Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223532.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:155004.50 km (w terenie 2679.00 km; 1.73%)
Czas w ruchu:5773:13
Średnia prędkość:26.41 km/h
Maksymalna prędkość:750.00 km/h
Suma podjazdów:1721615 m
Maks. tętno maksymalne:205 (179 %)
Maks. tętno średnie:198 (101 %)
Suma kalorii:3214838 kcal
Liczba aktywności:2404
Średnio na aktywność:64.48 km i 2h 26m
Więcej statystyk
  • DST 43.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 25.80km/h
  • VMAX 71.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 185 ( 94%)
  • HRavg 136 ( 69%)
  • Kalorie 1107kcal
  • Podjazdy 890m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 25

Środa, 6 kwietnia 2022 · dodano: 16.04.2022 | Komentarze 0

Po dniu przerwy gdy nie miałem ani czasu ani głowy do tego by nawet spojrzeć na rower ruszyłem na mocniejszy trening na podjeździe pod Przegibek. Jechało się całkiem nieźle ale ogólnie czułem się zmęczony, przede wszystkim tą zmienną pogodą która tym razem pozwoliła założyć nieco lżejszy strój. Jadąc spokojnie przez Bielsko dwa razy byłem bliski zderzenia z samochodem, za każdym razem jechałem drogą z pierwszeństwem a kierowca nie zachował ostrożności. Na szczęście zachowałem zimną krew i za każdym razem udało mi się zmniejszać prędkość. Rozgrzałem się odpowiednio ale przy mocniejszej jeździe czułem jak brakuje mi tlenu. Nie przejmowałem się tym zbytnio bo taki stan towarzyszy mi już dłuższy czas i da się z tym trenować. Pierwszy podjazd na Przegibek, z wiatrem zacząłem zbyt mocno, przez 3 minuty starałem się ustabilizować kadencję i oddech ale nie wyszło to zupełnie, po sprincie jaki nastąpił po 3 minutach mocnej jazdy już bliżej było do stabilizacji kadencji ale wciąż nie wyglądało to jak należy, podjazd znowu okazał się za krótki i trzeci z planowanych sprintów rozpocząłem już po 2 minutach równej jazdy. Byłem nieco zmęczony tym podjazdem i zapomniałem o tym by przyjąć dawkę węglowodanów i dopiero po kilku minutach zjazdu kapnąłem się i nadrobiłem zaległości. Było już na to za późno co odbiło się zadyszką na początku drugiego podjazdu, czułem się znacznie gorzej i tylko siłą woli dojechałem w założonym tempie do przełęczy. Miałem problem ze stabilizacją i doborem obciążenia więc podjazdy wyszły za mocne. Płuca nie pozwalają obecnie na więcej a nogi coraz częściej idą z nimi w parze. Pora zacząć coś robić w kierunku poprawy wydolności układu oddechowego zanim będzie na to za późno. Po mocnych podjazdach już spokojnym tempem wróciłem do domu. Robiło się chłodniej więc nie traciłem czasu na dodatkowe postoje. Trening udało się zaliczyć i to jest zjawisko jak najbardziej pozytywne. Napęd po raz pierwszy od jakiegoś czasu działał płynnie a bateria od Di2 trzyma na razie bez dziwnych spadków energii. Muszę popracować nad wydolnością bo podczas zawodów nie będzie miejsca na żadne kalkulacje.




  • DST 61.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 28.15km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Kalorie 1668kcal
  • Podjazdy 830m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 24

Poniedziałek, 4 kwietnia 2022 · dodano: 14.04.2022 | Komentarze 0

Krótki trening po pracy, w obliczu braku czasu i kapryśnie pogody to wszystko na co mogłem sobie pozwolić. Po weekendzie gdy mało kręciłem nie jechało mi się zbyt dobrze już od samego początku. Już na starcie walczyłem z kalibracją pomiaru mocy. W końcu się udało i mogłem ruszyć w dróg, było już dosyć późno i musiałem się liczyć z tym , że mogę wrócić po ciemku. Przez pierwsze 30 kilometrów walczyłem z dokuczliwym i zimnym wiatrem, trzymałem się odpowiednich Watów i nawet udawało się jechać równo cały czas. Postanowiłem minąć takie miasta jak Skoczów czy Ustroń więc liczyłem się z tym, że muszę jechać główną drogą, ruch nie był na tyle duży, że bezpiecznie dało się jechać. Po zjeździe z Wiślanki na Goleszów nie umiałem złapać rytmu a raczej odezwały się moje problemy z układem oddechowym i robiłem wszystko aby nie złapać zadyszki, wiązało się to z tym, że momentami strasznie się wlekłem ale jakoś udało się dojechać do Cieszyna gdzie zadzwonił telefon. Był na tyle ważny, że musiałem go odebrać. Po postoju ciężko było ruszyć i nawet wiatr w plecy nie pomagał na tyle aby nadrobić stracony czas. Parłem już najkrótszą drogą do domu, sprawnie pokonałem wszystkie podjazdy i Skoczów a później znowu zaczęły się schody. Spadek temperatury miał wyraźny wpływ na moją dyspozycję, jechało się coraz ciężej. Mimo to w Jaworzu dołożyłem dwa podjazdy w tym jeden wymagający. Ostatnie ciężkie dni mają duży wpływ na dyspozycję na rowerze, już jeździło się naprawdę przyjemnie by znowu złapać zadyszkę. Bez sprawnego układu oddechowego nie da się czerpać przyjemności z jazdy bo każdy mocniejszy podjazd wywołuje szybkie zakwaszenie mięśni, im zimniej tym szybciej się tak dzieje. Mimo tego, że jestem w najlepszym wieku dla uprawiania sportu problemy zdrowotne odbierają mi wszelkie szanse na wykorzystanie możliwości jakie rzeczywiście posiadam. W tym roku jest to bardziej denerwujące bo solidnie przepracowałem zimę i jestem mocniejszy niż zazwyczaj o tej porze roku.




  • DST 26.00km
  • Czas 01:04
  • VAVG 24.38km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 158 ( 81%)
  • HRavg 111 ( 56%)
  • Kalorie 683kcal
  • Podjazdy 330m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd 6

Czwartek, 31 marca 2022 · dodano: 03.04.2022 | Komentarze 0

Pogoda uległa pogorszeniu więc w rowerze treningowym wylądowały błotniki i ruszyłem na krótką przejażdżkę po okolicy. Jechało się ciężko w tych warunkach a żeby było ciekawie to tym razem czujnik tętna miał słabą baterię co wiązało się z tym, że pokazywał stałe wartości mimo tego, że na podjazdach jechałem mocniej a na zjazdach odpuszczałem. Po dniach w których temperatura przekraczała 10 stopni podczas jazdy, dobre kilka stopni mniej było bardzo nieprzyjemne. Po godzinnej przejażdżce i pętli po najbliższej okolicy, na mokrych drogach i przy lekkim deszczu byłem tak wyziębnięty, że w domu wszedłem pod ciepły koc. Coś niedobrego się ze mną dzieje, kiedyś lepiej znosiłem niskie temperatury a teraz poniżej 5 stopni mój organizm nie funkcjonuje jak trzeba i dopiero przy 15 wskakuję na właściwe obroty. Staram się z tym walczyć ale na razie nic z tego nie wychodzi.




  • DST 53.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 25.65km/h
  • VMAX 69.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 158 ( 81%)
  • HRavg 127 ( 65%)
  • Kalorie 1393kcal
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 23

Wtorek, 29 marca 2022 · dodano: 03.04.2022 | Komentarze 0

Po raz pierwszy w tym roku wyjechałem na treningowej szosie – Triban 5. Rower ma już swoje lata a dalej dzielnie służy, zimą do treningów na trenażerze a w sezonie do dojazdów w rożne miejsca i zadań specjalnych a takim okazała się awaria Di2 w podstawowym dla mnie sprzęcie. Jakoś nie zauważyłem gorszej pracy roweru czy tego, żeby mi się jechało ciężej. Motywacją do jazdy była dobra kawa serwowana w Międzybrodziu więc tam się wybrałem. Remonty wzdłuż jezior skutecznie demotywują do robienia pętli przez Kobiernice czy Tresną więc idealnym wyborem jest zaliczenie Przegibka z dwóch stron. Warunki na drodze całkiem niezłe ale ten wiatr wiejący z zachodu, robiący robotę na dojeździe do Przegibka, podjeździe na przełęcz czy zjeździe a skutecznie utrudniający jazdę na powrocie. Dzięki warunkom wietrznym szybko dostałem się do Międzybrodzia, kawa smakowała jak zwykle wyśmienicie, w połączeniu z dobrą drożdżówką dała energię na powrotną walkę z wiatrem. Podjazd poszedł całkiem nieźle a zjazd sobie odpuściłem, wracając zaliczyłem jeszcze dwa podjazdy aby nabić przewyższenia. Wciąż brakowało mi do 1000 metrów w pionie więc postanowiłem dokręcić. Niestety nie przewidziałem jednego, że może zacząć padać, stało się to jakiś kilometr przed domem, jechałem bardzo szybko aby nie zmoknąć, przy samym domu przestało padać więc pojechałem dokręcić do kilometra w pionie i przy okazji pozbyć się zapieku który powstał w momencie gdy śpieszyłem się do domu. Jazda na rowerze treningowym, mimo tego, że oporniejsza była całkiem przyjemna. Nie przyjmowałem do siebie myśli, że ta jazda może być ostatnią przed zapowiadanym atakiem zimy. Postanowiłem więc zweryfikować swój plan treningowy i przystąpić do pierwszego od 10 miesięcy pełnego testu mocy, sam jestem ciekaw wyników bo z jednej strony, jestem mocny a z drugiej, moje płuca mnie strasznie ograniczają i nie pozwalają na zbyt mocną jazdę w dłuższym czasie.





  • DST 100.00km
  • Czas 03:51
  • VAVG 25.97km/h
  • VMAX 72.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 186 ( 95%)
  • HRavg 141 ( 72%)
  • Kalorie 2551kcal
  • Podjazdy 2040m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 22

Poniedziałek, 28 marca 2022 · dodano: 03.04.2022 | Komentarze 0

Co drugi poniedziałek mam możliwość zaliczyć dłuższy trening więc zdecydowałem się wykorzystać sprzyjające okoliczności. Przed jazdą naładowałem baterię Di2 ale coś mnie zaniepokoiło, bateria ładowała się prawie 4 godziny a zwykle trwało to maksymalnie 120 minut. Zmieniłem też łańcuch na taki który przy próbnych przejażdżkach nie przeskakiwał. Gdy rower był gotowy do jazdy zacząłem kombinować z trasą, miałem kilka opcji do wyboru – objazd Rury na Kocierz, runda przez rozkopany Beskid Mały czy kilka wersji pętli w Beskidzie Śląskim. Postanowiłem odbić sobie te lata gdy przez Wisłę nie dało się normalnie przejechać i zaliczyłem moją tradycyjną pętlę przez Salmopol i Zameczek z przystawką w postaci Orlego Gniazda i Równicą na deser. Przed jazdą jeszcze kilka dylematów ubraniowych oraz konieczność sięgnięcia po rezerwowy licznik, bo Garmina nie naładowałem. Już od wyjazdu z domu zauważyłem, że rower nie działa jak należy, łańcuch sobie ładnie przeskakiwał w okolicy miejsca zamontowania spinki i tak niemal przy każdym zetknięciu z górnym kółkiem przerzutki. Starałem się jechać lekko aby stwierdzić czy da się normalnie jechać z tym przeskakującym łańcuchem. Cały czas walczyłem z jakimiś przeciwnościami, najpierw przejazd przez Bielsko gdzie kilka razy musiałem hamować i traciłem czas na skrzyżowaniach. Później już walka z wiatrem, postanowiłem minąć ścieżkę rowerową w Bystrej i równoległą drogą dotarłem do Mesznej. W Buczkowicach zdecydowałem, że jadę najpierw na Orle Gniazdo ale bez Podmagury. Już po zjeździe z głównej pojawił się znak informujący o tym, ze droga nie nadaje się do ruchu pojazdów. Po 300 metrach już wiedziałem dlaczego, w poprzednim roku był asfalt z wieloma dziurami a obecnie są dziury z plamami asfaltu, nie wiem jakim cudem wpadłem tylko w 2 dziury, bałem się o koła które miały przejść test w górach. Jadąc na tyle aby płuca dawały radę, slalomem miedzy dziurami, z przeskakującym łańcuchem wjechałem w czasie ledwie 40 sekund gorszym od najlepszego, uzyskanego w dużo lepszych warunkach. Zjazd po lepszej drodze był wolny bo samochodowy skutecznie mnie blokowały. Po zjeździe znalazłem rozwiązanie dla przeskakującego łańcucha, jadąc na 52x28 lub 25 dało się normalnie jechać, ale pod wiatr i w górę wiązało się to z niską kadencją. Chwilę się tak męczyłem ale stwierdziłem, że dla kolan i mięśni lepsza jest wyższa kadencja i starty mocy na przeskakującym łańcuchu. Podjazd na Salmopol znowu jechałem z rezerwą, sporo pod wiatr a znowu czas wyszedł bardzo dobry jak na marzec i jako jeden z 10 moich najlepszych. Niestety moje płuca obecnie nie pozwalają nie więcej a w nogach są jeszcze rezerwy. Zjazd z kolei był słaby, wolny i zimny ale jakoś przetrwałem. Po zjeździe postój, rozebranie kurtki i kolejny podjazd – Zameczek. Po tym jak na Salmopol pojawił się nowy asfalt, chociaż po zimie nie wygląda już jak nowy to Zameczek to istna tragedia, sporo dziur i samochodów. które nie pozwalają ich mijać. Tutaj też największe katusze związane z napędem i płucami. Znowu nie byłem zbytnio zadowolony z podjazdu, na więcej mnie nie stać a czas całkiem dobry. W końcu pojawiła się okazja aby sprawdzić koła na zjeździe, momentami było szybko, dobrze technicznie ale też momenty w których musiałem hamować. Warunki na drodze robiły swoje i obecnie ciężko jest puścić rower w dół i skupić się tylko na optymalnym pokonywaniu zakrętów czy patelni. W Wiśle było mi zimno mimo wielu warstw ale widząc trzech kolarzy w krótkim rękawie czy spodenkach stwierdziłem, ze chyba ze mną jest faktycznie coś nie tak, skoro na 4 kolarzy tylko ja byłem naubierany, termometr chyba mi też zaniża bo pokazywał 10 stopni. Planowałem jechać prosto do domu ale jadąc przez Ustroń odruchowo odbiłem w lewo na Równicę. Zdjąłem kurtkę i ruszyłem aby zaliczyć tylko podjazd. Z wiatrem szybko pokonałem pierwszy kilometr, z niedziałającym napędem nawet Równica nie była tak przyjemna jak zwykle, jechałem na granicy możliwości płuc i dopiero jakieś 1500 metrów przed szczytem zauważyłem, że jadę na dobry czas. Nie miałem za bardzo z czego już dołożyć więc cisnąłem podobnym tempem, jakiś kilometr przed szczytem musiałem zwolnić przez prace drogowe, tego co tam straciłem zabrakło aby złamać 17 minut. Nie miałem już czasu więc szybko się ubrałem, zjechałem do Zawodzia i dokładając kilka pagórków ruszyłem w kierunku Bielska. Nie planowałem postoju w sklepie ale brakło mi wody wiec w Brennej zatrzymałem się w sklepie. Pierwszy raz od dana nie założyłem nic na twarz, czułem się co najmniej dziwnie ale pewnie szybko człowiek przywyknie do nowej rzeczywistości. Wracając do domu udało się zyskać nieco czasu, wiatr który rano utrudniał jazdę teraz pomagał. Mimo tego, że sporo rzeczy odbierało przyjemność z jazdy jestem zadowolony, zaliczyłem konkretny trening, w ubiegłym roku takich było jak na lekarstwo a w tym już w marcu jestem w stanie tak skutecznie walczyć z podjazdami a maksymalnego poziomu jeszcze nie udało się uzyskać więc może być pod każdym względem tylko lepiej. Koła zdały kolejny test i podsumowując wszystko jednym zdaniem, są najlepsze jakich kiedykolwiek używałem. Po jeździe stan baterii w Di2 wskazywał 30 % więc coś jest na rzeczy.




  • DST 72.00km
  • Czas 03:04
  • VAVG 23.48km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 192 ( 98%)
  • HRavg 134 ( 68%)
  • Kalorie 1662kcal
  • Podjazdy 1070m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 21

Niedziela, 27 marca 2022 · dodano: 30.03.2022 | Komentarze 0

Po zmianie czasu na letni, ciężko było się zebrać do jazdy. Miałem jeszcze inne obowiązki i z dłuższej jazdy nic nie wyszło. Wyjechałem z domu około 10:30, od samego początku sprzęt nie działał jak należy. Łańcuch przeskakiwał na niemal każdym przełożeniu, Di2 raz zmieniało przełożenie, raz nie chciało, do tego pokazujący głupoty miernik mocy i czujnik tętna. Noga jakoś kręciła ale żadnej przyjemności z jazdy nie miałem. Starałem się jechać jak najtrudniejszą trasą skoro czasu na dłuższą jazdę nie miałem. Wiatr w plecy pozwolił zaliczyć kilka podjazdów i będąc w Skoczowie zatrzymałem się aby sprawdzić czy da się coś zrobić z rowerem. Przednia przerzutka już umarła i zmuszony byłem jechać na małej tarczy, zmiana położenia wózka przerzutki tylnej nie wiele pomogło i łańcuch dalej przeskakiwał. Przyjemności nie było już żadnej, dojechałem jednak na klubowe Rozpoczęcie Sezonu by chociaż zaznaczyć swoją obecność. Nie miałem ochoty na rozgrzewkę więc tylko przez chwilę pokręciłem i stanąłem na starcie. Trasa czasówki bardzo mi pasowała więc gdzieś w głębi serca czułem żal, że mój sprzęt nie działa jak należy. Nie przywiązywałem do tego większej wagi, miałem zamiar dać z siebie wszystko, bez względu na okoliczności tak by być zadowolonym i zmęczonym na mecie. Już na starcie miałem kilka sekund w plecy bo nie umiałem szybko i pewnie ruszyć i wpiąć w pedały. Szybko łańcuch znalazł się na możliwe twardym przełożeniu, patrząc na wskazania mocy mogłem już pomstować bo pomiar wskazywał, że nie przekraczam nawet 3 strefy mocy, po kilkuset metrach trafiłem na wąskie gardło, jadący środkiem rowerzysta na elektryku a z przeciwka motocykl i musiałem jeszcze zwolnić. Później udało się znowu rozpędzić i przyjąć inną taktykę, jadąc w górę rozkręcałem rower do maksymalnie wysokiej kadencji a na zjazdach przyjmowałem pozycję aerodynamiczną i dzięki temu nie traciłem tyle, bardzo odpowiadało mi to, że cały czas jest pod wiatr bo moje straty nie były tak duże. Dużo czasu zajął mi dojazd do Dębowca ale w drugiej części trasy mogłem tylko zyskać ze względu na to, że czekało na mnie więcej podjazdów. Pierwszy z nich nie poszedł mi zbyt dobrze, przeskakujący łańcuch nie sprzyjał utrzymywaniu równej mocy i w ten sposób kilka kolejnych sekund straciłem. Na kolejnym podjeździe już widziałem, że nie jest tak źle jak być mogło bo zobaczyłem przed sobą kolarza. Nie dałem sobie rady z tym podjazdem, starałem się jechać mocno ale niewiele z tego wyszło. Na najtrudniejszym technicznie zjeździe najadłem się sporo strachu bo na niewidocznym łuku w prawo wyskoczył mi samochód a ja jechałem dosyć szybko ale zmieściłem się na drodze, na kolejnym łuku w lewo musiałem uważać na biegającego sobie pieska. Na ostatnim podjeździe już dałem z siebie wszytko, w nogach była jeszcze przerwa a płuca już nie dawały rady. Wyprzedziłem jedną osobę ale w końcówce podjazdu już na tyle mnie brakowało, że musiałem spuścić z tonu, ostatnie 500 metrów nie było już tak dobre, nawet nie wiem jaki osiągnąłem czas ale moc była dosyć słaba więc nie mam żadnego punktu zaczepienia. Mogę z siebie być zadowolony, noga podaje całkiem nieźle, po raz kolejny moją słabością był sprzęt który miał bezpośredni wpływ na to jak wyglądała moja jazda. Ta wyglądała bardzo słabo zarówno technicznie jak i pod względem wykorzystania możliwości mojego organizmu. Stać mnie było na dużo lepszy czas, do sezonu jestem przygotowany bardzo dobrze, ważne starty dopiero przede mną więc nie przykładam żadnej wagi do tych zawodów, potraktowałem je jako trening. Po czasówce pojechałem jeszcze na kawę do Dębowca gdzie był czas m.in. na rozmowy. Wracałem znowu zaliczając sporą ilość hopek. Za Skoczowem Di2 umarło już całkowicie, na moje nieszczęście stało się to na podjeździe i łańcuch został na przełożeniu 36x25 więc powrót był bardzo wolny ale z wysoką kadencją. Tego dnia podjąłem tez kolejną decyzję i większą uwagę muszę przywiązywać do sprzętu ale niekoniecznie brać pod uwagę uwagi innych osób bo nie zawsze przemawia przez nich troska a czasami także zwrócenie na siebie uwagi i potrzeba wpływu na osiągniecia innych osób skoro nasze są przewidywalne bo łatwiej wymagać czegoś od innych niż od siebie samego.




  • DST 59.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 28.55km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 135 ( 69%)
  • Kalorie 1545kcal
  • Podjazdy 730m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 20

Piątek, 25 marca 2022 · dodano: 30.03.2022 | Komentarze 0

Wyjazd w sumie spontaniczny. Uświadomiłem sobie, że jeszcze nie testowałem nowych kół i postanowiłem to nadrobić. Trochę czasu zajęło mi zamontowanie kasety, łańcucha i okładzin hamulcowych. Zdecydowałem się na kasetę 11-32 i łańcuch na którym jeździłem całą jesień a nie jest jeszcze wyciągnięty nawet do 0,75. Po wyjeździe z domu czułem, że jedzie się lekko i przyjemnie ale było tak tylko do momentu wjazdu na główną drogę gdzie pojawiły się nieprzyjemne podmuchy wiatru w twarz. Pierwsze wrażenia z jazdy na kołach FFWD F3R oraz szytkach Continental Competition były bardzo pozytywne, koła niosły bardzo dobrze i nieźle radziły sobie na wietrze. Po dojeździe do pagórków kolejny test, tym razem w warunkach interwałowych, pod górę dawały sobie nieźle radę a na zjeździe łatwiej było uzyskać prędkość i ją utrzymać. Przyjemnie się jechało do Skoczowa a nawet dalej. Później zaszła potrzeba aby się zatrzymać, zrobiłem przy okazji zdjęcie kół w rowerze które całkiem nieźle się komponują z ramą i resztą komponentów. Po postoju ciężko się było rozkręcić a dodatkowo musiałem uważać na sporą ilość dziur w drogach. Prawdziwym miodem był zjazd z Zamarsk do Hażlach, mimo bocznego a nawet przeciwnego wiatru nie musiałem mocno kręcić aby utrzymać wysoką prędkość. Dłużej cieszyć się przyjemnością z nowych kół nie mogłem bo zacząłem marznąć, mimo ciepłego ubioru przy spadku temperatury zaczynałem odczuwać duży termiczny dyskomfort. Według pierwotnych prognoz do Bielska miałem jechać przy pomocy zachodniego wiatru, o ile podmuchy nie były w ogóle odczuwalne w Dębowcu czy na podjazdach w Simoradzu tak po zjeździe do zakorkowanego Skoczowa przekonałem się, że łatwo wrócić do domu nie będzie. Zimny wiatr odbierał resztki przyjemności z jazdy a w połączeniu z niską temperaturą powodował, że nie miałem za bardzo czym jechać. W połowie drogi jeszcze zapadł zmrok więc włączyłem oświetlenie. Jakoś doczłapałem do domu. Koła zdały pierwszy test a mój organizm po raz kolejny przegrał z warunkami. Mocne nogi to nie wszystko, muszę walczyć o poprawę dyspozycji w niskich temperaturach bo nie zawsze na trasie będzie przynajmniej 15 stopni a męczarnia w trudnych warunkach odbiera mi całą radość z jazdy na rowerze.




  • DST 45.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 25.00km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 182 ( 93%)
  • HRavg 128 ( 65%)
  • Kalorie 1190kcal
  • Podjazdy 910m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 19

Czwartek, 24 marca 2022 · dodano: 30.03.2022 | Komentarze 0

Trzeci wyjazd z rzędu. Tym razem szybciej się ogarnąłem po pracy i pojechałem na Przegibek aby w końcu zrobić jakiś konkretniejszy trening. Po ostatnich powtórzeniach w okolicy progu czy siłowych akcentach w 5 strefie mocy zafundowałem sobie coś czego nie lubię czyli sprinty w 6 strefie. Już przed jazdą zauważyłem, że miernik nie działa poprawnie i kalibracja nie wychodzi. Po kilku próbach to olałem i wyjechałem z zamiarem jazdy na wyczucie. Po drodze zrobiłem kilka akcentów na dobrym poziomie ale nogi jakoś specjalnie nie pracowały. Pierwsza seria powtórzeń też nie wyglądała dobrze, może to wina miernika a może jestem taki słaby, udało się zaliczyć aż 12 powtórzeń podczas 1 podjazdu na Przegibek, liczyłem na więcej ale podjazd się skończył, zwykle po 12 minutach jeszcze nie byłem na szczycie a moce wyraźnie lepsze. Nie przejmowałem się tym zbytnio i od razu ruszyłem w dół do Międzybrodzia. Drugi podjazd już był męczący, udało się ponownie zaliczyć 12 powtórzeń, mięsnie były już zmasakrowane więc na trzeci podjazd się nie zdecydowałem. Wracając do domu zaliczyłem jeszcze dodatkowy podjazd w Olszówce i już przy zapadających ciemnościach wróciłem do domu. Coraz gorzej działa mój miernik mocy, przestaję mu ufać i coraz więcej powtórzeń muszę opierać na odczuciach. O nowym na razie nie myślałem ale chyba trzeba będzie zacząć aby miało to jakieś ręce i nogi. Wbrew temu co pokazuje miernik czuję, że na tym etapie sezonu jestem w niezłej dyspozycji ale ze sporymi rezerwami które mam nadzieję wykorzystać.




  • DST 55.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 30.00km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 152 ( 77%)
  • HRavg 129 ( 66%)
  • Kalorie 1334kcal
  • Podjazdy 580m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 18

Środa, 23 marca 2022 · dodano: 30.03.2022 | Komentarze 0

Kolejny szybki wyjazd po pracy. Szybko robi się ciemno a za bardzo nie miałem opcji aby wyjść wcześniej do domu więc musiałem zadowolić się niespełna 2 godzinną jazdą. Nie chciało mi się znowu jechać na Przegibek, wówczas musiałbym aż dwukrotnie przejechać przez Bielsko więc pojechałem już dosyć oklepaną rundę przez Skoczów, Goleszów i Ustroń. Chciałem uniknąć skrzyżowania z Wiślanką w Skoczowie gdzie zwykle tworzą się korki więc przejechałem przez ścisłe centrum i zaoszczędziłem w ten sposób kilka minut. Wyjeżdżając było ciepło a im bliżej wieczora, tym chłodniej. Za Skoczowem dodatkowo upierdliwy stał się wiatr który wiał z południowego - zachodu. Walcząc z żywiołem dojechałem do Goleszowa gdzie przekonałem się jak mocno wieje. Po 55 minutach byłem w centrum Goleszowa a do domu miałem całe 3 kilometry więcej niż na dojeździe. Niemal nie pedałując poruszałem się z zawrotną prędkością w kierunku Ustronia. Tam zatrzymały mnie światła po których nie umiałem złapać rytmu, gdy tak się już stało na przemian walczyłem z bocznymi podmuchami wiatru jak i korzystałem z jego pomocy. Zaskoczył mnie trochę znak informujący o remoncie drogi w Lipowcu ale jakoś udało się przejechać, wiatr w dalszym ciągu robił dobrą robotę i dystansu ubywało w szybkim tempie. W Świętoszówce zorientowałem się, że lampki zostały w domu a widoczność już bardzo słaba, ratowało mnie to, że miałem jasny i widoczny z daleka strój więc bezpiecznie dojechałem do domu. Przejechanie tej trasy zajęło mi mniej czasu niż zwykle a nie czułem, że jadę jakoś mocniej a zmęczony już byłem przed jazdą więc taki trening nie zrobił na moim organizmie żadnego wrażenia. Dobrze, że wiosna nadchodzi a z nią zmiana czasu i dłuższe wieczory więc nawet 3 – 4 godzinne jazdy po pracy już wkrótce być może staną się możliwe.




  • DST 14.00km
  • Teren 11.00km
  • Czas 01:11
  • VAVG 11.83km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 164 ( 84%)
  • HRavg 129 ( 66%)
  • Kalorie 628kcal
  • Podjazdy 510m
  • Sprzęt Evo 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 17

Wtorek, 22 marca 2022 · dodano: 30.03.2022 | Komentarze 0

Po kilku wymagających treningach na szosie dałem organizmowi nieco odpocząć i na kolejny trening wybrałem się w teren. Zakładałem zaliczenie dwóch podjazdów i zjazdów ale w trakcie oczywiście mi się odwidziało. Warunki do jazdy były zupełnie różne, na początek sporo suchego terenu, następnie kałuże i małe błotne ogniska a po wjeździe w las i rozpoczęciu podjazdu na Dębowiec także głębokie błoto, lód i śnieg. Dosyć dobrze sobie poradziłem z tym i postanowiłem jechać dalej aż na Cyberniok. Za Dębowcem już było znacznie trudniej, po suchym jakoś szło a w najbardziej trudnych momentach musiałem walczyć dodatkowo z pieszymi i innymi rowerzystami i z dobrego tempa jakim jechałem już dłuższy czas musiałem zrezygnować. Przed Cyberniokiem już nie było warunków do jazdy więc zszedłem z roweru. Na szczycie nie było widoków, poza zamglonym Bielskiem więc nie zatrzymywałem się i ruszyłem trudniejszą drogą w dół, tylko dwa razy zatrzymałem się nie mogąc złapać przyczepności w błocie, jest nieco lepiej niż jesienią ale wciąż muszę pracować nad jazdą w dół. Drugi podjazd pokonałem mocno ale momentami musiałem niemal się zatrzymywać przez błoto czy pieszych. Robiło się już ciemno więc technicznym zjazdem gdzie znowu miałem trochę problemów dostałem się do Jaworza i po kilku minutach byłem w domu. Na nic więcej nie mogłem sobie pozwolić, jednak godzina mocniej jazdy w terenie wystarczyła aby się zmęczyć. Trochę mi tego brakowało przez zimę.