Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223022.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Podsumowanie Miesiąca

Dystans całkowity:b.d.
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:0
Średnio na aktywność:0.00 km
Więcej statystyk

Marcowy raport

Niedziela, 31 marca 2024 · dodano: 01.04.2024 | Komentarze 0

Marzec okazał się najlepszym miesiącem treningowym od … 4 lat. Po przejściach zdrowotnych w ostatnich kilkunastu tygodniach lekarze zalecili aktywność fizyczną na świeżym powietrzu więc realizowałem głównie treningi tlenowe budując bazę, nie robiłem tego od 2021 roku gdy po dobrym okresie przygotowawczym złapałem Covid i męczyłem się cały sezon. W marcu zrealizowałem 12 wartościowych treningów stosując różne rozwiązania. Dane liczbowe wyglądają bardzo obiecująco w kontekście zbliżającego się sezonu:

Po lutowej infekcji i zmianie w płucach cierpliwie dążyłem po poprawy saturacji, udało się z 93 uzyskać 94. Niby nie duża zmiana ale odczuwalna. Płuca wciąż się regenerują i potrzebują czasu ale już teraz jestem w stanie mocniej pociągnąć na wybranych odcinkach.
Waga i pozostałe parametry ciała były przez cały miesiąc stabilne. Nie są to jeszcze wartości które podczas startów w zawodach dawały mi najlepsze wyniki ale nie odbiegają od tych osiąganych w analogicznych okresach lat ubiegłych.
Dzięki temu, że sporo jeździłem w tlenie, przy małej ilości treningów robiłem duże objętości stosując różne formy odżywiania przed, w trakcie i po treningach ani razu nie złapała mnie bomba głodowa co w ubiegłym roku zdarzało się niemal przy każdej dłuższej jeździe. Nawet wyjeżdżając prosto z pracy, bez konkretnego posiłku przed treningiem dawałem radę kręcić po 4 godziny.
Przez kilka tygodni złapałem stabilność w kontekście mocy, kadencji, tętna oraz wyrobiłem sobie dobre nawyki żywieniowe. Kilka razy zdarzyło mi się odejść od schematów co od razu objawiało się np. podwyższonym tętnem ale były to raczej sytuacje jednorazowe.
Wszystko co dobre i stabilne kończyło się jednak w momencie wjazdu w teren bardziej pagórkowaty, na podjazdach organizm zaczynał się buntować bo szczególnie płuca były narażone na intensywniejszą pracę co przy ich stanie oznaczało znacznie podwyższone tętno.
Na koniec miesiąca poświęconego całkowicie na budowę bazy tlenowej sprawdziłem się na podjeździe pod Równicę. Od wielu lat robię taki test i nie wypadł on ani znacząco lepiej jak w poprzednich latach ani gorzej. Biorąc pod uwagę okoliczności był to jednak lepszy wjazd. Tak poważnych problemów zdrowotnych przed sezonem nie miałem od 5 lat a lat ciągle przybywa i wydolność zaczyna powoli spadać.
Przez ostatni miesiąc miałem sporo czasu aby wyłapać wszystkie swoje słabe strony jakie posiadam obecnie i na ich podstawie ułożyłem już plan treningowy na kolejne tygodnie. W dalszym ciągu motywem przewodnim jest cierpliwość i mozolne podążanie do przodu.
Na początek kolejnego cyklu treningowego mam zaplanowane tradycyjne testy mocy – CP 5, CP 1, CP 0,25 oraz CP 20. Od ich wyników będzie zależeć dalszy plan działania a także kalendarz pierwszych startów.
W najbliższym tygodniu będę wiedział czy znajdę się w pierwszym składzie drużyny CK Hobby Bohumin zgłoszonej do cyklu SPAC od czego będą zależeć priorytety startowe na ten rok. Już teraz wiem, że sezon najprawdopodobniej zacznę 20 kwietnia od startu w Molo Osiek Race lub Czasówce na Annaberg bądź od Bike Atelier Maraton w Czerwionce – Leszczynach a następnie prawdopodobnie pojawię się na Majka Days w Dobczycach 28 kwietnia.
Najważniejsze, że zdrowie uległo poprawie i mogę skupić się na treningach, reszta sama się ułoży, jestem już na tyle doświadczonym zawodnikiem i wiem co zrobić aby być w formie w najważniejszym momentach sezonu.




Lutowy raport

Czwartek, 29 lutego 2024 · dodano: 14.03.2024 | Komentarze 0

Luty w porównaniu do stycznia był gorszym miesiącem. Na początku walczyłem z infekcją i dopiero 10 lutego mogłem wrócić do treningów. Od tego czasu stopniowo wracałem do planu treningowego. Z tyłu głowy miałem już obóz treningowy w Calpe więc treningów było mało. W Calpe szybko doszedłem do wniosku, że jestem słaby i mój organizm nie nadaje się do wzmożonego wysiłku fizycznego. Musiałem więc zmienić swoje cele na ten wyjazd i jeździłem czerpiąc przyjemność z widoków. Stopniowo czułem się lepiej i pewniej na rowerze ale to za mało aby myśleć o realizacji planu treningowego. Szybko pogodziłem się z tą sytuacją, wiem, co mam robić dalej.

Motywacja, cierpliwość i pewność siebie są na wysokim poziomie. Dzięki temu łatwiej jest mi pracować dalej.
Organizm potrzebuje jeszcze czasu aby dojść do siebie. Cały marzec poświęcam na treningi wytrzymałościowe, przez ostatnie kilka lat nie skupiałem się na tym elemencie, długie treningi oczywiście były ale było ich mało i brakowało regularności. Na takiej podstawie już będzie można coś zacząć budować. Największe braki właśnie u mnie są w wytrzymałości, w poprzednich latach bardzo dobrze radziłem sobie podczas podjazdów i wysiłków beztlenowych a na dłuższych trasach mnie brakowało. Nawet teraz stać mnie na pojedyncze bardzo mocne zrywy ale szybko mnie odcina. Utrzymanie regularności w treningach jest teraz najważniejszym dla mnie celem do zrealizowania w najbliższym czasie.
Udało się ustabilizować wagę po chorobie, inne parametry też w normie a jak już płuca wrócą do siebie to już osiągnę komfort.
Obciążenia treningowe w lutym zostały skupione w ostatnim tygodniu, w styczniu przez 3 tygodnie zebrałem tyle samo TSS co przez 10 dni treningowych w lutym. Oczywiście skutkowało to zmęczeniem i gorszą regeneracją ale w dłuższej perspektywie może wpłynąć korzystnie na organizm i proces treningowy.
Pierwsze jazdy na zewnątrz miały miejsce dopiero w Calpe. Przez kilka dni dojeżdżałem tez do pracy na rowerze ale wciąż najtrudniejsze jednostki treningowe wykonywałem przy pomocy trenażera i w marcu też się to raczej nie zmieni.




Podsumowanie czerwca

Czwartek, 30 czerwca 2022 · dodano: 21.07.2022 | Komentarze 0

Czerwiec był dla mnie bardzo pracowitym miesiącem, w związku z tym przeleciał bardzo szybko. Początek miesiąca to walka z niestabilną dyspozycją i defektami sprzętu, w ostateczności zdecydowałem się na złożenie nowego roweru szosowego. Regularne starty w zawodach na ogół były dobre, poza bardzo pechowym Raciborzem mieściłem się w najlepszej 10 open. Wciąż zmagam się z bólem stawów i coraz więcej jest czynników które przemawiają za tym, że nie jest to wynik przeciążeń wywołanych m.in. treningiem rowerowym ale objaw choroby która może mi towarzyszyć przez resztę życia. Już nauczyłem się z tym żyć i nie przywiązuję zbyt dużej uwagi do tego oraz nie zamartwiam się na przyszłość. Rezygnacja z wymagających wyścigów szosowych okazała się w tym momencie jedyną słusznym wyjściem. Miesiąc był wymagający treningowo ale i sporo czasu i uwagi poświeciłem pracy co nie tylko wpłynęło na słabszą dyspozycję na rowerze ale ogólny stan organizmu i dużo gorszą regenerację. Przez jakiś czas można tak funkcjonować ale na dłuższą metę trzeba wprowadzić zmiany i stając przed takim wyborem postawię na pracę która daje mi równie dużo satysfakcji co jazda na rowerze a dodatkowo przynosi inne, wartościowe korzyści.
1.Informacje o parametrach ciała:
Niemal książkowe wartości parametrów ciała i stabilna waga nie wpłynęła na stabilną formę rowerową a raczej jej brak.
2.Analiza obciążenia treningowego:
Warunki do treningów nie zawsze mam najlepsze i dlatego satysfakcjonuje mnie CTL na poziomie 85 -95 co udało się uzyskać w czerwcu.
3.Spis zaliczonych podjazdów:
W czerwcu zaliczyłem mniej podjazdów niż w maju ale udało się poprawić dwa czasy.




Podsumowanie kwietnia

Sobota, 30 kwietnia 2022 · dodano: 09.05.2022 | Komentarze 0

Po dwóch latach które znacznie odbiegały od normy ten zaczął się w miarę normalnie. Już w kwietniu wystartował sezon startowy i była okazja sprawdzić się w zawodach. Po bardzo udanym wyjeździe do Hiszpani oraz obiecujących treningach po powrocie do domu przystąpiłem do testów mocy. Wyniki wyszły dobre ale nie przełożyło się to na dyspozycję podczas kolejnych tygodni. Zmuszony byłem niestety znowu odwiedzić kilku lekarzy specjalistów, płuca po Covidzie nie doszły jeszcze do siebie i zdecydowałem się na zastosowanie leczenia którego dotychczas unikałem jak ognia. Poza słabymi płucami po raz kolejny odezwały się moje stawy i tutaj tez gdy zażywam lekarstwa to mogę kręcić, przy jakim kolwiek zmniejszeniu dawki lub nieregularnym przyjmowaniu leku problem wraca jak bumerang. Po niemal miesiącu leczenia płuc zauważyłem wyraźną poprawę wydolności organizmu ale stawy i ból mięśni często odbiera radość z treningu i zmienia przyjemność w męczarnię. Czas pogodzić się z wiekiem i słabym zdrowiem i odejść w zapomnienie, wiele lat jazdy ma już za sobą sygnałów dawanych przez organizm lekceważyć nie mogę i jestem pewny, że za jakiś czas lekarstwa na stawy mogą przestać działać i wtedy może być tylko gorzej. Poza problemami zdrowotnymi dużym przeciwnikiem była także pogoda, zbyt często jeździłem w zimnie, starałem się unikać deszczu ale nie zawsze się dało, kilka treningów skończyłem pod kocem z ciepłą herbatą w kubku. Kwiecień bywa kapryśny ale tak kiepski był chyba wyłącznie w poprzednim roku bo wcześniej jeździło się już nawet w letnim stroju. W pracy też nie było najlepiej, sporo problemów się pojawiło ale niemal za wszystkie odpowiada „ Zbrodniarz ze Wschodu”. Poza tym z tego świata odeszło kilka bliskich mi osób które często motywowały mnie do działania w momentach zwątpienia. Kumulacja tego wszystkiego spowodowała, że straciłem motywację do treningów i przez kilka tygodni zamiast trenować, jeździłem popierdółki. Dopiero końcem miesiąca zabrałem się do roboty i znowu zacząłem trenować na jakimś sensownym poziomie ale wówczas problem ze stawami i mięśniami wrócił do mnie rykoszetem. Z pozytywów jakie mogę znaleźć w ogólnej mizerii na pewno najważniejszy jest fakt, że pojawiłem się dwukrotnie na zawodach i treningu grupowym na rundach. W pamięci zostawiam tylko moją walkę na Bike Atelier Maraton, debiutując na maratonie pokazałem się z niezłej strony mimo wielu błędów jakie udało mi się popełnić. O Rurze na Kocierz czy treningu z TwomarkSport na runach nie ma co pisać bo pokazałem się tam ze słabej a nawet fatalnej strony. Poza tym zamówiłem już sprzęt na kolejny sezon, bez osprzętu którego brakuje na rynku i w ostatnich dniach kwietnia już odebrałem wszystkie dostępne części i mam na co patrzeć gdy motywacji do wyjścia na trening zaczyna brakować. Ogólnie chciałbym zapomnieć o takim miesiącu jak tegoroczny kwiecień, więcej w nim było złego niż dobrego i nie warto tego rozpamiętywać. Jak zwykle z optymizmem patrzę w przyszłość i mimo tego, że maj zapowiada się dla mnie mało rowerowy jestem zmotywowany do konkretnych treningów i walki podczas kolejnych zawodów. Znam swoją wartość i nawet takie problemy z jakimi zmagałem się przez ostatnie tygodnie nie mogą jej zmniejszyć.
1.Analiza parametrów ciała:

Parametry ciała były wyjątkowo stabilne w kwietniu. Nie wpłynęło to jednak na silny organizm podczas treningów, zbyt często występowały wahania dyspozycji dnia.
2.Analiza obciążenia treningowego:
Kwiecień był wyjątkowo słabym miesiącem treningowym. Nie pamiętam kiedy musiałem zadowolić się tak niską sumą TSS oraz małą ilością treningów zadaniowych. Wartości wskaźników były stabilne ale na niskim poziomie.
3.Zestawienie kwietniowych podjazdów:
Podjazdów było w tym miesiącu bardzo mało, pogoda i czas nie pozwoliły na więcej. Liznąłem też co nieco podjazdów w terenie. 
4.Plany na maj i starty w tym sezonie:
W maju sezon startowy rusza na dobre. Po obozie treningowym jaki mam nadzieję zrobić na początku miesiąca czeka mnie kilka dni odpoczynku a później mocno nieregularne treningi. Chciałbym w dalszym ciągu pracować nad techniką, nie tylko w terenie ale i na szosie. W planie mam kilka treningów z podjazdami w roli głównej, kilka typowo zadaniowych sesji treningowych oraz dłuższych tras wytrzymałościowych. Jeżeli uda się zrealizować połowę tych założeń to będę mógł już być zadowolony. Nadrzędnym celem na najbliższe tygodnie jednak będzie stabilizacja poziomu sportowego. Jeżeli się uda to wystartuję w kilku zawodach:
14 maja 2022 – jeżeli będę miał czas i możliwość startu to pojawię się na Górze Świętej Anny, cel na ten wyścig jest jeden - dobry trening, jazda w grupie, zmiany, wachlarze, itp. Za wszelką cenę nie będę robił wszystkiego aby tam wystartować.
21 maja 2022 – próba czasowa na Górę Żar. Mimo tego, że nie lubię tego podjazdu sprawdzę się na nim w trakcie zawodów, fajerwerków się nie spodziewam ale chcę dobrze przepalić nogę przed drugim startem w Bike Atelier Maraton.
22 maja 2022 – drugie podejście do maratonu MTB. W Rybniku było nieźle i chciałbym nawiązać do tego co pokazałem we wspominanym maratonie.
28 maja 2022 – powrót do tradycyjnej czasówki po ponad 2 latach. Chciałbym sprawdzić się na bardziej płaskiej trasie gdzie większą rolę odgrywa aerodynamika i zawody w Czechach – Velka Cena Frydku – Mistku to najlepsza ku temu okazja.
Trzy starty w maju będą optymalną liczbą, formy na razie nie ma i może znajdę ją na zawodach.
Ten sezon jest dla mnie czasem bardzo eksperymentalnym. Na początek pojechałem do Hiszpani na obóz treningowy a nigdy nie byłem zwolennikiem takich wyjazdów. Znudziły mi się wyścigi szosowe gdzie zwykle radziłem sobie co najwyżej przeciętnie i pewien poziom przekroczyłem ledwie kilka razy na kilkadziesiąt prób. Debiutując w maratonie MTB w cyklu Bike Atelier rozpocząłem przygodę z maratonami MTB. W tym cyklu chciałbym zaliczyć 7 edycji aby być klasyfikowanym w generalce na koniec sezonu:
24.04.2022 – Rybnik – zaliczony – 5 OPEN
22.05.2022 – Tarnowskie Góry
05.06.2022 – Racibórz
12.06.2022 – Wisła
24.07.2022 – Jeleśnia
21.08.2022 – Psary
11.09.2022 – Rzyki
01.10.2022 – Dąbrowa Górnicza – finał ( Planuję w tym terminie wyjazd zagraniczny i być może nie uda się wystartować więc nie mogę sobie pozwolić na absencję w żadnych zawodach, na pewno nie będzie mnie w Zdzieszowicach – 15.05 i Czerwionce – 25.09 a prawdopodobnie również w Trzebini 04.09 i Dąbrowie Górniczej – 01.10 ).
Ze względu na brak doświadczenia startuję w tym sezonie na dystansie MINI, gdyby się tak zdarzyło, że nie będę w stanie wystartować w 7 edycjach to w drugiej części sezonu spróbuję się na dystansie Hobby.
W ubiegłym roku wystartowałem w dwóch uphillach MTB. Jeden ze startów był kompletnie nieudany a drugi dosyć przeciętny więc w tym roku chciałbym poprawić ten bilans i pokazać, że nie tylko na szosie jestem mocny pod górę:
25.06.2022 – Uphill MTB Ostry
26.06.2022 – Uphill MTB Czantoria
30.07.2022 – Uphill MTB Błatnia
06.08.2022 – Uphill MTB Równica
Te cztery edycje składają się na cykl Uphill MTB Beskidy, chciałbym ukończyć wszystkie aby być sklasyfikowanym w klasyfikacji generalnej. Oprócz cyklu Uphill MTB Beskidy liczę na to, że odbędą się coroczne Uphille na Magurkę. W
W MTB chciałbym zaliczyć jak najwięcej startów, mam dużą motywację do tego, bo stawiam dopiero pierwsze kroki po długiej przerwie i stopniowo idzie mi coraz lepiej.
Oczywiście nie zamierzam całkowicie rezygnować z szosy, planuję kilka startów w cyklu Spac. Do wyboru właśnie tych imprez motywuje mnie przede wszystkim cena, po opłaceniu licencji i numeru startowego jeden start kosztuje 200 Koron, ponad połowę taniej niż w Polsce a organizacja na podobnym poziomie a poziom sportowy wcale nie jest niższy:
28.05. 2022 – Velka Cena Frydku Mistku
04.06.2022 – O Cenu Verge
05.06.2022 – Bystrice – Loukca ( epicki podjazd – kolizja terminu z BAM w Raciborzu – decyzja końcem maja )
07.08.2022 – Casovka na Losou Horu
03.09.2022 – Mokrolazecka 60
10.09.2022 – Kasarna ( kolizja terminu z Tatra Road Race – decyzja końcem sierpnia )
17.09.2022 – Do Vrchu Pusteven
W tym cyklu chciałbym po prostu startować, bez nastawiania się na klasyfikację generalną.
Nie od dzisiaj wiadomo, że jak ryba w wodzie czuję się w górskich czasówkach typu Uphill i nie tylko. W tym sezonie odbędzie się kilka takich imprez w Polsce:
09.07.2022 – Uphill Rownica
10.07.2022 – Uphill Zameczek
15.07.2022 – 1 Etap Nowy Targ Road Challenge
15.08.2022 – 3 Etap Road Trophy
W tych czasówkach chciałbym pokazać się z jak najlepszej strony, konkurencja w tym roku wyjątkowo liczna i mocna więc na fajerwerki się nie nastawiam.
W kalendarzu imprez prawdopodobnie znajdą się też wyścigi ze startu wspólnego:
15-17.07.2022 – Nowy Targ Road Challenge
13-15.08.2022 – Road Trophy
10.09.2022 – Tatra Road Race
Na wyścigach w tym roku nie będę walczył o dobre wyniki. Potraktuję je jako trening przed innymi zawodami.
Zapowiada się na to, że ten sezon będzie dla mnie bardzo obfity w starty w zawodach. Po raz ostatni więcej startowałem w 2018 roku. Aby wszystko miało jakieś ręce i nogi podzieliłem sezon na trzy zasadnicze części, by zrealizować założenia potrzebuję regularności w treningach a ta gdzieś się zgubiła, po tym jak znowu zdrowie zaczęło szwankować. Początek sezonu potraktowałem jako przetarcie, w połowie maja zaczynam pierwszą część sezonu startowego, która potrwa do końca czerwca. Od czasówki na Równicę zaczyna się druga część sezonu którą zakończy Road Trophy lub BAM w Psarach a pozostałe starty złożą się na kampanię wrześniową, przewiduję, że wrzesień przejadę już na oparach więc będzie to tylko bronienie pozycji wypracowanych podczas wcześniejszych startów. Najważniejsze jednak, że ponad tym wszystkim jest jeszcze jeden cel – czerpanie przyjemności z jazdy. To udaje się na razie ze zmiennym skutkiem.
Nie należę do osób u których wszystko cały czas działa i składa się w logiczną całość. U mnie liczą się detale z którymi cały czas mam problem. Raz nie działa sprzęt, innym razem nie ma nogi a jeszcze innym zdrowie odbiera możliwości walki. Cały czas pracuję nad tym aby wszystko w najważniejszych momentach grało. Już wiem co mam robić aby zdrowie nie miało wpływu na dyspozycję sportową, wiem jak przygotowywać się do startów i pilnuję regeneracji. Ze sprzętem bywa równie, liczę na to, że mój dotychczasowy rower szosowy – Cube Litening C:62 Pro wytrzyma trudy tego sezonu bo już coraz częściej mnie zawodzi. Nowy sprzęt już czeka ale światło dzienne ujrzy dopiero wiosną przyszłego roku. W MTB największy problem mam z ciśnieniem w kołach i kapciami ale i nad tym zaczynam już panować. Dzięki temu, że zainteresowałem się też MTB mam większą motywację aby utrzymać się w reżimie treningowym i walczyć z własnymi słabościami podczas zawodów w kolejnym już sezonie. Zestarzałem się już, trafiłem do mocniej kategorii wiekowej i dlatego nie mogę patrzeć na wynik sportowy bo ten nawet mimo progresu formy może być gorszy niż w poprzednich latach gdy często meldowałem się na podium. Liczy się walka, od lat walczę przede wszystkim z własnymi słabościami , zbyt często przejmowałem się tym co mówią i myślą inni. W tym momencie skupiam się na sobie, nie interesują mnie inni, nawet fakt, że nikt nie docenia mojego trudu i wysiłku wkładanego w to co robię lata mi koło nosa. Jeżeli kogoś nie stać nawet na słowo dziękuję, to moje poświecenie nie jest nic warte, nie oczekuję gratulacji od innych, bo po prostu robię swoje, nie jest to nic nadzwyczajnego ale za poświęcony czas, reprezentowanie także innych osób podczas zawodów należy się chociaż skromne słowo, dziękuję. W każdym kolejnym roku coraz bardziej przekonuję się, że nie warto nic robić dla innych i trzeba skupić się na sobie ino robić swoje, niezależnie od tego czy komuś się to podoba czy nie. Bez presji nakładanej przede wszystkim przez innych czuję się spokojniejszy i łatwiej jest mi czerpać przyjemność z tego co lubię najbardziej – jazdy na rowerze. Nie wszystkim podoba się to, że z prawdziwego sportowego dna na jakim byłem 10 lat temu doszedłem tak daleko w miejsce gdzie byłem 2 czy 3 lata temu gdy prezentowałem się najlepiej. Do tego doszedłem wyłącznie dzięki ciężkiej, wieloletniej pracy opartej na własnych błędach, doświadczeniach i przede wszystkim wielu porażkach. Dzięki temu nawet jak nie idzie jestem w stanie dawać z siebie wszystko i walczyć o realizację celów i marzeń, nie potrzebuję do tego innych osób. Jak tylko zdrowie nie będzie szwankowało to w tym roku świat kolarski jeszcze o mnie usłyszy. Jeszcze kilka miesięcy sezonu zostało, kilkanaście startów w zawodach i jestem przekonany, że trafi się dzień w którym wszystko zagra jak trzeba i pokażę pełnię swoich możliwości. Do tego właśnie będę dążył w tym sezonie, by pokazać siebie a nie naśladować innych zawodników i nie wyróżniać się spośród wielu przeciętniaków którzy robią wszystko aby udowodnić innym, że w czymś są lepsi a tak wogóle niczym się nie różnią. Przez lata trenowałem głównie indywidualnie i wszyło mi to na dobre więc pewnych schematów treningowych zmieniał nie będę, mimo braku czasu i wielu innych obowiązków cały czas znajduję czas dla siebie i to w tym momencie jest to mój mocny punkt, umiem odnaleźć się w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji i łatwo nie rezygnuję. Mam nadzieję, że nic się w najbliższym czasie nie zmieni i za kilka miesięcy będę mógł powiedzieć, że robiłem swoje i uzyskałem to co mi się należało.




Podsumowanie lutego

Poniedziałek, 28 lutego 2022 · dodano: 17.03.2022 | Komentarze 0

Początek lutego był dla mnie bardzo trudnym czasem. Z powodu problemów z nadgarstkiem musiałem zrezygnować z treningów siłowych i ogólnorozwojowych a treningi na trenażerze były w pewnym stopniu utrudnione. Biorąc pod uwagę to co działo się ze mną w ostatnim roku jest to tylko drobna niedyspozycja zdrowotna. Pogoda była mniej stabilna niż w styczniu ale za to pozwoliła na kilka treningów w terenie. Bardzo ciężko jednak mi się jeździło ale nie znam przyczyny tego stanu i nie zamierzam jej szukać. Uświadomiłem sobie nagle, że do sezonu zostało już tylko kilka tygodni i zacząłem zastanawiać się w jakim właściwie jestem miejscu pod względem sportowym i treningowym. Ostatnie miesiące były dla mnie intensywne treningowo, trenowałem sporo, robiłem masę nowych ćwiczeń nie tracąc motywacji. Wszystko było podporządkowane wyjazdowi treningowemu do Hiszpani. Planowałem jechać dwa tygodnie szybciej ale problemy z nadgarstkiem przesunęły wyjazd o kilkanaście dni. Patrząc z perspektywy kilku tygodni wiem, że była to dobra decyzja bo miałem więcej czasu na przygotowanie organizmu do wysiłku jaki czekał mnie na południu Europy. Przed 20 lutego odpuściłem treningi na kilka dni i z grubej rury ruszyłem już w Hiszpani. Ciężko było mi dopasować się do roweru na jakim miałem okazję jeździć i z perspektywy czasu już wiem, że następny wyjazd już tylko z własnym sprzętem. Stan zdrowia w lutym był sinusoidą, najpierw wspomniany nadgarstek, później drobna infekcja którą szybko wyeliminowałem ale skutki odczuwałem jeszcze w pierwszych dniach pobytu na Półwyspie Iberyjskim.
1. Dane o parametrach ciała:
Przez cały miesiąc utrzymywałem stałą wagę a inne parametry mieściły się w ramach przyjętej wcześniej normy.
2. Analiza obciążenia treningowego:

Przez trzy pierwsze tygodnie lutego trenowałem na zbliżonym poziomie a w ostatnim znacznie zwiększyłem obciążenie.




Podsumowanie 2 tygodnia 2022

Niedziela, 9 stycznia 2022 · dodano: 19.01.2022 | Komentarze 0

Tydzień minął pod znakiem wielu wyzwań. W pracy było nieco luźniej ale rok się dopiero zaczyna i roboty będzie co nie miara, w sensie finansowym oczywiście jest to bardzo korzystna okoliczność ale pogodzenie tego z innymi obowiązkami to będzie tradycyjnie wyzwanie. Już kilka ostatnich lat musiałem sobie radzić w podobnej sytuacji i zazwyczaj mi to wychodziło. Udało się znaleźć czas na mały remont w domu, wyjście do kina i na koncert a także dosyć regularny trening ale z nieco niższym obciążeniem niż zakładałem. Dawno nie byłem na basenie i w tej sytuacji wypad do sauny czy jacuzzi okazał się strzałem w dziesiątkę.
Zamiast recenzji sprzętu na tapecie znalazł się temat który z początkiem każdego roku wraca jak bumerang. Temat licencji kolarskich wałkowany jest od lat i jak dotąd nie wymyślono żadnego rozwiązania które byłoby kompromisem miedzy wymaganiami organizatorów a potrzebami uczestników wyścigów kolarskich.
Posiadanie licencji kolarskiej ma oczywiście swoje plusy, jednym z nich jest obowiązkowe ubezpieczenie. Zdrowie i życie mamy tylko jedno i nie warto przeliczać go na pieniądze bo jest to wartość bezcenna. Obowiązek posiadania licencji nakładał by obowiązek posiadania ubezpieczenia każdemu potencjonalnemu uczestnikowi zawodów kolarskich. Organizator nie musiałby już się martwić o grupowe ubezpieczenie które oczywiście wpływa na wysokość wpisowego. Z drugiej strony posiadanie licencji wiele nam nie daje w sensie sportowym. Zawodów dla zawodników licencjonowanych jest bardzo mało. Ściganie się z Elitą to jedna z opcji a chcąc się ścigać w amatorskich wyścigach to co najwyżej wymagana jest licencja Masters. Kiedyś wyrabianie licencji miało sens, startując w oficjalnych Mistrzostwach Polski w kilku kategoriach wyścigów walczyło się o koszulkę Mistrza Polski a obecnie zawody zwane Mistrzostwami odbywają się kilka razy w miesiącu więc ranga koszuli z orzełkiem znacznie spadła. Aby problemów związanych z licencjami było mało to na początku 2022 roku cena licencji wzrosła niemal trzykrotnie a plusów wynikających z posiadania tego certyfikatu nie przybyło.
Co rok też trwa burzliwa dyskusja na temat startów w wyścigach Elity. Licencję Elity może wyrobić każdy i pościgać się z najlepszymi, wymagany jest tylko odpowiedni poziom sportowy który prezentuje ledwie kilka % Amatorów. Różnica między kolarzem zawodowym a posiadaczem licencji Elity jest zasadnicza, ten pierwszy posiada kontrakt według którego otrzymuje wynagrodzenie a drugi nie czerpie żadnych zysków z kolarstwa i często płaci z własnych pieniędzy za starty. W Polsce jest wielki bałagan z licencjami i klasyfikacją zawodników. Sam padłem raz ofiarą sytemu gdy przegrałem czasówkę z zawodnikiem przyłapanym na Dopingu który w czasie zawieszenia ścigał się z amatorami i cieszył się, że wygrywa regularnie zawody. Pomijam fakt, że w młodszej kategorii nieraz przegrywałem z zawodnikami startującymi na przemian w zawodach amatorskich i juniorach.
W naszym kraju wszystko jest robione byle jak i chyba nigdy nie będzie ładu. We Francji wprowadzono kategorie wyścigów i chcąc się ścigać z najlepszymi trzeba ostro pracować na treningach a nie udawać, że się trenuje. Brakuje konkretnego schematu przyznawania licencji oraz korzyści jakie może nam dać posiadanie licencji. Dopingowicze wciąż pozostają bezkarni, jak nie mogą się ścigać we władnej kategorii to robią to w innej i to się chyba nie zmieni.
Posiadanie ubezpieczenia ma swoje plusy ale wyrabianie licencji w obecnej sytuacji mija się z celem. Jeżeli stać nas na drogie rowery, ciuchy, akcesoria to powinno nas też stać na ubezpieczenie. Nie ma nic cenniejszego niż zdrowie i życie, warto o tym pamiętać. Wypadki chodzą po ludziach i po co później robić kłopot organizatorom w przypadku braku wykupionego ubezpieczenia.  




Podsuwanie grudnia

Piątek, 31 grudnia 2021 · dodano: 31.12.2021 | Komentarze 0

Grudzień był miesiącem wytężonej pracy, nie tylko na treningach. Koniec roku to zwykle dobra okazja na zamykanie różnego rodzaju spraw, mi też udało się kilka zamknąć i być może zostawić za sobą wszelkie problemy z jakimi mierzyłem się w tym roku. Pod względem treningów był to najlepszy okres od dłuższego czasu, wszystko co chciałem to zrealizowałem, zauważyłem progres w wielu aspektach i patrząc na to od tej strony mogę być bardzo zadowolony, zwykle nie udawało się poprawiać braków na których traciłem najwięcej, szybki powrót do dobrych nawyków z poprzednich lat, rozkład sił idealny do sytuacji na trasie czy podczas wyścigu na Zwift to tylko jedne z przykładów, że jest lepiej niż mogłem się spodziewać. Powoli wracam również do ciężarów z którymi nie miałem problemu w szczytowym okresie a jeszcze miesiąc temu nie byłem w stanie zrobić z nimi nawet jednego powtórzenia, dobrałem już odpowiedni zestaw zabiegów, posiłków i napojów przyśpieszających znacznie czas regeneracji który działa w niemal każdej sytuacji, nie tracę motywacji do dalszego działania i nie rozpływam się nad tym, że już teraz jest dobrze tylko skupiam na ty by w sezonie było jak najlepiej. Mając zupełnie inne podejście i nie biorąc pod uwagę głosów z zewnątrz, jestem przekonany, że rozpoczynający się 2022 roku będzie znacznie lepszy niż mijający w którym za dużo rzeczy się wydarzyło nad którymi nie miałem kontroli a przynajmniej część dało się wcześniej przewidzieć.




  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podsumowanie listopada

Wtorek, 30 listopada 2021 · dodano: 08.12.2021 | Komentarze 0

Listopad był dla mnie czasem powrotu do treningu po roztrenowaniu. Inaczej jak w poprzednich latach, już od początku miesiąca wziąłem się do pracy nad poprawą kondycji mojego organizmu. Nie skupiałem się tylko na formie fizycznej ale także budowaniu odporności i poprawie zdrowia z którym już od roku jest źle. Głównie skupiałem się na treningach ogólnorozwojowych, stosowałem zabiegi regeneracyjne typu inhalacje czy kąpiele wodne, nie dało to jednak oczekiwanych efektów. Moje zdrowie dalej jest na takim poziomie jakim było i na razie nie ma co liczyć na to, że mój organizm będzie mocniejszy skoro nie potrafi bronić się przed infekcjami z zewnątrz. Zmieniłem kompletnie koncepcję i plan przygotowań do kolejnego sezonu, sezonu który dla mnie jest ważny i wiążę z nim spore nadzieje, na razie mogę sobie pozwolić na to aby poświęcać czas na treningi więc szkoda tego marnować, mam solida bazę zbudowaną przez kilka lat regularnych treningów i na tym spokojnie mogę budować lepszą formę. W tym celu wprowadziłem zmiany w planie treningowym, wyciągnąłem wnioski z ostatnich sezonów, przygotowań, treningów, doświadczeń i rozpisałem konkretne treningi które w moim przypadku dawały efekty z zachowaniem kilku innych czynników które także mam na uwadze. Nie nastawiam się na dużą ilość treningów, będzie duża różnorodność, zmienna intensywność i większość pracy wykonam w domu, na trenażerze, siłowni a później dołożę do tego bazę tlenową, ćwiczenia techniki i będę wiedział czego mi jeszcze brakuje aby osiągnąć wysoki poziom w każdym aspekcie. Plan jest ambitny, jeszcze bardziej niż zazwyczaj ale jak najbardziej jestem w stanie go zrealizować. Podejścia do sportu nie zmieniłem, traktuje trening jako przyjemność, czasem ciężką, czasem bolesną ale nie jako obowiązek, mimo bólu mięśni podczas ćwiczeń, nie poddaję się, ćwiczę na granicy wytrzymałości organizmu ale nie przekraczam tego pułapu. Inni nie wiedzą jak trenuję, treningi są bardzo zindywidualizowane i nie widzę potrzeby dzielenia się tą wiedzą i udostępniania wszystkich danych w sieci skoro mało osób się tym interesuje, bardziej interesuje ich porównanie danych z własnymi i szukanie na tej podstawie przewagi. Jakby to miało jakiekolwiek znaczenie i przełożenie na zawody to może by był w tym jakiś sens, każdy człowiek jest inny, nie jest robotem którego da się w jakiś sposób zaprogramować by robił to co inni chcą i najłatwiejszym sposobem sprawdzenia możliwości są zawody, rozgrywane w porównywalnych warunkach dla wszystkich. Jestem zadowolony z pracy jaką wykonałem w listopadzie, niekoniecznie z jej efektów ale na te może przyjdzie poczekać nieco dłużej.




Podsumowanie października

Niedziela, 31 października 2021 · dodano: 08.11.2021 | Komentarze 0

W październiku zwykle kończę sezon rowerowy, zamykam kolejny rozdział i z ostatnich 12 miesięcy nie mogę być zadowolony. O tym co się działo mógłbym napisać książkę której głównym wątkiem byłoby zdrowie a właściwie jego brak. Ostatni rok to właśnie była walka o zdrowie, z tego powodu straciłem wiele miesięcy i mimo niezłych momentów w 2021 roku ten rok mogę sportowo spisać na straty. Wyciągnąłem już jednak wiele wniosków z ostatnich miesięcy i jestem mądrzejszy na przyszłość. Dziękuję wszystkim którzy mnie wspierali w tym trudnym czasie oraz tym którzy rzucali mi kłody pod nogi. Mimo problemów nie upadłem tak nisko i porównując się z innymi wciąż jestem znacznie lepszy niż większość kolarzy którzy cieszyli się gdy mi nie szło i miałem problemy. Dzięki takim osobom jeszcze dokładniej znam swoją wartość i wiem, że jestem daleki zarówno od szczytu swoich możliwości jak i poziomu określanego sportowym dnem.
W najbliższym czasie czeka mnie prawdziwa rewolucja. Do sezonu 2022 będę przygotowywał się zupełnie inaczej niż do poprzednich, wszystko mam dokładnie zaplanowane. Nie po to pracowałem sporo przez ostanie miesiące by teraz nie pozwolić sobie na więcej luzu. Pierwszą wyraźną zmianą jest powrót do diety której nie trzymałem przez ostatni rok. Drugą są rzeczy na których będę się skupiał, zwykle była to poprawa mocy na rowerze a obecnie przede wszystkim powrót do formy fizycznej sprzed Covida czyli praca nad siłą całego organizmu. Kolejną dużą zmianą jest zakup interaktywnego trenażera pozwalającego na treningi w domu, w bardziej komfortowych warunkach. Dzięki temu treningi będą bardziej dokładne i skuteczne. Zmieniam także podejście do treningów i sportu, dotychczas robiłem wszystko aby osiągnąć jak najlepszy poziom a obecnie skupiam się na wykorzystaniu rezerw w tych miejscach gdzie są a nie podnoszeniu czegoś co jest na wysokim poziomie. Przez kilka miesięcy nie będę chwalił się aktywnościami na portalu Strava, taki zabieg ma przynieść odpowiednie dla mnie skutki o których też nie będę na razie mówił. Już teraz mam opracowany logistycznie wariant wyjazdu na obóz treningowy na południe Europy. Chciałbym spróbować przygotować się do sezonu tak jak większość czołowych amatorów, nie potrzebuję trenera ani super opracowanego planu treningowego bo sam dobrze wiem co jest mi potrzebne. Zamykam się we własnej jaskini co też jest dla mnie nowością. Właśnie na południu Europy mam zamiar pierwszy raz wsiąść na rower szosowy i znowu być aktywnym na Stravie.




Podsumowanie września

Czwartek, 30 września 2021 · dodano: 15.10.2021 | Komentarze 0

Wrzesień w tym roku był dla mnie przełomowym miesiącem, wydarzyło się sporo ważnych rzeczy i wśród wielu dobrych pojawiła się także jedna zła. Cały rok walczę ze zdrowiem którego na każdym kroku brakuje, we wrześniu znowu złapałem przeziębienie z którym walczę już któryś tydzień z rzędu, zwykle przechodziło mi po kilku dniach bez specjalnych zabiegów a teraz robię co mogę i nic nie pomaga. Już teraz jestem przekonany, że złapanie C19 wiosną zbiera dalej swoje żniwo bo w tym roku dni z niedyspozycją zdrowotną miałem więcej niż przez większość wcześniejszego życia. Zdrowie jest dla mnie najważniejsze i dlatego ten rok uważam za stracony bo zdrowie miało wpływ na wszystko co działo się w tym roku w moim życiu.
Pod względem formy rowerowej był to przełomowy miesiąc. Już po Road Trophy a dokładnie 14 dniach od przyjęcia szczepionki przeciwko Covid 19 wreszcie coś drgnęło i jazda stała się dużo przyjemniejsza. Początek września był dobry, solidne treningi z dobrymi mocami, niezły czas na Równicę podczas Rajdu i zbliżający się ważny wyścig w moim kalendarzu – Tatra Road Race. To był idealny moment na pojawienie się dyspozycji popularnie zwanej formą chociaż dla mnie forma znaczy co innego i takiego stanu w tym roku u siebie nie zaobserwowałem. Do TRR w tym roku przyłożyłem się konkretnie, zacząłem od przemyślenia i podjęcia decyzji o dystansie i wybór padł na krótki. Później postawiłem na odpoczynek i bardziej zbilansowane posiłki czego nie pilnowałem w tym roku. Udało się też dobrze wyspać przed startem, może dlatego, że brakuje mi snu przespałem spokojnie całą noc przed zawodami a zwykle budziłem się co chwilę. Byłem bardzo dobrze przygotowany do zawodów, podobnie wyglądała moja postawa na trasie i zanotowałem najlepszy wynik w wyścigu a startuję w nich 12 lat, może połowa drugiej 10 Open nie jest szczytem marzeń i ambicji przeciętnego kolarza mnie zadowala w zupełności bo wiem na co pozwala mi mój organizm doświadczony już przez wiele urazów i chorób w tym przynajmniej jednej która ze mną będzie już do końca życia. Nie mogłem jednak cieszyć się dobrą nogą zbyt długo bo już krótko po TRR znowu dało o sobie znać zdrowie a sytuacja życiowa nie pozwoliła na kolejne starty a była możliwość rywalizacji w zawodach co tydzień. Zbyt wiele złego wydarzyło się w tym roku aby mógł uznać go za udany.
Nie wiem jak długo wytrzymam łącząc treningi z pracą i obowiązkami w domu, od czerwca trenuję znacznie mniej i na razie bazuję na doświadczeniu i tym co wypracowałem przez lata ale ta rezerwa kiedyś się wyczerpie i wtedy mogę naprawdę spaść na sportowe dno którego liznąłem w tym roku kilka razy. Ostatnio zacząłem po raz drugi studia i 2-3 weekendy w miesiącu mam wyjęte z życia co wiąże się z dodatkowymi obowiązkami i tym, że czasu mam jeszcze mniej.
Zawsze staram się szukać pozytywów i teraz też potrafię takie znaleźć, wreszcie zacząłem uczyć się na własnych błędach i podejmować decyzje które są dla mnie dobre a niekoniecznie zadowalają innych, nauczyłem się wyciągać maksa z każdej sytuacji i mimo gorszego położenia jestem w stanie wychodzić na wyżyny, walczę zawsze do końca i to wyróżnia mnie spośród wielu osób które przy najmniejszej przeszkodzie rezygnują.
Podjęcie decyzji o studiach po ponad 5 latach przerwy od ukończenia I Stopnia nie było łatwą decyzją i wydaje się szaloną ale uważam, że to będzie trampolina do dalszego rozwoju zawodowego. Kolejna decyzja jaką podjąłem to spróbowanie swoich sił w MTB i mimo tego, że trudno szukać gorzej technicznie jeżdżącego zawodnika niż ja walczę o to by się poprawić. Przy problemach zdrowotnych z jakimi walczę czyli choroba L-Ch której poważny atak przeżyłem 3 lata temu, zapalenie stawów które już kilka razy mnie dopadło, po raz ostatni końcem ubiegłego roku, Covid- 19 przed którym długo się broniłem ale w końcu poległem i musiałem się zmagać z bardzo silnymi powikłaniami. Problemy zdrowotne zabrały mi w tym roku kilka miesięcy treningów ale mimo to nie zrezygnowałem z kolarstwa i zaliczyłem kilka naprawdę dobrych imprez rowerowych, nie wspominam już o tym, że w rodzinie mam przynajmniej dwa tragiczne przypadki medyczne i mieszkam w warunkach które śmiało można nazwać szpitalnymi oraz o tym że godzę treningi z pracą po 10 – 12 godzin dziennie, w tej sytuacji naprawdę trudno jest trenować i moje wyniki śmiało można porównać z wynikami czołówki wyścigów którzy mają znacznie lepsze warunki treningowe i dla których rower jest na pierwszym miejscu.
Liczyłem na to, że pech opuścił mnie raz na zawsze ale w tym roku wszystko wróciło do normy a nawet jeszcze z większą siłą. Biorę to jednak na klatę, wyciągnąłem wiele wniosków z tej sytuacji, zobaczyłem błędy jakie popełniłem i jeżeli ich nie powtórzę to powinno być lepiej. Sam nie wiem co by było jakbym żył normalnie i trenował w warunkach jakie ma czołówka „amatorów” w Polsce, myślę, że wcale gorszy bym od nich nie był. Szkoda tylko, że raczej nie będę się mógł o tym przekonać.