierzchnia oraz duże zainteresowanie, często na podjeździe spotykamy całe grupy pieszych a także samochody, quady i sporo rowerzystów. Zjazd jest bardzo techniczny i weryfikuje możliwości nawet najlepszych zjazdowców. W warunkach zimowych pokonanie podjazdu jest niemal niemożliwe.

4. PRADZIAD:
Podjazd którego największą trudnością jest długość. Składa się z kilku różnych części. Na początek blisko 5 kilometrów z nachyleniem 6 - 9 % prowadzące w większości przez las. Później jest łatwiej ale są też krótkie odcinki z nawet 10 % nachyleniem. Dużym obciążeniem dla głowy jest fakt, że na ostatnich 3 kilometrach widać już wieżę na szczycie ale bardzo do niej się nie zbliżamy. Ciekawostką jest fakt, że szczyt wieży na Pradziadzie jest najwyższym punktem w Sudetach, wyższym nawet niż Śnieżka. Lokalny klimat i pogoda potrafią sprawić, że zdarzyły się latach w których przez większą część roku na Pradziadzie leżał śnieg. Kiedyś regularnie odbywały się tutaj zawody “Zdobywamy Pradziada” ale obecnie jak większość, podobnych i ciekawych inicjatyw nie ma kontynuacji.

5. ŁĄCZKA Z BYSTRZYCY:
Najtrudniejszy podjazd w Czeskiej części Beskidu Śląskiego. Zaczyna się dosyć niewinnie i prowadzi szeroką, dobrej jakości drogą. Nawet nachylenie dochodzące do 10 % na końcówce pierwszego kilometra nie jest tak odczuwalne. Po 2500 metrach szerokiej drogi zaczyna się to co jest na tym podjedzie charakterystyczne. Droga robi się wąska, nawierzchnia ulega pogorszeniu a przed sobą mamy ścianę do nieba. Na kolejnych 500 metrach nachylenie nie spada poniżej 15 % a raczej trzyma w okolicy 20 %. Później jest już łatwiej ale nie na tyle aby odpocząć bo do końca trzyma około 10 %. Nawierzchnia na tym odcinku jest nienajlepsza, miejscami sporo żwiru i nierówności a w końcówce nawet zupełny brak asfaltu. Piękne widoki wynagradzają wszystko. Być może i ten podjazd znajdzie się na trasie jakiś zawodów kolarskich.

6. ZAGRODY:
Prawdziwa kolarska rzeźnia odbiegająca od bardziej znanych tylko długością. Na przeważającej części wspinaczki walczymy z nachyleniem około 15 %. Podjazd nie jest popularny bo jest to alternatywna droga dla szerokiej, głównej drogi z niższym nachyleniem. Pojawia się na trasie wyścigów amatorskich w ostatnich latach i daje w kość nawet najlepiej przygotowanym i najsilniejszym zawodnikom.

7. OSIEDLE PODMAGURA OD SZCZYRKU BIŁEJ:
Trudniejszy wariant wjazdu na Osiedle Podmagura. Początek podjazdu jest naprawdę trudny, na około 500 metrowym odcinku nachylenie nie spada poniżej 15 %. Praktycznie nie ma gdzie odpocząć bo druga część podjazdów od Sanktuarium jest także trudna. Wariant jest jednak popularniejszy ze względu na lepszą nawierzchnię na początku. Zimą droga jest raczej nieprzejezdna.

8. MAKOWICA:
Jeden z najtrudniejszych podjazdów w Beskidzie Wyspowym. Składa się z kilku fragmentów trudnych i łatwiejszych. Maksymalne nachylenie według różnych źródeł oscyluje wokół 30 % na krótkim odcinku. Początek i końcówka są łatwiejsze ale złe rozłożenie sił może spowodować zejście z roweru na najtrudniejszych fragmentach. W 2013 i 2014 roku na podjeździe odbyły się prawdopodobnie najtrudniejsze czasówki typu Uphill w tej części Polski.

9. JAVOROVY:
Rozpoznawalny podjazd w Czechach. Można powiedzieć, że podjazd zaczyna się około 5 kilometrów wcześniej ale tylko ostatnie niecałe 6 kilometrów jest trudne. Nawierzchnia na całym podjeździe jest zła lub bardzo zła i pogarsza się z roku na rok. Podjazd również nie ma równego nachylenia, po trudnym początku można odpocząć na około kilometrowym odcinku by później męczyć się na ostatnich 2 kilometrach z wysokim nachyleniem. Przez kilka lat regularnie odbywały się zawody z metą na Javorovym ale obecnie ze względu na zły stan nawierzchni nie są organizowane. Na razie nie ma chyba co marzyć o remoncie drogi.

10. NOWY ŚWIAT:
Podjazd wyróżniający się przede wszystkim tym, że nie ma równego nachylenia na całej długości. Można go podzielić na cztery części. Pierwsza z nich jest łatwa, później zaczyna się robić stromo i nachylenie przekracza nawet 20 % i przez około 1000 metrów nie spada poniżej 10 % a na przeważającej części nawet 15 %. Później robi się łatwiej a na koniec na dokładkę 300 metrów drogi złożonej z płyt betonowych i wysokiego nachylenia. Widoki ze szczytu wynagradzają trud podjazdu.

11. GODULA:
Wymagający odcinek w Czechach. W odróżnieniu od dłuższego Jaworowego ma lepszą nawierzchnie i bardziej równe nachylenie. Na podjeździe nie ma wyraźnie łatwiejszych fragmentów, ruch jest w zasadzie zerowy więc zarówno podjazd jak i zjazd są dosyć przyjemne. Oczywiście pod warunkiem dobrego przygotowania kondycyjnego.

12. RÓWNICA OD MOSTU NA WIŚLE:
Podjazd który między innymi dla mnie ma sentymentalne znaczenie. Nie jest ani przesadnie długi ani trudny ale mimo to wymagający. Segment trochę różni się od oficjalnego bo zaczyna się na początku mostu a kończy przy linii poboru opłat. Najtrudniejszy jest początek za mostem gdzie nachylenie dochodzi do 15 %. Po małym przerywniku w postaci coraz bardziej nierównej kostki brukowej nachylenie jest bardziej stałe i tylko momentami przekracza 10 %. Najgorsze fragmenty nawierzchni zostały wymienione ale wciąż są miejsca nierówne a nawet dziurawe. Podjazd znalazł się na trasie Tour de Pologne w roku 2010. Niemal co roku pojawia się na wyścigach lub czasówkach w ramach Pucharu Równicy.



13. TYNIOK Z KAMESZNICY:
Odcinek z trudnym początkiem i jeszcze trudniejszym końcem. W zasadzie cały podjazd jest wymagający bo składa się z kilku ścianek z kilkunasto % nachyleniem i łatwiejszych sekcji wśród których trafia się nawet zjazd. Nawierzchnia na początku jest nowa a w końcówce w nieco gorszym stanie. Segment nie należy do najdłuższych i dlatego nie mieści się w najwyżej punktowanej dziesiątce w rankingu.

14. OSIEDLE PODMAGURA OD SZCZYRKU:
Podjazd który obecnie lepiej omijać szerokim łukiem. Początek prowadzi bardzo dziurawą drogą z jednocześnie wysokim nachyleniem, dopiero przy hotelu Orle Gniazdo nawierzchnia się poprawia. Druga część podjazdu jest naprawdę trudna. Nawierzchnia na końcowym fragmencie jest lepsza niż na początku ale również zdarzają się dziury i nierówności. Warto pokonać cały podjazd bo ze szczytu można podziwiać piękne widoki ze Skrzycznem na czele.

15. MAŁA PRASIWA:
Odcinek bardzo zbliżony do innych w okolicy. Podjazd o stałym, wysokim nachyleniu prowadzący w większości przez las. Jedyny wyróżniający się czynnik to nawierzchnia która pozostawia wiele do życzenia. Podjeżdżając pod górę to nie przeszkadza ale na zjeździe robi się problem. Ze względu na lokalny charakter drogi nie ma co liczyć na szybki i generalny remont nawierzchni.

16. PUSTEVNY Z TROJANOWIC:
Bardzo przyjemny podjazd. Charakteryzuje się przede wszystkim jednostajnym nachyleniem bez momentów bardzo stromych ale i takich gdzie można odpocząć. W 2017 roku cały podjazd dostał nową nawierzchnię a droga z reguły jest zamknięta dla samochodów. Niczego więcej kolarzom nie potrzeba. Podjazd jest bardzo popularny i pojawia się regularnie na trasach amatorskich zawodów kolarskich a m.in. w 2020 roku przez Pustevny przejeżdżał wyścig Dookoła Czech.

17. CZERETNIK OD ŚKLEMIENIA:
Konkretny ale mało znany podjazd. Początek jest spokojny ale później pojawiają się fragmenty nachylenia około 15 % na dosyć długich odcinkach, wypłaszczenia nie bardzo pozwalają odpocząć. Odcinek jest dosyć długi a w końcówce trzeba uważać na gorszą nawierzchnię, a nawet brak asfaltu. Segment jest przejezdny i po zaliczeniu podjazdu można zjechać stromą drogą do Huciska. W okolicy jest wiele podobnych podjazdów, niby Beskid Mały ale stromy.

18. HROBACZA ŁĄKA:
Podjazd z długą historią, w całości do podjechania tylko na MTB. Do roweru szosowego nadają się jedynie pierwsze 2 kilometry. Są one jednak bardzo trudne i przy trudnych warunkach atmosferycznych raczej nie do pokonania. Nawierzchnia jest w dobrym stanie, co jakiś czas pojawiają się nowe płaty asfaltu w wybranych miejscach. Odcinek mimo tego, że skrócony nadal cieszy się popularnością chociaż nie taką jak w czasach gdy regularnie odbywały się tam czasówki.

19. KOCZY ZAMEK Z KAMESZNICY:
odjazd zdecydowanie można zaliczyć do kategorii bardzo trudnych. Nie powala długością ale trzy sekcje z nachyleniem ponad 15 % na dłuższych odcinkach a momentami nawet 25 % potrafią sponiewierać. Kilka lat temu segment dostał nową nawierzchnię co pozwoliło wykorzystać odcinek przede wszystkim do szybkich zjazdów. Kiedyś klimatu dodawały płyty ażurowe w końcówce podjazdu oraz topiący się asfalt w którym zostawały ślady setek bloków butów kolarzy prowadzących rowery na metę Road Trophy czy Pętli Beskidzkiej. W 2016 roku na tym odcinku odbyła się jazda indywidualna na czas.

20. CHATA HRADEK:
Wymagający podjazd dosyć trudny do zlokalizowania. Jeden z niewielu który nie posiada jednej, stałej nazwy. Podjazd nazwałem od restauracji która znajduje się w końcówce podjazdu. Jest to wymagający odcinek składający się w zasadzie z kilku ścianek i naprawdę krótkich łatwiejszych sekcji. W jednym miejscu łatwo się pomylić i skręcić w prawo gdy główna droga odbija w lewo. Nawierzchnia na podjeździe nie jest najgorsza, w bardziej zacienionych miejscach jest sporo żwiru który potrafi utrudnić jazdę.

21. NYDEK:
Podjazd trudny do zlokalizowania po czeskiej stronie Beskidu Śląskiego. Odcinek jest wymagający nawet dla bardziej doświadczonych kolarzy. Nawierzchnia jest w dobrym stanie, jedyne co przeszkadza to rynny odprowadzające wodę. Na końcu podjazdu nie ma nic i trzeba zawrócić. Segment w sumie nie należy do ciekawych ale w tej okolicy nie ma wielu szosowych podjazdów więc znalazł się w bazie.

22. ŁYSINA:
Podjazd z gatunku bardzo trudnych, poza jednym momentem wypłaszczenia a nawet lekkiego zjazdu nachylenie nie spada poniżej 10 %. Nawierzchnia nie jest najgorsza a odcinek niezbyt popularny wiec spokojnie można podjeżdżać, najgorszy moment jest w samej końcówce gdzie nachylenie dochodzi do 20 %. Średnie nachylenie tego segmentu jest zaniżone przez to, że prowadzi on do punktu widokowego, gdy kończy się ścianka mamy do pokonania jeszcze prawie 400 metrów łatwiejszego podjazdu.

23. RÓWNICA OD JASZOWCA:
Popularny wariant podjazdu na Równicę. Niemal w całości prowadzi po nawierzchni asfaltowej zmiennej jakości. Początek jest łatwy ale później robi się coraz trudniej. W zasadzie ostatnie 4000 metrów prowadzi pod wymagający podjazd. Nachylenie nie jest stałe, zdarzają się łatwiejsze momenty ale nie jest ich dużo. Segment ma koniec po wyjeździe z lasu przy linii poboru opłat. Można jechać dalej i wjechać jeszcze na Skibówkę gdzie ostatnie 150 metrów jest naprawdę strome.

24. HREBIENOK:
Słowacki podjazd znany m.in. z wyścigu Jarna Klasika. Odcinek jest z reguły zamknięty dla ruchu. W miesiącach letnich nawet wjazd rowerem jest dozwolony tylko w określonych godzinach. Nawierzchnia na podjeździe pozostawia do życzenia a nachylenie na całym odcinku jest wysokie, momentami ponad 10 %.

25. DESTNA:
Jeden z ciekawszych podjazdów w Górach Orlickich. Jak na dosyć dziurawe okolice ten odcinek ma nową i równą nawierzchnię z kilkoma gorszymi fragmentami. Nachylenie na całej długości jest stałe i oscyluje w granicy 5-10 %. Podjazd znajdował się na trasie m.in.. Klasyka Kłodzkiego a także innych zawodów kolarskich.

26. CZERWONOGÓRSKIE SIODŁO Z FILIPOWIC:
Dłuższy podjazd na znaną przełęcz w Jesenikach. Podjazd nie należy do trudnych ale jest dosyć długi. Nie jest tak ciekawy jak wariant od drugiej strony, poza kilkoma łukami dominują długie proste. Droga jest na tyle szeroka, że bez problemu można się minąć z samochodami z przeciwka i nie utrudniać jazdy rowerzystom. Podjazd ma dobrą nawierzchnię mimo tego, że ostatnia modernizacja miała miejsce już jakiś czas temu.

27. PRZEŁĘCZ SALMOPOLSKA OD WISŁY:
Podjazd który w zasadzie rozpoczyna się już na rondzie w centrum Wisły, niektóre źródła mówią, że nawet w Ustroniu. Tak naprawdę ostatnie 5 kilometrów od zajezdni autobusowej jest wymagające. Droga na przełęcz była w ostatnich latach dwukrotnie remontowana, najpierw wymieniono tylko nawierzchnię ale to nie wystarczyło i w 2016 roku droga przeszła gruntowny remont. Nachylenie na podjeździe nie jest stałe, ledwie w kilku miejscach można odpocząć. Droga jest fragmentem ważnego ciągu komunikacyjnego i dlatego ruch na tym odcinku jest spory, także zimą. Wśród kolarzy ten podjazd cieszy się dużą popularnością. W 2017 i 2018 roku podjazd był na trasie Tour de Pologne.



28. GÓRA ŻAR:
Rozpoznawalny podjazd w Beskidzie Małym. Jest najdłuższy w okolicy z wieloma trudnymi fragmentami. Na początku droga prowadzi przez teren zabudowany, przy dolnej stacji kolejki są parkingi i dalej liczba samochodów jakie użytkują drogę znacznie spada. Budynków jest mniej ale sporo ludzi wybiera zamiast szlaku wzdłuż kolejki szosę i nią podąża na górę. Nawierzchnia na podjeździe pogarsza się z roku na rok. Najgorzej jest w końcówce podjazdu do zbiornika na szczycie. Przed najtrudniejszym fragmentem możemy odpocząć na krótkim zjeździe. Wiele ludzi kończy podjazd przed tym zjazdem ale Góra Żar jest jedna i podjazd kończy się tam gdzie da się dojechać kolejką w najwyższym punkcie. Niegdyś na fragmencie podjazdu odbywała się coroczna czasówka Świerkota. Ciekawostką pozostaje fakt, że w pewnym punkcie podjazdu pojazdy jadą same pod górę jakby w tym momencie prawo grawitacji nie działało. W rzeczywistości zależy to jednak od ukształtowania terenu.

29. GŁODÓWKA Z BIAŁKI TATRZAŃSKIEJ:
Znany podjazd na Podhalu. Zaczyna się na dolnym rondzie w Bukowinie Tatrzańskiej a kończy przy punkcie widokowym Na Głodówce, czyli najwyższym punkcie na trasie Białka Tatrzańska - Łysa Polana. Pierwsza połowa podjazdu w Bukowinie jest znana przede wszystkim z tego, że na tym odcinku wiele razy ważyły się losy końcowej klasyfikacji Tour de Pologne. Nawierzchnia na całej długości jest w dobrym stanie. Nieco gorzej jest za Bukowiną gdzie pojawiają się gorsze fragmenty nawierzchni. Na całym odcinku występuje bardzo duży ruch i często jazda nie jest bezpieczna ani przyjemna.

30. CIEŃKÓW Z MALINKI:
Podjazd z gatunku tych których nie lubię. Składa się z kilku części, początek jest bardzo łatwy ale później robi się coraz trudniej. W połowie podjazdu kończy się asfalt i dalej trzeba jechać po betonowych płytach ażurowych, momentami środkiem znajduje się pasek asfaltu. Najwyższe nachylenie jest właśnie na płytach i niedoświadczeni zawodnicy mogą mieć duże problemy z podjazdem.

31. PRZEŁĘCZ JAMNY Z WYCHYLOWKI:
Znany podjazd po słowackiej stronie Beskidu Żywieckiego. Podjeżdżając na tą przełęcz można poczuć się jak w Alpach bo mury oporowe i otoczenie drogi jest bardzo podobne jak na podjazdach na alpejskie przełęcze. Nawierzchnia na podjeździe jest całkiem dobra i droga przejezdna jest cały rok. Podobnie jak inne znane podjazdy, ten również pojawiał się na trasie różnych wyścigów amatorskich ale także wyścigu Dookoła Słowacji.

32. PRZEŁĘCZ JUGOWSKA Z PIESZYC:
Najdłuższy podjazd w rankingu. Łatwy początek powoli przechodzi w trudniejszy podjazd. Nawierzchnia na tym odcinku jest całkiem dobra. Podjazd już nie raz znajdował się na trasach różnych wyścigów. Odcinek bardzo odpowiada osobom lubiącym długie podjazdy z niezbyt wysokim nachyleniem.

33. GRONIAKI:
Lokalny, trudny podjazd w Beskidzie Małym. Jest to dosyć trudny odcinek wymagający przygotowania kondycyjnego. Na kilkuset metrach nachylenie nie spada poniżej 15 %, większa cześć prowadzi przez las po całkiem dobrej nawierzchni. Podjazd kończy się przy budynkach mieszkalnych, z drogi nie ma ładnych widoków i mało osób zapuszcza się w ten zaułek.

34. CZERWONOGÓRSKIE SIODŁO Z KOUTÓW:
Krótsza, trudniejsza i ciekawsza wersja podjazdu do znanego ośrodka narciarskiego w Jesennikach. Ze względu na dużą ilość zakrętów, podjazd często jest porównywany do Alpe d' Huez. Niedawno droga przeszła generalny remont trwający kilka lat. Efekt końcowy jest bardzo imponujący.

35. KARŁÓW OD KUDOWY ZDROJU:
Najdłuższy szosowy podjazd w górach Stołowych, w całości prowadzi przez las dobrej jakości drogą. Nie posiada zbyt trudnych fragmentów ale na całym odcinku występuję wzmożony ruch pojazdów. Nawierzchnia jak na lokalne warunki jest bardzo dobra. Podjazd pojawiał się na trasie Klasyka Radkowskiego.

36. KARPACZ BIERUTOWICE:
Podjazd zaczynający się w centrum Karpacza a kończący przy Kościele Wang gdzie zaczyna się jeden z kilku szlaków na Śnieżkę. Prowadzi główną drogą przy dosyć dużym, regularnym ruchu pojazdów. Nachylenie na podjeździe jest względnie równe, w najtrudniejszych momentach dochodzi do 10 %.

37. ORLINEK Z KARPACZA:
Zapomniany podjazd z długą historią pojawiający się na trasie wielu edycji Tour de Pologne. Nawierzchnia na podjeździe jest całkiem niezła. Podjazd nie należy do najdłuższych ale jest dosyć trudny, z 8 % średnim nachyleniem potrafi zmęczyć. Przy drodze znajduje się opuszczona i popadająca w ruinę skocznia narciarska Orlinek a na końcu podjazdu kolejka na Śnieżkę.

38. PRZEŁĘCZ KOCIERSKA Z TARGANIC:
Trudniejsza wersja podjazdu na Kocierz główną drogą. Podjazd zaczyna się przy znaku informującym o wzniesieniu terenu. Nachylenie na całej długości jest względnie stałe i nie spad poniżej 5 % przez 3500 metrów. Ostatnie 400 metrów do wjazdu do hotelu jest łatwiejsze. Nawierzchnia nie jest najgorsza ale z każdym rokiem jest gorzej. Podjazd nie znalazł się w ostatnim czasie na trasie żadnych zawodów kolarskich.

39. GNIEWOSZÓW:
Kolejny z grupy podjazdów które pojawiały się na trasie amatorskich zawodów, w tym przypadku Klasyka Kłodzkiego. Podjazd nie jest łatwy, już od samego początku nachylenie dochodzi do 10 % i trzyma przez dłuższy czas. Łatwiejszych fragmentów jest niewiele i nie ma gdzie odpocząć. W końcówce jest znacznie łatwiej i zanim zacznie się zjazd jest jeszcze kilkaset metrów płaskiego.

40. PITONIÓWKA:
Słynny podhalański podjazd znany również z wyścigu Tour de Pologne a także amatorskich zawodów Tatra Road Race. Składa się z dwóch części, pierwszej łatwej i drugiej bardzo trudnej. Nawierzchnia również zmienia się w trakcie podjazdu, najlepszej jakości podłoże jest w momentach wysokiego nachylenia. Podjazd zazwyczaj dłuży się a sprawy nie ułatwia fakt, że najtrudniejszy fragment prowadzi otwartym terenem i widać to co nas jeszcze czeka.

41. LESZCZYNY:
Mniej znany podhalański podjazd. Zaczyna się w Białym Dunajcu za słynnym przejazdem kolejowym wielokrotnie utrudniającym rywalizację w Tour de Pologne. Na wyścigu zwykle ten odcinek był pokonywany w dół. Zdecydowanie najtrudniejszy fragment znajduje się na początku podjazdu gdzie nachylenie dochodzi do 15 %. Na tym odcinku jest też nowa nawierzchnia a później już stara ale całkiem równa. Podjazd nie ma stałego nachylenia i trudniejsze fragmenty które pojawiają się później nie są tak wymagające jak ten pierwszy. Środkowa cześć nie posiada w zasadzie żadnych zakrętów których kilka pojawia się w końcówce. W zasadzie podjazd kończy się na skrzyżowaniu z drogą Ząb-Szaflary.

42. BAHENEC:
Trochę zapomniany podjazd na pograniczu czesko-polskim. Kilka lat temu regularnie odbywały się tam amatorskie zawody na czas. Nawierzchnia na całym podjeździe jest dobra, okresami jest zanieczyszczona przez pojazdy ściągające drzewo z lasu. Podjazd jest bardzo nieregularny, po trudniejszym początku nastepuje dosyć długi odcinek z niewielkim nachyleniem, ostatnie 3 kilometry są znów trudne, momentami nachylenie przekracza 10 %. Po dojeździe do hotelu możemy jeszcze zaliczyć dodatkowe kilkaset metrów podjazdu z wysokim nachyleniem które wcześniej nie występuje.

43. PRZEŁĘCZ ZDZIARSKA OD OSTRUNI:
Najbardziej widokowy podjazd w Tatrach. Przy dobrej pogodzie szybko ubywa drogi ale gdy są chmury lub mgła strasznie się dłuży. Nawierzchnia jest całkiem niezła, ruch samochodów niewielki ale podjazd w ostatnim czasie uzyskał dużą popularność wśród kolarzy i rowerzystów. Jest to ciekawy łącznik między Łapszanką a Zdziarem.

44. SŁODYCZKI Z NOWEGO BYSTREGO:
Podjazd który bardzo lubię, mimo tego, że nie ma stałego nachylenia i momentami nienajlepszą nawierzchnię. Zaczyna się w miejscowości Nowe Bystre i wije zboczem w kierunku Butorowego Wierchu. Odcinek wielokrotnie znajdował się na trasie Tour de Pologne a jego początek także na trasach amatorskich wyścigów m.in. Tatra Road Race. Na najbardziej stromych fragmentach w czasie deszczu łatwo stracić przyczepność, zimą może być jeszcze większy problem.

45. TOKARNIA OD WISŁY:
Dłuższy wariant podjazdu na Tokarnię. Zaczyna się przy Hotelu Gołębiewskim w Wiśle, początek prowadzi niezbyt równą kostką brukową z niewysokim nachyleniem. Po skręcie w prawo nawierzchnia się poprawia a nachylenie spada do zera. Chwilę później po łuku w lewo zaczyna się prawdziwe piekło. Przez kolejne 700 metrów nachylenie nie spada poniżej 10 % a na przeważającej części nie spada poniżej 15 %. Droga jest wąska, w okresie zimowym nie do przejechania. W ostatnim czasie odcinek jest popularny ze względu na remont głównej drogi w Wiśle i powstające korki.

46. WIDŁY Z BIAŁEJ POD PRADZIADEM:
Dosyć długi podjazd do miejscowości Widły. Nazwa ciekawa, połączenie dróg na głównym skrzyżowaniu przypomina widły. Nawierzchnia na całym odcinku jest w dobrym stanie. Podjazd prowadzi w większości w lesie niezbyt szeroką drogą. Zimą może być problem z przejazdem szosą.

47. ZAKRZOSEK:
Kolejny podjazd który zaliczyłem tylko raz. Nie jest zbyt znany i ciężko go zlokalizować. Jadąc w kierunku Ustronia Dobki szukamy ulicy Jastrzębiej Jak większość tego typu dróg prowadzi do budynków mieszkalnych znajdujących się na końcu asfaltowej drogi a dalej można jechać na rowerze górskim. Nachylenie na segmencie nie jest równe, momentami przekracza 10 % a momentami spada poniżej 5 %, nawierzchnia jest w dobrym stanie. Trochę przeszkadzają rynny odprowadzające wodę i zanieczyszczenia pojawiające się po deszczach. Zimą może się nie dać podjechać na szosie.

48. KROSNA:
Jeden z trudniejszych podjazdów w Beskidzie Wyspowym pojawiający się na trasie Galicja Road Maraton w 2013 i 2014 roku. Nachylenie na podjeździe nie jest stałe. Kilka fragmentów ma nachylenie przekraczające 10 % a nawet 20 % ale są też dwa dużo łatwiejsze fragmenty nawet z momentami płaskimi. Podjazd posiada dobrą nawierzchnię ale droga nie należy do szerokich i ciężko jest się minąć z samochodem jadącym z przeciwka. Segment w większej części nie jest osłonięty i droga jest przejezdna niemal cały rok co przy podobnych podjazdach nie jest standardem.

49. PONIWIEC:
Niezbyt znany podjazd w Ustroniu. Zaczyna się po drugiej stronie dwupasmówki niż most rozpoczynający podjazd na Równicę. Początek jest łagodny i prowadzi po niezłej jakości drodze. Ostatni kilometr jest trudny, oprócz wysokiego nachylenia zmienia się też nawierzchnia, od niezłego asfaltu przez płyty po bardzo nierówną drogę w końcówce. Ze szczytu nie ma widoków ponieważ podjazd kończy się przy hotelu a dalej podjeżdżać można już tylko na rowerze górskim.

50. SREBRNA GÓRA:
Podjazd charakteryzujący się przede wszystkim nawierzchnią. Na sporym odcinku występuje kostka brukowa, dosyć równa ale przy sporym ruchu samochodów pogarsza się z roku na rok. Podjazd nie jest długi ale nachylenie cały czas oscyluje w okolicy 10 % co w połączeniu z kostką brukową stanowi o jego trudności. W końcówce już jest nienajlepszej jakości asfalt.

51. KOZINIEC:
Jeden z moich ulubionych podjazdów w Czechach. Jest jednym z najkrótszych w okolicy ale posiada bardzo trudne fragmenty w drugiej części oraz równą nawierzchnię. Początek jest nieciekawy ale po wjeździe do lasu zaczyna się to co najlepsze. Ostatnie 150 metrów prowadzi bardzo dziurawą drogą do parkingu. W okresie zimowym droga może być nieprzejezdna, otoczenie drzewami nie pozwala na podziwianie widoków i to jedna z niewielu złych stron tego wzniesienia.

52. BISKUPIA KOPA Z GÓR ZŁOTYCH:
Łatwiejszy wariant podjazdu pod Biskupią Kopę, podjazd posiada trudniejsze sekcje a także gorszej jakości nawierzchnię. Jadąc tą drogą najszybciej dostaniemy się w rejon Krnowa, nie musząc robić pętli przez Wyrobno pod Pradziadem.

53. REJWIZ Z JESIONIKA:
Podjazd łączący dwie ważne miejscowości w regionie. Rejwiz jest najwyżej położoną miejscowością w Czechach. Droga prowadząca do tej miejscowości jest w nienajlepszym stanie, ruch na tym odcinku jest dosyć spory i czasami naprawdę jest ciężko. Nachylenie nie jest zbyt duże ale trafiają się nieco trudniejsze fragmenty.

54. HERMANOWICE Z PIETROWIC:
Jeden z mniej znanych podjazdów w Jesenikach. Nie jest popularny ze względu na złej jakości nawierzchnię zniszczoną przez zwózkę drewna. Podjazd zaczyna się w tym samym miejscu co prowadzący w kierunku Biskupiej Kopy. Nachylenie na początku jest niewielkie ale później pojawia się nawet 10 %. Po krótkim zjeździe w końcówce segmentu dojeżdżamy do głównej drogi z Gór Złotych do Wyrobna pod Pradziadem.

55. GLICZARÓW GÓRNY Z BIAŁEGO DUNAJCA:
Krótszy wariant podjazdu w kierunku Gliczarowa Górnego. Maksymalne nachylenie na całym odcinku nie przekracza 20 %. Segment nie jest tak popularny i sławny jak równoległa Ściana Bukowina. Nawierzchnia jest w dobrym stanie, jedynie w kilku miejscach pojawiają się rynny odprowadzające wodę, nie są zbyt szerokie.

56. WILCZE Z ISTEBNEJ:
Jeden z tych podjazdów o których istnieniu wie niewiele osób. Podjazd zaczyna się w tym samym miejscu co Olecki. Cały odcinek prowadzi dobrej jakości nawierzchnią z bardzo zmiennym nachyleniem, momentami jest około 10 ?ragmentami nawet lekko w dół. Droga prowadzi jedynie do budynków które znajdują się przy końcowej części podjazdu.

57. ŚCIANA BUKOWINA Z BIAŁEGO DUNAJCA:
Słynna ściana Bukowina daje w kość nawet najbardziej wytrenowanym zawodnikom. Początek segmentu jest dojazdem do najtrudniejszego fragmentu który występuje w dalszej części podjazdu. Droga nie jest zbyt szeroka a nawierzchnia nie jest w najlepszym stanie. W gorszych warunkach pogodowych "ściana" jest bardzo trudna a nawet niemożliwa do pokonania.

58. BUTOROWY WIERCH Z KOŚCIELISKA:
Krótki, stromy podjazd pojawiający się na trasie Tour de Pologne. Nawierzchnia na całym odcinku jest z złym stanie i pogarsza się z roku na rok. Droga jest fragmentem ważnego ciągu komunikacyjnego i jest utrzymywana cały rok.

59. PRZEŁĘCZ OKRAJ Z PRZEŁĘCZY KOWARSKIEJ:
Łatwy, znany i popularny podjazd w kierunku granicy polsko-czeskiej. Nawierzchnia na całym odcinku jest w dobrym stanie. Podjazd wielokrotnie pojawiał się na trasie wyścigów amatorskich a także ważniejszych wyścigów kolarskich. Niegdyś na tym podjeździe walczono na czas m.in.. podczas Tour de Pologne.

60. PRZEŁĘCZ KOCIERSKA ULICĄ WIDOKOWĄ:
Najtrudniejszy wariant wjazdu na przełęcz Kocierską. Jadąc doliną wzdłuż potoku Kocierzanka, przed początkiem trudniejszej części podjazdu na Kocierz skręcamy w prawo. Po około kilometrze za małym mostkiem skręcamy w lewo w boczną drogę. Pierwszy kilometr jest bardzo trudny, nachylenie nie spada poniżej 10 % a momentami przekracza 20 %. Na najtrudniejszym fragmencie podjazdu położony jest nowy asfalt dzięki czemu nieco łatwiej pokonuje się podjazd. Końcówka podjazdu boczną drogą jest sporo łatwiejsza a ostatni fragment do przełęczy prowadzi już główną drogą.

61. BISKUPIA KOPA Z PIOTROWIC:
Podjazd we wschodniej części Jeseników. Prowadzi wzdłuż granicy czesko-polskiej w kierunku parkingu z którego zaczyna się szlak na Biskupią Kopę. Podjazd nie jest trudny, nachylenie oscyluje w granicach 5-9 % a nawierzchnia jest w całkiem dobrym stanie. Ruch pojazdów na tym odcinku jets okresowo wzmożony.

62. PRZEŁĘCZ SALMOPOLSKA OD SZCZYRKU:
Kolejny popularny podjazd w okolicy. Za jego początek uważa się parking przy wyciągu w Solisku. Podjazd ma zmienne nachylenie, zaczyna się łagodnie, po około 300 metrach wzrasta nachylenie i przez kilometr jest trudno. Najsztywniejszy fragment ma ponad 10 % ale po nim następuje wypłaszczenie i bardziej równa druga część podjazdu. Sporym utrudnieniem na całym podjeździe jest pogarszająca się z roku na rok nawierzchnia. Podczas wspinaczki nie jest to dużym problemem ale na zjeździe trzeba bardzo uważać. Podjazd znalazł się na trasie 74 i 75 edycji Tour de Pologne. W 2019 roku część nawierzchni została wymieniona. Na gruntowny remont trzeba będzie poczekać do momentu aż skończy się modernizacja dróg w Wiśle.



63. TOKARNIA OD USTRONIA:
Krótsza, trudniejsza opcja podjazdu na Tokarnię. Niemal od samego początku nachylenie jest spore a w momentach wypłaszczenia tylko nieznacznie spada poniżej 10%. Rozłożenie sił jest kluczowe, najgorszy fragment występuje na samym końcu. Jest to najkrótszy ale nie najbardziej stromy podjazd w rankingu.

64. ŁAZY OD ŁĄCZKI:
Podjazd z łatwym początkiem i wymagającą końcówką. Nawierzchnia na całym odcinku jest w niezłym stanie, droga utrzymywana jest przez cały rok ze względu na to, że droga jest ważnym ciągiem komunikacyjnym w regionie. Jeden z podjazdów które pojawiały się na trasie Mamut Tour.

65. PRZEŁĘCZ KOCIERSKA Z KOCIERZA MOSZCANICKIEGO:
Podjazd na Przełęcz Kocierską od południa wygląda na papierze na łatwiejszy. Wcale tak nie jest, początek nie należy do najłatwiejszych a największe trudności występują w pierwszej połowie segmentu. Sama końcówka jest dużo łatwiejsza. W ostatnich latach około 2 kilometrowy odcinek był remontowany kilkukrotnie. Droga momentami była całkowicie zamknięta i wówczas popularny stał się podjazd ulicą Widokową.

66. PRZEŁĘCZ KROWIARKI OD ZAWOJI:
Najwyższa przełęcz dostępna komunikacyjnie w Beskidzie Żywieckim. Podjazd nie należy do szczególnie trudnych, jest to jeden z dłuższych segmentów podjazdowych. Od niedawna cały odcinek posiada nową nawierzchnię.

67. ZAMECZEK:
Klasyczny, bardzo popularny podjazd w Wiśle. Podjazd nie należy do najłatwiejszych, potrafi wycisnąć z człowieka ostatnie poty. Początek podjazdu jest w miarę łagodny, stromiej robi się dopiero po 1000 metrach a ostatnie 800 jest zdecydowanie najtrudniejsze. Podjazd w ciągu ostatnich 10 lat pojawiał się na trasach 5 edycji Tour de Pologne. Droga przeszła w 2008 roku remont, jej stan pogarsza się z roku na rok.


68. MAGURSKIE SIODŁO OD SŁOWEŃSKIEJ WSI:
Popularny słowacki podjazd. Jest łącznikiem miedzy Słowackimi Tatrami a Pieninami. Startuje po wyjeździe Słoweńskiej Wsi a kończy się na przełęczy. Początek segmentu ma niezbyt dobrą nawierzchnie a po skręcie na Wojnany stan jezdni znacznie się poprawia. Podjazd nie ma stałego nachylenia, początek jest spokojny, po wjeździe na lepszą nawierzchnie nachylenie wzrasta i przekracza 10 % a później już jest łatwiej. Przy dobrej pogodzie widoki ze szczytu są piękne a droga przez większość roku jest przejezdna dla rowerów szosowych.

69. BATORÓWEK Z CHOCIESZOWA:
Dosyć długi i trudny podjazd w Górach Stołowych. Zaczyna się w Chocieszowie po zjeździe z drogi 388 na Batorów a kończy w miejscu w którym zaczyna się zjazd bardzo zniszczoną i nierówną drogą. Większa część segmentu znajduje się w lesie a na całym odcinku występuje bardzo mały ruch. Przy gorszej pogodzie mogą wystąpić problemy z przyczepnością.

70. SOPOTNIA WIELKA:
Jeden z najdłuższych podjazdów w rankingu, jednocześnie nie jest wymagający i ma bardzo różnej jakości nawierzchnię. Prowadzi doliną wzdłuż potoku i kończy się w zasadzie nigdzie, dalej można jechać jedynie na rowerze górskim. W sumie podjazd nie należy do ciekawych i popularnych w regionie.

71. DĄB:
Trudny podjazd znany z trasy Mamut Tour. Prowadzi wąską drogą z niezłą nawierzchnią. Na znacznym fragmencie odcinka nachylenie oscyluje około 10 %. Chwilę oddechu można złapać w połowie gdzie na moment jest poniżej 5 % nachylenia.

72. HERMANOWICE Z GÓR ZŁOTYCH:
Odcinek nie wyróżniający się niczym szczególnym. Prowadzi główną drogą z Złotych Gór w kierunku Hermanowic. Po wyjeździe z terenu zabudowanego podjazd prowadzi przez las a w końcówce, w bardziej otwartym terenie można podziwiać widoki na okoliczne szczyty. Ruch na tym odcinku jest umiarkowany, okresowo wzmożony.

73. RUSAWA Z RAZTOKI:
Wymagający podjazd w Górach Hostyńsko-Wsetyńskich. W zasadzie podjazd składa się z kilku części. Niektóre z nich są trudne, z nachyleniem ponad 10 %, trudności odcinkowi dodaje nienajlepsza nawierzchnia. Od lat ten podjazd znajduje się na trasie kultowego już wyścigu Mamut Tour.

74. PRZEŁĘCZ KOWARSKA Z KOWAR:
Niezbyt znany w regionie odcinek. Zaczyna się w Kowarach na moście nad potokiem Jedlina. Jadąc ul. Rejtana od drogi 367 w kierunku centrum skręcamy w lewo w ul. Kowalską. Nawierzchnia na całym segmencie pozostawia dużo do życzenia. W końcówce występuje dodatkowo bardzo wysokie nachylenie. Po około 2 kilometrach od początku segmentu skręcamy w lewo w boczną dróżkę i od tego momentu jest nieco trudniej.

75. ZĄB Z PORONINA:
Kultowy podjazd pojawiający się na etapach wielu edycji Tour de Pologne. Podjazd jest bardzo popularny i w ciągu roku zaliczają go tysiące kolarzy i rowerzystów. Nachylenie na całej długości nie przekracza 10 % a kilka łatwiejszych fragmentów pozwala mniej wytrenowanym osobą złapać oddech. Nawierzchnia na całym odcinku jest bardzo dobra a droga jest zadbana i przejezdna przez cały rok.

76. CIEŃKÓW OD WISŁY CZARNE:
Mało znany segment. Łatwiejsza wersja wjazdu na Cieńków w dużej części prowadzi po dobrej, częściowo odnowionej nawierzchni. Małym przerywnikiem jest krótki odcinek płyt który w połączeniu z wysokim nachyleniem klasyfikuje podjazd jako trudny.

77. CZERETNIK OD HUCISKA:
Trudny ale mało znany podjazd, jest ciekawym łącznikiem między Huciskiem a Ślemieniem. Na całym odcinku nachylenie jest zmienne, w kilku miejscach pojawiają się ścianki z nachyleniem ponad 15 % ale jest też sporo łatwiejszych fragmentów. W pierwszej części dominuje dobrej jakość nawierzchnia ale w końcówce jest już znacznie gorzej.

78. STARE RYBIE Z TARNAWY:
Bardzo przyjemny i niezbyt trudny podjazd znajdujący się na drodze powiatowej łączącej Pogórze Wielickie z Limanową. W okresie letnim na trasie występuje wzmożony ruch i wtedy warto skorzystać z równoległej drogi.

79. PRZEŁĘCZ WALIMSKA OD WALIMIA:
Popularny podjazd w regionie. Znajduje się w ciągu drogi 383 prowadzącej z Walimia do Pieszyc. Segment ma zmienne nachylenie a także różną nawierzchnie. Początek ma średniej jakości asfalt który przechodzi w bardzo równą kostkę brukową a następnie w lepszej jakości nawierzchnie asfaltową.

80. REJWIZ OD DOLNI UDOLI:
Krótszy wariant dojazdu do miejscowości Rejwiz. Odcinek ma dosyć równe nachylenie i całkiem dobrą nawierzchnię. Na segmencie występuje duży ruch pojazdów a także rowerzystów.

81. OLECKI:
Trudny wariant wjazdu na Kubalonkę. Prowadzi zupełnie boczną, wąską drogą z kilkoma bardzo trudnymi fragmentami. Nawierzchnia na całym odcinku jest niezła ale zimą droga może być nieprzejezdna. Aby dojechać do początku segmentu należy od stacji Orlen w Istebnej jechać na zachód i kierować się na Olecki. Po około 1300 metrach od skrzyżowania dojeżdżamy do momentu gdzie droga skręca w prawo i po kolejnych 300 metrach pojawia się wysokie nachylenie. Również ten odcinek znalazł się na trasie amatorskich zawodów.

82. PRZEŁĘCZ PRZEGIBEK OD MIĘDZYBRODZIA:
Jeden z podjazdów na ważną przełęcz komunikacyjną w Beskidzie Małym. Wspinaczka zaczyna się już w Międzybrodziu Bialskim po zjeździe z drogi 948. Segment startuje po przekroczeniu mostu z nawierzchnią z kostki brukowej. Najtrudniej jest na ostatnich 2500 metrach. Nachylenie w kilku miejscach przekracza 10 % a podjazd ma dobrą nawierzchnię. Odcinek był fragmentem trasy Tour de Pologne w latach 2018-2020.



83. PRZEŁĘCZ SOKOŁA Z LUDWIKOWIC KŁODZKICH:
Jeden z dłuższych podjazdów w Górach Sowich. Początek jest względnie łatwy a w końcówce nachylenie dochodzi do 10 %. Nawierzchnia całkiem niezła jak na ten rejon. Podjazd jest popularny ze względu na położenie na Pętli wokół Gór Sowich. Znalazł się na trasie Sowiogórskiego Maratonu w 2012 roku.

84. BUDZIN Z LESZNEJ:
Jeden z podjazdów których nie lubię. Nie lubię go dlatego, że po wjeździe na górę trzeba z niej zjechać a zjazd jest bardzo trudny. Podjazd należy do trudnych, wąska i dosyć sztywna droga potrafi dać w kość. Odcinek znajdował się na trasie dwóch edycji Pucharu Równicy. Po kilku upadkach na zjeździe zrezygnowano z Budzina na trasie amatorskich wyścigów szosowych.

85. PASIERBIEC Z ŁOSOSINY GÓRNEJ:
Ciekawy odcinek w Beskidzie Wyspowym. Podjazd charakteryzujący się solidnym nachyleniem na całej długości. Najtrudniejsze fragmenty przekraczają 10 % a najniższe nachylenie nie spada poniżej 5 %.

86. WIERCH RUSIŃSKI:
Wymagający podjazd w Bukowinie Tatrzańskiej. W kilku momentach nachylenie przekracza 15 %, w okresie zimowym może być kłopot z podjazdem. Odcinek znalazł się na trasie Tour de Pologne. Od kilku lat na królewskim etapie kolarze zjeżdżają Wierchem Rusińskim w kierunku ostatniego podjazdu na rundzie. Nawierzchnia na całym odcinku jest zmienna i momentami pozostawia sporo do życzenia.

87. PRZEŁĘCZ KUBALONKA OD WISŁY:
Bardzo popularny podjazd w Beskidach. Jest to ważny ciąg komunikacyjny i nawet zimą dostęp do przełęczy jest dosyć łatwy. Sam podjazd zaczyna się przy skręcie na Łabajów. Moja wersja startuje od mostu który znajduje się na 1200 metrach od startu. Niemal od początku segmentu droga pnie się w górę. Najgorszy fragment następuje po 300 metrach i ciągnie się przez około 400. Dalej nachylenie robi się bardziej przyjemne i jest w miarę stałe. W 2009 roku droga przeszła kapitalny remont, wymieniona została cała konstrukcja, od podbudowy, przez odwodnienie po nawierzchnię i zarówno podjazd jak i zjazd w dół są bardzo przyjemne. Zjazd i podjazd należą do moich ulubionych w regionie.

88. BRZEGI:
Podjazd znany z Tour de Pologne. Lokalizacja nie jest taka oczywista bo podjazd nie należy do popularnych odcinków. Jadąc drogą 49 z Białki Tatrzańskiej w kierunku granicy skręcamy w prawo na Jurgów. Następnie kierujemy się na Brzegi. Po przejechaniu mostu nad Białką zaczyna się segment. Początek jest łagodny, nachylenie wzrasta wraz z odległością od startu. Pod koniec występuje wypłaszczenie po którym jest trudniejszy fragment do drogi 960 w Bukowinie Tatrzańskiej. Nawierzchnia nie jest w najlepszym stanie, na podjeździe to nie przeszkadza, problemy zaczynają się na zjeździe.

89. PRZEŁĘCZ PRZYSŁOP OD STRYSZAWY:
Łącznik między Stryszawą a Zawoją. Segment startuje przy kościele w centrum Stryszawy a kończy się na Przełęczy Przysłop. W okresie zimowym przejazd tą drogą jest utrudniony. Nawierzchnia w ostatnim czasie uległa poprawie i jazda może być przyjemna. Na ostatnich 2 kilometrach nachylenie dochodzi nawet do 15 % i dlatego podjazd nie należy do szczególnie łatwych.

90. LUDWIKÓW Z KRAŁOWEJ STUDNI:
Krótki i niezbyt trudny odcinek prowadzący z Krałowej Studni w kierunku Wideł. Nawierzchnia na całej długości jest w dobrym stanie a droga jest przejezdna przez cały rok. Na tym odcinku występuje wzmożony ruch pojazdów ze względu na położone w okolicy atrakcje turystyczne.

91. KULE Z RATUŁOWA:
Kolejny z długich ale niezbyt trudnych podjazdów na Podhalu. Na całym odcinku jest tylko jeden około kilometrowy fragment z nachyleniem dochodzącym do 10 %. Nawierzchnia na całym odcinku jest dobra lub bardzo dobra. Przy ładnej pogodzie na całym podjeździe można podziwiać widoki na Tatry. Dosyć ciężko zlokalizować początek podjazdu, jadąc z Nowego Bystrego w kierunku Ratułowa trzeba wypatrywać strzałek z Tarta Road Race 2020. To właśnie finałowy podjazd tego wyścigu.

92. SWANCZAROWA Z OSZCZADNICY:
Ciekawy podjazd po drugiej stronie granicy. Segment nie należy do łatwych, zwłaszcza ostatnie 1000 metrów potrafi zmęczyć. Odcinek jest fajnym skrótem między Kyszuczem a Skalitem. Nie jest to popularny segment więc ruch jest niewielki i można czerpać przyjemność z jazdy.

93. ISTEBNA Z JAWORZYNKI:
Wymagający podjazd z Doliny Czadeczki do Istebnej. Segment nie jest zbyt popularny, nawierzchnia nie należy do najlepszych a niezbyt duża szerokość drogi sprawia, że w okresie zimowym podjazd nie jest odśnieżany i może być nieprzejezdny. Podjazd znalazł się na trasach amatorskich wyścigów Rajcza Tour, Road Trophy czy Pętla Beskidzka.


94. POPRĘCINKA Z KICZORY:
Wydłużony podjazd na przełęcz Kotelnicę a dokładnie odcinek z największym przewyższeniem. Podjazd znalazł się na trasie wyścigu Rajcza Tour w 2019 roku. Gdyby wziąć tylko odcinek do przełęczy podjazd nie znalazłby się w setce najtrudniejszych. Podjazd nie ma stałego nachylenia, początek jest interwałowy, pierwsza trudność pojawia się przed przełęczą gdzie nachylenie przekracza momentami 10 % ale najgorzej jest w końcówce gdzie na 300 metrowym odcinku nachylenie nie spada poniżej 10 % a momentami przekracza 15 %. Podjazd jest wymagający i potrafi dać w kość nawet wytrenowanym kolarzom.

95. KOMARNY WIERCH:
Ciekawy podjazd w Górach Orlickich. Jak na lokalne realia nawierzchnia na tym podjeździe jest bardzo dobra. Nachylenie na większej części jest stałe. Podjazd dosyć często pojawiał się na trasie Klasyka Kłodzkiego, stąd właśnie go znam.

96. RZEDZISKA:
Jeden z mniej znanych podjazdów w słowackiej części Beskidu Żywieckiego. Gdyby nie Road Trophy nawet nie wiedziałbym o jego istnieniu. Ciężko na niego trafić, jadąc główną drogą przez Czarne trzeba skręcić w lewo na jednym z największych skrzyżowań, przed widocznym po prawej stronie kościołem. Początek podjazdu jest łatwy ale w końcówce nachylenie przekracza 10 %, nawierzchnia momentami jest niezłej jakości ale na ogół pozostawia wiele do życzenia. Ze szczytu nie ma zbyt wielu ładnych widoków, ciężko jest je podziwiać bo gdy tylko zaczyna się zjazd nawierzchnia jest jeszcze gorsza.

97.PRZEŁĘCZ GLINKA Z UJSÓŁ:
Podjazd który zamyka pierwszą setkę rankingu. Nie jest zbyt długi ale posiada trudniejsze fragmenty, widać to szczególnie na zjeździe gdzie łatwo rozpędza się nawet do 80 km/h. Nawierzchnia na tym podjeździe nie należy do najlepszych i najrówniejszych ale większych dziur i nierówności nie ma. Podjazd nie jest najpopularniejszy, kilka razy znajdował się na trasie amatorskich wyścigów z cyklu Road Maraton: Rajcza Tour, Road Trophy czy Ujsoły-Novot. Przed metą po 100 kilometrach w nogach potrafił dać w kość.



Kategoria Inne


  • DST 50.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 26.32km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 163 ( 83%)
  • HRavg 144 ( 73%)
  • Kalorie 1438kcal
  • Podjazdy 350m
  • Sprzęt Hercules
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 1

Sobota, 21 listopada 2020 · dodano: 22.11.2020 | Komentarze 0

Dokładnie po 22 dniach przerwy wsiadłem na rower, ostatnio tylko kilka krótkich jazd do pracy ale również po kilkunastu dniach zastoju. Sezonowy rower przygotowałem już do zimy a raczej do tego, że będzie stał przynajmniej do początku marca, treningowa szosa która służyła głównie jako rower dojazdowy do pracy lub rezerwowy w przypadku jakiś awarii lepszego sprzętu, czeka obecnie na przegląd więc w ruch poszedł rower zimowy. Zastanawiałem się nad zakupem roweru MTB, przełajowego lub gravela ale obecne ceny nawet rowerów używanych odstraszyły mnie skutecznie, bardzo trzyma mnie budżet i wolałem zrobić z tego co mam jakiś rower niż inwestować w kolejny. Ściągnąłem więc ze strychu rower który kiedyś przerobiłem na szosę po zniszczeniu pierwszej jaką posiadałem. Ma dokładnie 40 lat i stał co najmniej 8. Trochę trwało zanim doprowadziłem go do ładu, z poprzedniej zimówki w której stale odkręcał się suport wziąłem kilka rzeczy takich jak prowadnica do linek bo przerzutka która tutaj była miała zupełnie inne a musiałem ją wymienić. Tak naprawdę wymieniłem sporo rzeczy. Na początek korba, aby zastosować starą musiałem wymienić cały suport i oś korby. Znalazłem w sieci dokładnie taki suport jak potrzebuję z gwintem włoskiem ale osi odpowiedniej długości nie było nawet używanej. Kiedyś kupiłem omyłkowo suport z gwintem włoskim przystosowany do korb Hollowtech 2 i teraz się przydał. Wrzuciłem więc starą korbę trzyrzędową, tarcze przejechałem pilnikiem bo były już trochę zjechane. Wymieniałem łańcuch, koła nie nadawały się do niczego więc włożyłem jedne z tych które miałem w zapasie z 9 rzędową kasetą. Manetki na ramie spokojnie obsługiwały pełen zakres biegów i nie było problemów z regulacją. Do tego musiałem wymienić wszystkie linki i pancerze, tego akurat mam zawsze pod dostatkiem i nie musiałem nic dokupować, nasmarowałem stery, założyłem opony które kilka lat leżały w garażu o szerokości 32 mm, spokojnie do tej ramy weszłoby nawet 40 mm. Na starych kolach rower ważył prawie 16 kilogramów z błotnikami i bagażnikiem, nie wyrzucałem go bo dodatkowo stabilizował błotnik. Nie pozbyłem się dynama ale nie byłem w stanie go uruchomić bo nie znalazłem w domu żarówek. Po założeniu lepszych kół waga spadła o kilkaset gram i może wynosi teraz 15 kilogramów. Ten rower ma również jedną wadę, brak mocowania koszyków na bidon, mi to akurat nie przeszkadza bo zimą nigdy nie korzystam z bidonów. Pierwszy krótki test wypadł pomyślnie ale schody zaczęły się na dłuższej trasie. Przed jazdą wymieniłem jeszcze pedały na zatrzaskowe, miernik mocy nie był mi dzisiaj niezbędny i wolałem go nie ruszać. Uchwyt na licznik nie pasował do tego roweru ale poradziłem sobie z tym stosując adapter do kierownicy. Kolejny dylemat to montaż torebki podsiodłowej, nijak nie pasowała a nie wiem gdzie schowałem pozostałe wśród których była pasująca do tego roweru. Schowałem więc do plecaka w którym znalazł się m.in. bukłak z wodą. Plecak jak zwykle schowałem pod kurtkę, ubrałem się na około 0 stopni zabierając cieplejsze rękawiczki do plecaka. Samo ubieranie się i przygotowanie zajęło około 20 minut ale o tej porze roku inaczej być nie może. Chęć jazdy była tak duża, że w niczym to nie przeszkodziło. Upewniłem się czy wszystko mam i wyjechałem. Już na starcie problemy z przełożeniami, dopiero po chwili udało mi się dojść do tego jak je zmienić, zapomniałem już o tym, że gorzej zmienia się biegi przy pomocy manetek na ramie niż klamkomanetek bo trzeba to robić z wyczuciem a nie liczyć kliknięcia. Chwilę zajęło rozkulanie roweru ale jak już się udało to trzymanie prędkości nie było tak trudne. Szukałem punktu odniesienia ale brak miernika mocy nie ułatwiał zadania, trzymając się tętna powinienem znacznie zwolnić bo wartości były już wysokie. Nie mogłem skupić się na tego typu duperelach tylko musiałem orientować się co dzieje się na drodze. Bezpiecznie to było może na kilku odcinkach a tak to cały czas musiałem mieć ręce na klamkach hamulcowych. Pierwsza sytuacja już po kilku kilometrach gdy z pobocza wyjechał samochód wprost pod moje koła, gdyby kierowca z tyłu nie zahamował to uderzyłby w ten samochód a przy okazji zgniótł mnie i mój rower. Jedną taką sytuację idzie przeboleć i o niej zapomnieć ale chwilę później kolejna bardzo podobna. Po zjeździe na którym się rozpędziłem musiałem hamować niemal do zera bo z bocznej drogi wyjechał samochód który nie miał zamiaru się zatrzymywać, miałem jednak czas na reakcję i zwolniłem do zera przy okazji tracąc orientację przy zmianie przełożeń co skończyło się spadniętym łańcuchem. Przy okazji dowiedziałem się, że na kilku koronkach łańcuch przeskakuje a z małej tarczy 30 nie mogę korzystać bo również przeskakuje łańcuch. Miałem wiec do dyspozycji dwie tarcze z przodu i 6 koronek z tyłu co jednak w pełni mi wystarczyło i jechałem na dosyć dużej kadencji mimo tego, że czujnik który zamontowałem nie działał. Ta sytuacja wybiła mnie nieco z rytmu ale później już było lepiej. Nie czułem się bezpiecznie na drodze, przed każdym niewidocznym łukiem zwalniałem, nie puszczałem maksymalnie roweru na zjeździe, na nielicznych odcinkach byłem w stanie jechać równym tempem. Nie czułem zmęczenia ani żadnych oznak słabości które zwykle towarzyszyły mi podczas pierwszych jazd po przerwie. Myślałem, że najgorsze sytuacje mam już za sobą ale pomyliłem się, dojeżdżając do Landka na dosyć widocznym odcinku wyprzedzał mnie samochód który jednak od razu odbił maksymalnie w prawo, ja również ale miałem obok siebie rów pełny wody, aby nie wpaść do wody wykonałem najbardziej bezpieczny z możliwych manewr czyli zamortyzowałem upadek kładąc się na lewą stronę, rower wpadł do wody ale ja byłem suchy ale o centymetry od samochodu który wciąż się poruszał. Było mega niebezpiecznie ale żaden z nas nie był odpowiedzialny za tą sytuację, z przeciwka jechał samochód na czołówkę któremu gdzieś się śpieszyło. Po tym wszystkim chwilę dochodziłem do siebie, odjechało mi się dalszej jazdy ale jakoś musiałem dojechać do domu. Na ostatnich 8 kilometrach miały miejsce dwie kolejne podobne sytuacje. Po kilku spokojnych kilometrach gdzie walczyłem z wiatrem i często także przeskakującym łańcuchem znowu przeżyłem moment grozy. Na ostatnim szybkim zjeździe postanowiłem przełamać się i nieco rozpędzić ale znowu musiałem hamować aby uniknąć czołowego zderzenia z samochodem wyprzedzającym na trzeciego. Musiałem uciec z drogi, straciłem panowanie nad rowerem przy niemal zerowej prędkości i poleciałem na pobocze, wybrudziłem i tak brudne już ciuchy, poczułem lekki ból barku ale nic poważnego i szybko się pozbierałem. Ostatniej na trasie czołówki uniknąłem w podobny sposób ale miałem czas na reakcje i udało się utrzymać równowagę, nie chcę myśleć co byłoby gdybym jechał na karbonowej szosie z węższymi i bardziej łysymi oponami. Na moje szczęście wyszedłem z tych sytuacji ciało, roweru nie szkoda, ciuchy się wypierze, z głowy wyrzuci wszystkie myśli a ewentualne bóle szybko miną. Co rok jest mniej bezpiecznie na drogach, gdy mogę to uciekam na ścieżki lub boczne drogi ale nie zawsze się da. Niektórzy ludzie chyba stracili umiejętność myślenia bo pewnych sytuacji nie da się logicznie wytłumaczyć. Egoizm i zaspokojenie własnego ego bierze górę nad zdrowym rozsądkiem i bezpieczeństwem. Wszystkich decyzji i własnych błędów nie da się zwalić na Rząd co próbuje się robić w obecnej sytuacji. Od tego marasu medialnego i rządkowego staram się trzymać z daleka ale czasami nie da się tego uniknąć. Dobrze na tym Świecie już było, nie umieliśmy tego docenić i mamy to na co zasłużyliśmy.




  • Czas 01:20
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 126 ( 64%)
  • HRavg 95 ( 48%)
  • Kalorie 345kcal
  • Aktywność Ciężary

Siłownia 4

Czwartek, 19 listopada 2020 · dodano: 20.11.2020 | Komentarze 0

Pierwszy trening siłowy ukierunkowany na to co w kolarstwie jest najbardziej potrzebne czyli nogi. Rozgrzewka i ćwiczenia ogólnorozwojowe te same a później kilka sprawdzonych ćwiczeń z poprzednich lat oraz jedno nowe. Na rozgrzewce znów nie mogłem się skupić ale opóźnienie treningu nie wchodziło w grę bo musiałbym go skrócić. Gdy w końcu się skoncentrowałem jakoś to wyglądało. Po ogólnorozwojowe połączyłem przyjemne z pożytecznym i przetransportowałem 12 worków po 25 kilogramów z parteru na piętro. Do pokonania było m.in. 15 schodów. Biorąc naraz dwa worki wyszło dokładnie 6 kursów. Po każdym musiałem zejść w dół. Mimo dużego obciążenia podczas ćwiczenia byłem w stanie skupić się na poprawności jego wykonania i płynnie przenosiłem obciążenie z jednej na drugą nogę równomiernie je obciążając. Po tym ćwiczeniu zrobiłem przerwę bo musiałem dobrać odpowiednie obciążenie do kolejnych. Na początek dwie hantle po 12,5 kilogramów i proste ćwiczenie a mianowicie wykroki w przód do kąta prostego w kolanie z obciążaniem obu nóg naprzemiennie. Tutaj już były cztery serie po 5 powtórzeń na każdą nogę. Krótka przerwa i w ruch poszła 40 kilogramowa sztanga. Przy tym ćwiczeniu zdecydowałem się skorzystać z asysty jakbym nie wytrzymał obciążenia. Nie było jednak tak źle, półprzysiady wprowadziłem w ubiegłym roku i zostały na stałe w rozpisce ćwiczeń. Serie znów były cztery ale powtórzenia tylko trzy w każdej. Na początek wystarczy. Ostatnie ćwiczenie jakie wykonałem to martwy ciąg z 60 kilogramowym obciążeniem. Zdarzało się już większe ale nie na pierwszym treningu. Poszło całkiem sprawnie i poczułem ulgę bo na koniec nogi już piekły. Wydłużyłem w celu lepszej regeneracji czas rolowania i rozciągania mięśni. Wieczorem znów dłużej niż zwykle się rolowałem by kolejnego dnia wstać wypoczętym. Kolejny trening to pierwsza przejażdżka na rowerze po 3 tygodniowej przerwie.


Kategoria Zima


  • DST 14.00km
  • Czas 01:31
  • VAVG 6:30min/km
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 174 ( 89%)
  • HRavg 144 ( 73%)
  • Kalorie 771kcal
  • Podjazdy 250m
  • Aktywność Bieganie

Marszobieg 3

Środa, 18 listopada 2020 · dodano: 20.11.2020 | Komentarze 0

Ciężki dzień zwieńczony całkiem dobrym marszobiegiem. Po pracy zdążyłem jeszcze przygotować i zjeść posiłek węglowodanowy, zagruntować 4 ściany w remontowanym pokoju, nastawić pranie i wiele innych rzeczy i dopiero mogłem ruszyć na trening, wszystko zajęło niecałe 3 godziny. Byłem zadowolony, ze udało się to wszystko pogodzić, inaczej myślał mój organizm który był zmęczony i po rozgrzewce przekonałem się, że łatwo nie będzie. Zmodyfikowałem wiec lekko trasę, rezygnując skracając podbiegi na trasie do minimum. Po ostatnim biegu miałem problem z lewą stopą a konkretnie piętą która bolała mnie przez kilka godzin. Zastosowałem prosty zabieg wymieniając wysłużone już wkładki na dokładnie takie same tylko nowe i liczyłem, że to pomoże. Poza trasą nie zmieniałem nic w założeniach. Po raz pierwszy zabrałem ze sobą plecak z bukłakiem, nie zapomniałem o lampkach czołowych ale odblaski zostały w domu. Już na starcie zbuntował się telefon który gubił sygnał GPS, zawsze mam ze sobą dwa urządzenia na wypadek jakby jedno z nich zawiodło. Długo zbierałem się do biegu, już na początku musiałem się zatrzymać i poprawić wkładkę w bucie bo ugniatała mnie dosyć boleśnie i dopiero mogłem ruszyć dalej. Jednym z plusów popołudniowego biegu w środku tygodnia było to, że w lasach było praktycznie pusto, na drogach spory ruch i w zasadzie każde miejsce przekroczenia drogi wiązało się z utratą tempa a nawet zatrzymaniem się. Mimo wyraźnego osłabienia moje tempo było całkiem niezłe. Powoli się rozkręcam, nowe wkładki dodawały komfortu i pewności siebie. Gdy tylko znalazłem się tam gdzie czuję się najlepiej czyli na podbiegu zapomniałem o bólu i zmęczeniu i rozwinąłem całkiem niezłe tempo. Nieco dłuższe wstawki biegu powodowały narastające zmęczenie ale nie poddawałem się. Na Dębowcu czyli najwyższym punkcie na trasie pojawiłem się prawie 2 minuty szybciej niż planowałem to pozwoliło na krótszą przerwę, załączyłem lampki i zacząłem to czego nie lubię czyli zbieg w dół. Nie potrafię rozwinąć mocniejszego tempa w dół ale nie zamierzam być maratończykiem więc nie ma sensu na siłę poprawiać tej słabej strony. W narastającym mroku kierowałem się w stronę domu. Na szlaku spotkałem kilka osób w żaden sposób nie przygotowanych na warunki jakie panowały na szlaku. Nie chciałem się zatrzymywać i zrobiłem to dopiero w momencie przekroczenia drogi asfaltowej. Po 12 kilometrach mój organizm już odmawiał posłuszeństwa ale mimo to nie poddałem się i musiałem dołożyć blisko 500 metrów trasy aby wypełnić plan na ten dzień. W domu byłem o zmroku, zmęczony ale zadowolony po dobrze wykorzystanych 90 minutach. Kolejnym zaskoczeniem było to, że już 2 godziny później czułem się dobrze a zwykle zmęczenie po marszobiegu odczuwałem jeszcze kilkanaście godzin później. Po spokojniejszych tygodniach powoli przyzwyczajam się do coraz dłuższych i intensywniejszych wysiłków nie zapominając przy tym o regeneracji organizmu. Są rzeczy które można zrobić lepiej, ale lepsze jest wrogiem dobrego więc czasami warto nic nie zmieniać.


Kategoria Marszobieg, Zima


  • Czas 01:10
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 127 ( 65%)
  • HRavg 88 ( 45%)
  • Kalorie 235kcal
  • Aktywność Ciężary

Siłownia 3

Wtorek, 17 listopada 2020 · dodano: 20.11.2020 | Komentarze 0

Pierwszy trening w nowym tygodniu to znów ćwiczenia ogólnorozwojowe i siłowe które będę powtarzał do oporu, przynajmniej do końca lutego. Przed rozgrzewką byłem bardzo rozkojarzony i nie umiałem się skupić. Opóźnienie treningu o kwadrans i zastosowanie zabiegu który pomógł mi uporządkować myśli pomogło i 20 minut później byłem zmotywowany i skupiony. Rozgrzewka jak zwykle była konsekwentna, rzetelna i dokładna. W tym roku zamierzam skupiać się na każdym najdrobniejszym szczególe bo w tym miejscu tkwią największe rezerwy jakie ma mój organizm. W zasadzie dołożyłem tylko jeden element do rozgrzewki w odniesieniu do poprzednich lat i trwa ona kilka minut dłużej co akurat jeszcze bardziej eliminuje podatność na kontuzje i urazy które łatwo złapać przy zbyt dużym obciążeniu i słabo rozgrzanym organizmie. Obecnie moje treningi są jeszcze chaotyczne ze względu na remont i konieczność korzystania z 3 pomieszczeń podczas treningu. Jak się z tym uporam to wszystko będzie w jednym miejscu. Po rozgrzewce przystąpiłem do ćwiczeń ogólnorozwojowych których ilość, serie oraz powtórzenia były takie same jak na ostatnim treningu. Po tych ćwiczeniach już właściwa część treningu czyli siła. Ostatnio pracowałem nad wzmocnieniem mięśni robiąc więcej serii i powtórzeń, teraz zrobiłem tyle samo ćwiczeń i serii ale z mniejszą ilością powtórzeń i 30 % większym obciążeniem. Skupiłem się dokładnie na jakości wykonywanych ćwiczeń i myślę, że pod tym względem wyszło nieźle. Problemu z wytrzymaniem na tych obciążeniach też nie było. Na razie wszystko wygląda bardzo dobrze. Łatwo wdrożyłem się w trening, łatwo wykonuję wszystkie ćwiczenia i mój organizm nie buntuje się gdy obciążenia idą do góry. Nie muszę się obawiać o kolejne tygodnie gdzie obciążenia będą już spore i dojdą także treningi specjalistyczne na trenażerze. Do sezonu daleko ale chcąc być mocny w sezonie trzeba teraz ciężko pracować. Po treningu tradycyjne zabiegi regeneracyjne z dodatkowym hydromasażem i kąpielą w wodzie z dodatkiem magnezu. Nic więcej mojemu organizmowi nie trzeba.


Kategoria Zima