Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Podsumowanie Miesiąca

Dystans całkowity:b.d.
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:0
Średnio na aktywność:0.00 km
Więcej statystyk

Czerwcowy raport

Poniedziałek, 30 czerwca 2025 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: min/km:
Pr. maks.: Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m
Czerwiec miał być dla mnie miesiącem przełamania i tak się niestety nie stało. Był to najgorszy pod wieloma względami miesiąc w tym roku a biorąc pod uwagę okoliczności nawet najgorszy od kilku lat.

Zaczynając od parametrów ciała które monitoruję każdego dnia. 10 czerwca zauważyłem nagły wzrost masy ciała o ponad kilogram. Już mnie to poważnie zastanowiło, ważyłem się kilka razy i wartości wychodziły podobne, z dokładnością do 100 gram, kolejnego dnia to samo. Ciśnienie i saturacja były w ogólnie przyjętej normie. Skoki tętna spoczynkowego zdarzały się już wcześniej i w moim przypadku to nie jest żaden wyznacznik.
Wydolność na rowerze spadała stopniowo już od maja, tłumaczyłem to sobie jedynie zmęczeniem spowodowanym pracą po 10 – 12 godzin dziennie i brakiem odpowiedniej ilości i jakości treningów a także problemami z regeneracją. Po 15 czerwca ograniczyłem ilość godzin spędzanych w pracy ale to okazało się zbyt późnym posunięciem bo organizm już wtedy buntował się mimo tego, że więcej czasu poświęciłem na regenerację. 21 czerwca obudziłem się z silnym bólem brzucha co już zwiastowało problemy zdrowotne, bałem się najgorszego – powtórki z 2018 roku gdy podobny atak bólu skoczył się dla mnie 3 tygodniami w szpitalu i faszerowaniem antybiotykami i kroplówkami co skutecznie spustoszyło mój organizm, nie tylko z infekcji bakteryjnej ale całej mocy nad którą pracowałem wcześniej kilka lat. Niestety scenariusz okazał się podobny ale tym razem, nie tak poważny w skutkach.
22 czerwca wylądowałem w szpitalu na oddziale urologii, na początek była to obserwacja, następnie przygotowanie do zabiegu URS i czekanie na operację. Gdy 27 czerwca w końcu zostałem operowany i 28 czerwca puszczono mnie do domu okazało się, że mój stan jest tylko odrobinę lepszy niż te 7 lat temu. Wtedy do siebie dochodziłem kilka miesięcy, teraz liczę, ze ten proces będzie trwał krócej. Pierwsze dni w domu to czas na odpoczynek i regenerację sił, po kroplówkach i antybiotykach często łapały mnie skurcze i dopiero po kilku dniach przyjmowania witamin i elektrolitów pozbyłem się tego problemu. Nogi niestety są wyssane z mocy i czuję się jak zupełnie początkujący sportowiec próbujący budować wydolność organizmu od zera. Moim dużym sukcesem w tej sytuacji jest fakt, że mimo wsparcia tylko garstki osób znajduję w sobie motywację do pracy nad powrotem wydolności organizmu i zaakceptowałem fakt, że jestem teraz cienki jak papier i szybko się męczę.
Zupełnie nie tak wyobrażałem sobie ten sezon i jego pierwszą połowę. Planowałem zakończyć połowę sezonu startami w Beskyd Tour i Nowy Targ Road Challenge i po raz kolejny się nie udało. Mimo wielu prób dotychczas zaledwie raz stanąłem na starcie Beskyd Tour a na etapówkę w Nowym Targu jeszcze ani razu nie dotarłem. Wcześniejsza część sezonu też nie była usłana różami. Po dobrze, jak na mnie przepracowanej zimie i obozie w Hiszpani byłem w dobrej dyspozycji w kwietniu, prawie 2 kilogramy więcej na wadze dało się odczuć podczas Pucharu Równicy gdzie mimo podobnej mocy jak rok temu pojechałem wolniej o 20 sekund. Następnie zaliczyłem solidny start w śląskiej edycji Rajdów dla Frajdy gdzie startując z 2 grupy dojechałem jako pierwszy i 17 open na metę. Był to solidny start po którym jednak było już tylko gorzej. Maj to walka ze zmęczeniem, brakiem czasu na trening i awariami sprzętu które wpłynęły na 3 słabe starty w zawodach. W Orłowej z cyklu Spac zostałem zdublowany i zdecydowałem się zejść z trasy po 8 na 10 rund, w Tarnowskich Górach po 7 kilometrach urwałem łańcuch uszkadzając przy okazji obręcz tylnego koła i ponownie zszedłem z trasy. Tydzień później podczas Żar Challenge strzeliła mi linka tylnej przerzutki co miało ogromny wpływ na mój czas na podjeździe pod Żar. Ujechałem się na wcześniejszych podjazdach i Żar poszedł mi po prostu słabo, gdy w kwietniu na Równicy miałem lepszy czas od kilku zawodników o ponad minutę, tyle samo teraz straciłem do nich. Ostatni start jaki udało mi się zaliczyć to Trinec – Loukca, zawody pod górę z cyklu Spac. Tutaj już całkowity bunt słabego organizmu ale udało się z tego wycisnąć wiele, z pierwszych 3 kilometrów nie mogę być zadowolony ale ostatnie 3 to już nieco lepsza jazda. Nie zmieściłem się w top 10 open, z czasem o minutę gorszym niż rok temu, nie zasłużyłem na to. Nagrodą pocieszenia było 3 miejsce w kategorii B. Moje wyniki na zawodach w tym roku to jest bardzo ciekawa sprawa. Albo łapałem podium w grupie lub kategorii wiekowej albo nie kończyłem zawodów, stałem się zawodnikiem zero – jedynkowym, albo nie walczę o nic i jestem tłem albo wskakuję na podium. Sposób w jaki udało się wskakiwać na podium zupełnie mnie nie satysfakcjonuje, wyżej cenię sobie szereg 4 miejsc na zawodach pod górę w 2022 roku niż te męczarnie jakie przeżywałem podczas podjazdów na Żar czy Loukcę.
Chciałbym dokończyć ten sezon w dobrej formie. Może być tak, że do września wydolność do mnie wróci a mogę być cieniem własnego cienia już do końca sezonu. Żadna z tych sytuacji mnie nie zaskoczy ani negatywnie ani pozytywnie. 2025 rok miał być moim ostatnim sezonem wyścigowym, planowałem zakończyć w dobrej formie, najwyżej będę starał się zbudować formę na Tatra Road Race 2026 gdy w tym roku organizm nie pozwoli już na harce.

Majowy Raport

Sobota, 31 maja 2025 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: min/km:
Pr. maks.: Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m
Maj to wyjątkowo trudny dla mnie miesiąc. Już od początku nic się nie układało, następnie informacje o odwołanych zawodach i problemy z utrzymaniem reżimu treningowego, żywieniowego i brak odpowiedniej regeneracji.

Nic nie wskazywało słabej wydolności organizmu, parametry utrzymywały się w normie i nie było dużych dziennych wahań. W pewnym momencie pojawiły się problemy z oddychaniem, momentami nie byłem w stanie wejść po schodach bez zadyszki.
Plan treningowy mimo, że mocno zredukowany udawało się realizować. Nawet najcięższe jednostki wychodziły jak należy ale nieraz wyjeżdżałem się do cna nie zachowując żadnych rezerw sił i energii.
Ostatecznie z wielu startów w zawodach zrezygnowałem, tam gdzie udało mi się wystartować albo nie byłem w stanie ukończyć zawodów albo spisałem się znacznie poniżej możliwości i oczekiwań. Potencjał na dobre starty i wyniki wciąż jest spory ale w tym roku za dużo czynników zewnętrznych decyduje o tym, że nie jestem w stanie całkowicie go uwolnić.
Sporo defektów sprzętowych wynikało z braku czasu i zaniedbań które z tego powodu się pojawiły. 
W czerwcu liczę na przełamanie, na tapecie sporo ciekawych i wymagających wyścigów – sielsia bike w Wiśle, Beskyd Tour czy Loukca.

Kwietniowy raport

Środa, 30 kwietnia 2025 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: min/km:
Pr. maks.: Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m
Kwiecień okazał się dla mnie bardzo wymagającym okresem czasu. Skupiałem się na pracy i brakowało czasu na różne sprawy co owocowało przede wszystkim małą ilością snu i brakiem odpowiedniej regeneracji.

Mimo próby zrzucenia choćby odrobiny wagi nie udało się tego zrobić. Wartości parametrów jednak były dosyć stabilne co w zupełności można uznać za dobry znak.
Wiele razy miałem problemy ze snem, nie zawsze miałem na to wpływ i nie ma raczej możliwości, że nie miało to wpływu na moje samopoczucie i zdrowie.
Treningowo był to niezły miesiąc. Trenowałem regularnie, w poszczególnych tygodniach dokładałem TSS i podczas treningów skupiłem się zarówno na bazie tlenowej, wysiłkach około progowych jak i nielubianych przeze mnie powtórzeń na VO2Max. Trening był odpowiednio zbilansowany i w tym aspekcie zrobiłem progres.
W kwietniu udało mi się dwukrotnie wystartować w zawodach, na początek Uphill Równica gdzie pokazałem się z bardzo dobrej strony i nawiązałem do najlepszych startów z poprzednich lat. Później wystartowałem w Rajdzie dla Frajdy w Zawierciu gdzie sprawdziłem się na pagórkowatej trasie i po raz kolejny zaskoczyłem sam siebie, przez ponad 3 godziny trzymałem równą i wysoką moc a nawet byłem w stanie dołożyć do pieca w końcówce. Wszelkie długie wysiłki startowe w poprzednich latach kończyły się w 90 % przypadków bombą głodową i człapaniem do mety. Wynik spadł na dalszy plan gdyż nie walczyłem o jak najlepsze miejsce decydując się na start w 2 grupie startowej z której ostatecznie miałem najlepszy czas ale nie miało to znaczenia. Najważniejsze, że z tych startów czerpałem frajdę, cyferki traktowałem z przymrużeniem oka i uważam, że w mojej sytuacji jest to jedyny słuszny wybór, może gdybym miał więcej czasu i nic bardziej ciekawego do roboty to traktowałbym to poważnie i był skupiony tylko na cyferkach i zwracał uwagę na wyniki, zapominając o tym co tak naprawdę w tym sporcie jest ważne – frajdzie.
W maju zamierzam dalej pracować nad formą startową i kilka razy sprawdzić nogę na zawodach. Nie planuję konkretnych startów i jedyny niemal pewniak na ten miesiąc to Żar Challenge zaplanowany na 31 maja, start dla mnie ważny bo na podjeździe pod Żar mam zamiar sprawdzi ile wynosi obecnie moje FTP.

Marcowy raport

Poniedziałek, 31 marca 2025 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: min/km:
Pr. maks.: Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m
Marzec dla mnie był wyjątkowo intensywnym pod każdym względem miesiącem. Brakowało czasu na ogarnięcie wszystkich spraw i z kilku rzeczy musiałem po prostu zrezygnować. Mimo wszystko starałem się pilnować takich czynników jak: waga, zawartość tłuszczu, długość snu, ilość i pory posiłków oraz pilnować regeneracji z czym jednak nieraz był problem .

Pogodziłem się z faktem, że 66 kilogramów to jest optymalna w tym momencie waga, przybrałem około 3 kilogramy masy mięśniowej i dobrze mi z tym ponieważ organizm pracuje wydajniej i mniej się męczy.
Tydzień urlopu i wyjazdu do Hiszpani ,miały wpływ na średnią długość snu i ilość kroków w ciągu dnia.
Treningowo był to jednak bardzo intensywny miesiąc. Niemal połowę TSS uzyskałem przez pierwsze 8 dni miesiąca w Hiszpanii a następnie miałem 2 dobre i odpowiednio zbilansowane tygodnie co pozwoliło osiągnąć najwyższą ilość TSS w ciągu miesiąca od 5 lat.
Stawiając na ogólnorozwojowy trening i szeroko rozumianą bazę tlenową na treningach osiągnąłem solidny poziom na którym mogę budować wyższe strefy i formę startową.
W kwietniu zaczynam już starty w zawodach na dzień dobry Uphill Równica gdzie zwykle wykręcam świetne rezultaty a później decyzje kolejnych startach będę podejmował na bieżąco.
Na dzień dzisiejszy jestem w miejscu w jakim chciałem być i idę we właściwym kierunku. Czasu i uwagi na sport mogę poświęcać znacznie mniej ale nie oznacza to tego, że będę przez to słabszy.

Lutowy raport

Piątek, 28 lutego 2025 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: min/km:
Pr. maks.: Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m
Luty w tym roku był dla mnie bardzo wymagającym czasem. Na treningach pracowałem nad tym co przyda mi się podczas jazdy w Calpe. Skupiałem się nad ogólnorozwojówką i technice ćwiczeń siłowych aby wzmocnić mięsnie całego ciała. Na trenażerze zrealizowałem 13 mniej lub bardziej wymagających treningów, od bazy przez powtórzenia siłowe, tempówki po imitacje podjazdów. Z większości byłem zadowolony, podobnie jak z cyferek:

Waga jak była stabilna w styczniu, tak utrzymywała się w lutym, podobnie inne parametry jak ciśnienia, saturacja czy tętno spoczynkowe. Ze snem i regeneracją bywało bardzo różnie ale to już zależało w szczególności od ilości pracy której jednak było bardzo dużo.
Niewiele więcej TSS się uzbierało, przy podobnej ilości godzin treningowych. Intensywność treningów była jednak nieco bardziej zróżnicowana niż wcześniej.
W Marcu już roweru będzie znacznie więcej. Na dzień dobry tydzień w Calpe a później już treningi tlenowe na szosie i różne ćwiczenia treningowe podporządkowane już pod pierwsze starty w zawodach.

Styczniowy raport

Piątek, 31 stycznia 2025 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: min/km:
Pr. maks.: Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m
Styczeń okazał się dla mnie bardzo wymagający. Powrót do pracy, problemy ze snem, mała ilość czasu na trening, regenerację i totalna zmiana rytmu dobowego. Mieszanka tego typu czynników nie mogła wpłynąć pozytywnie na wydolność organizmu. Część parametrów jednak ni odbiegała od grudniowych wartości:

Walka z wagą trwa nadal, mimo wysiłków nie da się jej zbić i chyba trzeba skupić się na razie na wzroście mocy. Mimo tego, że trenowałem mniej niż w grudniu, ilość TSS wyszła lepsza niż w poprzednim miesiącu.
Z pracy jaką wykonałem w styczniu mogę być zadowolony. Utrzymywałem zdrowy balans między wysiłkiem a regeneracją. Co jakiś czas zdrowie daje o sobie znać, pojawia się ból w różnych częściach ciała ale szybko znika i nie trwa dłużej niż kilka dni.
Podczas treningów skupiałem się na ogólnym rozwoju i wzmocnieniu mięśni górnych partii ciała a podczas treningów rowerowych oczywiści poza bazą tlenową pracowałem nad strefami 5 – 7 i po kilku treningach nie mogę jeszcze powiedzieć czy coś dały. Testy mocy po 8 tygodniach regularności w treningach dały naprawdę niezłe rezultaty. Różnica w FTP między Map Testem a próbą 20 minutową wyszła na poziomie 1-2 Watów na plus co biorąc pod uwagę fakt, że nie pracowałem w ogóle nad FTP jest zjawiskiem normalnym.
W lutym zamierzam dalej pracować nad ogólną siłą jak i budować już podstawę pod treningi na podjazdach, zaczynając pod strefy 3 po 4 a także wzmocnić siłę nóg która gdzieś w ostatnich miesiącach uleciała. W Marcu już głównie baza tlenowa, część w Hiszpani, część na trenażerze a część po polskich drogach.

Grudniowy raport

Wtorek, 31 grudnia 2024 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: min/km:
Pr. maks.: Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m
Grudzień zwykle jest dla mnie miesiącem podsumowań, przemyśleń i snucia planów na kolejny rok. Tym razem miałem więcej czasu na tego typu rozważania ale jakoś szczególnie nie byłem zmotywowany aby dokładniej podsumowywać minione 12 miesięcy ani snuć ambitne plany na kolejny rok. Był to przede wszystkim czas poświęcony m.in. na trening ogólnorozwojowy a także mentalny i odpoczynek którego przez większość roku brakowało. Dane o wszelkiego typu parametrach były bardzo zmienne, pod tym względem był to najbardziej chimeryczny miesiąc w całym roku.

Zaczynając od wagi. Początkowo się pilnowałem aby nie jeść za dużo i utrzymywać założoną wagę, niestety wielokrotnie podczas treningów brakowało mi energii i dopiero po świętach gdy na wadze przybyło 1,5 kilograma nie ma z tym problemu. Po świętach wróciłem do sprawdzonych wcześniej schematów żywieniowych, waga powoli idzie w dół ale uczucia braku energii już nie ma. Pozostałe parametry nie były tak wahliwe jak waga, ale zmieniały się częściej niż w poprzednich miesiącach.
Treningowo był to bardzo dobry miesiąc. Przez 5 tygodni pracowałem nad bazą pod treningi siłowe z ciężarami do których przystąpiłem już w końcówce grudnia, o tydzień wcześniej niż zakładałem. Na rowerze za dużo nie jeździłem ale według planu dopiero od połowy stycznia treningi rowerowe mają ruszyć pełną parą. Zachowałem zdrowy balans między czasem spędzanym na powietrzu, w pomieszczeniu, na odpoczynku, na treningu oraz innych aspektach życia. Wypracowałem dobre schematy i nawyki które powinny procentować w sezonie. Na teście FTP uzyskałem znacznie lepszy wynik niż zakładałem a ogólny progres w sprawności, ruchliwości i wydolności podczas treningów zaskoczył mnie bardzo pozytywnie.
W styczniu zamierzam dalej pracować nad wydolnością i wprowadzić kilka nowych ćwiczeń ogólnorozwojowych i pozwalających lepiej skupić się na postawionych przed sobą zadaniach. O ile nie skupianie się na wyniku podczas zawodów zdawało egzamin w 2024 roku o tyle podczas treningów nie zawsze byłem w stanie w 100 % się skoncentrować na tym co mam do wykonania. Mimo doświadczenia treningowego wciąż szukam rezerw i staram się je wykorzystywać. Obrana ścieżka na razie prowadzi mnie tam dokąd zmierzam a co będzie dalej,

Listopadowy raport

Sobota, 30 listopada 2024 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: min/km:
Pr. maks.: Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m
Listopad okazał się przełomowym miesiącem dla mnie. Kontynuując rehabilitację po zabiegu doszedłem do momentu w którym mój organizm znowu jest zdolny do treningów. Na razie nie daję z siebie 100 % ale najważniejsze, że ruszyłem z miejsca i regularnie pracuję nad sobą.

Przez ostatnie 4 tygodnie wszelkie parametry były bardzo stabilne. Waga nie wzrosła, skoków ciśnienia nie było, saturacja także na odpowiednim poziomie. Jedyne rezerwy jakie mógłbym znaleźć są w śnie. Niby spałem ponad 9 godzin średnio dziennie ale było to spanie na raty. Na palcach jednej ręki mógłbym policzyć noce gdy dane mi było spać bez przerwy. Przez ostatnie 4 tygodnie mogłem do tego przywyknąć i mimo takiego szarpanego, nieregularnego snu jestem w stanie być pełny energii w ciągu dnia.
Ostatni miesiąc był dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem. Zamiast pracy od której na razie odpoczywam musiałem nauczyć się łączyć dotychczasowe życie i obowiązki z nowymi które pojawiły się wraz z narodzinami córki. Ogólnie rzecz biorąc są to przyjemne doznania bo nie ma nic bardziej emocjonującego dla ojca jak spędzanie czasu z własnym dzieckiem. Dlatego nie mogę żyć tylko przeszłością i przyjemnościami i muszę dostosować plany treningowe i startowe do nowej rzeczywistości i stąd nie planuję startów na dystansach w następnym sezonie. Wyścigi do 3 godzin włącznie będą dla mnie wystarczającym celem i wyzwaniem.
Po przerwie w treningach powoli wdrażam coraz więcej ćwiczeń i aktywności. Zupełnie w ostatnim czasie zaniedbałem podstawy które są konieczne przed budową siły. Ćwiczenia ogólnorozwojowe i ukierunkowane na wzmocnienie górnych partii ciała są w moim przypadku kluczowe aby ruszyć z miejsca w kwestii tego co jest moją piętą achillesową czyli wydolności w strefach 6-7. Podczas treningów prezentuję przeciętny ale stabilny poziom. Na tym można zacząć budować wytrzymałość podczas treningów rowerowych i pracować nad wyższymi strefami. Zacząłem też jeździć w terenie i pracować nad techniką. Tam te podstawy nad którymi pracują mają największe znaczenie.
W listopadzie także znalazłem czas na serwis sprzętów. Basso dostał nowe opony, dętki, linki oraz klocki hamulcowe a w pozostałych nic na razie nie wymieniałem. Romet w zimie dostanie po dupie więc dopiero wiosną przejdzie gruntowny serwis, Giant niedawno został zmodernizowany i na razie chodzi jak złoto.
W grudniu czeka mnie już pierwszy sprawdzian nogi, ustalenie stref i optymalizacja planu treningowego pod kątem życia prywatnego oraz możliwości mojego organizmu. Wciąż będę się starał zachowywać odpowiedni balans między treningami na zewnątrz i w domu oraz oczywiście pilnować regeneracji.

Październikowy raport

Czwartek, 31 października 2024 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: min/km:
Pr. maks.: Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m
Październik był najważniejszym miesiącem w tym roku dla mnie. Nie z powodu ważnych zawodów sportowych czy wyzwań osobistych czy zawodowych. Był ważny z powodu zdrowia, musiałem poddać się operacji która ma wpłynąć na to, że znowu będę w stanie dawać z siebie 100 % możliwości, nie tylko podczas treningów i startów ale i w pracy.

Analiza danych zawsze jest dla mnie ważna, w tym momencie zeszła jednak na dalszy plan. Mimo tego, że nie zwracałem na dane większej uwagi, utrzymywałem wagę na zbliżonym poziomie a pozostałe parametry osiągały również stabilne, książkowe wartości.
Po wyjeździe treningowo – krajoznawczym w Alpy Julijskie znowu złapałem potrzebną świeżość, nie było okazji sprawdzić się już w zawodach ale kilka razy sprawdziłem nogę na podjazdach i dołożyłem kolejne rekordowe wyniki m.in. na flagowym dla mnie podjeździe pod Równicę gdzie w końcu, po 17 latach od pierwszego wjazdu złamałem granicę 15 minut. To właśnie ten podjazdu uświadomił mi, że drzemie we mnie potencjał bo już w 3 wjeździe, w 2007 roku mając 15 lat wjechałem poniżej 20 minut, ciemna strona tego pamiętnego wjazdu na Równicę jest taka, że zaliczyłem fatalnie wyglądający upadek na zjeździe i nigdy nie byłem w stanie zjeżdżać tak dobrze jak podjeżdżam. Kończyłem ten sezon z dobrą nogą i spokojną głową która pozwala teraz spokojnie przechodzić proces rehabilitacji po zabiegu.
Po zabiegu kilka dni spędziłem w łóżku, niewiele się ruszając a następnie stopniowo zwiększałem aktywność w ciągu dnia. Po 2 tygodniach, po zdjęciu szwów zacząłem pracować nad ruchliwością mięśni, stawów, ścięgien, odciążając jednocześnie mięśnie brzucha i okolice operowanej przepukliny brzusznej. Z każdym dniem obserwuję delikatny progres. Po 22 dniach od zabiegu pierwszy raz wsiadłem na trenażer, chociaż mogłem to uczynić już tydzień szybciej. Miałem jednak obawy i wolałem się trochę rozruszać przed powrotem do znanej mi bardzo dobrze dyscypliny sportu.
Przez najbliższe 2 tygodnie będę kontynuował rehabilitację po zabiegu. Chodzenie nie przynosi już dyskomfortu i udało się wydłużyć już czas aktywności do 2 godzin. To pozwoli podczas zimowych wieczorów bez problemu wytrzymywać 2 godzinne sesje na trenażerze. Na sezon mam już gotowy ogólny plan treningowy. Oczywiście na razie nie ma mowy o wysoko zawieszonej poprzeczce, zamierzam powoli, krok po kroku łamać kolejne bariery i w spokoju budować formę na sezon startowy. Z 2024 roku wyciągnąłem masę wniosków, każdy udany trening i start analizowałem bardzo dokładnie, analizowałem dany dzień pod względem żywienia, nawodnienia, odczuć treningowych i błędów jakie popełniałem w trakcie treningów czy startów. Jestem dużo mądrzejszy i mimo bardzo dobrego sezonu sporo rzeczy da się poprawić i udoskonalić.
Plan treningowy podzieliłem sobie na kilka bloków. Pierwszy właśnie trwa i ma na celu rehabilitację i powrót organizmu do pełnej ruchliwości. Drugi to podstawy treningowe typu budowa wytrzymałości tlenowej, głównie na trenażerze oraz podstaw do treningów siłowych które czekają mnie w styczniu. Zimą znowu mam w planie wyjazd treningowy, jest kilka opcji do rozważenia ale raczej będzie to jak co roku kontynentalna Hiszpania, być może w 2 tygodniowych turnusach. Wiosną w zależności od dyspozycji zamierzam przeprowadzić kilka eksperymentów treningowych które mają przygotować organizm do treningów w wysokich strefach gdzie mam ogromne rezerwy. Jak nic się nie wydarzy to po latach chciałbym wrócić do treningów grupowych których brakowało w poprzednich latach. Jak wszystko pójdzie zgodnie z zamysłem to w przyszłym sezonie moje przygotowanie do startów wspólnych będzie znacznie lepsze niż w tym roku gdzie poza świetnym FTP i zdolnością do jazdy ze stałą mocą nie byłem w stanie być konkurencyjny dla innych i dlatego miałem wyniki tylko w czasówkach. Z utrzymaniem FTP nie powinno być większych problemów bo jestem już tak doświadczonym zawodnikiem, że nawet brak treningów których celem jest poprawa FTP ( jak w sezonie 2023 ) pozwala mi na czasówkach walczyć o czołowe miejsca.
Najbliższy czas poświęcam także na optymalizację sprzętów. Rozważam zakup nowych kół do Basso a także lżejszego kokpitu do Gianta aby zejść z wagą tego sprzętu poniżej 7 kilogramów. Startować mam zamiar na obu sprzętach, w zależności od długości, ukształtowania terenu i ogólnej charakterystyki trasy. Basso lepiej radzi sobie na długich dystansach i tam gdzie potrzeba szybkości a Giant daje minimalną przewagę na podjazdach gdzie liczy się waga i nie potrzeba hamulców tarczowych. Różne warianty ustawień będę sprawdzał na treningach i wyjazdach treningowych. W tym roku zaniedbałem nieco temat ogumienia, szytki Continental Competition używałem przez 3 lata i bieżnik jest już niemal zupełnie zdarty, do pierwszej gumy nie planuję wymiany. Na drugich kołach do Gianta miałem również już 3 sezon zamontowane opony – Continental Ultra Sport w rozmiarze 30 milimetrów. Toporne opony poza komfortem nie dawały odczucia szybkości, jedyną gumę złapałem w Hiszpani na podjeździe. W Basso stosowałem opony Pirelli P Zero i po 2 pełnych sezonach złapałem pierwszą gumę. Opony są już jednak zużyte ponad 10000 kilometrów na nich przejechałem i miałem wrażenie, że w tym sezonie straciły już swoje właściwości. Nowych opon jeszcze nie wybrałem, w Basso pozostaję jednak przy 28 milimetrach a w podstawowym zestawie kół do Gianta wracam do 25 milimetrów, po wymianie osprzętu na Campagnolo, 30 wchodzą na styk a gdy pojawi się trochę brudu na oponach lub hamulcach już słychać tarcie. W szosie pozostaję jednak przy dętkach, system bezdętkowy mam w MTB i to mi wystarczy, w treningowych kołach Gianta zmierzam przetestować dętki TPU które są najlżejszymi dostępnymi na rynku. Na razie rozważam wszystkie za i przeciw odnośnie wszelkich inwestycji w sprzęt, w przypadku braku większych inwestycji fundusze zaoszczędzone na sprzęcie mam zamiar przeznaczyć na dodatkowy zimowy wyjazd treningowy.




Wrześniowy raport

Poniedziałek, 30 września 2024 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: min/km:
Pr. maks.: Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m
Wrzesień minął mi bardzo szybko i był bardzo trudnym miesiącem. Narastające zmęczenie wynikające przede wszystkim z ciężkiej pracy zawodowej i małej ilości odpoczynku bezpośrednio wpływało na moją dyspozycję na rowerze.

Parametry ciała zmieniały się codziennie, momentami wahania były całkiem spore. W pierwszych dniach września na skutek wysokich temperatur waga spadła do minimalnej w tym roku i osiągnęła wartości na poziomie 63 kilogramów. Miało to odzwierciedlenie w wydolności organizmu która była po prostu jak na ostatnie kilka miesięcy kiepska co można było zobaczyć podczas Tatry Road Race gdzie na 20 ostatnich kilometrach ledwo toczyłem się w kierunku mety. Pilnowałem się w wielu kwestiach ale nie udało się osiągnąć spodziewanego efektu w postaci stabilnej i dobrej wydolności organizmu,
W sierpniu wykonałem sporo dobrych jednostek treningowych co miało przełożyć się na formę podczas TRR. Niestety ciężka praca zawodowa zabrała wszystkie rezerwy energii i znacznie osłabiła organizm, im dalej w sezon tym bardziej było to widoczne. Na treningach moja dyspozycja była czystą loterią, raz noga podawała jak szalona a drugim razem męczyłem się na płaskim i umierałem na podjazdach. Sezon w tym momencie okazał się już za długi dla organizmu który przed sezonem niemal 3 miesiące nie był poddawany obciążeniom treningowym.
O jedynym starcie we wrześniu pisałem już sporo, dałem z siebie tego dnia wszystko i nie było mnie stać na więcej. Najważniejsze, że jest motywacja do pracy nad formą przed kolejną edycją Tatry gdy znowu będzie mi przysługiwał 1 sektor startowy. Poziom sportowy w tym roku był bardzo wysoki i trudno porównywać wyniki z poprzednich lat, na podstawie mocy znormalizowanych utrzymywałem dobry poziom cały sezon ale sporo innych czynników nie zagrało jak powinno i na wiele rzeczy nie miałem wpływu.
Zwieńczeniem dobrego dla mnie sezonu był bardzo udany wyjazd w Alpy Julijskie gdzie przez 7 dni zaliczyłem sporo podjazdów i pokazałem po raz kolejny, że góry i podjazdy to jest moje królestwo gdzie czuję się najlepiej.
Przez kolejne tygodnie mam bardzo trudne zadania do wykonania a są nimi zabiegi poprawiające mój słaby stan zdrowia. 9 października czeka mnie operacja przepukliny po której przez 6 tygodni nie będę mógł wykonywać ciężkich prac a w listopadzie jeszcze profesjonalne badanie wzroku, dobór okularów które pozwolą mi na bezpieczniejszą i szybszą jazdę na rowerze czego brakowało przede wszystkim na zjazdach. Znowu czeka mnie krótszy okres przygotowawczy ale jest szansa, że zacznę trenować już w grudniu a nie jak rok temu, w lutym. Mimo tego byłem w tym roku mocniejszy niż wiele osób korzystających z usług trenera z pełnym okresem przygotowawczym
Mimo tego, że wspiera mnie na co dzień tylko garstka osób, jest to wystarczające dla mnie wsparcie, lepsze niż to fałszywe zainteresowanie wykazywane przez większość „ kolarzy” z jakimi mam styczność. Mam nadzieję, że zdrowie będzie lepsze jak przez ostatnie 4 lata i będę mógł w końcu dawać z siebie 100 % na treningach i zawodach co w ostatnim czasie zdarzało się bardzo rzadko.


kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 10148 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 12644 km
Evo 2 8629 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum