Wpisy archiwalne w kategorii
Podsumowanie Miesiąca
| Dystans całkowity: | b.d. |
| Czas w ruchu: | b.d. |
| Średnia prędkość: | b.d. |
| Liczba aktywności: | 0 |
| Średnio na aktywność: | 0.00 km |
| Więcej statystyk | |
wrześniowy raport
Wtorek, 30 września 2025 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
| Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
| Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | ||||
Wrzesień był dla mnie dobrym czasem. Poza
pracą i kolarstwem znalazło się sporo czasu na odpoczynek. Nie było mi dane
pojechać nigdzie na wczasy ale przez 2 tygodnie odpocząłem zarówno fizycznie
jak i mentalnie od pędu dnia codziennego.

Parametry ciała zmieniały się wyraźniej niż w poprzednich miesiącach. Waga poszła do góry o ponad kilogram, ciśnienie wielokrotnie było wyższe niż zazwyczaj i przede wszystkim długość snu była skrajnie różna, od 5 – 6 godzin w dni robocze do nawet 11 podczas urlopu. To miało ogromny wpływ na wahania wagi innych parametrów.
Treningowo był to kolejny solidny miesiąc. Udało się zrealizować z powodzeniem ponad 90 % zaplanowanych treningów i tylko dwa odpadły z różnych względów. Nie byłem w stanie zrobić oczekiwanego progresu mocy ale przyjemność z jazdy wystarczyła do szczęścia.
Po słabych startach w sierpniu gdy po Road Trophy byłem zdołowany udało się zaliczyć lepsze jakościowo starty. Podczas Tatry Road Race cieszyłem się jazdą na dystansie Hell, to był strzał w dziesiątkę, gdyż nie miałem formy aby walczyć o top 30 dystansu As czy Top 10 Hard. Poziom tego wyścigu już jest tak wysoki, że bez odpowiedniego przygotowania i formy ciężko liczyć na top 50 i pierwszy sektor startowy na kolejny rok. Po raz pierwszy nie zmieściłem się w top 50 i przyjdzie mi startować w 2026 roku z sektora 2. W żaden sposób nie odbiera mi to pewności siebie czy motywacji do treningów. Drugi start to kończąca mój sezon czasówka pod Pustevny, noga podawała już całkiem fajnie ale miałem trochę pecha na trasie i to zabrało mi top 10 open co byłoby idealnym zwieńczeniem tego trudnego i dziwnego dla mnie sezonu. Na podium w M3 stanąłem po raz kolejny w Czechach i w cyklu składającym się z 3 zawodów okazałem się najlepszy mimo tego, że nie wygrałem żadnej czasówki.
Sezon zbliża się ku końcowi i czas na roztrenowanie już od pierwszych dni października.

Parametry ciała zmieniały się wyraźniej niż w poprzednich miesiącach. Waga poszła do góry o ponad kilogram, ciśnienie wielokrotnie było wyższe niż zazwyczaj i przede wszystkim długość snu była skrajnie różna, od 5 – 6 godzin w dni robocze do nawet 11 podczas urlopu. To miało ogromny wpływ na wahania wagi innych parametrów.
Treningowo był to kolejny solidny miesiąc. Udało się zrealizować z powodzeniem ponad 90 % zaplanowanych treningów i tylko dwa odpadły z różnych względów. Nie byłem w stanie zrobić oczekiwanego progresu mocy ale przyjemność z jazdy wystarczyła do szczęścia.
Po słabych startach w sierpniu gdy po Road Trophy byłem zdołowany udało się zaliczyć lepsze jakościowo starty. Podczas Tatry Road Race cieszyłem się jazdą na dystansie Hell, to był strzał w dziesiątkę, gdyż nie miałem formy aby walczyć o top 30 dystansu As czy Top 10 Hard. Poziom tego wyścigu już jest tak wysoki, że bez odpowiedniego przygotowania i formy ciężko liczyć na top 50 i pierwszy sektor startowy na kolejny rok. Po raz pierwszy nie zmieściłem się w top 50 i przyjdzie mi startować w 2026 roku z sektora 2. W żaden sposób nie odbiera mi to pewności siebie czy motywacji do treningów. Drugi start to kończąca mój sezon czasówka pod Pustevny, noga podawała już całkiem fajnie ale miałem trochę pecha na trasie i to zabrało mi top 10 open co byłoby idealnym zwieńczeniem tego trudnego i dziwnego dla mnie sezonu. Na podium w M3 stanąłem po raz kolejny w Czechach i w cyklu składającym się z 3 zawodów okazałem się najlepszy mimo tego, że nie wygrałem żadnej czasówki.
Sezon zbliża się ku końcowi i czas na roztrenowanie już od pierwszych dni października.
Sierpniowy raport
Niedziela, 31 sierpnia 2025 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
| Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
| Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | ||||
Sierpień to dla mnie bardzo intensywny
miesiąc. Było sporo wzlotów i upadków na każdym polu, prywatnym, zawodowym i
sportowym. Brakowało czasu na odpoczynek i wielokrotnie trenowałem na zmęczeniu
co ostatecznie nic dobrego nie przyniosło.

Parametry wagi wahały się dosyć wyraźnie, przyczyn takiego stanu rzeczy było sporo, przede wszystkim brak równowagi, stabilizacji i regularności snu, odpoczynku i jedzeniu. Ogólnie czułem się znacznie lepiej niż w lipcu ale wciąż jest to stan przejściowy i powolny powrót do tego co było wcześniej.
Treningowo był to najlepszy od kwietnia miesiąc. Regularnie trenowałem i był to trening odpowiednio zbilansowany i podparty optymalną dla mnie dawką odpoczynku między kolejnymi sesjami treningowymi. Były oczywiście słabsze momenty, najbardziej widoczna i dająca się we znaki zadyszka trafiła się podczas Road Trophy gdzie złapał mnie kryzys na czasówce i nie byłem w stanie walczyć także na etapach gdzie walcząc solo mogłem tylko skupić się na treningu krótkich czy dłuższych podjazdów. Wydolność stopniowo rosła ale był to zbyt mały wzrost aby przeskoczyć z poziomem sportowym półkę wyżej. Po dobrym miesiącu treningowym mogę wyciągnąć wnioski, że trochę będę lepszy niż w lipcu czy sierpniu ale na fajerwerki nie ma już co liczyć w tym roku.
Startowo był to taki typowy tegoroczny miesiąc, czyli dwa solidne dni wyścigowe i trzy słabsze. Względnie udana czasówka na Łysą Horę w trudnych warunkach, dobra robota na trasie GMJ i słabe wynikowo Road Trophy. Zakończenie tego sezonu w dobrym stylu jest dla mnie jedynym celem na końcówkę sezonu.
Planować nie zamierzam bo w tym roku niewiele z tego co zaplanowałem doszło do skutku wiec lepiej żyć z dnia na dzień i brać to co przynosi nam życie.

Parametry wagi wahały się dosyć wyraźnie, przyczyn takiego stanu rzeczy było sporo, przede wszystkim brak równowagi, stabilizacji i regularności snu, odpoczynku i jedzeniu. Ogólnie czułem się znacznie lepiej niż w lipcu ale wciąż jest to stan przejściowy i powolny powrót do tego co było wcześniej.
Treningowo był to najlepszy od kwietnia miesiąc. Regularnie trenowałem i był to trening odpowiednio zbilansowany i podparty optymalną dla mnie dawką odpoczynku między kolejnymi sesjami treningowymi. Były oczywiście słabsze momenty, najbardziej widoczna i dająca się we znaki zadyszka trafiła się podczas Road Trophy gdzie złapał mnie kryzys na czasówce i nie byłem w stanie walczyć także na etapach gdzie walcząc solo mogłem tylko skupić się na treningu krótkich czy dłuższych podjazdów. Wydolność stopniowo rosła ale był to zbyt mały wzrost aby przeskoczyć z poziomem sportowym półkę wyżej. Po dobrym miesiącu treningowym mogę wyciągnąć wnioski, że trochę będę lepszy niż w lipcu czy sierpniu ale na fajerwerki nie ma już co liczyć w tym roku.
Startowo był to taki typowy tegoroczny miesiąc, czyli dwa solidne dni wyścigowe i trzy słabsze. Względnie udana czasówka na Łysą Horę w trudnych warunkach, dobra robota na trasie GMJ i słabe wynikowo Road Trophy. Zakończenie tego sezonu w dobrym stylu jest dla mnie jedynym celem na końcówkę sezonu.
Planować nie zamierzam bo w tym roku niewiele z tego co zaplanowałem doszło do skutku wiec lepiej żyć z dnia na dzień i brać to co przynosi nam życie.
Lipcowy raport
Czwartek, 31 lipca 2025 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
| Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
| Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | ||||
Lipiec to dla mnie wyjątkowo
trudny miesiąc. Zwykle to środek sezonu rowerowego, narastające zmęczenie i
czekanie na urlop. W tym roku to jednak brutalna walka o zdrowie i powrót do
kondycji pozwalającej normalnie funkcjonować.

Jasną stroną choroby i problemów zdrowotnych był spadek wagi do wartości które w minionych latach były optymalnymi. Wraz z kolejnymi dniami gdy wracałem do zdrowia waga powoli rosła i w końcu miesiąca udało się wreszcie ją ustabilizować. Pozostałe parametry również były mocno niestabilne i dopiero na koniec lipca pojawiła się stabilizacja. Kolejne wizyty u lekarzy też dawały pozytywne informacje, parametry krwi i moczu również wracały do normy. Na koniec lipca dostałem zielone światło do treningów na rowerze i pojawiła się nadzieja na udany koniec sezonu.
Treningowo to był najsłabszy miesiąc od dawna. Trenowałem głównie w strefach 1 -3 co na etapie przygotowań do sezonu oznacza grudzień więc w zasadzie sezon zaczynam od nowa z równie słabą wydolnością jak w listopadzie czy grudniu. Życie bywa brutalne i po raz kolejny mam okazję się o tym przekonać. Trochę godzin udało się wykręcić i nabić ponad 2000 TSS. Nie tylko wydolność siadła, pojawiły się problemy z utrzymywaniem optymalnej dla mnie kadencji, równego tempa na dłuższych odcinkach i wyraźnie gorzej zjeżdżam o podjazdach nie wspominając. W krótkim czasie cofnąłem się kilkanaście lat wstecz gdy poza podjazdami byłem jednym z najgorszych kolarzy pod każdym względem, teraz nawet pod górę cieniuję. Z tego raczej nic dobrego wyniknąć nie może.
Odpuściłem sobie na razie MTB bojąc się przykrych konsekwencji fatalnej techniki która po chorobie mi towarzyszy. Gdy inni przygotowują się do ważnych startów ja po raz kolejny walczę o zdrowie i zamiast o wynikach marzę o tym by być zdrowym i móc bez przeszkód realizować swoją rowerową pasję.
Po czerwcowych przygodach z awariami sprzętu udało się doprowadzić rowery do dobrego stanu.
Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa i wciąż moim celem na ten rok jest start w Tatra Road Race. Motywacja do treningów jest spora, mimo tego, że czasu na trening mam naprawdę mało.

Jasną stroną choroby i problemów zdrowotnych był spadek wagi do wartości które w minionych latach były optymalnymi. Wraz z kolejnymi dniami gdy wracałem do zdrowia waga powoli rosła i w końcu miesiąca udało się wreszcie ją ustabilizować. Pozostałe parametry również były mocno niestabilne i dopiero na koniec lipca pojawiła się stabilizacja. Kolejne wizyty u lekarzy też dawały pozytywne informacje, parametry krwi i moczu również wracały do normy. Na koniec lipca dostałem zielone światło do treningów na rowerze i pojawiła się nadzieja na udany koniec sezonu.
Treningowo to był najsłabszy miesiąc od dawna. Trenowałem głównie w strefach 1 -3 co na etapie przygotowań do sezonu oznacza grudzień więc w zasadzie sezon zaczynam od nowa z równie słabą wydolnością jak w listopadzie czy grudniu. Życie bywa brutalne i po raz kolejny mam okazję się o tym przekonać. Trochę godzin udało się wykręcić i nabić ponad 2000 TSS. Nie tylko wydolność siadła, pojawiły się problemy z utrzymywaniem optymalnej dla mnie kadencji, równego tempa na dłuższych odcinkach i wyraźnie gorzej zjeżdżam o podjazdach nie wspominając. W krótkim czasie cofnąłem się kilkanaście lat wstecz gdy poza podjazdami byłem jednym z najgorszych kolarzy pod każdym względem, teraz nawet pod górę cieniuję. Z tego raczej nic dobrego wyniknąć nie może.
Odpuściłem sobie na razie MTB bojąc się przykrych konsekwencji fatalnej techniki która po chorobie mi towarzyszy. Gdy inni przygotowują się do ważnych startów ja po raz kolejny walczę o zdrowie i zamiast o wynikach marzę o tym by być zdrowym i móc bez przeszkód realizować swoją rowerową pasję.
Po czerwcowych przygodach z awariami sprzętu udało się doprowadzić rowery do dobrego stanu.
Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa i wciąż moim celem na ten rok jest start w Tatra Road Race. Motywacja do treningów jest spora, mimo tego, że czasu na trening mam naprawdę mało.
Czerwcowy raport
Poniedziałek, 30 czerwca 2025 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
| Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
| Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | ||||
Czerwiec miał być dla mnie miesiącem przełamania i tak się niestety nie
stało. Był to najgorszy pod wieloma względami miesiąc w tym roku a biorąc pod
uwagę okoliczności nawet najgorszy od kilku lat.

Zaczynając od parametrów ciała które monitoruję każdego dnia. 10 czerwca zauważyłem nagły wzrost masy ciała o ponad kilogram. Już mnie to poważnie zastanowiło, ważyłem się kilka razy i wartości wychodziły podobne, z dokładnością do 100 gram, kolejnego dnia to samo. Ciśnienie i saturacja były w ogólnie przyjętej normie. Skoki tętna spoczynkowego zdarzały się już wcześniej i w moim przypadku to nie jest żaden wyznacznik.
Wydolność na rowerze spadała stopniowo już od maja, tłumaczyłem to sobie jedynie zmęczeniem spowodowanym pracą po 10 – 12 godzin dziennie i brakiem odpowiedniej ilości i jakości treningów a także problemami z regeneracją. Po 15 czerwca ograniczyłem ilość godzin spędzanych w pracy ale to okazało się zbyt późnym posunięciem bo organizm już wtedy buntował się mimo tego, że więcej czasu poświęciłem na regenerację. 21 czerwca obudziłem się z silnym bólem brzucha co już zwiastowało problemy zdrowotne, bałem się najgorszego – powtórki z 2018 roku gdy podobny atak bólu skoczył się dla mnie 3 tygodniami w szpitalu i faszerowaniem antybiotykami i kroplówkami co skutecznie spustoszyło mój organizm, nie tylko z infekcji bakteryjnej ale całej mocy nad którą pracowałem wcześniej kilka lat. Niestety scenariusz okazał się podobny ale tym razem, nie tak poważny w skutkach.
22 czerwca wylądowałem w szpitalu na oddziale urologii, na początek była to obserwacja, następnie przygotowanie do zabiegu URS i czekanie na operację. Gdy 27 czerwca w końcu zostałem operowany i 28 czerwca puszczono mnie do domu okazało się, że mój stan jest tylko odrobinę lepszy niż te 7 lat temu. Wtedy do siebie dochodziłem kilka miesięcy, teraz liczę, ze ten proces będzie trwał krócej. Pierwsze dni w domu to czas na odpoczynek i regenerację sił, po kroplówkach i antybiotykach często łapały mnie skurcze i dopiero po kilku dniach przyjmowania witamin i elektrolitów pozbyłem się tego problemu. Nogi niestety są wyssane z mocy i czuję się jak zupełnie początkujący sportowiec próbujący budować wydolność organizmu od zera. Moim dużym sukcesem w tej sytuacji jest fakt, że mimo wsparcia tylko garstki osób znajduję w sobie motywację do pracy nad powrotem wydolności organizmu i zaakceptowałem fakt, że jestem teraz cienki jak papier i szybko się męczę.
Zupełnie nie tak wyobrażałem sobie ten sezon i jego pierwszą połowę. Planowałem zakończyć połowę sezonu startami w Beskyd Tour i Nowy Targ Road Challenge i po raz kolejny się nie udało. Mimo wielu prób dotychczas zaledwie raz stanąłem na starcie Beskyd Tour a na etapówkę w Nowym Targu jeszcze ani razu nie dotarłem. Wcześniejsza część sezonu też nie była usłana różami. Po dobrze, jak na mnie przepracowanej zimie i obozie w Hiszpani byłem w dobrej dyspozycji w kwietniu, prawie 2 kilogramy więcej na wadze dało się odczuć podczas Pucharu Równicy gdzie mimo podobnej mocy jak rok temu pojechałem wolniej o 20 sekund. Następnie zaliczyłem solidny start w śląskiej edycji Rajdów dla Frajdy gdzie startując z 2 grupy dojechałem jako pierwszy i 17 open na metę. Był to solidny start po którym jednak było już tylko gorzej. Maj to walka ze zmęczeniem, brakiem czasu na trening i awariami sprzętu które wpłynęły na 3 słabe starty w zawodach. W Orłowej z cyklu Spac zostałem zdublowany i zdecydowałem się zejść z trasy po 8 na 10 rund, w Tarnowskich Górach po 7 kilometrach urwałem łańcuch uszkadzając przy okazji obręcz tylnego koła i ponownie zszedłem z trasy. Tydzień później podczas Żar Challenge strzeliła mi linka tylnej przerzutki co miało ogromny wpływ na mój czas na podjeździe pod Żar. Ujechałem się na wcześniejszych podjazdach i Żar poszedł mi po prostu słabo, gdy w kwietniu na Równicy miałem lepszy czas od kilku zawodników o ponad minutę, tyle samo teraz straciłem do nich. Ostatni start jaki udało mi się zaliczyć to Trinec – Loukca, zawody pod górę z cyklu Spac. Tutaj już całkowity bunt słabego organizmu ale udało się z tego wycisnąć wiele, z pierwszych 3 kilometrów nie mogę być zadowolony ale ostatnie 3 to już nieco lepsza jazda. Nie zmieściłem się w top 10 open, z czasem o minutę gorszym niż rok temu, nie zasłużyłem na to. Nagrodą pocieszenia było 3 miejsce w kategorii B. Moje wyniki na zawodach w tym roku to jest bardzo ciekawa sprawa. Albo łapałem podium w grupie lub kategorii wiekowej albo nie kończyłem zawodów, stałem się zawodnikiem zero – jedynkowym, albo nie walczę o nic i jestem tłem albo wskakuję na podium. Sposób w jaki udało się wskakiwać na podium zupełnie mnie nie satysfakcjonuje, wyżej cenię sobie szereg 4 miejsc na zawodach pod górę w 2022 roku niż te męczarnie jakie przeżywałem podczas podjazdów na Żar czy Loukcę.
Chciałbym dokończyć ten sezon w dobrej formie. Może być tak, że do września wydolność do mnie wróci a mogę być cieniem własnego cienia już do końca sezonu. Żadna z tych sytuacji mnie nie zaskoczy ani negatywnie ani pozytywnie. 2025 rok miał być moim ostatnim sezonem wyścigowym, planowałem zakończyć w dobrej formie, najwyżej będę starał się zbudować formę na Tatra Road Race 2026 gdy w tym roku organizm nie pozwoli już na harce.

Zaczynając od parametrów ciała które monitoruję każdego dnia. 10 czerwca zauważyłem nagły wzrost masy ciała o ponad kilogram. Już mnie to poważnie zastanowiło, ważyłem się kilka razy i wartości wychodziły podobne, z dokładnością do 100 gram, kolejnego dnia to samo. Ciśnienie i saturacja były w ogólnie przyjętej normie. Skoki tętna spoczynkowego zdarzały się już wcześniej i w moim przypadku to nie jest żaden wyznacznik.
Wydolność na rowerze spadała stopniowo już od maja, tłumaczyłem to sobie jedynie zmęczeniem spowodowanym pracą po 10 – 12 godzin dziennie i brakiem odpowiedniej ilości i jakości treningów a także problemami z regeneracją. Po 15 czerwca ograniczyłem ilość godzin spędzanych w pracy ale to okazało się zbyt późnym posunięciem bo organizm już wtedy buntował się mimo tego, że więcej czasu poświęciłem na regenerację. 21 czerwca obudziłem się z silnym bólem brzucha co już zwiastowało problemy zdrowotne, bałem się najgorszego – powtórki z 2018 roku gdy podobny atak bólu skoczył się dla mnie 3 tygodniami w szpitalu i faszerowaniem antybiotykami i kroplówkami co skutecznie spustoszyło mój organizm, nie tylko z infekcji bakteryjnej ale całej mocy nad którą pracowałem wcześniej kilka lat. Niestety scenariusz okazał się podobny ale tym razem, nie tak poważny w skutkach.
22 czerwca wylądowałem w szpitalu na oddziale urologii, na początek była to obserwacja, następnie przygotowanie do zabiegu URS i czekanie na operację. Gdy 27 czerwca w końcu zostałem operowany i 28 czerwca puszczono mnie do domu okazało się, że mój stan jest tylko odrobinę lepszy niż te 7 lat temu. Wtedy do siebie dochodziłem kilka miesięcy, teraz liczę, ze ten proces będzie trwał krócej. Pierwsze dni w domu to czas na odpoczynek i regenerację sił, po kroplówkach i antybiotykach często łapały mnie skurcze i dopiero po kilku dniach przyjmowania witamin i elektrolitów pozbyłem się tego problemu. Nogi niestety są wyssane z mocy i czuję się jak zupełnie początkujący sportowiec próbujący budować wydolność organizmu od zera. Moim dużym sukcesem w tej sytuacji jest fakt, że mimo wsparcia tylko garstki osób znajduję w sobie motywację do pracy nad powrotem wydolności organizmu i zaakceptowałem fakt, że jestem teraz cienki jak papier i szybko się męczę.
Zupełnie nie tak wyobrażałem sobie ten sezon i jego pierwszą połowę. Planowałem zakończyć połowę sezonu startami w Beskyd Tour i Nowy Targ Road Challenge i po raz kolejny się nie udało. Mimo wielu prób dotychczas zaledwie raz stanąłem na starcie Beskyd Tour a na etapówkę w Nowym Targu jeszcze ani razu nie dotarłem. Wcześniejsza część sezonu też nie była usłana różami. Po dobrze, jak na mnie przepracowanej zimie i obozie w Hiszpani byłem w dobrej dyspozycji w kwietniu, prawie 2 kilogramy więcej na wadze dało się odczuć podczas Pucharu Równicy gdzie mimo podobnej mocy jak rok temu pojechałem wolniej o 20 sekund. Następnie zaliczyłem solidny start w śląskiej edycji Rajdów dla Frajdy gdzie startując z 2 grupy dojechałem jako pierwszy i 17 open na metę. Był to solidny start po którym jednak było już tylko gorzej. Maj to walka ze zmęczeniem, brakiem czasu na trening i awariami sprzętu które wpłynęły na 3 słabe starty w zawodach. W Orłowej z cyklu Spac zostałem zdublowany i zdecydowałem się zejść z trasy po 8 na 10 rund, w Tarnowskich Górach po 7 kilometrach urwałem łańcuch uszkadzając przy okazji obręcz tylnego koła i ponownie zszedłem z trasy. Tydzień później podczas Żar Challenge strzeliła mi linka tylnej przerzutki co miało ogromny wpływ na mój czas na podjeździe pod Żar. Ujechałem się na wcześniejszych podjazdach i Żar poszedł mi po prostu słabo, gdy w kwietniu na Równicy miałem lepszy czas od kilku zawodników o ponad minutę, tyle samo teraz straciłem do nich. Ostatni start jaki udało mi się zaliczyć to Trinec – Loukca, zawody pod górę z cyklu Spac. Tutaj już całkowity bunt słabego organizmu ale udało się z tego wycisnąć wiele, z pierwszych 3 kilometrów nie mogę być zadowolony ale ostatnie 3 to już nieco lepsza jazda. Nie zmieściłem się w top 10 open, z czasem o minutę gorszym niż rok temu, nie zasłużyłem na to. Nagrodą pocieszenia było 3 miejsce w kategorii B. Moje wyniki na zawodach w tym roku to jest bardzo ciekawa sprawa. Albo łapałem podium w grupie lub kategorii wiekowej albo nie kończyłem zawodów, stałem się zawodnikiem zero – jedynkowym, albo nie walczę o nic i jestem tłem albo wskakuję na podium. Sposób w jaki udało się wskakiwać na podium zupełnie mnie nie satysfakcjonuje, wyżej cenię sobie szereg 4 miejsc na zawodach pod górę w 2022 roku niż te męczarnie jakie przeżywałem podczas podjazdów na Żar czy Loukcę.
Chciałbym dokończyć ten sezon w dobrej formie. Może być tak, że do września wydolność do mnie wróci a mogę być cieniem własnego cienia już do końca sezonu. Żadna z tych sytuacji mnie nie zaskoczy ani negatywnie ani pozytywnie. 2025 rok miał być moim ostatnim sezonem wyścigowym, planowałem zakończyć w dobrej formie, najwyżej będę starał się zbudować formę na Tatra Road Race 2026 gdy w tym roku organizm nie pozwoli już na harce.
Majowy Raport
Sobota, 31 maja 2025 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
| Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
| Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | ||||
Maj to wyjątkowo trudny dla mnie
miesiąc. Już od początku nic się nie układało, następnie informacje o
odwołanych zawodach i problemy z utrzymaniem reżimu treningowego, żywieniowego i
brak odpowiedniej regeneracji.
![]()
Nic nie wskazywało słabej wydolności organizmu, parametry utrzymywały się w normie i nie było dużych dziennych wahań. W pewnym momencie pojawiły się problemy z oddychaniem, momentami nie byłem w stanie wejść po schodach bez zadyszki.
Plan treningowy mimo, że mocno zredukowany udawało się realizować. Nawet najcięższe jednostki wychodziły jak należy ale nieraz wyjeżdżałem się do cna nie zachowując żadnych rezerw sił i energii.
Ostatecznie z wielu startów w zawodach zrezygnowałem, tam gdzie udało mi się wystartować albo nie byłem w stanie ukończyć zawodów albo spisałem się znacznie poniżej możliwości i oczekiwań. Potencjał na dobre starty i wyniki wciąż jest spory ale w tym roku za dużo czynników zewnętrznych decyduje o tym, że nie jestem w stanie całkowicie go uwolnić.
Sporo defektów sprzętowych wynikało z braku czasu i zaniedbań które z tego powodu się pojawiły.
W czerwcu liczę na przełamanie, na tapecie sporo ciekawych i wymagających wyścigów – sielsia bike w Wiśle, Beskyd Tour czy Loukca.
Nic nie wskazywało słabej wydolności organizmu, parametry utrzymywały się w normie i nie było dużych dziennych wahań. W pewnym momencie pojawiły się problemy z oddychaniem, momentami nie byłem w stanie wejść po schodach bez zadyszki.
Plan treningowy mimo, że mocno zredukowany udawało się realizować. Nawet najcięższe jednostki wychodziły jak należy ale nieraz wyjeżdżałem się do cna nie zachowując żadnych rezerw sił i energii.
Ostatecznie z wielu startów w zawodach zrezygnowałem, tam gdzie udało mi się wystartować albo nie byłem w stanie ukończyć zawodów albo spisałem się znacznie poniżej możliwości i oczekiwań. Potencjał na dobre starty i wyniki wciąż jest spory ale w tym roku za dużo czynników zewnętrznych decyduje o tym, że nie jestem w stanie całkowicie go uwolnić.
Sporo defektów sprzętowych wynikało z braku czasu i zaniedbań które z tego powodu się pojawiły.
W czerwcu liczę na przełamanie, na tapecie sporo ciekawych i wymagających wyścigów – sielsia bike w Wiśle, Beskyd Tour czy Loukca.
Kwietniowy raport
Środa, 30 kwietnia 2025 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
| Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
| Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | ||||
Kwiecień okazał się dla mnie bardzo wymagającym okresem czasu. Skupiałem
się na pracy i brakowało czasu na różne sprawy co owocowało przede wszystkim małą
ilością snu i brakiem odpowiedniej regeneracji.

Mimo próby zrzucenia choćby odrobiny wagi nie udało się tego zrobić. Wartości parametrów jednak były dosyć stabilne co w zupełności można uznać za dobry znak.
Wiele razy miałem problemy ze snem, nie zawsze miałem na to wpływ i nie ma raczej możliwości, że nie miało to wpływu na moje samopoczucie i zdrowie.
Treningowo był to niezły miesiąc. Trenowałem regularnie, w poszczególnych tygodniach dokładałem TSS i podczas treningów skupiłem się zarówno na bazie tlenowej, wysiłkach około progowych jak i nielubianych przeze mnie powtórzeń na VO2Max. Trening był odpowiednio zbilansowany i w tym aspekcie zrobiłem progres.
W kwietniu udało mi się dwukrotnie wystartować w zawodach, na początek Uphill Równica gdzie pokazałem się z bardzo dobrej strony i nawiązałem do najlepszych startów z poprzednich lat. Później wystartowałem w Rajdzie dla Frajdy w Zawierciu gdzie sprawdziłem się na pagórkowatej trasie i po raz kolejny zaskoczyłem sam siebie, przez ponad 3 godziny trzymałem równą i wysoką moc a nawet byłem w stanie dołożyć do pieca w końcówce. Wszelkie długie wysiłki startowe w poprzednich latach kończyły się w 90 % przypadków bombą głodową i człapaniem do mety. Wynik spadł na dalszy plan gdyż nie walczyłem o jak najlepsze miejsce decydując się na start w 2 grupie startowej z której ostatecznie miałem najlepszy czas ale nie miało to znaczenia. Najważniejsze, że z tych startów czerpałem frajdę, cyferki traktowałem z przymrużeniem oka i uważam, że w mojej sytuacji jest to jedyny słuszny wybór, może gdybym miał więcej czasu i nic bardziej ciekawego do roboty to traktowałbym to poważnie i był skupiony tylko na cyferkach i zwracał uwagę na wyniki, zapominając o tym co tak naprawdę w tym sporcie jest ważne – frajdzie.
W maju zamierzam dalej pracować nad formą startową i kilka razy sprawdzić nogę na zawodach. Nie planuję konkretnych startów i jedyny niemal pewniak na ten miesiąc to Żar Challenge zaplanowany na 31 maja, start dla mnie ważny bo na podjeździe pod Żar mam zamiar sprawdzi ile wynosi obecnie moje FTP.

Mimo próby zrzucenia choćby odrobiny wagi nie udało się tego zrobić. Wartości parametrów jednak były dosyć stabilne co w zupełności można uznać za dobry znak.
Wiele razy miałem problemy ze snem, nie zawsze miałem na to wpływ i nie ma raczej możliwości, że nie miało to wpływu na moje samopoczucie i zdrowie.
Treningowo był to niezły miesiąc. Trenowałem regularnie, w poszczególnych tygodniach dokładałem TSS i podczas treningów skupiłem się zarówno na bazie tlenowej, wysiłkach około progowych jak i nielubianych przeze mnie powtórzeń na VO2Max. Trening był odpowiednio zbilansowany i w tym aspekcie zrobiłem progres.
W kwietniu udało mi się dwukrotnie wystartować w zawodach, na początek Uphill Równica gdzie pokazałem się z bardzo dobrej strony i nawiązałem do najlepszych startów z poprzednich lat. Później wystartowałem w Rajdzie dla Frajdy w Zawierciu gdzie sprawdziłem się na pagórkowatej trasie i po raz kolejny zaskoczyłem sam siebie, przez ponad 3 godziny trzymałem równą i wysoką moc a nawet byłem w stanie dołożyć do pieca w końcówce. Wszelkie długie wysiłki startowe w poprzednich latach kończyły się w 90 % przypadków bombą głodową i człapaniem do mety. Wynik spadł na dalszy plan gdyż nie walczyłem o jak najlepsze miejsce decydując się na start w 2 grupie startowej z której ostatecznie miałem najlepszy czas ale nie miało to znaczenia. Najważniejsze, że z tych startów czerpałem frajdę, cyferki traktowałem z przymrużeniem oka i uważam, że w mojej sytuacji jest to jedyny słuszny wybór, może gdybym miał więcej czasu i nic bardziej ciekawego do roboty to traktowałbym to poważnie i był skupiony tylko na cyferkach i zwracał uwagę na wyniki, zapominając o tym co tak naprawdę w tym sporcie jest ważne – frajdzie.
W maju zamierzam dalej pracować nad formą startową i kilka razy sprawdzić nogę na zawodach. Nie planuję konkretnych startów i jedyny niemal pewniak na ten miesiąc to Żar Challenge zaplanowany na 31 maja, start dla mnie ważny bo na podjeździe pod Żar mam zamiar sprawdzi ile wynosi obecnie moje FTP.
Marcowy raport
Poniedziałek, 31 marca 2025 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
| Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
| Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | ||||
Marzec dla mnie był wyjątkowo intensywnym pod każdym względem miesiącem. Brakowało czasu na ogarnięcie wszystkich spraw i z kilku rzeczy musiałem po prostu zrezygnować. Mimo wszystko starałem się pilnować takich czynników jak: waga, zawartość tłuszczu, długość snu, ilość i pory posiłków oraz pilnować regeneracji z czym jednak nieraz był problem .

Pogodziłem się z faktem, że 66 kilogramów to jest optymalna w tym momencie waga, przybrałem około 3 kilogramy masy mięśniowej i dobrze mi z tym ponieważ organizm pracuje wydajniej i mniej się męczy.
Tydzień urlopu i wyjazdu do Hiszpani ,miały wpływ na średnią długość snu i ilość kroków w ciągu dnia.
Treningowo był to jednak bardzo intensywny miesiąc. Niemal połowę TSS uzyskałem przez pierwsze 8 dni miesiąca w Hiszpanii a następnie miałem 2 dobre i odpowiednio zbilansowane tygodnie co pozwoliło osiągnąć najwyższą ilość TSS w ciągu miesiąca od 5 lat.
Stawiając na ogólnorozwojowy trening i szeroko rozumianą bazę tlenową na treningach osiągnąłem solidny poziom na którym mogę budować wyższe strefy i formę startową.
W kwietniu zaczynam już starty w zawodach na dzień dobry Uphill Równica gdzie zwykle wykręcam świetne rezultaty a później decyzje kolejnych startach będę podejmował na bieżąco.
Na dzień dzisiejszy jestem w miejscu w jakim chciałem być i idę we właściwym kierunku. Czasu i uwagi na sport mogę poświęcać znacznie mniej ale nie oznacza to tego, że będę przez to słabszy.

Pogodziłem się z faktem, że 66 kilogramów to jest optymalna w tym momencie waga, przybrałem około 3 kilogramy masy mięśniowej i dobrze mi z tym ponieważ organizm pracuje wydajniej i mniej się męczy.
Tydzień urlopu i wyjazdu do Hiszpani ,miały wpływ na średnią długość snu i ilość kroków w ciągu dnia.
Treningowo był to jednak bardzo intensywny miesiąc. Niemal połowę TSS uzyskałem przez pierwsze 8 dni miesiąca w Hiszpanii a następnie miałem 2 dobre i odpowiednio zbilansowane tygodnie co pozwoliło osiągnąć najwyższą ilość TSS w ciągu miesiąca od 5 lat.
Stawiając na ogólnorozwojowy trening i szeroko rozumianą bazę tlenową na treningach osiągnąłem solidny poziom na którym mogę budować wyższe strefy i formę startową.
W kwietniu zaczynam już starty w zawodach na dzień dobry Uphill Równica gdzie zwykle wykręcam świetne rezultaty a później decyzje kolejnych startach będę podejmował na bieżąco.
Na dzień dzisiejszy jestem w miejscu w jakim chciałem być i idę we właściwym kierunku. Czasu i uwagi na sport mogę poświęcać znacznie mniej ale nie oznacza to tego, że będę przez to słabszy.
Lutowy raport
Piątek, 28 lutego 2025 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
| Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
| Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | ||||
Luty w tym roku był dla mnie bardzo
wymagającym czasem. Na treningach pracowałem nad tym co przyda mi się podczas jazdy
w Calpe. Skupiałem się nad ogólnorozwojówką i technice ćwiczeń siłowych aby
wzmocnić mięsnie całego ciała. Na trenażerze zrealizowałem 13 mniej lub
bardziej wymagających treningów, od bazy przez powtórzenia siłowe, tempówki po imitacje
podjazdów. Z większości byłem zadowolony, podobnie jak z cyferek:

Waga jak była stabilna w styczniu, tak utrzymywała się w lutym, podobnie inne parametry jak ciśnienia, saturacja czy tętno spoczynkowe. Ze snem i regeneracją bywało bardzo różnie ale to już zależało w szczególności od ilości pracy której jednak było bardzo dużo.
Niewiele więcej TSS się uzbierało, przy podobnej ilości godzin treningowych. Intensywność treningów była jednak nieco bardziej zróżnicowana niż wcześniej.
W Marcu już roweru będzie znacznie więcej. Na dzień dobry tydzień w Calpe a później już treningi tlenowe na szosie i różne ćwiczenia treningowe podporządkowane już pod pierwsze starty w zawodach.

Waga jak była stabilna w styczniu, tak utrzymywała się w lutym, podobnie inne parametry jak ciśnienia, saturacja czy tętno spoczynkowe. Ze snem i regeneracją bywało bardzo różnie ale to już zależało w szczególności od ilości pracy której jednak było bardzo dużo.
Niewiele więcej TSS się uzbierało, przy podobnej ilości godzin treningowych. Intensywność treningów była jednak nieco bardziej zróżnicowana niż wcześniej.
W Marcu już roweru będzie znacznie więcej. Na dzień dobry tydzień w Calpe a później już treningi tlenowe na szosie i różne ćwiczenia treningowe podporządkowane już pod pierwsze starty w zawodach.
Styczniowy raport
Piątek, 31 stycznia 2025 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
| Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
| Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | ||||
Styczeń okazał się dla
mnie bardzo wymagający. Powrót do pracy, problemy ze snem, mała ilość czasu na
trening, regenerację i totalna zmiana rytmu dobowego. Mieszanka tego typu czynników
nie mogła wpłynąć pozytywnie na wydolność organizmu. Część parametrów jednak ni
odbiegała od grudniowych wartości:
Walka z wagą trwa nadal, mimo wysiłków nie da się jej zbić i chyba trzeba skupić się na razie na wzroście mocy. Mimo tego, że trenowałem mniej niż w grudniu, ilość TSS wyszła lepsza niż w poprzednim miesiącu.
Z pracy jaką wykonałem w styczniu mogę być zadowolony. Utrzymywałem zdrowy balans między wysiłkiem a regeneracją. Co jakiś czas zdrowie daje o sobie znać, pojawia się ból w różnych częściach ciała ale szybko znika i nie trwa dłużej niż kilka dni.
Podczas treningów skupiałem się na ogólnym rozwoju i wzmocnieniu mięśni górnych partii ciała a podczas treningów rowerowych oczywiści poza bazą tlenową pracowałem nad strefami 5 – 7 i po kilku treningach nie mogę jeszcze powiedzieć czy coś dały. Testy mocy po 8 tygodniach regularności w treningach dały naprawdę niezłe rezultaty. Różnica w FTP między Map Testem a próbą 20 minutową wyszła na poziomie 1-2 Watów na plus co biorąc pod uwagę fakt, że nie pracowałem w ogóle nad FTP jest zjawiskiem normalnym.
W lutym zamierzam dalej pracować nad ogólną siłą jak i budować już podstawę pod treningi na podjazdach, zaczynając pod strefy 3 po 4 a także wzmocnić siłę nóg która gdzieś w ostatnich miesiącach uleciała. W Marcu już głównie baza tlenowa, część w Hiszpani, część na trenażerze a część po polskich drogach.
Grudniowy raport
Wtorek, 31 grudnia 2024 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
| Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
| Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | ||||
Grudzień zwykle jest dla mnie miesiącem
podsumowań, przemyśleń i snucia planów na kolejny rok. Tym razem miałem więcej czasu
na tego typu rozważania ale jakoś szczególnie nie byłem zmotywowany aby dokładniej
podsumowywać minione 12 miesięcy ani snuć ambitne plany na kolejny rok. Był to
przede wszystkim czas poświęcony m.in. na trening ogólnorozwojowy a także mentalny
i odpoczynek którego przez większość roku brakowało. Dane o wszelkiego typu
parametrach były bardzo zmienne, pod tym względem był to najbardziej chimeryczny
miesiąc w całym roku.

Zaczynając od wagi. Początkowo się pilnowałem aby nie jeść za dużo i utrzymywać założoną wagę, niestety wielokrotnie podczas treningów brakowało mi energii i dopiero po świętach gdy na wadze przybyło 1,5 kilograma nie ma z tym problemu. Po świętach wróciłem do sprawdzonych wcześniej schematów żywieniowych, waga powoli idzie w dół ale uczucia braku energii już nie ma. Pozostałe parametry nie były tak wahliwe jak waga, ale zmieniały się częściej niż w poprzednich miesiącach.
Treningowo był to bardzo dobry miesiąc. Przez 5 tygodni pracowałem nad bazą pod treningi siłowe z ciężarami do których przystąpiłem już w końcówce grudnia, o tydzień wcześniej niż zakładałem. Na rowerze za dużo nie jeździłem ale według planu dopiero od połowy stycznia treningi rowerowe mają ruszyć pełną parą. Zachowałem zdrowy balans między czasem spędzanym na powietrzu, w pomieszczeniu, na odpoczynku, na treningu oraz innych aspektach życia. Wypracowałem dobre schematy i nawyki które powinny procentować w sezonie. Na teście FTP uzyskałem znacznie lepszy wynik niż zakładałem a ogólny progres w sprawności, ruchliwości i wydolności podczas treningów zaskoczył mnie bardzo pozytywnie.
W styczniu zamierzam dalej pracować nad wydolnością i wprowadzić kilka nowych ćwiczeń ogólnorozwojowych i pozwalających lepiej skupić się na postawionych przed sobą zadaniach. O ile nie skupianie się na wyniku podczas zawodów zdawało egzamin w 2024 roku o tyle podczas treningów nie zawsze byłem w stanie w 100 % się skoncentrować na tym co mam do wykonania. Mimo doświadczenia treningowego wciąż szukam rezerw i staram się je wykorzystywać. Obrana ścieżka na razie prowadzi mnie tam dokąd zmierzam a co będzie dalej,

Zaczynając od wagi. Początkowo się pilnowałem aby nie jeść za dużo i utrzymywać założoną wagę, niestety wielokrotnie podczas treningów brakowało mi energii i dopiero po świętach gdy na wadze przybyło 1,5 kilograma nie ma z tym problemu. Po świętach wróciłem do sprawdzonych wcześniej schematów żywieniowych, waga powoli idzie w dół ale uczucia braku energii już nie ma. Pozostałe parametry nie były tak wahliwe jak waga, ale zmieniały się częściej niż w poprzednich miesiącach.
Treningowo był to bardzo dobry miesiąc. Przez 5 tygodni pracowałem nad bazą pod treningi siłowe z ciężarami do których przystąpiłem już w końcówce grudnia, o tydzień wcześniej niż zakładałem. Na rowerze za dużo nie jeździłem ale według planu dopiero od połowy stycznia treningi rowerowe mają ruszyć pełną parą. Zachowałem zdrowy balans między czasem spędzanym na powietrzu, w pomieszczeniu, na odpoczynku, na treningu oraz innych aspektach życia. Wypracowałem dobre schematy i nawyki które powinny procentować w sezonie. Na teście FTP uzyskałem znacznie lepszy wynik niż zakładałem a ogólny progres w sprawności, ruchliwości i wydolności podczas treningów zaskoczył mnie bardzo pozytywnie.
W styczniu zamierzam dalej pracować nad wydolnością i wprowadzić kilka nowych ćwiczeń ogólnorozwojowych i pozwalających lepiej skupić się na postawionych przed sobą zadaniach. O ile nie skupianie się na wyniku podczas zawodów zdawało egzamin w 2024 roku o tyle podczas treningów nie zawsze byłem w stanie w 100 % się skoncentrować na tym co mam do wykonania. Mimo doświadczenia treningowego wciąż szukam rezerw i staram się je wykorzystywać. Obrana ścieżka na razie prowadzi mnie tam dokąd zmierzam a co będzie dalej,







