Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223022.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2021

Dystans całkowity:536.00 km (w terenie 59.00 km; 11.01%)
Czas w ruchu:46:23
Średnia prędkość:24.57 km/h
Maksymalna prędkość:59.00 km/h
Suma podjazdów:4590 m
Maks. tętno maksymalne:189 (96 %)
Maks. tętno średnie:175 (89 %)
Suma kalorii:26944 kcal
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:59.56 km i 1h 43m
Więcej statystyk

Podsumowanie lutego

Niedziela, 28 lutego 2021 · dodano: 04.03.2021 | Komentarze 0

Tegoroczny luty był dla mnie wyjątkowo trudnym miesiącem. Zwykle wtedy już wiedziałem jak będą wyglądać kolejne miesiące a tym razem tak nie jest. W styczniu nastukałem pokaźną ilość godzin nadliczbowych i nie sądziłem, że uda się poprawić ten wynik. Tak się jednak stało i w pracy spędziłem więcej godzin niż w styczniu. Sporo miałem na głowie i walczyłem ze spadkiem motywacji. Wpływało to czasami na jakość treningów. Oczywiście trenowałem mniej niż w ubiegłych latach, poświęcając na to blisko 20 % mniej czasu niż zazwyczaj. W takim wypadku jakość była dla mnie najważniejsza. Mimo dużych obowiązków niczego nie zaniedbałem do tego stopnia abym musiał się czymś martwić. Dyspozycja podczas treningów przez cały miesiąc była niezła, czasami czułem się gorzej ale trafiały się też bardzo dobre dni napawające optymizmem. Przyjęty plan treningów okazał się optymalny do sytuacji w jakiej się znajduję. Już teraz czuję efekty wymagających treningów siłowych, dobrze czuję się w wyższych strefach mocy, względnie szybko mój organizm się regeneruje. Brakuje jedynie wytrzymałości nad którą pracuję zwykle w marcu więc wszystko jest w jak najlepszym porządku. W ciągu najbliższych tygodni powinna się wyjaśnić sprawa mojej przyszłości zawodowej od czego zależy ewentualny kalendarz startów w zawodach. Wiele wskazuje na to, że podobnie jak w ubiegłym roku będę rywalizował głównie w czasówkach, mam w planie kilka wyścigów ale większość z nich odbywa się w Czechach gdzie na razie nie da się normalnie wjechać. Kilka tygodni potrzebuję na budowę bazy tlenowej a później biorę się za jazdę w grupie. Do kwietnia sezonu jeszcze sporo czasu i jestem spokojny. W lutym chciałem przygotować sprzęt startowy do sezonu. Mimo sporych utrudnień udało się tego dokonać. Brakuje jeszcze kilku detali które jednak nie są konieczne do tego aby rower był gotowy do jazdy. Żałuję, że nie kupiłem wszystkich części wcześniej, w sklepach ciężko dostać kasetę z koronkami jakich potrzebuję. Sztyca i siodło już zamówione, też z tym był problem ale znalazłem odpowiednie w zagranicznym sklepie. W najbliższym czasie lepsze koła będą gotowe do jazdy. Z kasetą problem rozwiązałem w inny sposób, łatwiej kupić pierścień z trzema największymi koronkami i zmodyfikuję prawie nową kasetę 11-28 na 11-32. Pozostałe koronki w obu kasetach są takie same i tym samym nie będę musiał szukać kasety i czekać na nią kilka miesięcy. Na razie ten rower cierpliwie czeka na warunki pozwalające na bezproblemową jazdę. Jestem zaskoczony, że udało mi się poskładać fajny rower, kiedyś było to moje marzenie, nie muszę mieć roweru renomowanej firmy wartego fortunę skoro podobnej klasy sprzęt dało się złożyć sporo taniej i w zasadzie w niczym nie odbiega od droższych modeli.
1.Średnia tygodniowa waga:

Przez cały miesiąc nie było większych zmian wagi. Spodziewałem się jednak, że uda się zrzucić część z tego co przybyło od końca ostatniego sezonu. Ten cel przechodzi na kolejny miesiąc. Jeżeli coś w tym temacie ruszy będę bardzo zadowolony.
2.Obciążenie treningowe:

Luty przyniósł już widoczny wzrost CTL. Starałem się ostrożnie zwiększać ilość TSS w każdym następnym tygodniu. W poprzednich latach nie wyglądało to tak uporządkowane jak obecnie ale wówczas stosowałem już wyższe obciążenia treningowe.
3.Najlepsze wartości mocy:

Poza życiową mocą godzinną pozostałe były przeciętne lub słabe.
4.Dane liczbowe:
4.1.Dane ogólne:

4.2.Dane szczegółowe:

4.3.Wykres kadencji:

4.4.Czas w strefach mocy:

4.5.Czas w strefach zmęczenia:

4.6.Inne dane z miernika mocy:

5.Plany na marzec:
Wielkich planów na ten miesiąc nie mam. Tradycyjnie skupiam się na budowie bazy tlenowej. Chciałbym przeprowadzić też testy mocy i zacząć jeździć po górach. Wiele czynników jednak może mieć wpływ na zmianę planów.




Podsumowanie 8 tygodnia 2021

Niedziela, 28 lutego 2021 · dodano: 01.03.2021 | Komentarze 0

Kończący drugi miesiąc roku tydzień był dla mnie wymagający zarówno fizycznie jak i psychicznie. Brakowało mi przede wszystkim czasu na regenerację, spałem średnio 2 godziny mniej niż zazwyczaj i ciężko jest mi się przestawić. Inaczej być nie mogło skoro spędzałem w pracy minimum połowę doby przez 6 dni i tak już któryś tydzień z rzędu. Niedługo to się skończy ale jeszcze muszę jakiś czas wytrzymać. Mimo dużo lepszej pogody niż wcześniej nie byłem w stanie więcej trenować. Mimo to tylko raz zdecydowałem się na trening na trenażerze a aż 4 na szosie. Mimo dużego zmęczenia i ogólnego braku motywacji moja dyspozycja treningowa była dobra jak na końcówkę lutego. Nie zdecydowałem się na razie na trening na najlepszym rowerze który już jest przygotowany do jazdy. Najważniejsze, że kolejny tydzień z rzędu utrzymałem regularność treningów. Skupiając się na jakości mogę być zadowolony z ostatnich treningów mimo tego, że ich objętość jest niższa niż w ubiegłych latach.
1.Waga w ostatnim tygodniu:

Waga w dalszym ciągu nie ruszyła z miejsca. To na razie największa różnica w porównaniu do poprzedniego roku.
2.Obciążenie treningowe:

W ostatnich dniach wartości ATL i CTL osiągnęły najwyższe w tym roku wartości. Podczas niedzielnego treningu uzyskałem największą ilość TSS. Nie wpłynęło to na wartość TSB które podobnie jak w poprzednich tygodniach nie spadło poniżej -20.
3.Najlepsze wartości mocy:

Większość najlepszych mocy pochodzi z treningów w powtórzeniami. Takie moce były w moim przypadku powtarzalne.
4.Dane liczbowe:




  • DST 92.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:35
  • VAVG 25.67km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • HRmax 159 ( 81%)
  • HRavg 143 ( 73%)
  • Kalorie 2560kcal
  • Podjazdy 530m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 7

Niedziela, 28 lutego 2021 · dodano: 28.02.2021 | Komentarze 0

Na koniec miesiąca zafundowałem sobie wymagającą trasę na rowerze zimowym. Pogoda była do tego idealna, po deszczu, zimno i ciężkie chmury na niebie. Sporo czasu straciłem na próbie wgrania trasy na licznik, ostatecznie się nie udało i jechałem bardziej na oko. Przed wyjazdem jeszcze sprawdziłem rower aby potem nie było niespodzianek na trasie, zrobiłem to chyba niezbyt dokładnie. Brak możliwości przykręcenia koszyka na bidon spowodował, że miałem jeden dylemat mniej, musiałem wybrać plecak z bukłakiem dzięki czemu miałem cały czas ciepłą wodę do picia. Wyjechałem w sumie z ponad 30 minutowym opóźnieniem ale nie byłem ograniczony czasowo na tyle aby skracać trasę. Wziąłem więcej jedzenia jakby do głowy przyszedł mi pomysł o wydłużeniu jazdy do 4 godzin. W sumie bardzo dużo czasu straciłem na przygotowanie do jazdy. To chyba najbardziej nielubiany przeze mnie element kolarskiej układanki, nawet latem zajmuje to pewną ilość czasu i nie należy do przyjemności. Przed wyjazdem załączyłem światła w rowerze aby być bardziej widocznym przy tej niepewnej pogodzie. Przez chwilę myślałem, że źle dobrałem ciuchy ale już po kilku kilometrach doszedłem do wniosku, że na tym polu błędów żadnych nie popełniłem. Co nie znaczy, że nie pojawiły się inne. Początek jazdy wyglądał obiecująco, noga całkiem nieźle podawała. Na głównej drodze było trochę samochodów ale gdy zjechałem w bardziej boczne drogi przez wiele kilometrów nie minął mnie żaden samochód. Miałem okazję powspominać stare czasy gdy na drogach było mniej samochodów. Jedynym przerywnikiem jaki się pojawił to problemy z łańcuchem, nie chciało mi się regulować przedniej przerzutki i musiałem z wyczuciem operować manetką z czym czasami był problem. Kilka razy miałem problem z nawigacją i musiałem modyfikować trasę, jeden skręt przegapiłem ale nie wpłynęło to na długość trasy. Kolejne dwie modyfikacje były łatwiejsze do wyłapania ale popełniłem tam błędy. Na trasie było sporo bardzo dziurawych odcinków i miejsc z dużą ilością wody. Rower w takich sytuacjach sprawdził się na medal. Kilka razy musiałem się awaryjnie zatrzymać. Pierwszy raz na przejeździe w Chybiu, kolejny przed Zabrzegiem. Po około 2 godzinach tętno osiągało wyraźnie wyższe wartości, już kolejny raz powtarza się ten problem. Mimo tego trzymałem założoną moc i próbowałem utrzymać kadencję co nie do końca mi wyszło. W Czechowicach omyłkowo musiałem w niebezpiecznym miejscu przekroczyć dwupasmówkę, ruch był na szczęście niewielki i bez problemu przejechałem przez drogę. Za wszelką cenę nie chciałem znaleźć się na ulicy Mazańcowickiej ale tak się stało. Na tej drodze doszło do dwóch bardzo niebezpiecznych sytuacji, raz prawie wylądowałem w rowie a drugi na czyimś płocie. Jazda główną drogą też nie była przyjemna. Wtedy też zorientowałem się, że nie mam już jedzenia i picia, miałem zapas nawet na dodatkową godzinę. Typowej bomby głodowej nie było ale musiałem się oszczędzać. Tętno już było bardzo wysokie ale nie przejmowałem się tym. W najbardziej nieodpowiednim miejscu gdy przedzierałem się przez błotnistą drogę musiałem minąć się z samochodem na łuku. Niewielki błąd mógł skończyć się upadkiem. Dojechałem jednak bezpiecznie do drogi asfaltowej. Ostatnie kilometry już spokojniejsze ale tętno nie chciało spaść do strefy pierwszej. Był to dobry trening ale zasiał ziarno niepewności przed sezonem.




  • Czas 01:39
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 170 ( 87%)
  • HRavg 143 ( 73%)
  • Kalorie 1155kcal
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 42

Sobota, 27 lutego 2021 · dodano: 28.02.2021 | Komentarze 0

Po kilku dniach dobrej pogody przyszło lekkie załamanie. Od biedy dało się jechać na szosie ale w takich warunkach zrobienie treningu innego niż tlenowy było bardzo trudne więc przeprosiłem się z trenażerem. W sumie mogłem jechać wczoraj ale chciałem chociaż jeden dzień pogody wykorzystać na pracę w ogrodzie a organizmowi też należał się odpoczynek po 3 dniach treningów i wymagającej dla głowy pracy. Po powrocie z pracy nie umiałem się zorganizować, pojawiły się drobne problemy z konfiguracją Zwifta ale szybko sobie z nimi poradziłem. Dzisiaj na tapetę poszedł trening na FTP, bez zbędnego dokręcania w 2 strefie. Taki trening dobrze robiłoby się na podjeździe pod Przegibek ale na trenażerze było równie efektywnie. Po kilku minutach konfiguracji sprzętu ruszyłem z przytupem. Rozgrzewka mimo tego, ze dłuższa niż zwykle szybko zleciała. Pierwsze powtórzenie było zbyt szarpane, momentami jechałem za mocno i dopiero po kilku minutach ustabilizowałem kadencję i moc. Trzymałem się poniżej 90 obrotów na minutę bo taką kadencję ciężko utrzymać na podjeździe. Na Zwifcie wybrałem podjazd pod Mount Vontoux więc warunki prawie naturalne. Brakowało odpowiedniego chłodzenia i temperatura w garażu szybko rosła więc kolejne powtórzenia były bardziej wymagające. Tętno szło do góry, może przy mocnym tempie nie było to tak widoczne ale gdy jechałem lżej tętno coraz wolniej opadało. Najbardziej widoczne to było już po akcentach na wysokiej kadencji które dołożyłem po długich powtórzeniach na kadencji 80-90. Gdy rozpisany na bloki i obciążenia trening na Zwifcie się skończył brakowało kilometra do końca podjazdu wiec postanowiłem dokręcić, każde mocniejsze naciśnięcie na pedały powodowały duży skok tętna. Byłem ujechany i jedyna opcja dokręcenia to możliwie lekka jazda, ostatnie minuty kręciłem z mocą około 100 Wat i to spowodowało spadek tętna do 1 strefy. Ciągle mam problem ze zbyt wysokim tętnem w niskich strefach mocy, stabilizuje się to dopiero w okolicy progu FTP. Ciągła praca nad wytrzymałością powinna w tej kwestii pomóc. Jakieś znaczenie może mieć kadencja która w moim przypadku jest wysoka i obciążony jest mocno układ sercowo-naczyniowy. Myślę, że na wiosnę i lato się to ustabilizuje i nie będę musiał w ogóle skupiać się na tętnie.




Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2021


  • DST 41.00km
  • Czas 01:27
  • VAVG 28.28km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 167 ( 85%)
  • HRavg 138 ( 70%)
  • Kalorie 973kcal
  • Podjazdy 530m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 6

Czwartek, 25 lutego 2021 · dodano: 28.02.2021 | Komentarze 0

Pierwszy trening zadaniowy na szosie. Po pracy możliwe szybko się zebrałem ale uznałem, że za wcześnie na Przegibek, perspektywa przedzierania się przez całe miasto również nie była kusząca. Wybrałem więc sprawdzoną opcję czyli ulica Cisowa łącząca Jasienicę i Jaworze. Podjazd niby nie długi, niezbyt trudny ale w warunkach jakie panowały to wystarczyło aby zrobić efektywny i dobrze wchodzący w nogi trening. Tym razem wybrałem już typowo letni strój i samo przygotowanie do jazdy nie trwało już tak długo. Gdy ruszyłem to okazało się, że niezbyt dokładnie oczyściłem rower z błota po wczorajszej błotnej jeździe. Przekonałem się o tym gdy musiałem awaryjnie hamować przed skrzyżowaniem, sporo suchego już błota wypadło z hamulców i opon. Na rozgrzewce męczyłem się i nie umiałem utrzymać założonej kadencji, gdy dojechałem do Nałęża, przekonałem się jak mocno wieje. Nie umiałem jechać pod ten wiatr, przez 2 minuty mocnej jazdy oscylującej wokół 5 W/kg przejechałem znacznie mniej niż zazwyczaj, masa czynników na to się złożyła i początkowo myślałem, że jestem po prostu słaby ale nie do końca tak było. Gdy zjechałem do skrzyżowania niemałe bez kręcenia musiałem się zatrzymać i przepuścić cały sznur samochodów. Podobnie w sumie wyglądał cały trening, ciągłe przedzieranie się przez samochody których na tej drodze było całkiem sporo. Standardowo na początku treningu a raczej powtórzenia na określonej mocy szukałem optymalnego przełożenia. Założyłem, że każde kolejne powtórzenie będzie na innej kadencji. Zacząłem od 80, nie było to łatwe do utrzymania wraz z mocą więc starałem się nie przekraczać 90. Ciąg z południa był konkretny więc pilnowałem się by nie jechać za mocno, byłem zaskoczony z jaką lekkością wchodziły moce ponad 330 Wat. Z każdym kolejnym powtórzeniem szło o dziwo łatwiej. Problemy z doborem przełożenia powtarzały się, każde kolejne było na innej kadencji, kolejno 60-70, 90-100 oraz 70-80. Z ostatniego powtórzenia zrezygnowałem i postanowiłem zastąpić go innym ćwiczeniem. Najpierw jednak czekało mnie 10 minut spokojnej jazdy. Źle oceniłem warunki, sądziłem, że południowy wiatr jest słabszy i na skrzyżowaniu gdzie zawracałem byłem po 8 minutach, jedną minutę wykorzystałem na przygotowanie do ćwiczenia i ruszyłem szybciej. Znowu ruszyłem za mocno i wszedłem w 7 strefę, pierwszy 20 sekundowy zryw tak właśnie wyglądał. Każdy kolejny był bardziej dokładny i w zasadzie dopiero 2 ostatnie były w całości w 6 strefie. Po tym ćwiczeniu miałem już planowaną ilość TSS i mogłem wrócić do domu. Tętno odpadało powoli ale jechałem odrobinę za mocno więc gdybym nie wychodził poza 1 strefę tętno szybciej by osiągnęło niskie wartości a tak stało się to dopiero pod domem. Mimo drobnych problemów z doborem przełożenia i ustabilizowaniem mocy na powtórzeniach był to całkiem dobry trening. Gdyby taka noga była końcem marca byłbym zadowolony, nigdy nie myślałem, że już w lutym będę w stanie bez problemu wykręcać takie moce. Jednak aby nie było tak różowo, na wadze jest za dużo o 2 kilogramy które chciałbym zgubić do połowy kwietnia kiedy rusza sezon startowy. Innym pozytywnym akcentem tego treningu jest to, że nie musiałem czyścić roweru po jeździe bo nie miałem gdzie go zbrudzić. Szkoda, że na weekend zapowiada się załamanie pogody i szosa chyba zostanie w garażu a w ruch pójdzie rower z błotnikami.





  • DST 61.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 29.05km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 155 ( 79%)
  • HRavg 134 ( 68%)
  • Kalorie 1359kcal
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 5

Środa, 24 lutego 2021 · dodano: 28.02.2021 | Komentarze 0

Po najdłuższym tegorocznym dniu w pracy który trwał 13 godzin nie miałem siły na nic, specjalnej ochoty na trening nie było ale pogoda zachęcała do jazdy więc po obiedzie podjąłem decyzję o tym by jednak jechać. Zaplanowałem jedną ze standardowych tras zahaczającą o Chybie czy Pierściec ale już po wyjeździe musiałem ją wyraźnie skorygować. Wybrałem dosyć ciepły strój mimo wysokich wskazań temperatury która jednak o tej porze roku jest bardzo zdradliwa i lepiej przegrzać się niż zmarznąć. Ostatecznie wybrany zestaw ciuchów okazał się bardzo optymalny na panujące warunki. Po raz kolejny przekonałem się, że popołudniowe wyjazdy mają coraz mniejszy sens ze względu na dużą ilość samochodów na drogach i spore utrudnienia które wpływają w dużym stopniu na bezpieczeństwo. Już po pierwszym kilometrze zdecydowałem się na zmianę trasy, kolejny raz wprowadzono ruch wahadłowy na ulicy Cieszyńskiej i utworzył się spory korek więc postanowiłem od razu skręcić w boczną drogę co oznaczało zmianę trasy. Przez moment miałem trochę spokoju ale po około minucie już pojawiło się kilka samochodów. Boczne dróżki bywają strasznie zdradliwe i w dwóch miejscach trafiłem na spore kałuże i mimo zwolnienia ubrudziłem rower. Po kilku kilometrach bocznych i mniej głównych dróg znalazłem się na trasie w kierunku Strumienia. Tutaj dało się już jechać szybciej a samochody mimo dużej ilości nie były uciążliwe. Podjazd przy wyższej wadze szedł znowu bardzo topornie ale do połowy udało się wjechać z rozpędu po zjeździe. Następnie mimo odczuwalnego, przeszkadzającego wiatru jechało się całkiem przyjemnie, nie miałem problemów z utrzymaniem kadencji, moc momentami była za niska, momentami za wysoka ale starałem się opanować ten problem i ustabilizować wskazania na poziomie 190 – 210 Wat. Nieco szczęścia miałem w Chybiu gdzie trafiłem na otwarty przejazd kolejowy czego się nie spodziewałem. Zatrzymał mnie za to sygnalizator przed mostem na Wiśle w Strumieniu. Kiedyś tam wahadła nie było ale od tego czasu jest kilka razy więcej samochodów na drogach i pewnie nie jedna kolizja by miała tam miejsce gdyby nie sygnalizacja świetlna. Postój nie trwał jednak zbyt długo, ruszyłem spokojnie i wolno ponieważ jechałem za radiowozem który jednak w Strumieniu skręcił w lewo a ja skierowałem się na Pszczynę. Nie planowałem tej trasy ale jakoś samo tak wyszło. Czułem , że jadę z wiatrem więc momentami było bardzo szybko. Zauważyłem, że ścięte drzewa przy drodze powoli znikają ale prace postępują wolno i takim tempem to sprzątanie tego pobojowiska potrawa dłużej niż miesiąc. Gdzieś po drodze wyłączyło mi się myślenie i zamiast jechać przez rondo w Pszczynie i tamę w Goczałkowicach skręciłem w boczną drogę przez pola w Łące która okazała się być rzeką. Mimo wolnej jazdy cały byłem brudny a dodatkowo trafiłem na sporą ilość samochodów. Na ścieżce w Goczałkowicach musiałem użerać się z wolno jadącymi rowerzystami do których nie trafiały żadne uwagi i dopiero po 300 metrach udało się ich wyprzedzić. Miałem spory zapas czasowy wiec postanowiłem jechać przez centrum Goczałkowic, w tym celu skręciłem w pierwszą ulicę w lewo i trafiłem na kolejne miejsca z dużą ilością wody. Byłem już cały brudny więc specjalnie nie zwalniałem. Trochę żałowałem, że wybrałem akurat tą drogę ale gdy dojechałem do tunelu pod torami i przedostałem się na drugą stronę to zauważyłem, że przejazd kolejowy jest zamknięty i musiałbym czekać a tak mogłem jechać dalej. Chyba jedyny plus jaki przyniosła wyższa waga to lepsza niż zwykle jazda po kostce brukowej. Szybko i pewnie pokonałem cały 500 metrowy odcinek, gdyby na końcu dostawczak nie wymusił na mnie pierwszeństwa a później nie wlekł się 20 km/h to byłoby naprawdę dobrze. Jeszcze mało głupich rzeczy zrobiłem tego dnia więc dołożyłem kolejną. Zamiast cierpliwie czekać na otwarcie przejazdu kolejowego skręciłem w boczną drogę która przechodzi pod torami. Zapomniałem o jednym, że w zeszłym roku cała linia kolejowa była remontowana a znak droga bez przejazdu nie dał mi do myślenia. Wpakowałem się po uszy, nie chciało mi się wracać i postanowiłem krótki odcinek bez asfaltu pokonać pieszo. Gdy podniosłem rower aby nie nabiło się błota we wszystkie newralgiczne miejsca w rowerze, zanurzyłem się na kilka centymetrów w błocie, momentami było lepiej ale musiałem prowadzić rower aby błoto i woda nie wlały mi się do butów od góry. Musiałem się zatrzymać po pokonaniu tego toru przeszkód, chwilę trwało oczyszczenie bloków abym w ogóle mógł się wpiąć. Nowy smar do łańcucha spowodował, że jechałem dużo wolniej a sama jazda była toporna. Liczyłem na to, że uda się przejechać trasę w 2 godziny. Niestety zabrudzony sprzęt oraz wymagający podjazd na trasie skutecznie mi to utrudniły ale z całej jazdy mogę być zadowolony. Pierwsze oznaki wiosny wykorzystane w możliwy sposób, pracując po 12 godzin już któryś tydzień z rzędu ciężko znaleźć motywację do treningów w domu i taki przerywnik sprawdził się idealnie.






  • Czas 01:10
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 135 ( 69%)
  • HRavg 86 ( 44%)
  • Kalorie 228kcal
  • Aktywność Ciężary

Siłownia 26

Wtorek, 23 lutego 2021 · dodano: 28.02.2021 | Komentarze 0

Po godzinnej przejażdżce przystąpiłem do treningu siłowego. Postanowiłem ograniczyć już trening siłowy do jednej sesji w tygodniu. Wymagało to korekty założeń treningowych. Rozgrzewka wyglądała tak jak zwykle i trwała ponad 20 minut. Z ćwiczeń ogólnorozwojowych nie zrezygnowałem i to chyba ostatni stały element treningu siłowego który nie został zmieniony. Zwykłe trening siłowy dzieliłem na dwie sesje w tygodniu, podczas jednej pracowałem nad siłą nóg a druga ukierunkowana była na górne partie mięśni. Przy obecnym obciążeniu nie potrzebna jest duża ilość serii i powtórzeń więc wybrałem cztery partie mięśni, na każdą z nich przypadło jedno ćwiczenie i 3 serie z rożną ilością powtórzeń. Na początek standardowe ćwiczenie na biceps, następnie sztanga na ławeczce czyli wzmacniani klatki piersiowej, później jedyne ćwiczenie na nogi czyli dobrze znane wykroki z bardzo ciężkimi hantlami a na koniec przypadło ćwiczenie na barki. Podczas ostatnich powtórzeń serii miałem już problemy, obciążenie w każdym ćwiczeniu było wyższe niż kiedykolwiek, mała ilość powtórzeń miała tylko na celu poprawę siły. Najbardziej cierpiałem podczas wykroków z hantlami. Ostatnie ćwiczenie było bardziej przyjemne ale zmęczenie było bardzo odczuwalne więc przyjemności z tego nie czerpałem. Zrezygnowałem z rolowania mięśni po treningu. Zrobiłem je dopiero wieczorem po kąpieli i hydromasażach.


Kategoria Zima, Zima 2021


  • DST 26.00km
  • Czas 01:04
  • VAVG 24.38km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 150 ( 76%)
  • HRavg 126 ( 64%)
  • Kalorie 608kcal
  • Podjazdy 270m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 4

Wtorek, 23 lutego 2021 · dodano: 28.02.2021 | Komentarze 0

Krótki wyjazd po 12 godzinach pracy. Żal było marnować pogodę i mimo tego że nie planowałem wybrałem się na rundkę po okolicznych drogach. Rower po niedzieli wyczyściłem ale zupełnie niepotrzebnie bo już po paru minutach wyglądał podobnie jak przed czyszczeniem. Ostatnio chyba zapoczątkowałem nową tradycję bo znowu zaliczyłem odcinek bez asfaltu. Miałem problem z przejazdem i ugrzęzłem w kilku centymetrowej warstwie błota. Rower przestał działać płynnie i jazda była jeszcze mniej przyjemna. Liczyłem na to że zaznam trochę spokoju ale przy tym co działo się na drogach było to niemożliwe. Nie było dłuższego odcinka niż 100 metrów na którym nie minęło mnie przynajmniej kilka samochodów. Trochę zrekompensowały to skrzyżowania gdzie w większości przypadków nie musiałem się zatrzymywać. Większy ścisk przy dwupasmówce minąłem ładując się na ścieżkę rowerową. Ostatni odcinek nieco spokojniejszy ale nie na tyle aby całkowicie wyłączyć głowę. Nie żałuję że pojechałem bo nawet taka jazda jest lepsza niż jej brak.






  • DST 70.00km
  • Teren 21.00km
  • Czas 03:14
  • VAVG 21.65km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Kalorie 1515kcal
  • Podjazdy 520m
  • Sprzęt Hercules
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto 8

Poniedziałek, 22 lutego 2021 · dodano: 21.03.2021 | Komentarze 0


Kategoria 50-100, Miasto, Zima, Zima 2021


Podsumowanie 7 tygodnia 2021

Niedziela, 21 lutego 2021 · dodano: 28.02.2021 | Komentarze 0

Tydzień regeneracyjny szybko przeleciał. Nie zdążyłem odpowiednio odpocząć bo sporo się działo i wcale więcej czasu nie przeznaczyłem na odpoczynek czy sen. Nie zastanawiałem się nad tym bo nie ma to sensu i trzeba jakoś żyć dalej. Czasy są trudne o czym wielokrotnie przekonałem się w tym tygodniu. Pod koniec tygodnia udało się przywrócić reżim treningowo – regeneracyjny jaki był wcześniej. Jakoś nie czułem przypływu mocy który zwykle następował po 3 tygodniach treningowych. Mimo to zdecydowałem się na mocny test na Zwift. Nigdy nie miałem okazji jechać równo, mocno przez godzinę. Dało mi to nieźle w kość ale nie czułem się wyjechany na maksa, musiałem jeszcze zafiniszować aby wyczerpać wszystkie rezerwy. Wynik tej próby wyszedł nieco lepszy niż kilka tygodni temu podczas testów mocy. Pierwszy szosowy wyjazd też poszedł nieźle. Są duże braki w wytrzymałości ale myślę, że uda się je nadrobić przez najbliższy miesiąc. Nie zapowiada się na to, że nagle będę miał więcej czasu ale na regularny trening chyba go nie braknie, przynajmniej tak było do tej pory.
1.Waga w ostatnim tygodniu:

Znowu bez znaczących zmian.
2.Obciążenie treningowe:

Powolny wzrost wartości CTL. Jeszcze trochę czasu minie zanim będę stosował wyraźnie wyższe obciążenia.
3.Najlepsze wartości mocy:

Ostatni tydzień przyniósł życiową moc godzinną, pozostałe wyniki średnie lub słabe.
4.Dane liczbowe: