Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223022.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2022

Dystans całkowity:1587.00 km (w terenie 36.00 km; 2.27%)
Czas w ruchu:64:35
Średnia prędkość:24.57 km/h
Maksymalna prędkość:75.00 km/h
Suma podjazdów:22950 m
Maks. tętno maksymalne:192 (98 %)
Maks. tętno średnie:142 (72 %)
Suma kalorii:40606 kcal
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:63.48 km i 2h 35m
Więcej statystyk

Podsumowanie marca

Czwartek, 31 marca 2022 · dodano: 06.04.2022 | Komentarze 0

Marzec był dla mnie wymagającym czasem w którym znalazło się miejsce na różne rzeczy, zarówno te konieczne jak i bardziej przyjemne. Początek miesiąca spędziłem jeszcze w Calpe, rozpoczynając go od jednej z najbardziej wymagających tras jakie udało się w życiu przejechać. Wówczas mogłem skupić się na jak najlepszym przygotowaniu do jazdy, pilnować czasu regeneracji oraz tego co i w jakiej ilości jem. Nawet przy większej objętości treningu zmęczenie nie było tak odczuwalne jak zazwyczaj gdy musiałem godzić wielogodzinną pracę z treningami co zazwyczaj nie wychodziło najgorzej ale moja dyspozycja na rowerze potrafiła być skrajnie różna. Po powrocie z Hiszpani wróciłem na moment na rower MTB i dopiero w połowie miesiąca wyjechałem na szosie, po raz pierwszy od połowy października ubiegłego roku. Po przesiadce z MTB czułem jakby ten rower sam jechał, warto było męczyć się całą zimę dla tej chwili. Przez dwa tygodnie celowo zwlekałem z testem nowych kół, gdy wreszcie udało się je przetestować pojawiły się problemy z napędem. Z tego względu sezon zacząłem od walki ze sprzętem którą przegrałem. Mam nadzieję, że następne starty będą już bardziej szczęśliwe. Końcem miesiąca po raz pierwszy zaliczyłem górską trasę z czterema podjazdami które pokonałem w bardzo dobrym tempie. Do sezonu jestem przygotowany bardzo dobrze, regularne i różnorodne treningi od listopada do marca przyniosły efekt w postaci mocnej nogi na początku sezonu. Zdrowotnie jest lepiej niż w ubiegłym roku ale płuca potrzebują jeszcze czasu aby wrócić do siebie i pójść za tym co znajduje się w nogach. Ze sprzętem prędzej czy później dam sobie radę, motywację mam wysoką, problemów jest znacznie mniej niż w poprzednim roku a wszystko powoli wraca do normy i już w kwietniu będzie nie jedna okazja aby sprawdzić nogę podczas zawodów. Wygląda na to, że w tym roku mogę walczyć o czołowe miejsca ale jak zwykle wszystko wyjdzie w praniu.
Od lat byłem znany z tego, że nie przywiązuję dużej wagi do sprzętu. Dlatego dopiero w 2017 roku gdy moje wyniki były na tyle dobre by myśleć o lepszym sprzęcie przesiadłem się na rower karbonowy. Przez 3 lata miałem mało awarii ale w tym jedną bardzo poważną – uszkodzenia mocowania haka tylnej przerzutki w ramie. Oczywiście zostało to naprawione ale jakiś problem cały czas występował bo zbyt często musiałem regulować ustawienie tylnej przerzutki. W 2019 roku kilka razy strzeliła mi linka przerzutki, zarówno przedniej jak i tylnej i zauważyłem coraz gorsze działanie klamkomanetek, wcześniej wymieniłem przerzutkę na nową – ze średnim wózkiem. Wtedy też podjąłem decyzję o wymianie osprzętu. Szybko zdecydowałem się na Di2 co było przyczyną kolejnych problemów ze sprzętem. Od początku przerzutka tylna nie działała płynnie co wiązało się z tym, że co jakiś czas blokowało łańcuch, dwa razy udało się go zerwać aż w końcu zerwałem hak uszkadzając reperowane już wcześniej mocowanie haka w ramie. Wówczas zdecydowałem się na zakup nowej ramy, nieco nowszej ale model niższej niż ta którą posiadałem. Decydując się na tą ramę zostałem postawiony pod ścianą, rama jest przystosowana wyłącznie pod Di2 więc przy zmianie osprzętu będę musiał zdecydować się na nowszą grupę Di2 lub wymienić ramę na nową. Po kilku tygodniach na nowej ramie znowu zerwałem łańcuch i wtedy stwierdziłem, że wymienić muszę wózek przerzutki który jest krzywy bo od początku w nowej ramie przełożenia nie zmieniały się płynnie. Dostępność części zamiennych do osprzętu rowerowego jest mocno uboga więc zakupiłem zamiennik wózka dedykowanego do Ultegry R8000 na innej wielkości kółeczkach które pozwalają zyskać kilka Wat. Na początku nie chciało mi to działać jak należy, później przez dłuższy czas było dobrze, przełożenia zmieniały się płynnie ale dosyć często musiałem prostować hak w ramie, mimo tego, że rower nie przewrócił mi się ani razu ani nigdy nie opierałem go o przerzutkę. Korzystając z roweru na kilku różnych łańcuchach, od chińskiego za 50 złotych, po Ultegrę czy KMC za 140 złotych nie zauważyłem wyraźnych różnic w działaniu osprzętu. Dużą wadą tego wózka jest fakt, że nie działa jak oryginalny shimanowski i obsługuje znacznie mniejszy wachlarz przełożeń, aby jeździć na dużych zębatkach z tyłu i blacie z przodu muszę zrezygnować z jazdy na 4 najmniejszych zębatkach przy małej tarczy z przodu. Jeżdżę na maksymalnym działającym wachlarzu, napęd działa płynnie, często zmieniam koła, kasety, łańcuchy więc nie zauważyłem zwiększonego zużycia łańcucha czy kasety. Po 2 latach użytkowania eklektycznej grupy mam zastrzeżenia wyłącznie do działania tylnej przerzutki ale to raczej wina tego, że w poprzedniej ramie miałem krzywy hak i przez to przerzutka została uszkodzona i nie działa poprawnie. Chcąc zaoszczędzić nieco pieniędzy kupiłem zamiennik wózka, zakup nowej przerzutki byłby lepszym rozwiązaniem ale musiałem się o tym przekonać po czasie w którym walczyłem z niepoprawnym działaniem napędu. W 2022 roku zaczęły dziać się cuda z ładowaniem baterii, pewnego dnia z 70 % naładowania baterii napięcie spadło w krótkim czasie do 0 i zacząłem szukać przyczyny. Problemem okazało się gniazdo łączące 4 przewody schowane w ramie. Aby się tam dostać musiałem zdjąć korbę, nie wiem jakim cudem dostała się tam wilgoć i ładowanie baterii raz działało raz nie, podobnie było z przewodem od przedniej przerzutki. Po 2 latach mogło się coś uszkodzić ale wygląda na to, że przyczyną było gniazdo łączące wszystkie przewody. Po 2 latach nie zauważyłem spadku wydajności i płynności zmiany przełożeń, w poprzednim roku bateria nadal wystarczała na 1500 – 1700 kilometrów. Nie wiem jakim cudem dostała się do ramy woda, nie jeździłem zbyt często w deszczu. Rower poza problemami z napędem spisuje się bardzo dobrze a jest totalną mieszanką części i komponentów dobranych według własnego uznania i predyspozycji. Ostatnio kupiłem nowe koła, to była jedna z ostatnich okazji aby wyhaczyć topowe koła pod hamulce szczękowe, dopóki Di2 będzie jakoś działać lub rower nie ulegnie jakieś poważniejszej awarii będzie mi służył jako główny rower. Nie mam za bardzo manewru odnośnie zmiany osprzętu na tradycyjny, mechaniczny czy przejścia na hamulce tarczowe więc już w planie mam zakup nowego roweru. Czy nastąpi to przed kolejnym sezonem czy rok później będzie zależeć od tego jak będzie sprawował się osprzęt Di2, z opinii i doświadczeń innych osób to właśnie 3 sezon użytkowania osprzętu elektrycznego jest kluczowy i wtedy pojawiają się największe problemy z osprzętem.
1.Informacja o parametrach ciała:
Wszystkie parametry ciała mieściły się w granicach normy. Pojedyncze wartości w poszczególnych dniach mnie lub bardziej odbiegały od wartości średniej . Największy problem miałem z parametrem PNN50 który przyjmował dolne dopuszczalne wartości, ma to związek z problemami z układem oddechowym spowodowane niewydolnością płuc po zakażeniu Covid19 i powikłaniach jakie pojawiły się po przejściu tej choroby.
2.Dane o obciążeniu treningowym:
W marcu treningi były bardzo zróżnicowane, najpierw sporo godzin treningowych w Hiszpani, następnie odpoczynek i treningi na różnych intensywnościach w drugiej połowie miesiąca. Tygodniowe sumy TSS różniły się od siebie, miało to wpływ na wartości pozostałych parametrów takich jak ATL, CTL czy TSB. Przez kilka tygodni wartości były nawet stabilne by na koniec miesiąca znowu zmienić się diametralnie. Same liczby jednak nie oddają tego, jaki wpływ mają poszczególne trening na organizm, odczucie zmęczenia czy długość procesu regeneracji. W Hiszpani nie miałem problemu z dziennymi treningami po kilka godzin i ponad 200 TSS a po powrocie nie byłem w stanie przez dwa dni z rzędu zrealizować treningu z podobną ilością TSS a zmęczenie było bardziej odczuwalne. Gdyby stan z Hiszpani się utrzymał to mógłbym powiedzieć, że powoli łapię formę. Do niej jednak daleko i nie wiem jakbym przepracował pierwszą część sezonu to przed czerwcem ciężko oczekiwać formy. Od kilku lat z wyjątkami wymuszonymi chorobami i mniejszą ilością treningu najlepszy okres przypada u mnie na przełom czerwca i lipca a drugi na wrzesień. Dlatego też za wszelką cenę nie będę utrzymywał wysokich obciążeń treningowych i sterował TSS tak aby najbardziej optymalną formę mieć właśnie w czerwcu i później we wrześniu. Odkąd korzystam z pomiaru mocy właśnie tak się u mnie dzieje choćbym stosował różne kombinacje i inne plany treningowe. Kiedyś po lipcowym szczycie formy nie umiałem już wskoczyć na wyższy poziom w sierpniu czy wrześniu ale wyciągając odpowiednie wnioski od kilku lat jesień jest moim dobrym fragmentem sezonu. Nigdy nie byłem wiosennym kolarzem i nic się chyba w tym zakresie nie zmieniło.
3.Najlepsze wartości mocy w marcu:
W marcu nie generowałem szczytowych wartości mocy. Większość najlepszych wartości mocy w poszczególnych odcinkach czasu byłem w stanie generować podczas kilku następujących po sobie powtórzeń.
4.Podjazdy:

W poprzednich latach w marcu zaczynałem jeździć po górach i zaliczałem pierwsze podjazdy w sezonie. W obecnym roku dzięki wyjazdowi do Hiszpani góry zaliczyłem już w lutym i dzięki temu na koniec marca mam już w nogach ponad 70 podjazdów, prawie 50 z nich zaliczyłem w marcu a po powrocie z Hiszpanii podjechałem ponad 20 wzniesień:
W marcu zaliczyłem następujące podjazdy:
W Hiszpanii warunki do jazdy były bardzo dobre więc zaliczyłem sporo podjazdów , przez 3 dni nazbierało się ich prawie 30. Po powrocie do karju gdzie warunki do jazdy okazały się dużo gorsze udało się zaliczyć już kilka przełęczy i gór ( Ochodzita od Istebnej, Równica od Mostu na Wiśle, Przełęcz Kubalonka od Wisły, Zameczek, Orle Gniazdo od Szczyrku ) – po razie oraz Przełęcz Przegibek ( od Straconki, od Międzybrodzia ) – po 6 razy oraz mnóstwo mniejszych podjazdów w Beskidzie Małym czy Żywieckim i Makowskim. Czasy podjazdów mimo, że nie najważniejsze w tej zabawie wychodziły niezłe jak na początek sezonu.
5.Projekt roweru na kolejne sezony:
W głowie już mam projekt nowego roweru jaki zamierzam w przyszłości złożyć, po raz kolejny będzie to sprzęt stworzony według indywidualnego projektu, poza pojedynczymi komponentami, takimi jak pedały z pomiarem mocy czy licznik zamierzam go zbudować na częściach włoskich, z hamulcami tarczowymi. W dobie popularności sprzętów Treka, Specialized czy Gianta takie sprzęty są rzadkością i raczej będzie to sprzęt złożony na lata do jazdy w terenie górskim a nie maszyna do ścigania. W ostatnim czasie dostępność części rowerowych jest mocno ograniczona, co jakiś czas pojawiają się nowe grupy osprzętu, po przygodzie z Di2 nie jestem przekonany do zakupu kolejnej grupy elektrycznej i raczej nastawię się na wysoki model mechanicznej grupy lub całkowicie bezprzewodowy system Sram Etap AXS, z takim osprzętem już idzie kupić gotowy rower. W rowerze nie będę kombinował z kołami i zakupię jeden, topowy model karbonowy, tym razem na oponę i hamulce tarczowe. Po wizycie w Hiszpani przekonałem się do tarcz w szosie, spisują się dobrze a w moim terenie na stromych zjazdach sprawdzą się znakomicie. Nie mam nic do Treka czy innych topowych grup, podobnie jak osprzętu Shimano który jest najpopularniejszy ale chcę mieć sprzęt który przede wszystkim będzie cieszył moje oko i spełni oczekiwania i przede wszystkim będzie unikatowy. Będzie to duży wydatek ale wynagrodzi mi te pierwsze lata w kolarstwie gdy nie było mnie stać nawet na dobry łańcuch i przede wszystkim będzie to sprzęt na lata, nawet jak skończę ze ściganiem to rower nadal będzie mi służył do jazdy. Może uda się wyłapać jakiś gotowy rower w odpowiednim rozmiarze i konfiguracji ale obecnie jest z tym problem i dlatego już teraz rozglądam się po rynku rowerowym ale na razie w tym segmencie na który się zapatruję nie ma dużego wyboru i dostępności rowerów więc raczej nastawiam się na składanie sprzętu od podstaw i być może szukanie okazji na tańsze komponenty.




  • DST 26.00km
  • Czas 01:04
  • VAVG 24.38km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 158 ( 81%)
  • HRavg 111 ( 56%)
  • Kalorie 683kcal
  • Podjazdy 330m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd 6

Czwartek, 31 marca 2022 · dodano: 03.04.2022 | Komentarze 0

Pogoda uległa pogorszeniu więc w rowerze treningowym wylądowały błotniki i ruszyłem na krótką przejażdżkę po okolicy. Jechało się ciężko w tych warunkach a żeby było ciekawie to tym razem czujnik tętna miał słabą baterię co wiązało się z tym, że pokazywał stałe wartości mimo tego, że na podjazdach jechałem mocniej a na zjazdach odpuszczałem. Po dniach w których temperatura przekraczała 10 stopni podczas jazdy, dobre kilka stopni mniej było bardzo nieprzyjemne. Po godzinnej przejażdżce i pętli po najbliższej okolicy, na mokrych drogach i przy lekkim deszczu byłem tak wyziębnięty, że w domu wszedłem pod ciepły koc. Coś niedobrego się ze mną dzieje, kiedyś lepiej znosiłem niskie temperatury a teraz poniżej 5 stopni mój organizm nie funkcjonuje jak trzeba i dopiero przy 15 wskakuję na właściwe obroty. Staram się z tym walczyć ale na razie nic z tego nie wychodzi.




  • DST 53.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 25.65km/h
  • VMAX 69.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 158 ( 81%)
  • HRavg 127 ( 65%)
  • Kalorie 1393kcal
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 23

Wtorek, 29 marca 2022 · dodano: 03.04.2022 | Komentarze 0

Po raz pierwszy w tym roku wyjechałem na treningowej szosie – Triban 5. Rower ma już swoje lata a dalej dzielnie służy, zimą do treningów na trenażerze a w sezonie do dojazdów w rożne miejsca i zadań specjalnych a takim okazała się awaria Di2 w podstawowym dla mnie sprzęcie. Jakoś nie zauważyłem gorszej pracy roweru czy tego, żeby mi się jechało ciężej. Motywacją do jazdy była dobra kawa serwowana w Międzybrodziu więc tam się wybrałem. Remonty wzdłuż jezior skutecznie demotywują do robienia pętli przez Kobiernice czy Tresną więc idealnym wyborem jest zaliczenie Przegibka z dwóch stron. Warunki na drodze całkiem niezłe ale ten wiatr wiejący z zachodu, robiący robotę na dojeździe do Przegibka, podjeździe na przełęcz czy zjeździe a skutecznie utrudniający jazdę na powrocie. Dzięki warunkom wietrznym szybko dostałem się do Międzybrodzia, kawa smakowała jak zwykle wyśmienicie, w połączeniu z dobrą drożdżówką dała energię na powrotną walkę z wiatrem. Podjazd poszedł całkiem nieźle a zjazd sobie odpuściłem, wracając zaliczyłem jeszcze dwa podjazdy aby nabić przewyższenia. Wciąż brakowało mi do 1000 metrów w pionie więc postanowiłem dokręcić. Niestety nie przewidziałem jednego, że może zacząć padać, stało się to jakiś kilometr przed domem, jechałem bardzo szybko aby nie zmoknąć, przy samym domu przestało padać więc pojechałem dokręcić do kilometra w pionie i przy okazji pozbyć się zapieku który powstał w momencie gdy śpieszyłem się do domu. Jazda na rowerze treningowym, mimo tego, że oporniejsza była całkiem przyjemna. Nie przyjmowałem do siebie myśli, że ta jazda może być ostatnią przed zapowiadanym atakiem zimy. Postanowiłem więc zweryfikować swój plan treningowy i przystąpić do pierwszego od 10 miesięcy pełnego testu mocy, sam jestem ciekaw wyników bo z jednej strony, jestem mocny a z drugiej, moje płuca mnie strasznie ograniczają i nie pozwalają na zbyt mocną jazdę w dłuższym czasie.





  • DST 38.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 21.11km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Kalorie 1096kcal
  • Podjazdy 390m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto 6

Poniedziałek, 28 marca 2022 · dodano: 03.04.2022 | Komentarze 0


Kategoria B"twin '22, Miasto


  • DST 100.00km
  • Czas 03:51
  • VAVG 25.97km/h
  • VMAX 72.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 186 ( 95%)
  • HRavg 141 ( 72%)
  • Kalorie 2551kcal
  • Podjazdy 2040m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 22

Poniedziałek, 28 marca 2022 · dodano: 03.04.2022 | Komentarze 0

Co drugi poniedziałek mam możliwość zaliczyć dłuższy trening więc zdecydowałem się wykorzystać sprzyjające okoliczności. Przed jazdą naładowałem baterię Di2 ale coś mnie zaniepokoiło, bateria ładowała się prawie 4 godziny a zwykle trwało to maksymalnie 120 minut. Zmieniłem też łańcuch na taki który przy próbnych przejażdżkach nie przeskakiwał. Gdy rower był gotowy do jazdy zacząłem kombinować z trasą, miałem kilka opcji do wyboru – objazd Rury na Kocierz, runda przez rozkopany Beskid Mały czy kilka wersji pętli w Beskidzie Śląskim. Postanowiłem odbić sobie te lata gdy przez Wisłę nie dało się normalnie przejechać i zaliczyłem moją tradycyjną pętlę przez Salmopol i Zameczek z przystawką w postaci Orlego Gniazda i Równicą na deser. Przed jazdą jeszcze kilka dylematów ubraniowych oraz konieczność sięgnięcia po rezerwowy licznik, bo Garmina nie naładowałem. Już od wyjazdu z domu zauważyłem, że rower nie działa jak należy, łańcuch sobie ładnie przeskakiwał w okolicy miejsca zamontowania spinki i tak niemal przy każdym zetknięciu z górnym kółkiem przerzutki. Starałem się jechać lekko aby stwierdzić czy da się normalnie jechać z tym przeskakującym łańcuchem. Cały czas walczyłem z jakimiś przeciwnościami, najpierw przejazd przez Bielsko gdzie kilka razy musiałem hamować i traciłem czas na skrzyżowaniach. Później już walka z wiatrem, postanowiłem minąć ścieżkę rowerową w Bystrej i równoległą drogą dotarłem do Mesznej. W Buczkowicach zdecydowałem, że jadę najpierw na Orle Gniazdo ale bez Podmagury. Już po zjeździe z głównej pojawił się znak informujący o tym, ze droga nie nadaje się do ruchu pojazdów. Po 300 metrach już wiedziałem dlaczego, w poprzednim roku był asfalt z wieloma dziurami a obecnie są dziury z plamami asfaltu, nie wiem jakim cudem wpadłem tylko w 2 dziury, bałem się o koła które miały przejść test w górach. Jadąc na tyle aby płuca dawały radę, slalomem miedzy dziurami, z przeskakującym łańcuchem wjechałem w czasie ledwie 40 sekund gorszym od najlepszego, uzyskanego w dużo lepszych warunkach. Zjazd po lepszej drodze był wolny bo samochodowy skutecznie mnie blokowały. Po zjeździe znalazłem rozwiązanie dla przeskakującego łańcucha, jadąc na 52x28 lub 25 dało się normalnie jechać, ale pod wiatr i w górę wiązało się to z niską kadencją. Chwilę się tak męczyłem ale stwierdziłem, że dla kolan i mięśni lepsza jest wyższa kadencja i starty mocy na przeskakującym łańcuchu. Podjazd na Salmopol znowu jechałem z rezerwą, sporo pod wiatr a znowu czas wyszedł bardzo dobry jak na marzec i jako jeden z 10 moich najlepszych. Niestety moje płuca obecnie nie pozwalają nie więcej a w nogach są jeszcze rezerwy. Zjazd z kolei był słaby, wolny i zimny ale jakoś przetrwałem. Po zjeździe postój, rozebranie kurtki i kolejny podjazd – Zameczek. Po tym jak na Salmopol pojawił się nowy asfalt, chociaż po zimie nie wygląda już jak nowy to Zameczek to istna tragedia, sporo dziur i samochodów. które nie pozwalają ich mijać. Tutaj też największe katusze związane z napędem i płucami. Znowu nie byłem zbytnio zadowolony z podjazdu, na więcej mnie nie stać a czas całkiem dobry. W końcu pojawiła się okazja aby sprawdzić koła na zjeździe, momentami było szybko, dobrze technicznie ale też momenty w których musiałem hamować. Warunki na drodze robiły swoje i obecnie ciężko jest puścić rower w dół i skupić się tylko na optymalnym pokonywaniu zakrętów czy patelni. W Wiśle było mi zimno mimo wielu warstw ale widząc trzech kolarzy w krótkim rękawie czy spodenkach stwierdziłem, ze chyba ze mną jest faktycznie coś nie tak, skoro na 4 kolarzy tylko ja byłem naubierany, termometr chyba mi też zaniża bo pokazywał 10 stopni. Planowałem jechać prosto do domu ale jadąc przez Ustroń odruchowo odbiłem w lewo na Równicę. Zdjąłem kurtkę i ruszyłem aby zaliczyć tylko podjazd. Z wiatrem szybko pokonałem pierwszy kilometr, z niedziałającym napędem nawet Równica nie była tak przyjemna jak zwykle, jechałem na granicy możliwości płuc i dopiero jakieś 1500 metrów przed szczytem zauważyłem, że jadę na dobry czas. Nie miałem za bardzo z czego już dołożyć więc cisnąłem podobnym tempem, jakiś kilometr przed szczytem musiałem zwolnić przez prace drogowe, tego co tam straciłem zabrakło aby złamać 17 minut. Nie miałem już czasu więc szybko się ubrałem, zjechałem do Zawodzia i dokładając kilka pagórków ruszyłem w kierunku Bielska. Nie planowałem postoju w sklepie ale brakło mi wody wiec w Brennej zatrzymałem się w sklepie. Pierwszy raz od dana nie założyłem nic na twarz, czułem się co najmniej dziwnie ale pewnie szybko człowiek przywyknie do nowej rzeczywistości. Wracając do domu udało się zyskać nieco czasu, wiatr który rano utrudniał jazdę teraz pomagał. Mimo tego, że sporo rzeczy odbierało przyjemność z jazdy jestem zadowolony, zaliczyłem konkretny trening, w ubiegłym roku takich było jak na lekarstwo a w tym już w marcu jestem w stanie tak skutecznie walczyć z podjazdami a maksymalnego poziomu jeszcze nie udało się uzyskać więc może być pod każdym względem tylko lepiej. Koła zdały kolejny test i podsumowując wszystko jednym zdaniem, są najlepsze jakich kiedykolwiek używałem. Po jeździe stan baterii w Di2 wskazywał 30 % więc coś jest na rzeczy.




Podsumowanie 14 tygodnia 2022

Niedziela, 27 marca 2022 · dodano: 02.04.2022 | Komentarze 0

Trudny dla mnie był to tydzień. Czasu miałem mało i musiałem liczyć się z tym, że wybierając się na trening będę go kończył w spadającej temperaturze oraz po zmroku. Udało się jednak znaleźć kompromis i przy treningach krótszych niż 2 godziny, tylko raz wróciłem w niesprzyjających dla mnie warunkach. Treningowo nie był to zbyt wybitny tydzień, wybrałem się po raz pierwszy w tym roku w prawdziwy teren gdzie stwierdziłem, że wciąż mam braki techniczne ale moja jazda mimo trudnych warunków w terenie wyglądała lepiej niż w ubiegłym roku. Po pracy zwykle wyjeżdżałem na trening już zmęczony ale nie przeszkodziło mi to w tym aby realizować założenia treningowe. Podczas treningów znalazłem również czas na różnego rodzaju testy. Najpierw pracowałem nad ustabilizowaniem kadencji i podczas jednego z treningów udało mi się uzyskać zadowalający efekt, nawet przy zmęczeniu jestem w stanie utrzymywać wysoki rytm a wcześniej był z tym wyraźny problem. Kolejny test był już bardziej przyjemny, wreszcie założyłem nowe koła – FFWD F3R z szytkami Continental Competition w rozmiarze 700 x 28 C. Jazda na tych kołach to poezja, prawdziwy miód na serce, żadne z poprzednich kół tak nie niosły i nie były sztywne jak te. Niestety wraz ze zmianą kół pojawiły się spore problemy ze sprzętem co miało swoje odzwierciedlenie podczas czasówki otwierającej sezon 2022. Podczas czasówki dałem z siebie wszystko ale sprzęt zabrał mi sporo czasu, na płaskim brakowało przełożenia a pod górę przeskakujący łańcuch zabierał cenne Waty które tego dnia i tak nie były takie na jakie mnie obecnie stać. Rozpoczęcie sezonu w klubie dało mi sporo odpowiedzi na pytania. Pierwsza niewiadoma to była moja dyspozycja na tle innych, biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności jakie w tym roku nastąpiły nie stałem wcale na pozycji faworyta zawodów. Co prawda przepracowałem solidnie zimę i mam za sobą zgrupowanie w Calpe ale to tylko epizod, odskocznia od codzienności która nie pozwala mi trenować na 100 % i poświęcać tyle czasu co inni na rower. Mam też problemy z regularnością i bilansem przyjmowanych posiłków i zakłócony proces regeneracji. Dodatkowym utrudnieniem są niesprawne po Covid 19 płuca. Na trasie doszedł jeszcze problem ze sprzętem który spowodował kilka dodatkowych problemów, nie byłem w stanie przeprowadzić odpowiedniej rozgrzewki, w związku z tym motywację do walki na 100 % straciłem już na starcie zawodów, na trasie też nie obyło się bez problemów które jednak miały już znacznie mniejszy wpływ na straty czasu. Bez motywacji i od niechcenia jechałem tą czasówkę licząc tylko na to, że nic się już po drodze nie zepsuje. Zupełnie obojętnie podszedłem do zawodów co nie było takie łatwe w obliczu problemów jakie miałem na trasie. Jeszcze 2 lata temu byłbym wkurzony, gotowy rzucić rowerem w krzaki i nawet olać zawody ale praca nad sferą mentalną jaką wykonałem w ostatnich miesiącach przyniosła zaskakujące efekty. Sama czasówka to była oczywiście walka z własnymi słabościami bo trasa i warunki jak najbardziej mi odpowiadały bo predysponowały najmocniejszych zawodników a nie przypadkowych kolarzy. Już od lat potwierdza się scenariusz, że nie liczę się w czołówce zawodów z reguły przez problemy sprzętowe i zazwyczaj to jedyna szansa aby ze mną wygrać. Tak też mogło być tym razem ale mimo słabości jaką zaprezentowałem podczas zawodów znalazłem się w tym samym miejscu co zwykle i kolejny sezon zacząłem z wysokiego poziomu. Mimo tego, że nie zaprezentowałem pełni swoich możliwości to czuję jakąś satysfakcję, że podczas gdy inni jeżdżą na rowerze i trenują po wiele godzin dziennie ja pracuję po kilkanaście godzin na dobę, wracam zmęczony, mam braki snu, znajduję jeszcze czas na studia i obowiązki w domu osiągnąłem poziom do którego inni nie potrafią się zbliżyć. Teoretycznie to ja stoję na straconej pozycji a potrafię z niej skutecznie atakować, dla mnie te zawody to tylko trening a dla wielu jeden z najważniejszych startów w roku. Sezon się dopiero zaczyna i będzie jeszcze okazja pokazać swoje możliwości które w tym roku mam ogromne. Kategoria wiekowa się zmienia więc i poziom musi być wyższy, myślę, że sprostam temu wyzwaniu ale gdzieś z tyłu głowy pozostaje niepewność o sprzęt.
1.Informacje o parametrach ciała:
Waga w ostatnim czasie poszła do góry ale spodziewałem się tego i miałem na to wpływ, pozostałe parametry zmieniały się ale w przyjętych wcześniej granicach.
2.Dane o obciążeniu treningowym:
Ten tydzień nie wyglądał najlepiej treningowo, jeździłem niby dużo ale krótko i tylko 2 jazdy były mocniejsze, nie miało to jednak wpływu na CTL ale już TSB zmieniało się w różne strony.




  • DST 72.00km
  • Czas 03:04
  • VAVG 23.48km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 192 ( 98%)
  • HRavg 134 ( 68%)
  • Kalorie 1662kcal
  • Podjazdy 1070m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 21

Niedziela, 27 marca 2022 · dodano: 30.03.2022 | Komentarze 0

Po zmianie czasu na letni, ciężko było się zebrać do jazdy. Miałem jeszcze inne obowiązki i z dłuższej jazdy nic nie wyszło. Wyjechałem z domu około 10:30, od samego początku sprzęt nie działał jak należy. Łańcuch przeskakiwał na niemal każdym przełożeniu, Di2 raz zmieniało przełożenie, raz nie chciało, do tego pokazujący głupoty miernik mocy i czujnik tętna. Noga jakoś kręciła ale żadnej przyjemności z jazdy nie miałem. Starałem się jechać jak najtrudniejszą trasą skoro czasu na dłuższą jazdę nie miałem. Wiatr w plecy pozwolił zaliczyć kilka podjazdów i będąc w Skoczowie zatrzymałem się aby sprawdzić czy da się coś zrobić z rowerem. Przednia przerzutka już umarła i zmuszony byłem jechać na małej tarczy, zmiana położenia wózka przerzutki tylnej nie wiele pomogło i łańcuch dalej przeskakiwał. Przyjemności nie było już żadnej, dojechałem jednak na klubowe Rozpoczęcie Sezonu by chociaż zaznaczyć swoją obecność. Nie miałem ochoty na rozgrzewkę więc tylko przez chwilę pokręciłem i stanąłem na starcie. Trasa czasówki bardzo mi pasowała więc gdzieś w głębi serca czułem żal, że mój sprzęt nie działa jak należy. Nie przywiązywałem do tego większej wagi, miałem zamiar dać z siebie wszystko, bez względu na okoliczności tak by być zadowolonym i zmęczonym na mecie. Już na starcie miałem kilka sekund w plecy bo nie umiałem szybko i pewnie ruszyć i wpiąć w pedały. Szybko łańcuch znalazł się na możliwe twardym przełożeniu, patrząc na wskazania mocy mogłem już pomstować bo pomiar wskazywał, że nie przekraczam nawet 3 strefy mocy, po kilkuset metrach trafiłem na wąskie gardło, jadący środkiem rowerzysta na elektryku a z przeciwka motocykl i musiałem jeszcze zwolnić. Później udało się znowu rozpędzić i przyjąć inną taktykę, jadąc w górę rozkręcałem rower do maksymalnie wysokiej kadencji a na zjazdach przyjmowałem pozycję aerodynamiczną i dzięki temu nie traciłem tyle, bardzo odpowiadało mi to, że cały czas jest pod wiatr bo moje straty nie były tak duże. Dużo czasu zajął mi dojazd do Dębowca ale w drugiej części trasy mogłem tylko zyskać ze względu na to, że czekało na mnie więcej podjazdów. Pierwszy z nich nie poszedł mi zbyt dobrze, przeskakujący łańcuch nie sprzyjał utrzymywaniu równej mocy i w ten sposób kilka kolejnych sekund straciłem. Na kolejnym podjeździe już widziałem, że nie jest tak źle jak być mogło bo zobaczyłem przed sobą kolarza. Nie dałem sobie rady z tym podjazdem, starałem się jechać mocno ale niewiele z tego wyszło. Na najtrudniejszym technicznie zjeździe najadłem się sporo strachu bo na niewidocznym łuku w prawo wyskoczył mi samochód a ja jechałem dosyć szybko ale zmieściłem się na drodze, na kolejnym łuku w lewo musiałem uważać na biegającego sobie pieska. Na ostatnim podjeździe już dałem z siebie wszytko, w nogach była jeszcze przerwa a płuca już nie dawały rady. Wyprzedziłem jedną osobę ale w końcówce podjazdu już na tyle mnie brakowało, że musiałem spuścić z tonu, ostatnie 500 metrów nie było już tak dobre, nawet nie wiem jaki osiągnąłem czas ale moc była dosyć słaba więc nie mam żadnego punktu zaczepienia. Mogę z siebie być zadowolony, noga podaje całkiem nieźle, po raz kolejny moją słabością był sprzęt który miał bezpośredni wpływ na to jak wyglądała moja jazda. Ta wyglądała bardzo słabo zarówno technicznie jak i pod względem wykorzystania możliwości mojego organizmu. Stać mnie było na dużo lepszy czas, do sezonu jestem przygotowany bardzo dobrze, ważne starty dopiero przede mną więc nie przykładam żadnej wagi do tych zawodów, potraktowałem je jako trening. Po czasówce pojechałem jeszcze na kawę do Dębowca gdzie był czas m.in. na rozmowy. Wracałem znowu zaliczając sporą ilość hopek. Za Skoczowem Di2 umarło już całkowicie, na moje nieszczęście stało się to na podjeździe i łańcuch został na przełożeniu 36x25 więc powrót był bardzo wolny ale z wysoką kadencją. Tego dnia podjąłem tez kolejną decyzję i większą uwagę muszę przywiązywać do sprzętu ale niekoniecznie brać pod uwagę uwagi innych osób bo nie zawsze przemawia przez nich troska a czasami także zwrócenie na siebie uwagi i potrzeba wpływu na osiągniecia innych osób skoro nasze są przewidywalne bo łatwiej wymagać czegoś od innych niż od siebie samego.




  • DST 59.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 28.55km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 135 ( 69%)
  • Kalorie 1545kcal
  • Podjazdy 730m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 20

Piątek, 25 marca 2022 · dodano: 30.03.2022 | Komentarze 0

Wyjazd w sumie spontaniczny. Uświadomiłem sobie, że jeszcze nie testowałem nowych kół i postanowiłem to nadrobić. Trochę czasu zajęło mi zamontowanie kasety, łańcucha i okładzin hamulcowych. Zdecydowałem się na kasetę 11-32 i łańcuch na którym jeździłem całą jesień a nie jest jeszcze wyciągnięty nawet do 0,75. Po wyjeździe z domu czułem, że jedzie się lekko i przyjemnie ale było tak tylko do momentu wjazdu na główną drogę gdzie pojawiły się nieprzyjemne podmuchy wiatru w twarz. Pierwsze wrażenia z jazdy na kołach FFWD F3R oraz szytkach Continental Competition były bardzo pozytywne, koła niosły bardzo dobrze i nieźle radziły sobie na wietrze. Po dojeździe do pagórków kolejny test, tym razem w warunkach interwałowych, pod górę dawały sobie nieźle radę a na zjeździe łatwiej było uzyskać prędkość i ją utrzymać. Przyjemnie się jechało do Skoczowa a nawet dalej. Później zaszła potrzeba aby się zatrzymać, zrobiłem przy okazji zdjęcie kół w rowerze które całkiem nieźle się komponują z ramą i resztą komponentów. Po postoju ciężko się było rozkręcić a dodatkowo musiałem uważać na sporą ilość dziur w drogach. Prawdziwym miodem był zjazd z Zamarsk do Hażlach, mimo bocznego a nawet przeciwnego wiatru nie musiałem mocno kręcić aby utrzymać wysoką prędkość. Dłużej cieszyć się przyjemnością z nowych kół nie mogłem bo zacząłem marznąć, mimo ciepłego ubioru przy spadku temperatury zaczynałem odczuwać duży termiczny dyskomfort. Według pierwotnych prognoz do Bielska miałem jechać przy pomocy zachodniego wiatru, o ile podmuchy nie były w ogóle odczuwalne w Dębowcu czy na podjazdach w Simoradzu tak po zjeździe do zakorkowanego Skoczowa przekonałem się, że łatwo wrócić do domu nie będzie. Zimny wiatr odbierał resztki przyjemności z jazdy a w połączeniu z niską temperaturą powodował, że nie miałem za bardzo czym jechać. W połowie drogi jeszcze zapadł zmrok więc włączyłem oświetlenie. Jakoś doczłapałem do domu. Koła zdały pierwszy test a mój organizm po raz kolejny przegrał z warunkami. Mocne nogi to nie wszystko, muszę walczyć o poprawę dyspozycji w niskich temperaturach bo nie zawsze na trasie będzie przynajmniej 15 stopni a męczarnia w trudnych warunkach odbiera mi całą radość z jazdy na rowerze.




  • DST 45.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 25.00km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 182 ( 93%)
  • HRavg 128 ( 65%)
  • Kalorie 1190kcal
  • Podjazdy 910m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 19

Czwartek, 24 marca 2022 · dodano: 30.03.2022 | Komentarze 0

Trzeci wyjazd z rzędu. Tym razem szybciej się ogarnąłem po pracy i pojechałem na Przegibek aby w końcu zrobić jakiś konkretniejszy trening. Po ostatnich powtórzeniach w okolicy progu czy siłowych akcentach w 5 strefie mocy zafundowałem sobie coś czego nie lubię czyli sprinty w 6 strefie. Już przed jazdą zauważyłem, że miernik nie działa poprawnie i kalibracja nie wychodzi. Po kilku próbach to olałem i wyjechałem z zamiarem jazdy na wyczucie. Po drodze zrobiłem kilka akcentów na dobrym poziomie ale nogi jakoś specjalnie nie pracowały. Pierwsza seria powtórzeń też nie wyglądała dobrze, może to wina miernika a może jestem taki słaby, udało się zaliczyć aż 12 powtórzeń podczas 1 podjazdu na Przegibek, liczyłem na więcej ale podjazd się skończył, zwykle po 12 minutach jeszcze nie byłem na szczycie a moce wyraźnie lepsze. Nie przejmowałem się tym zbytnio i od razu ruszyłem w dół do Międzybrodzia. Drugi podjazd już był męczący, udało się ponownie zaliczyć 12 powtórzeń, mięsnie były już zmasakrowane więc na trzeci podjazd się nie zdecydowałem. Wracając do domu zaliczyłem jeszcze dodatkowy podjazd w Olszówce i już przy zapadających ciemnościach wróciłem do domu. Coraz gorzej działa mój miernik mocy, przestaję mu ufać i coraz więcej powtórzeń muszę opierać na odczuciach. O nowym na razie nie myślałem ale chyba trzeba będzie zacząć aby miało to jakieś ręce i nogi. Wbrew temu co pokazuje miernik czuję, że na tym etapie sezonu jestem w niezłej dyspozycji ale ze sporymi rezerwami które mam nadzieję wykorzystać.




  • DST 55.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 30.00km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 152 ( 77%)
  • HRavg 129 ( 66%)
  • Kalorie 1334kcal
  • Podjazdy 580m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 18

Środa, 23 marca 2022 · dodano: 30.03.2022 | Komentarze 0

Kolejny szybki wyjazd po pracy. Szybko robi się ciemno a za bardzo nie miałem opcji aby wyjść wcześniej do domu więc musiałem zadowolić się niespełna 2 godzinną jazdą. Nie chciało mi się znowu jechać na Przegibek, wówczas musiałbym aż dwukrotnie przejechać przez Bielsko więc pojechałem już dosyć oklepaną rundę przez Skoczów, Goleszów i Ustroń. Chciałem uniknąć skrzyżowania z Wiślanką w Skoczowie gdzie zwykle tworzą się korki więc przejechałem przez ścisłe centrum i zaoszczędziłem w ten sposób kilka minut. Wyjeżdżając było ciepło a im bliżej wieczora, tym chłodniej. Za Skoczowem dodatkowo upierdliwy stał się wiatr który wiał z południowego - zachodu. Walcząc z żywiołem dojechałem do Goleszowa gdzie przekonałem się jak mocno wieje. Po 55 minutach byłem w centrum Goleszowa a do domu miałem całe 3 kilometry więcej niż na dojeździe. Niemal nie pedałując poruszałem się z zawrotną prędkością w kierunku Ustronia. Tam zatrzymały mnie światła po których nie umiałem złapać rytmu, gdy tak się już stało na przemian walczyłem z bocznymi podmuchami wiatru jak i korzystałem z jego pomocy. Zaskoczył mnie trochę znak informujący o remoncie drogi w Lipowcu ale jakoś udało się przejechać, wiatr w dalszym ciągu robił dobrą robotę i dystansu ubywało w szybkim tempie. W Świętoszówce zorientowałem się, że lampki zostały w domu a widoczność już bardzo słaba, ratowało mnie to, że miałem jasny i widoczny z daleka strój więc bezpiecznie dojechałem do domu. Przejechanie tej trasy zajęło mi mniej czasu niż zwykle a nie czułem, że jadę jakoś mocniej a zmęczony już byłem przed jazdą więc taki trening nie zrobił na moim organizmie żadnego wrażenia. Dobrze, że wiosna nadchodzi a z nią zmiana czasu i dłuższe wieczory więc nawet 3 – 4 godzinne jazdy po pracy już wkrótce być może staną się możliwe.