Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2020

Dystans całkowity:1811.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:75:21
Średnia prędkość:26.76 km/h
Maksymalna prędkość:68.00 km/h
Suma podjazdów:20860 m
Maks. tętno maksymalne:182 (93 %)
Maks. tętno średnie:144 (73 %)
Suma kalorii:36675 kcal
Liczba aktywności:33
Średnio na aktywność:69.65 km i 2h 17m
Więcej statystyk

Trening 17

Niedziela, 8 marca 2020 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Zima, Zima 2020
Km: 153.00 Km teren: 0.00 Czas: 05:19 km/h: 28.78
Pr. maks.: 57.00 Temperatura: 3.0°C HRmax: 157157 ( 80%) HRavg 137( 70%)
Kalorie: 2131kcal Podjazdy: 750m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny trening bazowy zaliczony. Kilka razy przekładałem godzinę wyjazdu ze względu na huśtawkę pogodową. Ostatecznie wyjechałem o 9 z małą rezerwą czasową. W przeciwieństwie do zeszłego tygodnia temperatura miała być stała i nie miałem problemu z ubiorem. Zapakowałem taką samą ilość jedzenia i picia jak przy poprzedniej 5 godzinnej jeździe. Ze względu na bardzo mokre drogi i ogólnie niepewną aurę po raz kolejny wyjechałem na rowerze treningowym. Zmieniłem trochę początek trasy i zamiast przez dwa wiadukty i dłuższy odcinek ścieżki rowerowej pojechałem przez Jasienicę. Już po kilku kilometrach na drodze pojawiła się spora ilość oleju który towarzyszył mi aż do Strumienia gdzie drogi były już obeschnięte. Dużym plusem był fakt, ze prawie nie wiało i nie musiałem się martwić czy obrany kierunek był właściwy. Do Pszczyny dojechałem bez postojów, nie zapominając o regularnym jedzeniu i piciu. W Pszczynie chciałem jechać prosto na Bieruń ale nie chciało mi się zatrzymywać i szukać dróg na mapie w liczniku wiec błądziłem w bocznych uliczkach wokół Rynku. Gdy trafiałem na właściwą drogę i omyłkowo skręciłem w prawo a nie w lewo i Pszczynę opuściłem drogą 933 a nie jak chciałem 931. Dużego znaczenia to jednak nie miało, noga się rozkręciła i równym i dosyć szybkim tempem pokonywałem kolejne kilometry. Pierwszy raz zatrzymałem się po 2 godzinach jazdy na kilka minut. Gdy ruszyłem w dalszą drogę zaczęło padać ale po chwili już przestało i drogi były raz suce, raz mokre. Po przekroczeniu drogi Kraków – Gliwice znalazłem się na nieznanej mi drodze. Wiedziałem, gdzie mam jechać i trzymając się drogi 780 dojechałem do znanego mi ronda w Libiąży. Odcinek przez las do Babic mogę jechać z zamkniętymi oczami, znam go na pamięć. Mimo, że znajduje się daleko od Bielska to lubię nim jeździć i jechałem już tam 10 razy. Po wyjeździe z lasu skręciłem w prawo na obwodnicę. Gdy wyjechałem na otwarty teren zauważyłem, że mocniej wieje niż wcześniej. Jechałem jednak swoje i nie przejmowałem się tym, że będzie ciężko. Kawałek dalej zauważyłem samochód stojący na poboczu, zatrzymałem się. Kierowca zapomniał telefonu w domu a samochód odmówił mu posłuszeństwa. Użyczyłem mu swojego i dzięki temu miałem chwilę na odpoczynek. Zyskane siły pozwoliły w dobrym tempie dotrzeć do Zatora a dalej zaczęły się schody. Wiatr był coraz bardziej odczuwalny a dodatkowo teren był bardziej pagórkowaty niż wcześniej. Chciałem zaliczyć nowe drogi i dlatego zamiast w kierunku Polanki Wielkiej pojechałem prosto na Głębowice. Po chwili zauważyłem na poboczu kolarza z kapciem w kole. Okazało się, że ma szytki i nie wiedziałem czy będę w stanie mu pomóc. W podręcznym zestawie miałem uszczelniacz który wożę od zeszłego roku i użyczyłem go. Pompka nie była potrzebna i mogłem jechać dalej, trochę żałowałem, że wybrałem tą trasę, nierówne, wąskie i dziurawe drogi a także wiatr wiejący z dosyć dużą prędkością nie ułatwiały sprawy. Na znaną drogę wjechałem w Osieku i skierowałem się już najkrótszą trasą do Bielska. Most na Sole dalej zamknięty dla ruchu, nie chciało mi się sprawdzać czy da się przejechać i jechałem dalej na Bielany, znalazłem skrót na mapie i dzięki temu byłem szybciej w Województwie Śląskim. Ostatnia godzina już strasznie się dłużyła. Na około 30 minut przed domem wyłączyło prąd mimo regularnego jedzenia i picia. Na końcówce jadłem częściej ale to nie pomogło. Jakoś dowlekłam się do domu. Super trening zaliczony, mimo niepewnej pogody, dosyć wymagającej trasy i kryzysu na końcówce jestem zadowolony ze swojej jazdy. Do dobrego jeszcze brakuje ale jak na początek sezonu jest nieźle.


Trening 16

Sobota, 7 marca 2020 Kategoria blisko domu, Samotnie, Szosa, Zima, Zima 2020
Km: 46.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:57 km/h: 23.59
Pr. maks.: 59.00 Temperatura: 3.0°C HRmax: 174174 ( 89%) HRavg 139( 71%)
Kalorie: 899kcal Podjazdy: 960m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Długo czekałem na ten trening. Już w piątek wiedziałem, że raczej nic nie stanie na przeszkodzie aby przeprowadzić trening na szosie. Miałem trochę więcej czasu do dyspozycji i dlatego pospałem dłużej i o 8 byłem gotowy do jazdy. Na termometrze 4 stopnie i wybrałem po raz kolejny zimowy zestaw ciuchów. Pierwszy wniosek po wyjeździe z domu był taki, że dosyć mocno wieje ale nawet to nie zatrzymało mnie i ruszyłem w kierunku Przegibka. Po kilku minutach spokojnej jazdy czułem, że nogi jeszcze nie wskoczyły na obroty. Nie bardzo układała się jazda, miałem problem z utrzymaniem odpowiedniej kadencji. Rozgrzewka też była bardzo niemrawa, nie było warunków aby mocniej pojechać przez 2 minuty i dlatego 110 sekund musiało wystarczyć. Powoli kulałem się w kierunku Przegibka, mimo faktu, ze jechałem z wiatrem dojazd do Straconki był dłuższy niż podczas letnich jazd regeneracyjnych. Zgodnie z planem pierwsze powtórzenie rozpocząłem już na podjeździe pod Przegibek, to było bardzo trudne i wymagające 8 minut, cały czas szukałem optymalnego przełożenia, było albo za twarde, albo za miękkie. Ujechałem się nieźle a czekały mnie jeszcze dwie próby. W wolnym tempie dowlokłem się do szczytu i dosyć szybko i pewnie zjechałem suchą szosą do Międzybrodzia. Nie było szans aby po 8 minutach odpoczynku zacząć drugie powtórzenie wiec rozpocząłem je w momencie gdy byłem na to gotowy. Było lepiej niż podczas pierwszej tempówki, noga wyraźnie lepiej kręciła. Tym razem skończyłem niedaleko szczytu ale czekał mnie dłuższy zjazd. Po dojeździe na szczyt odpuściłem sobie zjazd, musiałem uzupełnić zapasy energii i to był ważniejszy powód. Trzeci wjazd był najlepszy ze wszystkich, jechałem równiej trzymając dobrą moc. Skończyłem znowu dosyć daleko od szczytu ale dojechałem do końca podjazdu aby zaliczyć cały zjazd. Na zjeździe sprawdziłem czy nie zapomniałem jak się zjeżdża, o szybkim dostaniu się na dół nie było mowy z powodu silnych podmuchów wiatru ale od strony technicznej zjazd był całkiem dobry, popełniłem tylko dwa drobne błędy przez które wytraciłem nieco prędkości ale w porównaniu do tego co było na starcie zeszłego sezonu jest kilka klas lepiej. Dojazd do domu już bez szaleństw, wiatr skutecznie utrudniał jazdę ale zachowałem na tyle dużo sił, że nie było to dla mnie problemem. Brakowało mi takich treningów, już dwa tygodnie temu wybierałem się na Przegibek, albo nie było pogody albo czasu. Przy okazji skontrolowałem swoją dyspozycję na podjazdach która jest lepsza niż oczekiwałem.



Rozjazd 6

Piątek, 6 marca 2020 Kategoria blisko domu, Samotnie, Szosa, Zima, Zima 2020
Km: 8.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:22 km/h: 21.82
Pr. maks.: 45.00 Temperatura: 8.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 242kcal Podjazdy: 80m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Drugi krótki wyjazd sprawdzający rower. Tym razem były lepsze warunki, cieplej, słonecznie i mniejszy wiatr. Sprawdziłem wszystkie elementy roweru i jedyne do czego mogłem mieć zastrzeżenia to praca tylnej przerzutki.

Techniki zaawansowane

Piątek, 6 marca 2020
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: min/km:
Pr. maks.: Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m
Po kilku tygodniach bez artykułów wrzucam kolejny, dotyczący ogólnego spojrzenia na techniki zaawansowane.
Techniki zaawansowane wymagają znajomości technik podstawowych. Dopiero po poznaniu i opanowaniu podstaw powinno się zainteresować technikami zaawansowanymi. Do tej kategorii należą m.in. jazda w grupie, rozbieranie odzieży podczas jazdy, jazda bez trzymania kierownicy, odbiór przedmiotu od innych osób czy przyjmowanie pozycji aerodynamicznej. Najwięcej czasu należy poświęcić na jazdę w grupie, jest to zagadnienie trudne i złożone. Dla początkujących zawodników duże znaczenie ma pierwsza styczność z grupą. Podczas jazdy należy obserwować zachowanie innych osób, nabierać zaufania i próbować utrzymać się w grupie. Początki bywają trudne ale po kilku treningach grupowych zazwyczaj jest już dużo lepiej. Częstym błędem jest utrzymywanie się w grupie za wszelką cenę i skupianie się wyłącznie na trzymaniu koła co często prowadzi do liźnięcia koła a w efekcie do kraksy lub upadku. W zależności od zawodnika upadek może mieć różne konsekwencje np. Uraz i unikanie jazdy w grupie. W skrajnych przypadkach zawodnicy długo nie potrafią się pozbierać po upadkach i nie są w stanie jeździć w grupie. Nie zawsze da się uniknąć upadku, często jest on niezależny od nas i dużą sztuką jest wyjście z tej sytuacji bez szwanku. Nie powinno się uczyć upadania, to jeden z tych elementów które są wpisane w ten sport i raczej należy ich unikać. Dużo daje tzw. Zasada Ograniczonego zaufania, czyli w niebezpiecznych momentach powinno się skupić na bezpiecznym przyjeździe niż obserwować to co robią inni. Stosowanie tej zasady pozwala uniknąć upadków i kraks których jest sporo na wyścigach gdzie parcie na wynik przewyższa zdrowy rozsądek. Przed przystąpieniem do treningu w grupie powinno się poznać wszystkie komendy służące komunikacji w szyku. Informuje się o każdym niebezpieczeństwie, zmianie kierunku jazdy, ominięciu przeszkody, zmianie pozycji w szyku, potrzebie zatrzymania, defekcie itp. Komendy są proste i łatwe do zapamiętania. W grupie powinno się unikać przede wszystkim nieuzasadnionego podwyższenia lub nagłego zmniejszenia tempa, hamowania, "lizania koła" czy robienia tzw. Rybki. Są to manewry które zazwyczaj prowadzą do upadków, kraks czy zerwania szyku. Jedną z form jazdy w grupie jest jazda po zmianach. Schematów jazdy jest sporo. Wybór odpowiedniego zależy od szeregu czynników m.in. ilości osób w grupie, poziomu wytrenowania, kierunku i siły wiatru, ukształtowania terenu, tempa, jakości i szerokości drogi, założeń i celów treningowych. Jazda po zmianach to najpopularniejsza forma jazdy grupowej. Grupę jako całość można porównać do łańcucha który jest tak mocny jak najsłabsze jego ogniwo. Najczęściej w tym miejscu łańcuch pęka. Jedną z zasad jazdy w grupie jest dostosowanie tempa do najsłabszego zawodnika w grupie. Chodzi o to aby każdy mógł zarówno skorzystać z tempa nadawanego przez innych jak i mieć udział w tworzeniu tego tempa. Duże dysproporcje między zawodnikami reguluje się czasami zmian, silniejsi dłużej jadą na czele, słabsi krócej. W ten sposób każdy włoży trochę sił w dyktowanie tempa. Podczas jazdy po zmianach można popełnić sporo błędów, o konieczności sygnalizacji zagrożeń pisałem już wcześniej i do tego dochodzą manewry wykonywane podczas rozpoczynania lub kończenia zmian. Wiele z zależy od zawodników, każdy z nich ma swoje ulubione przełożenia i kadencję i powstające różnice w prędkościach powodują szarpnięcia, niezauważalne przy prędkościach około 30 km/h a rozrywające grupę przy ponad 40 km/h. Wszystkie przykłady przytaczane w literaturze są czysto teoretyczne i dotyczą zawodników jadących stałą prędkością z równą kadencją co w praktyce jest niemal niemożliwe do osiągnięcia. Przy rozpoczynaniu zmian jedną ze sposobów jest zwiększenie tempa, należy pamiętać o tym że to powinno być chwilowe i po kilku szybszych obrotach korbą należy wrócić do wcześniejszego tempa. Błąd polega na tym że zawodnik przyspieszając utrzymuje to tempo do końca zmiany a kolejny powtarza czynność i zaczyna się robić chaos co najczęściej niszczy szyk. Brak dobrej komunikacji w grupie powoduje często różne sytuacje np. Rozerwanie szyku na skutek utraty sił jednego z zawodników który nie poinformował innych o problemach a ci nie byli w stanie w porę reagować i wyprzedzać tracącego siły zawodnika. Innych sytuacji mogących doprowadzić do zerwania szyku jest dużo więcej. Duże zagrożenie stwarzają zawodnicy nie czujący się pewnie w grupie. Dlatego ważnym jest aby początkujący i słabo czujący się w grupie na pierwszych treningach trzymali się w bezpiecznym miejscu, najlepiej z tyłu grupy a wraz z oswajaniem się w grupie angażować się i starać uczestniczyć w dyktowaniu tempa. Treningi z udziałem niedoświadczonych zawodników powinny odbywać się na niskich prędkościach i przy łatwych szykach. Wraz z nabieraniem doświadczenia tempo może wzrastać a szyki mogą być trudniejsze. Poznanie wszystkich szyków oraz nauczenie się jazdy po zmianach to duży krok po zrobieniu którego można myśleć o startach w wyścigach.
Kolejny krok i element jazdy grupowej to praca na lidera. Liderem może być zarówno słabszy jak i mocniejszy zawodnik. Dużo łatwiej jest pracować nad słabszym zawodnikiem który potrzebuje mniejszej liczby osób do pomocy i można w większym stopniu kontrolować sytuację. Dobry pomocnik nigdy nie zostawi lidera nawet w sytuacji gdy ochraniany zawodnik opadnie z sił. Wówczas pomoc takiej osobie jest dużo bardziej warta niż wtedy gdy rozprowadzamy lidera na finisz. Inaczej wygląda sytuacja pracy na mocniejszych zawodników. W amatorskich warunkach jest to możliwe wyłącznie w terenie płaskim i pagórkowatym, w górach jest to niemal niemożliwe, mocniejszy zawodnik odjeżdża słabszemu a ten zamiast pomagać traci siły na nadrabianie straty. W takim terenie dużo zyskać można przez współpracę zawodników o zbliżonym poziomie wytrenowania. Pracą na lidera jest nie tylko pilnowanie go przez cały czas ale również kontrolowanie tempa w grupie, kasowanie lub zabieranie się w odjazdy czy np. Użyczenie koła po defekcie. Takie rzeczy są często nie zauważalne a bez nich wyniku lidera by nie było. To właśnie współpraca i schowanie własnych ambicji do kieszeni podczas treningów grupowych lub wyścigów jest kluczowym elementem jazdy grupowej. Innym ważnym aspektem związanym z jazdą grupową jest umiejętność koncentracji i znalezienia się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Umiejętność oceny sytuacji nabywa się wraz z czasem. Nie zawsze trzeba być w tym samym miejscu peletonu aby ugrać coś dla siebie. Wpływ ma na to m.in. szerokość i jakość drogi, ilość osób w grupie, kierunek i siła wiatru, ukształtowanie terenu. W małej grupie z której ma nastąpić finisz powinno się trzymać możliwe blisko czuba i reagować na wszystkie manewry. W dużej grupie przy silnym wietrze i dużym dystansie do mety z punktu widzenia oszczędności sił warto trzymać się w środku zwłaszcza wtedy gdy ma kto dyktować tempo. Wszystkie zachowania w peletonie czy grupie zawodnik utrwala wraz z nabieraniem doświadczenia, nie są to umiejętności typu siła wygrywa wyścigi. Umiejętność radzenia sobie w grupie to trudna sztuka i dosłownie każdy nawet najgorszy kolarz może się jej nauczyć. Jazda na kole innego kolarza i korzystanie z tunelu aerodynamicznego to bardzo mała część większego zagadnienia. Dobrze widać to na wyścigach gdzie zawodnik trzymający się w grupie i nie potrafiący dawać zmian przyjeżdża wyżej niż osoba o podobnym poziomie współpracująca z kolejną grupą. Poziom zawodnika to nie tempo które jest w stanie utrzymać ale takie które jest w stanie dyktować. Często taką zasadę stosują drużyny jadące na jednego zawodnika i wtedy jest to uzasadnione, w innym przypadku nie. Szybką weryfikacją są momenty gdy musimy sobie radzić sami i wychodzi wtedy cała prawda. Zawodnik który z czasem staje się liderem wcześniej musiał pokazać że na to zasługuje i np. Sytuacje w których z dużego peletonu zostaje mała grupka w której każdy musi współpracować weryfikują umiejętności zawodników. Kończąc temat jazdy w grupie należy pamiętać o tym że czasami grupą może być również drużyna. Wszystkie sukcesy i porażki powinny być odbierane w takim przypadku jako wspólne. To również umiejętność której nie posiadają wszyscy. W tym aspekcie własne cele i ambicje powinny zostać schowane na inną okazję a pierwszorzędnym celem powinno być dołożenie cegiełki do wspólnego rachunku jakim w tym wypadku jest najlepsza możliwa współpraca grupowa.
Inną z technik zaawansowanych jest zdejmowanie lub ubieranie odzieży podczas jazdy. Wymaga to dużej koncentracji i zaufania do otoczenia, roweru i warunków panujących na drodze. Z punktu widzenia aktualnych przepisów ruchu drogowego jazda bez trzymania kierownicy jest niedozwolona i karana mandatem w wysokości 50 złotych. Na szosie styk osoby z asfaltem jest dużo mniejszy niż w przypadku innych rowerów i jazda bez trzymania kierownicy jest trudną sztuką. Już takie elementy jak pozycja na rowerze, ewentualne wady kręgosłupa czy technika i kadencja pedałowania mają wpływ na umiejętność jazdy bez trzymania kierownicy.
Ćwiczenie tego najlepiej rozpocząć na rowerze MTB na odcinku drogi i małym natężeniu ruchu. Pierwsze próby zwykle są nieudane ale z czasem jest coraz lepiej i odcinki drogi pokonywane bez trzymanki są coraz dłuższe. Przy dużej pewności po jakimś czasie jazda na szosie bez trzymanki będzie możliwa i nie będzie sprawiać problemów. Trudniej robi się wówczas gdy zachodzi konieczność np. Ubrania kurtki przed zjazdem. Skoncentrowanie się i zachowanie równowagi to kluczowe momenty decydujące o powiedzeniu lub niepowodzeniu manewru. Jednym z błędów jest upuszczenie kurtki podczas wyjmowania z kieszeni. Kurtka zazwyczaj leci wtedy prosto na koło. Przy szczęściu spada do tyłu i trzeba się zatrzymać a przy braku szczęścia zahacza o łańcuch który wciąga ją w napęd. Poza lekko oczyszczonym napędem raczej trudno szukać pozytywów. Kurtka Zazwyczaj nie nadaje się już do użytku a jej obecność między łańcuchem a zębatkami może spowodować, że część uszkodzonej kurtki zablokuje się między zębatkami co z kolei wpłynie na pracę napędu która nie będzie już tak płynna jak wcześniej. Gdy jednak uda nam się wyciągnąć kurtkę z kieszeni to może pojawić się kolejny problem. Ubranie kurtki to wyzwanie nawet w bez wietrznej pogodzie, jeden niewłaściwy ruch i kłopot gotowy. Utrzymanie równowagi przy silnym wietrze, bez trzymania kierownicy i ubranie kurtki jest już zadaniem bardzo trudnym i naprawdę niewielu kolarzy to potrafi. Nieco łatwiej jest przy rękawkach czy rękawiczkach. Posiadanie tej umiejętności to atut a jej brak to nie wada ale raczej utrudnianie które w niektórych sytuacjach może kosztować sporo czasu czy sił. Dużo łatwiej jest radzić sobie w sytuacjach wymagających oderwania tylko jednej dłoni od kierownicy. Do tej grupy należą m.in. sięganie po bidon, odbieranie przedmiotu od innych osób czy włączanie oświetlenia.
Odbieranie przedmiotu od innej osoby z pozoru nie jest trudnym zadaniem ale wszystko zależy od sposobu odbioru. Wyróżnić można cztery sposoby wykonywania tej czynności. Pierwszy z nich jest najłatwiejszy - odbieranie przedmiotu z jadącego samochodu. Nie wymaga specjalnych umiejętności i można przedmiot np. Bidon odebrać w dowolnej chwili. Dodatkowo jazda obok samochodu pozwala czasami schronić się przed wiatrem i oszczędzić trochę sił. Drugi bardzo zbliżony do pierwszego sposób to odbiór przedmiotu od innego kolarza. Zazwyczaj jest możliwość zrobić to w dowolnej chwili. Nie ma takiego komfortu jak przy jeździe obok samochodu i ciężko ochronić się przed wiatrem. Trzeci wariant jest już trudniejszy. Odbieranie bidonu lub jedzenia od osoby stojącej na poboczu daje nam na ten manewr kilka sekund. Osoba może zmienić położenie np. Przez wyciągnięcie ręki lub przemieszczanie się kilka metrów w przód. Odebranie przedmiotu w tej sytuacji wymaga koncentracji i umiejętności jazdy z jedną dłonią na kierownicy. Najtrudniej jest odebrać nieruchomy przedmiot z pobocza. Złapanie bidonu lub innej rzeczy leżącej w jednym miejscu wymaga wyjątkowej uwagi. Na czynność mamy zaledwie kilka sekund albo i mniej i często cały manewr kończy się fiaskiem. Najtrudniej złapać kubek z wodą nie wylewając z niego połowy zawartości. Trudną umiejętnością jest również przyjmowanie pozycji aerodynamicznej wykorzystywanej podczas jazdy na czas, zjazdów czy jazdy pod silny, czołowy wiatr. Jazda na czas to inne, złożone zagadnienie i pozycja aerodynamiczna to tylko jeden z jego elementów. Pozycja aerodynamiczna ma na celu zmniejszenie oporu powietrza i oszczędność energii i sił. Najlepiej ćwiczy się ją na zjeździe. Aby przystąpić do trenowania należy pamiętać o tym że jazda w tej pozycji powoduje przesunięcie środka ciężkości, tor jazdy jest inny a druga i skuteczność hamowania różni się od tej jaka występuje podczas jazdy w standardowej pozycji. Dłuższa jazda w tej pozycji wymaga mocnego ciała, wszystkie mięśnie powinny być odpowiednio rozwinięte, stabilne i wytrzymałe. Inaczej dłuższa jazda będzie niemożliwa i przede wszystkim bardzo nie komfortowa dla ciała. Dobrym rozwiązaniem które pozwoli na dłuższą i nie sprawiającą dyskomfortu jadę w pozycji aerodynamicznej jest równomierne rozwijanie i wzmacnianie wszystkich partii mięśni a zwłaszcza pleców i grzbietu. Drugą istotną kwestią jest opanowanie techniki pokonywania zakrętów. Pozwoli to na wychodzenie w zakręty z wyższą prędkością, bez drastycznych zmian pozycji oraz zbędnego używania hamulców. Pozycję trenować można również na płaskim odcinku drogi, zaleca się aby nie rzucać się od razu na głęboką wodę i zaczynać od krótkich odcinków pokonywanych w pozycji aerodynamicznej i stopniowo je wydłużać.
Większość technik zaawansowanych wymaga znajomości technik podstawowych. Prawie wszystko zależy od koncentracji i silnej głowy oraz umiejętności rozpoznawania sytuacji która wpływa na dobór właściwej dla danych warunków techniki. Braki w technikach podstawowych zazwyczaj wychodzą przy technikach zaawansowanych np. Niepoprawne pokonywanie zakrętów wpływa na nieefektywną pozycję aero, zły dobór przełożenia, techniki pedałowania i kadencji często powoduje problemy z utrzymaniem tempa grupy itp. Poznanie, przyswojenie i wytrenowanie wszystkich technik jest tylko jednym z czynników decydujących o sukcesie w sporcie. W połączeniu z odpowiednim prowadzeniem, silnym i wytrenowanym organizmem, regularną pracą nad utrzymaniem organizmu w stanie gotowym do wzmożonego wysiłku i szczęściem sprawia że sukces jest na wyciągnięcie ręki. Jeżeli jeden z tych elementów szwankuje to już może przekreślić szanse lub znacznie je zmniejszyć.

Basen 17

Piątek, 6 marca 2020 Kategoria Zima, Zima 2020
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:00 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Pływanie

Trening 15

Czwartek, 5 marca 2020 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Zima, Zima 2020
Km: 118.00 Km teren: 0.00 Czas: 04:01 km/h: 29.38
Pr. maks.: 54.00 Temperatura: 3.0°C HRmax: 157157 ( 80%) HRavg 137( 70%)
Kalorie: 1621kcal Podjazdy: 550m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Nocą chwycił niewielki mróz ale się wypogodziło i drogi obeschły. Ciężko było wstać rano z łóżka po krótkim śnie ale znalazłem w sobie dużo motywacji. Nie miałem za to motywacji aby przełożyć miernik mocy do drugiego roweru i pojechałem kolejny raz na treningowym. Szybko się zebrałem i o 7 byłem gotowy do jazdy. Niewielki mróz i powolny wzrost temperatury skłonił mnie do wyboru zimowych ciuchów. Zabrałem dużo jedzenia, w sumie ponad 200 gram węglowodanów i 1,5 litra picia, tym razem napoju izotonicznego. Ruszyłem z bardzo słabymi nogami, na początek musiałem się zmagać z utrudnieniami na drodze a później z marznącymi dłońmi. Dopóki temperatura utrzymywała się poniżej zera cierpiałem okrutnie. W drodze do Skoczowa musiałem się zatrzymać na każdym skrzyżowania z sygnalizacją świetlną. Liczyłem że na kolejnych uda się przejeżdżać bez zatrzymywania. W Skoczowie zdecydowałem się na wjazd na dwupasmówkę. Wtedy też zorientowałem się że jeszcze nic nie jadłem i szybko nadrobiłem zależności i wsunąłem ponad 30 gram węglowodanów. Szybko żałowałem że wybrałem tą drogę. Zanieczyszczone pobocze i dosyć duży ruch komunikacyjny dałoby się przeżyć ale zatrzymywanie się na każdym możliwym skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną skutecznie wybijało mnie z rytmu. Miałem w głowie ciekawą trasę i dlatego nie opuściłem tej drogi przy pierwszej okazji. W Żorach skręciłem o jedno skrzyżowanie za daleko i przez to musiałem jechać drogą z dużą ilością progów zwalniających, później zatrzymałem się na moment i wtedy pojawiły się kolejne utrudnienia. Myślałem że szybko uda się przejechać przez wiadukt i wydostać z Żor. Niestety wiadukt jest w remoncie i w okolicy ronda przy nim tworzą się gigantyczne korki.
Ciężko byłoby się przedostać a nawet dostać na rondo. Mój czas był mocno ograniczony i zdecydowałem się na zmianę trasy. Skierowałem się na Rybnik a później Knurów. Droga w większości prowadziła przez las ale była dosyć dziurawa więc nie nudziłem się. Po dojeździe do ronda odbiłem na wschód i wtedy zauważyłem że dosyć mocno wieje co zwiastowało ciekawy powrót. Dojeżdżając do Orzesza przypomniałem sobie tą drogę, nie jechałem nią kilka lat ale dobrze pamiętałem że za chwilę będę musiał skręcić ostro w prawo i tak też było. Czekało mnie kilka kilometrów z wiatrem wiejącym w twarz. To nie jedyna atrakcja, ominąłem remont i korki w Żorach a władowałem się w kolejne utrudnienia. Oczywiście na każdym zwężeniu musiałem się zatrzymać i straciłem trochę czasu. Kolejny postój w Woszycach przy dwupasmówce. Skontrolowałem przy okazji ilość jedzenia i picia, nie brakowało i postój w sklepie nie był konieczny. Nie byłem zdecydowany na konkretną trasę powrotną do domu. Do Suszca prowadzi tylko jedna, nierówna droga. Noga zaczynała się powoli rozkręcać i nie chciało mi się kluczyć bocznymi drogami i wybrałem najprostszą drogę do Pszczyny. Wiatr próbował utrudniać jazdę, w lesie nie był odczuwalny, później się zatrzymałem i do Pszczyny było już lekko z górki. Remont skrzyżowania dalej w toku i zdecydowałem się jechać objazdem. Miałem jeszcze czas i skierowałem się na Goczałkowice a następnie najprostszą drogą do domu. Mogą kręciła już fajnie, pogoda zrobiła się naprawdę przyjemna. Szkoda że nie miałem już czasu na dłuższą jazdę.

Siłownia 33

Środa, 4 marca 2020 Kategoria Zima, Zima 2020
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:01 min/km:
Pr. maks.: Temperatura: 19.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 100kcal Podjazdy: m Aktywność: Ciężary
Po trzech pogodnych dniach przyszło małe załamanie pogodowe. Nie przeszkadzało mi jednak to bo miałem w planie trening siłowy. Po szybkiej ale skutecznej rozgrzewce przystąpiłem do krótszego niż zwykle treningu. Wykonałem po 3 serie ośmiu ćwiczeń. Podczas dwóch pierwszych czyli pompek i ćwiczeń na mięśnie brzucha nie korzystałem z dodatkowego obciążenia. Następnie wykonałem po 2 ćwiczenia na biceps, triceps oraz klatkę piersiową. Po treningu dokładne rozciąganie i posiłek regeneracyjny.

Trening 14

Wtorek, 3 marca 2020 Kategoria blisko domu, Samotnie, Szosa, Zima
Km: 40.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:30 km/h: 26.67
Pr. maks.: 52.00 Temperatura: 8.0°C HRmax: 174174 ( 89%) HRavg 139( 71%)
Kalorie: 680kcal Podjazdy: 510m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Początek tygodnia przyniósł dobrą pogodę. Jedynym problemem był silny wiatr. Nie byłem pewny czy uda się wyjechać na trening i byłem gotowy na trenażer. Kiedy wstałem rano i zobaczyłem ponad 5 stopni na termometrze i suchą drogę to szybko się zebrałem i byłem gotowy do jazdy. Nie miałem dużej ilości czasu i byłem zmuszony kręcić się niedaleko domu. Godzina wyjazdu nie była najlepsza i przez pierwsze kilkanaście minut towarzyszyła mi duża ilość samochodów. Po drodze zdarzyły się dwie sytuacje w których mimo pierwszeństwa musiałem gwałtownie hamować i zatrzymać się. W końcu dojechałem do Jasienicy, udało się dobrze rozgrzać co było kluczową sprawą. Warunki do treningu były idealnie, droga prowadząca do góry i wiatr w twarz. Ruszyłem dosyć gwałtownie i pierwszy sprint był sprawdzeniem nogi i doboru odpowiedniego przełożenia. Długi czas odpoczynku to znowu mieszanie przełożeniami. Kolejne sprinty dobrze wchodziły w nogi. Nie dojechałem do końca podjazdu i zdecydowałem się zawrócić. Zjazd był szybki i nie wystarczył na odpoczynek. Kolejne dwie serie to dłuższe sprinty w 6 strefie mocy. Podjazd okazał się idealny, pierwszą serię zakończyłem kilkanaście metrów przed nawrotem. Pojechałem dalej aż skończył się asfalt i zwróciłem. Po dojeździe do skrzyżowania na moment musiałem się zatrzymać. Ostatnia seria powtórzeń to walka z koncentracją. Nie umiałem się skupić i powtórzenia były strasznie nierówne i szarpane. Przy ostatnim już odliczałem sekundy do końca. Nogi były ubite a jeszcze musiałem wrócić do domu. Nie byłbym sobą gdybym nie utrudnił sobie trasy. Dołożyłem jeden podjazd na którym nie umiałem złapać rytmu, kilka razy musiałem zwalniać i przepuszczać samochody. Chciałem być o 9 w domu i byłem około minutę przed czasem. Fajny trening w wiosennych warunkach, trochę słońca, trochę deszczu i wiatr. Zupełnie inaczej czułem się w wiosennych ciuchach niż zimowych.




Miasto 10

Poniedziałek, 2 marca 2020 Kategoria Miasto
Km: 58.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:37 km/h: 22.17
Pr. maks.: 51.00 Temperatura: 9.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 1591kcal Podjazdy: 1010m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze

Podsumowanie 9 tygodnia 2020

Niedziela, 1 marca 2020 Kategoria Podsumowanie Tygodnia
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: min/km:
Pr. maks.: Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m
Pechowy tydzień wreszcie się skończył. Wiele spraw nie układało się jak należy a dodatkowo miałem wróciło do mnie to z czym jeszcze jakiś czas temu ostro walczyłem. Przez cały tydzień złapałem 8 gum z czego 7 podczas drogi do lub z pracy. Dwie opony i kilka dętek wylądowało w koszu. Czasami jeżdżę po naprawdę dziurawych i zanieczyszczonych drogach i nie mam kapci a teraz wystarczyło trochę żwiru i już powietrza nie ma. Mam nadzieje, że limit pecha na ten roku już wykorzystałem. Czas również nie był moim sprzymierzeńcem, wiele razy musiałem iść na kompromis i np. nie miałem czasu na przygotowanie sprzętu na popołudniowe wyjazdy po pracy i chcąc zrealizować trening byłem zmuszony skorzystać z trenażera. Do wiosny już bliżej niż dalej i automatycznie możliwości na szosowe treningi będzie więcej. W ostatnim tygodniu udało się poprawić kilka rzeczy ale i wyszły takie nad którymi będę musiał popracować. Po tygodniu odpoczynku zyskałem świeżość której w ostatnim czasie brakowało. Objawiło się to lepszą nogą na treningach. Położyłem duży nacisk na kontrole ilości jedzenia i picia podczas treningów. Po raz kolejny miałem problem z doborem ciuchów, przy treningach domowych nie mam z tym problemów a gdy tylko wyjdę na szosę i nie ma 10 stopni to ciężko mi dobrać odpowiedni zestaw ciuchów. Nie lubię zimna a mój organizm jest bardzo podatny na wirusy i bakterie i z dwojga złego, lepiej się zagotować niż przesadnie zmarznąć i odchorować. Na razie pogoda nie pozwoliła na dłuższy test roweru startowego. W najbliższym czasie chciałbym kupić szytki i je przykleić aby sprawdzić również lepsze koła. 
1.Waga w ostatnim tygodniu:

2.Obciążenie treningowe:
Wartości ATL i CTL powoli rosną i są adekwatne do poziomu sportowego jaki obecnie prezentuję.
3.Czas aktywności:

4.Wstępny rozpis na kolejny tydzień:

Trochę zmodyfikowałem plan. W sobotę miałem wyjeżdżać do Włoch na 7 dni ale musiałem zrezygnować z tego wyjazdu a na zmiany miejsca lub terminu nie miałem czasu ani za bardzo ochoty, bo wszędzie jest podobnie a budżet jaki miałem przewidziany nie wystarczyłby na np. Hiszpanię. Tym samym będę trenował w kraju. W poprzednich latach tak robiłem i nie twierdze aby moja forma była przez to gorsza. Jak pogoda pozwoli to trenażer nie będzie w tym tygodniu potrzebny.

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 7779 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 9586 km
Evo 2 7927 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum