Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223022.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2017

Dystans całkowity:2057.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:68:14
Średnia prędkość:27.76 km/h
Maksymalna prędkość:90.00 km/h
Suma podjazdów:25290 m
Maks. tętno maksymalne:191 (97 %)
Maks. tętno średnie:160 (82 %)
Suma kalorii:34100 kcal
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:82.28 km i 2h 58m
Więcej statystyk

Podsumowanie lipca

Poniedziałek, 31 lipca 2017 · dodano: 07.08.2017 | Komentarze 0

Kolejny miesiąc dobiegł końca. Dla mnie był to ciężki czas, sporo problemów,od zdrowia, przez wagę, pracę po nieregularność w treningach i startach. Przyczyn tego było wiele i staram się już o tym nie myśleć. Forma zaczęła ulatywać i starałem się jak najbardziej spowolnić ten proces i być może się udało. Odpowiedź da Road Trophy. Moje podejście do tego sportu się nie zmieniło, jest może dziwne ale mam swoje racje których się będę trzymał. Dla mnie rywalizacja musi być, zdrowa, uczciwa i przyjemna. Nie jeździ się po to by zarabiać pieniądze i zdobywać nagrody. Ostatnio pojawiło się sporo spekulacji na temat wyścigów. Jedną z nich jest narzekanie na Road Maraton, mi też nie podobają się pewne rzeczy ale powoli zaczyna się to zmieniać. Jeżeli się utrzyma ta tendencja to może w przyszłym sezonie powalczę nie tylko w górskich wyścigach. Zrobiłem sobie małe rozeznanie i wychodzi, że imprezy RM są jednymi z korzystniejszych. Nie rozumiem ludzi którzy narzekają na poziom organizacji, zorganizować imprezę z wpisowym 60-80 zł z pełnym zabezpieczeniem i bez wielu sponsorów a 120-150 zł z całą plejada inwestorów i nie dbając o zabezpieczenie to jest różnica. Największym "bublem" w naszym kraju, było, jest i będzie Tour de Pologne dla amatorów. Nie wiem co ci wszyscy ludzie w tym widzą. Z pewnych i wiarygodnych źródeł wiem, że TDP już w Beskidach raczej nie będzie. Co to za organizator który nie potrafi zabezpieczyć trasy i zwala ten problem na lokalne władze. Przejazd wyścigu przez Powiat Bielski obstawiały setki strażaków z kilkudziesięciu jednostek. Każdy musiał zorganizować sobie wolny czas, dojazd i dla niektórych brygad koszty były naprawdę spore. Wielki pan organizator na to zaradził, że jednostki same sobie pokryją koszty lub władze samorządowe. Dla mnie Lang nie jest wiarygodnym i uczciwym człowiekiem. Ciekawe, czy on chciałby stać jak kołek przez kilka godzin w upale w jednym miejscu za darmo. Normalnie koszty zabezpieczenia takiej trasy to kwoty rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Organizacja imprezy to praca wielu ludzi, za darmo nikt pracował nie będzie i same koszty organizacyjne są spore a ludzie narzekają, że drogo i nie ma nagród, chcą nagrody, to niech ścigają się z licencją ELITY.  Po ostatnim Tour de Pologne Amatorów niektórzy podniecają się, tym, że zwycięzca pojechał prawie tak szybko jak kolarze na wyścigu. Zwyciężając w taki sposób to jest zwykłe świństwo, kilka osób sobie wystartowało z pierwszego sektora tuż za Vip a powinni znajdować się w dalszych sektorach, przez co prawie całą trasę przejechali na przodzie bez przeszkód a inni musieli się przepychać i nawet nieraz prowadzić rower pod stromy podjazd. To nie jest uczciwe i takie osoby uważają się za amatorów. To przestało być zabawne, to, że nie ma żadnych kontroli i specjalnych wymagań jak w zawodowym peletonie to nie znaczy, że można robić wszystko co się podoba. Dla mnie takie osoby to nie są amatorzy, jeszcze te ich ciągłe wywiady o tym jak powinien wyglądać i co robić kolarz. Nie każdy nie musi pracować, ma spore sumy do wydania co miesiąc oraz możliwość treningu i wyjazdu na obozy treningowe z najlepszymi kolarzami na świecie. Nie wspominam już o uczciwym treningu i odżywianiu. Ostatni Tour de Pologne pokazał, że w trudniejszych górach, ciężsi kolarze nie mają szans z "chudzielcami". W czołówce górskich amatorskich wyścigów jest sporo osób które powinny tracić na podjazdach a zyskują. Pomijam już przypadki osób które jeżdżą dopiero 1-2 lata i nagle z niskiego poziomu wskoczyli na najwyższy. Nie mam zamiaru już się wkurzać na wynik. Od kilku lat ciężko trenuję i stopniowo się poprawiam, do czołówki jeszcze mi sporo brakuje i jak tacy ludzie mają ją tworzyć to wolę pozostać tam gdzie jestem, nie jest to zły poziom ale doszedłem do niego uczciwą, ciężką i wieloletnią pracą. Przestało mnie też bawić, czytanie artykułów o wyścigach. Wiele osób celebruje za bardzo swoje "sukcesy" i nawet lepsze wyniki innych nieraz są zupełnie przemilczane, nie mówiąc już o całkowitym ich pomijaniu. 
Ten miesiąc treningowo nie był taki zły, jedynie dwa ostatnie tygodnie nie potoczyły się tak jak powinny. Sporo treningów udało się zaliczyć, zdecydowanie najlepszym był wyjazd na Pradziada. Myślę, że też mógł mieć niewielki wpływ na spadek formy. Dosyć dużo trenowałem na podjazdach i to powinno jeszcze przynieść jakieś korzyści w tym sezonie. Prawdopodobnie Road Trophy zakończy rywalizację w klasyfikacji górskiej Road Maraton, z czołowej szóstki wypadnę jak nie wystartuję lub nie ukończę wyścigu. Walka potoczy się o podium. Mam szansę na wygraną ale nie będę o tym myślał. 
W lipcu wystartowałem zaledwie 3 razy. Planowałem więcej startów, ale różne przyczyny nie pozwoliły wystartować w Tatra Road Race, Beskyd Tour i Klasyku Kłodzkim. Szczególnie szkoda Klasyka bo zapewne przy dobrym wyniku wygrałbym Klasyfikację Górską. Marna ta klasyfikacja, tylko 2 maratony w tym jeden na dystansie Giga. Starty nie były udane. 1 lipca wystartowała Pętla Beskidzka, 11 edycja tej imprezy była dla mnie pechowa. Na początku jechałem w czołówce to której dołączył jeden oszust, później jakiś turysta wjechał mi w tylne koło krzywiąc hak i przerzutkę oraz nadwyrężając łańcuch. Jechałem w 2 grupie, na podjazdach się oszczędzałem, odjechałem pod Zameczek i na ściance przed Koczym Zamkiem zerwałem łańcuch. Długa naprawa i dojazd do mety. Miejsce odległe i spora starta punktowa. Myślę, że przejechałbym cały dystans w tej grupie i zgubił rywali pod Zameczek. Żeby nie było tak łatwo dolało mi na koniec tak, że mi się odechciało dalszej jazdy. Pomimo zniechęcenia, zmęczenia i małej ilości czasu na regenerację wystartowałem na drugi dzień w czasówce na Zameczek. Miałem ogromną ochotę na podium. Uważam, że mi się należy w końcu po tylu miejscach w czołowej 6. Przez pierwszą część czasówki było sucho a gdy startowała kategoria B  zaczęło padac. Nie mogłem się nawet dobrze rozgrzać. Początek pojechałem słabo a drugą część bardzo dobrze i brakło do podium 8 sekund. Patrząc na wyniki to byłem 3 z zawodników którzy przejechali dzień wcześniej 160 km, 2 osoby pokonały 90 km a 3 albo nie wystartowały albo nie ukończyły maratonu. Byłem zły, dwie szanse na podium i znowu nic.
Po prawie miesiecznej przerwie wystartowałem w kolejnej edycji Road Maraton. Był to nowy wyścig Przełomy Wisłoka, profil nie bardzo przypominał góry i wiedziałem, że warząc 4 kg mniej niż przez większą część sezonu nie mam szans na dobry wynik. Próbowałem jechać w 2 grupie i udało się do 80 km. Starta 4 minut na ponad 20 kilometrach głównie pod wiatr nie jest taka duża. Straciłem podium na rzecz, "amatora" który przejechał czały dystans "na kole" w pierwszej grupie. Po przeanalizowaniu całego wyścigu i czasu przed i po doszedłem do wniosku, że mogło być gorzej. Na Road Trophy będę walczył z 2 zawodnikami. Kluczowy będzie 1 dzień, na czasówce muszę zyskać jak najwięcej a później kontrolować, w tamtym roku gdyby nie defekty to taka taktyka dałaby mi miejsce w 10. 
Poza startami udało się pobić także rekord na podjeździe pod Salmopol o całe 32 sekundy. Wynosi on teraz 12:44 i jest tylko o 1:06 gorszy niż zawodników z Tour de Pologne, oni jechali na sporym luzie a ja na maksa. Jest to przepaść nie do przejścia. Pozostałe różnice już nie są takie małe:
Podjazd:      Ja           Zawodnik TDP
Zameczek: 0:07:40   0:06:16
Salmopol od Wisły Malinki: 0:15:32   0:11:32
Orle Gniazdo(fragment): 0:03:26  0:02:05




  • DST 137.00km
  • Kalorie 2730kcal
  • Podjazdy 1200m
  • Sprzęt Zimówka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto

Poniedziałek, 31 lipca 2017 · dodano: 06.08.2017 | Komentarze 0


Kategoria blisko domu


  • DST 87.00km
  • Czas 03:13
  • VAVG 27.05km/h
  • VMAX 70.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • HRmax 176 ( 90%)
  • HRavg 137 ( 70%)
  • Kalorie 2287kcal
  • Podjazdy 1240m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 91

Poniedziałek, 31 lipca 2017 · dodano: 31.07.2017 | Komentarze 0

Nietypowy trening. Raz, że po raz pierwszy w tym roku w poniedziałek to także połączony z kibicowaniem na Tour de Pologne. Wyjechałem po 15 i byłem pewny, że w spokoju dojadę do Wisły przez Salmopol. Noga podawała aż miło, czemu tak nie było w sobotę. Myśle, że coroczny lipcowy kryzys mam już za sobą i uda się przygotować formę pozwalającą na walkę z najlepszymi na Road Trophy. Dosyć szybko dojechałem do Szczyrku i mozolnie pod wiatr w stronę Salmopolu. Podjazd zacząłem spokojnie i równym tempem przejechałem 2/3 podjazdu do momentu gdy nie zostałem zatrzymany. Policjant mnie popchnął w bok, gdyby mnie nie złapał jakiś kibic to leżałbym z rowerem na asfalcie. Do przejazdu kolarzy była jeszcze godzina lub trochę mniej a droga już zablokowana. W końcu pozwolono na dalszą jazdę i jakoś wjechałem na szczyt. Czas dobry, zatrzymałem stoper na postój i nie będę tego czasu brał jako całkiem wiarygodny. Szybko zjechałem w dół i skręciłem w kierunku Czarnego. Tam, żadnych problemów i bezpiecznie dojechałem do podjazdu. Po drodze wyprzedziłem sporo osób, w tym także znajomych i równym tempem zacząłem podjazd, wjechałem do miejsca w którym stały Jas-Kółki i się zatrzymałem. Sporo czekaliśmy zanim nadjechała czołówka, później peleton, jakieś mniejsze grupki i gdy zrobiła się dziura wskoczyłem na rower i ruszyłem.Około 100 metrów z tyłu była dwójka i samochód techniczny, dosyć mocnym tempem pokonałem 400 metrów podjazdu i trochę im odskoczyłem. Złapałem Angelikę i rozprowadziłem ją do zjazdu i zjechałem do restauracji uzupełnić płyny. Ustawiłem się na początku zjazdu i czekałem na rozwój zdarzeń. Sytuacja wyglądała już nieco inaczej, peleton był mocno porwany a z przodu było około 25 osób w tym Rafał Majka na dobrej pozycji. W tym miejscu różnica między pierwszym a ostatnim już była spora i wynosiła około 15 minut. Po przejeździe samochodu Koniec Wyścigu zjechałem szybko do Wisły, bez aut to można trochę szybciej wchodzić w zakręty. Jakiś kolarz trochę mi udaremniał szybszą jazdę ale i tak było dobrze. Miałem wracać przez Salmopol ale pojechałem na Ustroń i Górki. Spokojnie z wiatrem dojechałem do domu. Jutro spokojny trening. Może dołączę do grupy z Treka, w środę ogień z Twomarkiem a w czwartek 3 x Równica. Taki jest plan a co wyjdzie to wyjdzie.
https://www.strava.com/activities/1110822007




  • DST 52.00km
  • Czas 02:07
  • VAVG 24.57km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 140 ( 71%)
  • HRavg 106 ( 54%)
  • Kalorie 962kcal
  • Podjazdy 320m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd

Niedziela, 30 lipca 2017 · dodano: 31.07.2017 | Komentarze 0


Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa


  • DST 26.00km
  • Kalorie 510kcal
  • Podjazdy 230m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozgrzewka i rozjazd

Sobota, 29 lipca 2017 · dodano: 06.08.2017 | Komentarze 0


Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa


  • DST 103.00km
  • Czas 03:04
  • VAVG 33.59km/h
  • VMAX 69.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 182 ( 93%)
  • HRavg 157 ( 80%)
  • Kalorie 2507kcal
  • Podjazdy 1300m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przełomy Wisłoka 2017

Sobota, 29 lipca 2017 · dodano: 30.07.2017 | Komentarze 0

Wyścig o którym chciałbym szybko zapomnieć, nic nie zagrało jak powinno i przez większość trasy walczyłem z samym sobą. Do tego jakieś lekkie przeziębienie. Ogólnie to ta impreza zrobiła na mnie dosyć dobre wrażenie,mimo wszystko opłacało się jechać prawie pół Polski. Organizacyjnie też to sobie nieźle ogarnąłem, nie byłem do końca pewny czy czegoś nie wymyślą w pracy i wolałem jechać na własny rachunek. Znalazłem atrakcyjne połączenie autobusowe z Rymanowem i się skusiłem. Musiałem jedynie być o 14 w piątek w Katowicach. Jak tylko wsiadłem to zadzwonił kolega, że będzie miał miejsce w samochodzie. Mając już zarezerwowany nocleg odmówiłem mu. Całą podróż przespałem, był to przyśpieszony kurs z 3 postojami po drodze i po trochę ponad 4 godzinach byłem w Rymanowie. W nocy nie umiałem spać, nie wiem czemu i rano byłem trochę niewyspany, nogi też zmęczone, nie wiem dlaczego, jak trenowałem dużo nie miałem takich problemów, ostatnio jeżdżę sporo mniej i zmęczenie występuje. Rano po śniadaniu pojechałem do biura zawodów. Miałem do przejechania ponad 10 kilometrów i wybrałem wariant bocznych dróg, w przeciwnym kierunku do trasy. Po spokojnej jeździe dojechałem do biura zawodów i tam już trochę ludzi. Ogólnie nazbierało się około 120 zawodników. Z początku myślałem, że to nie jest Road Maraton. Sektor startowy został tak skonstruowany, że wjechać dało się tylko od tyłu a na przodzie była mata pomiarowa. Po krótkiej rozgrzewce stanąłem w sektorze. Na 15 minut przed startem zostało mi miejsce w 2 połowie stawki, jednak widok m.in Piotra Tomany w środku sektora był bezcenny. Skończyło się cwaniactwo. Jedynie zawodnicy Rogelli team znaleźli sposób jak znaleźć się z przodu. Po starcie czekał nas 15 kilometrowy odcinek honorowy. Tempo było wycieczkowe i całą grupą dojechaliśmy do momentu startu ostrego. Na rundzie honorowej nic ciekawego się nie działo, jednak przetasowania były cały czas, ja raz byłem bliżej z przodu, chwilę później w środku i tak w kółko. W pewnym momencie pilot odjechał i zanim cokolwiek zaczęło się dziać, znalazłem lukę w peletonie i przesunąłem się na sam przód i zacząłem dyktować tempo. Na moment była lekka dziura za mną, jednak po chwili usłyszałem trzask, duża kraksa miała miejsce na przodzie peletonu, dobrze, że byłem z przodu i bezpiecznie mogłem przejechać ten nerwowy odcinek. Nie puścili mnie, byłem wręcz pewny, że pozwolą mi odjechać, bo podobno jestem "cienias". Tempo dyktowałem dosyć mocne, tak mi się wydawało, w pewnym momencie poszedł atak, dwójka zawodników z mojej kategorii odjechało, nie goniłem ich a gdy różnica była już duża z tyłu zaczęli mnie wyprzedzać kolejni zawodnicy. Nastąpiło zwolnienie i znowu wszystko się zjechało, byłem nawet za kilkoma emerytami i to takimi których potrafiłem dublować na wyścigach z rundami. Kiedy zrobiło się nieco stromiej to nastąpiło podkręcenie tempa, peleton zaczął się naciągać i rozrywać. Byłem bardzo daleko z tyłu a zawodników z czołówki już nie widziałem. Dałem z siebie prawie maksa i na szczycie byłem tuż za 2 grupą z dużą przewagą nad 3 grupą. Na zjeździe goniłem i po kilku płaskich kilometrach dzięki współpracy m.in. z Jackiem Piątkiem byłem w 2 grupie która była podzielona na 2. Szybko się to połączyło i w niedalekiej odległości było widać czołówkę. Tempo było bardzo mocne i pomimo tego faktu nie udało się zbliżyć do najlepszych. Mogłem trochę złapać oddech i przesunąłem się bliżej czuba i próbowałem dawać zmiany. Dwa razy się udało i to na tyle mojej pracy. Za pierwszym bufetem złapał mnie kryzys, cierpiałem i chciałem zejść z trasy. Nie wiem jakim cudem utrzymałem się w grupie. Po chwili trochę odżyłem ale próba przejścia do przodu była nieskuteczna i skupiłem się na jak najlepszej osłonie przed wiatrem z tyłu grupy. Słabłem z każdym kilometrem i na około 30 kilometrów przed metą zaczynało mnie przytykać. Na jednej z krótkich i wrednych hopek już nie wytrzymałem i puściłem koło. Kilka kilometrów nieco spokojniejszej jazdy trochę sił wróciło i postanowiłem jechać do mety ile mogę. Były momenty, że widziałem grupę niedaleko z przodu. Ponad 15 kilometrów samotnej szarpaniny z wiatrem czekało mnie ostatnie 10 kilometrów niby z wiatrem. Co z tego, jak sił już nie było i do tego czułem już zbliżające się skurcze w nogach. Maskara,ledwo 20 stopni, regularne odżywianie i nawadnianie i skurcze.  Ostatni odcinek przed metą chciałem przejechać mocno, nie udało się, przed metą mnie ścięło ostatecznie i dowlekłem się do mety. Do tej grupki straciłem 4 minuty. Chyba nie dużo jak na samotną czasówkę prawie 30 kilometrową. Na mecie długo dochodziłem do siebie, mam nadzieję, że to tylko chwilowy kryzys i na Road Trophy będzie lepiej. Pierwsze miejsce już niemal na pewno przegrałem, na podium jeszcze są szanse. Gdybym przyjechał w tej grupce to byłbym zadowolony, a tak to nie jestem do końca usatysfakcjonowany tym wynikiem. Trasa była kompletnie nie dla mknie, będąc w super formie to pewnie bym nie musiał się przejmować trasą, nie mogłem urwać się na podjeździe bo takie górki to nawet słabi górale są w stanie przejechać w dobrym tempie. Cały czas szedł gaz i moim zdaniem nawet w Wilczycach są trudniejsze podjazdy. Trudno przyjmuję to jak kolejną lekcję i trenuję dalej. Parę osób nie dawało zmian i się chwalili na mecie, że objechali innych a o tym, że nie pracowali to już nie wspomnieli. Po wyścigu dobre jedzenie i grill w Puławach Górnych. Podczas jedzenie miałem okazję się przysłuchiwać rozmowie Piotrka Tomany z komentatorem Jerzym. Sposób w jaki ten "amator" opowiadał o kolarstwie trochę mnie rozbił. Nie każdy może zajmować się tylko rowerem, wyścigami, itp. Jak ktoś normalny może z nim wygrać, ja przez całe życie nie włożyłem tyle w rower co on wkłada w niecały sezon. Już nie mówiąc, że ja bym musiał kupić 7 rowerów dobrej klasy by mieć równowartość jego jednego. Odszedłem w momencie kiedy zaczął opowiadać o taktyce. On powinien ścigać się z Elitą a nie z amatorami, chociaż raz dał wygrać komuś innemu świadomie i to było spore zaskoczenie. Szkoda, że tylko garstka osób została do końca. Tyle dobrego jedzenia się zmarnowało.




  • DST 73.00km
  • Czas 02:58
  • VAVG 24.61km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 191 ( 97%)
  • HRavg 136 ( 69%)
  • Kalorie 1558kcal
  • Podjazdy 1700m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 90

Środa, 26 lipca 2017 · dodano: 27.07.2017 | Komentarze 0

Jedyny trening w tym tygodniu. We wtorek pogoda nie pozwoliła wyjechać i musiałem ten trening zrobić w środę. Plan zakładał trenowanie podjazdów i w tym celu pojechałem na Przegibek. Spokojny dojazd i pierwszy wjazd od Straconki był spokojny i później dosyć szybki zjazd do Międzybrodzia. Poniżej miejsca z którego zwykle mierzę czas zawróciłem i mocno ruszyłem w górę. Po 2 minutach zluzowałem i po kolejnych 2 minutach znowu zwiększyłem tempo. Po 3 mocnych odcinkach byłem na szczycie i zjechałem w dół. Dwa podjazdy wjechałem tym samym schematem i były trochę wolniejsze, kończyłem około 100 metrów przed szczytem. Zjechałem w dół do Straconki i ostatni wjazd już na luzie. Po zjeździe w dół pojechałem trochę inną drogą zaliczając długi podjazd w kierunku kolejki na Szyndzielnię i na koniec dołożyłem jeszcze dwa podjazdy w mocnym tempie. Ostatnie 5 kilometrów na  zupełnym luzie. Był to ostatni trening przed sobotnim startem. Nie nastawiam się na wynik. W kategorii jest tyle mocnych zawodników, że obrona prowadzenia w Klasyfikacji Generalnej będzie bardzo trudna.
Podjazdy:
I.   Przełęcz Przegibek od Straconki 3,4 km 190 m ( 5,6 % ) 0:11:56 ( 17,10 ) 156 ( 79 % )
II.  Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:09:44 ( 18,49 ) 168 ( 85 % )
III. Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:10:23 ( 17,34 ) 168 ( 85 % )
IV. Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:10:31 ( 17,12 ) 167 ( 85 % )
V.  Przełęcz Przegibek od Straconki 3,4 km 190 m ( 5,6 % ) 0:11:51 ( 17,22 ) 153 ( 77 % )




  • DST 86.00km
  • Czas 03:11
  • VAVG 27.02km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 178 ( 91%)
  • HRavg 133 ( 68%)
  • Kalorie 2228kcal
  • Podjazdy 1520m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 89

Niedziela, 23 lipca 2017 · dodano: 23.07.2017 | Komentarze 0

Kolejny górski trening. Nie miałem ochoty na trasę 150 kilometrów i pojechałem sam. Pogoda od rana bardzo dobra, ruch na drogach niewielki, do pełni szczęścia zabrakło dobrej nogi. Męczyłem się strasznie i podjazd na Przegibek wjechałem na luzie ale było ciężko. Zjazd dosyć szybki i w Międzybrodziu sporo ludzi. Jechało się strasznie ciężko, myślałem nawet by zawrócić ale zmotywowałem się do dalszej jazdy. Przez Wielką Puszczę jechało się nieco lepiej i na ściance przed Targanicami zdecydowałem się pojechać trochę mocniej. Po zjeździe zauważyłem zbyt głośno działający napęd. Myślałem, że to suport a winny był bębenek. Będę musiał go wyczyścić. Podjazd na Kocierz pojechałem nieco mocniej i nogi jakby trochę puściły. Na zjeździe znowu jakiś ważniak wyprzedzał na trzeciego i jakimś cudem uniknąłem czołowego zderzenia. Dalsza część zjazdu bardzo dobra i coraz lepiej się jechało. Ostatni podjazd na Przegibek wjechałem dosyć dobrym tempem i już spokojnie do domu. Kryterium w Pszczynie sobie odpuściłem, zła pogoda, niezbyt dobra dyspozycja a także ostatecznie brak czasu. W następny weekend myślę, że uda się wystartować w wyścigu. 
Podjazdy:
I.   Przełęcz Przegibek od Straconki 3,4 km 190 m ( 5,6 % ) 0:11:26 ( 17,84 ) 152 ( 77 % )
II.  Przełęcz Targanicka od Porąbki 0,7 km ( 10,0 % ) 0:03:05 ( 13,62 ) 161 ( 82 % )
III. Przełęcz Kocierska od Targanic 3,8 km 270 m ( 7,1 % ) 0:13:59 ( 16,31 ) 163 ( 82 % )
IV. Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:10:54 ( 16,51 ) 154 ( 78 % )
https://www.strava.com/activities/1097016349/segme...




  • DST 97.00km
  • Czas 03:42
  • VAVG 26.22km/h
  • VMAX 70.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 181 ( 92%)
  • HRavg 142 ( 72%)
  • Kalorie 2834kcal
  • Podjazdy 1800m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 88

Sobota, 22 lipca 2017 · dodano: 23.07.2017 | Komentarze 0

Dobry ale trochę pechowy trening. Wyjechałem po 14 i spory ruch na drogach. Pojechałem bocznymi drogami i w pewnym momencie dojechałem do samochodu który za cel postawił sobie nie przekraczanie 20 km/h. Kiedy zrobiło się szerzej próbowałem go wyprzedzić, nie dało się, zajeżdżał drogę. Po wjechaniu na główną w kierunku Szczyrku musiał przyśpieszyć i odjechał. Bez przygód dojechałem do Buczkowic. Za rondem wyprzedził mnie Wiesiek i się zatrzymał kawałek dalej. Umówiłem się z nim na rozmowę po wyścigu w Rymanowie. W Szczyrku masa ludzi i sporo grup turystów. Jako pierwszy podjazd obrałem Orle Gniazdo. Początek wolny i później udało się złapać dobry rytm i w sumie wyszedł dobry czas. Myślałem jechać dalej w kierunku Podmagury ale spora grupa osób taranowała całą drogę i musiałbym się zatrzymać. Zjechałem w dół w kierunku Biły i skierowałem się na Salmopol. Do Soliska dosyć słabym tempem a sam podjazd poszedł nawet nieźle. Tempo równe i szybko wjechałem na szczyt. Na górze miła rzecz, grupa Domin Sport trenowała podjazdy i na szczycie stał ich wóz techniczny. Zaproponowali mi uzupełnienie bidonów i z chęcią skorzystałem. Zjazd dosyć szybki, staram się poprawić ten element i coraz lepiej to wychodzi. Kolejny podjazd to Zameczek i w dobrym tempie wjechałem na Przełęcz i czułem, że brakuje mi energii, w ruch poszedł żel i odżyłem. Zjazd do Wisły też szybki i sporo pod wiatr w kierunku Ustronia. Sporo aut i pieszych w Wiśle i musiałem często zwalniać. Na deser zostawiłem sobie Równicę, żeby nie było łatwo to wybrałem wariant z początkiem po kostce. Dobra i równa jazda dała nowy rekord. Na górze ludzi jak mrówek i od razu zjechałem na dół. Zjazd też sszybki jak na mnie i żeby ominąć utrudnienia pojechałem przez Zawodzie i Lipowiec na Górki Wielkie. Nogi już zaczynały o sobie dawać znać i włączyłem tryb lekkiej jazdy i spokojnie dotarłem do domu. Nie czułęm się najlepiej a czasy przy jeździe średnim tempem wyszły niezłe.
Podjazdy:
I.   Orle Gniazdo ze Szczyrku 1,6 km 130 m ( 8,1 % ) 0:06:24 ( 15,00 ) 165 ( 84 % )
II.  Przełęcz Salmopolska od Szczyrku 4,4 km 270 m ( 6,1 % ) 0:14:58 ( 17,64 ) 164 ( 83 % )
III. Przełęcz Szarcula od Wisły Czarne 2,2 km 180 m ( 8,2 % ) 0:08:53 ( 14,86 ) 165 ( 84 % )
IV. Równica od Jaszowca ul. Turystyczną 5,2 km 390 m ( 7,5 % ) 0:19:15 ( 17,77 ) 171 ( 86 % )
https://www.strava.com/activities/1096200658/overv...




  • DST 59.00km
  • Czas 02:07
  • VAVG 27.87km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 172 ( 88%)
  • HRavg 130 ( 66%)
  • Podjazdy 800m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 87

Piątek, 21 lipca 2017 · dodano: 21.07.2017 | Komentarze 0

Znowu musiałem zweryfikować plany na weekend. Co prawda nie chciało mi się za bardzo jechać na Klasyk Kłodzki ale wydarzyła się rzecz która pomogła mi podjąć taką decyzję.Nie wiem czy była słuszna ale musiałem wybierać pomiędzy pracą a zabawą. Wszystko na dobrą sprawę zaczęło się już w czwartek kiedy zmieniono mi zmiany i pierwszy raz od kilku lat przyszło mi pracować w nocy. Nie narzekałem, piątek miałem mieć wolny i odespać przed maratonem. Przez cały czas pracy nie poruszałem tego tematu i po powrocie do domu zapakowałem rower i rzeczy do samochodu i poszedłem się zdrzemnąć na 2 godziny. Wyjechałem jak planowałem przed 9 i najpóźniej około 9:45 miałem być w Jastrzębiu. Będąc już w drodze dostałem telefon. Nie odebrałem za pierwszym razem ale 5 telefon pod rząd nie dawał mi spokoju. Okazało się, że muszę być w piątek w nocy w pracy. Nie chciałem się na to zgodzić, jakby zadzwonili godzinę później to bym się nie wracał, w końcu mi podali powód, jeden pracownik który miał być na tej zmianie ucierpiał w wypadku samochodowym i walczy o życie. W sezonie urlopowym jest problem z zastępstwami i nie chcąc narazić firmy na utratę najpoważniejszego klienta musiałem się zgodzić. Trudno było podjąć tą decyzję ale praca jest dla mnie ważniejsza niż przyjemności. Wiem, że zawiodłem nie tylko siebie i nie chciałbym mieć z tego powodu problemów. 
Po tych perypetiach położyłem się około 11 spać i przespałem 3 godziny. O 16 wyjechałem trochę się rozruszać. Noga nie podawała najlepiej, jechałem spokojnie a na kilku podjazdach przyśpieszyłem i trochę się zmęczyłem. Końcowy odcinek na luzie. Jutro jak się uda to może jakieś góry a w niedzielę albo wyścig na Słowacji lub trening i Kryterium w Pszczynie.
https://www.strava.com/activities/1094556449