Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2018

Dystans całkowity:1451.00 km (w terenie 2.00 km; 0.14%)
Czas w ruchu:63:43
Średnia prędkość:26.91 km/h
Maksymalna prędkość:68.00 km/h
Suma podjazdów:11400 m
Maks. tętno maksymalne:187 (95 %)
Maks. tętno średnie:143 (73 %)
Suma kalorii:5312 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:80.61 km i 2h 39m
Więcej statystyk
  • Czas 01:00
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 120 ( 61%)
  • HRavg 102 ( 52%)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 48

Środa, 21 marca 2018 · dodano: 21.03.2018 | Komentarze 0

Jazda zbliżona do poprzedniej. Pogoda przed rozpoczęciem tragiczna a po już cieplej i słońce. Na czwartek już konkretny plan, kilka podjazdów w okolicy FTP oraz wyznaczenie maksymalnej mocy 15 sekundowej, minutowej i 5 minutowej.


Kategoria Zima, Trenażer


  • Czas 01:00
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 117 ( 60%)
  • HRavg 97 ( 49%)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 47

Wtorek, 20 marca 2018 · dodano: 21.03.2018 | Komentarze 0

Całkiem luźna jazda, nie widziałem sensu wyjazdu z domu, pogoda nie zachęcała a ubieranie się po to by pojeździć godzinę nie miało sensu.


Kategoria Zima, Trenażer


  • Czas 02:30
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 162 ( 83%)
  • HRavg 130 ( 66%)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 46

Niedziela, 18 marca 2018 · dodano: 18.03.2018 | Komentarze 0

Kolejna długa sesja na trenażerze. W odróżnieniu od wczorajszej jazdy jechałem zmiennym tempem, założenie było takie aby naprzemiennie jechać w 2 lub 3 strefie. Wyszło prawie idealnie i kolejny tydzień przeleciał. Okres budowania bazy mam za sobą, nie był on taki jak planowałem i poza dużą objętością sporo różni się od poprzednich dwóch lat. Mało jazd na zewnątrz a szczególnie tych długich, 4 - 6 godzinnych. Duża w tym zasługa pogody która w tym roku nie jest łaskawa i warunki do jazdy na ogół są ciężkie. Może kolejne miesiące będą lepsze pod tym względem. Przez najbliższe dni największą uwagę zwrócę na odpoczynek a jazdy jak będą, to krótkie i lekkie. Od czwartku konkretniejsze treningi, na pierwszy rzut sprawdzenie możliwości na podjazdach a na kolejny dzień test FTP. Zadowoli mnie wynik równy lub wyższy niż na poprzednim teście. 



Kategoria Zima, Trenażer


  • Czas 02:45
  • Temperatura 9.0°C
  • HRmax 150 ( 76%)
  • HRavg 131 ( 67%)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 45

Sobota, 17 marca 2018 · dodano: 17.03.2018 | Komentarze 0

Rano jeszcze miałem wątpliwości czy wyjeżdżać czy wybrać trenażer, krótka wizyta na zewnątrz i już nie miałem wątpliwości, że trenażer to jedyna słuszna decyzja. Planowałem maksymalnie 2 godziny a wyszło więcej, przy ciekawym filmie czas leci dużo szybciej. 
Nie miałem żadnego konkretnego planu  i wyszła bardzo równa fajna jazda przez cały czas. Pilnowałem kadencji i balansu i bardzo szybko przeleciały prawie 3 godziny. Pierwszy raz korzystałem z aplikacji do treningu działającej w oparciu o Golden Cheetach, zupełnie prosta aplikacja, posiada wszystkie funkcje co Garmin oraz na bieżąco są wyświetlane dane na wykresach. Jak dla mnie jest to wystarczające, może jutro dla zabawy po raz pierwszy skorzystam ze Zwifta.Trening podobny do dzisiejszego i od następnego tygodnia już konkretniejsze treningi. Jak pogoda pozwoli to zacznę od testu FTP. Alternatywny termin dla testu to kolejny tydzień, chcę go wykonać na podjeździe a nie po raz kolejny przy pomocy trenażera.


Kategoria Trenażer, Zima


  • Czas 00:45
  • Temperatura 6.0°C
  • HRmax 120 ( 61%)
  • HRavg 100 ( 51%)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 44

Piątek, 16 marca 2018 · dodano: 17.03.2018 | Komentarze 0

Śrubowanie czasu spędzonego na trenażerze w ciągu jednego okresu przygotowawczego trwa w najlepsze. Zwykle na tym etapie miałem już sporo godzin wyjeżdżonych w plenerze a w tym roku z tym jest marnie, nie narzekam na trenażer, ale " wirtualne jazdy " to nie to samo co trening na szosie. 
Sama jazda typowo regeneracyjna, głównie w celu sprawdzenie czy wszystko jest dobrze ustawione by się później przed następnym treningiem nie denerwować. Zrobiłem sobie dwie serie ćwiczenia polegającego na trzymaniu wysokiej kadencji, minuta wysokiej kadencji, minuta niższej i tak pięć razy. Przez cały czas zwracałem uwagę na balans i wygląda to coraz lepiej. 



Kategoria Trenażer, Zima


  • DST 77.00km
  • Kalorie 1530kcal
  • Podjazdy 350m
  • Sprzęt Zimówka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto 5

Czwartek, 15 marca 2018 · dodano: 18.09.2018 | Komentarze 0




  • DST 61.00km
  • Czas 02:13
  • VAVG 27.52km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 165 ( 84%)
  • HRavg 133 ( 68%)
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 22

Czwartek, 15 marca 2018 · dodano: 15.03.2018 | Komentarze 0

Pierwszy popołudniowy dłuższy wyjazd w tym roku. Ciężki dzień pod wieloma względami, przez co przyjemność z jazdy była znikoma. Na dzień dobry zapomniałem w domu kilku potrzebnych rzeczy, następnie dosyć spory ruch i szybka decyzja co do kierunku jazdy. Nie miałem żadnej koncepcji więc wybór padł na Goczałkowice. Nie był to zbyt rozsądny pomysł bo dobre 70 % trasy to była walka z wiatrem. Ostatnio udało się wyjść na remis a dzisiaj to wiatr wiódł prym. Na trasie kilka akcji które nie powinny się wydarzyć, pierwsza którą da się jakoś zrozumieć wydarzyła się na pierwszym podjeździe który chciałem pokonać równym tempem. Samochód w poprzek drogi i musiałem się zatrzymać, trwało to chwilę i kierowca przeprosił za utrudnienia. Później trochę nerwowo na skrzyżowaniach i gdy wyjechałem w bardziej odkryty teren to zorientowałem się, że mocno wieje. Po kilku kilometrach walki z wiatrem na moim kole pojawił się jakiś kolarz, próbowałem go zachęcić do jazdy po zmianach, bezskutecznie. Nie przypuszczałem jednak, że zrobi mi świństwo. Myśląc, że wychodzi na zmianę i będąc pewnym, że skrzyżowanie jest puste chciałem jechać za nim. Nagle pojawił się samochód, dobrze, że zmniejszyłem prędkość na tyle, że udało mi się zatrzymać. Kierowca też zachował się przytomnie i mimo, że to on miał pierwszeństwo i wcale nie musiał wyhamowywać do zera, zrobił to. Skończyło się na strachu, nie wiem czy to było przez przypadek czy umyślnie spowodowane ale mogło zakończyć się tragicznie bo to skrzyżowanie jest bardzo niebezpieczne. Nie miałem ochoty nawet tego " dupka " gonić, dla mnie nie jest on całkiem poważnym człowiekiem, nie chodzi tu o unikanie zmian, bo blisko połowa osób na wyścigach jedyne zmiany daje na linii mety i idąc tym tropem musiałbym tych wszystkich kolarzy przestać traktować jak godnych rywali. Nie wiem po co próbował odjechać, jak nawet nie umie zasygnalizować o swoim zamiarze, może nie umie jeździć w grupie ale zjechanie z głównej drogi powinno się sygnalizować i wyjeżdżając przed szereg powinno się o tym pamiętać. Kawałek dalej sięgając do kieszeni po jedzenie zorientowałem się, że zostało w domu. Trudno, czekała mnie jazda na samej wodzie. Taki mały test który przy tych warunkach nie należał do najłatwiejszych. Myśląc, że nic złego mnie już nie spotka, myliłem się, na ścieżce rowerowej w Goczałkowicach musiałem się znowu przymusowo zatrzymać, dowiedziałem się, że ta ścieżka służy także jako podjazd do parkowania samochodów przed wjazdem na teren posesji, wjechać można a o zatrzymywaniu się nie słyszałem, chyba jakiś nowy przepis o którym jeszcze nikt nic nie wie. Nie chciałem się kłócić i dalej pojechałem drogą, widząc radiowóz i słysząc za sobą klaksony przy najbliższej okazji wróciłem na ścieżkę, nie na długo bo przy następnej bocznej uliczce znowu jakiś typ mnie strąbił, że niby nie ustąpiłem mu pierwszeństwa przejazdu którego nie miał. Przyjemność z jazdy spadła już do minimum. Dalsza droga już bez większych przygód, zaczynało mi się robić trochę zimno. Ponad 10 kilometrowy odcinek z wiatrem poszedł mi bardzo słabo. To był mały przerywnik bo dalej to momentami boczny a przez znaczną część pod wiatr. Pod koniec dodatkowo doszły podjazdy, w tym jeden długi ponad 5 minutowy, jak na samopoczucie to poszedł nieźle. Końcówkę trasy też utrudniłem nieco i pagórki w połączeniu z wiatrem dały niezły wycisk. Mógłbym tą trasę przejechać szybciej, mocniej ale nie było źle. Cały trening można spokojnie nazwać lekcją przetrwania, przygody, wiatr, brak jedzenia i zbyt lekki ubiór. Na kolejny wyjazd będę musiał poczekać do następnego tygodnia. Mam nadzieję, że ten weekendowy atak zimy będzie krótki a zarazem ostatni i później już pogoda pozwoli jeździć normalnie. Zwłaszcza, że etap budowania bazy mam już praktycznie za sobą i czas na intensywniejsze treningi.





  • Czas 01:30
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 169 ( 86%)
  • HRavg 133 ( 68%)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 43

Środa, 14 marca 2018 · dodano: 15.03.2018 | Komentarze 0

Pogoda fatalna i musiałem przeprosić się z trenażerem. Po wtorkowej jeździe czułem się bardzo dobrze i trening był trochę mocniejszy. Cały czas przywiązuję wagę do tych samych rzeczy i wygląda to coraz lepiej. Zrobiłem jedną dwudziestominutową tempówkę w 3 strefie z kadencją około 100. Fajnie weszło to w nogi. Zanosi się na to, że przez najbliższe dni trenażer będzie podstawowym narzędziem treningowym. 


Kategoria Zima, Trenażer


  • DST 170.00km
  • Czas 06:02
  • VAVG 28.18km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 168 ( 86%)
  • HRavg 139 ( 71%)
  • Podjazdy 930m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 21

Wtorek, 13 marca 2018 · dodano: 13.03.2018 | Komentarze 0

Zdecydowanie najlepszy trening w tym roku, trasa wymyślona na szybko, bardzo ciekawa. Miałem do wykorzystania zaległy dzień urlopu i korzystając z dosyć dobrej pogody postanowiłem przeznaczyć go na dłuższą jazdę. Wyjechałem o 8:30 na około 5 i pół godziny jazdy, trening mógł być zarówno skrócony jak i wydłużony. Na trasie rządził wiatr i to z nim musiałem się dzisiaj zmierzyć. Kierunek obrałem taki by wracając wiatr nie przeszkadzał, wiązało się to z ciągłą walką z żywiołem przez ponad 60 kilometrów. Trasę wgrałem do licznika i nie zwróciłem większej uwagi na drogi jakimi mam jechać. Początek był pagórkowaty i złapanie jakiegoś rytmu było trudne, kilka podjazdów poszło nieźle a na zjazdach nie mogłem się zbytnio rozpędzić, skupiłem się na kadencji przy podjazdach i wyglądało to obiecująco. Pierwszy postój za Marklowicami, krótki na wyjęcie kanapki i dalsza jazda. Pierwsza przygoda to zamknięty most w Detmarowicach i musiałem szukać objazdu, wkopałem się nieco bo pojechałem drogą która na mapie wyglądała na lepszą i okazała się terenowa. Było tego około 300 metrów i znalazłem się na właściwej drodze. Ufając nawigacji musiałem przejechać przez Bohumin, całe miasto pokonałem ścieżkami rowerowymi. Chałupki minąłem szybko i drogą znaną z zeszłorocznej wyprawy na Pradziada znowu wjechałem do Czech. Po kilku kilometrach skręciłem w prawo na Hat i mogłem na chwilę odpocząć od wiatru. Fajna droga, kilka hopek i w końcu długi zjazd. Po wjeździe do Polski bardzo niebezpieczna sytuacja, pomyliłem się i zasygnalizowałem skręt w prawo, kierowca jadący z lewej strony ruszył, ja pojechałem prosto i ledwo zdążyłem przejechać, mogłem tam skręcić bo ta droga też prowadziła do Krzyżanowic. Skończyło się na strachu. Nagrodą za dotychczasowe siłowanie z wiatrem był zjazd do Krzyżanowic. Prawie 50 km/h na liczniku bez wysiłku. Trochę się zagapiłem i omyłkowo skręciłem w prawo, licznik dał sygnał, że źle jadę, nawrót wcale nie był taki łatwy, sporo pojazdów było na drodze i trochę trwało zanim ruszyłem we właściwym kierunku. W bidonach zrobiło już się pusto, miałem jedną butelkę wody w kieszeni i po skręcie na drogę wzdłuż Odry zatrzymałem się. Jeden bidon był pełny i zacząłem już myśleć o jakiejś wizycie w sklepie. Przez kilka kilometrów jechałem z bocznym wiatrem, były krótkie odcinki gdzie bardziej pomagał, ale też takie gdzie hamował. Cały czas jechałem za nawigacją i jakoś mnie prowadziło bocznymi dróżkami. W Olzie stanąłem w sklepie po wodę i trochę jedzenia. Dalej jechałem bokami, praktycznie bez aut. Pojawił się trudniejszy podjazd i chcąc zrzucić na najmniejszą tarczę, spadł łańcuch, chcąc, czy nie, musiałem się zatrzymać. Byłem trochę zdziwiony, bardzo ciekawe tereny odwiedziłem, nigdy tam nie byłem, w sumie jest to trochę daleko od miejsca mojego zamieszkania. Dobre się skończyło i musiałem wrócić na główną drogę, pojawił się nawet znak zakazu dla rowerów, nie wiem czemu, w pobliżu była autostrada a wjeżdżało się na nią przez rondo. Jechałem dosyć szybko i po przejechaniu ronda kierowałem się już na Godów, drogą wzdłuż granicy dojechałem aż do Jastrzębia. Przed wjazdem do miasta spotkałem jakiegoś kolarza i wspólnie dojechaliśmy do Bzia. Obrałem kierunek Strumień, na otwartych terenach z wiatrem w plecy mogłem się konkretnie rozpędzić. Po przejechaniu przez Wiślankę podjąłem decyzję o wydłużeniu jazdy. Czułem się bardzo dobrze i miałem dobry zapas czasowy w odniesieniu do tego co planowałem. Odcinek wzdłuż jeziora był szybki, pomimo wiatru który był bardziej boczny niż pomagający. Widząc mały zator na drodze w kierunku Goczałkowic pojechałem prosto i boczną drogą dojechałem do właściwej trasy. Kawałek walczyłem z wiatrem i miałem wrażenie, że wiał mocniej niż wcześniej. Odcinek do zapory tradycyjnie pokonałem ścieżką rowerową. Na zaporze nawet mało ludzi i szybko przejechałem, zrobiło się chłodniej, strasznie zimny wiatr szalał nad zbiornikiem, może to przez resztki lodu zalegające na powierzchni wody. Dalej jakby trochę cieplej, szacując w głowie czas jaki mi pozostał by dojechać do domu, stwierdziłem, że chcąc zaliczyć 6 godzinną jazdę muszę jeszcze coś dołożyć. Skręciłem na Bronów i tam wiatr wiał chyba jeszcze silniej. Jazda powyżej 25 km/h była raczej niemożliwa. Znalazłem ciekawą drogę i postanowiłem ją sprawdzić. Oczywiście się pomyliłem i skręciłem za wcześnie. Po trafieniu na właściwy szlak stwierdziłem, że nawierzchnia jest znośna i dojechałem tą drogą do Międzyrzecza. Następnie boczną drogą z podjazdem do Mazańcowic, znowu na początku podjazdu problemy z łańcuchem. Jakoś się tak złożyło, że od tego momentu do domu było cały czas pod wiatr. Jakby było mało przygód to na wjeździe do miasta gigantyczny korek, jakoś go minąłem i boczną, częściowo terenową drogą wydostałem się z zakorkowanej okolicy. Ostatni kilometr już na zupełnym luzie. Super jazda i dyspozycja, żadnego kryzysu i przy umiejętnym zaplanowaniu czasowym i żywieniowym, 7 czy 8 godzinna jazda nie byłaby problemem. Patrząc na prognozy na najbliższe dni to ten trening to był super pomysł. Nawet przy braku pogody na jazdę i konieczności skorzystania z trenażera, zrobienie objętości podobnej do zeszłotygodniowej nie będzie dużym problemem. Dopóki pogoda jest dobra to jest nadzieja, że niekorzystne prognozy się nie sprawdzą. 





  • DST 98.00km
  • Czas 03:23
  • VAVG 28.97km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 166 ( 85%)
  • HRavg 134 ( 68%)
  • Podjazdy 450m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 20

Niedziela, 11 marca 2018 · dodano: 11.03.2018 | Komentarze 0

Mogłem wyjechać dopiero po 10 i nie miałem specjalnego planu na trasę. Zapowiadali całkiem wiosenną temperaturę, jednak wolałem ubrać się cieplej niż wskazywał termometr. Zamontowałem miernik mocy, z jednym czujnikiem niby kalibracja udana a wartości jakieś niskie. Chodziło mi o kadencję, moc miała drugorzędne znaczenie. Spodziewałem się większego ruchu pieszych i rowerzystów w często obleganych miejscach, z tego powodu też minąłem zaporę w Goczałkowicach. Za Czechowicami minąłem grupkę kolarzy ze Skoczowa. Na deptaku w Centrum Goczałkowic nie było wcale lepiej i musiałem bardzo uważać. Po przejechaniu dwupasmówki było już lepiej. Jechałem przed siebie i za Miedźną minąłem sporą około 20 osobową grupę kolarzy z Tychów, jechali dosyć szybko i nawet nie myślałem by do nich dołączyć. Kawałek dalej spotkałem dwóch Andrzejów i zawróciłem. Tempo jakim jechaliśmy było zbliżone do mojego i czas szybko leciał. Po 15 kilometrach wspólnej jazdy odłączyłem się i pojechałem na Wolę. Znowu przypomniałem sobie kilka dawno nie odwiedzanych dróg i obrałem kierunek Wilamowice. Drugi raz spotkałem kolarzy z Tychów, tym razem jechali jeszcze szybciej i już dosyć mocno podzieleni. Za Wilamowicami już czuć było wiaterek a na termometrze prawie 18 stopni. Było mi za ciepło i nie rozbierałem się, bo ta pogoda jest zdradliwa. Pomimo zwracania większej uwagi na jedzenie i picie znowu po 3 godzinach miałem podwyższone tętno.
Po tych dwóch dniach jazdy na szosie, stwierdzam, że jest nieco lepiej niż rok temu. Nie wiem jak na podjazdach i ile w tym jest zasługi dodatkowych 2 kilogramów, przekonam się już za 2-3 tygodnie. Wyszedł bardzo dobry tydzień treningowy, jeszcze jeden podobny i będę mógł zmniejszyć objętość podnosząc intensywność treningów.