Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223022.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2019

Dystans całkowity:1623.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:55:20
Średnia prędkość:27.79 km/h
Maksymalna prędkość:69.00 km/h
Suma podjazdów:20560 m
Maks. tętno maksymalne:192 (98 %)
Maks. tętno średnie:180 (92 %)
Suma kalorii:30067 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:64.92 km i 2h 18m
Więcej statystyk

Podsumowanie września

Poniedziałek, 30 września 2019 · dodano: 30.09.2019 | Komentarze 0

Wrzesień to bardzo trudny i ważny dla mnie miesiąc w którym podjąłem decyzje odnośnie przyszłego sezonu. Pod względem treningowym był to znacznie gorszy okres niż ostatnie kilka miesięcy. Nie utrzymałem wcześniejszego obciążenia treningowego a dodatkowo straciłem formę pozwalająca na skuteczną walkę na dystansach. Głównym czynnikiem jaki decydował o spadku formy było narastające zmęczenie. Już na początku miesiąca podczas GMJ nie byłem do końca zadowolony ze swojej dyspozycji. Udało się dojechać na 3 miejscu ale sam wynik wiele nie mówi o mojej formie. Kolejne kilka dni poświeciłem na ostatnie przygotowania do GMP i na podjęcie decyzji o starcie w tych zawodach. Układ trasy, moja dyspozycja i pech który spowodował uszkodzenie sprzętu a konkretnie kół to przyczyny rezygnacji z walki na trasie GMP. Dużo lepiej czułem się na krótkich odcinkach które pokonać musiałem tylko raz. Dobre wyniki podczas Rajdu z Metą na Równicy, STAŘÍČSKÍEJ ČASOVKI i Ponikiew Time Trial były jednymi z czynników jakie zdecydowały o tym, że w przyszłym roku zamierzam jeszcze próbować sił w zawodach bo jeszcze na początku miesiąca miałem w głowie tylko Kolarstwo Romantyczne bez żadnych startów w zawodach. Podczas tych prób czasowych przekonałem się o tym, że sprzęt zazwyczaj nie ma większego znaczenia, startowałem na ciężkich, miękkich kołach aluminiowych z miękkimi gumami i podczas jazdy czułem się jakbym jechał w smole a mimo to byłem w stanie uzyskać niezłe rezultaty. W tym miesiącu na układ treningów większy wpływ miały warunki atmosferyczne a także zdrowie i przez to wypadło kilka aktywności które jednak nie wpłynęły znacząco na formę która już znacznie się waha i coraz częściej trafiają się słabsze dni a dyspozycji pozwalającej na start w wyścigu i walkę o rezultat odzwierciedlający moje możliwości nie udało się odzyskać. Kilka wniosków już wyciągnąłem i w przygotowaniach do sezonu wprowadzę kilka zmian. Może wtedy uniknę takich problemów.
1.Waga w poszczególnych tygodniach:

Przez pierwsze dwa tygodnie września utrzymywałem wagę na zbliżonym poziomie. Później zaczęły się problemy, najpierw niespodziewanie przybrałem na wadze a później znowu waga osiągnęła najniższy od wielu miesięcy poziom. Zbyt dużego wpływu na dyspozycje to nie miało ale na pewno jest to fakt który muszę monitorować.
2.Obciążenie treningowe:

Od kilku tygodni stopniowo zmniejszam obciążenie treningowe. Większy spadek w 3 tygodniu miesiąca spowodowany jest problemami z miernikiem mocy i brakiem danych z dwóch aktywności.
3.Najlepsze wartości mocy:

W ostatnim miesiącu najlepiej czułem się na odcinkach około 10 minutowych co potwierdzają dane w tabeli. Inne wartości również wyglądają nieźle, chociaż nie skupiałem na nich swojej uwagi.
4.Intensywność treningów:

Dane w tej tabeli zupełnie nie odzwierciedlają rzeczywistości. Duży wpływ na wartości poszczególnych parametrów miały aktywności bez danych o generowanej mocy.
5.Dane liczbowe:
5.1.Dane z programu Golden Cheetach:
5.1.1.Dane ogólne:

5.1.2.Czas w strefach:

5.1.3.Dane szczegółowe:

5.2.Wstępny rozpis na październik:
Październik to już tylko roztrenowanie z możliwością startu w jakiś zawodach. Po 20 października odstawiam rower na 2 tygodnie i ruszam z przygotowaniem ogólnorozwojowym. Na razie nie ma żadnych przeciwskazań zdrowotnych do rozpoczęcia treningów. Po raz ostatni takie możliwości miałem w 2015 roku. Ostatnie 3 lata to mniejsze lub większe problemy wpływające na moją wydolność i torpedujące końcówkę sezonu i przygotowania. W zeszłym roku normalne treningi zacząłem dopiero w lutym gdy większość osób była już po 3 miesiącach przygotowań do sezonu.
5.3.Informacje o podjazdach:

Kolejny miesiąc w którym najczęściej jeździłem w Beskidzie Małym. Podjazdów było mniej ale sporo dobrych wyników i kilka rekordów czasowych.




Podsumowanie 40 tygodnia 2019

Niedziela, 29 września 2019 · dodano: 30.09.2019 | Komentarze 0

Ciężki to był tydzień, zaczął się od zatrucia pokarmowego i spadku wagi skutkującego osłabieniem ciągnącym się kilka dni. Dało to o sobie wyraźnie znać podczas wtorkowego treningu na którym męczyłem się strasznie a obciążenie które zwykle było optymalne tym razem stało się ekstremalne. W czwartek już było znacznie lepiej ale dla odmiany po raz pierwszy od dawna jechałem w deszczu, później krążyłem w koło Skoczowa w celu uniknięcia drugiej dawki deszczu. Po dwóch jazdach byłem wyświeżony przed weekendem i kolejnym startem w czasówce. Już na rozgrzewce noga podawała całkiem nieźle co zapowiadało bardzo dobrą czasówkę. Ciągle czegoś mi brakuje i popełniam błędy pomimo których zbliżam się coraz bardziej do czołówki. Dzięki tym ostatnim trzem próbom czasowym znowu nabrałem ochoty do ścigania, czasówki wychodzą mi najlepiej i to chyba na tego typu zawodach oprę kalendarz startów na kolejny sezon. Ciągle czekam na pierwsze zwycięstwo OPEN i wierze, że ono kiedyś przyjdzie ale w takim momencie jak będę na to gotowy i wszystko się dobrze ułoży a także będą do tego podstawy. Na razie inni są lepsi ode mnie i całkowicie akceptuje ten fakt i jest to dla mnie dobra motywacja do pracy nad podnoszeniem swoich możliwości. W końcu przemogłem się i pojechałem na trening grupowy, muszę zacząć pracować nad jazdą w grupie bo tam mam braki i rezerwy które muszę wyeliminować a wtedy będę mógł myśleć nad skuteczną rywalizacją w wyścigach. Taki trening dał mi więcej niż kolejna jazda po górach.
1.Informacje o wadze:

Podczas problemów żołądkowych straciłem trochę wagi która powoli wracała do stanu z początku tygodnia ale nie osiągnęła tej wartości.
2.Obciążenie treningowe:

Przez mniejszą liczbę treningów i TSS dane w tabeli zaczęły maleć. Obciążenie treningowe było nieco niższe i taki spadek będę kontynuował przez najbliższe 3 tygodnie.
3.Najlepsze wartości mocy:

Podczas czasówki osiągnąłem dobrą moc na 5 i 10 minut. Wyniki wyszły lepsze niż tydzień temu.
4.Intensywność treningów:

Intensywność treningów także spada. Najmocniejsza aktywność w tym tygodniu była nieco słabsza niż w ubiegłym.
5.1. Dane liczbowe:
5.1.Dane z programu Golden Cheetach:
5.1.1.Dane ogólne:

5.1.2.Czas w strefach:

5.1.3.Dane szczegółowe:

5.2.Wstępny rozpis na 41 tydzień 2019:
Przyszedł czas w którym pora zacząć roztrenowanie, powoli zmniejszam obciążenie treningowe a wszystkie aktywności rowerowe zależą głównie od mojego samopoczucia. Być może wystartuję jeszcze w zawodach ale nie nastawiam się na to szczególnie. Końcówka sezonu w moim wykonaniu jest bardzo dobra i chciałbym teraz pojeździć bardziej na luzie i skorzystać jeszcze z pogody która mam nadzieje będzie jeszcze sprzyjająca jeździe po górach.
5.3.Podsumowanie podjazdów:

Znowu niewielka liczba podjazdów z jednym rekordem.




  • DST 110.00km
  • Czas 03:47
  • VAVG 29.07km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 160 ( 82%)
  • HRavg 128 ( 65%)
  • Kalorie 1641kcal
  • Podjazdy 1130m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 112

Niedziela, 29 września 2019 · dodano: 29.09.2019 | Komentarze 0

Po sobotniej czasówce czułem się dużo lepiej niż tydzień temu. Mimo to nie ciągło mnie w góry i postanowiłem pojechać na trening grupowy. Moja jazda w grupie wygląda krótko mówiąc słabo i musze zacząć nad tym pracować aby na wyścigach móc skutecznie rywalizować z czołówką. Zapowiadali niezłą pogodę i temperaturę dochodzącą do 20 stopni, nie bardzo chciałem wierzyć tym prognozom i ubrałem się cieplej. Na początek musiałem dojechać pod Twomark, dawno tam nie byłem i sporo się pozmieniało, dojazd pod Salon obecnie jest niemożliwy. Żeby dostać się na drugą stronę drogi gdzie czekało już kilka osób musiałem zejść z roweru, pokonać różnicę wysokości i dopiero znalazłem się na właściwej drodze. Po kilku minutach czekania i dojeździe reszty ekipy ruszyliśmy spokojnie w kierunku Jasienicy. Na początku nie umiałem się odnaleźć w grupie ale z czasem było coraz lepiej. Trzymałem się w środku grupy i nie pchałem do przodu jak to zwykle bywało. Spokojne tempo pozwalało na skupienie się na trzymaniu odpowiedniej pozycji i sygnalizacje dokładnie wszystkich manewrów. Na zjeździe przyjąłem odpowiednią pozycje i nie straciłem wiele do grupy. Na bocznych drogach trzymałem się z tyłu i dopiero w Ustroniu wyszedłem na pierwszą tego dnia zmianę. Noga się rozkręciła i po ustaleniu dogodnego dla wszystkich tempa mogłem tak jechać bardzo długo i na czele znajdowałem się aż do Goleszowa. Później schowałem się i znowu skupiłem na utrzymaniu pozycji. Na krótkim podjeździe w kierunku Dzięgielowa trochę się porozrywało, po zjeździe udało się połączyć w zwartą grupę ale na podjeździe znowu koledzy narzucili mocniejsze tempo i nie wszyscy byli w stanie je utrzymać. Na szczęście tuż za wjazdem do Czech był krótki postój na złapanie oddechu i uzupełnienie zapasów energii. Na szybkim odcinku do Cieszyna miałem już problemy z utrzymaniem pozycji w grupie. Moje braki przy dużych prędkościach są zauważalne i czeka mnie dużo pracy nad wyeliminowaniem tego, walczyłem z tym przez cały czas i momentami nawet jechałem już całkiem dobrze ale były też chwile gdy odstawałem i nie korzystałem z koła. Po wjeździe do Polski znowu zaczęło się dzielić. Kilka osób narzuciło mocniejsze tempo na podjazdach, nie zamierzałem się szarpać i jechałem z tyłu grupki. Po wyjeździe z Cieszyna znowu jechaliśmy w jednej grupie. Z wiatrem jechało się dosyć szybko, na kolejnych podjazdach znowu szło mocne tempo. Kilka osób odskoczyło a ja spokojnie prowadziłem resztę grupy. Lekko odstałem dopiero na ostatnim trudniejszym fragmencie przed Skoczowem. Po zjeździe nastąpiła krótka przerwa na kawę. Po przerwie już samotnie ruszyłem w kierunku Ustronia sprawdzić trasę Pucharu Równicy. Noga podawała całkiem nieźle i nawet jazda pod wiatr nie była taka ciężka. Gdy dojechałem do Ustronia i wjechałem na rundę wyścigu to już zaczęły się schody, na wstępie już dwie duże wyrwy w asfalcie które w połączeniu z wąską drogą jaka następuje po zjeździe z głównej drogi już mnie dyskwalifikuje na starcie bo nie wierze w to, że w ciągu niecałych dwóch tygodni droga zostanie naprawiona. Po około kilometrze dobrej jakości drogi znowu pojawia się przekop przez drogę z dużą ilością luźnych kamieni. Zjazd do głównej również nie wygląda najlepiej, dzisiaj przeszkadzały dodatkowo samochody. Na końcu zjazdu mimo niewielkiej prędkości podbiło mi rower i niewiele brakowało abym leżał. Druga część rundy wygląda lepiej ale bez szału. Już w zeszłym roku ta runda mi się nie podobała a teraz nawierzchnia jest dużo gorsza i zupełnie nic nie przekonuje mnie do startu w tym wyścigu. Po objeździe rundy skierowałem się w kierunku Bielska starając się zaliczyć jak najwięcej podjazdów. Ruch na drogach był dosyć duży i musiałem uważać na każdym zakręcie i skrzyżowaniu. Jechałem prawie cały czas z wiatrem i dosyć szybko pokonywałem kolejne kilometry. Po ostatnim podjeździe odpuściłem i ostatnie 12 minut jazdy było już całkiem luźne. Fajny trening na zakończenie dosyć ciężkiego tygodnia. Kolejny dzień dobrej pogody wykorzystany w jak najlepszy sposób. Zupełnie nie żałuje, że nie zaliczyłem żadnego dłuższego podjazdu. Jeszcze dwie wymagające trasy chciałbym przejechać w tym roku a później już odstawić rower na jakiś czas.





  • DST 72.00km
  • Czas 02:50
  • VAVG 25.41km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 1430kcal
  • Podjazdy 800m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozgrzewka i rozjazd

Sobota, 28 września 2019 · dodano: 29.09.2019 | Komentarze 0




  • DST 6.00km
  • Czas 00:13
  • VAVG 27.69km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 192 ( 98%)
  • HRavg 180 ( 92%)
  • Kalorie 191kcal
  • Podjazdy 180m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ponikiew Time Trial 2019

Sobota, 28 września 2019 · dodano: 28.09.2019 | Komentarze 0

Kolejna bardzo ciekawa i dobrze zorganizowana impreza w której miałem okazje brać udział. Po ostatnich treningach na których prezentowałem różną formę postanowiłem podejść do startu na luzie bez parcia na konkretny wynik. Byłem w biurze zawodów na tyle wcześnie, że mogłem spokojnie przejechać trasę czasówki, uzupełnić zapasy energii i przeprowadzić dobrą rozgrzewkę. Plan na rozgrzewkę spokojnie rozpisałem sobie w domu i wszystko zrobiłem idealnie. Nie byłbym sobą gdybym nie popełnił kilku błędów przed startem. Nie odrobiłem lekcji z zeszłego tygodnia i po raz kolejny wystartowałem z pompką, saszetką na narzędzia i bidonem. To były niepotrzebne rzeczy dociążające mój rower.
Przed samym startem krążyłem jeszcze w kółko utrzymując nogi w ruchu. W porę zorientowałem się, że łańcuch znajduje się na małej tarczy i szybko wrzuciłem go na blat. W tym celu musiałem jeszcze przejechać kawałek i dopiero ustawiłem się na starcie. Wystartowałem jak nigdy bardzo mocno i nie miałem problemów z wpięciem nogi i dlatego na starcie zyskałem kilka sekund. Później szukałem odpowiedniego przełożenia i chyba trochę straciłem. Starałem się trzymać równą moc ale nie wychodziło to idealnie. Odcinek prowadzący lekko w górę bardziej mnie meczy niż zupełnie płaski fragment ale łatwo skóry sprzedać nie zamierzałem. Szukałem najbardziej optymalnej pozycji, nie wiem czy lemondka na tym początkowym fragmencie by się nie sprawdziła i często zmieniałem układ rąk na kierownicy próbując ochronić się bardziej przed wpływem wiatru. Po około 2 kilometrach wyprzedziłem pierwszego zawodnika i już wtedy czułem, że pomimo obaw idzie mi całkiem nieźle. Po kilku kilometrach wiatr już nie był tak odczuwalny a dodatkowo łatwiej utrzymywałem założoną moc. Zbliżałem się do ostatniego kilometra na którym miałem pokazać pełnie swoich możliwości, znalazłem moment w którym mogłem wsiąść mały łyk z bidonu, więcej w nim i tak nie było a być może dzięki temu na ostatnim kilometrze byłem w stanie nadrobić do konkurencji kilkanaście sekund i wskoczyć na podium.
Na mecie byłem ujechany, czuje, że dałem z siebie maksimum i wszystkie rezerwy wykorzystałem na ostatnich kilkuset metrach podjazdu. Na mecie miałem 2 czas, 9 sekund starty do pierwszego. Nigdy nie byłem tak blisko zwycięzcy a biorąc pod uwagę konkurencje i moje błędy które kosztowały mnie na pewno kilka sekund to muszę być zadowolony. Pomijając moje wjazdy na Równice to nigdy nie dałem z siebie więcej na żadnej próbie czasowej. Taki wynik i starta do najlepszej dwójki z tym samym czasem zwiększają tylko moją motywacje do treningów zimą i przygotowań do następnego sezonu. Nie chce zwalać wszystkiego na błędy czy sprzęt tylko się cieszyć, że wskoczyłem na poziom który jeszcze rok temu był dla mnie abstrakcją. Pierwsze zwycięstwo OPEN przyjdzie wtedy gdy w pełni na niego zasłużę i będę miał dużo szczęścia które też jest ważne.






  • DST 58.00km
  • Czas 01:56
  • VAVG 30.00km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 152 ( 77%)
  • HRavg 129 ( 66%)
  • Kalorie 865kcal
  • Podjazdy 420m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 111

Czwartek, 26 września 2019 · dodano: 28.09.2019 | Komentarze 0

Wyjazd przy bardzo niepewnej pogodzie i już po około minucie jazdy zaczęło padać. Postanowiłem jechać mimo trudnych warunków bo to była ostatnia okazja do sprawdzenia nogi przed sobotnią czasówką. Początek był pod wiatr który w połączeniu z deszczem tworzył mieszankę której nie lubię. Mimo to noga była znacznie lepsza niż we wtorek. Po kilkunastu minutach jazdy w deszczu przestało padać ale drogi były bardzo mokre i śliskie. Nie forsowałem tempa i starałem się jechać w 2 strefie na płaskich odcinkach i nie wychodzić poza 3 na podjazdach. Mimo tego, że aktualnie nie padało to wokół były ciemne chmury i określenie najbardziej optymalnego kierunku jazdy było niemożliwe. Kręciłem się bocznymi drogami w okolicach Skoczowa i wtedy stwierdziłem, że najjaśniejsze niebo jest nad Ustroniem i skierowałem się w tamtym kierunku. Sporo dróg którymi podążałem było dziurawych i nierównych wiec wypatrzenie wszystkich przeszkód wśród niezliczonej ilości kałuż było trudne. Przed Ustroniem wjechałem na lepszej jakości drogę ale tylko na moment bo później znowu jechałem dużo gorszą drogą. Sytuacja na niebie zmieniała się jak w kalejdoskopie i w tym momencie dużo lepsze niebo było nad Strumieniem wiec skierowałem się na północ. Mimo walki z wiatrem szybko dojechałem do Skoczowa i bez większych problemów przejechałem przez miasto. Skręciłem na Pierściec ale duży ruch na głównej drodze bardzo mnie irytował i zjechałem w pierwszą możliwą drogę boczną. Nieznanymi lub zapomnianymi ale zupełnie pustymi drogami dojechałem do Pierśćca. Znowu musiałem zmagać się z gorszej jakości drogami ale ostatnie 12 kilometrów prowadziło już po dobrej jakości drogach. W całkiem dobrym tempie dojechałem do Bielska. Dawno nie jeździłem w deszczu, zwykle darowałem sobie jazdę w takich warunkach nie tylko ze względów zdrowotnych ale także konieczności czyszczenia sprzętu na co brakuje mi czasu. Noga podawała całkiem nieźle i może uda się wykrzesać z siebie więcej na sobotniej czasówce. Będzie to prawdopodobnie ostatni start w tym roku i chciałbym pokazać się z jak najlepszej strony.





  • DST 49.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 24.71km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 185 ( 94%)
  • HRavg 138 ( 70%)
  • Kalorie 955kcal
  • Podjazdy 970m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 110

Wtorek, 24 września 2019 · dodano: 27.09.2019 | Komentarze 0

Ciężko znaleźć motywacje do treningów zwłaszcza w sytuacji gdy pojawia się niedyspozycja zdrowotna. Cały poniedziałek źle się czułem i walczyłem z zatruciem pokarmowym. We wtorek było już lepiej ale nogi nie nadawały się do jazdy. Wiedząc, że w środę o rowerze mogę zapomnieć postanowiłem pojechać na lekką przejażdżkę. Po kilkunastu minutach spokojnej jazdy wpadłem na głupi pomysł i stwierdziłem, że to ostatnia okazja do mocniejszej jazdy przed sobotnią czasówką. Po dojechaniu do Straconki rozpocząłem rozgrzewkę którą były tradycyjne schodki. Udało się zrobić dwie serie na jednym podjeździe. Rozpocząłem z niskiego pułapu ale mimo to męczyłem się strasznie. Po trzech minutach zwolniłem do 2 strefy i kręciłem spokojnie przez 5 minut. Druga seria była nieco mocniejsza ale nie przyniosła poprawy dyspozycji i pomimo rozgrzania w nogach nie przybyło mocy. Po zimnym zjeździe do Międzybrodzia znowu musiałem rozgrzać mięśnie i ruszyłem mocniej stopniowo zwiększając tempo. Właściwe powtórzenie zacząłem od wartości 300 Wat i kolejno po 3 i 6 minutach dokładałem 30 Watów. Końcówka już na oparach, ale udało się utrzymać założoną moc. Na zjeździe znowu odpoczynek i uzupełnienie energii przed ostatnim już podjazdem. Tym razem schodki były dwuminutowe z coraz mniejszym przyrostem mocy. Zaczynałem znowu z okolic 300 Wat i zakładałem kończyć na 380. Niestety nogi nie pozwoliły na wiele i moc ponad 370 utrzymałem tylko przez 30 sekund próbując finiszować. Jeszcze niedawno byłem w stanie zrobić 5 powtórzeń w serii z mocą około 400 Wat a dzisiaj nie mogłem wygenerować takiej wartości nawet w czasie 30 sekundowego finiszu. Byłem nieco zrezygnowany i spokojnie ruszyłem w dół. Spory ruch na drogach mi przeszkadzał wiec jak tylko mogłem to uciekłem na ścieżkę rowerową a do domu wróciłem nieco okrężną drogą. Mam nadzieje, że słabsza dyspozycja jest chwilowa i gdy wrócę do sił i odpocznę to w nogach będzie więcej mocy.



Informacje o podjazdach:





  • DST 61.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 22.88km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 1210kcal
  • Podjazdy 840m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto 25

Poniedziałek, 23 września 2019 · dodano: 28.09.2019 | Komentarze 0




Podsumowanie 39 tygodnia 2019

Niedziela, 22 września 2019 · dodano: 26.09.2019 | Komentarze 0

W ostatnim tygodniu nie bazowałem na ustalonym planie i każdy trening zależał od dyspozycji dnia, warunków atmosferycznych oraz czasu. Poranki były już chłodne więc korzystałem z cieplejszych ciuchów i jeździłem głównie po płaskim. Uznałem że za wcześnie na typowe roztrenowanie i chciałem utrzymać obciążenie treningowe z poprzedniego tygodnia. Na koniec tygodnia zaliczyłem ciekawą trasę, w poprzednich latach nie miałem możliwości jeździć takich dystansów treningowych i byłem zadowolony, że się udało. Słabszą dyspozycję wynagrodziła piękna pogoda i widoki. Po kilku ciekawych trasach zaliczonych wiosną udało się powtórzyć trasę zaliczoną już w 2013 i 2015 roku z drobnymi modyfikacjami i teraz z czystym sumieniem mogę czekać na odpoczynek przed przygotowaniami do kolejnego sezonu. Poza tym udało się wystartować w czasówce w Czechach. Miałem spore nadzieje na podium, byłem świadomy swojej formy. Po raz kolejny popełniłem błędy które nieznacznie wpłynęły na mój czas i wynik ale od podium w dalszym ciągu dzieli mnie przepaść. Ostatnie kilka czasówek w płaskim terenie kończyłem na 4 miejscu, według nieoficjalnych wyników mój czas dawał 5 miejsce w kategorii i 8 OPEN z dużo niższą niż zwykle stratą do zwycięzcy.
1.Informacje o wadze:

Udało się ustabilizować wagę po zeszłotygodniowych wahaniach.
2.Obciążenie treningowe:

Bez większych problemów utrzymałem obciążenie treningowe z poprzedniego tygodnia. Wymagało to zaliczenia jednej aktywności z TSS około 250 i spadku TSB do 0 co nie jest widoczne w tej tabeli.
3.Najlepsze wartości mocy:

Kilka mocniejszych akcentów w ubiegłym tygodniu dało niezłe wartości mocy w czasie 1 oraz 2 minut a dobra czasówka na 5 i 10 minut.
4.Intensywność treningów:

Duża różnorodność treningów tym razem nie wpłynęła dobrze na moją dyspozycje. Najlepsza była w sobotę podczas czasówki a w niedziele z kolei najgorsza.
5.1. Dane liczbowe:
5.1.Dane z programu Golden Cheetach:
5.1.1.Dane ogólne:

5.1.2.Czas w strefach:

5.1.3.Dane szczegółowe:

4.2.Wstępny rozpis na 40 tydzień 2019:
W najbliższym czasie zamierzam się cieszyć jazdą, forma zaczyna spadać i nie chce za wszelką cenę tego spowalniać bo może się to źle skończyć. Przez ostatnie 3 miesiące utrzymałem bardzo dobry poziom, coś udało się ugrać ale sezon ma się ku końcowi i po planowanej na sobotę prawdopodobnie ostatniej w tym roku czasówce zaczynam trzytygodniowy okres roztrenowania. Czasu też zbyt dużo nie mam i chęci na jazdy godzinne lub krótsze wiec będę jeździł mniej i być może spokojniej. Chciałbym jeszcze zaliczyć kilka górskich tras ale to zależy od pogody.
5.4.Podsumowanie podjazdów:

Jeździłem głównie po płaskim, w górach byłem tylko raz i zaliczyłem 4 podjazdy poprawiając jeden rekord czasowy.
5.5. Analiza wyników mocy na 10 minut:
W tym roku często miałem okazje próbować swoich sił na odcinku 10 minutowym. Na początku roku prezentowałem bardzo słaby poziom, stopniowo podnosiłem swoje możliwości i w czerwcu osiągnąłem najlepsze wyniki na testach, wtedy też przyszła forma i gdy byłem świeży to miało to przełożenie na osiągane wyniki. Różnie z tą świeżością bywało i nie zawsze byłem w stanie dawać z siebie 100 %. Liczby mówiły, że początkiem września nie prezentowałem wcale gorszej formy na poszczególnych odcinkach, gorzej było z powtarzalnością. W czerwcu byłem w stanie robić nawet 5 powtórzeń po 5 minut na maksymalnej mocy 10 minutowej a we wrześniu już był z tym duży problem. Brak powtarzalności to główna przyczyna decyzji o startach w czasówkach. Na wyścigu konieczna jest powtarzalność a na czasówce maksymalna moc możliwa do osiągnięcia na określonej długości odcinku. Najlepsze wartości mocy w czasie 10 minut przedstawiają się następująco:

Wstawiłem tylko 10 najlepszych wyników z tego roku. Na przestrzeni trzech miesięcy nie ma dużych różnic, w tabeli brakuje m.in. podjazdu na Tyniok który jechałem bez miernika mocy a generowałem zapewne taką moc która znalazłaby się wśród 10 najlepszych wyników. Najbardziej cieszy fakt, że byłem w stanie dać z siebie tyle samo na kilku różnych podjazdach a nawet niemal zupełnie płaskiej czasówce. Zwykle maksimum możliwości pokazywałem tylko na podjeździe pod Równice. Może w tym roku uda się jeszcze zbliżyć do najlepszych rezultatów. W ubiegłym roku zanotowałem tylko dwa wyniki klasyfikujące się w tej tabeli, na czasówce Doliną Czarnej Wisełki i podczas jednego z treningowych podjazdów na Przegibek.




  • DST 181.00km
  • Czas 06:11
  • VAVG 29.27km/h
  • VMAX 68.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 176 ( 90%)
  • HRavg 141 ( 72%)
  • Kalorie 3341kcal
  • Podjazdy 2200m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 109

Niedziela, 22 września 2019 · dodano: 25.09.2019 | Komentarze 0

Kolejny dzień w którym plany zmieniły się wielokrotnie. Pętla którą wybrałem chodziła mi po głowie już jakiś czas temu, zazwyczaj brakowało czasu a także motywacji i w końcu się zdecydowałem. Wyjazd na wstępie opóźniony o godzinę z powodu całkowicie rozładowanego Garmina, na szczęście ładuje się dosyć szybko i wyjeżdżałem mając 35 ?terii i power-banka w rezerwie. Pogoda była bardzo ładna, zachęcająca do długiej jazdy czego nie można było powiedzieć o nogach. W ogóle nie chciały kręcić ale zamierzałem cieszyć się widokami i czerpać przyjemność z jazdy niezależnie od tego jak szybko i mocno jadę.
Wyjechałem o 8:30 gdy termometr wskazywał 13 stopni, całe 3 więcej niż godzinę wcześniej. Początek był obiecujący ale już po kilku minutach a konkretnie pierwszym podjeździe na trasie czułem, że nie jest to ten dzień gdy w nogach jest odpowiednia ilość mocy. Jechałem dalej, na płaskim i zjazdach spokojniej, na podjazdach mocniej i jakoś dojechałem do Straconki, tutaj już miałem pierwsze chwile zwątpienia i chciałem zawracać do domu. Pilnując czasu przyjąłem pierwszą dawkę jedzenia, tak się złożyło, że miało to miejsce przed samym początkiem podjazdu na Przegibek. Miałem motywacje do mocniejszej jazdy widząc przed sobą grupkę kolarzy. Gdy zrobiło się stromiej szybko zlikwidowałem dystans nas dzielący i jadąc swoim tempem wyprzedziłem wolniej podjeżdżających kolarzy. Równym tempem wjechałem na szczyt, miałem niezły czas i nie zastanawiałem się nad niczym i ruszyłem od razu w dół. Nie skupiłem się ani na technice ani na szybkości i dosyć wolno pokonałem techniczny fragment zjazdu a kawałek dalej kolarze których minąłem na podjeździe po kolei do mnie dojeżdżali i odjeżdżali. Po zjeździe miałem małą state i doskoczyłem do grupki. Po chwili gdy czułem, że tempo narzucane przez jednego z kolarzy jest dla mnie za mocne bez wahania puściłem koło mając w głowie dystans jaki jeszcze mnie czeka. Różnica stopniowo się powiększała i dużo większa zrobiła się dopiero na Zaporze w Tresnej gdzie cudem uniknąłem zderzenia z pojazdem włączającym się do ruchu a kolejny wykonywał manewr zawracania na podwójnej ciągłej linii i wtedy straciłem kolarzy z pola widzenia. Jechałem spokojnie aż do Żywca gdzie znowu musiałem się zatrzymać na skrzyżowaniu. Ruszając mocniej zapiekły mnie nogi ale mimo to starałem się jechać dosyć mocno, sekcja hopek na trasie Żywiec-Las poszła mi całkiem nieźle biorąc pod uwagę dyspozycje dnia. We znaki dawał się duży ruch pojazdów a także nienajlepsza nawierzchnia ale najważniejsze, że bezpiecznie pokonałem ten odcinek. Zjazd wykorzystałem na krótki odcinek i przyjęcie większej dawki energii przed zbliżającym się podjazdem na Przysłop. W Stryszawie byłem szybciej niż przewidywałem i zacząłem się zastanawiać czy nie zaliczyć np. Przełęczy Zubrzyckiej zamiast Przysłopa i Krowiarek lub dołożenia podjazdu pod Beskidzki Raj. Wahając się ruszyłem w kierunku centrum Stryszawy i przełęczy Przysłop. Wiedziałem, ze początek podjazdu jest łagodny i się ciągnie, tym razem dosyć szybko zleciał a gdy zrobiło się stromiej po raz kolejny przekonałem się o dzisiejszej niemocy. Niby na najtrudniejszym fragmencie ponad 15 % byłem w stanie jechać mocno ale na łatwiejszej części podjazdu nie byłem w stanie utrzymać mocy i wtedy podjąłem decyzje o jeździe prosto na Zawoje z pominięciem Beskidzkiego Raju. Zjazd krętą, dobrej jakości drogą został skutecznie spaprany przez samochody wymuszające ciągłe hamowanie nawet na prostych odcinkach. W Zawoi było nawet spokojnie ale po chwili pojawiło się więcej samochodów i pieszych. Zacząłem rozglądać się za otwartym sklepem ale poza stacją benzynową nic nie zauważyłem. Był tak duży ruch, że próba zjazdu na stacje znajdująca się po przeciwnej stronie była bardzo trudna i niebezpieczna wiec pojechałem dalej. Baterii w Garminie powoli ubywało wiec podłączyłem power-banka. Po krótkim postoju ruszyłem dalej, dosyć szybko i sprawnie dojechałem do najtrudniejszego fragmentu podjazdu pod Krowiarki. Na dobrą sprawę nie wiem gdzie zaczyna się ten odcinek i ruszyłem chyba za wcześnie. Chciałem utrzymać 300 Wat na całym podjeździe ale nie było to łatwe, podjazd ma bardzo zmienne nachylenie i równa jazda jest bardzo trudna. Im bliżej przełęczy tym było trudniej a samochodów na poboczu więcej. Na szczycie tłum ludzi i brak wolnej przestrzeni wiec zatrzymałem się na krótką chwile i powoli ruszyłem w dół. Kolejny postój w miejscu w którym pojawił się widok na zamglone Tatry, dużo lepszy widok pojawił się po wyjeździe z lasu wiec znowu się zatrzymałem. Gdy ruszyłem to zaczął dawać się we znaki silny południowo-zachodni wiatr co nie wróżyło nic dobrego na drugą cześć trasy. Po około 10 kilometrów drogi opadającej lekko w dół zauważyłem otwarty sklep i zatrzymałem się. Postój trochę się przedłużył i to był błąd. Nie umiałem się później rozkręcić. Nogi były słabe a tętno kosmicznie wysokie. Dzielenie walczyłem z wiatrem na odcinku Jabłonka-Lipnica i zdecydowałem się na kolejny postój zaraz za wjazdem na Słowację. Podziwiałem piękne widoki na Tarty i Fatrę ale sił nie odzyskałem. Po dojeździe do skrzyżowania z drogą w kierunku Korbielowa skończyła się męczarnia z wiatrem. W dalszym ciągu męczyłem się ale z wiatrem szło zdecydowanie łatwiej. Przed wjazdem do Polski kolejny przymusowy postój tym razem z powodu remontu mostu. Po wjeździe na szczyt od razu zacząłem zjeżdżać, pojawiło się także więcej samochodów i nie mogłem całkowicie puścić klamek. W bidonie już nie było nic i musiałem znowu zatankować. Tym razem postój był szybki i sprawny i po kilku minutach ruszyłem w dalszą drogę. Do Żywca jechało się fatalnie, głównie przez samochody i nerwowych kierowców trąbiących na mnie co chwile. Przez miasto przejechałem bez większych problemów a dojazd do Bielska już był spokojniejszy. Mocy w nogach nie było czego potwierdzeniem był fakt, że do Bielska holowałem dwóch rowerzystów, jednego na góralu z bardzo szerokimi oponami a drugiego starszego gościa na rowerze trekingowym z papierosem w ustach. To było najlepsze podsumowanie mojej dyspozycji. Ostatnie kilometry już mi się dłużyły i stopniowo zmniejszałem obciążenie i ostatnie kilka minut to był już zupełny luz. Tętno nie chciało spaść do 1 strefy ale nie przejmowałem się tym.
Cieszę się, że udało mi się przejechać tą trasę. Jechałem ją już trzeci raz i udało mi się poprawić czas o około 20 minut przy nie najlepszej dyspozycji. Była to ostatnia okazja na zaliczenie takiego dystansu który był zwieńczeniem tego innego ale równie ciężkiego jak poprzednie sezonu.