Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223022.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2021

Dystans całkowity:1269.00 km (w terenie 22.00 km; 1.73%)
Czas w ruchu:56:58
Średnia prędkość:25.71 km/h
Maksymalna prędkość:72.00 km/h
Suma podjazdów:19020 m
Maks. tętno maksymalne:184 (94 %)
Maks. tętno średnie:144 (73 %)
Suma kalorii:33035 kcal
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:70.50 km i 2h 16m
Więcej statystyk

Podsumowanie kwietnia

Piątek, 30 kwietnia 2021 · dodano: 05.05.2021 | Komentarze 0

Kwiecień w tym roku był wyjątkowo kapryśnym miesiącem, nie tylko w pogodzie, ilości czasu na trening i inne dodatkowe zajęcia a przede wszystkim stan mojego organizmu. Początek miesiąca był jeszcze całkiem nieźle. Noga się rozkręcała przez cały marzec i na początku kwietnia czułem, że forma jest blisko. Po teście na Równicy jaki zafundowałem sobie na początku kwietnia, w warunkach typowo zimowych, z którego wynik wyszedł bardzo dobry coś się zacięło. Organizm zaczął bardzo źle reagować na obciążenia treningowe. Czułem się jakbym zaliczył solidny regres i tak też to wyglądało, wartości mocy zauważalnie niższe a zmęczenia po wysiłku znacznie wyższe niż wcześniej. W zasadzie miałem pewne podejrzenia i nie szukałem zbyt wielu przyczyn ale wiedziałem, że leżą one wewnątrz mojego organizmu. Nie takie problemy już miałem i z nich wyszedłem ale tym razem mają one wpływ nie tylko na formę sportową ale zmuszają mnie do zmiany planów i założeń na ten rok. Po raz kolejny przekonałem się, że nie wszystko zależy ode mnie, inni inaczej postrzegają różne sprawy i rzeczy i mimo tego, że starałem się robić wszystko aby utrzymać swój organizm z dala od tego wszystkiego co jest wokół, nie udało się. Jak się okazało, jakiś czas temu przeszedłem Covid 19, żadnych oznak i objawów nie było a gdy tylko się pojawiły w moim ciele wykryto już przeciwciała, zrobiłem aż trzy testy w tym kierunku i wszystkie wykazały to samo. Moje plany zawodowe zakładające w czerwcu wyjazd na 3 miesiące za granicę wzięły w tym momencie w łeb, mój organizm nie jest gotowy na przyjęcie szczepionki bez której wyjazd jest niemożliwy. Nie wspominam już o tym, że mój organizm został skutecznie zdemolowany przez wirusa. Dwa lata temu też ciężko chorowałem ale wtedy miałem czas na regenerację organizmu, w obecnej sytuacji mogę ten sezon spisać na starty, nie jestem jednak kimś kto łatwo rezygnuje i będę walczył do końca o zbudowanie formy na wrzesień gdy planuję jedyny wyścig w tym roku. Zmusiło mnie to do zmiany planów startowych i w pewnym sensie powrotu tam gdzie jest moje miejsce czyli do rajdów rowerowych. Ostatnie lata to był dobry czas ale poziom jaki osiągnąłem był zdecydowanie ponad stan, więcej jest osób które cieszą się jak mi nie idzie niż tych którzy są zadowoleni z moich „sukcesów”. Wyniki jakie osiągnąłem dla większości tych co mi źle życzą są nieosiągalne ale niech będzie, wygrywałem przypadkiem i tylko dlatego, że inni dawali mi szanse i mieli pecha a ja niewyobrażalne szczęście. Może podczas startów w maratonach rowerowych czy rajdach odnajdę znowu radość z tego sportu i będę się cieszył z każdego małego sukcesu. To co dzieje się na wyścigach w ostatnich latach mnie przeraża i walka o dojechanie do mety czy miejsce w połowie stawki nie daje mi takiej satysfakcji jak dawało jeszcze 5-10 lat temu, może powrót w to miejsce pomoże skoro w czołówce nie ma dla mnie miejsca i nie jestem w stanie trenować na 100 % to po co się męczyć. Dopóki mój organizm nie wróci na właściwe tory pozostanę na obranej ścieżce i nic ani nikt mnie nie przekona do powrotu na wyścigi w celu ścigania. Może na czasówkach się pojawię ale bez ciśnienia na cokolwiek. Przez ponad 10 lat zaliczyłem ponad 100 startów w zawodach, w życiu przychodzi jednak moment na zmiany, gdyby zeszły rok był normalny już ostatnią zimę bym odpuścił ale chciałem dać sobie jeszcze jedną szansę której chyba nie uda się wykorzystać patrząc na to co dzieje się ze mną przez ostatnie pół roku. Tą moją słabość można interpretować na wiele sposobów, m.in. wypalenie sportowe, przetrenowanie czy po prostu zniechęcenie lub brak motywacji. Ja wiem jednak, że to są skutki Covida które jeszcze pewnie będę długo odczuwał i dlatego obniżenie poprzeczki jest koniecznością aby zachować jeszcze jakieś szanse na utrzymanie motywacji i być może jeszcze w tym sezonie będę w stanie nawiązać do najlepszych lat. W normalnej sytuacji moja dyspozycja była bardziej stabilna, teraz wahania były spore, cały czas towarzyszy mi wysokie tętno lub po 2 godzinach dłuższego treningu następuje jego kryzys, są dni, że jestem w stanie generować wysokie moce ale po wysiłku nie jestem w stanie się zregenerować z czym zwykle nie było problemu. Od kilku miesięcy bezskutecznie próbuję zrzucić 2 kilogramy które ciążą mi bardzo, nigdy z tym problemu nie było. Często mam problemy ze snem, nie jestem w stanie w pełni się skoncentrować na tym co robię, to wystarczające argumenty za tym by powiedzieć, że nie jest ze mną dobrze. Szkoda mi włożonej przez ostatnie miesiące pracy ale tak bywa, w ostatnim roku wszystko wychodziło, teraz nic się nie udaje, taki upadek jest bolesny ale trzeba się szybko podnieść aby nie zadomowić się w tym miejscu. Pomijając już fakt słabego organizmu to w ostatnim czasie musiałem sporo czasu poświęcić na inne obowiązki co pozwoliło momentami przestać myśleć o tym co dzieje się wokół. Pojawiły się też niespodziewane wydatki i awarie sprzętu i musiałem skorzystać z rezerwowego budżetu który po to jest. Już niedługo nie będę nic dokładał do sprzętu bo w zasadzie wszystko co miałem wymienić lub dokupić już zrobiłem. Mam w tej chwili do dyspozycji dwa w pełni sprawne rowery i do przetestowania zostały mi tylko karbonowe koła bo liftingu oraz remont miernika mocy, na części czekam pół roku ale w końcu są dostępne i zniknie problem z wypinającymi się blokami czy nierównomiernym przykręceniem pedałów i bez problemu będę mógł miernik przekładać między rowerami.
1.Waga w ostatnim miesiącu:

Ostatnio występowały drobne wahania wagi, raz rosła, później spadała ale ostatecznie nie spadła poniżej 66 kilogramów.
2.Obciążenie treningowe:

Obciążenie treningowe było bardzo różne, podczas kilku treningów przekroczyło 200 co bezpośrednio wpływało na wartości TSB. W ostatecznym rozrachunku CTL wzrosło o blisko 10 % co jest niezłym wynikiem.
3.Najlepsze wartości mocy:

W kwietniu generowałem dosyć dobre moce, nie miały one jednak przełożenia na osiągnięcia na podjazdach czy jakiś testowych odcinkach.
4.Dane liczbowe:
4.1.Dane ogólne:

4.2.Rozkład tętna:

Najwięcej czasu spędziłem w zakresie tętna od 120 do 150 bpm.
4.3.Rozkład mocy:

Najwięcej minut nazbierało się w zakresie od 170 do 220 Wat.
4.4.Rozkład kadencji:

Moją ulubioną kadencją jest zakres od 90 do 100 rpm, to właśnie trzymając taki rytm nazbierało się najwięcej minut.
4.5.Rozkład prędkości:

W kwietniu jeździłem jeszcze wolniej niż w marcu. Zaliczyłem kilka trudniejszych tras w terenie pagórkowatym i górskim i znaczna część start pochodzi właśnie z tego powodu.
4.6.Czas w strefach zmęczenia:

Kilka razy wyszedłem ze strefy komfortu i wpadło sporo minut ponad progiem FTP.
4.7.Dane o podjazdach:

W kwietniu zaliczyłem już sporo podjazdów, mimo bardzo kapryśnej pogody zrealizowałem większość zaplanowanych treningów na podjazdach. Wpadło kilka nowych odcinków a także poprawiłem dwa niezbyt wygórowane czasy na mniej znanych i popularnych podjazdach.
5.Plany na maj:
Nie mam konkretnych planów na kolejny miesiąc. Chciałbym jedynie wrócić na właściwe tory, zrobić wyraźny krok w kierunku formy. Planuję wystartować w kilku zawodach, przed zmianą pracy będę miał jeszcze sporo wolnego czasu a później może być z tym bardzo różnie.




  • DST 53.00km
  • Czas 02:01
  • VAVG 26.28km/h
  • VMAX 69.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • HRmax 157 ( 80%)
  • HRavg 138 ( 70%)
  • Kalorie 1404kcal
  • Podjazdy 820m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 35

Czwartek, 29 kwietnia 2021 · dodano: 03.05.2021 | Komentarze 0

Trzeci z rzędu trening rozpoczęty przed 6 rano, po wczorajszym wycisku chciałem zrobić coś spokojniejszego i wybrałem się na 2 godzinny trening w strefach 1-3. Wybrałem tradycyjnie trudną trasę z podjazdem na Przegibek. Obecnie muszę się liczyć z tym, że nie jestem tak szybki i dynamiczny jak w ubiegłym roku i postawiłem na najkrótszy wariant trasy z Przegibkiem. Wyjazd przed 6 ma swoje plusy i minusy, do tych pierwszych należy m.in. mniejszy ruch na drogach, osoby jadące do pracy na 6 już przejechały a kolejna dawka dopiero za pół godziny więc w mieście zatrzymywały mnie jedynie skrzyżowania z sygnalizacjami świetlnymi i ronda. Całkiem sprawnie przejechałem przez miasto, by wyjechać z Bielska musiałem pokonać wymagający podjazd który jednak bardzo mnie zmęczył. Trzymałem się jednak założeń i jechałem na określonej mocy nie przejmując się rosnącym coraz bardziej tętnem. Na głównej drodze w Kozach pojawiło się więcej samochodów ale to była już godzina w której więcej osób zaczyna pracę. Mimo wszystko odcinek drogi krajowej nie był taki straszny jak mogło się wydawać. Jazda tym odcinkiem zwykle jest szybka, bo więcej jest w dół niż pod górę. Nawet wiatr w twarz nie przeszkadzał zbytnio. Warunki wietrzne nawet płatały figla bo miało wiać bardziej z północy a dmuchało raczej z południa więc kolejne kilometry były znów walką z wiatrem. Jechałem jednak równym tempem i z niezłą mocą. Zakładałem, że po godzinie będę na głównym skrzyżowaniu w Międzybrodziu a byłem przy skręcie na Hrobaczą Łąkę. Nie miałem już żadnego zapasu czasowego i musiałem się śpieszyć. Podjazd na Przegibek z wiatrem był całkiem przyjemny, ostatnie kilometry to walka z nierówną kadencją i rosnącą temperaturą. Zjazd z Przegibka znowu całkiem niezły technicznie ale niezbyt szybki. W mieście straciłem trochę czasu na skrzyżowaniach, po 2 godzinach jazdy byłem w domu z niewielkim zapasem czasu. Dobry trening, szkoda, że nie miałem możliwości jeździć w wyższych temperaturach jakie pojawiły się popołudniu. W tym roku jakoś nie mam szczęścia do pogody, nie lubię jeździć w niskich temperaturach ale w tym roku już to tego przywykłem.




  • DST 41.00km
  • Czas 01:42
  • VAVG 24.12km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • HRmax 181 ( 92%)
  • HRavg 137 ( 70%)
  • Kalorie 1148kcal
  • Podjazdy 810m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 34

Środa, 28 kwietnia 2021 · dodano: 03.05.2021 | Komentarze 0

Liczyłem na to, że poranek będzie cieplejszy niż dzień wcześniej ale tak nie było. Wyjechałem więc w kilku warstwach ciuchów. Już po kilku minutach jazdy temperatura spadła poniżej 0 i marzłem. Temperatura, pora dnia i stosunkowo mała ilość snu wpłynęła na to, że nie jechało mi się dobrze. Mocną rozgrzewkę rozpocząłem dopiero po ponad 20 minutach jazdy. Trzy minuty na rosnącym obciążeniu to było zdecydowanie za mało przed treningiem jaki mnie czekał. Zapowiadało się, że będzie bardzo ciężko ale nie myślałem o tym. Ten trening najlepiej robi się na podjeździe pod Przegibek, zazwyczaj czas na to nie pozwalał ale tym razem się udało. Treningów na krótkich powtórzeniach nie znoszę, zazwyczaj nie potrafię trzymać równej mocy i zaczynam zbyt mocno a kończę na zbyt niskiej mocy. Tym razem było inaczej, zacząłem spokojniej ale przez 40 sekund trzymałem równą moc i nie wychodziłem z 6 strefy i takie było założenie. Nie mogę przyzwyczaić się do przycisków w IGPSPORT i planowałem nie włączać kolejnych okrążeń ale mój mózg jeszcze nie pracował na odpowiednich obrotach i łatwiej było zaczynać kolejne okrążenia niż pilnować czasu na stoperze. Poza dwoma powtórzeniami gdzie spadłem nawet do 3 strefy przy zmianie nachylenia reszta wyglądała dobrze, może moc jaką utrzymywałem nie przekraczała 400 Wat ale byłem w stanie ją powtórzyć na kolejnych powtórzeniach. Przed zjazdem ubrałem jeszcze jedną warstwę i spokojnie zjechałem do Międzybrodzia skąd zwykle podjeżdża mi się lepiej. Drugi podjazd z 10 powtórzeniami był znacznie równiejszy niż pierwszy i ponad 90 % czasu spędziłem w 6 strefie a zwykle było to mniej niż 80 %. Na razie muszę zadowolić się dobrymi mocami które przekładają się na średnie czasy na podjazdach ale na to wpływu nie mam. Po mocnych podjazdach postanowiłem agresywniej zjechać w dół bo droga była całkiem sucha. Nie szło jednak tak jak powinno, mocno wiało i pojawiło się kilka samochodów i to w takich miejscach, że musiałem wytracić sporo prędkości. Powrót do domu już na dużym zmęczeniu ale z zapasem czasowym. W dalszym ciągu szybko się męczę i organizm nie może dojść do siebie, muszę jeszcze większy nacisk kłaść na regenerację, już znacznie ograniczyłem treningi ale to nie wystarcza. Jakbym miał 60 lat to byłoby to normalne ale przy tym, że jestem w najlepszym wieku do uprawiana sportu nie jest to absolutnie nic normalnego. Biorąc jednak pod uwagę wszystkie moje doświadczenia jest to już kolejny trudny okres w moim życiu, po każdym takim poziom moich możliwości szedł do góry więc jakaś nadzieja wciąż pozostaje.




  • Czas 00:50
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 111 ( 56%)
  • HRavg 80 ( 41%)
  • Kalorie 153kcal
  • Aktywność Ciężary

Siłownia 36

Wtorek, 27 kwietnia 2021 · dodano: 03.05.2021 | Komentarze 0

Początek ciężkiego tygodnia przyniósł na szczęście poprawę pogody z której jednak nie dane było mi skorzystać. Czas na treningi miałem jedynie w godzinach między 22 a 8 rano więc musiałem trochę pokombinować aby coś z tego wyciągnąć. Jazda po pracy nie bardzo mi się uśmiechała więc zdecydowałem się na poranne aktywności. Od wyjazdu na trening odwiodła mnie ujemna temperatura, w kolejne dni miało być nieco cieplej więc zdecydowałem się na trening siłowy w domu. Tym razem zmieniłem nieco koncepcję, skorygowałem ilość ćwiczeń oraz powtórzeń w seriach i pracowałem bardziej nad wytrzymałością niż siłą. Mimo to większa ilość powtórzeń wpłynęła na to, że trening był odczuwalny a regeneracja trwała niewiele krócej niż po ciężkich ćwiczeniach typowo siłowych.




  • DST 72.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:20
  • VAVG 21.60km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 1430kcal
  • Podjazdy 1450m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto 16

Poniedziałek, 26 kwietnia 2021 · dodano: 18.05.2021 | Komentarze 0


Kategoria Miasto


Podsumowanie 17 tygodnia 2021

Niedziela, 25 kwietnia 2021 · dodano: 01.05.2021 | Komentarze 0

Kolejny tydzień czekania na wiosnę minął. Udało się solidnie potrenować ale w warunkach które krótko mówiąc mi nie odpowiadają, mimo to pojawiła się nadzieja, że najbliższe tygodnie będą tylko lepsze niż poprzednie. W ostatnim czasie nieco zaniedbałem temat sprzętu, przez to pojawiły się drobne problemy m.in. ze wskazaniami mocy czy kasetą którą po wyczyszczeniu przykręciłem nie tą nakrętką którą powinienem. Te problemy nie miały jednak wpływu na jakość treningów ale działały mi trochę na nerwy. Przez ostanie dni testowałem kolejny licznik rowerowy z niższej półki cenowej. Przyzwyczajony do Brytona miałem duże problemy z przestawieniem się na nieco inne menu, obsługę przycisków czy położenie licznika na kokpicie roweru. Mimo to IGPSport IGS 620 spełnia moje oczekiwania, jeszcze kilka opcji mam do wypróbowania i jak będę wiedział wszystko napiszę obszerną relację bo na temat tego licznika w sieci nie ma zbyt wielu recenzji czy opinii, funkcjonalnością nie odbiega od Brytona czy nawet Garmina których miałem okazję używać. Powoli kończą mi się detale które jeszcze mam do dopracowania. W najbliższym czasie przetestuję koła karbonowe na nowych szprychach a końcem maja powinienem już mieć części zamienne do miernika mocy i skończą się problemy przy przenoszeniu pomiaru z jednego roweru do drugiego czy wypinania bloku w prawym bucie. Na testy będę miał dużo czasu bo czekają mnie dwa tygodnie wolnego od pracy w maju a później zmiana środowiska pracy i to jak się w nim odnajdę jest na razie sprawą niewiadomą.
1.Waga w ostatnim tygodniu:

Niewielkie wahania wagi nie wpłynęły na drastyczny jej spadek. Pozostałe dane nie odbiegały od tych z poprzednich tygodni
2.Obciążenie treningowe:

Najbardziej obfity w TSS tydzień w tym roku wpłynął na stosunkowo duży wzrost CTL a także na wahania TSB spowodowane jednak dużymi dziennymi odchyleniami w ilości TSS.
3.Najlepsze wartości mocy:

Jedyne warte odnotowania moce wygenerowane w czasie krótszym niż 4 minuty i co najważniejsze były one powtarzalne.
4.Dane liczbowe:

5.Dane o podjazdach:

Dobry tydzień na podjazdach zaliczony. Udało się poprawić jeden czas ale na niezbyt popularnym segmencie.




  • DST 134.00km
  • Czas 05:11
  • VAVG 25.85km/h
  • VMAX 72.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 158 ( 81%)
  • HRavg 135 ( 69%)
  • Kalorie 3483kcal
  • Podjazdy 2140m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 33

Niedziela, 25 kwietnia 2021 · dodano: 27.04.2021 | Komentarze 0

Tradycyjnie na koniec tygodnia wybrałem się na dłuższy trening tlenowy, tym razem mimo niemal zimowych warunków pojechałem w góry podnosząc sobie poprzeczkę trudności trasy minimum poziom wyżej. Wyjechałem dosyć wcześnie w niskiej temperaturze, wczoraj wyczyściłem napęd w rowerze i zamontowałem błotniki w lepszym rowerze. Ciągnęło mnie bardzo w góry i skierowałem się na Salmopol. W nowym liczniku jest funkcja mówiąca o całkowitym dystansie pokonanym na podjazdach. Byłem ciekaw ile właściwie podjazdu jest na Salmopol z Bielska. Przejazd przez miasto był trudny, wybrałem najłatwiejszy wariant ale na wielu odcinkach asfalt pozostawiał do życzenia. Już po kilku kilometrach coś dziwnego zaczęło się dziać z rowerem. Okazało się, że kaseta nie była dostatecznie dokręcona i się odkręciła, od tego momentu na każdej nierówności rower dzwonił na każdej nierówności, z czasem przestało mi to przeszkadzać. Jakoś dziwnie lekko się jechało w kierunku Szczyrku, mimo małego ruchu skorzystałem ze ścieżki rowerowej która w pewnym momencie się zwężyła i musiałem zjechać na chodnik a później pokonać wysoki krawężnik. Na szczęście ścieżka wkrótce się skończyła i musiałem jechać drogą. Na rondzie w Buczkowicach byłem szybciej niż zakładałem, przejazd przez Szczyrk równie szybki a schody zaczęły się w momencie gdy zaczął się podjazd na Salmopol, wtedy też droga skręciła bardziej na zachód i poczułem boczny wiatr który dotąd wiał w plecy. To cała tajemnica względnie szybkiej dotychczasowej jazdy. Podjazd poszedł mi słabo ale więcej się po sobie nie spodziewałem. Przed zjazdem zdecydowałem się założyć kurtkę bo czekał mnie długi zjazd. Na 30 kilometrów jakie już pokonałem tylko 23 prowadziły pod górę, w tym czasie pokonałem już ponad 700 metrów przewyższenia. Zjazd do Wisły był zimny i w większości mokry, momentami jechałem całkiem nieźle technicznie i szybko a były fragmenty gdzie wyglądało to fatalnie. Chwila grozy miała miejsce w tunelu pod skocznią, wpadłem w dużą, niewidoczną dziurę i cudem uniknąłem gleby, na szczęście nie poważnego się nie stało i po chwili postoju ruszyłem dalej na walkę z wiatrem. Dmuchało nieźle w twarz, dzięki temu jednak lepiej było trzymać założoną moc ale kadencji nie byłem w stanie utrzymać. W Wiśle postanowiłem pojechać tak jak wskazują znaki, może gdyby ruch był mniejszy przejechałbym przez stację i zyskał prawie kilometr i kilka minut czasu. Za rondem zatrzymałem się rozebrać kurtkę, postój nie był jednak długi i szybko nadrobiłem stracony czas jadąc z wiatrem w plecy. Ostatnie 3500 metrów podjazdu na Kubalonkę przejechałem w równym tempie, jak na te warunki podjazd poszedł nie najgorzej, miałem w dodatku towarzystwo i podjeżdżało się łatwiej. Zjazd do Istebnej jednak znowu słabi i wolny a na końcu spadł łańcuch i kolejna przerwa. Nie rozebrałem jednak kurtki bo czekał mnie jeszcze jeden szybki zjazd a temperatura nie przekraczała 5 stopni. Podjazdy w Istebnej pokonałem bardzo spokojnie, przy okazji przyjąłem określoną porcję węglowodanów i sprawdziłem jaki mam czas. Miałem wciąż delikatny zapas ale nie przewidziałem tego, że ostanie 50 kilometrów będzie pod wiatr. Zjazd z Istebnej wcale taki szybki nie był ze względu na bardzo nierówną nawierzchnię i spory ruch. Ostatni dłuższy postój zrobiłem na rondzie w Jaworzynce, rozebrałem kurtkę, sprawdziłem, czy znów coś się nie stało z rowerem i ruszyłem w dalszą drogę. Wybranie trasy biegnącej przez Krężelkę miało swoje plusy i minusy. Momentami nawierzchnia była słabej jakości lub bardzo zanieczyszczona ale ruch samochodowy był niemal zerowy. Krótki postój znów musiałem zrobić w Lalikach gdzie nie byłem w stanie wrzucić na blat, byłem pewny, że bateria jest już słaba ale poziom naładowania wskazywał na 40 % więc problem leżał gdzie indziej. Jak się zatrzymałem to już bez problemu wrzuciłem na blat ale niepotrzebnie bo za chwilę czekał mnie kolejny podjazd. Jeszcze 30 minut mogłem cieszyć się jazdą z wiatrem w plecy, nawet podjazd na trasie do Rajczy dosyć lekko mi poszły. Od Rajczy już walka z wiatrem do samego Bielska, mimo to wybrałem trudniejszy wariant powrotu. Walka z wiatrem na płaskim była uciążliwa a podjazdy dały mi mocno w kość, w Lipowej skręciłem w drogę którą nie jechałem chyba 10 lat i zaliczyłem ciekawy podjazd. Momentami nie byłem w stanie jechać 30 km/h na zjeździe co mówiło wszystko o warunkach. W Bielsku kolejne postoje na skrzyżowanych czy przejściach do pieszych. Nazbierało się już ponad 2000 metrów w pionie więc wróciłem do domu najbardziej optymalną dla mnie drogą. Z dyspozycji na treningu jestem zadowolony, w tych warunkach nie byłem w stanie dać z siebie więcej. Rok temu już atakowałem podjazdy na czas a teraz nie ma na to szans i warunki nie mają z tym wiele wspólnego.




  • DST 89.00km
  • Czas 03:34
  • VAVG 24.95km/h
  • VMAX 69.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 178 ( 91%)
  • HRavg 137 ( 70%)
  • Kalorie 2424kcal
  • Podjazdy 1900m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 32

Sobota, 24 kwietnia 2021 · dodano: 26.04.2021 | Komentarze 0

Po ostatnim treningu zmieniłem kilka rzeczy w przygotowaniu do jazdy i chciałem je sprawdzić. Miałem jechać z samego rana ale miałem jeszcze trochę rzeczy do zrobienia i wolałem nie odkładać ich na później, trening mógł poczekać. Wyjechałem więc około 10 na lepszym sprzęcie który prawie dwa tygodnie stał i się kurzył. Na tapecie miałem jeden z ulubionych treningów czyli powtórzenia na FTP, w tym celu pojechałem do Ustronia, na Równicę. Nie mogłem zapomnieć o rozgrzewce więc po drodze zrobiłem kilka przepaleń, zacząłem od 30 sekundowych i minutowych a na koniec 5 minutowy na podjeździe pod Jelenicę. Mimo, że prawie połowę podjazdu przejechałem już spokojniej poprawiłem swój najlepszy czas na tym podjeździe, co jest jednym z niewielu pozytywnych akcentów w tym dniu. Na zjeździe też sobie trochę poszalałem, na więcej nie pozwoliły warunki. Przed podjazdem na Równicę zatrzymałem się na moment. Roboty drogowe w Jaszowcu dalej trwają i droga jest nieco zanieczyszczona, początek podjazdu jechałem spokojnie wiec mogłem skupić się na omijaniu przeszkód. Na łuku w lewo ruszyłem mocniej, pilnowałem się aby nie jechać za mocno, do końca ulicy Wczasowej wydawało mi się, że jadę dobrze i równo, później jednak coś nie grało, jechałem równo z dobrą, założoną mocą ale jechałem jakoś strasznie wolno, w tym tempie powinienem dojechać do kreski przed upływem 15 minut a potrzebowałem 15:40 od Jaszowca. Nie miałem jednak czasu na zastanawianie się, ubrałem się na zjazd i ruszyłem w dół. Gdyby nie samochody to byłbym zadowolony ze zjazdu ale kilka razy musiałem hamować, raz prawie do zera. Po zjeździe znowu postój, rozbieranie się i nawrót. Tym razem ruszyłem nieco później ale przełożyło się to jeszcze na gorszy czas. Moc z powtórzenia wyszła nieco lepsza ale nic to nie dało. Znowu musiałem się zatrzymać na szczycie, ubrałem się i tym razem nieco lepiej zjechałem. Ostatni wjazd najlepszy ze wszystkich ale tylko nieco lepszy niż poprzednie a moc znowu kilka Wat lepsza. Ten podjazd dał mi się już jednak bardziej we znaki. Przed zjazdem postanowiłem wjechać jeszcze Skibówkę, zaskoczył mnie śnieg i musiałem zawrócić i wjechać od Zbójnickiej chaty. Bez rozpędu ruszyłem mocno, nie dałem z siebie wszystkiego ale ponad 500 Wat byłem w stanie generować przez blisko 30 sekund co po trzech wymagających podjazdach nie jest takie oczywiste. Trzeci zjazd najlepszy ze wszystkich ale samochody i tak wtrąciły swoje trzy grosze. Wracając do domu zaliczyłem jeszcze kilak podjazdów w dobrym tempie. Noga cały czas była dobra. Coś jakby drgnęło ale pojawiły się dodatkowe zagadnienia do wyjaśnienia. Słabe czasy na podjazdach rzucam na barki warunków, ostatnio jak pokonywałem Równicę trzy razy było 10 stopni cieplej i nie wiało, to ma jednaj znaczenie. Pojechałem szukać wiosny, formy i odpowiedzi na pytanie co dzieje się z moim organizmem, formy wciąż nie ma, organizm powoli wraca na właściwe tory a wiosna nie chce wkroczyć na stałe i trzeba na nią czekać. Może już w maju będzie na tyle dobrze, że zacznę myśleć o wyścigach lub przynajmniej jakiś zrywach na podjazdach, na razie jestem jeszcze zbyt słaby i nie radzę sobie w trudnych warunkach.




  • DST 64.00km
  • Czas 02:28
  • VAVG 25.95km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 177 ( 90%)
  • HRavg 139 ( 71%)
  • Kalorie 1619kcal
  • Podjazdy 1130m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 31

Czwartek, 22 kwietnia 2021 · dodano: 25.04.2021 | Komentarze 0

Co roku w kwietniu wybieram się do Rudzicy gdzie na okolicznych podjazdach sprawdzam nogę. Od 2015 roku jeździłem na tej samej pętli którą pokonywałem 2-4 razy. Ta trasa już mi się trochę znudziła a na jednym zjeździe jest tak fatalna nawierzchnia, że jazda jest zbyt niebezpieczna. Wymyśliłem więc nową, trudniejszą trasę z dużo mniejszą ilością płaskich odcinków. Gdybym przed planowaniem rundy wiedział jak wygląda nawierzchnia na wszystkich odcinkach trasa uległaby zmodyfikowaniu. Planowałem jechać na najlepszym sprzęcie, ale pogodowy Armagedon jaki znów się pojawił spowodował, że wybrałem ciężki rower z błotnikami co było chyba lepszym rozwiązaniem. Wyjechałem na dużym zmęczeniu, bez większej motywacji do jazdy. Ciężko znaleźć chęci jak na termometrze ledwie kilka stopni a moje warunki przy których zaczynam sobie lepiej radzić to minimum 15 stopni. Pora do jazdy również nie była najlepsza, musiałem wybrać taki wariant dojazdu do Rudzicy aby nie stać w korkach i nie tracić czasu na światłach czy skrzyżowaniach. Najlepszy wariant to boczne drogi i wyjazd na główną w Jasienicy. Chciałem jednak ominąć największe dziury i nierówności i wybrałem wariant pośredni omijający dwa ważne skrzyżowania w Jasienicy. Strasznie szarpana była to jazda ale nie myślałem o tym, pierwsze podjazdy na trasie powiedziały mi, ze nie jest ze mną najlepiej. Dopiero w Rudzicy wpadłem na pomysł aby przepalić nogę, krótki sprint ponad 600 Wat nie był szczytem moich możliwości ale noga zapiekła a o to chodziło. W centrum Rudzicy zatrzymałem się na moment, sprawdziłem jeszcze raz sprzęt, ustawiłem licznik na ekranie który dawał mi podstawowe informacje i ruszyłem. Podobnie jak poprzednia runda na początek był zjazd ale nie tak długi i stromy i już po 2 minutach czekała mnie krótka ścianka którą jednak odpuściłem tym razem. Na główną drogę na Wieszczęta wyjechałem w miejscu gdzie zaczyna się odcinek z nowym asfaltem, zjazd pod wiatr mogłem jechać mocniej i mieć wyższą prędkość na starcie pierwszego mocnego podjazdu. To jeden z najtrudniejszych podjazdów na trasie ale miał po drodze niebezpieczne skrzyżowanie na którym musiałem skręcić w lewo. Początek pokonałem bardzo mocno, na skrzyżowaniu wytraciłem dużo prędkości ale szybko rozkręciłem ponownie rower, na tym sprzęcie przyśpieszenia idą bardzo topornie i myślałem, że nic z tego nie będzie, miałem podgląd na moc wyrażoną w W/kg i cały czas cisnąłem 5,5 – 6,5 W/kg. Długi odcinek pod wiatr pokonałem równym tempem, po łuku w lewo wytraciłem dużo ale jechałem już z wiatrem, byłem w stanie ponownie dołożyć do pieca i cisnąłem już równym tempem nie spadając poniżej 5,8 W/kg. Około 3 i pół minutowy odcinek pokonałem z mocą 5,9 W/kg, jak na mnie nieźle ale chciałem potwierdzić ten poziom na kolejnych podjazdach. Trasa prowadziła okrężną drogą z dodatkowym podjazdem którego jednak nie atakowałem, po podjeździe zaczęły się schody, najpierw sporo samochodów, później dziurawy zjazd i brak nawierzchni po skręcie w prawo. Obecność stawów i ogólnie położona w dolinie droga została całkowicie zniszczona zapewne przez naturę, błotny odcinek był walką o przyczepność ale po 200 metrach męczarnia się skończyła. Druga część podjazdu do Grodźca miała już asfalt ale bardzo zanieczyszczony, później postanowiłem doładować energii i nieco spuściłem z tonu. Po zjeździe boczną drogą znalazłem się znów w Wieszczętach gdzie czekał mnie w sumie dosyć łatwy podjazd ale pod silny wiatr. Atakować go miałem na drugiej rundzie więc teraz jechałem spokojnie, dochodząc do 4 W/kg. Na zjeździe nie szalałem bo często jest tam spory ruch i ciężko później wyhamować na dole gdzie jest zakręt 90 stopni. Po tym zakręcie musiałem się zatrzymać, zmuszony byłem odkręcić przednie koło, wydłubać błoto z hamulców co zrobiłem niezbyt dokładnie i ruszyłem mocno na kolejny podjazd. Początek był bardzo mocny a później miałem problem z utrzymaniem mocy, nie umiałem dobrać przełożenia w momencie gdy nachylenie nie przekraczało 3 % przez kilkaset metrów. W momencie gdy zaczął się lekki zjazd odpuściłem, do tego momentu utrzymałem 5,9 W/kg przez około 3 i pół minuty czyli w zasadzie powtórka z pierwszego podjazdu. Do końca rundy czekał mnie jeszcze techniczny zjazd na którym sobie jednak nie poszalałem, na płaskim nie dałem z siebie zbyt wiele a ostatni chyba najtrudniejszy podjazd na rundzie pokonałem dużo spokojniej niż poprzedni. Do końca rundy czekał mnie jeszcze odcinek ze zmiennym nachyleniem prowadzący głównie w dół. Przed wjazdem na drugą rundę znowu doładowałem węglowodanów i dużo szybciej pokonałem pierwszy zjazd na pętli. Tym razem mocno pokonałem ściankę ale źle dobrałem przełożenie i była to straszna szarpanina na niskiej kadencji. Przez około 30 sekund utrzymałem ponad 500 Wat co nie jest złym wynikiem dla mnie. Podjazd który cisnąłem na pierwszej rundzie pokonałem spokojniej, zjazd też musiałem odpuścić, na błotnym odcinku dobrałem inny tor jazdy i mniej błota dostało się do hamulców. Bielowicki odcinek pokonałem dosyć spokojnie a podjazd który miałem cisnąć mocno nieco skopałem. Ruszyłem zbyt późno, gdy nachylenie było odczuwalne cisnąłem ponad 6 W/kg, na wypłaszczeniach się nie dało i odpuszczałem, druga równiejsza część podjazdu z czołowym wiatrem była szarpana, miałem cisnąć do końca podjazdu ale ze względów ode mnie niezależnych musiałem odpuścić końcówkę, do tego momentu utrzymywałem 5,8 W/kg przez niecałe 3 minuty, ostatecznie spadło do 5,7 W/kg. Zjazd tym razem bez zatrzymania, był nieco szybszy, podjazd z kolei odpuściłem. Techniczny zjazd będący ostatnim na trasie nie poszedł mi zbyt dobrze, koncentrowałem się już na ostatnim podjeździe na rundzie. Na początku z rytmu wybił mnie samochód, nie byłem w stanie efektywnie ruszyć, cisnąłem mocno cały czas ponad 6 W/kg, na łatwiejszych fragmentach moc była niższa, w końcówce już zaczynało mnie brakować, strasznie szarpałem i utrzymałem 6 W/kg przez 3 minuty a ostatnie kilkanaście sekund było już słabsze. Do końca rundy dojechałem już spokojniej i całą ponad 20 kilometrową pętlę pokonałem kilkadziesiąt sekund szybciej. Czułem te mocne zrywy w nogach, moja jazda była jednak zbyt szarpana i chimeryczna. Moc bezwzględna jaką byłem w stanie generować jest bardzo dobra ale nie przekłada się to na spektakularne rezultaty. Nie liczyłem jednak na więcej i jestem zadowolony z treningu. Powrót do domu to już walka ze zmęczeniem, znowu zdecydowałem się ominąć zakorkowane skrzyżowania w Jasienicy. Liczyłem, że uda się być w domu o 18 i tak się stało. Po tym treningu długo dochodziłem do siebie i jeszcze przed kolejnym odczuwałem zmęczenia. Regeneracja w dalszym ciągu trwa zbyt długo, coś z tym będę musiał zrobić.




  • Czas 01:02
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 149 ( 76%)
  • HRavg 83 ( 42%)
  • Kalorie 313kcal
  • Aktywność Ciężary

Siłownia 35

Środa, 21 kwietnia 2021 · dodano: 25.04.2021 | Komentarze 0

Wymagający trening siłowy po ciężkim dniu w pracy i dobrej rozgrzewce przy pracach w ogrodzie. Zastosowałem najwyższe obciążenia jakie stosowałem na wcześniejszych treningach modyfikując przy tym ilość powtórzeń w seriach oraz czas odpoczynku między seriami. Po godzinnym treningu byłem wypompowany na maksa, blisko 30 minut dochodziłem do siebie kontynuując w tym czasie rolowanie mięśni. Na razie trzymam się założeń i w każdym tygodniu realizuję jeden trening siłowy kosztem roweru ale pozwala to zachować czas na obowiązki których mam całkiem sporo. Z mojego punktu widzenia jest to rozwiązanie korzystne, może trenuję mniej na rowerze ale tym samym ryzyko przetrenowania i wypalenia sportowego w trakcie sezonu spada.