Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2021

Dystans całkowity:1269.00 km (w terenie 22.00 km; 1.73%)
Czas w ruchu:56:58
Średnia prędkość:25.71 km/h
Maksymalna prędkość:72.00 km/h
Suma podjazdów:19020 m
Maks. tętno maksymalne:184 (94 %)
Maks. tętno średnie:144 (73 %)
Suma kalorii:33035 kcal
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:70.50 km i 2h 16m
Więcej statystyk
  • DST 61.00km
  • Czas 02:21
  • VAVG 25.96km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • HRmax 153 ( 78%)
  • HRavg 132 ( 67%)
  • Kalorie 1632kcal
  • Podjazdy 850m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 30

Wtorek, 20 kwietnia 2021 · dodano: 25.04.2021 | Komentarze 0

Pogoda w dalszym ciągu mało wiosenna ale nie zniechęciła mnie do wyjazdu na trening. Po raz kolejny wybrałem rower treningowy z błotnikami bo na trasie znajdował się jeden odcinek bardzo mokrej i zanieczyszczonej drogi. Przed wyjazdem na trening odebrałem nowy licznik i nie miałem czasu by go ustawić pod siebie, miałem wiec podgląd tylko na aktualne dane o prędkości, czasie, dystansie, tętnie, mocy czy kadencji. Nie mogłem kontrolować ilości TSS, przewyższenia czy aktualnego nachylenia. Nie patrząc na kierunek wiatru skierowałem się na Przegibek. Na starcie wydawało mi się, że noga lepiej kręci niż ostatnio ale podjazdy szybko zweryfikowały odczucia. Przejazd przez miasto jak zwykle o tej porze nie należał do przyjemnych i szybkich. Podjazd na Przegibek zacząłem spokojnie ale tętno szybko poszło do góry mimo utrzymywania mocy na podobnym poziomie. Oczywiście gdy tylko wjechałem w bardziej zalesiony teren droga była bardzo mokra. Z podjazdu absolutnie zadowolony być nie mogłem, nie byłem w stanie utrzymać nawet kadencji na równym i założonym poziomie. Przed zjazdem zatrzymałem się i ubrałem kamizelkę by móc zjeżdżać nieco szybciej. O tym jednak mogłem zapomnieć, droga była w fatalnym stanie, nie dość, że mokra to pełna żwiru, zjechałem dobrze technicznie ale wolno, w drugiej części zjazdu wiatr rozdawał karty, raz wiało bardziej w twarz, raz w plecy ale przeważał wiatr boczny. Po zjeździe już walczyłem z wiatrem na odcinku do Kobiernic. Tam musiałem się zatrzymać, zdjąłem nie potrzebną już kamizelkę i wydłubałem błoto z hamulców i błotników i mogłem jechać dalej. Znowu nie poszedłem na łatwiznę i dołożyłem kilka podjazdów w końcówce objeżdżając miasto od północnej strony. Noga była całkiem dobra ale do poziomu jaki prezentowałem już w tym roku jeszcze brakuje. Sporo czasu straciłem na skrzyżowaniach w mieście oraz zjazdach gdzie jechałem dużo wolniej niż byłbym w stanie przy lepszej jakości drodze czy mniejszej ilości samochodów. W końcu udało się pojeździć dłużej niż 2 godziny w tygodniu ale nie wiem czy to pojedynczy wyskok czy takie jazdy będą zdarzać się częściej.




  • DST 58.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:50
  • VAVG 20.47km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Kalorie 1150kcal
  • Podjazdy 870m
  • Sprzęt Hercules
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto 15

Poniedziałek, 19 kwietnia 2021 · dodano: 18.05.2021 | Komentarze 0


Kategoria Miasto


Podsumowanie 16 tygodnia 2021

Niedziela, 18 kwietnia 2021 · dodano: 24.04.2021 | Komentarze 0

Po kolejnych 3 bogatych w treningi tygodniach dałem nogom nieco odpocząć. Pogoda wciąż bardziej jesienna niż wiosenna nie zachęcająca do jazdy oraz kilkudniowy wyjazd na północ Polski idealnie wpasowały się w ten tydzień. Niestety mój organizm dalej nie wrócił do siebie, jestem w stanie generować dobre moce ale bardzo szybko się męczę, na każdym treningu coś nie grało ale za każdym razem był to inny element i nie jestem w stanie stwierdzić w czym są większe braki i rezerwy. Po kilku tygodniach ujeżdżania najlepszego sprzętu przesiadłem się na cięższy rower treningowy. Odczucia od razu dużo gorsze, mimo nowych części czuć wyraźną różnicę na niekorzyść. Warunki atmosferyczne już przestały na mnie działać i wolę pomęczyć się w deszczu niż katować trenażer, w tym tygodniu byłem zmuszony raz skorzystać z tego urządzenia i mam dość na długie tygodnie. Ostatnio zakupiłem jedne z ostatnich komponentów do roweru, m.in. błotniki do szosy, koszyki na bidon, obejmę sztycy czy miniaturową pompkę na naboje CO2. Początkiem tygodnia użytkowany od ponad roku licznik Bryton Aero 60 wyzionął ducha, przestał zapisywać dane, nie dało się ich zgrać ani przez WiFi ani przez USB. Bardzo pasował mi ten komputerek ale nie jest już produkowany i wspierany więc musiałem albo wsiąść inny albo odebrać pieniądze bo licznik był jeszcze na gwarancji. Z modeli Brytona nic mi nie spasowało, 420 nie posiada wszystkich funkcji a 750 to trochę za duży jak dla mnie kombajn więc szukałem w ofercie innych producentów. W tej półce cenowej nie było dużego wyboru i wszystkie moje wymagania spełniał jedynie IGPSPORT IGS 620, bez dobrego licznika nie jestem w stanie trenować ani jeździć długich tras które ostatnio bardzo mi podchodzą. Mam nadzieję, że ten licznik wytrzyma dłużej niż poprzednik ale nie oczekuję cudów, Garminy cz Wahoo o podobnych interfejsach kosztują co najmniej dwa razy tyle. Liczę, że w następnych tygodniach przyjdzie przełamanie i w końcu będę się mógł cieszyć jazdą a nie walczyć o przetrwanie bo tak właśnie wyglądają ostatnio treningi, w tej sytuacji nie mogę myśleć o ściganiu i jak się nic nie poprawi to obniżę poprzeczkę i wystartuję w zawodach których jakiś czas temu jeszcze nie brałem pod uwagę.
1.Waga w ostatnim tygodniu:

Tydzień z mniejszą ilością treningów przyniósł wzrost wagi.
2.Obciążenie treningowe:

Mała ilość treningu wpłynęła również na duże wahania wskaźników CTL oraz TSB.
3.Najlepsze wartości mocy:

W tym aspekcie nie wydarzyło się nic spektakularnego. Generowałem mocno średnie lub słabe moce.
4.Dane liczbowe:

5.Informacje o podjazdach:

Udało się podtrzymać trend przynajmniej jednego podjazdu w tygodniu. Przy okazji zaliczyłem nowy odcinek. Jednego czasu przez problem z GPS nie udało się określić. 




  • Czas 01:50
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 174 ( 89%)
  • HRavg 139 ( 71%)
  • Kalorie 1574kcal
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 39

Sobota, 17 kwietnia 2021 · dodano: 23.04.2021 | Komentarze 0

Przymusowy trening na trenażerze. Pogoda od rana mocno w kratkę i nie udało się wstrzelić w żadne okno pogodowe więc wystawiłem trenażer przed garaż i zrealizowałem naprawdę wymagający i mocny trening oparty na powtórzeniach na niskiej kadencji. Noga podawała całkiem nieźle ale nie byłem zadowolony z rozgrzewki która okazała się zbyt krótka i szarpana. Sam trening wypadł już znacznie lepiej ale sam nie wiem dlaczego zamiast 2 minutowych powtórzeń zrobiłem 3 minutowe. W połowie treningu się zorientowałem, że coś jest nie tak i druga część już wyglądała tak jak powinna. Zmęczenie po treningu było odczuwalne bardziej zmęczyła mnie niska kadencja niż wysoka moc. Regeneracja tez nie przebiegała jak powinna i następnego dnia nie byłem tak wypoczęty jak się spodziewałem co oczywiście odbiło się na jakości treningu.


Kategoria Trenażer


  • Czas 01:00
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 113 ( 57%)
  • HRavg 80 ( 41%)
  • Kalorie 177kcal
  • Aktywność Ciężary

Siłownia 34

Piątek, 16 kwietnia 2021 · dodano: 23.04.2021 | Komentarze 0

Niestety pogoda zrobiła się znów kapryśna i nie byłem w stanie wyjechać na godzinkę więc zrealizowałem drugi trening siłowy. Skupiłem się na innych partiach mięśni niż ostatnio i jedyna partia którą odpuściłem w tym tygodniu to nogi. Trening równie szybko przeleciał jak poprzedni ale był bardziej odczuwalny i regeneracja przebiegała wolniej.




  • DST 59.00km
  • Czas 02:02
  • VAVG 29.02km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 154 ( 78%)
  • HRavg 132 ( 67%)
  • Kalorie 1636kcal
  • Podjazdy 480m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 28

Środa, 14 kwietnia 2021 · dodano: 19.04.2021 | Komentarze 0

Trafiło się okno pogodowe więc wyjechałem na przejażdżkę po zupełnie mi nieznanych terenach. Po ostatniej jeździe mój licznik wyzionął ducha więc skorzystałem z rezerwowego, wysłużonego już Garmina Edge 800. Nakreśliłem jakąś trasę z jak najmniejszą ilością głównych dróg i ruszyłem. Mimo, że nie padało to mocno wiało a ruch na drogach spory. Nie czułem się pewnie na drodze, miałem do dyspozycji rower treningowy którego mi nie szkoda i w razie czego z czystym sumieniem mogłem uciekać na pobocze. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to spora ilość przejazdów kolejowych i tramwajowych czego w mojej okolicy nie ma. Jazda przez miasto nigdy nie jest przyjemna ale przynajmniej wiatr nie był w terenie zabudowanym tak odczuwalny jak w późniejszej części. Gdy tylko wyjechałem z Gdańska dojechało do mnie trzech kolarzy więc złapałem koło, o dziwo dobrze mi się jechało na kole ale gdy zaczął się podjazd to puściłem bo jazda miała być czysto tlenowa, w tym też momencie bardziej odczuwalny był zmienny wiatr więc cały czas mieszałem przełożeniami ale nie było to tak komfortowe jak w przypadku Di2. Podjazd skończył się w Kielnie gdzie miałem moment zawahania bo pojawił się drogowskaz Koleczkowo, gdzieś już słyszałem o tej miejscowości ale nie mogę sobie przypomnieć gdzie. W Kielnie też wykonałem manewr którego po sobie się nie spodziewałem, nigdy nie brałem pod uwagę jazdy za ciężarówką a tutaj pojawiła się okazja i dzięki dosyć wolno jadącej ciężarówce miałem fajny tunel i przejechałem tak blisko kilometr, później ciężarówka odbiła ale droga lekko opadała i wcale wolniej nie jechałem. Trochę żałowałem, ze wybrałem taką trasę bo momentami droga nie wyglądała ciekawie, jakoś jednak przejechałem wszystkie złej jakości odcinki. Nie zwróciłem uwagi, że trasa prowadzi przez kilkukilometrowy odcinek głównej drogi numer 3. Nie znając okolic wolałem nie szukać alternatyw i dobrze, bo na tej drodze ruch był mniejszy niż na wielu lokalnych drogach. Bez nawigacji na pewno bym się zgubił a i tak prawie przeoczyłem duże skrzyżowanie na którym miałem skręcić w prawo. Po 2 godzinach byłem znów w miejscu startu. Wbrew pozorom teren w tej okolicy nie jest płaski, może nie ma długich i wymagających podjazdów ale prawie 500 metrów przewyższenia się nazbierało. Wiatr jest chyba bardziej odczuwalny niż na południu Polski, okolica sprawia wrażenie ciekawej ale drogi które wybrałem do takich nie należały.




  • Czas 00:55
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 123 ( 63%)
  • HRavg 83 ( 42%)
  • Kalorie 147kcal
  • Aktywność Ciężary

Siłownia 33

Wtorek, 13 kwietnia 2021 · dodano: 19.04.2021 | Komentarze 0

Lekki trening siłowy z zachowaniem wcześniej przyjętego schematu. Miałem do dyspozycji w pełni wyposażoną siłownię ale nie chciałem wprowadzać rewolucji w ćwiczeniach i skorzystałem tylko z roweru spinningowego podczas rozgrzewki, maty, hantli oraz ławeczki podczas ćwiczeń. Szybko przeleciał czas a niższe niż zwykle obciążenie wpłynęło na bardzo krótki czas regeneracji.




  • DST 32.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 21.57km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 134 ( 68%)
  • HRavg 114 ( 58%)
  • Kalorie 669kcal
  • Podjazdy 570m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd 7

Poniedziałek, 12 kwietnia 2021 · dodano: 18.04.2021 | Komentarze 0

Wyjazd na drugi koniec Polski planowany był dopiero na późny wieczór więc przed południem wybrałem się na krótki rozjazd. Nie byłem w stanie odmówić sobie przyjemności zaliczenia przełęczy Przegibek aby podtrzymać trend przynajmniej jednego podjazdu w tygodniu. Po wyjeździe mimo tego, że czułem się dobrze a noga kręciła poprawnie tętno było wysokie. Jedyna opcja jaka przyszła mi do głowy to olanie tego tematu i jechałem dalej w założonym tempie. Jadąc wolno przez miasto zahaczyłem o ścieżki rowerowe którymi jechać się po prostu nie dało, albo były zanieczyszczone żwirem z domieszką szkła albo służyły za parking dla samochodów. Dosyć długo zajął mi dojazd do Straconki gdzie zaczął się trudniejszy odcinek. Wrzuciłem co miałem na kasecie i starałem się jechać z jak najwyższą kadencją, nie zawsze się dało a starałem się trzymać moc na poziomie maksymalnie 180 Wat co nie udawało się na znacznej części podjazdu. Na przełęczy na moment się zatrzymałem i rozpocząłem zjazd, poprawny od strony technicznej i wolny. Gdyby nie dwa miejsca w których po prostu zdygałem i nacisnąłem hamulec to mógłbym być zadowolony. Na lepsze zjazdy muszę poczekać przynajmniej do momentu jak droga będzie sucha i czysta. Przejazd przez miasto również wolny z wieloma niebezpiecznymi sytuacjami po drodze. Dobrze było pokręcić bo nie byłem pewny kiedy następny raz nadarzy się okazja.




Podsumowanie 15 tygodnia 2021

Niedziela, 11 kwietnia 2021 · dodano: 18.04.2021 | Komentarze 0

Po kilku dobrych tygodniach gdy wszystko jakoś się układało nadszedł gorszy dla mnie czas. Zaczęło szwankować zdrowie który miało wyraźny wpływ na wiele rzeczy. Zacząłem zastanawiać się czy nie ma to czegoś wspólnego z rządzącym całym światem wirusem. Nic jednak na to nie wskazywało, parametry krwi w normie, nawet minimalnej utraty smaku czy węchu, temperatura w normie, brak kaszlu czy kataru. Ta sytuacja nie dawała mi spokoju i w trakcie tygodnia gdy czułem że z moimi płucami coś nie w porządku wybrałem się na test antygenowy. Wynik wyszedł niespodziewany, powtórny test również dał taki sam wynik więc nie musiałem robić testu na Covid 19. Ta sytuacja dała mi odpowiedź na to dlaczego w tym roku nic mi nie wychodzi w sporcie, nie wiem jak długo mój organizm będzie jeszcze dochodził do siebie ale już teraz znam przyczynę słabej formy sportowej i szeregu dziwnych zdarzeń jakie miały miejsce w tym roku. To co mi się przytrafiło nazwałem zemstą maski ponieważ od momentu w którym wyprowadzono maseczkę muszę w niej pracować i wszędzie gdzie trzeba i gdy trzeba korzystam z maski i moje płuca w końcu tego nie wytrzymały. Myślę że przez jakieś dwa tygodnie będę się musiał pomęczyć zanim płuca odzyskają sprawność. Nie powinno to jednak w znaczący sposób wpłynąć na zmiany planu treningowego. Mimo tych problemów zaliczyłem aż 4 treningi jednak ich jakość pozostawiała do życzenia. Męczyłem się strasznie podczas jazdy i cały czas organizm reagował jakbym jechał co najmniej jedną strefę wyżej. Podczas treningów pilnowałem szczególnie jedzenia i picia ale nic to nie dało i przełomu nie odnotowałem. Po tym trudnym tygodniu miałem w planie odpoczynek co zbiegło się z kilkudniowym wyjazdem do Gdańska który dobrze mi zrobi w tej sytuacji.
1.Waga w ostatnim tygodniu:

Pod koniec tygodnia waga osiągnęła satysfakcjonujący poziom, po świętach nie przybrałem na wadze i o to mi w dużej mierze chodziło. Ciśnienie i tętno spoczynkowe dalej w normie.
2.Obciążenie treningowe:

Kolejny tydzień z podobną ilością TSS przyniósł wzrost CTL oraz duże zmiany TSB.
3.Najlepsze wartości mocy:

Ten tydzień nie przyniósł żadnych wartych do odnotowania mocy.
4.Dane liczbowe:

5.Podjazdy:

Mimo tego, że nie skupiałem się na jeździe po górach nazbierało się kilka podjazdów. Zaliczyłem aż 4 nowe i poprawiłem jeden rekord jednak na bardzo zapomnianym podjeździe który ostatnio jechałem w całości ponad 10 lat temu.




  • DST 158.00km
  • Czas 05:39
  • VAVG 27.96km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 160 ( 82%)
  • HRavg 139 ( 71%)
  • Kalorie 3810kcal
  • Podjazdy 2080m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 27

Niedziela, 11 kwietnia 2021 · dodano: 17.04.2021 | Komentarze 0

Na koniec tygodnia a zarazem cyklu treningowego zafundowałem sobie ciekawą i długą trasę. Przed jazdą przygotowałem kilka wariantów podobnej pętli przebiegającej m.in. przez Lanckoronę ale tylko jedną z nich udało mi się wgrać do licznika. Był to chyba najgorszy wariant bo przebiega przez centrum Wadowic i prowadził przez spory odcinek bez asfaltu, po drodze jeszcze były inne podobne atrakcje. Wyjechałem kilka minut przed 8 i dzięki temu przez wiele kilometrów miałem niemal zupełnie puste drogi. Na początku wydawało mi się, że organizm jest w lepszym stanie niż w poprzednich dniach ale było to złudne wrażenie. Już pierwszy podjazd na trasie powiedział całą prawdę, dalej mój organizm jest osłabiony. Musiałem się pilnować aby nie jechać za mocno podjazdów co z kolei wiązało się z faktem, że pokonywałem je na niskiej kadencji. Kolejne złudzenie jakie miałem to słaby wiatr, jak tylko wyjechałem z Bielska pojawiły się mocniejsze podmuchy ale kierunek wiatru nie był stały, przejeżdżając przez kolejne miejscowości raz wiało bardziej z boku, raz w plecy, raz w twarz. Znana mi trasa przez Witkowice, Nidek czy Wieprz była zupełnie pusta co przy dobrej jakości nawierzchni pozwoliło czerpać przyjemność z jazdy. Przed Wadowicami coś mi nie pasowało bo powinienem gdzieś skręcić w lewo aby nie wjeżdżać do miasta. Jednak ślad jaki miałem wgrany w liczniku prowadził mnie na Wadowice, tym samym władowałem się w remont który nie bardzo dało się objechać ale jakoś trafiłem na właściwą trasę. Kawałek musiałem przejechać główną drogą na Kraków ale później znowu czekało mnie kilkanaście kilometrów zupełnie nieznanymi mi drogami, ich jakość w wielu miejscach pozostawiała do życzenia. W pewnym momencie nie byłem pewny czy dobrze jadę i zatrzymałem się na moment. Za bardzo trzymałem się śladu wgranego do licznika i trafiłem na kolejny odcinek bez asfaltu. Zyskałem na tym 50 metrów trasy ale straciłem dobre pół minuty. Później już bez tego typu przygód dojechałem do głównej drogi i nieznaną mi drogą z dosyć długim podjazdem dotarłem do Lanckorony. To był punkt zwrotny na trasie i dlatego zrobiłem tam kolejny postój, wyrzuciłem wszystkie nagromadzone śmieci, przelałem wodę do bidonu i ruszyłem w zupełnie nie znanym mi kierunku, na południe. Tam spotkało mnie kolejne rozczarowanie, po zaliczeniu ciekawego i wymagającego podjazdu asfalt się skończył i musiałem wrócić tą samą drogą, ślad prowadził przez kilka kilometrów terenu który jednak był podmokły i nawet rowerem MTB chyba bym nie pokonał tego odcinka. Bez kombinowania i szukania skrótów dojechałem do drogi 953 w kierunku Zembrzyc i w tym miejscu już zabawa się skończyła. Czekało mnie ponad 40 kilometrów walki z wiatrem a także podjazdami. Podmuchy jednak były zmienne, droga prowadziła najpierw głównie w dół a później po płaskim więc jakoś szybko przeleciało ponad 10 kilometrów. W bidonach już były pustki a zapasy jedzenia na wyczerpaniu więc szukałem bufetu. W tym celu zamiast na Tarnawę Górną pojechałem na Suchą Beskidzką gdzie zatrzymałem się na stacji. Po postoju starałem się trzymać równą moc, tętno już od dłuższego czasu było kosmiczne ale noga całkiem nieźle podawała więc nie sugerowałem się tym. Walcząc z wiatrem miałem problem z utrzymaniem właściwej kadencji i strasznie szarpałem. Po raz pierwszy od dawna podjąłem decyzję aby sobie ułatwić trasę i zamiast pagórkowatego odcinka do Żywca wybrałem ten bardziej płaski przez Ślemień. Wiatr jednak nie dawał za wygraną i walczyłem z nim jakby to był kolejny, długi podjazd. Moje męczarnie miały się skończyć w Żywcu ale zanim tam dojechałem czekało mnie jeszcze kilka utrudnień. Na zjeździe wzdłuż jeziora musiałem hamować, później musiałem przepuścić karetkę pogotowia a na koniec uciec z drogi aby uniknąć czołówki z samochodem z przeciwka, mi się udało uniknąć dzwona ale samochód jadący za mną nie miał tyle szczęścia. Nie zatrzymywałem się jednak tylko jechałem dalej. Za rondem w Żywcu wreszcie poczułem, że nie ma przeciągu w twarz. Szybko dojechałem do Bielska i ostatnie kilometry pokonałem już na luzie, udało się być szybciej niż zaplanowałem, trochę zmienioną trasę pokonałem w dobrym tempie. Powoli zaczynam się przekonywać do długich dystansów, dają one więcej radości niż wymagające treningi i wyścigi których zaliczyłem już dziesiątki. Nawet jakbym miał jeszcze mniej czasu i dał rady jeździć tylko w weekendy to takie trasy nie byłyby wyzwaniem a na wyścigi przygotować się nie byłbym w stanie.