Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2019

Dystans całkowity:1928.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:66:04
Średnia prędkość:26.19 km/h
Maksymalna prędkość:92.00 km/h
Suma podjazdów:29010 m
Maks. tętno maksymalne:188 (96 %)
Maks. tętno średnie:163 (83 %)
Suma kalorii:33331 kcal
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:60.25 km i 2h 16m
Więcej statystyk
  • DST 33.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 26.40km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 128 ( 65%)
  • HRavg 107 ( 54%)
  • Kalorie 388kcal
  • Podjazdy 260m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd 26

Piątek, 23 sierpnia 2019 · dodano: 26.08.2019 | Komentarze 0

Po wczorajszym treningu czułem nogi, nie byłem w stanie się zregenerować i myślałem, że spokojna jazda w 1 strefie pomoże. Wyjechałem dosyć późno w kierunku Skoczowa na łatwą trasę z kilkoma krótkimi podjazdami. Męczyłem się strasznie całą drogę, tętno było wysokie, na podjazdach skakało i dopiero w drugiej połowie trasy udało się opanować ten problem. Dawno nie czułem się tak źle podczas jazdy. Kolano na szczęście nie dawało o sobie znać ale z nadgarstkiem ciągle walczę ale wątpię aby to był powód słabszej dyspozycji.





  • DST 54.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 25.12km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 178 ( 91%)
  • HRavg 133 ( 68%)
  • Kalorie 953kcal
  • Podjazdy 1030m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 92

Czwartek, 22 sierpnia 2019 · dodano: 26.08.2019 | Komentarze 0

Wczorajszy dzień w całości poświeciłem na odpoczynek i doprowadzenie roweru do stanu używalności. Piasek był wszędzie, w ramie, w pancerzach a nawet miedzy oponami a dętkami i musiałem rozkręcić sprzęt na części pierwsze, wyczyścić, nasmarować i na nowo poskręcać, zajęło to trochę czasu i nie było możliwości pojeździć. Inną sprawą jest, że wtedy co byłem w domu to padało a lepiej zrobiło się dopiero gdy musiałem iść do pracy. Pomimo dodatkowego dnia odpoczynku nie było chęci aby wstać rano z łóżka i gdy się zwlokłem to czasu pozostało już tylko na wyjazd na Przegibek. Na początek dobra rozgrzewka, zmieniłem nieco trasę dojazdową do podjazdu i od razu udało się zrobić dokładniejszą rozgrzewkę i dzięki temu do właściwego treningu przystępowałem odpowiedni przygotowany. Wszystkie 5 powtórzeń w strefie 5 poszło gładko, bez najmniejszych problemów, pomimo wcześniejszych obaw noga podawała całkiem dobrze. Po ostatniej tempówce wjechałem już spokojniejszym tempem na Przegibek i chciałem jak najszybciej zjechać w dół. Ruszyłem mocno ale sprzęt nie chciał współpracować, całkiem nieźle wyglądał ten zjazd, niestety swoje dołożył wiatr który skutecznie mnie spowalniał, musiałem szukać optymalnej pozycji pomiędzy aerodynamiczną a taka która pozwalała na efektywne dokręcanie. Od strony technicznej był to chyba mój najlepszy zjazd ale nie było odpowiedniej szybkości i dlatego nie jestem całkiem usatysfakcjonowany. Ciągle musze pracować nad zjazdami tak aby nie tracić nic do rywali. Po zjeździe już spokojnie wróciłem do domu. Trening znowu niedługi ale intensywny z dobrze wykonanymi założeniami. Na dłuższe treningi na razie mogę pozwolić sobie w weekendy i muszę się zadowolić krótkimi ale intensywnymi sesjami treningowymi.



Informacje o podjeździe:




  • DST 42.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 24.47km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 181 ( 92%)
  • HRavg 140 ( 71%)
  • Kalorie 824kcal
  • Podjazdy 820m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 91

Wtorek, 20 sierpnia 2019 · dodano: 26.08.2019 | Komentarze 0

Dzień pod znakiem deszczu. Prognozy były jednoznaczne – będzie padać, mimo to wybrałem się na zaplanowany trening. Nie chcąc zbytnio oddalać się od domu pojechałem w kierunku Zapory w Wapienicy i tam zrealizowałem założenia treningowe.
Wyjechałem najwcześniej jak byłem w stanie, nie mogłem jakoś wcześniej wstać z łóżka i dopiero przed 8 siadłem na rower. Rozgrzałem się dosyć dobrze i po dojechaniu na miejsce wiedziałem, ze czeka mnie jazda po mokrej drodze. Nie lubię takich warunków ale lepsze to niż zupełny brak treningu. Ruszyłem dosyć mocno i po pierwszym 2 minutowym powtórzeniu byłem bardzo zadowolony, bez najmniejszych problemów utrzymałem założoną moc. Kolejne powtórzenia również były niezłe, gdy kończyłem ostatni w pierwszej serii podjazd to zaczęło kropić. Zjechałem powoli na dół i zawróciłem. Padało coraz mocniej, przystępując do drugiej serii byłem już cały mokry a rower wyglądał jakby właśnie wyjechał z błotnistego terenu. Każde kolejne powtórzenie szło coraz ciężej, zmęczenie rosło a rower działał coraz gorzej i z trudem zrealizowałem wszystkie 5 powtórzeń. Miałem w planie jeszcze trzecią serie ale ze względu na warunki i stan roweru zrezygnowałem. Zrobiłem za to jedną serie krótszych ale mocniejszych sprintów. Z ulgą skończyłem tą męczarnię i wróciłem do domu.
Chcąc nie chcąc wyszedł krótki ale bardzo intensywny trening z dobrą mocą znormalizowaną. Byłem zaskoczony swoją dyspozycją, nie sądziłem, że uda się na takiej ilości powtórzeń wygenerować tak dobrą moc a organizm dosyć szybko się regenerował po każdym zrywie i to jest dodatkowy plus. Na minus zdecydowanie pogoda, wróciłem cały uwalony błotem, piaskiem a rower wyglądał jeszcze gorzej.







  • DST 50.00km
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 990kcal
  • Podjazdy 1030m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto 20

Poniedziałek, 19 sierpnia 2019 · dodano: 20.09.2019 | Komentarze 0




  • DST 32.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 21.33km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 133 ( 68%)
  • HRavg 107 ( 54%)
  • Kalorie 455kcal
  • Podjazdy 480m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd 25

Poniedziałek, 19 sierpnia 2019 · dodano: 26.08.2019 | Komentarze 0

Po weekendzie o którym szybko chciałbym zapomnieć musiałem zmagać się z bólem. Obite kolano bolało a nadgarstkiem nie bardzo mogłem ruszać, mimo to postanowiłem pojechać na krótką przejażdżkę. Po raz kolejny wybrałem się na Przegibek, ten podjazd chyba nigdy mi się nie znudzi a dodatkowo mam okazje szlifować technikę zjazdu. Ciężko było się przyzwyczaić do jazdy z bolącym nadgarstkiem, nie jest to nowa dla mnie sytuacja ale dawno nie spotykana. Mimo wszystko noga nie była taka zła i bez większych problemów przejechałem całą trasę. Nie było mowy o ćwiczeniu techniki zjazdu czy innych rzeczy ale jestem zadowolony, że byłem w stanie normalnie kręcić cały czas.


Informacje o podjeździe:




Podsumowanie 34 tygodnia 2019

Niedziela, 18 sierpnia 2019 · dodano: 25.08.2019 | Komentarze 0

Pierwszy tydzień po urlopie był ciężki. Musiałem na nowo przyzwyczaić się do rzeczywistości i wygospodarować czas jaki mógłbym poświecić na trening. Udało się to całkiem dobrze i na rowerze siedziałem prawie codziennie. Po ostatnim ciężkim i mocnym okresie zafundowałem sobie kilka luźniejszych dni. Jazdy były krótkie i spokojne, w 1 i 2 strefie. Po kilku tygodniach przerwy w startach chciałem sprawdzić nogę na Road Trophy. Przyjęte w tym roku kryteria oraz niezaplanowanie wcześniej urlopu spowodowały, że nie mogłem wystartować w trzech etapach co dyskwalifikowało mnie już na samym początku. Miałem do wyboru drugi lub trzeci etap i decydującym kryterium była trasa a konkretnie finałowy podjazd. Regularnie serwisowany w tym roku sprzęt jeszcze na zawodach mnie nie zawiódł, zawodziły co najwyżej dodatki takie jak licznik czy miernik mocy. Niestety od 2015 roku na tym wyścigu towarzyszy mi pech, zawsze trafiał się przynajmniej jeden etap z defektem i nie inaczej było w tym roku. Jak nie miało już co zawieść to zawiodła spinka od łańcucha, chyba musze wrócić do pinów co może będzie pewniejszym rozwiązaniem ale czyszczenie łańcucha już nie będzie takie łatwe. Dobrze się rozgrzałem, jak zwykle za późno pojawiłem się na starcie i startowałem z tyłu. Pierwszy błąd a raczej problem jaki mi towarzyszy od lat to orientacja w peletonie. Nie jestem w stanie utrzymać swojej pozycji, na szerokich odcinkach startowych walczę z tym i nie wygląda to tak tragicznie ale na wąskich drogach moja jazda na odcinku startowym jest fatalna i dlatego przed pierwszym podjazdem miałem dużą starte do czołówki, być może to był problem bo po bardzo dobrym zjeździe musiałem gonić i gdy dołączyłem do peletonu to mój wyścig się skończył. Tutaj pojawił się drugi problem, naprawa usterek na treningach czy w domu zajmuje mi mało czasu a na wyścigach zawsze tracę na tym sporo. Niby prosta awaria a na naprawę zeszło ponad 15 minut. Poczułem się jak w zeszłym roku gdy połowę wyścigów przejechałem na SOLO, noga była dobra, czułem się nieźle i szansa na dojechanie w czołówce a nawet życiowy wynik na wyścigu była całkiem spora. Po raz kolejny wynik nie oddał mojej formy i wysiłku włożonego w jazdę. Byłem trochę zawiedziony bo po ostatnich 4 bardzo dobrych i obiecujących startach trafił się jeden pechowy. W sumie to był jeden z droższych wyścigów na jakich startowałem, gdybym wiedział, że tak się wszystko skończy to pojechałbym 30 minut wcześniej na trasę bez numeru i może defektu by nie było. Był to także kolejny start który dał mi dużo do myślenia, dostałem dużo argumentów za tym aby całkowicie zrezygnować ze ścigania już teraz. Decyzje to odkładam już od dwóch lat licząc, że coś się zmieni, na razie widać, że jest lepiej ale wciąż nie pokazuje na wyścigach pełni swoich możliwości. Jednym z rozwiązań miał być powrót do podstaw. Poprawiłem już znacznie technikę pedałowania, wchodzenia w zakręty, zjazdu, dynamikę, moc w nogach ale na skuteczną walkę na wyścigach to ciągle mało. Musze nauczyć się jeździć pewnie w peletonie, walczyć o pozycje i wykorzystywać wszystkie okazje, w tym roku braknie na to czasu i dlatego w przyszłym sezonie zamierzam więcej startować nawet na wyścigach klasycznych aby poprawić swoją orientacje w peletonie a wtedy dopiero będę mógł liczyć na walkę z czołówką, w sensie sportowym nie brakuje mi dużo do najlepszych i to jest jak najbardziej do odrobienia ale możliwości organizmu, moc i siła to nie wszystko i właśnie m.in. słaba jazda w peletonie powoduje, że słabsi zawodnicy w wyścigach radzą sobie lepiej ode mnie.
Po sobotnich problemach sprzętowych chciałem się odstresować. Niestety z luźnej jazdy niedzielnej znowu zrobiła się walka o przetrwanie. Po raz kolejny stałem się ofiarą szczeniackiego zachowania kierowcy i poniosłem straty w sprzęcie a także zdrowiu. Dobrze, że ten tydzień się skończył, zaczął się od zderzenia ze ścianą i skończył tak samo. Były to kolejne przeszkody które mnie spowolniły ale nie zatrzymały całkowicie i nie wpłynęły na przebieg kolejnego tygodnia.

  • 1.Waga w ostatnim czasie:
Od kilku tygodni utrzymuję wagę na bardzo zbliżonym poziomie. W ostatnim tygodniu nie było żadnych niepokojących sygnałów ze strony organizmu co uważam za dobry znak. W poprzednich trzech latach na tym etapie sezonu organizm już się buntował i dawał znać, że coś jest nie tak.
  • 2.Obciążenie treningowe:
W ostatnim czasie organizm był zajechany, świadczyły o tym wartości TSB utrzymujące się znacznie po niżej zera. Dopiero kilka dni odpoczynku i spokojnych jazd pozwoliły organizmowi na lepszą regenerację.
  • 3.Najlepsze wartości mocy:
Wartości są trochę przekłamane. Podczas najmocniejszej jazdy nie działał miernik mocy i maksymalne wartości zarówno na 20, 30 jak i 60 minut są na pewno zaniżone.
  • 4.Intensywność treningów:
Intensywność większości aktywności nie była wysoka. Podczas najmocniejszej jazdy miernik mocy zawiódł i dane wyszły zaniżone.
  • 5.Podsumowanie liczbowe:
  • 5.1. Podsumowanie z programu Golden Cheetach:
  • 5.1.1. Dane ogólne:
  • 5.1.2. Czas w strefach:
  • 5.1.3.Dane szczegółowe:
  • 5.2. Wstępny rozpis na 33 tydzień 2019:
Po krótkim odpoczynku wracam do treningów. Zaczynam ostatni okres przygotowawczy do GMP, głównie szlifował będę krótkie podjazdy i powtórzenia z mocą w 5,6 i 7 strefie. W ramach przygotowań do ważnego dla mnie wyścigu chciałbym wystartować w dwóch kontrolnych wyścigach. Nie rezygnuje na razie z dłuższych treningów z podjazdami bo bardzo je lubię a także są dobrą formą przygotowań do startów.
  • 5.3. Podsumowanie podjazdów:
Podjazdów było mniej niż w poprzednich tygodniach, pojawił się jeden nowy, na kilku udało się zbliżyć do rekordów chociaż żadnego nie poprawiłem.







  • DST 60.00km
  • Czas 01:56
  • VAVG 31.03km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 145 ( 74%)
  • HRavg 127 ( 65%)
  • Kalorie 896kcal
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 90

Niedziela, 18 sierpnia 2019 · dodano: 25.08.2019 | Komentarze 0

Kolejny wyjazd bez chęci. Zrezygnowałem z wyjazdu w góry i wybrałem dosyć łatwą trasę. Nie chciało mi się jechać wcześnie rano i wyjechałem dopiero po 8. Na drogach był już straszny ruch, kilka razy musiałem hamować by nie dopuścić do bardzo niebezpiecznej sytuacji. Noga podawała całkiem nieźle i trochę żałowałem, że nie pojechałem wcześniej zaplanowanej trasy. Było miło i przyjemnie do około 20 kilometra. Zjeżdżając z wiaduktu w Pogórzu po raz kolejny stałem się ofiarą wymuszenia pierwszeństwa przez kierowcę samochodu. Nie jechałem szybko, kierowca miał dużo czasu aby włączyć się do ruchu, przede mną nic nie jechało i było wolne ale on włączył się na tyle późno, że nawet awaryjne hamowanie nie wystarczyło. Miałem kilka sekund na reakcje, nie wiem jak udało się uniknąć zderzenia z tylnym zderzakiem samochodu i zminimalizować straty. Zatrzymałem się na metalowej barierze oddzielającej jezdnie drogi od chodnika uderzając dosyć mocno nadgarstkiem i kolanem. Kierowca oczywiście odjechał, jadący za mną zwymyślał mnie od idiotów i bez mózgów a ja cieszyłem się, że nic poważniejszego mi się nie stało. Ruszyłem od razu w dalszą drogę, rower nie działał jak trzeba, przy tym incydencie rozciąłem przednią szytkę i powietrze powoli uchodziło. Jechałem spokojnie w kierunku Brennej walcząc z silnym wiatrem. Nie czułem się już tak dobrze jak na początku jazdy a dodatkowo blokowały mnie samochody i zamiast do Centrum skręciłem na Leśnicę. Jechało się całkiem przyjemnie ale coraz ciężej, powietrze z przedniego koła uciekało i opór był coraz większy. Trzymałem się założonego tempa i tak dojechałem do końca głównej drogi. Po drodze było wiele bocznych dróg z różną nawierzchnią, kiedyś się wybiorę i posprawdzam wszystkie możliwe dróżki. Zjazd w dół był szybki, gdy zauważyłem otwarty sklep to stanąłem po wodę. Powietrza w przodzie było już bardzo mało ale spokojnie miało wystarczyć do stacji benzynowej. Gdy dojechałem do skrzyżowania i dostałem się na stacje benzynową to okazało się, że kompresor nie działa jak należy i więcej niż 3 atmosfery nie napompuje. Dopompowałem ile byłem w stanie małą pompką, ciśnienie z około 4 podskoczyło do 6 i mogłem jechać dalej w kierunku kolejnej stacji benzynowej. Niestety trochę się zawiodłem, byłem pewny, że pojadę z wiatrem a musiałem walczyć z bocznymi a nawet przeciwnymi podmuchami. Dojechałem do Górek gdzie chciałem dopompować powietrza ale nie było kompresora na stacji. Ruszyłem dalej ale po kilku minutach znowu musiałem się zatrzymać, dopompowałem znowu powietrza i ruszyłem do kolejnej stacji benzynowej. Tam w końcu trafiłem na działający kompresor, dopompowałem ile trzeba i ruszyłem spokojnie w kierunku domu. Po drodze jeszcze krótki postój w sklepie i mocno zrezygnowany dojechałem do domu. Nie spodziewałem się takiego dnia, noga niby dobra ale przygody i duża ilość pecha w ten weekend mocno zniechęciła mnie do dalszych treningów.





  • DST 82.00km
  • Czas 03:33
  • VAVG 23.10km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Kalorie 1630kcal
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozgrzewka i rozjazd

Sobota, 17 sierpnia 2019 · dodano: 18.12.2019 | Komentarze 0




  • DST 81.00km
  • Czas 02:51
  • VAVG 28.42km/h
  • VMAX 92.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 188 ( 96%)
  • HRavg 163 ( 83%)
  • Kalorie 1874kcal
  • Podjazdy 1660m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Road Trophy 2019

Sobota, 17 sierpnia 2019 · dodano: 21.08.2019 | Komentarze 0

Nie planowałem startu w Road Trophy. Po opublikowaniu i aktualizacji tras zmieniłem zdanie i postanowiłem spróbować swoich sił chociaż nie miałem pełnego przekonania o tym czy jest to dobra decyzja. Same chęci nie wystarczyły i nie byłem w stanie pojawić się w piątek na starcie pierwszego etapu. Wtedy zdecydowałem się wystartować tylko w 2 etapie z bardzo trudną końcówką w sam raz dla mnie.
Pojawiłem się przed startem w Istebnej. Chwile czekałem na otwarcie biura zawodów. Miałem swój numer startowy i wcale nie musiałem opłacać startu tylko sobie przejechać trasę bo i tak nie byłem klasyfikowany a opłata za jeden etap w odniesieniu do świadczeń jakie za to miałem jest zbyt duża i tylko dlatego, że chciałem zachować się fair-play wobec innych uczestników wyścigu zapłaciłem za start. Po dobrej rozgrzewce stanąłem na starcie w dalszej części sektora, była to całkiem dobra decyzja.
Początek był jak zwykle słaby, nie umiałem się rozkręcić, dopiero przed początkiem trudniejszej części podjazdu na Koczy Zamek zaskoczyłem i ruszyłem wyraźnie do przodu. Tłok trochę ostudził moje zapędy i nie nadrobiłem tyle ile byłem w stanie. Niezłą sytuacją była niewielka starta do czołówki i prawie pusta droga na zjeździe, ostatnie kilka tygodni pracy nad zjazdami przyniosło efekt, zjechałem szybko i dobrze technicznie wyprzedzając kilka osób a z tyłu nikt mnie nie dogonił. Czołówka w zasięgu wzroku i równym tempem zacząłem gonić, po kilkuset metrach wyprzedził mnie Joachim Mikler, jeden z najlepiej zjeżdżających zawodników w stawce. Chwile trwało zanim się zebrałem ale już chwile później byłem na jego kole i dzięki temu szybciej znalazłem się w czołówce. Niestety nie na długo, po 10 kilometrach od startu gdy chciałem przesunąć się bardziej do przodu znowu miałem problem z łańcuchem, niestety gdy myślałem, że tylko spadł to okazało się, ze się rozpiął. Musiałem się zatrzymać, czołówka odjechała, gdy się wracałem to zaledwie dwie osoby zdążyły przejechać a nad kolejną grupką była już większa różnica. Byłem bardzo zły, sfrustrowany, gdyby nie wysoka opłata startowa jaką poniosłem to nie jechałbym dalej. Na szczęście łańcuch leżał na drodze i nie musiałem go szukać w krzakach, wyjąłem nowiutką spinkę z torebki, profilaktycznie także skuwacz i wziąłem się za naprawę. Miejsce nie było zbyt dobre, przejeżdżający z dużą prędkością kolarze a także samochody nie sprzyjały skupieniu się na tym co mam zrobić. Pierwszy problem jaki się pojawił to odpowiednie ułożenie łańcucha, nie byłem w stanie stwierdzić w jakim kierunku ułożyć łańcuch aby napęd działał poprawnie. W końcu po kilku minutach prób wybrałem najbardziej pasujące według mnie ułożenie i wyjąłem spinkę i próbowałem ją założyć. Ciężko szło, około 10 minut męczyłem się i spinka dopiero wskoczyła. W końcu ruszyłem w dalszą drogę, byłem na szarym końcu stawki z ogromną startą. Po kilku obrotach korby spinka wskoczyła na swoje miejsce i mogłem jechać, już wiedziałem, ze źle założyłem łańcuch bo napęd pracował bardzo głośno. Początek jazdy był ciężki, nogi zastane i nie mogłem się rozkręcić. Pierwszy kilometr z wiatrem lekko w dół a później zaczął się podjazd. Ruszyłem mocno aby przepalić trochę nogę. Przy jeździe z mocą ponad 300 Wat nic niepokojącego z łańcuchem się nie działo i jechałem mocno. Już na początku podjazdu w kierunku Lalik wyprzedziłem pierwszą osobę a kolejnych w drugiej części podjazdu. Na krótkim zjeździe odpuściłem, pusta droga na podjeździe w Suchem pozwoliła na równą i mocną jazdę. Tam też niestety przestał działać miernik mocy i zaczęła się jazda na tętnie i na wyczucie. Po podjeździe straciłem trochę czasu na wyciągniecie żela i dopiero w drugiej części zjazdu do ronda w Lalikach mogłem skupić się tylko na jeździe. Później brakowało trochę współtowarzysza do jazdy, na odcinku prowadzącym lekko w dół jechałem mocno ale na pewno tam straciłem dużo czasu. Gdy zaczął się kolejny podjazd to znowu dałem z siebie dużo. Jedynie w takich momentach mogłem nadrabiać i sprawdzić się na tle zawodników z czołówki. Jechałem mocno ale w pewnym momencie musiałem zwolnić podczas wyprzedzania innych osób. Przed zjazdem dojechałem do kolejnego ale na zjeździe nie byłem w stanie go wyprzedzić, zjeżdżał kiepsko ale ciężko było znaleźć miejsce na bezpieczne wyprzedzanie. Dopiero po zjeździe mogłem jechać swoje. Dobrze przejechałem krótki podjazd ale później musiałem hamować, na drodze pojawił się najpierw samochód a później pieszy i musiałem ich przepuścić. Na najbardziej znienawidzonym przeze mnie odcinku tym razem walczyłem z wiatrem i traciłem na pewno kolejne cenne minuty do najlepszych. Dopiero na ostatnim kilometrze przed wjazdem na Słowację dałem z siebie dużo więcej i w dobrym tempie wjechałem podjazd. Na początku zjazdu dogoniłem samotnie jadącą Dominikę Hanke, zdziwiłem się, że nie ma obok niej nikogo z Drużyny, nie przypominam sobie żebym mijał kogokolwiek po drodze. Narzuciłem takie tempo aby nie było za mocne i jechałem tak aż do wjazdu do Polski. Przed samym dojazdem do Jaworzynki pomyliłem się i skręciłem o jedną drogę za wcześnie. Szybko naprawiłem ten błąd i zacząłem się zastanawiać czy jeszcze kogoś dogonię bo nie chciałem zostawiać towarzyszki samej a na trudniejszym odcinku nie byłbym w stanie jej pomóc. W Jaworzynce zauważyłem zawodnika stojącego na poboczu z dziurawą dętką, nie chciał od nikogo pomocy wiec pojechałem dalej. Na horyzoncie pojawiła się kilkuosobowa grupka. Nie chciałem przyśpieszać i dogonić udało się dopiero przed bufetem. Na trudniejszym odcinku ruszyłem mocniej i swobodnie odjechałem. Od tego momentu jechałem już swoim tempem. Pierwszy podjazd był na sprawdzenie czy w nogach jeszcze jest odrobinę mocy. Wjechałem dosyć mocno i szybko i rozpędziłem się przed kolejnym, krótkim ale bardzo stromym podjazdem następującym po zjeździe. Podjazd poszedł nieźle, być może na poziomie najlepszych ale na wypłaszczeniu znowu nie byłem w stanie jechać odpowiednio mocno. Kolejny krótki podjazd znowu mocniejszy a później znowu spokojniej i tak w kółko aż do wjazdu na główną drogę. Po drodze wyprzedziłem jedną zawodniczkę, nie chciałem dawać jej zmiany bo wcześniej pracowałem na inną, być może jej rywalkę i nie byłoby to do końca sprawiedliwe. Musiałem się zmotywować do mocniejszej jazdy ale już po zjeździe do Milówki miałem bezpieczną przewagę. Długi, nudny odcinek przez Kamesznicę dłużył mi się strasznie, chciałem zażyć jeszcze magnez ale zabrałem się za to odrobinę za późno bo już zaczynał się decydujący, finałowy, trudny i ciekawy podjazd. Na początku jechałem zachowawczo, pierwszą stromiznę pokonałem z rezerwą. Po wypłaszczeniu na którym wziąłem potężny łyk z bidonu ruszyłem mocniej. Mijałem wielu ludzi, część z nich już prowadziło rower a inni jechali dużo wolniej. Jechałem już bardzo mocno, na tyle ile pozwoliły nogi, sprzęt a także odległość pozostała do końca. Na wypłaszczeniu po skręcie w kierunku Tynioka nieco zluzowałem i nie rozpędziłem się na tyle ile mogłem. Kolejną ściankę wjechałem w dobrym tempie, wyprzedziłem kolejne kilka osób, już wtedy przypomniałem sobie, że najgorsze dopiero przede mną, krótki zjazd był zasłoną dymną przed dwoma bardzo trudnymi ściankami kończącymi podjazd na Tyniok. Na pierwszej poszedłem na maksa i gdy zorientowałem się, że jest jeszcze druga to ciężko już było znaleźć więcej sił. Wykorzystał to zawodnik do którego zbliżyłem się na przedostatniej ściance. Ja byłem już wyjechany na maksa, on jechał dużo wolniej cały podjazd i na sam koniec zachował więcej sił, z drugiej strony to finisz o odległe miejsce nie miał żadnego sensu. Dałem z siebie na ostatnim podjeździe dużo, gdyby stawką było wysokie miejsce to może wycisnąłbym z siebie więcej, za bardzo odpuszczałem na wypłaszczeniach a i początek był słaby wiec rezerwa jeszcze była.
Zaprezentowałem bardzo dobrą formę tego dnia, los chciał, ze nie byłem w stanie przełożyć tego na rezultat startowy i nie wiem w którym miejscu stawki się znajduję. Czas z samej jazdy pozwoliłby na miejsce w 3 dziesiątce OPEN, jak na jazdę SOLO, przez część dystansu dużo luźniej niż pozwoliły na to nogi to nie jest taki zły rezultat. Celu na ten dzień nie zrealizowałem, nie sprawdziłem się na tle czołówki, czasy podjazdów nie mówią wiele a biorąc pod uwagę wszystkie czynniki i okoliczności to nie mogę być zadowolony bo wiele rzeczy nie wyszło, po raz kolejny mając styczność z Road Trophy spotyka mnie pech i ogromny zawód, nie wiem czy zdecyduje się na start za rok bo zbyt dużo mnie to kosztuje a nie jest to tego warte.


Informacje o podjazdach:





  • DST 21.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 25.20km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 171 ( 87%)
  • HRavg 123 ( 63%)
  • Kalorie 341kcal
  • Podjazdy 280m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przepalenie nogi

Piątek, 16 sierpnia 2019 · dodano: 21.08.2019 | Komentarze 0

Wyjazd mający na celu sprawdzenie sprzętu i nogi przed planowanym startem w sobotnim etapie Road Trophy. Niestety nie byłem w stanie wystartować we wszystkich etapach i wybrałem tylko ten najciekawszy. Rower od strony technicznej działał poprawnie, dokładnie sprawdziłem stan wszystkich części i byłem pewny, że żadna poważniejsza awaria nie powinna się przytrafić.
Wyjechałem późnym wieczorem po deszczu, było chłodno, mokro i wilgotno. Nie bardzo lubię takie warunki i nie wiedziałem jak moje nogi na to zareagują. Okazało się, że moje obawy były bezpodstawne. Noga podawała całkiem nieźle. Kilka mocnych akcentów fajnie weszło w nogi i przygotowało organizm do wyścigu. Po niecałej godzinie wróciłem do domu i musiałem wyczyścić rower.