Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223022.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2019

Dystans całkowity:426.00 km (w terenie 1.00 km; 0.23%)
Czas w ruchu:50:41
Średnia prędkość:18.10 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Suma podjazdów:5730 m
Maks. tętno maksymalne:181 (92 %)
Maks. tętno średnie:143 (73 %)
Suma kalorii:18326 kcal
Liczba aktywności:33
Średnio na aktywność:35.50 km i 1h 32m
Więcej statystyk

Podsumowanie Grudnia

Wtorek, 31 grudnia 2019 · dodano: 01.01.2020 | Komentarze 0

Pod względem treningowym koniec roku zupełnie się różnił od poprzednich. Nigdy tak rzetelnie nie trenowałem w grudniu, zwykle stawiałem tylko na regularność i utrzymanie kondycji a nad formą i podstawowymi jej aspektami pracowałem dopiero wiosną. Tym razem podszedłem do sprawy inaczej i przez cały miesiąc trenowałem pilnie w bardzo różnorodny sposób. Po teście FTP i wyznaczeniu nowych stref rozpisałem treningi na cały miesiąc. Nie wszytko udało się zrealizować dokładnie tak jak chciałem. Kilka treningów które miałem rozpisane pod trenażer zrealizowałem na szosie i przez to musiałem nieco korygować poszczególne plany tygodniowe aby nie przekroczyć wyznaczonych TSS w danym tygodniu. Pełny cykl skończyłem kilka dni przed świętami wynikiem 800 TSS, w planie treningowym znalazło się kilka treningów powtarzanych co tydzień, m.in. 3 powtórzenia od 10 do 14 minut w 3 strefie mocy; interwały siłowe czy powtórzenia w 4 i 5 strefie mocy. Poza treningami rowerowymi cały czas pracuje nad siłą i wzmocnieniem mięśni całego ciała. Wpisane w plan treningowy marszobiegi dają mi dużo radości i sprawiają, że kondycyjnie nie mam problemu z żadnym treningiem. Po świętach wróciłem do reżimu treningowego i ruszyłem z kolejnym cyklem w którym znalazły się inne niż wcześniej treningi niektóre całkiem nowe dla mnie. Motywacja cały czas jest wysoka, wiem nad czym mam pracować i cały czas idę wyznaczoną drogą.




  • Czas 02:10
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 156 ( 80%)
  • HRavg 126 ( 64%)
  • Kalorie 789kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 15, Siłownia 17

Wtorek, 31 grudnia 2019 · dodano: 01.01.2020 | Komentarze 0

Kolejny dzień w którym miałem problem z wygospodarowaniem odpowiedniej liczby czasu na trening. Zależało mi na tym aby przeprowadzić cały trening w jednym kawałku bo wtedy są najlepsze efekty. Byłem już bliski podzielenia treningu na dwie części ale ostatecznie udało się po 15 znaleźć odpowiednią ilość czasu i przystąpiłem do ciężkiego i bardzo nielubianego przeze mnie treningu. Po krótkiej rozgrzewce i 10 minutach jazdy na kadencji około 95 przystąpiłem do pierwszego ćwiczenia zaplanowanego na ten dzień. Podobnie jak ostatnim razem był to Martwy Ciąg. Skupiłem się na poprawności wykonania ćwiczenia i wykonałem cztery serie po sześć powtórzeń. Żeby nie było łatwo dorzuciłem do obciążenia dodatkowe 10 kilogramów i całkowity ciężar wynosił 80 czyli tyle ile maksymalnie podnosiłem ostatniej zimy. Nie jest to imponująca wartość ale dla mnie na ten moment jest wystarczająca. Po czterech seriach miałem jeszcze chwile na odpoczynek i przystosowanie się do trenażera. Po 5 minutach rozkręcenia na wysokiej kadencji przystąpiłem do pierwszej serii interwałów siłowych na kadencji 55 i mocy progowej. Nie zwiększyłem czasu i zarówno powtórzenie jak i odpoczynek na kadencji około 95 trwał 3 minuty. Po serii powtórzeń i kolejnym 5 minutowym rozkręceniu na kadencji około 95 przystąpiłem do drugiego ćwiczenia z obciążeniem. Tym razem były to wykroki z hantlami, ostatnim razem jedna hantla ważyła 17,5 kg, tym razem zastosowałem 20 kilogramów na każdą rękę. Przy tym ćwiczeniu zrobiłem 5 serii po 5 powtórzeń na każdą nogę. Ponownie skupiłem się na poprawności wykonania ćwiczenia która jest dużo ważniejsza od zastosowanego obciążenia. Znowu miałem chwile oddechu przed drugą serią interwałów siłowych na trenażerze. Stosując to samo obciążenie, moc i kadencje miałem problem już przy czwartym powtórzeniu. Tren trening jest wymagający zarówno fizycznie jak i psychicznie. Organizm już dawał znać, że ma dość a dzięki głowie dotrwałem do końca serii powtórzeń. Rozkręcenie na wysokiej kadencji jakoś mi się dłużyło i ciężko się było zmotywować do ostatniego ćwiczenia. Wahałem się jakie obciążenie zastosować, przed treningiem postanowiłem, że będzie ono zależeć od samopoczucia a to nie było najlepsze wiec wrzuciłem na sztangę skromne 50 kilogramów. To ćwiczenie było nowe w moim grafiku wiec nie byłem pewny, czy będę w stanie je poprawnie wykonać. Dzięki temu, że jestem w trakcie generalnego remontu domu mam kilka zbędnych, starych luster które wykorzystałem jako monitoring poprawności wykonania ćwiczenia. Pierwsze kilka półprzysiadów wykonałem na sucho a następnie przystąpiłem do 5 serii po 6 powtórzeń. Starałem się wykonać ćwiczenie poprawnie, nie wyszło to idealnie, swoje na pewno zrobiło zmęczenie i następnym razem to ćwiczenie wrzucę na początek treningu gdy koncentracja jeszcze jest na pełnym poziomie i nie dominuje zmęczenie. Na koniec treningu czekało mnie jeszcze 10 minut luźnej jazdy na kadencji około 95 i rozciąganie oraz rolowanie mięśni. Bez dwóch ostatnich zabiegów cały trening trwał ponad 2 godziny a z regeneracją około dwie i pół godziny. Ze względu na to, że ten trening był bardzo wymagający, regeneracja musi potrwać 24 godziny i dopiero wtedy będę gotowy na kolejny wymagający skupienia trening.
Tym mocnym akcentem kończę dosyć trudny rok, następny mam nadzieje będzie lepszy zarówno pod względem zdrowotnym, sportowym oraz pod względem szczęścia które raczej mnie omijało. Pozostałe aspekty życia w tym roku wyglądały lepiej niż w poprzednim i chciałbym aby tak pozostało także w 2020 roku.











Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2020


  • Aktywność Jazda na rowerze

Podsumowanie sezonu 2019 cz.2

Wtorek, 31 grudnia 2019 · dodano: 31.12.2019 | Komentarze 0

IV. ANALIZA WYKRESÓW I TABEL:
Od pewnego czasu korzystam z dokładnego i bardzo rozbudowanego programu do analizy treningów Golden Cheetach. Pozwala on w dokładny sposób wyciągnąć wszystkie wnioski z danych treningowych a także zaplanować treningi. Analiza danych to jeden z czynników jaki przyczynił się do wzrostu poziomu sportowego w moim przypadku. Aby uzyskać wszystkie niezbędne dane korzystam z następujących urządzeń:
1.Licznik Garmin Edge 800 – wysłużony ale w pełni wystarczający mi komputer rowerowy z wszystkimi funkcjami, coraz częściej zawodzi ale m.in. dzięki gniazdowi kart Micro SD na razie nie zdecydowałem się na wymianę na nowszy model bo nowszy nie znaczy lepszy, pozbawiony wad, itp.
2.Czujnik tętna – kiedyś główny parametr jakim się sugerowałem przy treningach to puls. Obecnie tętno służy tylko jako dodatek, na jego podstawie oceniam np. stopień zmęczenia organizmu.
3.Czujnik mocy Garmin Vector 2 – jedna z najlepszych inwestycji ostatnich lat. Dzięki miernikowi mocy przeniosłem się na wyższy poziom jakościowy treningów. Obecnie trenuje wyłącznie w oparciu o wskazania mocy i kadencji.
4.Inteligentna waga – dzięki temu urządzeniu jestem w stanie monitorować dane o wadze czy zwartości tłuszczu w organizmie. Dane są poglądowe i być może z dużym współczynnikiem błędu ale zmiany są dosyć dokładne bo korzystam cały czas z tego samego urządzenia.
5.Inne urządzenia i aplikacje treningowe służące jako rezerwowe w przypadku awarii np. licznika.
W ostatnich latach bardzo polubiłem liczby, analizę treningów doprowadziłem do perfekcji i dzięki temu trwa ona niewiele czasu i szybko na jej podstawie jestem w stanie zaplanować kolejne treningi. To jest mój klucz który przynosi rezultaty ale jest tylko jednym z elementów układanki, nie wszystko działa jak należy i dlatego nie jestem w stanie nawiązywać walki z czołówką i ciągle czegoś brakuje.
Pierwszy rok korzystania z pomiaru mocy wykorzystałem na naukę, później starałem się już trenować w oparciu o moc. Korzystałem z wielu danych takich jak FTP, TSS, IF, CP a także strefy treningowe. Na podstawie tych parametrów dobierałem obciążenia treningowe. Kilka razy miałem problem z miernikiem a dokładnie z bateriami i straciłem przez to część danych. Większość treningów była dokładna, skupiałem się na założeniach treningowych nie zawracając sobie głowy takimi sprawami jak prędkość z jaką jadę czy tym ile „KoMów” na Stravie zdobędę. Dyspozycja treningowa była bardzo dobra ale na wyścigach zazwyczaj było gorzej. Wszystkie przyczyny tego stanu rzeczy już znalazłem, wyeliminowanie wszystkich pewnie trochę potrwa ale warto pójść w tym kierunku. Poziom który osiągnąłem w 2019 roku może pozwolić na walkę z najlepszymi w przypadku gdy uda się przełożyć dyspozycję z treningów na wyścig i wyeliminować wszystkie błędy a także mieć dużo szczęścia. Niby nie brakuje dużo ale zrobienie takiego kroku naprzód jest dużo trudniejsze niż przejście z poziomu przeciętniactwa na dobry.
A.Analiza danych z 2019 roku:
A.1. Waga w ostatnim roku:

Na początku roku miałem duże problemy z wagą, dochodziłem do siebie po poważnych problemach zdrowotnych które mogły doprowadzić do sytuacji w której o wysiłku fizycznym mógłbym tylko pomarzyć. Ciężko było wyjść z tej sytuacji, ale nie poddałem się, może pewnego poziomu nie przekroczę ale jestem w stanie normalnie żyć i to jest najważniejsze. Później dosyć szybko odbudowałem wagę, przy wyższej miałem problemy zwłaszcza na podjazdach i dopiero w czerwcu wskoczyłem na optymalny poziom. W drugiej części roku powoli zacząłem wdrażać nowe nawyki żywieniowe. Spadek wagi był kontrolowany, traciłem głównie nagromadzoną tkankę tłuszczową. W końcówce roku na okres Świąt nie trzymałem się wcześniej ustalonych nawyków żywieniowych i znowu waga poszła nieco w górę. Po kilku dniach wszystko wróciło do normy.
A.2. Obciążenie treningowe:

Początek roku pod względem treningowym był stracony. Dopiero w marcu zacząłem normalnie trenować, najbardziej intensywny był czerwiec. Wtedy też osiągnąłem maksymalny poziom sportowy, dobrze było również we wrześniu jak trenowałem już mniej i organizm był nieco wyświeżony. Utrzymanie wysokiego poziomu sportowego przez cały rok jest niemal niemożliwe a na pewno bardzo trudne. Reżim treningowy utrzymałem od marca do sierpnia, wtedy też byłem w stanie dawać z siebie dużo na wyścigach. We wrześniu i październiku bardzo dobrze czułem się na czasówkach a z dłuższymi dystansami miałem problem. W listopadzie znowu wszedłem w reżim treningowy, wprowadziłem wiele zmian mających na celu jeszcze podnieść mój poziom sportowy. Pracuje na to aby 2020 rok był moim życiowym i jak na razie wszystko zmierza w dobrym kierunku.
A.3. Najlepsze wartości mocy:
Wyniki na 15 sekund, 1 minutę i 2 minuty:

Początkiem roku przy wyższej wadze byłem w stanie dać z siebie dużo podczas 15 sekundowego sprintu. W czerwcu osiągnąłem najlepszy wynik na 1 minutę, później już nie byłem w stanie się do niego zbliżyć. Wynik na 2 minuty nie jest maksymalnym na jaki było mnie stać. Nie miałem okazji sprawdzić się w czasie 2 minut. Dzięki temu w poszczególnych miesiącach generowałem podobne wartości mocy w tym czasie.
Wyniki w czasie 5, 10 i 20 minut:

Najlepszy wynik na 5 minut wygenerowałem podczas maksymalnej próby na 5 minut. W kolejnych miesiącach najlepsze wyniki generowałem podczas jednej z kilku prób w danej sesji treningowej. W ostatnim roku często sprawdzałem się na 10 minut. Najlepszy wynik osiągnąłem podczas jednej z kilku prób czasowych we wrześniu. Wynik na 20 minut to oczywiście czerwcowy test FTP. Później już do tego wyniku się nie zbliżyłem.
Wynik na 30 i 60 minut:

Wyniki w czasie 30 i 60 minut podałem tylko poglądowo. Najlepszy wynik na 30 minut osiągnąłem w czerwcu, w kolejnych miesiącach byłem w stanie generować około 300 Wat. Najlepszą godzinną moc wygenerowałem we wrześniu. Równie dobrze było w lipcu czy październiku. Za każdym razem był to fragment dłuższej jazdy a nie typowa próba na 60 minut.
B.Analiza danych z sezonów 2018 i 2019:
Mając dane z dwóch lat jestem w stanie je porównać.
B.1. Waga w poszczególnych miesiącach 2018 i 2019 roku:

W 2018 roku statystycznie ważyłem więcej niż w 2019 roku, jakiś wpływ na to miały także trudne miesiące przełomu roku. W 2018 roku ni korzystałem jeszcze z inteligentnej wagi i nie mam danych m.in. o % zawartości tłuszczu w organizmie. Większe zmiany widać dopiero w drugiej połowie 2019 roku.
B.2. Porównanie danych o wadze z 2018 i 2019 roku:

W 2019 roku ważyłem średnio o prawie kilogram mniej niż rok wcześniej. Wartość % zawartości tłuszczu jest błędna z prostego powodu. Uwzględnione są tylko dane z tych dni w których jeździłem na rowerze, w pozostałych przyjęto ) jako wartość % i dlatego ten wynik jest mniej więcej połowę mniejszy niż w rzeczywistości.
B.3. Obciążenie treningowe w poszczególnych miesiącach 2018 i 2019 roku:

W 2018 roku nie przywiązywałem zbyt dużej wagi do takich parametrów jak ATL, CTL, TSB i TSS. Zmiany wartości w poszczególnych miesiącach 2018 i 2019 wyglądają bardzo podobnie. W 2019 roku osiągnąłem wyższy poziom a z tym wiążą się m.in. lepsze wartości ATL i CTL.

W 2019 roku osiągnąłem większą regularność, byłem w stanie w poszczególnych miesiącach trenować na podobnej ilości TSS. W 2018 roku różnice były większe. Niezłą formę osiągnąłem późną wiosną a także jesienią. W tym roku w formie byłem od wiosny do końca lata. Później trenowałem mniej i nie byłem tak wydajny. Te dwa sezony były zupełnie różne i dane z tych tabeli to jedne z tych elementów które o tym mówią.
B.4. Obciążenie treningowe w 2018 i 2019 roku:

Na koniec roku 2019 wartości ATL, CTL i TSS są lepsze. Teoretycznie jestem również bardziej zmęczony niż na koniec 2018 roku. Brak danych z kilku aktywności w 2019 roku zaniżyło nieco te wartości ale mimo to jest lepiej niż na koniec 2018 roku.
B.5. Najlepsze wartości mocy w poszczególnych miesiącach 2018 i 2019 roku:
Wyniki na 5 sekund, 1 minutę i 2 minuty:

Wszystkie najlepsze wyniki pochodzą z 2019 roku. W 2018 roku słabo sobie radziłem w sprintach, lepiej wyglądało to w 2019 roku. Akcenty minutowe w 2018 roku były niezłe, byłem w stanie powtarzać je w kolejnych miesiącach. Maksymalna moc z 2019 roku jest lepsza ale pozostałe są niższe niż kilka najlepszych z poprzedniego roku. Wyniki na 2 minuty wyglądają bardzo podobnie w obu sezonach. Maksymalny wynik pochodzi z 2019 roku.
Wyniki na 5,10,20 minut:

Wyniki mocy na 5 minut wyglądają bardzo podobnie, maksymalna wartość z 2019 roku jest nieco lepsza niż ta która byłem w stanie wygenerować w 2018 roku. Najlepsza wartość na 10 minut pochodzi z 2018 roku. Pod tym względem lepszy jednak był rok 2019 gdy uzyskałem lepsza powtarzalność. Najlepszy wynik na 20 minut osiągnąłem w 2019 roku podczas testu FTP. Rok wcześniej zaliczyłem kilka czasówek dłuższych niż 20 minut i stąd lepsze wyniki w tym czasie. W ostatnim roku poza testami FTP nie sprawdzałem się w czasówkach dłuższych niż 20 minut i wartości mocy w poszczególnych miesiącach wyszły słabsze.
Wyniki na 30 i 60 minut:

Poglądowo uwzględniłem także wyniki na 30 i 60 minut. Dane te pochodzą głownie z wyścigów. W czasie 30 minut lepiej radziłem sobie w 2019 roku, najlepsza wartość pochodzi jednak z 2018 roku i wyścigu w Wilczycach. Godzinny wynik osiągnąłem we wrześniu 2019 roku, rok wcześniej również osiągnąłem bardzo dobry wynik. Duża liczba wyścigów w 2018 przyczyniła się do bardziej liniowej zmiany mocy godzinnej w poszczególnych miesiącach. Lepsze wartości generowałem w 2019 roku.
B.6. Porównanie najlepszych wyników mocy z 2018 i 2019 roku:

Rok 2019 pod względem najlepszych wartości mocy był dużo lepszy niż 2018 rok. Wszystkie lepsze wyniki niż rok wcześniej uzyskałem przy niższej wadze. Wartości bezwzględne mocy na 10 i 30 minut były lepsze w 2018 roku ale uzyskane przy wyższej wadze więc parametr W/kg wyszedł lepszy:

Największy postęp zrobiłem w kontekście krótkich sprintów. Do najlepszych i tak tracę sporo i sprintera ze mnie z pewnością nie będzie.
C.Analiza wyników testów z 2019 roku:
W ostatnim roku sześć razy przystępowałem do testów mocy. Zaczynałem z niskiego poziomu, najlepsze wyniki podobnie jak rok wcześniej osiągnąłem w czerwcu. W drugiej połowie roku nie robiłem testów. Dopiero na początku grudnia zaktualizowałem strefy treningowe.
C.1. Wyniki wszystkich testów w 2019 roku:

Od początku roku na każdym teście poprawiałem swoje wyniki, na koniec roku zrobiłem pierwszy test zaliczany do sezonu 2020, wynik wyszedł lepszy niż na początku roku.
C.2. Wartości mocy krytycznej „CP” i W’:

Przez większą część roku moje wartości zmieniały się liniowo, zmiany mocy na 5 minut dawały zbliżone zmiany na 20 minut a moja krzywa mocy była dosyć płaska. Widoczną zmianą jest duża różnica między 5 a 20 minutową mocą w ostatnim teście roku. To wpłynęło znacznie na wartość parametru W’ decydującego o podatności organizmu na zmęczenie i wysiłek fizyczny.
C.3. Strefy treningowe:
Strefy mocy zmieniały się na przestrzeni sezonu. Jako parametr decydujący przyjąłem wartość CP a w poprzednim sezonie przyjmowałem wartość FTP jako wyznacznik stref treningowych:

Strefy zmęczenia również się zmieniały. Liniowe zmiany wartości mocy z testów spowodowały, że na początku sezonu strefy zmieniały się nieznacznie. Dopiero w końcówce sezonu po raz pierwszy ten parametr poszedł wyraźnie w górę, nie wiem jak to wpłynie na formę w najbliższym czasie bo po raz pierwszy spotkałem się z taką sytuacją. Strefy w ostatnim roku wyglądały następująco:

Na podstawie powyższych stref trenowałem w 2019 roku. Strefy mocy pozwalały na dobranie odpowiedniego obciążenia treningowego a strefy zmęczenia odpowiadały za dobór długości i ilości powtórzeń. Dzięki tym strefom mogłem także dokładnie sprawdzić czy na czasówkach dawałem z siebie wystarczająco dużo. Czasówka pojechana na 100 lub więcej % możliwości powodowała, że wartość W’ spadała na koniec próby czasowej poniżej 0. Wynik dodatni mówi o tym, że podczas czasówki nie dałem z siebie 100 %. W 2019 roku jedyny taki stan pojawił się po czasówce Doliną Czarnej Wisełki gdzie nie dałem z siebie wszystkiego i wartość W’ na koniec jazdy nie spadła poniżej 0. Pozostałe próby czasowe kończyły się wartościami W’ poniżej 0 a także kilka wymagających treningów dawało taki stan. Przy mocnym treningu ciężko było dojść do wyjściowej wartości W’ nawet po długim odpoczynku po mocnej tempówce czy serii powtórzeń. Jest to ważny dla mnie parametr na który zacząłem zwracać uwagę w 2019 roku i dzięki temu jestem w stanie na czasówkach dać z siebie maksa co przyczyniło się do bardzo dobrych wyników zwłaszcza w końcówce sezonu.
Czas spędzony w poszczególnych strefach mocy:

Podobnie jak w wcześniejszym sezonie najwięcej czasu spędziłem w 2 najniższych strefach mocy. Nieco zwiększył się czas spędzony w strefach 4-6.
Czas spędzony w poszczególnych strefach zmęczenia:

Bardzo mało czasu spędziłem ponad progiem FTP co znacznie przyczyniło się do faktu, że tylko na wybranych treningach wchodziłem do 3 czy 4 strefy.
W ostatnim roku przestałem analizować strefy tętna, nie jest to dokładny parametr. Na jednym treningu tętno przy tym samym obciążeniu potrafiło być niższe lub wyższe o nawet 15 uderzeń niż podczas drugiego.
Wszystkie dane z treningów pozwalają dokładniej zaplanować nowy sezon. Wszystkie treningi opieram na mocy i TSS. Znam bardzo dobrze swój organizm, słabe strony dzięki odpowiednim treningom i zabiegom będę starał się poprawić a mocne strony jeszcze bardziej podkreślić i wykorzystać. Ciekawy materiał do analizy już mam i trzeci kolejny sezon z wykorzystaniem pomiaru mocy zapewne będzie inny niż poprzednie i na koniec następnego roku znowu będzie co porównywać. Zbieranie danych, analiza i planowanie daje mi dużo frajdy i radości, kiedyś lubiłem jeździć, obecnie mi to nie wystarcza, chce być coraz lepszy, trenować wydajniej i do wszystkiego dochodzić samemu, bez wpływu osób trzecich bo wtedy wszystko smakuje znacznie lepiej. Droga którą obrałem kilka lat temu, z wieloma zakrętami i trudnościami wiedzie mnie powoli na szczyt, czy jestem już jego blisko to okaże się w ciągu najbliższych miesięcy.
Wszystkie podsumowania: tygodniowemiesięczne.

          V.PODSUMOWANIE LICZBOWE:
Liczby od jakiegoś czasu fascynują mnie jeszcze bardziej, to także część mojej pracy wiec nie może być inaczej. Na rowerze jeżdżę już wiele lat, na początku dla przyjemności, od 2006 roku zacząłem tłuc dłuższe dystanse dające rocznie po około 15 tysięcy kilometrów i tak do 2011 roku. Później stopniowo zacząłem zmieniać ilość w jakość i po dwóch słabszych latach gdy nie osiągałem 10 tysięcy kilometrów w sezonie znów jeżdżę więcej, od 2014 nie spadłem poniżej 12 tysięcy rocznie ale to nie ilość jest ważna a jakość. Przez kilkanaście lat udało się przejechać ponad 200000 km. W poszczególnych latach liczba kilometrów i godzin spędzonych na rowerze przedstawiała się następująco:

Ostatni rok był najlepszy od 2011 roku gdy zaprzestałem regularnej, codziennej jazdy mającej na celu nabijanie kilometrów.
W ostatnim roku udało się też wyrównać lub poprawić kilka rekordów:

W 2019 roku poprawiłem maksymalną prędkość oczywiście na zjeździe z Przełęczy Koniakowskiej do Kamesznicy. Poprzedni rekord pochodził z 2011 roku i przetrwał 8 lat. Pokonałem również więcej metrów w pionie niż w rekordowym 2017 roku. Wyrównałem najlepszy wynik Open w wyścigu oraz maksymalną wysokość zaliczając po raz drugi podjazd na Śląski Dom. Do najlepszego rocznego dystansu zabrakło ponad 6000 kilometrów a dłuższy jednodniowy dystans zaliczyłem w 6 sezonach, ten wynik znalazł by się około 20 miejsca na liście najdłuższych dystansów, były sezony w których zaliczałem po kilka tras dłuższych niż 220 kilometrów.

          V.Wnioski po sezonie:
Zanim przejdę do wniosków to chciałbym podsumować ten sezon pod względem postępów.
Dobry poziom który osiągnąłem to wypadkowa kilkunastu lat pracy, wyrzeczeń, wzlotów i upadków, setek porażek, tysięcy kłód rzuconych pod nogi, hektolitrów pomyj wylanych na głowę. Patrząc z perspektywy czasu stwierdzam że warto było tak się męczyć. Udowodniłem sobie, że wystarczy chcieć.
Od najmłodszych lat byłem bardzo słaby fizycznie, miałem problemy z wagą, szybko się męczyłem. Jak się za coś brałem to zawsze byłem w tym najgorszy. Dopiero w wieku około 6 lat nauczyłem się jeździć na rowerze. Nie miałem żadnych zadatków na sportowca. Egzamin na kartę rowerową zdałem dopiero za 2 podejściem. Wtedy zacząłem jeździć więcej. Rówieśnicy zostawiali mnie jak chcieli, wyzywali mnie od cieniasów, łamagów itp. W 2005 roku zacząłem jeździć po górach. W terenie radziłem sobie nieco lepiej. Wciągnęło mnie na dobre. W 2007 za namową innych osób wstąpiłem do klubu. Rzeczywistość okazała się brutalna, technika jaką prezentowałem pozwalała na w miarę równą rywalizację z 11-12 latkami a do 15-16 traciłem krocie. Plusem jazdy w klubie było to że udało się załatwić bardzo tanio dobry rower szosowy potrzebny do treningów. Finansowo stałem bardzo źle i każdy taki moment był dla mnie bardzo ważny. Wystartowałem w kilku wyścigach, nie ukończyłem żadnego i najczęściej byłem tym który najszybciej schodził z trasy. Latem po raz pierwszy wjechałem na Równicę ale w dół już nie zjechałem. Wyleciałem z pierwszego zakrętu i zatrzymałem się kilkanaście metrów niżej. Z całego zdarzenia wyszedłem bez większego szwanku po prawie dwóch tygodniach śpiączki. Następny rok wyglądał fatalnie, zakończyłem przygodę z klubem a moja technika już praktycznie gorsza być nie mogła. Później wziąłem się za siebie, za zaoszczędzone pieniądze kupiłem nowy rower i po kilku tygodniach regularnej jazdy wciągnęło mnie na nowo. Poszedłem za ciosem i wystartowałem w maratonie Pętla Beskidzka. Musiałem startować na dystansie Mini i ukończyłem go w połowie stawki co było dla mnie sukcesem. W kolejnych 2 sezonach zrobiłem postęp ale moja fatalna technika powodowała że większość startów w zawodach kończyłem w ogonie stawki. Końcem 2011 roku zmieniłem podejście do jazdy, zacząłem powoli zmieniać zwykłe jazdy w treningi. Kolejny rok był lepszy, w końcówce wróciłem na stary poziom i pozostałem na nim do połowy 2013 roku. Od połowy roku moja jazda wyglądała lepiej, nie utrzymałem tego poziomu zbyt długo. Dobra pierwsza cześć sezonu 2014 poskutkowała bardzo fatalną końcówką. Wtedy jeszcze myślałem, że wszystko zależy wyłącznie od siły. Dopiero później doszedłem do wniosku, że dużo ważniejsza jest technika. Słabsze momenty i porażki skutkowały wieloma niepochlebnymi słowami skierowanymi w moją stronę.
W ostatnich latach moim największym problemem była technika, pod tym względem byłem jednym z najgorszych w peletonie ale nie miałem, pomysłu, wiary i motywacji aby coś z tym zrobić. Przez lata dobrze jeździłem po górach ale tylko na podjazdach czułem się dobrze i miałem jakąś przewagę nad konkurencją. Zjazdy w moim wykonaniu były fatalne a wiele niefortunnych sytuacji które cały czas się przytrafiały nie pozwoliły mi na poukładanie sobie wszystkiego w głowie. Źle wyglądała także moja jazda w grupie i w sumie miałem dosyć argumentów aby rzucić kolarstwo. Żeby tego było mało to problemy miałem także w technikach podstawowych. Na dobrą sprawę musiałem się uczyć jazdy od podstaw. Nie było tragicznie i takie rzeczy jak odpowiednią zmiana przełożeń czy technika pokonywania zakrętów nie budziła większych zastrzeżeń, z doborem odpowiednich ciuchów też nie miałem problemów ale schody zaczynały się w kwestii efektywności jazdy . Był rok 2015, pomimo wielu różnych zawirowań m.in. praktycznie nie przepracowanej zimy miałem za sobą życiowy sezon i duży progres formy w odniesieniu do poprzedniego roku. Techniczna strona mojej jazdy wyglądała fatalnie, nie potrafiłem dobierać odpowiednich przełożeń, jeździłem za twardo, nie byłem w stanie podjazdu pokonać na siedząco. Taka jazda nie była efektywna a dodatkowo obciążała kolana i inne narządy które co jakiś czas dawały o sobie znać. Każdy kolejny pojawiający się ból znikał po coraz dłuższym czasie. Stwierdziłem że muszę spróbować zmienić styl jazdy i nauczyć się jeździć na wyższych kadencjach. Przez zimę pracowałem nad kadencją, nie zanotowałem większego progresu formy. Udało się wyeliminować nawyk pokonywania podjazdów na stojąco, w dalszym ciągu jeździłem zbyt twardo i zbyt często na blacie. Inne techniki nie były w centrum mojego zainteresowania i dalej fatalnie zjeżdżałem i miałem problem z utrzymaniem w grupie. Podczas kolejnego sezonu znowu zanotowałem wzrost formy ale niekoniecznie poprawiłem technikę. Kadencja była trochę wyższa ale nie byłem w stanie utrzymać tego na dłuższym odcinku. Dużym krokiem było odpowiednie ustawienie roweru m.in. pozycja stopy podczas pedałowania.
Następny rok nie przyniósł postępu. Rozwój wydarzeń spowodował, że jeszcze pogorszyła się moja jazda w grupie, nieco lepiej czułem się na zjazdach a moja technika pedałowania nie uległa większym zmianom. Dopiero po sezonie stwierdziłem że muszę więcej uwagi poświęcić na poprawę techniki nawet kosztem formy. Zimą wypracowałem optymalną technikę pedałowania i nawet jazda na wysokich kadencjach nie sprawiała już problemów. Później zacząłem przykładać większą wagę do poprawnego technicznie pokonywania zakrętów aż w końcu doszedłem do momentu w którym ćwiczyłem technikę poprawnego zjazdu która stopniowo wyglądała coraz lepiej i na tym elemencie skupiałem się prawie cały sezon. Zostało jeszcze trochę do zrobienia w tym zakresie bo na niektórych zjazdach jeszcze sobie nie radzę. Na koniec sezonu wziąłem się za poprawę jazdy w grupie i tutaj również coś udało się poprawić ale do dobrego daleko. 
Poprawa techniki to jest mój sukces. Nie wierzyłem ,że się uda. Cieszę się, że udało się wydostać z tej grupy osób których technika jazdy wygląda podobnie. Spora część osób „przepycha korby” na treningach i „wozi się na kole” na wyścigach. Dzięki temu takie osoby mają wyniki, przez to również wyścigi przyciągają więcej osób niż czasówki. Jadąc na czas trzeba dać z siebie wszystko i widać rzeczywisty poziom zawodników a na wyścigu wystarczy dobrze jeździć na kole i być w stanie dać z siebie dużo podczas jednego krótkiego sprintu. Frekwencja na niektórych wyścigach robi wrażenie ale spora część osób to nowicjusze i zawodnicy mający problem z podstawowymi technikami jazdy i to jeden z powodów częstych kraks na wyścigach.
Przez wiele lat byłem oporny na wszelkie zmiany sprzętowe. Zwykle rowery które miałem użytkowałem do takiego momentu w którym z nich korzystać się już nie dało. Pierwszy rower z widelcami karbonowymi kupiłem dopiero w 2013 roku. Ponad 3 lata później nabyłem pierwszy rower karbonowy. Dwa lata później stałem się posiadaczem kół karbonowych a pod koniec 2019 roku zdecydowałem się na zmianę mechanicznej grupy osprzętu na elektryczną. Wszystkie zmiany były przemyślane i podyktowane poziomem sportowym przy którym sprzęt ma już jakieś znaczenie. Znacznie więcej jest osób mających sprzęt z górnej półki niż takich które prezentują wysoki poziom sportowy. Kilka lat temu jeżdżąc na sprzęcie z dolnej półki zostawiałem za sobą wiele osób korzystających ze sprzętu wartego nawet 10 razy tyle co mój.
Po minionym sezonie wyciągnąłem dużo wniosków:
1.Doprowadzenie organizmu do porządku, wyeliminowanie wszystkich problemów zdrowotnych do końca nawet kosztem tygodniowej, miesięcznej czy wielomiesięcznej przerwy jest rozsądniejsze niż jazda na pół gwizdka która może jeszcze pogorszyć sytuację. Przerwa przed sezonem pozwoliła mojemu organizmowi na regenerację. Nie wiem czy przedłużenie jej o miesiąc nie wpłynęłoby korzystniej na funkcjonowanie organizmu.
2.Położenie nacisku przed sezonem na partie które są zaniedbywane w sezonie oraz dbanie o doprowadzenie mięśni po każdym treningu do porządku pozwoliło uniknąć jakiejkolwiek kontuzji. Nie mogę z treningu ogólnorozwojowego zrezygnować i chyba będę go realizował także w sezonie.
3.Zakup pomiaru mocy był jedną z najlepszych inwestycji jakie zrobiłem w ostatnim czasie. Dzięki temu udało się podnieść swój poziom sportowy a także poprawić elementy które u mnie leżały np. Rozgrzewka.
4.Poświęcenie dużej ilości czasu na poprawę techniki pozwoliło zbliżyć się dzięki temu do czołówki. Być może poświęciłem na to zbyt dużo czasu ale braki w tym elemencie miałem ogromne i nie żałuję tego że przeznaczyłem na to tak dużo czasu.
5.Zupełny brak zainteresowania niepotrzebnymi parametrami takimi jak np. Średnia prędkość pozwala skupić się na jakości i dokładności w realizacji założeń treningowych.
6.Skupienie uwagi na sobie i własnych doświadczeniach pozwala na dokładniejszą analizę, wyciągnięcie odpowiednich wniosków, planowanie i realizację treningów.
7.Wykorzystywanie mocnych stron i poprawa słabych daje lepszy efekt niż np. Korzystanie tylko z własnych atutów.
8.Słuchanie rad od bardziej doświadczonych zawodników nie zawsze przyniesie więcej korzyści niż szkód.
9.Szukanie nowych bodźców treningowych zapobiega monotonii a w efekcie utraty motywacji a nawet wypalenia sportowego.
10.Zachowanie odpowiednich dysproporcji i dystansu pomiędzy poszczególnymi aspektami życia i nie stawianie np. Roweru ponad zdrowie czy pracę bo w gruncie rzeczy rower to tylko dodatek, w przypadku Amatora nie mogący być najważniejszą rzeczą w życiu.
11.Umiejętność doceniania czegoś otrzymujemy najczęściej wtedy gdy nie możemy tego robić. Np. Spadek ilości czasu wolnego powoduje że człowiek planuje wiele czynności na które wcześniej mógł sobie pozwolić i miał na to dużo czasu oraz uświadamia sobie jak dużo czasu wcześniej marnował na niepotrzebne rzeczy.
Takie wnioski wyciągnąłem z tego sezonu na podstawie własnych obserwacji i doświadczeń. Jestem znów mądrzejszy niż rok wcześniej. W mijającym roku popełniłem mniej błędów niż we wcześniejszym a także miałem więcej czasu na przemyślenia i analizy.

          VI.PLANY I CELE NA 2020:
Wszystko co wydarzyło się w ostatnich latach zostawiam za sobą. Nowy rok zaczynam od czystej karty, po kilku ostatnich latach mam prawo oczekiwać od siebie więcej. Całkiem inny sposób przygotowań do sezonu, większa uwaga skupiona na odżywianiu, regeneracji, otrzymanie dodatkowego wsparcia z zewnątrz czy wreszcie kolejna duża inwestycja w sprzęt mają na celu nic innego jak osiągniecie życiowej formy. Ostatni rok pokazał, że da się z powodzeniem łączyć prace z życiem prywatnym i regularnym treningiem i przez to dużo łatwiej jest się zmotywować do pracy w kolejnym już okresie przygotowawczym. W mniej lub bardziej odległej przyszłości czekają mnie duże zmiany w życiu osobistym i chyba teraz jest ostatnia szansa na pokazanie pełni swoich możliwości. Na ten moment sporo rzeczy jest niewiadomych. Najpóźniej w 2 kwartale roku zmieniam prace i nie wiem jak przełoży się to na ilość czasu i wolnych weekendów. Wszystko wyjaśni się jeszcze przed rozpoczęciem sezonu startowego i już wtedy będę wiedział jak ten sezon będzie wyglądał. Na dzień dzisiejszy plany mam bardzo ambitne i z takim nastawieniem trenuje od dwóch miesięcy.
Po intensywnym sezonie 2018 odpocząłem psychicznie od startów, ścigałem się mniej ale za to z lepszymi rezultatami. Poprawiłem dosyć znacznie technikę jazdy i to jest klucz do sukcesu. W najbliższym roku nastawiam się na regularne starty w wyścigach, na początku sezonu chciałbym zaliczyć kilka treningowych startów bez nastawienia na walkę o konkretne rezultaty, wyścigi górskie mają mnie przygotować do najważniejszych wyścigów. W planie mam także czasówki również będące przygotowaniem do jednej ważnej próby czasowej zaplanowanej na czerwiec. Szykuje się wyjątkowo na pierwszą cześć sezonu a druga na razie jest niewiadomą i myślę, że jej przebieg będzie bardzo spontaniczny. Ostatecznie będę się sugerował wynikami OPEN zawodów, przy poziomie który osiągnąłem podział na kategorie jest trochę sztuczny, nieraz lepszy wynik OPEN w wyścigu daje niższe miejsce w kategorii i odwrotnie a po za tym kategorie się zmieniają i chcąc porównać się do rywali najłatwiej jest sugerować się wynikami OPEN.
Głównym celem jaki sobie wyznaczyłem jest poprawa dyspozycji wyścigowej. W ostatnich dwóch latach gdy korzystałem z miernika mocy, bardzo rzadko przekładałem dyspozycje jaką byłem w stanie zaprezentować na treningach na wyścigi, z reguły wypadałem dużo słabiej.
Drugi cel jaki sobie wyznaczyłem to dalsze doskonalenie techniki. Zimę poświęcam na doprowadzenie techniki pedałowania do ideału, wiosną skupie się na jeździe w grupie i zjazdach.
Kolejny cel może nie jest zbyt ambitny, chciałbym utrzymać reżim treningowy, żywieniowy i nie wrócić do starych błędów.
Pozostałe cele podzieliłem jak ostatnio na trzy kategorie:
I.Bardzo wymagające:
- Wygrać OPEN w jakiś zawodach
- TOP 20 OPEN Tatra Road Race
- TOP 10 OPEN Pętla Beskidzka
- Wykorzystać swój potencjał
II. Wymagające:
- TOP 10 OPEN Majka Days czasówka
- Ukończyć jak najwięcej wyścigów w TOP 20 OPEN
- Ukończyć jak najwięcej czasówek w TOP 10 OPEN
- Zaliczyć nowe ciekawe wyścigi
III. Niezbyt wymagające:
- Czerpać przyjemność z jazdy i treningów
- Regularnie startować w wyścigach
- Podchodzić do wszystkiego z głową
- Wytrwać w zdrowiu
Wyznaczyłem sobie inne cele niż w poprzednim roku. Wszystkie są jak najbardziej do zrealizowania. Wszystko sobie tak zaplanowałem, że najważniejsze treningi wykonam jeszcze przed rozpoczęciem sezonu a później będzie ich mniej. Odpuszczam dłuższe wyścigi, chciałbym się liczyć w wyścigach trwających od 2 do 4 godzin i czasówkach gdzie jestem w stanie wykrzesać z siebie najwięcej. Jako bazę traktuje poprzednie lata i tysiące wyjeżdżonych godzin. Większa objętość treningów czeka mnie w lutym i marcu. Zwykle budowałem tą bazę od podstaw i pomagało to utrzymać formę od maja do sierpnia a później już było różnie. Nowe bodźce treningowe zadziałały na mnie bardzo motywująco. Założyłem sobie, że nie walczę o żadne klasyfikacje generalne. Każde skupianie się na Generalce w ostatnich latach nie przynosiło mi nic dobrego i wymagało wielu startów w tych samych cyklach, na tych samych zasadach, z tymi samymi ludźmi. Brakowało potrzebnego luzu który miałem dopiero w 2019 roku nie walcząc o nic. Długo myślałem nad tymi celami, już w okresie roztrenowania snułem plany na następny rok. Jeszcze dłużej myślałem nad kalendarzem startów. Najpierw stworzyłem ogólny, później wybrałem z niego imprezy które mnie interesują. Kolejna również wstępna wersja zawiera większość z tych wyścigów które wzbudziły moje zainteresowanie.
Wyścigi podzieliłem znowu na trzy kategorie:
A - Starty priorytetowe
B - Starty ważne
C – Starty treningowe
Starty kategorii C będą niczym innym jak treningami, nie będzie ich poprzedzał BPS. Starty kategorii B będą sprawdzianami formy a start kategorii A to takie w których celuje w konkretne rezultaty.
Wstępny kalendarz startów wygląda tak:

Długo myślałem jakie imprezy wpisać do kalendarza. W ostatnim roku brakowało mi startów i dlatego wybrałem dużo wyścigów treningowych. Wybór konkretnych imprez nie był łatwy. Na początek sezonu idealnym wyborem są wyścigi pagórkowate.
Sezon chciałbym rozpocząć początkiem kwietnia od wyścigu Ślężański Mnich w Sobótce. Startowałem w nim już w 2016 i nie mam dobrych wspomnień, zostałem za grupą już na pierwszych kilometrach. Do startu przekonuje mnie osobny start kategorii wiekowych oraz nowa trasa. Celem tego wyścigu będzie przejechanie całej trasy, zaliczenie kilometrów wyścigowych i w miarę możliwości podreperowanie techniki jazdy w grupie która u mnie wygląda bardzo słabo. Drugi wyścig treningowy to pierwsza impreza z cyklu SPAC. Pagórkowata trasa i start w mniejszych grupach idealnie nadają się do szlifowania formy wyścigowej. Kolejny start który dla mnie nie jest ważny to Klasyk Annogórski. Nigdy nie lubiłem tego wyścigu, radziłem tam sobie słabo lub fatalnie. Start w tych zawodach zależy od organizacji startu i trasy. Pierwszy wyścig ze startu wspólnego jaki chodzi mi po głowie to Klasyk Beskidzki. Ze względu na sektory nie mam co liczyć na walkę w czołówce i w dalszym ciągu chciałbym pracować nad jazdą w grupie a przy okazji skontrolować możliwości rywali. Pierwszym górskim sprawdzeniem sił będzie Rajcza Tour. Wyścig który bardzo lubię i w ostatnim czasie radze sobie na nim nieźle a trasa zawsze jest ciekawa, trudna, selektywna. Dzień później mam zamiar sprawdzić się w pierwszej próbie czasowej przed ważną czasówką jaka czeka mnie na początku czerwca. Pierwsza edycja odbyła się w 2019 roku na ciekawej, niedługiej trasie. Kolejne starty służyć mają sprawdzeniu moich możliwości na dłuższych podjazdach, zarówno Pustevny jak i Javorovy mają ponad 5 kilometrów długości co oznacza więcej niż 20 minut podjazdu. Na Javorovym startowałem już dwukrotnie, plasowałem się w czołówce ale do najlepszych brakowało. W 2019 roku po raz pierwszy startowałem w dłuższym wyścigu poza granicami Polski, Mamut Tour mimo trasy nie zaliczanej do typowo górskich ma w sobie coś, co powoduje, ze chciałbym wystartować w tym wyścigu również w 2020 roku. Koniec maja oznacza wyścig Polsko-Słowacki ze startem w Ujsołach. W pierwszej edycji większa selekcja nastąpiła dopiero na przedostatnim podjeździe. Jazda w dużym peletonie odstraszyła mnie i nie wystartowałem w drugiej, mającej całkiem inny przebieg drugiej edycji. Trasa w sumie jest ciekawa i przy podobnym układzie sił jak w 2019 roku zapowiada się ciekawa rywalizacja. Podobnie jak po Rajczy Tour na drugi dzień chciałbym sprawdzić się w czasówce. Trasę w czeskim Bohuminie znam, startowałem w 2017 roku i zanotowałem jeden z lepszych rezultatów w czasówce wśród tych które miałem okazje zaliczyć. Początek czerwca oznacza pierwszy cel sezonu. Dwudniowa impreza pod patronatem Rafała Majki chodzi już po mojej głowie od dwóch lat. Zazwyczaj brakowało motywacji, w tym roku skupiam się wyłącznie na czasówce. Chciałbym walczyć o jak najlepszy czas a wyścig potraktuję jako ewentualny rewanż a także chciałbym wykorzystać swoje możliwości także techniczne które do tego czasu może uda się poprawić. Kolejny start to również trening przed najważniejszymi wyścigami w sezonie. W 2019 roku wziąłem udział w wyścigu nazywanym „Nieoficjalnymi Mistrzostwami Czech w Kolarstwie Szosowym”, coś w tym jest, obsada tego wyścigu była rzeczywiście bardzo mocna. Ten wyścig to idealne przetarcie przed TRR. Właściwym wyborem będzie krótszy dystans. Po raz drugi chciałbym wystartować w Tatra Road Race. W debiutanckim starcie udało się wywalczyć pierwszy sektor startowy, chciałbym go potwierdzić w poprzedzających wyścig startach. Pętla Beskidzka to stały punkt w kalendarzu, chcąc zrobić krok naprzód musze celować wysoko. Na koniec wymagającej części sezonu być może pojawie się na starcie TDPA. Wyścig jak dotąd mnie nie interesował ale czas przełamać wszystkie strachy. Nad drugą częścią sezonu będę myślał po rozpoczęciu sezonu.
Plany planami a życie jak zwykle je zweryfikuje. 

















  • Aktywność Jazda na rowerze

Podsumowanie sezonu 2019 cz.1.

Wtorek, 31 grudnia 2019 · dodano: 31.12.2019 | Komentarze 1

Koniec roku zwykle wiąże się z podsumowaniami. Podobnie jak w ubiegłym roku podzieliłem podsumowanie sezonu na kilka części:

  • I.PODSUMOWANIE OGÓLNE
  • II.PODSUMOWANIE I ZESTAWIENIE PODJAZDÓW ZALICZONYCH W 2019 ROKU
  • III.PODSUMOWANIE SEZONU STARTOWEGO
  • IV.ANALIZA WYKRESÓW I TABEL
  • V.PODSUMOWANIE LICZBOWE
  • VI.WNIOSKI
  • VII.PLANY I CELE NA 2020

  • I.PODSUMOWANIE OGÓLNE:
Kolejny rok dobiegł końca. Był to dla mnie bardzo trudny czas, wiele rzeczy się wydarzyło i nie wszystkie mogę uznać za pozytywne. Głównym celem na ten rok był powrót do zdrowia i to się udało. Wiele czasu poświęciłem na osiągnięcie optymalnej dla mnie wagi a także wyeliminowanie nawyków które w poprzednich latach powodowały częste problemy z żołądkiem czy brakiem apetytu. Rok zaczynałem z bardzo niskim poziomem sportowym i dopiero w lutym byłem w stanie ćwiczyć na obciążeniach pozwalających na podnoszenie poziomu sportowego. Było to trudne bo pomimo około 2 miesięcznej adaptacji i lekkich ćwiczeniach mój organizm był bardzo czuły i szybko się męczył. Nie wróżyło to niczego dobrego i moja motywacja i mentalność nie były dosyć słabe. Miałem chwile zwątpienia, chciałem odpuścić i prowadzić mniej aktywny tryb życia. Szybko jednak pojawiły się warunki umożliwiające treningi na zewnątrz i motywacja stopniowo zaczynała wracać. Nie przejmowałem się zbytnio formą i przepaścią jaka dzieliła mnie od rywali. Słabo przepracowana zima nie dawała dużych nadziei na udany sezon. Nie umiałem znaleźć pomysłu na sezon, chciałem zostawić poprzednie lata za sobą i spróbować czegoś innego. Do MTB mnie nie ciągło a ponadto wymagało to dużej inwestycji w sprzęt. Pojawił się pomysł w sprawdzeniu się w dłuższych dystansach i z taką myślą trenowałem od połowy marca. Pierwsze zetknięcie się z dystansem ponad 150 kilometrowym skończyło się tradycyjną bombą. Szukałem także złotego środka na braki energii podczas dłuższych jazd i zacząłem grzebać w jadłospisie, wróciłem do sprawdzonych ale odrzuconych na początku roku produktów ale problem udało się wyeliminować tylko częściowo.

Pierwsze spotkanie z górami to był kubeł zimnej wody, tak słabo nie było już kilka lat. Powodów było dosyć aby odpuścić i nie męczyć się dalej. Promykiem nadziei była czasówka na Rozpoczęcie Sezonu gdzie spisałem się nieźle. Najważniejszą sprawą w marcu była regularność która pozwoliła być pozytywnie nastawionym do dalszej pracy. W dalszym ciągu skupiałem się na dłuższych dystansach, zaliczyłem dwie długie jazdy w trudnym terenie z wieloma podjazdami. Druga jazda była obiecująca na tyle, że przełamałem się i pojechałem po raz drugi w góry.
Wielkiej poprawy nie było i na tym etapie sezonu gdy zwykle już całkiem swobodnie podjeżdżałem zacząłem myśleć poważnie nad poprawą zjazdu aby chociaż trochę nadrobić straty jakie ponoszę przez słabą jazdę po górach. Z planowanego na końcówkę kwietnia startu w zawodach zrezygnowałem, nie byłem na to jeszcze gotowy a motywacji nie było. Trzeci wyjazd w góry już wyglądał lepiej, nie wiem czy jedynym czynnikiem decydującym był sprzęt czy warunki atmosferyczne bo wcale mocniej nie podjeżdżałem. Moja forma teoretycznie cały czas rosła co potwierdzały wyniki z testów FTP. Wynik z końca kwietnia wyszedł sporo lepszy niż poprzedni ale słabszy niż niemal rok wcześniej. Prawdziwym sprawdzianem była pierwsza górska trasa na początku maja. Częściowo grupowa jazda pozwoliła stwierdzić że jest lepiej. Dobrze radziłem sobie na podjazdach z nachyleniem ponad 10 %, słabiej na dłuższych. Pod koniec jazdy już brakowało sił ale postęp w odniesieniu do marca czy początku kwietnia był odczuwalny. Zbliżał się pierwszy start, ciężko już było znaleźć wymówkę i stawiłem się na starcie w Rajczy. Brak odpowiedniego przygotowania, tempa wyścigowego zrobił swoje. Nie było tradycyjnej adrenaliny jaka zwykle towarzyszy mi na wyścigach. Mimo to był to jeden z tych startów podczas których w większym stopniu przełożyłem dyspozycję z treningów na wyścig. Motywacja do treningów wzrosła ale pojawiły się też błędy. Zamiast pójść za ciosem i wystartować w kolejnym wyścigu skupiłem się na treningach przed pierwszym ważniejszym startem. Nowy w moim kalendarzu wyścig jakim jest Mamut Tour okazał się trudny. Poziom sportowy, trasa, jakość dróg a także bomba w drugiej części trasy pokazały mi miejsce w szeregu. Był to przełomowy moment w sezonie, od tego momentu jeździło mi się lżej, podjazdy wyglądały lepiej a na dłuższych trasach nie łapałem już bomby.

To były czynniki które zadecydowały, że pojawiłem się na starcie kolejnego czeskiego wyścigu Krakonošův Cyklomaraton. Ciekawa trasa wynagrodziła niedyspozycję zdrowotną jaka dopadła mnie tego dnia. Forma w tym okresie była już bardzo dobra co potwierdziły rekordowe peaki mocy na 1,5 i 20 minut. Zbliżał się pierwszy cel tego roku i poza wypracowaniem niezłej formy musiałem skupić się na odpoczynku. Końcem czerwca ograniczyłem liczbę treningów w celu jak najlepszego zaprezentowania się na trzech następujących po sobie wyścigach. Pierwszy z nich z powodów technicznych musiałem odpuścić. Wynagrodziłem to sobie zaliczając mocny trening z nowymi dla mnie trudnymi podjazdami. Poza tym na tej trasie były odcinki z gorszą nawierzchnią i po raz pierwszy w tym roku złapałem kapcia, przecinając szytkę. Tak zakończyła się pierwsza połowa roku. Szytkę udało się uszczelnić i przed Pętlą Beskidzką nie obawiałem się niczego. Tegoroczna edycja jednego z moich ulubionych wyścigów była dla mnie bardzo udana chociaż w dalszym ciągu dawały o sobie znać braki w technice. Z czasówki nie mogę być w 100 % zadowolony bo wiem że nie dałem z siebie wszystkiego. Mimo to po raz pierwszy w tym roku stanąłem na podium. Dobry weekend startowy nieźle wróżył przed Tatra Road Race. Najważniejszy wyścig w tym roku był dla mnie pełen wzlotów i upadków ale cel zrealizowałem zapewniając sobie na dzień dzisiejszy pierwszy sektor startowy w przyszłym roku. Po tym wyścigu postawiłem na odpoczynek i podjąłem decyzję o rezygnacji z wyścigu do którego się przygotowywałam od wiosny. Głównym powodem był ciągnący się problem z wydolnością po kilku godzinach jazdy. Nie miałem czasu na jeszcze jeden lub dwa długie treningi a ze względu na odległość wyścigu od domu zmiana dystansu na krótki nie wchodziła w grę. Spontanicznie wystartowałem w nowej, słabo rozreklamowanej czasówce i po raz kolejny spisałem się bardzo dobrze. Po czterech startach z rzędu wróciłem do treningów z myślą o GMP. Po drodze było kilka imprez w których mógłbym wystartować ale brakowało motywacji a także czasu.

Końcem lipca wybrałem się na dosyć budżetowy wyjazd urlopowy do Zakopanego. Pomimo bardzo złych i niepewnych prognoz pogody udało się solidnie potrenować. Oznaką dobrej formy była masa rekordów czasowych na podjazdach. Zaliczyłem także nowe, ciekawe podjazdy. Motywacji do startów nie było, za bardzo siadłem na laurach po lipcowych niezłych występach.

Namawiano mnie na start w Road Trophy ale ze względu na specyfikę pracy nie byłem w stanie załatwić koniecznego dnia wolnego i stanąłem na starcie tylko 2 etapu. Moje podejście nie było dobre, za bardzo chciałem pokazać się z dobrej strony i znowu pojawił się pech. Nie wiem czy wystartuję jeszcze w tym wyścigu bo od 4 lat gdy moja forma pozwala na lepsze rezultaty ciągle coś się dzieje i przez pecha psuję co najmniej jeden etap. Jedyny nieudany występ w tym roku pozostawił ślad w mojej głowie i zniechęcił mnie ponownie do startów. Planowałem wystąpić w GMP i dlatego nie zaprzestałem treningów ale moja forma powoli zaczęła spadać. Plan przygotowań do GMP zakłóciła zmiana terminów GMJ i Rajdu z Metą na Równicy które miały być startami kontrolnymi. Pod koniec sierpnia w mojej głowie pojawiła się dodatkowa blokada – zdrowie. Stwierdziłem że po poprzednich sezonach w których nie przywiązywałem uwagi do zdrowia i warunków w jakich jeżdżę skutkującymi najczęściej problemami ze zdrowiem których następstwem była np. Wielomiesięczna przerwa od treningów muszę zapobiec podobnym problemom. Warunki w jakich się najlepiej czuję to temperatury powyżej 20 stopni, między 10 a 20 jest znośne, poniżej 10 stopni i deszcz to nie są moje warunki i za wszelką cenę nie chcę się do nich adaptować w przypadku gdy za moment zrobi się dużo cieplej. To właśnie duże wahania temperatur nie działają na mnie dobrze i powodują mniej lub bardziej odczuwalne zmiany formy. Już któryś rok z kolei końcem sierpnia pojawił się także problem z tętnem. Zauważyłem wyraźne podwyższenie tętna przy zachowaniu takiej samej intensywności. Nie mogę tego całkowicie zlekceważyć i stałem się bardzo zachowawczy w planowaniu i realizowaniu treningów. Dobrą formę zaprezentowałem podczas GMJ ale nie ustrzegłem się błędów które miały wpływ na moją postawę. Kilka dni później miałem już wyraźne problemy z powtarzalnością, przyczyny szybko zdiagnozowałem i znalazłem złoty środek. Na tym etapie sezonu ciężko oczekiwać poprawy i pogodziłem się z myślą o tym że na wyścigach nie mam czego szukać. Mimo to kilkakrotnie objechałem trasę GMP i mogłem jeszcze zmienić . W dniu podjęcia ostatecznej decyzji moja dyspozycja była marna a dodatkowo uszkodziłem karbonową obręcz i pojawił się dodatkowy stres. Świadomie zrezygnowałem z tego startu i złożyły się na to trzy zasadnicze rzeczy: uszkodzenie sprzętu, trasa, runda za którą nigdy nie przepadałem i wcześniejsze dwukrotne zetknięcie się z tą trasą kończyło się zejściem z trasy. Jedyne wyścigi jakich nie ukończyłem to właśnie te rozgrywane na tej trasie. Ostatnim czynnikiem była moja forma a w zasadzie brak powtarzalności który na tej trasie skutkował szybkim odpadnięciem od grupy. Zasadniczo ta decyzja nie wpłynęła negatywnie na moją motywację ale zacząłem już myśleć o końcu sezonu. Nie mogłem sobie odmówić przyjemności i wystartowałem w kolejnej XVI już edycji Rajdu z Metą na Równicy. Dałem z siebie wszystko, dyspozycja tego dnia była tak dobra że byłem w stanie poprawić swój najlepszy czas i nawiązać walkę o zwycięstwo. Rywalizacja w klubowych zawodach w tym roku była bardzo zacięta i aby się liczyć w walce trzeba było prezentować naprawdę wysoki poziom. Dodatkowym plusem był fakt, że piąłem się szczebel po szczeblu w klubowej hierarchii i każdy kolejny start kończyłem oczko wyżej. Miałem już dodatkowy cel na Zakończenie Sezonu.

Dobra postawa na Równicy przekonała mnie do startu w czasówkach których w kalendarzu było jeszcze kilka. Pomimo lżejszych treningów niż wcześniej udało się utrzymać poziom i zaprezentować z dobrej strony na 2 czasówkach. Szczególnie ta druga poszła mi wspaniale i do zwycięstwa zabrakło niewiele. Pogorszenie pogody na początku października skłoniło mnie do rozpoczęcia roztrenowania. Pogoda się poprawiła dając szanse na regularne jazdy. To pozwoliło na utrzymanie organizmu w gotowości do startu w zawodach. Dobra pogoda i niska frekwencja zachęciła mnie do startu w Pucharze Równicy, jedynym wyścigu w którym byłem uczestnikom wszystkich edycji. Nastawiłem się na ćwiczenie jazdy w grupie i to udało się zrealizować, wyścig utwierdził mnie w przekonaniu, że formy już nie ma ale do lepszych tego dnia zawodników nie brakowało już tak sporo jak np. W Rajczy na początku sezonu. Ostatni tydzień roztrenowania składał się głównie z krótkich przejażdżek. Na ostatni weekend przed odstawieniem roweru przypadł tradycyjny wyścig na Zakończenie Sezonu, od początku nie kalkulowałem i wykorzystałem szansę jaka się pojawiła. W normalnych okolicznościach zająłbym 2 miejsce kończąc sezon bez zwycięstwa ale dzięki niezłej dyspozycji, samozaparciu, dobremu rozłożeniu sił oraz atutom m.in. dobrej postawie na czasówkach byłem w stanie samotnie przejechać całą trasę przed innymi. Przewaga nad drugim zawodnikiem wynikała z tego, że musiał się zatrzymać na początku i stracił tam dużo czasu, fakt że mnie nie dogonił wynika z tego że już niewiele mi brakuje do jego poziomu a na tej trasie nasza technika nie różniła się zbytnio i wszystko zależało od możliwości naszych nóg i głów. Przewaga nad grupą goniącą na tej trasie i w tych warunkach była ogromna. To zwycięstwo jest dla mnie ważne i być może kluczowe w kontekście mojego podejścia do kolejnego sezonu. Chcąc zakończyć sezon z przytupem wybrałem trasę z ciekawymi podjazdami, taką jaką najbardziej lubię. Piękna pogoda pozwoliła podziwiać widoki a wysoka temperatura na termometrze dała możliwość jazdy w letnim stroju. Z czystym sumieniem mogłem odstawić rower i skupić się na odpoczynku.

Po dwóch dniach laby już mnie nosiło i ruszyłem z przygotowaniami do kolejnego, mam nadzieję jeszcze lepszego sezonu. Przygotowania rozpocząłem w najlepszym zdrowiu i formie od 2015 roku co dawało dużą motywację. Nie rzuciłem się od razu na głęboką wodę i stopniowo zacząłem adaptować organizm do wysiłku. Po raz pierwszy od 2013 gdy miałem problem z kolanem wprowadziłem do planu marszobiegi a sporą część czasu treningowego spędzam na siłowni. W momencie pojawienia się problemów z brakiem powtarzalności, energii czy wysokim tętnem zacząłem myśleć nad zmianami w systemie żywienia. Od początku listopada korzystałem ze specjalnie przygotowanego jadłospisu z przepisami i dokładnym składem i dzięki temu wiem ile dostarczam organizmowi białka a ile węglowodanów i jestem w stanie dobierać posiłki odpowiednie do dnia i treningu.

II.PODSUMOWANIE I ZESTAWIENIE PODJAZDÓW ZALICZONYCH W 2019 ROKU
Druga cześć podsumowania sezonu poświęcona jest podjazdom.
Pod tym względem ten rok był rekordowy, przebiłem najlepszy jak dotąd 2017 rok gdzie poprzeczkę ustawiłem sobie wysoko i nawet nie myślałem, że uda się kiedyś jeszcze zaliczyć lepszy rok. Większych rewolucji w rankingach i zestawieniach w odniesieniu do zeszłego roku nie zrobiłem. Tradycyjnie zrobiłem kilka zestawień, pierwsze to spis wszystkich podjazdów zaliczonych w 2019 roku w kolejności chronologicznej. Następnie wszystkie podjazdy zaliczone w tym roku z podziałem na regiony i z uwzględnieniem najlepszych czasów w poszczególnych latach. Trzeci podział to chronologiczny spis podjazdów z podziałem na regiony. Później wszystkie nowe podjazdy i rekordy na wcześniej zaliczonych podjazdach. Na koniec tabelka z różnymi danymi statycznymi dotyczącymi podjazdów.
1.Zestawienie podjazdów zaliczonych w 2019 roku w kolejności chronologicznej:





2.Zestawienie podjazdów z podziałem na regiony i uwzględnieniem najlepszych czasów w poszczególnych latach:
2.1.Beskid Śląski:
2.2.Beskid Żywiecki i Makowski:
2.3.Beskid Mały:
2.4.Podhale:2.5.Tatry:

2.6.Słowackie Tatry:
2.7.Spiska Magura:
2.8.Karkonosze:
2.9.Czeskie Karkonosze:
2.10.Beskid Śląsko-Morawski:
2.11.Jura Krakowsko-Częstochowska:
2.12.Góry Hostyńsko-Wsetyńskie:


3.Chronologiczny spis podjazdów z podziałem na regiony:
 Podjazdy są uszeregowane według ilości przewyższenia a następnie długości podjazdu. Podobnie jak w poprzednich latach przyznawane są punkty liczone według identycznego wzoru. Jedyną istotną zmianą jest zmiana ilości punktów dla poszczególnych kategorii podjazdów:
HC – 25 punktów
1 – 20 punktów
2 – 15 punktów
3 – 10 punktów
Punkty określone na podstawie Stravy a konkretnie zależności pomiędzy moim czasem a najlepszym czasem w 2019 zapisanym na Stravie.
Wzór do obliczenia przykładowej liczby punktów:
P = A/B * p
Gdzie:
P – uzyskana liczba punktów
A – najlepszy czas w rankingu segmentu na Stravie, pod uwagę jest wzięty czas uzyskany na wyścigu amatorskim, indywidualnym treningu amatora lub kolarza zawodowego. Pominięte zostają natomiast czasy osiągnięte na wyścigu zaliczanym do kalendarza PZKol lub UCI, np. Tour de Pologne czy Małopolski Wyścig Górski.
B – mój uzyskany czas
p – bazowa liczba punktów, zależna od kategorii podjazdu.
Przykład obliczania liczby punktów:
Dane:
Podjazd: Łączka z Bystrzycy
Najlepszy uzyskany czas: 0:19:12
Mój czas: 0:19:28
Kategoria podjazdu – 1 – 20 punktów
P = 0:19:12/0:19:28 * 20 = 1152/1168 * 20 = 0,9863 * 20 = 19,73
W mijającym roku udało się zaliczyć podjazdy zaliczane do następujących regionów:
3.1.Beskid Śląski:
3.2.Beskid Żywiecki i Makowski:
3.3.Beskid Mały:
3.4.Podhale:
3.5.Tatry:
3.6.Słowackie Tatry:
3.7.Spiska Magura:
3.8.Karkonosze:
3.9.Czeskie Karkonosze:
3.10.Beskid Śląsko-Morawski:

3.11.Jura Krakowsko-Częstochowska:

3.12.Góry Hostyńsko-Wsetyńskie:


4.Zestawienie punktów zdobytych na podjazdach z podziałem na regiony:

Przy zmianie ilości punktów dla podjazdów poszczególnych kategorii punktów wyszło tylko nieznacznie mniej niż w ubiegłym roku. Zaliczyłem o ponad 100 podjazdów więcej z najczęściej dużo lepszymi czasami i dlatego porównywanie tego sezonu do ubiegłego nie ma sensu i poniższa tabelka ma wymiar wyłącznie poglądowy.

5.Zestawienie punktów zdobytych w poszczególnych latach z podziałem na regiony:


6.Zestawienie nowych podjazdów zaliczonych w 2019 roku:
Zaliczyłem dokładnie 50 nowych podjazdów, kilka odkryłem na treningach a sporą cześć zaliczyłem przy okazji wyścigów.

7.Zestawienie rekordów czasowych z uwzględnieniem poprzednich najlepszych czasów a także różnic miedzy tymi czasami:
W 2019 roku ustanowiłem aż 50 rekordów czasowych na podjazdach. Jest to najlepszy wynik, przebiłem nawet rekordowy dla mnie rok 2017. Poprawiłem swoje czasy na wielu znaczących podjazdach w okolicy. Do niektórych wyśrubowanych wyników nie byłem w stanie się zbliżyć ale nie mam prawa narzekać. Przed sezonem taki wynik brałbym w ciemno.

8.Zestawienie ilości podjazdów zaliczonych w poszczególnych latach z podziałem na regiony:

W ostatnim sezonie trenowałem głównie w Beskidzie Małym. Na taki stan rzeczy wpłynęły remonty dróg w Beskidzie Śląskim a także mała ilość treningów w innych regionach. Prawie tygodniowy pobyt w Zakopanem pozwolił zaliczyć ponad 50 podjazdów po podhalańskich i słowackich drogach. Miniony rok był zdecydowanie najlepszy jeżeli chodzi także o ilość zaliczonych podjazdów.

9.Dane dotyczące najczęściej zaliczonych podjazdów, ulubionych i najmniej lubianych a także najtrudniejszych podjazdów spośród tych które zaliczyłem w 2019 roku:
9.1.Najczęściej zaliczone podjazdy w 2019 roku:

Nie wiem dlaczego ale ta 50 jakoś za mną chodzi, już trzeci raz w tym dziale podsumowania się pojawiła.
9.2.Ranking ulubionych podjazdów zaliczonych w 2019 roku:

Te 10 podjazdów w tym roku podjeżdżało mi się bardzo przyjemnie i z w miarę dobrymi efektami. Ciężko było wybrać odpowiednie podjazdy bo takich które powinny się tutaj znaleźć jest więcej.
9.3.Ranking najmniej lubianych podjazdów spośród zaliczonych w 2019 roku:

Lista podjazdów które mógłbym zamieścić w tej klasyfikacji jest sporo krótsza niż w poprzedniej. Większości tych podjazdów nie lubię z prostego powodu, nie umiem złapać tam swojego rytmu, generuje dużo słabszą moc niż mnie stać a na wielu z nich nie jestem w stanie dobrać przełożenia które zapewnia mi komfortową jazdę. Z biegiem lat pewnie lista tych podjazdów ulegnie zwiększeniu. Dużo mocniejszy już nie będę, wielkich rezerw w przełożeniach już nie ma a raczej nie wrócę do siłowej jazdy na podjazdach.
9.4.Najtrudniejsze podjazdy zaliczone w 2019 roku:

Tutaj również zastanawiałem się jakie podjazdy wziąć pod uwagę, w rankingu zabrakło miejsca np. na Pitoniówkę która powinna się tutaj znaleźć. Zdecydowanie najtrudniejszego podjazdu jaki w tym roku zaliczyłem nie ma w rankingu. Ostatnie 3 kilometry podjazdu nr. 6 są piekielnie trudne, jest tylko jeden fragment ponad 25 % ale nachylenie ani na moment nie spada poniżej 12 % a na pozostałych podjazdach z rankingu trafiają się lżejsze fragmenty. Dosyć łatwy początek tego podjazdu sprawia, że w rankingu znalazł się on dopiero na 6 pozycji. Większość z zamieszczonych tutaj podjazdów to typowe ścianki chociaż zdarzają się również takie gdzie ścianki stanowią tylko fragmenty całego podjazdu.
Reasumując, moja dyspozycja na podjazdach w tym roku była kapitalna. Nigdy wcześniej tak przyjemnie mi się nie podjeżdżało a wszystkie dane z zamieszczonych wyżej tabel tylko to potwierdzają. W tym sezonie nie było dla mnie dużej różnicy jeżeli chodzi o charakterystykę podjazdu, dużo lepiej czuje się na dłuższych podjazdach o niższym nachyleniu. Mimo to dobrze radziłem sobie także na stromych podjazdach, głównie ze względu na fakt, że w ostatnim czasie znienawidziłem siłową jazdę i przy dostępnych przełożeniach chcąc jechać z optymalną kadencją musiałem dawać z siebie maksimum na prawie każdym trudniejszym podjeździe. Liczba zaliczonych podjazdów, nowych podjazdów a także rekordów czasowych w 2019 roku była rekordowa i zbliżenie lub poprawa tych wyników będzie dla mnie dużym wyzwaniem. 

III.PODSUMOWANIE SEZONU STARTOWEGO:
Miniony sezon był inny niż poprzednie. Odpuściłem regularne starty w wyścigach, przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele. Na początku roku miałem obawy czy w ogóle startować w wyścigach. Zdrowie w końcówce 2018 roku spowodowało, że trenować zacząłem dopiero w lutym. Później szukałem pomysłu na ten sezon. W głowie pojawił się pomysł rywalizacji na dłuższych dystansach i z taką myślą przystępowałem do sezonu.
Krótkie podsumowanie poszczególnych startów:
1.Rozpoczęcie Sezonu z Jas-Kółkami: 31.03.2019:

Pierwszy sprawdzian w tym roku. Tegoroczna czasówka odbywała się na tej samej trasie co w ubiegłym roku co stwarzało możliwość stwierdzenia postępów w odniesieniu do poprzedniego roku. Będąc na innym etapie przygotowań do sezonu niż rok wcześniej nie spodziewałem się fajerwerków. Po dobrej rozgrzewce dałem z siebie wszystko na trasie ale nie ustrzegłem się błędów które jakiś wpływ na wynik miały.
Wynik: 4/24
Ocena: 5/5

2.Rajcza Tour: 11.05.2019:
Wyścig który bardzo lubię ale miałem z nim niewyrównane rachunki. W zeszłym roku w niezbyt udany sposób kończyłem tam sezon po wcześniejszych dwóch udanych występach w tym wyścigu. Potraktowałem start bardzo treningowo i standardowo popełniłem kilka błędów a braki w technice znów dały o sobie znać. Na trasie dałem z siebie dużo i zlokalizowałem swoje miejsce w szeregu oraz różnice jakie dzielą mnie od czołówki.
Wynik: 36/141 OPEN 9/16 kat.
Ocena: 4/5

3.Mamut Tour: 25.05.2019:
Nowy w moim kalendarzu wyścig o wysokim poziomie rywalizacji. Uczucie rosnącej formy znalazło potwierdzenie podczas wyścigu. Na pierwszej nieodpowiadającej mi części trasy utrzymywałem kontakt z czołówką a na trudniejszej części trasy dałem z siebie tyle ile mogłem. Złapał mnie kryzys który miał wpływ na końcowy rezultat. Myślę że wyścig znajdzie stałe miejsce w moim kalendarzu.
Wynik: 65/250 OPEN 23/42 kat.
Ocena: 5/5

4.Krakonosuv Cyklomaraton: 15.06.2019:
Jeden z niewielu wyścigów w tym roku które nie poszły po mojej myśli. Wpływ na to miały przyczyny na które zbytnio nie miałem wpływu. Nie byłem w stanie dać z siebie 100 % i wyścig przejechałem równym ale nie rewelacyjnym tempem.
Wynik: 76/243 OPEN 18/29 kat.
Ocena: 4/5

5.Pętla Beskidzka: 06.07.2019:
Obowiązkowy punkt w moim kalendarzu startów. Wyścig do którego mam wielki sentyment był przełomowym momentem w tym sezonie. Wszystko wyszło bardzo dobrze, forma dopisała, na technice nie traciłem tyle ile zwykle a wynik odzwierciedlił poziom sportowy jaki prezentowałem w tym momencie.
Wynik: 15/76 OPEN 6/12 kat.
Ocena: 5/5

6.Czasówka Doliną Czarnej Wisełki: 07.07.2019:
Chyba najgorsza w tym roku czasówka. Czegoś brakowało abym był w 100 % zadowolony. W pewnym sensie powtórzyłem stare błędy i zbyt lekko rozpocząłem i niewielkich strat nie byłem już w stanie nadrobić. Nie byłem tego dnia dostatecznie mocny. Czasówki po Pętli
Lepiej mi wychodziły gdy byłem po dłuższym wyścigu. Mimo wszystko nie wypadłem z TOP 10 co wpłynęło na ostateczną ocenę.
Wynik: 8/72 OPEN 2/8 kat.
Ocena: 5/5
7.Tatra Road Race: 13.07.2019:

Zdecydowanie najtrudniejszy wyścig w jakim brałem udział. Był to zarazem główny cel tego sezonu do którego podchodziłem z dużą motywacją ale i oczekiwaniami które na pewno miały wpływ na bieg wydarzeń na trasie. Nie mając dobrej pozycji startowej miałem ciężkie zadanie przed sobą z którym tradycyjnie nie poradziłem sobie najlepiej. Przed pierwszym podjazdem chciałem być jak najbardziej z przodu. Nadrobiłem sporo pozycji tracąc multum sił, na podjeździe już nie byłem w stanie jechać na tyle mocno aby zyskać więcej czasu. Na trasie walczyłem dzielnie z spadającym łańcuchem, starymi błędami, organizmem który nie chciał w 100 % współpracować a także z pogodą. Wiem że dałem z siebie wszystko ale miałem prawo czuć niedosyt. Na mecie byłem zmęczony ale i szczęśliwy i mimo wszystko zadowolony z siebie. Za rok wracam na ten wyścig z nowymi siłami i aspiracjami. Cel na ten dzień zrealizowałem i był to kolejny moment w sezonie który znacznie wpłynął na przebieg kolejnych miesięcy.
Wynik: 40/312 OPEN 6/41 kat.
Ocena: 5/5

8.I SZTAJFA: 20.07.2019:
Całkiem spontaniczny start, bez specjalnego przygotowania. Wszystko tego dnia zagrało jak powinno, dobra rozgrzewka i idealne rozłożenie sił na trasie. Dzięki temu wyrównałem swój najlepszy wynik osiągnięty w ubiegłym roku w Wilczycach.
Wynik: 2/11 OPEN
Ocena: 5/5

9.Road Trophy: 17.08.2019:
Jedyny start który mógłbym określić mianem pechowego. Miałem szanse na dłuższą jazdę w czołówce z czym był problem na poprzednich wyścigach. W dużej mierze nawiązałem do sezonu 2018 gdzie spora część wyścigów była dla mnie samotną pogonią po defekcie i tak wyglądał ten dzień. Ostatni podjazd dnia idealnie pokazał moje miejsce w szeregu. Wyprzedzanie dużo wolniej jadących zawodników dodało mi skrzydeł i nawet porażka na finiszu nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia bo była to walka o odległą pozycję a wtedy nie jestem w stanie wydobyć wszystkich rezerw z organizmu.
Wynik: 53/84 OPEN
Ocena: 4/5

10.Górskie Mistrzostwa Jas-Kółek: 01.09.2019:
Wyścig trudny ale będący także zwieńczeniem bardzo dobrego okresu w sezonie. Dodatkowym utrudnieniem był fakt że broniłem tytułu i nie mogłem czuć się pewnie. Na trasie dałem z siebie dużo ale i popełniłem błędy które spowodowały że musiałem się pożegnać z e zwycięstwem na przedostatnim zjeździe. Na trasie dawałem z siebie ile mogłem i z drobnymi problemami byłem w stanie utrzymać tempo najlepszych właśnie do przedostatniego zjazdu. Tam odpuściłem i jadąc ile sił w nogach dojechałem na 3 miejscu. Po raz kolejny pojechałem na miarę możliwości a w mojej technice zauważyłem wyraźny postęp wobec początku sezonu.
Wynik: 3/23
Ocena: 5/5

11.Rajd z Metą na Równicy: 15.09.2019:
Długo oczekiwany dzień z którym wiązałem duże nadzieje. Po raz kolejny byłem w stanie wykrzesać z organizmu wszystkie rezerwy a udaje się to zazwyczaj tylko na tym podjeździe. Tym razem bez żadnych błędów od początku jechałem swoje i byłem w grze o zwycięstwo. Po pasjonującej walce musiałem uznać wyższość rywala i zadowolić się 2 miejscem. Na osłodę pozostał poprawiony czas, udało się urwać kilka sekund od poprzedniego wyniku. Wraz z biegiem czasu i stałym wzrostem poziomu sportowego osiągnięty czas nie jest niczym nadzwyczajnym. Kilka lat temu czas poniżej 18 minut robił wrażenie, dzisiaj aby być na podobnym miejscu w szeregu to trzeba wjeżdżać 2 minuty szybciej. Za kilka lat przy tym trendzie czasy poniżej 15 będą całkiem realne do uzyskania. Oczywiście pozostał niedosyt bo do zwycięstwa brakło niewiele ale biorąc pod uwagę cały poprzedni rok to nie mogę być niezadowolony.
Wynik: 2/34
Ocena: 5/5

12.Starćiska casovka: 21.09.2019:
Bardzo ciekawa czasówka. Termin zawodów spowodował że na starcie zabrakło typowych czasowców. Dając z siebie wszystko zająłem po raz kolejny 4 miejsce i miałem mieszane uczucia. Z jednej strony poziom sportowy pozwala mi walczyć na tego typu zawodach nawet o TOP 10 a z drugiej nie mogę wskoczyć na pudło w kategorii. Z postawy jestem bardzo zadowolony, zaczynając od rozgrzewki, przez dobre rozłożenie sił kończąc na tym, że nawiązałem do poziomu z Równicy. Muszę popracować nad lepszą aerodynamiką i spróbować ponownie walczyć w czasówkach.
Wynik: 9/72 OPEN 4/6 kat.
Ocena: 5/5
13.Ponikiew Time Trial: 28.09.2019:
Kolejny start do którego nie przygotowywałem się specjalnie i podszedłem do niego na luzie co chyba było kluczowe. Dając z siebie wszystko i umiejętnie rozkładając siły byłem o krok od pierwszego zwycięstwa OPEN. Chyba lepiej podchodzić do startów na luzie niż skupiać się na konkretnych rzeczach czy wynikach bo daje to wyraźnie lepsze efekty.
Wynik: 2/73
Ocena: 5/5
14.Puchar Równicy: 12.10.2019:

Zupełnie spontaniczny start, a takie mi najlepiej wychodziły w tym roku. Przygotowany nie byłem, formy już dawno nie było ale braki w technice jazdy miałem wciąż spore i zamierzałem popracować nad jazdą w grupie. Udało się załapać do małej grupki będącej tłem dla czołówki. Założenia na ten dzień zrealizowałem i na metę wjechałem ujechany ale zadowolony. Udało się odczarować ten wyścig i zanotować wysokie miejsce OPEN chociaż przy skromnej obsadzie nie było to trudne.
Wynik: 20/75 OPEN 7/11 kat.
Ocena: 5/5

15.Zakończenie sezonu z Jas-Kółkami 15.10.2019:

Ostatni mocny epizod w tym roku. Chciałem zakończyć sezon z przytupem i pokazać się z dobrej strony na corocznym wyścigu kończącym sezon. Tego dnia miałem dużo szczęścia i niepowtarzalną szansę aby w spektakularny sposób rozstrzygnąć rywalizację na własną korzyść. Od samego początku dyktowałem korzystne dla mnie warunki i najpierw było nas trzech a później już zostałem sam. Mała awaria mojego najgroźniejszego rywala spowodowała że musiał się zatrzymać i w pewnym momencie ruszyłem już bez kalkulowania. Szans zbytnich nie miałem ale łatwo skóry nie sprzedałem i pomimo tego, że czułem oddech Patryka na ostatnim okrążeniu nie dałem się dogonić i po raz pierwszy w tym roku cieszyłem się ze zwycięstwa. Lepiej ten sezon nie mógł się dla mnie skończyć. Zwycięstwo to jest dla mnie ważne ze względu na to że w tym roku nie stanąłem na najwyższym podium ani razu podczas zawodów a sposób w jaki to zrobiłem daje mi dużo motywacji i wiary przed kolejnym sezonem. Jak dotąd byłem w stanie wygrywać jedynie na odcinkach prowadzących w górę, czasówkach głównie górskich a także wyścigach kończących się podjazdem który decydował o końcowych rezultatach. Wcześniej nie byłem w stanie wygrać po tak długiej solowej jeździe i na trasie która nie do końca odpowiada moim predyspozycjom.
Wynik: 1/23
Ocena: 5/5

Podsumowując cały sezon startowy nie sposób nie zauważyć zmiany mojego podejścia do startów. Nie myślałem o wynikach tylko koncentrowałem się na konkretnych założeniach zupełnie jak na treningach. Realizacja tych założeń to był główny czynnik decydujący o ocenie konkretnego startu. Pod tym względem nie stwierdziłem nieudanego startu, każdy był dobry, gdy było lepiej i okoliczności sprzyjały to pojawiał się lepszy rezultat. Może nie był to rewelacyjny sezon w moim wykonaniu ale na pewno byłem solidnym zawodnikiem. Duży postęp w technice pozwolił w pewnym sensie nadrobić braki a także zapomnieć o słabo przepracowanej zimie. Liczba dni wyścigowych była niższa niż w kilku ostatnich latach ale mój organizm potrzebował większej ilości luzu szczególnie psychicznego i dzięki temu nie zaniedbałem pracy czy innych spraw które w ostatnich latach stawiałem za rowerem i nie było to dobre dla nikogo rozwiązanie. Z czystym sumieniem mogę postawić dużego plusa przy tym sezonie. Aby go ocenić wziąłem też pod uwagę te czynniki które powodowały, że nie wszystko wychodziło jak w zegarku. Do tych rzeczy przede wszystkim zalicza się zdrowie i siła organizmu. Niedawne perypetie zdrowotne w znacznym stopniu wpłynęły na zmęczenie organizmu który przy większych dawkach wysiłku nie pracował jak powinien. Regeneracja po chorobie z którą musiałem walczyć może trwać wiele lat i nie można jej w żaden sposób przyśpieszyć ani zlekceważyć i właśnie ten problem jest odpowiedzialny za duże wahania formy a także większe niż u innych dysproporcje pomiędzy poszczególnymi etapami sezonu. Często miało to wpływ na dyspozycję podczas wyścigu a także na moje samopoczucie i motywację. Biorąc pod uwagę ten czynnik sezon mogę ocenić na 4 w 5 stopniowej skali.
Po sezonie wyciągnąłem mnóstwo wniosków które mam nadzieję pomogą wyeliminować błędy a także na lepszą dyspozycję startową.
Wszystkie tegoroczne starty:

W tym roku miałem kilka razy problemy z miernikiem mocy i dlatego nie mam danych ze wszystkich wyścigów.
Chronologiczny spis startów z uwzględnieniem danych dotyczących mocy znormalizowanej:

Pod względem wyników ten sezon również był bardzo dobry. W klasyfikacji OPEN wspiąłem się wyżej i ani razu nie wypadłem poza 100 nawet w trudnych wyścigach czeskich. Przy okazji wyrównałem najlepszy wynik osiągnięty na wyścigu. Życiowy rezultat uzyskałem podczas Pętli Beskidzkiej, już dwukrotnie byłem 15 w poprzednich latach ale w łatwiejszych i słabiej obsadzonych wyścigach.
Wszystkie starty z uwzględnieniem wyników:

Wszystkie czasówki w sezonie:

Podobnie jak w poprzednich latach najlepiej radziłem sobie w czasówkach, zbliżyłem się do pierwszego miejsca OPEN ale nie udało się wygrać. Ustabilizowałem się na poziomie najlepszej 10 OPEN i nawet na płaskiej czasówce z niej nie wypadłem.
Wszystkie wyścigi w sezonie:

W minionym roku zanotowałem progres w wynikach wyścigów. Dobrze spisałem się podczas Pętli Beskidzkiej czy Tatra Road Race. Wysoko cenie również Puchar Równicy gdzie moja jazda wyglądała bardzo dobrze pod względem technicznym.
W moim kalendarzu imprez od kilku lat znajdują się stałe punkty. W tym roku nie zaliczyłem wszystkich edycji i wciąż są wyścigi w których moje najlepsze rezultaty pozostawiają do życzenia. Od kilku lat regularnie startuję w takich zawodach jak: Pętla Beskidzka – 11 startów (2009-19), Rajcza Tour – 9 startów (2010-15,17-19), Puchar Równicy – 9 startów (2010-16,18-19), Road Trophy – 8 startów (2011-18), Prolog Orzesze – 6 startów (2012,2014-18), Klasyk Annogórski – 5 startów (2014-18). Moje wyniki na tych zawodach były bardzo różne. Zazwyczaj pierwszy start kończył się miejscem pod koniec stawki. Później było lepiej, najszybciej dobry wynik chociaż poniżej możliwości osiągnąłem na Road Trophy gdzie w 2015 roku znalazłem się na 24 pozycji, blisko wyrównania byłem w 2018 roku. Dobrze radziłem sobie na Pętli Beskidzkiej gdzie od 2015 roku stopniowo radzę sobie coraz lepiej. Wtedy plasując się w 40 OPEN byłem zadowolony mimo tego że sporo rzeczy wpłynęło na wynik. Później radziłem sobie coraz lepiej wyłączając pechowy wyścig z 2017 roku i doszedłem do 15 miejsca w 2019 roku. Kolejny wyścig z którym długo nie mogłem się zaprzyjaźnić to Rajcza Tour, albo nie było formy, albo szczęści, to trasa nie pasowała i ponownie przełomowy okazał się rok 2015 kiedy byłem w stanie dojechać na metę wśród 40 najlepszych zawodników. Kolejny start był jeszcze lepszy bo w 2017 roku zamknąłem 2 dziesiątkę. O felernej edycji 2018 szybko zapomniałem i z dobrej strony pokazałem się w 2019 roku. Wyścig na którym złą passę udało się przełamać dopiero w tym roku to Puchar Równicy. Startowałem w każdej edycji z zmiennym powodzeniem. Zaczynając w 2010 roku byłem kompletnym żółtodziobem i wynik w okolicy 2/3 stawki był dla mnie zadowalający. O kolejnych 3 edycjach szybko zapomniałem, w 2011 i 2012 roku nie ukończyłem zawodów odbywających się częściowo na trasie tegorocznych GMP. Rok później spisałem się słabo. Kolejne edycje były już lepsze. Jakimś przełomem był ponownie 2015 rok. Na lepszy wynik czekałem prawie 3 lata. W 2016 roku nie poszło mi zbyt dobrze a w 2017 wyścig nie doszedł do skutku. Lepiej poszło w 2018 roku a w mijającym sezonie jeszcze lepiej i skończyłem kolejny wyścig w 20 OPEN co na ten moment jest poziomem moich możliwości. Pozostałe cykliczne zawody wciąż czekają na lepsze rezultaty w moim wykonaniu. Na czasówce w Orzeszu z roku na rok notowałem lepsze czasy i do 2017 roku także lepsze miejsca. Najlepszy wynik to 4 dziesiąta OPEN, nie jest to zły rezultat ale sądzę że stać mnie na więcej. Jedyny wyścig na którym mi nie szło od początku to Klasyk Annogórski. Z reguły spisywałem się w nim słabo, plasując się w 2 setce OPEN. Jedyny wartościowszy rezultat zanotowałem w 2017 roku plasując się około 60 miejsca OPEN co pomimo niesprzyjającego mi profilu trasy jest wynikiem poniżej moich możliwości.
Wyniki wszystkich startów w wyżej wymienionych wyścigach:

Biorąc pod uwagę wyniki tych wszystkich zawodów mogę stwierdzić że przełomowym momentem dla mnie był rok 2015 a kolejne to 2017 i 2019. Wychodzi na to że jestem typem zawodnika który postępy robi co 2 sezon. Czas na przełamanie tego trendu i kolejny postęp w 2020 roku. Zadowoli mnie fakt ukończenia Road Trophy i Klasyku Annogórskiego w 20 OPEN a czasówki w Orzeszu w 30 OPEN. Nie jest to a wykonalne ale zależy od wielu czynników m.in. od szczęścia które raczej w ostatnich latach mnie omijało. Osiągnąłem solidny poziom sportowy ale trzeba mieć jakieś cele aby nie stanąć w miejscu lub się cofnąć tylko stale iść do przodu wraz z stale rosnącym poziomem sportowym.
Najlepsze wyniki w zawodach:

Wyniki we wszystkich wyścigach od 2009 roku:

Podsumowanie startów klubowych:
W tym roku podobnie jak w ubiegłych regularnie startowałem w zawodach organizowanych przez klub. Ponownie zorganizowane zostały 4 cykliczne już imprezy: Rozpoczęcie Sezonu, Górskie Mistrzostwa Jas-Kółek, Rajd z Metą na Równicy i Zakończenie Sezonu. Ponownie zaprezentowałem wysoki poziom na wszystkich zawodach i pod tym względem był to najlepszy sezon. W poprzednich latach nie wychodził mi przynajmniej jeden start. Każde zawody stały na wysokim poziomie, aby wygrać trzeba było zaprezentować topową formę i poziom który np. Jeszcze w 2016 roku dawał zwycięstwo teraz ledwo starczał na podium. Patrząc na moje wyniki to było gorzej niż w kilku ostatnich latach, nie udało się powtórzyć wyniku z lat 2015-18 i po raz piąty wygrać klasyfikacji. Sezon zacząłem od 4 miejsca, w każdym kolejnym starcie poprawiłem się o jedną pozycję i wyścig kończący sezon wygrałem. Jak na razie nie udało mi się wygrać czasówki na Rozpoczęcie Sezonu i to jedyna impreza w której nie jestem najbardziej utytułowanym zawodnikiem. W 9 letniej historii Górskich Mistrzostw Jas-Kółek , osiem razy pojawiłem się na starcie. Jako jedyny byłem w stanie wygrać 3 razy a dodatkowe dwa 2 miejsca i jedno 3 sprawia, sprawia że jestem najbardziej utytułowanym zawodnikiem w tych zawodach. W kultowym Rajdzie z Metą na Równicy startuję od 2011 roku. Już w pierwszym starcie zdominowałem rywalizację i z dobrym jak na tamte lata czasem 17:21 wygrałem swój pierwszy Rajd. Po dwóch słabszych latach 2012-13 gdzie notowałem słabe czasy wróciłem na pierwsze miejsce i nie zszedłem z niego do 2016 roku. Przez dwa lata również miałem przyjemność być tym który najszybciej wjechał podczas Rajdu n na Równicę. Czas 16:21 jaki osiągnąłem w 2015 roku poprawiłem w 2017 roku ale wystarczyło to do 2 miejsca. Po słabszym występie w 2018 roku ponownie poprawiłem swój czas ale ponownie wystarczył on do 2 miejsca. Na tej imprezie nawet w słabszych sezonach nie zszedłem poniżej pewnego poziomu i za każdym razem pokonałem podjazd poniżej 19 minut. Ostatnią imprezą w której brałem udział jest wyścig na Zakończenie Sezonu. Na starcie pojawiam się od 2015 roku. Tak się złożyło że jak dotąd za każdym razem mieszczę się na podium. Zacząłem od zwycięstwa w 2015 roku później byłem 2 i dwa razy 3 by znów wygrać w 2019. W klasyfikacji generalnej prowadzonej od 2010 roku byłem klasyfikowany 9 razy. Do 2015 roku odbywało się więcej zawodów w których brałem udział rzadko i moje miejsca w klasyfikacji były niskie, gdybym regularniej startował to moje miejsce byłoby lepsze . Od 2015 roku odpuściłem tylko jedne zawody z powodu kontuzji. Regularność pozwoliła na cztery zwycięstwa z rzędu i drugie miejsce w 2019 roku. Każdego roku walczyłem z innym zawodnikiem o to zwycięstwo. Najtrudniej było w 2018 i w 2019. Drugie miejsce z 2019 roku stawiam wyżej niż zwycięstwa z 2016 i 2017 roku gdy wygrałem głównie przez regularność. Najpewniejsze zwycięstwo odniosłem w 2015 roku gdy wygrałem aż 3 wyścigi z rzędu co przy 4 startach jest niezłym wynikiem. Podobnie było w 2016 roku gdy niepokonany byłem aż w 4 startach a tylko raz nie znalazłem się na podium. Wciąż czekam na zwycięstwo w czasówce na Rozpoczęcie Sezonu czy sezon z miejscem na podium w każdym starcie. Być może w 2020 roku się uda jeżeli dopisze forma i terminy które nie będą się zmieniać w trakcie sezonu. Wyniki zawodów klubowych to wypadkowa wielu czynników ale w pewien sposób potwierdza to co prezentuję na zawodach w mocniejszej i liczniejszej stawce.
Wszystkie ważniejsze rezultaty w różnych klasyfikacjach:

W ostatnim sezonie nie nastawiałem się na żadne klasyfikacje i mimo to moje rezultaty były całkiem dobre.
Pod względem ilości startów był to słabszy rok. Startowałem głównie w wyścigach górskich a także w czasówkach.
Tabela porównawcza ostatnich kilku sezonów:

Startów było najmniej od 2013 roku. Startowałem tylko w takich zawodach w jakich czuje się najlepiej. Na siłę nie chciałem startować w wyścigach płaskich, zrezygnowałem też z wyścigów etapowych.
Zestawienie miejsc na podium kategorii wiekowych w poszczególnych sezonach:

Ostatni rok był niezły, przy mniejszej ilości startów częściej stawałem na podium niż w poprzednich 5 latach, nie udało się wygrać żadnego z wyścigów i pod tym względem był to gorszy wynik niż w dwóch wcześniejszych sezonach.




  • Czas 01:00
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 121 ( 62%)
  • HRavg 113 ( 57%)
  • Kalorie 462kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 14

Poniedziałek, 30 grudnia 2019 · dodano: 30.12.2019 | Komentarze 0

Początek tygodnia będącego przełomem roku 2019 i 2020 przywitał mnie brakiem czasu. Musze zamknąć kilka spraw przed końcem roku i czas na trening znalazłem dopiero wieczorem i nie miałem innego wyjścia jak skorzystanie z trenażera. Po weekendzie czułem się lepiej niż zwykle, zazwyczaj prawie dwa dni wracałem do pełni sił po marszobiegu, tym razem było inaczej. Godzinna jazda regeneracyjna przebiegła bez przeszkód, nie robiłem żadnych ćwiczeń, trzymałem cały czas kadencje około 95 i w drugiej połowie także moc była w górnej granicy strefy 1. Idealny relaks przed ciężkimi treningami jakie czekają mnie w najbliższych dniach.



Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2020


Podsumowanie 52 tygodnia 2019

Niedziela, 29 grudnia 2019 · dodano: 30.12.2019 | Komentarze 0

Tydzień Świąteczno-regeneracyjny szybko minął. Udało się odpocząć mentalnie a także przemyśleć kilka spraw. Przez kilka dni nie trzymałem się reżimu treningowo-żywieniowego co spowodowało zmiany wagi i sprawiło, że ponowne wejście w trening było wymagającym zadaniem. Na treningach skupiłem się głownie nad wzmocnieniem górnych partii ciała. Warunki atmosferyczne pozwoliły po raz pierwszy trenować na śniegu. Marszobieg w górskiej, białej scenerii ma swój urok i było to nowe dla mnie doświadczenie. Kilka lat temu po raz ostatni miałem przyjemność zjeżdżać na nartach a później nie trenowałem zimą zbyt dużo.
1.Waga w ostatnim tygodniu:

Świąteczne niedopilnowanie wagi wpłynęło na zrost tkanki tłuszczowej. Szybko poradziłem sobie z tym problemem.
2.Obciążenie treningowe:

Luźny tydzień z zaledwie dwoma aktywnościami rowerowymi spowodował delikatny spadek CTL i wzrost TSB powyżej 0. Wypoczęty przystępuję do kolejnego cyklu treningowego.
3.Czas aktywności:

4.Wstępny rozpis na kolejny tydzień:

W ostatnim cyklu nazbierałem 800 TSS. W najbliższych 3 tygodniach za cel obrałem 1000 TSS. Już w pierwszym tygodniu dojdą nowe treningi. Chciałbym także zaliczyć pierwszy półmaraton podczas marszobiegu.




  • DST 15.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 6:44min/km
  • Temperatura -1.0°C
  • HRmax 181 ( 92%)
  • HRavg 143 ( 73%)
  • Kalorie 756kcal
  • Podjazdy 460m
  • Aktywność Bieganie

Marszobieg 15

Niedziela, 29 grudnia 2019 · dodano: 29.12.2019 | Komentarze 0

Zachowując odpowiedni czas regeneracji po wczorajszym treningu wyruszyłem dopiero po południu. Zupełnie nie wiedziałem jakich warunków się spodziewać. Czekałem aż spadnie śnieg aby podziwiać ośnieżone szczyty a wiązało się to także z trudniejszymi warunkami na szlakach. Wybrałem względnie łatwą trasę i po standardowej rozgrzewce ruszyłem. Początkowo przyczepność była niezła ale jak tylko wbiegłem w teren to było znacznie gorzej. Cienka warstwa śniegu była śliska i niebezpieczna co rusz wystawał spod śniegu jakiś kamień. Tak było przez kilka kilometrów, dodatkowym utrudnieniem była duża liczba pieszych i psów znacznie zniechęcających do wysiłku. Wyżej pojawiło się więcej śniegu i przyjemność z jazdy i jakość drogi była znacznie lepsza. Tempo może nie powalało ale i tak było lepiej niż się spodziewałem. Zbliżając się do Jaworza wpadłem na pomysł aby utrudnić sobie trasę. Wiązało się to z odcinkiem nieprzetartej drogi, początkowo było dobrze, na rozwidleniu dróg wybrałem trudniejszy wariant i odbiłem w prawo, z czasem robiło się trudniej, w kilku momentach wpadłem w zaspy sięgające pasa, buty szybko przemokły, brnąc w śniegu jakoś dotarłem do szlaku na którym chciałem się znaleźć. Kolejny raz utrudniłem sobie znacząco trasę, nie lubię iść na łatwiznę i dlatego co jakiś czas podejmuje głupie decyzje na trasie. Jakość szlaku nie była zła, dopiero w końcówce zbiegu pojawił się kopny śnieg i żeby się utrzymać na nogach musiałem zwolnić. Dobrej jakości ścieżką dotarłem do oblodzonej drogi, bezpiecznie dostałem się znów na górską drogę do Wapienicy. Podbieg był bezpieczny i szybki, dopiero druga część zbiegu wiązała się z gorszą nawierzchnią. Rozchodzona ścieżka z wystającymi kamieniami była jeszcze bardziej śliska niż wcześniej i dlatego jak tylko mogłem dostałem się na chodnik i głównie takim traktem wróciłem do domu. Zimowy marszobieg wygląda zupełnie inaczej niż jesienny i daje dużo więcej frajdy. Po drodze zawiódł GPS i zorientowałem się, ze w plecaku nie mam latarki ale na szczęście nie była potrzebna. Po powrocie gorąca kąpiel i suszenie oraz pranie butów i ciuchów.


Kategoria Zima, Zima 2020


  • Czas 01:42
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 162 ( 83%)
  • HRavg 141 ( 72%)
  • Kalorie 1121kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 13

Sobota, 28 grudnia 2019 · dodano: 29.12.2019 | Komentarze 0

Ciężko się było zmotywować do treningu zwłaszcza, ze byłem bardzo ograniczony czasowo. Dopiero wieczorem byłem w stanie przystąpić do wysiłku. Dyspozycja po ostatnich dniach które były zupełnie inne niż wcześniejsze kilka tygodni pozostawiała sporo do życzenia. Już na sporym zmęczeniu zaczynałem trening. Już wcześniej ustaliłem, ze w tym roku rezygnuje z długich jazd w 2 strefie na trenażerze i po raz kolejny zaplanowałem powtórzenia w 3 strefie na bardzo zmiennej kadencji. Wszystko szło niemal idealnie do momentu gdy zawiesił się telefon i przerwał trening. Później się bawiłem chwile zanim uruchomiłem po raz drugi aplikacje. Problemy były też z czujnikiem prędkości ale zupełnie to olałem. Niby nie był to mocny trening a czułem się wyjechany.





Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2020


  • Czas 01:00
  • Aktywność Pływanie

Basen 7

Piątek, 27 grudnia 2019 · dodano: 29.12.2019 | Komentarze 0

Cotygodniowy rytuał przy bardzo dużej ilości osób na basenie. Tłok w basenie i kolejki do sauny skutecznie mnie zniechęciły.


Kategoria Zima, Zima 2020


  • Czas 01:15
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 125 ( 64%)
  • HRavg 91 ( 46%)
  • Kalorie 250kcal
  • Aktywność Ciężary

Siłownia 16

Czwartek, 26 grudnia 2019 · dodano: 27.12.2019 | Komentarze 0

Podobnie jak dwa dni temu pracowałem nad wszystkimi partiami oprócz nóg. Po dwóch dniach Świąt waga poszła nieco w górę i trening służył także spaleniu części kalorii jakie przed dwa ostatnie dni przyjął mój organizm.


Kategoria Zima, Zima 2020