Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Podsumowanie Miesiąca

Dystans całkowity:b.d.
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:0
Średnio na aktywność:0.00 km
Więcej statystyk

Podsumowanie września

Czwartek, 30 września 2021 · dodano: 15.10.2021 | Komentarze 0

Wrzesień w tym roku był dla mnie przełomowym miesiącem, wydarzyło się sporo ważnych rzeczy i wśród wielu dobrych pojawiła się także jedna zła. Cały rok walczę ze zdrowiem którego na każdym kroku brakuje, we wrześniu znowu złapałem przeziębienie z którym walczę już któryś tydzień z rzędu, zwykle przechodziło mi po kilku dniach bez specjalnych zabiegów a teraz robię co mogę i nic nie pomaga. Już teraz jestem przekonany, że złapanie C19 wiosną zbiera dalej swoje żniwo bo w tym roku dni z niedyspozycją zdrowotną miałem więcej niż przez większość wcześniejszego życia. Zdrowie jest dla mnie najważniejsze i dlatego ten rok uważam za stracony bo zdrowie miało wpływ na wszystko co działo się w tym roku w moim życiu.
Pod względem formy rowerowej był to przełomowy miesiąc. Już po Road Trophy a dokładnie 14 dniach od przyjęcia szczepionki przeciwko Covid 19 wreszcie coś drgnęło i jazda stała się dużo przyjemniejsza. Początek września był dobry, solidne treningi z dobrymi mocami, niezły czas na Równicę podczas Rajdu i zbliżający się ważny wyścig w moim kalendarzu – Tatra Road Race. To był idealny moment na pojawienie się dyspozycji popularnie zwanej formą chociaż dla mnie forma znaczy co innego i takiego stanu w tym roku u siebie nie zaobserwowałem. Do TRR w tym roku przyłożyłem się konkretnie, zacząłem od przemyślenia i podjęcia decyzji o dystansie i wybór padł na krótki. Później postawiłem na odpoczynek i bardziej zbilansowane posiłki czego nie pilnowałem w tym roku. Udało się też dobrze wyspać przed startem, może dlatego, że brakuje mi snu przespałem spokojnie całą noc przed zawodami a zwykle budziłem się co chwilę. Byłem bardzo dobrze przygotowany do zawodów, podobnie wyglądała moja postawa na trasie i zanotowałem najlepszy wynik w wyścigu a startuję w nich 12 lat, może połowa drugiej 10 Open nie jest szczytem marzeń i ambicji przeciętnego kolarza mnie zadowala w zupełności bo wiem na co pozwala mi mój organizm doświadczony już przez wiele urazów i chorób w tym przynajmniej jednej która ze mną będzie już do końca życia. Nie mogłem jednak cieszyć się dobrą nogą zbyt długo bo już krótko po TRR znowu dało o sobie znać zdrowie a sytuacja życiowa nie pozwoliła na kolejne starty a była możliwość rywalizacji w zawodach co tydzień. Zbyt wiele złego wydarzyło się w tym roku aby mógł uznać go za udany.
Nie wiem jak długo wytrzymam łącząc treningi z pracą i obowiązkami w domu, od czerwca trenuję znacznie mniej i na razie bazuję na doświadczeniu i tym co wypracowałem przez lata ale ta rezerwa kiedyś się wyczerpie i wtedy mogę naprawdę spaść na sportowe dno którego liznąłem w tym roku kilka razy. Ostatnio zacząłem po raz drugi studia i 2-3 weekendy w miesiącu mam wyjęte z życia co wiąże się z dodatkowymi obowiązkami i tym, że czasu mam jeszcze mniej.
Zawsze staram się szukać pozytywów i teraz też potrafię takie znaleźć, wreszcie zacząłem uczyć się na własnych błędach i podejmować decyzje które są dla mnie dobre a niekoniecznie zadowalają innych, nauczyłem się wyciągać maksa z każdej sytuacji i mimo gorszego położenia jestem w stanie wychodzić na wyżyny, walczę zawsze do końca i to wyróżnia mnie spośród wielu osób które przy najmniejszej przeszkodzie rezygnują.
Podjęcie decyzji o studiach po ponad 5 latach przerwy od ukończenia I Stopnia nie było łatwą decyzją i wydaje się szaloną ale uważam, że to będzie trampolina do dalszego rozwoju zawodowego. Kolejna decyzja jaką podjąłem to spróbowanie swoich sił w MTB i mimo tego, że trudno szukać gorzej technicznie jeżdżącego zawodnika niż ja walczę o to by się poprawić. Przy problemach zdrowotnych z jakimi walczę czyli choroba L-Ch której poważny atak przeżyłem 3 lata temu, zapalenie stawów które już kilka razy mnie dopadło, po raz ostatni końcem ubiegłego roku, Covid- 19 przed którym długo się broniłem ale w końcu poległem i musiałem się zmagać z bardzo silnymi powikłaniami. Problemy zdrowotne zabrały mi w tym roku kilka miesięcy treningów ale mimo to nie zrezygnowałem z kolarstwa i zaliczyłem kilka naprawdę dobrych imprez rowerowych, nie wspominam już o tym, że w rodzinie mam przynajmniej dwa tragiczne przypadki medyczne i mieszkam w warunkach które śmiało można nazwać szpitalnymi oraz o tym że godzę treningi z pracą po 10 – 12 godzin dziennie, w tej sytuacji naprawdę trudno jest trenować i moje wyniki śmiało można porównać z wynikami czołówki wyścigów którzy mają znacznie lepsze warunki treningowe i dla których rower jest na pierwszym miejscu.
Liczyłem na to, że pech opuścił mnie raz na zawsze ale w tym roku wszystko wróciło do normy a nawet jeszcze z większą siłą. Biorę to jednak na klatę, wyciągnąłem wiele wniosków z tej sytuacji, zobaczyłem błędy jakie popełniłem i jeżeli ich nie powtórzę to powinno być lepiej. Sam nie wiem co by było jakbym żył normalnie i trenował w warunkach jakie ma czołówka „amatorów” w Polsce, myślę, że wcale gorszy bym od nich nie był. Szkoda tylko, że raczej nie będę się mógł o tym przekonać.




Podsumowanie lipca

Sobota, 31 lipca 2021 · dodano: 06.08.2021 | Komentarze 0

Lipiec był dla mnie dobrym miesiącem bo pierwszym od jakiegoś czasu gdy nie musiałem przejmować się szwankującym zdrowiem. Na początku miesiąca osiągnąłem bardzo niski poziom sportowy, dno jakiego nie czułem już dawno. Męczyłem się na rowerze ale można było się tego spodziewać po tym jak wyglądały ostatnie miesiące. Wraz z przebiegiem lipca pojawiało się coraz więcej przebłysków i nawet byłem w stanie się zbliżyć do tego co było w najlepszym dla mnie okresie. Cały miesiąc regularnie trenowałem i wystartowałem w ciekawej imprezie rowerowej. Nie byłem do niej dobrze przygotowany ale lepiej chyba się nie dało. Zrobiłem swoje na trasie a na to, że na trasie było tylko 2 zawodników nie miałem wpływu. Poprawiłem kilka własnych rekordów i z tego jestem zadowolony. Innym nie muszę nic udowadniać, jestem sobą, idę własną drogą i przynosi to efekty. Nikt nie chce mnie naśladować, brać przykładu czy słuchać moich rad, ostatni miesiąc znów pokazał, że ci co z jakiegoś powodu przestali się mnie trzymać zapłacili za to cenę, to co pisałem jakiś czas temu znowu znalazło potwierdzenie w praktyce. Nie mam już oczekiwań dotyczących tego sezonu, jest duży problem aby gdzieś wystartować, albo nie pasuje mi termin albo zawody są w Czechach gdzie normlanie wjechać się nie da. Przestałem się już na to napalać, przejmować zawodami bo są ważniejsze sprawy na głowie. W lipcu dużo pracowałem, m.in. na to aby zainwestować w sprzęt na nowy sezon, planuję zakup trenażera interaktywnego oraz złożenie roweru MTB. Przestałem się już przejmować gadaniem innych, zwłaszcza tych co dostają pieniądze za siedzenie na dupie, przy nieco większym wysiłku byłem w stanie zarobić kilkakrotnie więcej i część z tych pieniędzy z czystym sumieniem może pójść na sprzęt. Gdybym mniej pracował wcale więcej czasu na trening bym nie poświęcał, co najwyżej więcej odpoczywał. Wiele rzeczy zaplanowanych na ten rok już zrobiłem, z niektórych musiałem zrezygnować świadomie. Ciężko mi coś na dłuższą metę zaplanować i dlatego w sierpniu planuję tylko dwa weekendy, jeden to Road Trophy a drugi to wrześniowa Tatra Road Race, kilka dodatkowych zawodów pewnie się pojawi jak będą dogodne terminy i wszystkie okoliczności na to pozwolą. Mimo wielu przeszkód i problemów z jakimi muszę się zmagać jestem w stanie regularnie trenować, nawet więcej niż osoby nie mające wielu ważnych spraw na głowie. Nie poświęcam wszystkiego na rower i dzięki temu nie zaniedbuję niczego innego. Rower zawsze był dla mnie ważny, ale nie najważniejszy, jest to drogie hobby ale na razie nie mam innego i pewnie jeszcze długo będzie obecny w moim życiu, może zrezygnuję ze ścigania i regularnych treningów i cyferek ale jeździł będę nadal.
W lipcu także bardziej przyjrzałem się aplikacji do analizy treningów – Garmin Connect. Ilosć danych jest imponująca, moduł bardziej przejrzysty niż w Golden Cheetach. Analiza pojedynczych treningów jest prosta, szybka i dokładna. Problem pojawia się gdy trzeba przeanalizować dane z kilku dni, tygodni czy miesięcy. W tym przypadku Golden Cheetach wygrywa, tworzenie podsumowań i przejrzystych tabel jest niewątpliwą zaletą programu z którego korzystałem przez ostatnie kilka lat. W sierpniu przyjrzę się aplikacji do treningów TreaningPeaks.
1.Informacje o podjazdach:
Był to rekordowy miesiąc pod względem podjazdów. Zaliczyłem sporo nowych odcinków jak i poprawiłem kilka czasów.




Podsumowanie czerwca

Środa, 30 czerwca 2021 · dodano: 09.07.2021 | Komentarze 0

Tegoroczny czerwiec w niczym nie przypominał poprzednich. Zamiast szlifować formę która na koniec miesiąca w skali roku była najlepsza walczyłem o powrót do zdrowia które kulało już od listopada ubiegłego roku. Kilkudniowa przerwa w treningach i ponad 4 tygodnie jazdy na niskich obciążeniach były chyba najlepszym dla mnie wyjściem. Mimo, że jestem znacznie słabszy niż w ubiegłym roku a nawet wiosną gdy czułem się mocny ale nie byłem w stanie trenować bez uczucia zmęczenia, teraz czuję się znacznie lepiej, szybciej przebiega regeneracja po treningach, jestem w stanie wytrzymać zaplanowane treningi które i tak są lżejsze niż w poprzednich latach ale wiosną był z tym problem. Jestem bardzo specyficznym człowiekiem i u mnie muszą grać wszystkie elementy, brak jednego sypie wszystko i wówczas nie wybijam się ponad przeciętność a nawet równam do najsłabszych, mimo tego, że wiele umiejętności u mnie stoi na wyższym poziomie niż u innych. Biorąc pod uwagę stracony czas oraz to, że już jest półmetek sezonu mogę ten sezon spisać na straty, nie mieć oczekiwań i cieszyć się jazdą. W ostatnim czasie miałem też dużo zmian w życiu osobistym, szykują się kolejne więc skupianie się tylko na treningach i próbie udowodnienia czegoś innym nie ma dla mnie sensu. Wiele rzeczy mi się zarzuca, traktuje niepoważnie ale ja na wszystko czego dokonałem i do czego doszedłem mam papiery i dowody. Nie byłoby tego dzięki ciężkiej i uczciwej pracy. Na formę sportową pracowałem latami, wykształcenie zdobywałem latami, kosztowało mnie to wiele wyrzeczeń, nie raz straciłem zaufanie do rodziny które później bardzo długo odzyskiwałem. Zrobiłem już w swoim życiu bardzo dużo, kiedyś napiszę na swój temat autobiografię. Jestem tylko człowiekiem, popełniłem w życiu wiele błędów, miałem słabsze okresy ale to jest normlane. Wypomina mi się tylko to co jest złe, o dobrych rzeczach nie wspomina. Nie stawia się mnie jako przykład, bo uważa się, że nikt normlany nie poświęca tyle na pracę czy inne obowiązki, spychając przyjemności na dalszy plan. Wolę dalej być sobą niż brać przykład z osób które mają dwie lewe ręce do pracy i tylko przyjemności w głowie. Przez lata zazdroszczono mi formy sportowej, wyników, za wszelką cenę chciano dorównać ale warunków w jakich przyszło mi trenować i pracować już nikt mi nie zazdrościł bo inni mają nieporównywalnie lepsze. Czasami sobie myślę, że co kilka lat trzeba zmieniać środowisko, w innym zazwyczaj jesteśmy bardziej doceniani i czujemy się potrzebni bardziej niż teraz. Zwykle do wszystkiego podchodziłem profesjonalnie, robiłem tylko to co potrafię i wiele uczyłem się od bardziej doświadczonych osób, słuchałem rad innych, liczyłem się z ich zdaniem. Dzięki temu znalazłem się tutaj gdzie jestem. Dopóki jestem młody i silny zamierzam pracować na pełnych obrotach, jak już dorobię się czegoś co będę mógł przekazać młodszym pokoleniom to zwolnię. Drugą młodość można przeżywać po czterdziestce a wtedy zazwyczaj sił jest mniej. Nikt nie powiedział, że przy natłoku pracy i obowiązków nie da się trenować, w moim przypadku ponad 10 godzin tygodniowo to norma. Nauczyłem się organizacji życia i planu dnia i dzięki temu mam czas na wszystko. Rower to dla mnie w tej chwili przyjemność, kiedyś traktowałem to zbyt poważnie, miałem zbyt wygórowane oczekiwania, w zeszłym roku zmieniłem podejście do sportu, zacząłem go traktować jako zabawę i dwa ostatnie starty zakończyłem kolejno na 1 i 2 miejscu OPEN. Gdyby nie to, przy tym co działo się ze mną przez ostatnie 7-8 miesięcy rower już leżałby w kącie a ja byłbym załamany swoim stanem zdrowia i nie miał głowy do niczego. Jeżeli to wszystkiego podchodzi się z dystansem można normalnie żyć i czerpać przyjemność. W dalszym ciągu do wszystkiego podchodzę profesjonalnie i jeżeli za coś się biorę to zaczynam od sprawdzenia jak dana rzecz wygląda od strony formalnej a później przystępuję do działania, przykładowo, od pewnego czasu mając zamiar korzystać z jakiegokolwiek pojazdu ( nawet roweru ) nie spożywam alkoholu, wyjeżdżam przy 0,0, wracam przy 0,0. Pomijając już fakt jak to wpływa na organizm i wydolność w danej chwili. Przykładów mogę podać więcej ale ich sens jest podobny. Może moje podejście jest, złe, niewłaściwe ale dzięki niemu zrobiłem więcej niż wówczas gdy moje życie było chaosem. Łatwo jest oceniać innych nie zastanawiając się nad czym czy my sami jesteśmy w porządku i jak pewne sprawy wyglądają u nas. W pracy na wiele rzeczy mam wpływ, dużo ode mnie zależy ale staram się spojrzeć na daną sprawę z kilku punktów widzenia i znaleźć najlepsze wyjście. Nikt nie jest doskonały i popełnia błędy, chodzi o to żeby je rozumieć i eliminować, liczyć się z innymi a nie czuć się kimś kogo bez względu na wszystko trzeba słuchać i podporządkować się wszystkiemu czego wymaga. Już kiedyś byłem w sytuacji, że nie chciano mnie słuchać, mimo tego, że byłem osobą decydującą o wielu sprawach, wyjściem z tej sytuacji okazała się zmiana otoczenia. Być może będę musiał po raz kolejny podjąć taką decyzję. Opierając się na własnym doświadczeniu mogę stwierdzić, że jeszcze takie decyzje nie przyniosły mi niczego złego. Zawsze po tym było lepiej a czasem nawet wyraźnie. Z moimi decyzjami później nie potrafiono się pogodzić i wypominano mi je ale teraz wiem, że lepiej było przerwać coś zawczasu niż męczyć si kolejne miesiące czy lata a przy okazji dać do myślenia innym, że nie wszystko co robią jest właściwe i refleksji nad własnym postępowaniem. Mam przed sobą całe życie, sporo jeszcze do zrobienia, nie szukam sobie na siłę zajęcia i czegoś co sprawi, że będę zauważony w otoczeniu. Będąc młodym za dużo myślałem o głupotach, miało to swoje dobre i złe strony ale tak się nie da „wegetować” przez dłuższy czas i bardzo jest mi żal osób które np. w wieku dwudziestu paru lat nie mają stałej pracy i naśmiewają się z innych, że tyle pracują. Obecnie jest taka sytuacja, że ludzi do pracy brakuje, kiedyś nie pracowało się z musu, teraz z wyboru. Mamy dobrobyt ale prawdziwe, dorosłe życie nie polega na zabawie tylko zapewnienia bytu sobie a później także własnej rodzinie, to powinna być najważniejsza wartość w życiu a często nią nie jest. Często bierze się przykład z innych osób które swoje już przepracowały, mają wcześniejsze emerytury i śmieją się z tych co muszą chodzić do pracy. Nie można wszystkich wrzucać do jednego wora i traktować tak samo, prędzej czy później wyjdzie które podejście jest lepsze, zatwardziałego, nietraktowanego poważnie pracusia dążącego do realizacji marzeń czy myślącego o tylko o przyjemnościach nieroba. Jestem przekonany, że w naszym pięknym kraju już wkrótce nie będzie żadnych dopłat i dofinansowań i wszystko zależy od nas, życie to nie bajka tylko kręta górska ścieżka i to od nas zależy w jakim kierunku idziemy, czy na skróty gdzie po drodze możemy wpaść w przepaść lub wrócić na początek czy szlakiem który przy stosowaniu się do zasad i przepisów doprowadzi nas bezpiecznie do celu. Łatwo jest oceniać innych ale najpierw należy ocenić siebie i zastanowić się co tak naprawdę dla nas jest ważne.
1.Waga w czerwcu:

W czerwcu nastąpił gwałtowny spadek wagi, przez kilka miesięcy próbowałem schudnąć i zrzuciłem ledwie połowę tego co chciałem. Przez 4 tygodnie czerwca zgubiłem resztę i jestem teraz w swojej wadze. Nie przekłada się to na razie na osiągi ale wszystko w swoim czasie. Parametry dotyczące ciśnienia, tętna spoczynkowego czy natlenienia były stabilne a w końcówce miesiąca nawet lepsze niż wcześniej.
2.Obciążenie treningowe:

W połowie miesiąca wartości CTL czy ATL gwałtownie spadły mimo solidnej ilości TSS. W końcu czerwca wróciłem do normalnych obciążeń i nastąpił gwałtowny wzrost wskaźników.
3.Najlepsze moce:

Słaby miesiąc i problemy z miernikiem mocy sprawiły, że nie było zbyt dobrych mocy.
4.Dane liczbowe:

Ilościowo był to dobry miesiąc, gorzej z jakością. Po ponad 3 latach użytkowania żegnam się z programem Golden Cheetach, może na krótko ale w lipcu będę testował wszystkie możliwości Garmin Connect a w sierpniu Treining Peaks.
5.Podjazdy:
Mimo przerwy w treningach udało się zaliczyć sporo podjazdów. W połowie roku zaliczyłem ich o 20 mniej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego ale np. na Przegibku byłem o 3 razy więcej. Mimo tego, że dosyć dużo brakuje do poziomu z 2 ostatnich sezonów poprawiłem dwa rekordy na podjazdach i zaliczyłem jeden nowy odcinek.




Podsumowanie Maja

Poniedziałek, 31 maja 2021 · dodano: 04.06.2021 | Komentarze 1

Maj zwykle był miesiącem w którym dochodziłem do najwyższej formy która była już ze mną w drugiej połowie czerwca, tak było przez dobre kilka lat z rzędu. Tym razem sytuacja wygląda zupełnie inaczej, zamiast pracować nad formą sportową walczę o swoje zdrowie. Zwykle jest tak. Że zwyczajne przeziębienia czy grypy omijają mnie szerokim łukiem a jak już zachoruję to poważnie i od kilku dni do nawet kilku tygodni mam wyjęte z życia. To że coś jest nie tak czułem już od kilku miesięcy, byłem dziwnie osłabiony, odnawiały mi się stare urazy miałem problemy z wagą, nie byłem w stanie normalnie się regenerować, musiałem ograniczyć wysiłek fizyczny ale nic nie pomogło. Dopiero po wizycie u lekarza i zdiagnozowaniu problemu z płucami mającego ogromy wpływ na moje samopoczucie i wydolność mojego organizmu pojawiła się jakaś nadzieja, że wyjdę z tego. Oczywiście nie należę do największej grupy ryzyka a to, że prowadziłem przez lata bardzo aktywny tryb życia pozwoliło mi uniknąć hospitalizacji ale przez trzy dni bardzo cierpiałem. Po tym jestem w stanie powoli wracać do tego co było, muszę się pilnować, traktować rower jako formę rehabilitacji dla płuc i przynajmniej na razie zapomnieć o mocnych treningach. Najważniejsze, że zauważyłem poprawę stanu mojego zdrowia i jedyne czego mogę żałować to fakt, że tak późno poszedłem do lekarza zdiagnozować ten problem. Zdrowie od pewnego czasu jest dla mnie najważniejsze ale przy każdej kontrolnej wizycie u lekarza nie było żadnych przesłanek o tym, że coś jest nie tak, dopiero ostatnie 7 tygodni znacznie ograniczyło wydajność moich płuc i chyba w ostatnim momencie wziąłem się za leczenie. Nikt już nie ma złudzeń i potwierdza, że jest to silne powikłanie po bezobjawowym zakażeniu Covid 19. Prawdziwym testem dla organizmu będzie jednak szczepienie któremu poddam się w połowie czerwca. Nie myślę na razie o treningach, będę jeździł, być może tak samo regularnie jak wcześniej ale bez napinki na moce, czasy czy powtórzenia i dopiero jak będę całkowicie zdrowy i zdolny do wysiłku pozwolę sobie na coś mocniejszego. Ostatnio miałem bardzo stresujący czas nie tylko ze względu na własne zdrowie, w rodzinie jest kilka równie poważnych spraw i żadnej nie można lekceważyć. Dodatkowy stres przyniosła zmiana pracy czy w niedalekiej przyszłości stanu cywilnego czy miejsca zamieszkania. Ostatnie miesiące to dla mnie istny koszmar i nie widziałem nawet najmniejszej szansy na poprawę tej sytuacji. Teraz już jest nieco lepiej i widzę przysłowiowe światło w tunelu, nie wiem jakiego koloru bo jest daleko, czerwone oznacza, że jadę za pociągiem w dobrym kierunku a żółte mówi o tym, że przysłowiowy pociąg zaraz mnie rozjedzie i pozostanę w tym tunelu na zawsze. Przed tym sezonem miałem jeden główny cel – być zdrowy, chyba to była za wysoko powieszona poprzeczka bo ciężko ten cel zrealizować.
Poza walką o zdrowie były też inne nieco bardziej przyjemne rzeczy jakie udało się w maju zrobić. Przetestowałem wreszcie koła karbonowe na nowych szprychach czy miernik mocy po wymianie łożysk i korpusów. Mam też przyjemność testować licznik Garmin Edge 830 i na razie jestem z niego bardziej niż zadowolony, spełnia wszystkie moje oczekiwania i ma funkcje których musiałem szukać w bardzo rozbudowanych programach do analizy treningu. W tym momencie wpisuję się w grupę o której potocznie mówi się „ więcej sprzętu niż talentu” ale mam nadzieję, że jest to tylko stan chwilowy o którym na koniec roku nie będę pamiętał.
1.Waga majowa:
Wahania wagi na przestrzeni maja były duże, próby powrotu do wagi jaką miałem przez cały zeszły rok kończyły się powrotem do punktu wyjścia. Nie było problemów z ciśnieniem a mierzony od jakiegoś czasu poziom dostarczania tlenu do organizmu był niższy niż dla zdrowej osoby zazwyczaj o kilka % poniżej przyjętej normy wynoszącej 95-100 %.
2.Obciążenie treningowe:
Niskie jak na maj TSS wpłynęły w dużym stopniu na słabsze wartości ATL i CTL, odkąd korzystam z miernika mocy zawsze na koniec maja miałem ponad 90 CTL. Nie mogąc trenować na 100 % i nie będąc w stanie zastąpić intensywności objętością nie mogłem spodziewać się niczego innego.
3.Najlepsze wartości mocy:
Poza bardzo dobrą mocą na 5 minut i życiową na 30 minut nie ma się czym chwalić. Nie było powtarzalności na żadnym poziomie a pojedyncze strzały nic nie znaczą w kontekście formy której nawet nie wiem gdzie szukać.
4.Dane liczbowe:
5.Podjazdy:
Do pewnego momentu podjazdy to była jedyna rzecz którą próbowałem nawiązać do poprzedniego roku. Ich ilość w połowie maja była podobna jak rok wcześniej ale później nie udało się tego podtrzymać. Zaliczyłem kilka nowych odcinków i poprawiłem niewyśrubowane czasy na mniej znanych i popularnych podjazdach.




Podsumowanie kwietnia

Piątek, 30 kwietnia 2021 · dodano: 05.05.2021 | Komentarze 0

Kwiecień w tym roku był wyjątkowo kapryśnym miesiącem, nie tylko w pogodzie, ilości czasu na trening i inne dodatkowe zajęcia a przede wszystkim stan mojego organizmu. Początek miesiąca był jeszcze całkiem nieźle. Noga się rozkręcała przez cały marzec i na początku kwietnia czułem, że forma jest blisko. Po teście na Równicy jaki zafundowałem sobie na początku kwietnia, w warunkach typowo zimowych, z którego wynik wyszedł bardzo dobry coś się zacięło. Organizm zaczął bardzo źle reagować na obciążenia treningowe. Czułem się jakbym zaliczył solidny regres i tak też to wyglądało, wartości mocy zauważalnie niższe a zmęczenia po wysiłku znacznie wyższe niż wcześniej. W zasadzie miałem pewne podejrzenia i nie szukałem zbyt wielu przyczyn ale wiedziałem, że leżą one wewnątrz mojego organizmu. Nie takie problemy już miałem i z nich wyszedłem ale tym razem mają one wpływ nie tylko na formę sportową ale zmuszają mnie do zmiany planów i założeń na ten rok. Po raz kolejny przekonałem się, że nie wszystko zależy ode mnie, inni inaczej postrzegają różne sprawy i rzeczy i mimo tego, że starałem się robić wszystko aby utrzymać swój organizm z dala od tego wszystkiego co jest wokół, nie udało się. Jak się okazało, jakiś czas temu przeszedłem Covid 19, żadnych oznak i objawów nie było a gdy tylko się pojawiły w moim ciele wykryto już przeciwciała, zrobiłem aż trzy testy w tym kierunku i wszystkie wykazały to samo. Moje plany zawodowe zakładające w czerwcu wyjazd na 3 miesiące za granicę wzięły w tym momencie w łeb, mój organizm nie jest gotowy na przyjęcie szczepionki bez której wyjazd jest niemożliwy. Nie wspominam już o tym, że mój organizm został skutecznie zdemolowany przez wirusa. Dwa lata temu też ciężko chorowałem ale wtedy miałem czas na regenerację organizmu, w obecnej sytuacji mogę ten sezon spisać na starty, nie jestem jednak kimś kto łatwo rezygnuje i będę walczył do końca o zbudowanie formy na wrzesień gdy planuję jedyny wyścig w tym roku. Zmusiło mnie to do zmiany planów startowych i w pewnym sensie powrotu tam gdzie jest moje miejsce czyli do rajdów rowerowych. Ostatnie lata to był dobry czas ale poziom jaki osiągnąłem był zdecydowanie ponad stan, więcej jest osób które cieszą się jak mi nie idzie niż tych którzy są zadowoleni z moich „sukcesów”. Wyniki jakie osiągnąłem dla większości tych co mi źle życzą są nieosiągalne ale niech będzie, wygrywałem przypadkiem i tylko dlatego, że inni dawali mi szanse i mieli pecha a ja niewyobrażalne szczęście. Może podczas startów w maratonach rowerowych czy rajdach odnajdę znowu radość z tego sportu i będę się cieszył z każdego małego sukcesu. To co dzieje się na wyścigach w ostatnich latach mnie przeraża i walka o dojechanie do mety czy miejsce w połowie stawki nie daje mi takiej satysfakcji jak dawało jeszcze 5-10 lat temu, może powrót w to miejsce pomoże skoro w czołówce nie ma dla mnie miejsca i nie jestem w stanie trenować na 100 % to po co się męczyć. Dopóki mój organizm nie wróci na właściwe tory pozostanę na obranej ścieżce i nic ani nikt mnie nie przekona do powrotu na wyścigi w celu ścigania. Może na czasówkach się pojawię ale bez ciśnienia na cokolwiek. Przez ponad 10 lat zaliczyłem ponad 100 startów w zawodach, w życiu przychodzi jednak moment na zmiany, gdyby zeszły rok był normalny już ostatnią zimę bym odpuścił ale chciałem dać sobie jeszcze jedną szansę której chyba nie uda się wykorzystać patrząc na to co dzieje się ze mną przez ostatnie pół roku. Tą moją słabość można interpretować na wiele sposobów, m.in. wypalenie sportowe, przetrenowanie czy po prostu zniechęcenie lub brak motywacji. Ja wiem jednak, że to są skutki Covida które jeszcze pewnie będę długo odczuwał i dlatego obniżenie poprzeczki jest koniecznością aby zachować jeszcze jakieś szanse na utrzymanie motywacji i być może jeszcze w tym sezonie będę w stanie nawiązać do najlepszych lat. W normalnej sytuacji moja dyspozycja była bardziej stabilna, teraz wahania były spore, cały czas towarzyszy mi wysokie tętno lub po 2 godzinach dłuższego treningu następuje jego kryzys, są dni, że jestem w stanie generować wysokie moce ale po wysiłku nie jestem w stanie się zregenerować z czym zwykle nie było problemu. Od kilku miesięcy bezskutecznie próbuję zrzucić 2 kilogramy które ciążą mi bardzo, nigdy z tym problemu nie było. Często mam problemy ze snem, nie jestem w stanie w pełni się skoncentrować na tym co robię, to wystarczające argumenty za tym by powiedzieć, że nie jest ze mną dobrze. Szkoda mi włożonej przez ostatnie miesiące pracy ale tak bywa, w ostatnim roku wszystko wychodziło, teraz nic się nie udaje, taki upadek jest bolesny ale trzeba się szybko podnieść aby nie zadomowić się w tym miejscu. Pomijając już fakt słabego organizmu to w ostatnim czasie musiałem sporo czasu poświęcić na inne obowiązki co pozwoliło momentami przestać myśleć o tym co dzieje się wokół. Pojawiły się też niespodziewane wydatki i awarie sprzętu i musiałem skorzystać z rezerwowego budżetu który po to jest. Już niedługo nie będę nic dokładał do sprzętu bo w zasadzie wszystko co miałem wymienić lub dokupić już zrobiłem. Mam w tej chwili do dyspozycji dwa w pełni sprawne rowery i do przetestowania zostały mi tylko karbonowe koła bo liftingu oraz remont miernika mocy, na części czekam pół roku ale w końcu są dostępne i zniknie problem z wypinającymi się blokami czy nierównomiernym przykręceniem pedałów i bez problemu będę mógł miernik przekładać między rowerami.
1.Waga w ostatnim miesiącu:

Ostatnio występowały drobne wahania wagi, raz rosła, później spadała ale ostatecznie nie spadła poniżej 66 kilogramów.
2.Obciążenie treningowe:

Obciążenie treningowe było bardzo różne, podczas kilku treningów przekroczyło 200 co bezpośrednio wpływało na wartości TSB. W ostatecznym rozrachunku CTL wzrosło o blisko 10 % co jest niezłym wynikiem.
3.Najlepsze wartości mocy:

W kwietniu generowałem dosyć dobre moce, nie miały one jednak przełożenia na osiągnięcia na podjazdach czy jakiś testowych odcinkach.
4.Dane liczbowe:
4.1.Dane ogólne:

4.2.Rozkład tętna:

Najwięcej czasu spędziłem w zakresie tętna od 120 do 150 bpm.
4.3.Rozkład mocy:

Najwięcej minut nazbierało się w zakresie od 170 do 220 Wat.
4.4.Rozkład kadencji:

Moją ulubioną kadencją jest zakres od 90 do 100 rpm, to właśnie trzymając taki rytm nazbierało się najwięcej minut.
4.5.Rozkład prędkości:

W kwietniu jeździłem jeszcze wolniej niż w marcu. Zaliczyłem kilka trudniejszych tras w terenie pagórkowatym i górskim i znaczna część start pochodzi właśnie z tego powodu.
4.6.Czas w strefach zmęczenia:

Kilka razy wyszedłem ze strefy komfortu i wpadło sporo minut ponad progiem FTP.
4.7.Dane o podjazdach:

W kwietniu zaliczyłem już sporo podjazdów, mimo bardzo kapryśnej pogody zrealizowałem większość zaplanowanych treningów na podjazdach. Wpadło kilka nowych odcinków a także poprawiłem dwa niezbyt wygórowane czasy na mniej znanych i popularnych podjazdach.
5.Plany na maj:
Nie mam konkretnych planów na kolejny miesiąc. Chciałbym jedynie wrócić na właściwe tory, zrobić wyraźny krok w kierunku formy. Planuję wystartować w kilku zawodach, przed zmianą pracy będę miał jeszcze sporo wolnego czasu a później może być z tym bardzo różnie.




Podsumowanie marca

Środa, 31 marca 2021 · dodano: 03.04.2021 | Komentarze 0

Marzec jest zawsze dla mnie najważniejszym miesiącem pod kątem treningu rowerowego. W tym czasie staram się budować tzw. bazę tlenową na której później opieram formę. Perypetie zdrowotne z przeszłości oraz kilkukrotne poddanie organizmu wysiłkowi znacznie przekraczającemu wytrzymałość organizmu sprawiają że nie mogę bazować na tym co wypracowałem w poprzednim roku i muszę odpowiednią ilość godzin wyjeździć. Ten rok jest trudny dla mnie m.in. ze względu na bardzo małą ilość czasu. Wiedziałem że objętość treningowa z poprzednich lat jest nieosiągalna ale chciałem jak najbardziej się do niej zbliżyć. Nie pomagała w tym pogoda która była bardzo zmienna i ogólnie kiepska. Mimo to ledwie 3 razy skorzystałem z trenażera. Swój plan treningowy zrealizowałem w 98%. Zmienne warunki atmosferyczne sprawiły że trenowałem na trzech rowerach. Przetestowałem nowe komponenty w rowerze, ustawiłem optymalną pozycję i zaliczyłem kilka ciekawych tras. Cztery razy było mi dane trenować podjazdy co przy tych warunkach jest dobrym wynikiem. Dobrze przepracowałem ten miesiąc i jestem gotowy na sezon. Z każdym tygodniem zbliżałem się do optymalnej dyspozycji, noga coraz lepiej pracowała i z tego trzeba się cieszyć. Był to także owocny miesiąc na tle zawodowym, udało się doprowadzić do końca jeden z dwóch projektów nad którymi pracowałem od 2019 roku i cenię to sobie bardziej niż całą gablotę trofeów zdobytych na zawodach.
1.Waga w marcu:
Przez pierwsza połowę miesiąca waga szła powoli w dół ale w końcówce znowu skoczyła w górę, przybrałem głownie mięsnie lecz wielkiego znaczenia to nie ma. Pozostałe parametry w normie.
2.Obciążenie treningowe:
Każdy kolejny tydzień przyniósł wzrost CTL, liczba TSS w poszczególnych tygodniach była różna stąd odmienne wartości ATL czy wzrost TSB w połowie miesiąca. W kolejnych tygodniach nie przewiduję dużego wzrostu TSS oraz dużych skoków CTL.
3.Najlepsze wartości mocy:
Maksymalne moce wyszły dobre jak na marzec. Poprawiłem wszystkie wyniki z testu przeprowadzonego w styczniu. Największy progres osiągnąłem w maksymalnym minutowym wysiłku i poprawiłem swój życiowy wynik o 10 Wat. Tradycyjnie najlepiej radziłem sobie na 20-30 minutowym odcinku. Pozostałe wyniki również były lepsze niż w lutym. Przy obecnej wadze jednak nie wygląda to tak różowo jak na papierze.
4.Dane liczbowe:
4.1.Dane ogólne:

4.2.Rozkład tętna:
Najwięcej czasu spędziłem w zakresie tętna od 130 do 150 bpm.
4.3.Rozkład mocy:
Najwięcej minut nazbierało się w zakresie od 180 do 210 Wat.
4.4.Rozkład kadencji:
Moją ulubioną kadencją jest zakres od 90 do 110 rpm, to właśnie trzymając taki rytm nazbierało się najwięcej minut.
4.5.Rozkład prędkości:
Nigdy nie należałem do szybkich kolarzy, nic w tym aspekcie się nie zmieniło i nawet na płaskim nie byłem w stanie utrzymywać 30 km/h przez dłuższy czas.
4.6.Czas w strefach zmęczenia:
Mniej treningów na wysokiej intensywności wpłynęło na to, że tylko kilka razy na kilka minut spadłem poniżej krytycznej wartości W’ a zazwyczaj utrzymywałem się w najbardziej bezpiecznej strefie.
4.7.Dane o podjazdach:
W marcu udało się kilka razy wjechać w góry. Pogoda nie była zbyt łaskawa i na wiele liczyć nie mogłem. Moja dyspozycja na podjazdach wygląda nieźle ale do najlepszych czasów sporo brakuje i jest nad czym pracować. Może gdy warunki się ustabilizują na dobrym poziomie to już będzie lepiej ale chyba muszę dołożyć coś od siebie, dobra forma gdzieś jest blisko ale nie mogę jej na razie dosięgnąć.
4.8.Inne statystyki:
To zestawienie stworzyłem z czystej ciekawości. Jak na razie ten rok jest bardzo nijaki, jeżeli się wyróżnia to tylko na niekorzyść, jak w przypadku wagi. Już trzeci rok mam problem z czasem ale dopiero w tym roku było to widoczne w postaci mniejszej ilości treningów. Starałem się nawiązać do 2-3 ostatnich lat podczas których trenowałem już z pomiarem mocy i przez 2 ostatnie lata miałem całkiem przyzwoity sezon po dobrej zimie i solidnym marcu. Pogoda w tym roku nie była zbyt łaskawa ale wpłynęło to tylko w nieznacznym stopniu na ilość i jakość treningów. Na tą tabelę patrzę jednak z przymrużeniem oka bo np. w 2015 roku po kompletnie odpuszczonej zimie zaliczyłem przyzwoity jak na tamte czasy sezon a dane z marca w większości były najgorsze na przestrzeni 8 lat.
5.Plany na kwiecień:
W kwietniu planowałem rozpocząć starty w zawodach. Niewiele jednak wskazuje na to, że sezon rozpocznie się zaraz po Świętach, pierwsze wyścigi już zostały przełożone a w Czechach nawet zawody planowane na Maj są przenoszone na lato, to nie wróży dobrze w kontekście wyścigów. To daje mi jednak czas na wypracowanie lepszej formy i redukcję wagi która nie pozwala na tak efektywne pokonywanie podjazdów jak w ubiegłym roku. Postanowiłem również zmodyfikować plan treningowy głównie ze względu na brak czasu. W każdym tygodniu planuję jeden trening siłowy, dwa intensywniejsze treningi, jeden z krótkimi lub dłuższymi podjazdami, jeden w górach z dużą swobodą wyboru tempa na podjazdach oraz jeden trening typowo tlenowy i dłuższy trening w terenie pagórkowatym z mocą poniżej FTP. W kwietniu już się coś wyjaśni w sprawie startów, w sumie bym się nie obraził gdyby wszystko wyglądało podobnie jak w ubiegłym roku. Dawało to dużo swobody w kontekście treningów i regulacji obciążeń treningowych. Brak wyścigów ma także dobre strony i jestem w stanie je znaleźć i docenić.




Podsumowanie lutego

Niedziela, 28 lutego 2021 · dodano: 04.03.2021 | Komentarze 0

Tegoroczny luty był dla mnie wyjątkowo trudnym miesiącem. Zwykle wtedy już wiedziałem jak będą wyglądać kolejne miesiące a tym razem tak nie jest. W styczniu nastukałem pokaźną ilość godzin nadliczbowych i nie sądziłem, że uda się poprawić ten wynik. Tak się jednak stało i w pracy spędziłem więcej godzin niż w styczniu. Sporo miałem na głowie i walczyłem ze spadkiem motywacji. Wpływało to czasami na jakość treningów. Oczywiście trenowałem mniej niż w ubiegłych latach, poświęcając na to blisko 20 % mniej czasu niż zazwyczaj. W takim wypadku jakość była dla mnie najważniejsza. Mimo dużych obowiązków niczego nie zaniedbałem do tego stopnia abym musiał się czymś martwić. Dyspozycja podczas treningów przez cały miesiąc była niezła, czasami czułem się gorzej ale trafiały się też bardzo dobre dni napawające optymizmem. Przyjęty plan treningów okazał się optymalny do sytuacji w jakiej się znajduję. Już teraz czuję efekty wymagających treningów siłowych, dobrze czuję się w wyższych strefach mocy, względnie szybko mój organizm się regeneruje. Brakuje jedynie wytrzymałości nad którą pracuję zwykle w marcu więc wszystko jest w jak najlepszym porządku. W ciągu najbliższych tygodni powinna się wyjaśnić sprawa mojej przyszłości zawodowej od czego zależy ewentualny kalendarz startów w zawodach. Wiele wskazuje na to, że podobnie jak w ubiegłym roku będę rywalizował głównie w czasówkach, mam w planie kilka wyścigów ale większość z nich odbywa się w Czechach gdzie na razie nie da się normalnie wjechać. Kilka tygodni potrzebuję na budowę bazy tlenowej a później biorę się za jazdę w grupie. Do kwietnia sezonu jeszcze sporo czasu i jestem spokojny. W lutym chciałem przygotować sprzęt startowy do sezonu. Mimo sporych utrudnień udało się tego dokonać. Brakuje jeszcze kilku detali które jednak nie są konieczne do tego aby rower był gotowy do jazdy. Żałuję, że nie kupiłem wszystkich części wcześniej, w sklepach ciężko dostać kasetę z koronkami jakich potrzebuję. Sztyca i siodło już zamówione, też z tym był problem ale znalazłem odpowiednie w zagranicznym sklepie. W najbliższym czasie lepsze koła będą gotowe do jazdy. Z kasetą problem rozwiązałem w inny sposób, łatwiej kupić pierścień z trzema największymi koronkami i zmodyfikuję prawie nową kasetę 11-28 na 11-32. Pozostałe koronki w obu kasetach są takie same i tym samym nie będę musiał szukać kasety i czekać na nią kilka miesięcy. Na razie ten rower cierpliwie czeka na warunki pozwalające na bezproblemową jazdę. Jestem zaskoczony, że udało mi się poskładać fajny rower, kiedyś było to moje marzenie, nie muszę mieć roweru renomowanej firmy wartego fortunę skoro podobnej klasy sprzęt dało się złożyć sporo taniej i w zasadzie w niczym nie odbiega od droższych modeli.
1.Średnia tygodniowa waga:

Przez cały miesiąc nie było większych zmian wagi. Spodziewałem się jednak, że uda się zrzucić część z tego co przybyło od końca ostatniego sezonu. Ten cel przechodzi na kolejny miesiąc. Jeżeli coś w tym temacie ruszy będę bardzo zadowolony.
2.Obciążenie treningowe:

Luty przyniósł już widoczny wzrost CTL. Starałem się ostrożnie zwiększać ilość TSS w każdym następnym tygodniu. W poprzednich latach nie wyglądało to tak uporządkowane jak obecnie ale wówczas stosowałem już wyższe obciążenia treningowe.
3.Najlepsze wartości mocy:

Poza życiową mocą godzinną pozostałe były przeciętne lub słabe.
4.Dane liczbowe:
4.1.Dane ogólne:

4.2.Dane szczegółowe:

4.3.Wykres kadencji:

4.4.Czas w strefach mocy:

4.5.Czas w strefach zmęczenia:

4.6.Inne dane z miernika mocy:

5.Plany na marzec:
Wielkich planów na ten miesiąc nie mam. Tradycyjnie skupiam się na budowie bazy tlenowej. Chciałbym przeprowadzić też testy mocy i zacząć jeździć po górach. Wiele czynników jednak może mieć wpływ na zmianę planów.




Podsumowanie stycznia

Niedziela, 31 stycznia 2021 · dodano: 06.02.2021 | Komentarze 0

Styczeń był wyjątkowo wymagającym dla mnie miesiącem. Miałem sporo obowiązków które zabierały mi bardzo dużo czasu który zazwyczaj poświęcałem na odpoczynek. Z każdym kolejnym tygodniem zmęczenie narastało i musiałem podjąć radykalne kroki aby nie doprowadzić do przemęczenia które wiąże się również ze spadkiem odporności organizmu. W sumie od prawie dwóch lat zmagam się z notorycznym brakiem czasu i mogłem do tego przywyknąć ale zazwyczaj byłem w stanie odpoczywać i przede wszystkim się wysypiać a teraz z tym był problem. Mimo braku czasu byłem w stanie w jakimś stopniu pogodzić pracę z treningami i innymi obowiązkami. Ten czynnik już opanowałem praktycznie do perfekcji ale czasami nie da się tego zrobić i któreś spektrum na tym cierpi. Za ciężką dodatkową pracę otrzymałem oczywiście wysoki i satysfakcjonujący ekwiwalent pieniężny, jednak nie jest to najważniejsze. W porównaniu do ubiegłego roku trenowałem równie często i regularnie ale poświęciłem na to blisko 20 % mniej czasu niż 12 miesięcy temu, skupiłem się na jakości więc objętość zeszła na dalszy plan. Poziom sportowy mimo wielu zawirowań i przeszkód jest porównywalny, motywacja nieznacznie spadła ale walczę z tym aby nie tracić koncentracji na konkretnych zadaniach, wtedy łatwiej wszystko pogodzić. Ten rok zapowiada się na wyjątkowo ciężki także z powodu braku możliwości ustalenia termonów ważnych dla mnie wydarzeń, ciągle coś jest przesuwane, odwoływane, przyzwyczaiłem się do życia jak w zegarku i ciężko jest mi się przestawić . Wszystkie problemy jednak są nic nie warte gdy wiele osób w otoczeniu walczy o zdrowie a nawet życie. W styczniu miałem kilka sytuacji w których musiałem zdecydować co jest ważniejsze i wolałem nawet kilka dni przemieszkać kątem u znajomych niż narazić bliskie mi osoby na niebezpieczeństwo związane z dobrze znanym wirusem. Ciągle jestem poddawany próbom, testom i coraz ciężej jest pokonywać wszystkie przeszkody. Kiedyś pojawi się kłoda której już być może nie uda się przeskoczyć, niby w życiu wiele widziałem, sporo doświadczyłem ale nikt tnie wie co wydarzy się za tydzień, miesiąc czy rok i trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność. Cały czas muszę pracować nad sferą mentalną aby przetrwać ten trudny czas.
1. Średnia tygodniowa waga:

Przez cały miesiąc moja waga była wyjątkowo stabilna. Dzienne i tygodniowe wahania nie przekroczyły 100 gram zarówno w przypadku masy całego ciała jak i masy mięśniowej.
2.Obciążenie treningowe:

Styczeń był miesiącem w którym regularnie trenowałem, czego nie można powiedzieć o dwóch wcześniejszych miesiącach. Regularność treningów wpłynęła na wzrost ATL i CTL. Różne wartości TSB czy RR wynikają ze zmiennej specyfiki treningów.
3.Najlepsze wartości mocy w poszczególnych tygodniach:

Najlepsze wyniki mocy osiągnąłem na testach. W pozostałych tygodniach wyniki mocy były powtarzalne. Podczas 3-5 powtórzeń byłem w stanie generować blisko 90 % maksymalnej mocy dla danej strefy.
4.Podsumowanie liczbowe:
4.1.Dane ogólne:

4.2.Dane szczegółowe:

4.3.Czas w strefach mocy:

4.4.Czas w strefach zmęczenia:

4.5.Rozkład kadencji:

4.6. Inne dane z miernika mocy:

W ostatnim miesiącu trenowałem głównie na wysokich kadencjach. Z każdym tygodniem czułem się lepiej, jakość treningu była lepsza.
5.Plany na luty:
Postanowiłem w tym roku nie planować nic na dłuższą metę. W styczniu miałem zająć się przygotowaniem sprzętu na nowy sezon. Nabyłem już większość komponentów ale na zamontowanie ich brakło czasu. W lutym chciałbym się tym zająć. Wszystkie części poza zwiększoną sztywnością zmniejszają także wagę o około 400 gram. To dużo biorąc pod uwagę już wyśrubowaną wagę mojego sprzętu. Nowe części to m.in. korba Rotor Aldhu, około 80 gram lżejsza niż Ultegra, sztyca, mostek i kierownica z włókna węglowego dzięki której zyskuję około 150 gram i wyższą sztywność oraz odświeżone koła karbonowe lżejsze od fabrycznych również o około 150 gram. Ostatnia zmiana jeszcze nie jest dopracowana. Dotyczy miernika mocy, albo pojawi się pomiar do nowej korby lub odświeżone pedały Garmin Vector 2. Kolejne gramy uda się zyskać na lżejszych szytkach czy koszykach na bidon. Te zmiany spowodują wyśrubowanie wagi do granic możliwości i wykorzystanie wszystkich rezerw w sprzęcie. To ułamek sukcesu ale na poziomie jaki prezentowałem w ostatnich dwóch sezonach ma bardzo duże znaczenie. Na koniec zostanie ustawienie nowej pozycji na rowerze i być może na początku marca uda się przetestować rower.




Podsumowanie Grudnia

Czwartek, 31 grudnia 2020 · dodano: 03.01.2021 | Komentarze 0

Grudzień był dla mnie miesiącem pokuty. Po dobrym sezonie nawarstwiło się trochę problemów które bezpośrednio nie wpływały na samopoczucie i formę sportową ale warto było je wyeliminować. Doprowadzenie płuc i układu oddechowego do pełni sprawności zajęło mi blisko 2 tygodnie, stąd pierwsza przerwa po której wróciłem do treningów. Po tygodniu znowu musiałem odpuścić, tym razem przez problemy jakie pojawiły się po feralnym treningu rowerowym z dnia 21 listopada. Mogłem w zasadzie trenować ale byłaby to raczej walka z bólem i osłabionym organizmem niż trening pod katem poprawy formy. Dla bezpieczeństwa odpuściłem i po powrocie początkiem grudnia walczyłem z wieloma przeciwnościami i dopiero końcem grudnia wróciłem na poziom na jakim byłem w połowie listopada czyli przed feralnym zdarzeniem. Przez te dwie przymusowe poniekąd przerwy jestem kilka tygodni do tyłu z treningiem i muszę mocno zweryfikować plan na styczeń i połowę lutego. Nie raz już miałem takie przerwy i w zasadzie niepełny okres przygotowawczy do sezonu zwykle u mnie nie oznaczał słabszego sezonu a wręcz lepszy w odniesieniu do poprzedniego. Najważniejsze, że ze zdrowiem nie mam obecnie żadnych problemów i mogę trenować na coraz wyższych obciążeniach. Przerwa w treningach wpłynęła także na fakt, że miałem więcej czasu na zamkniecie wielu spraw którymi zajmowałem się w 2020 roku, zrobienie kilku podsumowań i zestawień nie tylko odnoszących się do sezonu rowerowego. Wszystko co miałem zrobić zrobiłem i pod tym względem Grudzień zakończyłem na czysto, bez żadnych zaległości.




Podsumowanie października

Sobota, 31 października 2020 · dodano: 02.11.2020 | Komentarze 0

Październik zwykle oznacza dla mnie koniec sezonu, nie inaczej było w tym roku. Ostatnie trzy sezony kończyłem około 20 października, tegoroczny przeciągnąłem prawie do końca miesiąca. Jednym z powodów wydłużenia sezonu były dwie ostatnie czasówki które zaliczyłem na początku miesiąca. Moja forma we wrześniu była jeszcze na zadowalającym poziomie wiec zrobiłem wszystko aby ją utrzymać do października. Pierwsza z czasówek, kameralna w okolicy Wadowic bardzo mi się podobała w poprzednim roku. Do końca nie było wiadomo czy się odbędzie i mój start był spontaniczny. Zmiana podejścia do startów przyniosła efekty w postaci zwycięstwa OPEN mimo nieco słabszej jazdy niż się spodziewałem i na jaką było mnie stać. Ostatnia czasówka była chyba moją najlepszą jaką udało się przejechać. Wszystko zagrało jak należy i mimo 2 miejsca OPEN byłem bardziej zadowolony niż tydzień wcześniej z wygranej. Po czasówkach przeznaczyłem trzy tygodnie na roztrenowanie z powolnym spadkiem obciążenia treningowego. Do książkowego roztrenowania w tym roku brakowało, już pierwszy tydzień z kapryśną pogodą zaburzył cały proces. Wykorzystałem ten czas na test Zwifta do którego wcześniej byłem uprzedzony ale po kilku dniach nieco się do niego przekonałem. Kolejne dwa tygodnie to luźne przejażdżki i dwie dłuższe trasy. Forma z każdym dniem ulatywała i sezon kończyłem już na oparach ale jestem zadowolony z końcówki sezonu bo wyglądała podobnie jak w ubiegłym roku, wówczas pozwoliło to płynnie przejść do treningu ogólnorozwojowego i zimowego i z wysokiego poziomu rozpocząć najlepszy jak dotąd sezon. Czas roztrenowania poświeciłem także na serwis roweru zimowego oraz studiowanie literatury aby dokształcić się z zakresu treningu i wprowadzić drobne zmiany urozmaicające trening. Zdrowie nieco szwankowało w ostatnich tygodniach ale w porównaniu z tym co było 2-3 lata temu to są to tylko drobne problemy z którymi szybko powinienem się uporać aby móc trenować na 100%.
1.Waga w październiku:

Wraz z przebiegiem miesiąca moja waga rosła ale nie ma to znaczenia na tym etapie sezonu a właściwie po sezonie.
2.Obciążenie treningowe:

Wartości ATL i CTL spadały od początku października, spadek był w miarę stały ale tygodniowe zmiany nie były tak równe.
3.Najlepsze wartości mocy:

W ostatnim miesiącu byłem w stanie wyrównać najlepszą moc w czasie 12 minut oraz zbliżyć się do najwyższej w czasie 15 minut. W pierwszym wypadku jednak waga była niższa niż w poprzedniej, życiowej próbie a gdy wygenerowałem najwyższą moc w czasie 15 minut ważyłem dokładnie tyle samo jak w momencie gdy osiągnąłem wynik o 1 Wat gorszy.
4.Dane liczbowe:

5.Podjazdy:

Umiarkowana liczba podjazdów z dwoma rekordami i jednym nowym segmentem. Dobry koniec sezonu i pożegnanie z górami na kilka miesięcy.