Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223022.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2018

Dystans całkowity:1531.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:49:03
Średnia prędkość:26.95 km/h
Maksymalna prędkość:76.00 km/h
Suma podjazdów:16080 m
Maks. tętno maksymalne:192 (98 %)
Maks. tętno średnie:175 (89 %)
Suma kalorii:34043 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:63.79 km i 2h 20m
Więcej statystyk
  • DST 95.00km
  • Kalorie 1890kcal
  • Podjazdy 800m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto 8

Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 · dodano: 18.09.2018 | Komentarze 0




Podsumowanie kwietnia

Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 · dodano: 03.05.2018 | Komentarze 0

Kolejny miesiąc minął, zaczął się sezon startowy i na trening jest mniej czasu, nie tylko ze względu na starty ale też inne obowiązki które ostatnio zajmują mi więcej czasu. Treningi na ogół były specjalistyczne z kilkoma luźnymi jazdami. Dzięki pomiarowi mocy mogłem zrobić dokładniejsze treningi których efekty już widzę, forma systematycznie rośnie i wyznaczone w marcu strefy mocy już są nieaktualne. 
Na Rozpoczęciu Sezonu spisałem się słabo, popełniłem kilka błędów i dyspozycja dnia nie była najlepsza. Pojechałem tyle ile mogłem i wynik mogłem traktować jako cienką zasłonę dymną.

Przed pierwszym startem którą była jak zwykle czasówka w Orzeszu, poprawiłem trochę rzeczy w rowerze i pojechałem na pierwszy środowy trening z TwomarkSport. Niewiele jechałem w grupie i wyszła dobra czasówka. W Orzeszu nie poszło tak jak myślałem, moc była dobra, czas też wyszedł lepszy niż w ubiegłym roku ale wynik nieco poniżej oczekiwań. Poziom poszedł do góry i w duże mierze o czasie decyduje sprzęt, mój to był w czołówce patrząc od drugiej strony.

Nie przyjąłem tego jako porażkę ale jako bodziec do dalszej pracy. Przed wyścigiem w Ustroniu skupiłem się na odpoczynku, byłem całkowicie zregenerowany, tętno było kosmicznie wysokie. Nie skupiałem się na wyniku i z "wolną" jechało się inaczej, lepiej.

Na starcie byłem daleko z tyłu i nie mogłem się przedostać do przodu, wiele słabych zawodników chociaż pierwsze kilometry przejechało w czołówce, ja nie miałem takiej możliwości i to ja miałem pecha a nie oni. Większą część wyścigu przejechałem samotnie lub ciągnąc innych zawodników, patrząc na moc to straciłem na tym sporo czasu i miejsc. Na metę wjechałem już resztkami sił.

Wiem gdzie jest moje miejsce i kiedyś przyjdzie taki dzień gdy wszystko się ułoży jak należy. 
Kolejny tydzień to powrót do mocniejszych treningów, na początek siła a później trening z TwomarkSport. Nowa runda i od razu całkiem inna jazda. Pomimo faktu, że startowałem z odległej pozycji i musiałem się przeciskać do przodu, znalazłem się w czołówce w odpowiednim momencie i przez trzy rundy jechałem z najlepszymi, dawałem równe i mocne zmiany, jedna chwila zawahania, małe przytkanie i zostałem z tyłu. Po tym treningu byłem trochę ujechany i kolejny dzień poświęciłem na odpoczynek. Mało jeżdżę po górach w tym roku i dlatego kolejnym treningiem były podjazdy. Na początku czułem się niezbyt dobrze i dwa pierwsze podjazdy to potwierdziły. Moje czasy w tym roku są przeciętne więc podjazd na Kubalonkę pojechałem absolutnie na maksa. Wyszła super moc i bardzo dobry czas. To jest kolejny pozytywny fakt, zawsze miałem problemy z równą jazdą a zwykle nie potrafiłem się zmobilizować na inny podjazd niż Równica. Dobrze to wróży przed czasówkami pod górę, muszę popracować nad utrzymaniem wysokiej mocy w czasie dłuższym niż 10 minut i głowa będzie spokojna. Zdrowie na razie dopisuje i forma idzie cały czas do góry. Jedyny problem to sprzęt, jedna poważna awaria usunięta to pojawia się następna i kolejny start bez sprzętu. Może wreszcie w maju uda się wystartować na lepszym rowerze, powoli zaczyna mnie to już irytować. Z drugiej strony patrząc jest satysfakcja gdy mija się te wszystkie rowery karbonowe za pięciocyfrowe sumy i zostawia daleko w tyle ale straty z powodu gorszego roweru na moim aktualnym poziomie decydują o rezultacie. W najbliższych miesiącach weekendów startowych będzie więcej i mniej treningów. W maju czeka mnie tygodniowy obóz treningowy i 4 starty. Na żadnym nie skupiam się na wyniku a na konkretnych założeniach, jak je zrealizuję to wyniki też będą.  
Nie planuję dużej ilości startów, 3-5 razy zamierzam wystartować.

Podsumowanie liczbowe:

Najlepsze wartości mocy:

Czasy w strefach:

Wszystkie aktywności ( w skrócie ) :




  • DST 19.00km
  • Czas 00:55
  • VAVG 20.73km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • HRmax 131 ( 67%)
  • HRavg 102 ( 52%)
  • Kalorie 366kcal
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd

Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 · dodano: 01.05.2018 | Komentarze 0

Krótki rozjazd po niedzielnej jeździe. Nogi nie bolały ale jakiejś szczególnej mocy nie czułem. Godzina spokojnej jazdy i do domu. Na koniec mała awaria sprzętu.




  • DST 141.00km
  • Czas 05:02
  • VAVG 28.01km/h
  • VMAX 71.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • HRmax 169 ( 86%)
  • HRavg 133 ( 68%)
  • Kalorie 2886kcal
  • Podjazdy 1300m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 46

Niedziela, 29 kwietnia 2018 · dodano: 01.05.2018 | Komentarze 0

Po nadrobieniu zaległości w spaniu pojechałem na spalenie kalorii, na dodatkowy kilogram nie mogę sobie pozwolić.
Wreszcie mam już swój najlepszy rower, wszystko działa idealnie i warto było czekać.
W głowie miałem dwa kierunki, Świnna Poręba lub Jabłonków. Po wyjeździe stwierdziłem, że jedyny słuszny kierunek to Czechy. Nie miałem przy sobie koron ani euro i musiałem oszczędnie gospodarować wodą i jedzeniem. Pomimo walki z wiatrem, było ciepło i wody ubywało bardzo szybko. Jedną butelkę miałem w kieszeni i musiałem z niej skorzystać już po przejechaniu granicy w Lesznej Górnej. Udało się kupić wodę i znowu miałem zapas. Nie chciałem jechać przez Trzyniec i skręciłem w równoległą drogę, później boczną, dosyć stromą dróżką dojechałem do drogi okrążającej miasto. Kawałek za miastem musiałem jechać główną drogą a dalej już równoległą do drogi przelotowej. Wydawało mi się, że wieje coraz mocniej, topornie szło i mając w głowie podjazd na Wielki Połom zrezygnowałem z tej opcji i chciałem ominąć dłuższe podjazdy. Dojechałem do Mostów i skręciłem w prawo na Szańce, nie jechałem tam nigdy od tej strony i ten podjazd wydawał mi się strasznie łatwy. Na zjeździe dogoniłem autobus i dopiero po kilku kilometrach udało mi się go wyprzedzić. Dojechałem do głównej i w lewo, jechałem cały czas główną drogą w kierunku Zwardonia. Mogłem pojechać bocznymi drogami znanymi z Road Trophy, wody zaczynało brakować a noga też nie była jakaś super. Przed wjazdem do Polski zatrzymałem się, sporo śmieci zgromadziło się w kieszeni a byle gdzie nie chciałem wyrzucać. Jak skręciłem bardziej na północ to dostałem podmuch wiatru w plecy. Wiało tak mocno, że nie jadąc mocno pobiłem swój rekord na podjeździe pod Zwardoń. Z uroku wiatru w plecy skorzystałem także w drodze do Lalik, na przeszkodzie stanęły tylko podjazdy, które były dosyć strome i na zjazd wjechałem już bez picia. W Milówce zatrzymałem się w sklepie i dalej już z bocznym wiatrem do Bielska, były momenty, że wiał bardziej w plecy ale nie długie i pod koniec brakowało już sił. Fajna trasa zaliczona, w sam raz jak na ten dzień i na spalenie sporej ilości kalorii. Jakoś w tym roku nie przywiązuję zbytnio wagi do długich dystansów i ta trasa w tych warunkach do najłatwiejszych nie należała.
 




  • DST 108.00km
  • Czas 04:19
  • VAVG 25.02km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 192 ( 98%)
  • HRavg 142 ( 72%)
  • Kalorie 1974kcal
  • Podjazdy 2000m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 45

Piątek, 27 kwietnia 2018 · dodano: 01.05.2018 | Komentarze 0

Konkretny trening z podjazdami w roli głównej. Mało jeździłem w tym roku po górach i trzeba to nadrobić. Planowałem 4-6 podjazdów i zaliczyłem 5. Na pierwszy ogień poszedł dosyć trudny odcinek na Orle gniazdo, podjazd nie jest zbyt długi ale zmienne nachylenie i jakość nawierzchni powoduje, że daje po nogach. Starałem się jechać z jak najwyższą kadencją i umiarkowanym tempem. Czas wyszedł taki sobie, po wolnym zjeździe stromym fragmentem, sporo samochodów i pieszych w Szczyrku. Jakoś dostałem się na główną drogę, tradycyjnie w stronę Soliska jechałem pod wiatr. Noga nie kręciła najlepiej i trochę cierpiałem, przed podjazdem minąłem Angelę i Marcina zjeżdżających w dół. Podjazd na Salmopol też nie poszedł najlepiej, czas wyszedł średni, nie jechałem przesadnie mocno ale spodziewałem się, nieco lepszego wyniku. Zjazd zimny, wolny i nieprzyjemny. Nie mogłem się zagrzać i już miałem zrezygnować z mocnej jazdy na Kubalonkę. Przemogłem się i postanowiłem jechać mocno, na tyle ile mogę przez 10 minut. Mocną jazdę rozpocząłem tam, gdzie zawsze zaczynam mierzyć czas, od początku ruszyłem mocno, mocniej niż zwykle i trzymałem równy poziom przez większą część podjazdu, pod koniec przyśpieszyłem i na samą końcówkę mnie brakło. Udało się wjechać w niecałe 10 minut, z poprzedniego czasu urwałem ponad 30 sekund. Przy moim obecnym FTP wynik z 10 minut powinien być trochę niższy, więc moje FTP poszło nieco do góry. Po tym przepaleniu nie miałem zamiaru już jechać mocno i pozostałe 2 podjazdy pokonałem spokojniejszym tempem. Pierwsze Stecówka z Istebnej, wjechałem do rozwidlenia i zjechałem Doliną Czarnej Wisełki. Na deser pozostał najdłuższy podjazd dnia, Salmopol od Wisły. Tutaj noga kręciła już dużo lepiej i całkiem przyjemnie się podjeżdżało. Na zjeździe kilka samochodów i dosyć wolna jazda, nie było za ciepło i nawet mi to pasowało. Do Bielska już raczej na luzie i spokojny przejazd przez miasto. Noga na podjazdach coraz lepsza.





  • DST 65.00km
  • Czas 02:07
  • VAVG 30.71km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 185 ( 94%)
  • HRavg 145 ( 74%)
  • Kalorie 1577kcal
  • Podjazdy 540m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 44

Środa, 25 kwietnia 2018 · dodano: 26.04.2018 | Komentarze 0

Kolejny trening nadrabiający braki. Tym razem jazda w grupie, tempo wyścigowe i wyciąganie wniosków. Przed treningiem krótka rundka po okolicy z małym przepaleniem. Na miejscu zbiorki ponad 20 osób a po starcie dołączyło jeszcze kilka osób i było nas około 30. Powinny być dwie grupy ale ja tam nie miałem nic do gadania i jechaliśmy jedną dużą grupą. Trzymałem się w miarę z przodu i to była już duża zmiana bo zwykle ubezpieczałem tyły. Gdy dojechaliśmy do podjazdu to sporo osób ruszyło do przodu i trochę się wszystko porozrywało i byłem już na tyłach. Po zjeździe do Międzyrzecza zjechaliśmy się ponownie w grupę. Przed dojazdem na start rundy dołączyła jeszcze 4 z Jafi Sport. Pierwsza runda miała być rozpoznawcza i po w miarę spokojnym początku poszedł gaz. Na przodzie było to płynne przyśpieszenie a dla nas z tyłu to było szarpanie. Chciałem przebić się do przodu i zorientowałem się, że już wszystko się podzieliło, koledzy też nie ułatwiali zadania, straciłem trochę sił. Po rondzie w Ligocie zrobiło się luźniej i trudniej. Od czoła odpadali kolejni kolarze i gdy z przodu zostało 7 osób, we dwóch udało się dojechać do czoła. Na podjeździe dwóch zawodników z Jafi Sport odpadło i było nas 7. Po zjeździe już tylko 6 i tak wjechaliśmy na rundę 2. Dołączył Przemek Szlagor i zaczęła się równa jazda po zmianach, nie odstawałem od reszty i całą 7 pracowaliśmy równo. Za rondem po skończonej zmianie lekko odstałem od kolegów i już myślałem, że nie dogonię grupy. Uratowała mnie ciężarówka która spowolniła trochę grupkę i doskoczyłem. Podjazd poszedł średnio, nie brakło mnie, ale rezerw już raczej nie było. Trzecia runda była trochę wolniejsza, zmiany dalej równe i do podjazdu było dobrze. Na podjeździe się utrzymałem i lekko odpuściłem, zrobiła się przerwa i już nie dogoniłem. Czwartą rundę przejechałem samotnie spokojniejszym tempem, udało się przed drugą grupą. Zmiana rundy pomogła mi bardzo, na starej traciłem kontakt już w Landeku a tutaj potrzebowałem 3 rund. Noga jest dobra, jeszcze trochę więcej samozaparcia i może w przyszłości uda się dojeżdżać do mety w czołówce. Najwięcej tracę na łukach i zakrętach i nad tym muszę pracować. Kolejny trening w piątek i solidny trening podjazdów, różnych, długich a także krótszych i sztywniejszych.






  • DST 48.00km
  • Czas 02:18
  • VAVG 20.87km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 179 ( 91%)
  • HRavg 128 ( 65%)
  • Kalorie 1533kcal
  • Podjazdy 1200m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 43

Wtorek, 24 kwietnia 2018 · dodano: 26.04.2018 | Komentarze 0

Pierwszy trening mający na celu nadrobienie braków które stwierdziłem po sobotnim wyścigu w Ustroniu. Brakuje mnie pod krótkie podjazdy i w tym celu zrobiłem trening siły. Nie miałem ochoty jechać na Przegibek, daleko, spory ruch i dużo "gwiazd" dzięki którym mógłbym tego treningu nie zrobić dokładnie. Znalazłem odpowiedni podjazd bliżej domu, jest dużo trudniejszy niż Przegibek, co prawda krótki ale nachylenie w maksymalnym momencie przekracza 20%. Przed właściwym treningiem pokręciłem po okolicy. Zrobiłem jeden krótki zryw 500-700 Wat. Pierwszy interwał był na rozpoznanie podjazdu, pojechałem mocniej niż myślałem na nieco wyższej kadencji. Zjazd asekuracyjny, na tyle by nie zagrzać obręczy. Następne powtórzenia już na niższej mocy i kadencji. Próbowałem jechać poniżej 50 ale było to trochę za twardo jak dla mnie. Po pierwszej serii około 15 minutowa jazda na wyższej kadencji z dwoma podjazdami. Na drugim wyprzedził mnie kolarz na elektrycznym rowerze i zniknął na szlaku na Błatnią. Druga seria przeleciała szybko, wydawało się, że już zacznie padać, na szczęście obyło się bez deszczu. Na koniec zaliczyłem jeszcze kilka podjazdów ćwicząc kadencję. Fajny trening zaliczony.






  • DST 53.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 28.65km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 184 ( 94%)
  • HRavg 122 ( 62%)
  • Kalorie 1200kcal
  • Podjazdy 470m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 42

Niedziela, 22 kwietnia 2018 · dodano: 23.04.2018 | Komentarze 0

Na ten dzień miałem sporo możliwości,  wyścig w Czechach, trening z TwomarkSport, samotny trening w górach lub rozjazd. Po wyjeździe postanowiłem jechać spokojnie przez maksymalnie 2 godziny. Tętno dużo niższe niż na sobotnim wyścigu, nie byłem całkowicie wypoczęty. Noga kręciła nieźle i w Kaniowie zrobiłem trochę mocniejszy akcent. Z Bestwiny do Janowic pojechałem nieznaną drogą, na mapie wyglądała obiecująco i taka też była. Jazda do domu miała być całkowicie spokojna, tak by było gdyby nie szczeniackie zachowanie jednego kierowcy. Strąbił mnie i zaczął rzucać wyzwiskami, niedaleko z przodu był autobus i była szansa by dogonić ten samochód. Pojechałem bardzo mocno i na szczycie go złapałem i powiedziałem co o nim myślę. Dalsza jazda już spokojna.






  • DST 19.00km
  • Temperatura 29.0°C
  • HRmax 172 ( 88%)
  • Podjazdy 180m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozgrzewka i Rozjazd

Sobota, 21 kwietnia 2018 · dodano: 23.04.2018 | Komentarze 0


Kategoria 50-100, Szosa, w grupie


  • DST 56.00km
  • Czas 02:02
  • VAVG 27.54km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • HRmax 190 ( 97%)
  • HRavg 175 ( 89%)
  • Kalorie 1833kcal
  • Podjazdy 1260m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Puchar Równicy 2018

Sobota, 21 kwietnia 2018 · dodano: 23.04.2018 | Komentarze 0

Pierwszy poważny sprawdzian w tym roku. Mam mieszane uczucia po wyścigu, wyciągnąłem sporo wniosków i wiem, że trochę rzeczy muszę poprawić. Organizacyjnie nie było tragedii, ale runda honorowa i miejsce startu ostrego to jest według mnie nieporozumienie. Wpuszczenie rozpędzonego peletonu na wąską dróżkę mija się z celem, to jest dobre dla maksymalnie kilkudziesięcioosobowej grupy o zbliżonym poziomie sportowym, a nie dla ponad 200 osobowego peletonu o bardzo zróżnicowanych możliwościach.
Po dobrej rozgrzewce przyjechałem na start. Było niecałe 30 minut do startu a sektor już w połowie pełny, wracając z rozgrzewki zauważyłem kilka osób z czołówki jeszcze się rozgrzewających, nie wiem jakim trafem znaleźli się na starcie z przodu, widać dalej w peletonie są równi i równiejsi. Dla mnie pozostało miejsce w 2/3 stawki i nie była to komfortowa pozycja startowa. Większość rywali była z przodu i czekała mnie jak zwykle bywa przepychanka do przodu po starcie.
Start nastąpił z minutowym opóźnieniem i od razu nie mogłem się wpiąć, kilka pozycji w plecy, wyjazd z rynku też nie najlepszy i utrata kolejnych pozycji, kiedy w końcu wyjechaliśmy z centrum, mijając rondo, przejazd kolejowy, znalazłem lukę i zaczynałem przesuwać się do przodu aż w pewnym momencie pojawił się samochód jadący z naprzeciwka, nie mam pojęcia skąd on się tam wziął, wiem tylko tyle, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Nadrobiłem ponad 10 miejsc a przy zwężeniu straciłem 20 i byłem już prawie w ogonie stawki. Później też nerwowo i tak dojechaliśmy do startu ostrego. Czołówka już była na krótkim podjeździe a ja i kilka innych mocnych zawodników jeszcze nie skręciła w boczną drogę. Jak zwykle na tym krótkim podjeździe był zator i musiałem się nawet zatrzymać, był to mój najwolniejszy wjazd na ten krótki podjazd a dla większości osób był najszybszy. Na wąskiej dróżce ciężko było wyprzedzić kogokolwiek i odrabiać mogłem dopiero na ul. Szpitalnej. Przyśpieszyłem ile mogłem, tętno od razu ponad 180, moc wysoka ale na początku to nic dziwnego. Patrząc na to kogo wyprzedzam to mogłem od razu zjechać z trasy i nie męczyć się na rundach, bo szans na rezultat odpowiadający moim obecnym możliwościom nie miałem żadnych. Po przejechaniu maty znajomy wołał, że tracimy już minutę do czołówki. Minuta straty na dosłownie 3 kilometrach wyścigu jest już raczej nie do odrobienia. Z mojej taktyki musiałem zrezygnować i goniłem dalej, gdy było lekko w górę to odrabiałem, na zjeździe o dziwo nie straciłem i na dłuższym podjeździe też przesuwałem się do przodu. Wyprzedzałem kolejne osoby w tym takie co na metę dojechały nawet około 30 minut za mną, na tym podjeździe dogoniłem 2 grupę a moje tempo zbytnio nie odbiegało od czołówki. Na chwilę chciałem odpocząć z tyłu to od razu zrobiła się przerwa i nie miał kto spawać, znowu zacząłem pracować i zniwelowałem starty. Na zjeździe stawka się rozciągnęła i po skręcie na ul. Spokojną udało się połączyć w jedną grupę. Przed wjazdem na rundę 2 starałem się przesunąć bliżej czoła grupy by na podjeździe spróbować coś odrobić do czołówki. Podkręciłem tempo na tyle, że zostało nas może 5 czy 6 i przejeżdżając drugi raz matę pomiarową starta wynosiła około półtorej minuty. Widziałem niedaleko z przodu około 20 osobową grupę i miałem kolejny cel, dogonić. Na zjeździe nie poszalałem, nie patrzyłem za siebie, z przodu nie było nikogo w bliskiej odległości. Na zjeździe nie straciłem wiele i na podjeździe znowu podkręciłem tempo, udało się dogonić tą większą grupę i na moment odpocząć. Trzymałem się bliżej środka grupy i dopiero na podjeździe znalazłem się z przodu. Kiedy wyjechaliśmy na szerszą drogę, przypominałem sobie, że jeszcze nic nie jadłem a w bidonie też wody nie ubyło znacznie. Wiedziałem, że później za to zapłacę, wiec zrobiłem solidny łyk wody i w tym czasie wyprzedził mnie Darek, jechał cały czas blisko mnie, moje tempo było jednak niższe niż jego i nawet jakbym chciał to nie byłem w stanie jechać za nim. Później trochę do niego nadrobiłem i razem zjechaliśmy w kierunku bufetu. Tam jednak spory tłok i zrobiło się parę metrów różnicy, współpracy też nie było i wykorzystałem ten podjazd na uzupełnienie zapasów energii. Po podjeździe byłem sam i dosyć szybko zjechałem, dojechałem do kilku osób i chyba w 7 jechaliśmy dalej, współpraca nie była wzorowa, w 2-3 pracowaliśmy, z czego moje zmiany były najdłuższe. Na podjeździe odpuściłem lekko i trzymałem się z tyłu. Czwarte okrążenie było ciężkie, zaczynało brakować sił, motywacji i zaczynało wychodzić zmęczenie. Mimo to za bufetem udało się przeskoczyć do grupy wcześniejszej i w 5 osób jechaliśmy dalej, miałem problemy z trzymaniem koła ale jakoś udało się przetrwać ten trudniejszy okres. Na 5 rundę wjeżdżałem już w lepszej kondycji i znowu na podjazdach zaczynałem odjeżdżać rywalom. Po zjeździe złapałem butelkę wody na bufecie i ponad połowę wypiłem, złapaliśmy jeszcze dwie osoby i było nas 7. Wciągnąłem żela i miałem nadzieję, że pomoże, do pełni szczęścia brakowało tylko lepszej współpracy w grupie. Ciągnąłem niemal cały czas do momentu ataku Marcina Burzawy, nie miałem ochoty ani sił by spawać a reszta też widocznie nie była tym zainteresowana. Do podnóża Równicy dojechaliśmy razem a dalej już się podzieliło. Moje tempo było słabsze od oczekiwanego, biorąc pod uwagę wcześniejsze doświadczenie czyli ponad 4/5 trasy narzucając tempo a zaledwie około 1/5 na kole to nic dziwnego. Wyszarpałem się nieźle i ten podjazd na metę był już tylko na dobicie. Zaraz po przejechaniu kostki skasowałem atak Marcina Burzawy i wyprzedziłem już 2 osoby z mojej kategorii wiekowej. Po chwili jednak wydarzyło się coś czego się nie spodziewałem i wolałem uniknąć. Złapał mnie skurcz w lewej nodze, lekki i krótkotrwały, ale musiałem się zatrzymać na ponad 20 sekund i dopiero mogłem jechać dalej. Jedyna rzecz z której mogłem być zadowolony na podjeździe to szybsza jazda od innych. Do wypłaszczenia dojechałem po równych 2 godzinach od startu i na oparach. Dwie osoby które dogoniłem przed samym szczytem zdołały złapać koło i zapowiadał się finisz z 3 osobowej grupki. Wyglądało to tak, że ja ich rozprowadziłem i nie miałem sił na finisz a towarzysze tylko wyszli z mojego koła. Finisz był idealnym podsumowaniem całego wyścigu, po raz kolejny stwierdzenie: "Po co dawać zmiany na trasie jak można na mecie" zostało potwierdzone, ja się napracowałem jak głupi na trasie a na finiszu zostałem zniszczony.
Z formy i nawet jazdy jestem zadowolony, przy takiej sytuacji na trasie nic więcej zrobić nie mogłem, dobry trening wyszedł a na lepsze wyścigi przyjdzie jeszcze czas, nie jest powiedziane, że osoby które teraz są w czołówce będą w niej za miesiąc czy dwa. Poziom w mojej kategorii wiekowej na tym wyścigu nie był wysoki i to 7 miejsce pozostawia niedosyt. Normalnie musiałbym zakręcić się około 10 OPEN by zająć takie miejsce. Przy lepszym początku, pewnie jechałbym pierwszą rundę w czołowej grupie, może współpraca byłaby lepsza, zachowałbym więcej sił i przy odrobinie szczęścia powalczył o podium. To są tylko moje przypuszczenia, najważniejsze, że forma idzie powoli do góry i rywale są w moim zasięgu.
Na mecie też mały chaos, zaczynało brakować wody na bufecie wiec trzeba było uzupełnić braki płynów w schronisku. Na zjeździe korki, ciągłe hamowanie i przegrzana przednia obręcz. Dobrze, że ta guma zdarzyła się już po wyścigu. Musiałem pożyczyć pompkę i wymiana trwała trochę dłużej niż zwykle.