Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2017
Dystans całkowity: | 1851.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 62:39 |
Średnia prędkość: | 26.56 km/h |
Maksymalna prędkość: | 80.00 km/h |
Suma podjazdów: | 27219 m |
Maks. tętno maksymalne: | 194 (99 %) |
Maks. tętno średnie: | 179 (91 %) |
Suma kalorii: | 31331 kcal |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 80.48 km i 2h 50m |
Więcej statystyk |
Dojazd, rozgrzewka i powrót
Niedziela, 4 czerwca 2017 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa
Km: | 126.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:54 | km/h: | 25.71 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 2530kcal | Podjazdy: | 1500m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
FORCE SPAC - Velká cena Frýdku-Místku 2017
Niedziela, 4 czerwca 2017 Kategoria 0-50, avg>30km\h, Samotnie, Szosa
Km: | 18.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:29 | km/h: | 37.24 |
Pr. maks.: | 66.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 169( 86%) |
Kalorie: | 335kcal | Podjazdy: | 180m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bardzo trudny dzień, rano jak wstałem biłem się z myślami czy jechać , czy nie. Ostatecznie pojechałem na rowerze, dojazd na czasówki na rowerze zawsze w podobnych sytuacjach mi pomagał i częściowo było tak i tym razem. Wyjechałem ze sporym zapasem bo start miałem dopiero po 12. Spokojnie jechałem cały czas i noga powoli się rozkręcała. Cały czas był pod wiatr lub z bocznym wiatrem. Z godzinnym zapasem byłem w biurze zawodów. Chwilę odpocząłem i pojechałem na rozgrzewkę. Każda próba przyśpieszenia kończyła się klapą, od razu ułożyłem sobie plan w głowie i w przypadku braku szansy na dobry wynik miałem luźno dojechać do mety. Kręciłem praktycznie do samego startu i gdy była moja kolej to ustawiłem się na linii. Na dzień dobry miałem problem wpiąć się i już straciłem kilka sekund, sam początek był zupełnie płaski i powinienem się rozpędzić by najtrudniejszy fragment pokonać z rozpędu, rozpędziłem się do 33 km/h i ciężko było jechać szybciej. Nie usprawiedliwiał mnie silny wiatr w twarz, byłem po prostu słaby. Podjazd jakoś wjechałem i później wypłaszczenie i skoki nachylenia cały czas, jechało się fatalnie. Odpuściłem na moment ale chwilę później zmotywowałem się do mocniejszej jazdy. W połowie drogi do nawrotu był zjazd i przekroczyłem 40 km/h po raz pierwszy na trasie. Później jednak znowu w górę i na nachyleniu 2-3 % nie byłem w stanie przekroczyć 30 km/h. W końcu dojechałem do nawrotu ale czas ponad 17 minut nie dawał nadziei na dobry wynik. Czas w sumie nie był taki zły, tylko myśląc o dobrej lokacie musiałem mieć około minuty przewagi na tym odcinku nad resztą a tej przewagi nie było wcale. Odcinek do mety to głównie zjazd, szybko wrzuciłem co miałem i powyżej 50 km/h nie udało się jechać, brakowało, na kompakcie czasówek nie powinno się jeździć. Jechałem cały czas na tyle ile pozwalała korba i nawet krótki podjazd pokonałem dosyć szybkim tempem. Dystans mijał i czas leciał, myślałem, że uda się przejechać poniżej 29 minut co było absolutnym minimum jakie sobie wyznaczyłem na ten dzień. Ostatnie kilometr to konkretny zjazd i powinienem tam przekroczyć 70 km/h, nie udało się i tyle co straciłem na tym odcinku do najlepszych, to brakło do czasu 29 minut. Ostatecznie z czasem 29:04 udało się zająć 10 miejsce w kategorii A i 38 OPEN na ponad 100 osób. Najgorsza czasówka w tym sezonie. Wczorajszy wyścig też zostawił jakiś ślad, większość startujących jechała na świeżości i dokładnego porównania nie mam. Ma nadzieję, że za tydzień sobie to odbiję na Bahenec.
https://www.strava.com/activities/1020698501
https://www.strava.com/activities/1020698501
Rozgrzewka i rozjazd
Sobota, 3 czerwca 2017 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 20.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:50 | km/h: | 24.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 390kcal | Podjazdy: | 170m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rajcza Tour 2017
Sobota, 3 czerwca 2017 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Szosa, w grupie, Wyścig
Km: | 90.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:47 | km/h: | 32.34 |
Pr. maks.: | 80.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 190190 ( 97%) | HRavg | 165( 84%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1630m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny wyścig przejechany, mogę stwierdzić, że był to chyba najlepszy jaki przejechałem, praktycznie wszystko zagrało jak trzeba i nie miałem pecha, zabrakło jedynie trochę "cwanictwa" z mojej strony przed startem i mogłoby być jeszcze lepiej. Ogólnie to cała drużyna pojechała rewelacyjnie, wygrany wyścig OPEN wśród mężczyzn i kobiet i kilka dobrych miejsc, jednak na te lokaty pracowała cała drużyna.
Po krótkiej rozgrzewce stanąłem na starcie, ustawiłem się na samiutkim końcu i wiedziałem, że sporo będę musiał zyskać już przed podjazdem. Jeszcze przed wyjazdem z sektora już miałem minutę w plecy, zyskałem kilka miejsc i później do Milówki jazda "w stylu Masters" gaz-hamulec-gaz-hamulec... . Sporo zyskałem na tym odcinku i podjazd zaczynałem już z lepszej pozycji. Nawet byłem zaskoczony, że większość osób mnie puszczała i sukcesywnie przesuwałem się bliżej czuba. Na szczyt Kotelnicy wjechałem około 20 pozycji. Po szybkim zjeździe byłem w środku około 10 osobowej grupy, z przodu było 15 osób. Jazda w drugiej grupie, w której jechał m.in Kamil Maj już dawała do myślenia, że jest dobrze. W Tarlicznem dojechało jeszcze kilkanaście osób i była spora grupa. Jechałem kawałek na czele dyktując tempo i później schodząc ze zmiany prawie wpadłem na kolarza z MTB Pressing Team i musiałem zjechać na pobocze. Spadłem na drugi koniec grupy i tak jechałem przez cały podjazd i zjazd. Pod górę mogłem jechać ze sporą rezerwą i tak bez problemu trzymałem tempo grupy. Zjazd wzdłuż ekspresówki dał mi odpowiedź co do dyspozycji na zjazdach, nie straciłem praktycznie nic do reszty i z tego byłem zadowolony. Później dawałem jakieś zmiany na podjazdach i kolejne kilometry uciekały. Odpadło kilka osób, m.in. szalejący na zjazdach Marek Adamczyk który na każdym podjeździe odstawał mocno od reszty. Na zjeździe do Skalitego miałem problemy, jazda na wysokiej kadencji i cudem się utrzymałem w grupie, jednak muszę zmienić korbę na 52 z przodu. Odcinek dziur bez problemów, chociaż Jacek Piątek złapał gumę i selekcyjny podjazd pod granicę. Odpadło kilka osób i zostało nas około 15. Strata do czołówki oscylowała w granicach 2 minut i zdarzały się momenty, że widzieliśmy grupę. Na zjeździe do Soli znowu lekko odstałem ale nie na tyle by stracić kontakt z grupą. Odbiłem sobie na dojeździe do Kiczory dając zmianę i od tego momentu starałem się trzymać bliżej przodu grupy. Cały czas noga kręciła bardzo dobrze i nie martwiłem się niczym. Przy ekspresówce na atak zdecydował się Kamil Maj, zastanawiałem się czy jechać za nim czy nie, dobrze się czułem, ale taki stan mógł się szybko zmienić i nie reagowałem. Nikt nie gonił i przed bufetem się trochę podzieliliśmy, dwie osoby odjechały, dwie odpadły od grupy i w takim składzie dojechaliśmy do dziurawego odcinak na Słowacji. Tam niestety upadek zaliczył Bogusław Kramarczyk, na szczęście nic poważnego mu się nie stało, zwolniłem nawet ale machnął ręką, że da sobie radę i dojechałem do grupy przed podjazdem. Tam było podkręcenie tempa i dosyć mocno musiałem pracować by wjechać w grupie na szczyt. Przez Sól bardzo szybko przejechaliśmy i później wyszedłem na zmianę i dojechałem na czele do skrętu na metę. Tam nagle poszedł mocny zaciąg i 5 osób odjechało, nie chciałem ich gonić, jeszcze w niedzielę jadę czasówkę i trochę trzeba sił zaoszczędzić, jechałem swoim tempem, wiedziałem, że jeden zawodnik z mojej kategorii jedzie w tej grupce i jechałem swoim tempem, równa jazda pozwoliła wyprzedzić jeszcze 1 osobę a resztę grupy zostawiłem na ponad pół minuty. Jestem zadowolony z jazdy, formy i wyniku. Przed startem taki wynik brałby w ciemno. Najważniejsze, że zwycięzca w kategorii M2 z Radkowa przyjechał ponad 10 minut po mnie na metę.
https://www.strava.com/activities/1019360030
Po krótkiej rozgrzewce stanąłem na starcie, ustawiłem się na samiutkim końcu i wiedziałem, że sporo będę musiał zyskać już przed podjazdem. Jeszcze przed wyjazdem z sektora już miałem minutę w plecy, zyskałem kilka miejsc i później do Milówki jazda "w stylu Masters" gaz-hamulec-gaz-hamulec... . Sporo zyskałem na tym odcinku i podjazd zaczynałem już z lepszej pozycji. Nawet byłem zaskoczony, że większość osób mnie puszczała i sukcesywnie przesuwałem się bliżej czuba. Na szczyt Kotelnicy wjechałem około 20 pozycji. Po szybkim zjeździe byłem w środku około 10 osobowej grupy, z przodu było 15 osób. Jazda w drugiej grupie, w której jechał m.in Kamil Maj już dawała do myślenia, że jest dobrze. W Tarlicznem dojechało jeszcze kilkanaście osób i była spora grupa. Jechałem kawałek na czele dyktując tempo i później schodząc ze zmiany prawie wpadłem na kolarza z MTB Pressing Team i musiałem zjechać na pobocze. Spadłem na drugi koniec grupy i tak jechałem przez cały podjazd i zjazd. Pod górę mogłem jechać ze sporą rezerwą i tak bez problemu trzymałem tempo grupy. Zjazd wzdłuż ekspresówki dał mi odpowiedź co do dyspozycji na zjazdach, nie straciłem praktycznie nic do reszty i z tego byłem zadowolony. Później dawałem jakieś zmiany na podjazdach i kolejne kilometry uciekały. Odpadło kilka osób, m.in. szalejący na zjazdach Marek Adamczyk który na każdym podjeździe odstawał mocno od reszty. Na zjeździe do Skalitego miałem problemy, jazda na wysokiej kadencji i cudem się utrzymałem w grupie, jednak muszę zmienić korbę na 52 z przodu. Odcinek dziur bez problemów, chociaż Jacek Piątek złapał gumę i selekcyjny podjazd pod granicę. Odpadło kilka osób i zostało nas około 15. Strata do czołówki oscylowała w granicach 2 minut i zdarzały się momenty, że widzieliśmy grupę. Na zjeździe do Soli znowu lekko odstałem ale nie na tyle by stracić kontakt z grupą. Odbiłem sobie na dojeździe do Kiczory dając zmianę i od tego momentu starałem się trzymać bliżej przodu grupy. Cały czas noga kręciła bardzo dobrze i nie martwiłem się niczym. Przy ekspresówce na atak zdecydował się Kamil Maj, zastanawiałem się czy jechać za nim czy nie, dobrze się czułem, ale taki stan mógł się szybko zmienić i nie reagowałem. Nikt nie gonił i przed bufetem się trochę podzieliliśmy, dwie osoby odjechały, dwie odpadły od grupy i w takim składzie dojechaliśmy do dziurawego odcinak na Słowacji. Tam niestety upadek zaliczył Bogusław Kramarczyk, na szczęście nic poważnego mu się nie stało, zwolniłem nawet ale machnął ręką, że da sobie radę i dojechałem do grupy przed podjazdem. Tam było podkręcenie tempa i dosyć mocno musiałem pracować by wjechać w grupie na szczyt. Przez Sól bardzo szybko przejechaliśmy i później wyszedłem na zmianę i dojechałem na czele do skrętu na metę. Tam nagle poszedł mocny zaciąg i 5 osób odjechało, nie chciałem ich gonić, jeszcze w niedzielę jadę czasówkę i trochę trzeba sił zaoszczędzić, jechałem swoim tempem, wiedziałem, że jeden zawodnik z mojej kategorii jedzie w tej grupce i jechałem swoim tempem, równa jazda pozwoliła wyprzedzić jeszcze 1 osobę a resztę grupy zostawiłem na ponad pół minuty. Jestem zadowolony z jazdy, formy i wyniku. Przed startem taki wynik brałby w ciemno. Najważniejsze, że zwycięzca w kategorii M2 z Radkowa przyjechał ponad 10 minut po mnie na metę.
https://www.strava.com/activities/1019360030