Info
Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223022.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Kwiecień20 - 0
- 2024, Marzec31 - 0
- 2024, Luty20 - 0
- 2024, Styczeń30 - 0
- 2023, Grudzień10 - 0
- 2023, Listopad12 - 0
- 2023, Październik16 - 0
- 2023, Wrzesień29 - 0
- 2023, Sierpień32 - 0
- 2023, Lipiec32 - 0
- 2023, Czerwiec30 - 0
- 2023, Maj37 - 0
- 2023, Kwiecień29 - 0
- 2023, Marzec25 - 0
- 2023, Luty28 - 0
- 2023, Styczeń32 - 0
- 2022, Grudzień34 - 0
- 2022, Listopad28 - 0
- 2022, Październik22 - 0
- 2022, Wrzesień28 - 0
- 2022, Sierpień33 - 0
- 2022, Lipiec34 - 0
- 2022, Czerwiec35 - 0
- 2022, Maj41 - 0
- 2022, Kwiecień34 - 0
- 2022, Marzec32 - 0
- 2022, Luty26 - 0
- 2022, Styczeń38 - 0
- 2021, Grudzień38 - 0
- 2021, Listopad34 - 0
- 2021, Październik29 - 0
- 2021, Wrzesień32 - 0
- 2021, Sierpień38 - 0
- 2021, Lipiec30 - 3
- 2021, Czerwiec32 - 6
- 2021, Maj28 - 6
- 2021, Kwiecień30 - 0
- 2021, Marzec34 - 4
- 2021, Luty33 - 0
- 2021, Styczeń35 - 0
- 2020, Grudzień34 - 3
- 2020, Listopad19 - 0
- 2020, Październik32 - 1
- 2020, Wrzesień34 - 1
- 2020, Sierpień38 - 1
- 2020, Lipiec33 - 2
- 2020, Czerwiec34 - 0
- 2020, Maj37 - 1
- 2020, Kwiecień38 - 0
- 2020, Marzec41 - 0
- 2020, Luty38 - 0
- 2020, Styczeń44 - 0
- 2019, Grudzień43 - 1
- 2019, Listopad43 - 0
- 2019, Październik33 - 0
- 2019, Wrzesień32 - 1
- 2019, Sierpień38 - 0
- 2019, Lipiec33 - 0
- 2019, Czerwiec34 - 1
- 2019, Maj36 - 0
- 2019, Kwiecień36 - 0
- 2019, Marzec37 - 1
- 2019, Luty29 - 1
- 2019, Styczeń34 - 0
- 2018, Grudzień27 - 3
- 2018, Listopad1 - 0
- 2018, Październik14 - 0
- 2018, Wrzesień24 - 2
- 2018, Sierpień26 - 3
- 2018, Lipiec27 - 2
- 2018, Czerwiec29 - 1
- 2018, Maj27 - 3
- 2018, Kwiecień25 - 3
- 2018, Marzec28 - 0
- 2018, Luty32 - 3
- 2018, Styczeń34 - 1
- 2017, Grudzień30 - 1
- 2017, Listopad16 - 1
- 2017, Październik18 - 6
- 2017, Wrzesień19 - 0
- 2017, Sierpień25 - 1
- 2017, Lipiec26 - 2
- 2017, Czerwiec24 - 1
- 2017, Maj26 - 5
- 2017, Kwiecień25 - 0
- 2017, Marzec20 - 2
- 2017, Luty33 - 2
- 2017, Styczeń21 - 0
- 2016, Grudzień32 - 0
- 2016, Listopad22 - 0
- 2016, Październik8 - 0
- 2016, Wrzesień15 - 4
- 2016, Sierpień20 - 1
- 2016, Lipiec22 - 0
- 2016, Czerwiec24 - 1
- 2016, Maj16 - 0
- 2016, Kwiecień19 - 0
- 2016, Marzec23 - 1
- 2016, Luty26 - 0
- 2016, Styczeń24 - 1
- 2015, Grudzień26 - 0
- 2015, Listopad16 - 0
- 2015, Październik17 - 1
- 2015, Wrzesień16 - 2
- 2015, Sierpień23 - 5
- 2015, Lipiec19 - 0
- 2015, Czerwiec20 - 0
- 2015, Maj22 - 2
- 2015, Kwiecień24 - 0
- 2015, Marzec23 - 2
- 2015, Luty20 - 0
- 2015, Styczeń5 - 0
- 2014, Grudzień19 - 0
- 2014, Listopad11 - 0
- 2014, Październik15 - 2
- 2014, Wrzesień15 - 1
- 2014, Sierpień19 - 0
- 2014, Lipiec24 - 1
- 2014, Czerwiec17 - 0
- 2014, Maj19 - 0
- 2014, Kwiecień30 - 0
- 2014, Marzec30 - 0
- 2014, Luty24 - 1
- 2014, Styczeń22 - 0
- 2013, Grudzień26 - 3
- 2013, Listopad9 - 0
- 2013, Październik30 - 0
- 2013, Wrzesień20 - 0
- 2013, Sierpień28 - 0
- 2013, Lipiec31 - 1
- 2013, Czerwiec20 - 0
- 2013, Maj22 - 0
- 2013, Kwiecień21 - 0
- 2013, Marzec21 - 0
- 2013, Luty25 - 0
- 2013, Styczeń23 - 0
- 2012, Grudzień11 - 0
- 2012, Listopad11 - 0
- 2012, Październik9 - 0
- 2012, Wrzesień20 - 0
- 2012, Sierpień19 - 1
- 2012, Lipiec27 - 1
- 2012, Czerwiec27 - 0
- 2012, Maj19 - 0
- 2012, Kwiecień26 - 0
- 2012, Marzec22 - 1
- 2012, Luty13 - 0
- 2012, Styczeń23 - 5
- 2011, Grudzień16 - 1
- 2011, Listopad22 - 0
- 2011, Październik35 - 0
- 2011, Wrzesień39 - 0
- 2011, Sierpień39 - 7
- 2011, Lipiec41 - 7
- 2011, Czerwiec40 - 9
- 2011, Maj41 - 13
- 2011, Kwiecień35 - 29
- 2011, Marzec37 - 10
- 2011, Luty21 - 4
- 2011, Styczeń5 - 4
- 2010, Grudzień23 - 4
- 2010, Listopad46 - 16
- 2010, Październik47 - 11
- 2010, Wrzesień15 - 9
- 2010, Sierpień37 - 14
- 2010, Lipiec71 - 8
- 2010, Czerwiec56 - 3
- 2010, Maj40 - 1
- 2010, Kwiecień43 - 2
- 2010, Marzec25 - 0
- 2010, Luty7 - 0
- 2010, Styczeń2 - 0
- 2009, Grudzień17 - 0
- 2009, Listopad35 - 0
- 2009, Październik48 - 0
- 2009, Wrzesień34 - 1
- 2009, Sierpień43 - 0
- 2009, Lipiec40 - 0
- 2009, Czerwiec37 - 0
- 2009, Maj46 - 0
- 2009, Kwiecień42 - 0
- 2009, Marzec17 - 0
- 2009, Luty9 - 0
- 2009, Styczeń7 - 0
- 2008, Listopad6 - 0
- 2008, Październik30 - 0
- 2008, Wrzesień35 - 0
- 2008, Sierpień27 - 0
- 2008, Lipiec31 - 0
- 2008, Czerwiec28 - 0
- 2008, Maj31 - 0
- 2008, Kwiecień28 - 1
- 2008, Marzec26 - 0
- 2008, Luty25 - 0
- 2008, Styczeń14 - 0
- 2007, Maj5 - 0
- 2007, Kwiecień18 - 0
- 2007, Marzec21 - 0
- 2007, Luty10 - 2
- 2003, Listopad1 - 0
Lipiec, 2018
Dystans całkowity: | 1548.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 49:35 |
Średnia prędkość: | 27.05 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.00 km/h |
Suma podjazdów: | 20160 m |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 172 (88 %) |
Suma kalorii: | 31245 kcal |
Liczba aktywności: | 26 |
Średnio na aktywność: | 61.92 km i 2h 09m |
Więcej statystyk |
- DST 86.00km
- Czas 03:19
- VAVG 25.93km/h
- VMAX 63.00km/h
- Temperatura 23.0°C
- HRmax 186 ( 95%)
- HRavg 139 ( 71%)
- Kalorie 1556kcal
- Podjazdy 1350m
- Sprzęt Triban 5
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening 76
Wtorek, 31 lipca 2018 · dodano: 09.08.2018 | Komentarze 0
Po
niezbyt udanym weekendzie startowym przyszła kolej na ostatnie mocniejsze
treningi przed etapówką Road Trophy. Forma jest niezła, najważniejszy jest
odpoczynek i na tym skupie się w ostatnim tygodniu poprzedzającym trzydniowe
zmagania w okolicy Istebnej. Miałem zamiar zrobić dwie 20 minutowe tempówki w
okolicy progu FTP. W tym celu pojechałem w kierunku Równicy. Jadąc bocznymi
drogami trafiłem na wypadek samochodowy i małe utrudnienia. Było bardzo ciepło
a nawet upalnie i wody w bidonach ubywało. Przepchałem się przez Ustroń i
dotarłem do Jaszowca. Zacząłem mocno i trzymałem tempo cały czas, założoną moc
udało mi się utrzymać do samego końca właściwego podjazdu a dalej zaczęły się
schody, jeszcze 2 minuty wysiłku mnie czekały a sporo ludzi samochodów i
rowerzystów nie ułatwiały zadania. Dopiero ostatnie 40 sekund wysiłku było na
tyle mocne, że wynik wyszedł tylko nieco niższy niż założony. Po wolnym
zjeździe w dół drugi akcent zacząłem jeszcze przed skrzyżowaniem, nie byłem w
stanie jechać na tyle mocno jak powinienem i nawet dobra jazda na podjeździe i
mocna końcówka nie sprawiły, że wynik wyszedł dobry. Zbyt mała moc wyszła na
tym powtórzeniu i nie mogę być z tego zadowolonym. Na przyszłość przed takim
treningiem musze być bardziej wypoczęty i przede wszystkim zmienić podjazd.
Przy moim poziomie wytrenowania, ponad 6 kilometrowy odcinek o nachyleniu ponad
5% jest zbyt krótki by jechać przez 20 minut ze zbliżoną mocą. Po szybszym
zjeździe pojechałem sprawdzić dawno nie zaliczony podjazd na Poniwiec. Nie
jechałem tam na czas i moje tempo było słabe, podjazd fajny ze stromą końcówką.
Na szczycie miernik mocy przestał działać, może już wcześniej nie działał
właściwie i wyniki 20 minutowe nie wyszły dokładne. Po zjeździe musiałem
odwiedzić bufet i uzupełnić bidony. Pomimo ciągłego nawadniania i jedzenia
złapałem bombę i ostatnie około 10 kilometrów było walką o przetrwanie.
- DST 7.00km
- Czas 00:17
- VAVG 24.71km/h
- VMAX 43.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- HRmax 185 ( 94%)
- HRavg 172 ( 88%)
- Kalorie 233kcal
- Podjazdy 240m
- Sprzęt Agree GTC SL
- Aktywność Jazda na rowerze
ITT Przełomy Wisłoka 2018
Niedziela, 29 lipca 2018 · dodano: 29.07.2018 | Komentarze 1
Po wczorajszym wyścigu nie czułem żadnego zmęczenia. Wszystko
było dobrze zorganizowane, strój, rower przygotowany i wyjeżdżając o planowanej
godzinie na rozgrzewkę jeszcze nic się nie działo. Po kilku minutach zauważyłem
dziwne zachowanie się tylnej przerzutki, nie zrzucała jak należy a przy każdej
próbie wrzucenia większej koronki nie było właściwej reakcji. Po kilku próbach
przerzutka już nie działała i wiedziałem, że poszła linka. Znowu pech, nigdy
nie może być dobrze, po raz kolejny nie mogłem pojechać tak jak potrafię, a większość
osób patrzy tylko na wynik a ten jest zupełnie nie adekwatny do moich obecnych
możliwości. Mając około 30 minut czasu pomyślałem o wymianie linki na nową
którą miałem w pokoju. Zjechałem na kwaterę, tak się zbierałem z domu, ze nie
miałem ani obcinaczek do linek ani wszystkich narzędzi. Wymiana linki mogła
tylko pogorszyć sprawę więc wróciłem w okolice startu i pożyczyłem śrubokręt i
ustawiłem przerzutkę na maksymalnie lekkim przełożeniu. Udało się uzyskać 36x15
a każda próba wrzucenia na 52 z przodu kończyła się zrzuceniem łańcucha na 13 z
tyłu. Nie miałem zbyt czasu na kombinowanie i na krótką rozgrzewkę pojechałem
na 36x15, wiedziałem, ze będzie ciężko ale musiało to wystarczyć. Dłuższa
rozgrzewka nie miała znaczenia bo i tak walczyłem tylko o dojechanie do mety.
Ruszyłem dosyć dobrze i pierwszy trudniejszy fragment
pojechałem mocno, na łatwiejszych fragmentach mieliłem z kadencją ponad 100 i
traciłem cenne sekundy. Nie wiem ile na tym fragmencie straciłem ale na pewno sporo.
Po skręcie w prawo zrobiło się trudniej i tutaj już cierpiałem, nie znoszę
przepychania a ostatnie 3 kilometry praktycznie tak wyglądały. Nie patrzyłem na
licznik tylko daleko przed siebie i wtedy zobaczyłem przed sobą mojego jedynego
rywala. Cierpiałem coraz bardziej ale nie poddawałem się. Moje nogi na mecie
mówiły dość, nie byłem jakoś szczególnie ujechany, moc z czasówki bardzo słaba,
czas zresztą też, nie wiem jaki cudem udało mi się wygrać. To jeden z niewielu
pozytywów tego dnia. Jestem zły, że to znowu mnie dopadł pech i nie mogłem
powalczyć o całkiem realny cel jakim było TOP 3 w OPEN na tej czasówce. Nie
wiem co mam zrobić z tym sprzętem, oszczędzam go, nie jeżdżę na nim na co dzień,
nie kupuje najtańszych części, regularnie go serwisuje a defekty ciągle się przytrafiają.
W domu się zdziwiłem, że linka jest cała i w jakiś sposób zablokowała się w
klamkomanetce. Jedyną przyczyną tego musiała być jazda z luźną linką, po
zmianie przełożenia i na jakiejś nierówności to wyskoczyło. To by pasowało, bo
gdyby linka strzeliła to byłyby już jakieś sygnały wcześniej. Forma jest dobra
a za 2 tygodnie powinna być jeszcze lepsza. Dzięki tym dwóm średnio udanym
startom awansowałem na 1 miejsce w Generalce. Utrzymać to będzie bardzo trudno,
ale na TOP 3 na koniec cyklu mam spore szanse i o to będę walczył do końca. Ciężki
tydzień mnie czeka a po nim zupełnie luźny okres i kolejny ważny start.
- DST 48.00km
- Czas 01:50
- VAVG 26.18km/h
- VMAX 60.00km/h
- Temperatura 27.0°C
- Kalorie 950kcal
- Podjazdy 200m
- Sprzęt Agree GTC SL
- Aktywność Jazda na rowerze
Rozgrzewki i Rozjazdy
Niedziela, 29 lipca 2018 · dodano: 29.07.2018 | Komentarze 0
- DST 103.00km
- Czas 03:02
- VAVG 33.96km/h
- VMAX 68.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 188 ( 96%)
- HRavg 165 ( 84%)
- Kalorie 2092kcal
- Podjazdy 1100m
- Sprzęt Agree GTC SL
- Aktywność Jazda na rowerze
Przełomy Wisłoka 2018
Sobota, 28 lipca 2018 · dodano: 29.07.2018 | Komentarze 0
Po kilku weekendach wolnych od startów w zawodach, nie
miałem zbytnio czasu by startować i dlatego ta przerwa trwała aż 3 tygodnie. Byłem
dosyć dobrze przygotowany, kilka dobrych treningów za mną i forma znowu idzie
do góry po tym dołku jaki miałem w ostatnim czasie. Z rowerem też było wszystko
w porządku, nic nie wskazywało, że będą z nim aż takie problemy. Udało się dobrze
wyspać, zjeść solidne śniadanie i dobrze rozgrzać. Miejsce w sektorze też
miałem dobre i nie pozostało nic innego jak walczyć. Na starcie sporo dobrych
kolarzy, m.in. dawno nie widziany w Road Maraton Piotr Tomana czy Damian
Bartoszek, to ci panowie mieli między sobą rozegrać ten wyścig.
Po starcie dosyć
spokojnie, jechałem blisko czuba, po wyjeździe z Beska na pierwszym podjeździe
miałem lekkie problemy co nie wróżyło niczego dobrego, zebrałem się w sobie i
zacząłem przesuwać do przodu, trwało to do momentu gdy rozerwało mi dętkę w
tylnym kole. Dawno nie miałem pecha na wyścigu i ten okres chyba już trwał zbyt
długo. Bałem się, że rozwaliłem oponę i dalej już nie pojadę. Miałem źle
założoną oponę i przy dużym ciśnieniu, upale i wyrwie w drodze opona zsunęła się
z obręczy. Przy wymianie dętki oznaczało to minutę starty mniej, nie musiałem
już ściągać opony. Zdążyłem zdjąć dętkę i pojawił się samochód serwisowy.
Założyłem nową dętkę, szybko założyłem oponę, nadjechał Dominik który chciał sprawdzić
czy wszystko w porządku. Napompowanie koła zajęło kilkanaście sekund i po 4
minutach postoju ruszyłem. Dominik też miał problem z kołem i dopompował
powietrza. Gdy Dominik dojechał to dociągnął mnie do wolno jadącego peletonu. Reszta
zdążyła przez około 7 minut przejechać nieco ponad 2 kilometry. Gdyby jechali
szybciej to chyba bym już nie znalazł się w peletonie. Udało się znaleźć blisko
przodu i mogłem rozpocząć wyścig bez strat. Już trochę się odechciało jazdy,
boczne drogi też nie były przyjemne i poczułem ulgę gdy wjechaliśmy na główną drogę.
Jeszcze przed startem ostrym udało mi się znaleźć na czele wyścigu. Pod względem
mojej jazdy w peletonie jest już dużo lepiej niż jeszcze kilka tygodni temu w
Wiśle. Po ostrym starcie bez zastanawiania się wyjechałem na czoło i zacząłem
dyktować tempo. Kilkaset metrów dalej wyskoczył Darek i wtedy zluzowałem, nie
było sensu gonić kolegi z Drużyny. Za nim skoczył zawodnik z Dukli i chwile tak
jechali na czele peletonu. Damian Bartoszek szybko zespawał i znowu jechaliśmy
razem. Po chwili poszedł kolejny atak, tym razem jakiś kolarz w niebieskiej
koszulce odjechał i zrobił sporą przewagę, korzystając z rozluźnienia w peletonie
znowu wyszedłem na czoło i podyktowałem dosyć mocne tempo. Różnica zaczęła się zmniejszać
a droga piąć bardziej do góry. Długo pracowałem aż w pewnym momencie „Szeryf z
Ochajo” wziął sprawy w swoje ręce i podkręcił tempo. Mnie zaczęli wyprzedzać
inni kolarze którzy dotąd wieźli się w peletonie i zacząłem tracić dystans. Moje
tempo na końcowym fragmencie podjazdu było bardzo słabe, niestety problemy miał
też Darek i także tracił kontakt z czołówką. Najlepiej jechał Marcin i to on
zaczął pierwszy zjeżdżać. Ja miałem około 30 metrów starty do kilku osób i nie
miałem sił jechać. Na zjeździe straciłem znowu sporo i po skręcie w lewo
widziałem przed sobą porozbijanych na kilka grup kolarzy. Czołówki na pewno nie
było widać, ale dogonienie kilku osób wydawało się tylko kwestią czasu. Zjechało
się nas 5 i dobrze, ze był Darek bo wspólnie mogliśmy zrobić lepszą robotę i
taki był plan. Dałem mocną i długą, za długą zmianę, jeden z zawodników ledwo się
za nami trzymał a trzy osoby z przodu już były na wyciągniecie ręki. Po 30
kilometrach wyścigu udało się dojechać do tej trójki i było nas 8. Na zmiany
wychodziły 4 osoby i wydawało się to zbyt mało na dociągniecie do kolejnej
grupy. Darek jechał bardzo mocno, moje tempo było podobne a pozostała dwójka
była odrobine słabsza. Kolejną 4 osobową grupę udało się dogonić po kilku
kilometrach bardzo mocnej jazdy, tempo było niezłe, upał robił swoje a sił ubywało,
bidony też coraz bardziej suche a na pierwszym bufecie nie udało mi się złapać
ani bidonu ani butelki wody. Przy pierwszej podaży wody z samochodu też się na nią
nie załapałem i musiałem umiejętnie dawkować napojem z bidonów by mi go nie
brakło. Przez krótki odcinek nie dawałem zmian, odpocząłem trochę, coś zjadłem
i gdy na horyzoncie pojawiła się większa grupka to zacząłem mocniej pracować.
Kolejna porcja mocnej pracy Jas-Kółek i dociągaliśmy do 3 grupy. Jechał w niej m.in.
Marcin czy Piotr Wrona. Było nas już ponad 10 i mogłem chwile odpocząć na
tyłach, na jednym ze zjazdów lekko się zagapiłem i zrobiłem różnice, próbując
ją zniwelować straciłem nieco sił i znowu musiałem odpocząć. W połowie trasy
pojawił się nieco łatwiejszy fragment i od razu więcej osób do współpracy i
niezła robota szła po zmianach. Tak się złożyło, że mojej zmiany albo trafiały się
przed skrzyżowaniami lub na zjazdach i to była dla mnie dobra sytuacja bo nie
traciłem w takich momentach kontaktu z grupą. Około 70 kilometra pojawił się lekki
kryzys i znowu jechałem po tyłach. Kilka osób wiozło się cały czas nie dając
żadnych zmian wiec te moje kilkuminutowe „pobyty” na tyłach są uzasadnione, nie
można cały czas ciągnąć na przodzie, bo to nie ma sensu. Na drugim bufecie
wyrzuciłem bidon, niestety w krzaki i się go pozbyłem. Złapałem pełny bidon i
jako pierwszy ruszyłem w dalszą drogę. Ku mojemu zdziwieniu kilkaset metrów z
przodu jechała kolejna grupa. Zmobilizowaliśmy się i przy dobrej kilkuosobowej
współpracy nadrabialiśmy dystans. Ja niestety miałem kolejny kryzys i niestety
na zjeździe przez dodatkową nieuwagę straciłem kontakt z grupą. Tempo szło niezłe
bo grupa z przodu była blisko i po zjeździe wspiąłem się na wyżyny swoich możliwości
i na kolejnym wzniesieniu już byłem w grupie. Było nas już około 20 osób a
tempo nie było jakieś szczególnie mocne. Mi to pasowało i mogłem trochę odpocząć,
trochę za wcześnie przyjąłem ostatniego żela i później tego brakło. Na około 15
kilometrów przed metą tempo siadło całkowicie, pojawiły się próby odjazdów,
jedną z nich skasowałem i dałem mocną zmianę po której towarzystwo trochę się rozruszało
i lepiej to wyglądało. Popełniłem kolejny z wielu błędów tego dnia i po skręcie
na końcowy 9 kilometrowy odcinek byłem na ostatniej pozycji. Tempo było żwawe,
nawierzchnia nienajlepsza i przesunąć się do przodu nie było jak. Każda taka
próba kończyła się fiaskiem i przy skręcie w lewo na ostatnie 2 kilometry
zdekoncentrowałem się tak bardzo, że prawie wjechałem w piasek i cudem uniknąłem
gleby, wytraciłem dużo prędkości, grupa odjechała i musiałem gonić. Z przodu
były dwie Jas-Kółki, ale jadąc mocnym tempem szybko dojechałem do kolegów i
wyglądało na to, że to ja zachowałem najwięcej sił i zmobilizowałem się do mocniejszej
jazdy. Jechałem już bardzo mocno, zbliżałem się do rywali ale wyprzedziłem zaledwie
kilka osób. Na finisz jechałem równo z zawodnikiem z Dukli, byłem pewny, że
jest z mojej kategorii i niestety ten finisz przegrałem, musiałem jechać lewą
stroną i zmieścić się miedzy pachołkami by przejechać przez mate a rywal miał
prostą drogę. Zawodnik ten był z kategorii M a ja byłem oczywiście ostatni z kategorii
A w tej grupie i musiałem zadowolić się 6 miejscem. Wynik dla mnie był celem drugorzędnym
i jestem zadowolony. Wykonałem kawał dobrej roboty i jest do dla mnie
cenniejsze niż „Wiezienie się na kole” cały wyścig i sprint na metę. Szkoda
tego defektu na początku, na pewno głowa wtedy była by „inna” i może lepiej by
to wyglądało. Po wyścigu nawet nie miałem ochoty na jedzenie. Nie czułem się wyjechany
ale masa płynów jaką przyjąłem od rana zrobiła swoje i żołądek już dawał o
sobie znać. Na koniec jeszcze około 20 kilometrowy odcinek do Rymanowa Zdroju.
Noga odpoczęła i wieczorem czułem się tak jakbym nie jechał w ten dzień
wyścigu.
- DST 68.00km
- Kalorie 1350kcal
- Podjazdy 1000m
- Aktywność Jazda na rowerze
Miasto 16
Piątek, 27 lipca 2018 · dodano: 18.09.2018 | Komentarze 0
- DST 62.00km
- Czas 02:40
- VAVG 23.25km/h
- VMAX 62.00km/h
- Temperatura 17.0°C
- HRmax 182 ( 93%)
- HRavg 133 ( 68%)
- Kalorie 1243kcal
- Podjazdy 1400m
- Sprzęt Agree GTC SL
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening 74
Środa, 25 lipca 2018 · dodano: 26.07.2018 | Komentarze 0
Po wczorajszej
spokojnej jeździe, nie było mowy o powtórce. Jeden mocniejszy trening musiałem
zrobić i tak też się stało. Nie udało się zrobić powtórzeń na wytrzymałość
siłową więc pojeździłem po krótkich ale sztywnych podjazdach. Miałem do wyboru
okolice Ustronia, Wisły lub Międzybrodzia. Mając ograniczenia czasowe wybór
padł na Międzybrodzie gdzie w bliskiej odległości jest kilka ścianek. Ten
wyjazd był ukierunkowany przygotowaniem do Road Trophy gdzie będzie kilka
sztywnych podjazdów wiec pojechałem na startowym rowerze. Mając do dyspozycji
przełożenie 36x32 nie bałem się o to, że gdzieś będzie za stromo.
Po wyjeździe od
razu problemy, przedostanie się przez miasto nawet o wczesnej porze nie należy
do łatwych. Sporo remontów po drodze, remontowany przejazd kolejowy mimo
zamkniętej dla ruchu drogi udało mi się pokonać bez problemów ale dojazd do
Straconki to jest porażka. Zrywanie asfaltu w kilku miejscach naraz i
blokowanie całego ruchu nie jest najlepszym pomysłem, zwłaszcza, że w górnej
części Straconki droga też jest w remoncie. Sporo czasu straciłem by dostać się
do początku podjazdu na Przegibek. Pierwszy podjazd pojechałem średnim, równym
tempem. Na podjeździe kolejne niespodzianki, sporo drobnych kamyczków którymi
utwardzone jest pobocze znajduje się na jezdni. Kilka z nich na szczycie
wyciągałem z opon, dobrze, że dętki całe. Zjazd dosyć dobry jak na mnie, nie
umiałem dobrze się składać w zakręty i niepotrzebnie wytracałem zbyt dużo
prędkości. Po dotarciu do Międzybrodzia przyszła kolej na ścianki. Pierwszym
sprawdzianem była Kotelnica. Nigdy nie wjeżdżałem tą drogą i już po starcie
zrobiło się stromo. Nachylenie około 15% trzyma cały czas. Przez większą część
podjazdu korzystałem z przełożenia 36x28 i to wystarczyło by komfortowo jechać
na siedząco. Na najtrudniejszych fragmentach dochodzących do 19% wrzuciłem 32 z
tyłu. Sam podjazd fajny, końcówka puszcza lekko ale raczej nachylenie nie spada
poniżej 10%. Po podjeździe czeka mniej przyjemna rzecz czyli zjazd, nie lubię
tak stromych zjazdów. Po zjeździe i
krótkim odcinku główną drogą skręciłem w ulicę Wiosenną. Ten odcinek już
jechałem i składa się on z dwóch trudniejszych fragmentów przedzielonych lekkim
wypłaszczeniem. Na tym podjeździe 28 z tyłu wystarczyło spokojnie. Zjechać
chciałem inną drogą i sprawdziłem chyba wszystkie warianty, pierwszy z nich
skończył się u kogoś w bramie i musiałem zawrócić, było tak stromo, że nie
mogłem się wpiąć i około 20 metrów musiałem podejść. Ostatecznie trafiłem na
właściwy zjazd, tak stromy, że nie rozpędzając się za bardzo, nie mogłem się
zatrzymać. Kolejnym sprawdzianem były Groniaki, to jest dopiero sztajfa.
Zaczyna się z pozoru dosyć łatwo ale już za pierwszym łukiem w lewo robi się
sztywno, nachylenie przekracza 20% i poniżej 15 nie schodzi przez około kilometr.
Tutaj także 28 z tyłu wystarczyło, końcówka podjazdu jest łatwiejsza, pojawia
się nawet krótki zjazd który na papierze ułatwia ten podjazd. Wspinaczka tak
samo jak dwie poprzednie kończy się przy jakiejś posesji. Zjazd pokonałem
bardzo ostrożnie, z przodu jechał samochód i trzymałem się około 100 metrów za
nim. Po sekwencji 3 sztywnych podjazdów pozostało wrócić przez Przegibek.
Podjazd pokonałem w dobrym tempie, zjazd też poszedł nieźle, sporo kamyków i
zwężenie przed Straconką trochę mnie spowolniły. Nie przeszkodziło mi to w
zdobyciu jeszcze jednego podjazdu. Na deser pozostawiłem sobie Przełęcz pod
Łysą Górą, dużo o niej słyszałem ale nigdy tam nie byłem. Podjazd bardzo fajny,
początek trzyma równo, później się wypłaszcza by na koniec przejść w konkretną ścianę.
Nie znałem tego podjazdu wiec zacząłem z dużą rezerwą, jechałem równo na 36x28,
przez moment nawet na 25 z tyłu a gdy zobaczyłem końcowy fragment to szybko
wrzuciłem co mam i nie dałem rady już jechać na siedząco. Na moje oko 30% na
krótkim odcinku mogło tam być, przepchałem tą ścianę jadąc już prawie na
maksimum możliwości i pokonałem kolejny ciężki podjazd. Nie wiedziałem, że taki
podjazd jest w okolicy. Chyba będę zaglądał tutaj częściej. Spokojnie da się
wjechać nawet 30 sekund szybciej. Po bezpiecznym zjeździe, krótkim postoju i
problematycznym dojeździe do Żywieckiej już bez przygód jechałem dalej. Po
drodze znowu spotkałem dwójkę z JBG2 ale i tym razem nie starałem się utrzymać
im koła. Ostatni kilometr już na zupełnym luzie. Fajny trening udało się
zrobić. Ścianki wychodzą mi dużo lepiej niż myślałem, może uda się to
wykorzystać na Road Trophy. W najbliższy weekend kolejne starty. Głównym celem
będzie wyłapanie ewentualnych braków a może uda się powalczyć o dobry wynik.
- DST 44.00km
- Czas 01:31
- VAVG 29.01km/h
- VMAX 56.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- HRmax 164 ( 84%)
- HRavg 130 ( 66%)
- Kalorie 755kcal
- Podjazdy 350m
- Sprzęt Triban 5
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening 73
Wtorek, 24 lipca 2018 · dodano: 26.07.2018 | Komentarze 0
Po dniu wolnym i
odpoczynku jechało się dużo lepiej. Zrobiłem spokojny trening mimo, że
zamierzałem inaczej i to był chyba dobry wybór. Na trasie kilka niespodzianek,
jedną z nich nowy dywanik w Bielowicku. Po takich drogach jeździ się bardzo
przyjemnie i dobrze, że tych nowych nawierzchni przybywa w okolicy. Najbardziej
denerwujący był przejazd ze Skoczowa do Górek Wielkich, spory ruch, dziwne
manewry kierowców co w połączeniu z nienajlepszym asfaltem zmniejszyło
przyjemność z jazd do zera. Przed podjazdem w Górkach Wielkich dojechało do
mnie dwóch zawodników z JBG2, na moment złapałem ich koło ale jechali za mocno
jak dla mnie w tym dniu i długo z nimi nie pojechałem. Ostatnie około 10
kilometrów było już kryzysowe, mało zjadłem przed treningiem, nie zabrałem nic
do jedzenia i zaczynało mnie brakować. Jakoś przetrwałem ten lekki kryzys.
- DST 149.00km
- Czas 05:27
- VAVG 27.34km/h
- VMAX 72.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- HRmax 182 ( 93%)
- HRavg 148 ( 75%)
- Kalorie 3103kcal
- Podjazdy 2480m
- Sprzęt Agree GTC SL
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening 72
Niedziela, 22 lipca 2018 · dodano: 26.07.2018 | Komentarze 0
Kolejny bardzo
ciężki dzień. Po raz pierwszy od Pętli Beskidzkiej pojechałem na lepszym
sprzęcie. Udało się trochę zregenerować i po wyjeździe jechało się całkiem
dobrze. Normalnej mocy nie było i o jakiś mocnych akcentach nie mogło być mowy.
Na początek dobra jazda pagórkowatym odcinkiem do Cieszyna i dalej w kierunku
Frydka. Po drodze małe utrudnienia w Cieszynie i ostatecznie spory zapas
czasowy w Dobrej. Było ciepło ale nad głowami ciemne chmury z których mógł
spaść deszcz. Po dojeździe Jas-Kółek ruszyliśmy dosyć dobrym tempem w kierunku
Łysej. Tempo nie było na tyle spokojne by dojechać razem i przed Krasną
wszystko się rozjechało. Na szczęście odcinek z brakiem nawierzchni skrócił się
do kilkuset metrów i jechało się przyjemniej niż miesiąc temu. Po dojechaniu do
podnóża podjazdu chwila rozluźnienia i nadeszła chwila prawdy. Wszyscy ruszyli
dosyć mocno, ja się ociągałem i za mną wystartował tylko Marcin. Zacząłem na
tyle oszczędnie, że nie zbliżałem się na początku do najlepszych. Po pierwszym
lekkim wypłaszczeniu dojechaliśmy z Marcinem do 7 osobowej grupki i kolejny
trudniejszy fragment zaczął rozciągać stawkę. Marcin ruszył do przodu i
zyskiwał przewagę, blisko za nim jechał Jarek a ja trzymałem się raczej z tyłu,
pierwszy swój rytm złapał Bastek i nie próbował za wszelką cenę jechać tempem
reszty. Do krótkiego zjazdu dojechaliśmy w zwartej grupce a później już zaczynało
się dzielić. Marcin zrobił już dużą przewagę, za nim był Jarek a później mała
luka. Gdy zrobiło się nieco trudniej to już się porozbijaliśmy i jechałem swoim
tempem z podążającym za mną jak cień Otfinem. Jechało się o dziwo dobrze, tempo
jak na ten dzień zadowalające i co najważniejsze równe. Jechałem na tyle
dobrze, że zacząłem zmniejszać dystans do Jarka i Marcina. Na około 1500 metrów
do szczytu dojechałem do Jarka i mając nieco wyższą prędkość wysunąłem się na 2
miejsce w tym małym wyścigu. Otfin też został minimalnie z tyłu a ja mając w
głowie jeszcze drugi podjazd nie podkręciłem tempa, Marcin wjechał na szczyt
około 30 sekund przede mną a ja też miałem minimalny zapas nad Jarkiem i
Otfinem. Przy takiej jeździe i dyspozycji czas ponad 35 minut nie jest zły i
ląduje pośrodku listy moich wyników. Co najważniejsze nie brakło mi sił jak
zwykle na końcówkę, a przy jeździe na maksimum możliwości mógłbym wjechać
szybciej na szczyt. Na szczycie chwila na złapanie oddechu i od razu zjazd w
dół. Zjechałem około 3500 metrów i zaczekałem na Otfina. Dosyć trudną cześć
tego podjazdu z nachyleniem 10 %
wjechałem 2 raz około minutę wolniej niż ten sam odcinek za pierwszym
razem. Mogłem nieco podkręcić tempo ale nie o to chodziło. Poza mną tylko Otfin
zdecydował się na drugi wjazd, szkoda by mi było tej jazdy ponad 70
kilometrowej tylko dla jednego 8 kilometrowego podjazdu. Na szczycie kofola i
dobry zjazd w dół, nie czułem się zbyt pewnie i miałem problem ze składaniem
się w zakręty ale dosyć szybko zjechałem. Droga do Prażma szybka, prawie cały
czas w dół i bez większych utrudnień. Postój w sklepie był konieczny i po
uzupełnieniu bidonów powrotna droga była już ciężka. Po drodze niespodzianka w
postaci podjazdu na Kohutkę. Początek poszedł nieźle a w końcówce, ściganci mi
odjechali. W dalszej kolejności kolejne ścigania i zrywy, takie rzeczy trzeba
pokazywać na wyścigach, na treningach to wygląda zupełnie inaczej. Przez te
akcje znowu wszystko się porozrywało i dobrych kilka kilometrów musieliśmy
czekać na wszystkich. Dopiero przez Trzanowicami udało się złączyć w jedną
grupę i tam się rozdzieliliśmy. Od tego momentu walczyłem o przetrwanie, nie
było już mocy a jazda wyglądała tragicznie. Dawno tak źle nie było. Do Cieszyna
szło jeszcze w miarę dobrze, po za tym , że zgubiłem batona na zjeździe to nic
ciekawego się nie wydarzyło. Przez Cieszyn też dobrze przejechałem ale później
już strzeliłem i na około 2 kilometrowym odcinku Jarek dołożył mi minutę.
Później już się pilnowałem i jakoś przetrwałem ostatnie 20 kilometrów. Trening
na pewno nie był dobry, sam nigdy bym tak nie jechał, jak nie ma sił to trzeba
zwolnić a nie jechać na siłę. Już nigdy więcej takiego tygodnia, przez 6 dób
spałem tyle co normalnie w 3, do tego lekkie przeziębienie i sporo innych spraw
na głowie przez co regeneracji praktycznie nie ma. Możliwości mam spore ale bez
odpoczynku nie jestem w stanie ich potwierdzić. Ten tydzień będzie lżejszy niż
miał być, może braknąć kilku treningów przed Road Trophy, ale trudno zawodowcem
nie jestem i musze skupić się na odpoczynku. Startów ostatnio było mało,
wypadają kolejne, dwie fajne czasówki zostały odwołane i w kalendarzu pojawiły
się kolejne luki.
- DST 75.00km
- Czas 02:56
- VAVG 25.57km/h
- VMAX 62.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 193 ( 98%)
- HRavg 151 ( 77%)
- Kalorie 1673kcal
- Podjazdy 1500m
- Sprzęt Triban 5
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening 71
Sobota, 21 lipca 2018 · dodano: 26.07.2018 | Komentarze 0
Ciężki trening po
dniu przerwy. Pogoda inna niż w ostatnim czasie, ciepło i słonecznie, zwykle
nie miałem problemów w takich warunkach, tym razem było inaczej. Jechałem niby
spokojnie a tętno od początku mega wysokie. Brakuje mi ostatnio regeneracji,
snu i odpoczynku i to może mieć duży wpływ na taki stan rzeczy. Wyjechałem już
z opóźnieniem i to zdecydowało, że przez Bielsko był spory ruch a jadąc 30
minut wcześniej mogłoby być inaczej. Po dojechaniu do rozkopanej Straconki
motywacja do jazdy była już mniejsza. Podjazd na Przegibek wjechałem w
założonym tempie, okazało się, że to tempo było za mocne jak na ten dzień i
planując mocną 10 minutową tempówkę nie było to zbyt dobre posuniecie. Na
zjeździe po raz pierwszy zauważyłem wadę opon. Są bardzo miękkie i nie czułem
się pewnie. Zjechałem około 3500 metrów od szczytu i sądziłem, że to wystarczy.
Zacząłem bardzo mocno, za mocno i później miałem problem z utrzymaniem tej
mocy, pod koniec musiałem zmniejszyć kadencje i na oparach dojechałem do
szczytu. Nie był to dobry dzień na tego typu próbę ale w sumie przez niecałe 10
minut wycisnąłem z siebie dużo. Czas podjazdu nie był najważniejszy i wyszedł
słabszy niż by mógł przy tej mocy. Po tempówce byłem ujechany i zastanawiałem
się czy jechać dalej. Postanowiłem trzymać się planu i zjechałem do
Międzybrodzia, droga wzdłuż Jeziora nie należała do przyjemnych, kilka razy
miałem ochotę rzucić kilka nieprzyjemnych słów w stronę kierowców ale się
powstrzymałem. Podjazd na Żar zacząłem spokojnie, w bidonie miałem już resztkę
wody i pojawił się znajomy który napełnił mi bidony i nie musiałem stawać w
sklepie. Sam podjazd jechałem na limicie, mocy nie było a przyjemności z jazdy
nie było. Zaliczyłem podjazd i tyle, przy tym tętnie powinienem poprawić swój
najlepszy czas a do niego brakło prawie 3 minuty. Zjazd zacząłem fajnie i tak
było do momentu w którym pojawił się przede mną samochód i nie jechał za szybko
a wyprzedzić się nie dało. Po zjeździe znowu kilka niebezpiecznych sytuacji, w
jednej z nich ucierpiał jakiś kolarz, jak się okazało z Kolumbii. Na szczęście
nic się nie stało i dalej jechaliśmy już razem, w 4 osobowej grupce. Przed
Przegibkiem zatrzymaliśmy się w sklepie. Wziąłem butelkę wody z lodówki, jakieś
batoniki i puszkę coli. Zanim doszedłem do kasy wszystko zdążyło się zagrzać.
Po przerwie jechało się nieco lepiej. Kolarze z Kolumbii skręcili na kwaterę a
na Przegibek ruszyłem samotnie. Podjazd szedł ciężko ale lepiej niż Żar, po
drodze wyprzedziłem dwie osoby a na szczycie dojechałem jeszcze jednego
kolarza. Dobra pogoda to i kolarzy więcej na drogach. Zjazd początkowo wolny
ale końcówka w bardziej aerodynamicznej pozycji już całkiem nieźle jak na mnie.
Byłem zaskoczony, że przez Bielsko przejechałem niemal bez utrudnień i wpadły
prawie 3 godziny treningu. Trening konkretny, 4 podjazdy, jeden rekordowy czas
i duże zmęczenie. Nie wiem jakby wyglądało wszystko gdybym jechał na zupełnej świeżości, przy tym
samopoczuciu mogło być tylko gorzej. Po powrocie do domu zauważyłem duży luz w
suporcie. Po około 3000 kilometrów suport do wymiany. Zwykle wytrzymywał więcej
a kupowałem tańszy model.
- DST 75.00km
- Kalorie 1490kcal
- Podjazdy 1100m
- Sprzęt Triban 5
- Aktywność Jazda na rowerze
Miasto 16
Piątek, 20 lipca 2018 · dodano: 18.09.2018 | Komentarze 0