Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2021
Dystans całkowity: | 244.00 km (w terenie 53.00 km; 21.72%) |
Czas w ruchu: | 43:23 |
Średnia prędkość: | 22.15 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.00 km/h |
Suma podjazdów: | 2790 m |
Maks. tętno maksymalne: | 186 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 151 (77 %) |
Suma kalorii: | 24596 kcal |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 48.80 km i 1h 32m |
Więcej statystyk |
Trenażer 15
Wtorek, 5 stycznia 2021 Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2021
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:42 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 172172 ( 88%) | HRavg | 151( 77%) |
Kalorie: | 1124kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wejście w nowy tydzień nie wyglądało tak jak się spodziewałem. Dużo zawirowań w moim otoczeniu wpłynęło na słabszą dyspozycję podczas treningu. Po ostatnich problemach ze Zwiftem wykorzystałem kolejny pomysł jaki mi przyszedł do głowy i zdał pierwszy organizm. Nie korzystałem z gotowego treningu na Zwifcie i pierwszy trening po zalogowaniu który zwykle zawieszał się po jakimś czasie zakończyłem już po 30 sekundach i rozpocząłem następny. Przez całe ponad 100 minut Zwift się nie zawiesił a trasa jaką wybrałem bardzo mnie wciągnęła. Po raz pierwszy zmierzyłem się z podjazdem pod Alpe. Nie był to atak na czas tylko zwykły rekonesans. Podjazd mimo, że wirtualny zrobił na mnie wrażenie, gdy następny raz Zwift się nie zawiesi to przedłużam subskrypcję na kolejny miesiąc i regularnie raz w tygodniu będę chciał atakować ten podjazd, przyjdzie także czas na możliwie szybki wjazd z najwyższą możliwą mocą. Szkoda, że moje nogi nie pracowały jak należy. Już rozgrzewka szła bardzo topornie a jeszcze wyższe niż zwykle tętno to potwierdzało. Sam trening zrealizowałem ale nie należało to do przyjemności. Liczę, że takich dni będzie jak najmniej i wreszcie zacznę czerpać z treningów jakąś przyjemność. W innym wypadku traci to sens bo nie trenuję po to aby robić wyniki ale po to aby czerpać przyjemność z jazdy a taka pojawia się wtedy gdy jest forma od której jestem bardzo daleki.
Miasto 1
Poniedziałek, 4 stycznia 2021 Kategoria Miasto, Zima, Zima 2021
Km: | 30.00 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 01:23 | km/h: | 21.69 |
Pr. maks.: | 45.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 590kcal | Podjazdy: | 300m | Sprzęt: Hercules | Aktywność: Jazda na rowerze |
Podsumowanie 1 tygodnia 2021
Niedziela, 3 stycznia 2021 Kategoria Podsumowanie Tygodnia
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Pierwszy tydzień zaplanowanych treningów zbiegł się z końcem roku. Nie przeszkodziło to jednak w realizacji wszystkich treningów jakie chciałem zrobić. Po ostatnim teście od którego minęło co prawda 2 tygodnie oszacowana wartość FTP wynosi 290 Wat. Na tym etapie roku to jest dużo i wydawać się może, że jest to wartość zawyżona. Jednak na podstawie tego progu rozpisałem treningi na cały tydzień i bez większych problemów udało się zrealizować te z powtórzeniami na wyższych wartościach mocy. Poza treningami w dalszym ciągu walczyłem ze Zwiftem który kilka razy się zawiesił i to w podobnym momencie. Za każdym razem gdy na nowo włączałem Zwifta działał już poprawnie do końca treningu. Za każdym razem miałem w tle włączoną inną aplikację i aplikacja ani razu się nie zawiesiła. Może wreszcie znalazłem sposób na Zwifta i będę mógł z niego korzystać bez przeszkód. Za kilka tygodni jak nic się nie wydarzy to spróbuję swoich sil w wyścigu wirtualnym a najbliższym testem mocy będzie podjazd pod Alpe de Zwift. Ze Zwiftem dużo łatwiej wytrzymać treningi na trenażerze. Na razie nie przekłada się to na wzrost formy ale to tylko kwestia czasu.
Waga w ostatnim tygodniu:
Waga na razie stoi w miejscu ale przyjdzie czas gdy zacznie spadać.
Obciążenie treningowe:
Wartości CTL i ATL w ostatnim tygodniu wzrosły. Zaczynam z niskiego pułapu i na razie nie przewiduję dużego wzrostu TSS.
Waga w ostatnim tygodniu:
Waga na razie stoi w miejscu ale przyjdzie czas gdy zacznie spadać.
Obciążenie treningowe:
Wartości CTL i ATL w ostatnim tygodniu wzrosły. Zaczynam z niskiego pułapu i na razie nie przewiduję dużego wzrostu TSS.
Trenażer 14
Niedziela, 3 stycznia 2021 Kategoria Zima 2021, Zima, Trenażer
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:45 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 161161 ( 82%) | HRavg | 139( 71%) |
Kalorie: | 1043kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kończący pierwszy tydzień treningów
dzień wykorzystałem kolejny raz efektywnie na trenażerze. Czułem się lepiej jak
wczoraj i od razu przełożyło się to na jakość. Długo zbierałem się do jazdy i znowu
miałem problem z koncentracją. Nim ruszyłem okazało się, że nie mam przy sobie
wody i ręcznika i musiałem się po to wrócić opóźniając o kolejne minuty rozpoczęcie
treningu. Po ostatniej jeździe na trenażerze wprowadziłem drobne zmiany w
ustawieniu i byłem bardzo ciekawy jak to się przełoży na komfort podczas jazdy.
Wykorzystałem w tym celu mostek i sztycę z drugiego roweru, pozwoliło to
ustawić lepszą pozycję na rowerze. Dobrze ustawiłem kierownicę ale wysokość
siodła na oko oraz wróciłem do poziomego ustawienia siodła, przez ostatni rok
jeździłem z siodełkiem pochylonym o 1 % w dół. To duża zmiana wpływająca znacząco
na efektowność pedałowania. Byłem pewny, że wszystko jest dopięte na ostatni
guzik i nic złego się nie wydarzy podczas jazdy. Zmiana ustawień siodełka wpłynęła
m.in. na fakt, że trudniej było rozkręcić korby do wysokiej kadencji na jakiej
ostatnio jeździłem. Zajęło to więcej czasu niż zwykle ale problemu z utrzymaniem
nie było. Po 10 minutach spokojnego rozkręcenia w strefie 1 zwiększyłem
obciążenie. Tętno jak zwykle skoczyło do góry ale na tak jak zwykle, zmiany
tętna były bardziej liniowe i zależne od zmiany obciążenia, zwykle tętno rosło
szybciej niż następowały zmiany mocy. Z rytmu wybiła mnie kolejna awaria
Zwifta. Szybko włączyłem po raz drugi aplikację i problemy zniknęły. W dalszej
części treningu Zwift działał już poprawnie mimo dwukrotnej chwilowej utraty zasięgu
Internetowego. Trening podzieliłem na dwie części. Pierwszą z nich były 1
minutowe zrywy w 5 strefie, tym razem na niższej kadencji. Tutaj wszystko
poszło zgodnie z oczekiwaniami, można powiedzieć książkowo. Bałem się, że po
wczorajszym treningu będę miał duże problemy ze zmianami obciążenia i kadencji
jednocześnie. Okazało się jednak, że obawy były bezpodstawne bo znowu gdy tylko
przekroczyłem umowny próg FTP poczułem się pewniej i wyszło co najmniej dobrze.
Każdy kolejny zryw wyglądał podobnie, nawet tętno nie szło do góry wraz z
czasem. Po wczorajszym treningu przyłożyłem się do regeneracji i żywienia
bardziej niż w ostatnich dniach i być może to był czynnik decydujący. Po pierwszej
części treningu czułem się nieźle a druga miała być łatwiejsza fizycznie ale
bardziej obciążająca głowę czyli długa, równa jazda w strefie 2. Urozmaiciłem
ją zmienną kadencją, co 5 minut zmieniałem przełożenie w rowerze, trzymając stałą
moc kadencja zmieniała się o około 5 obrotów, nie schodziłem jednak poniżej 90
ani nie wykraczałem ponad 100. Kręciło się całkiem dobrze i dlatego wydłużyłem
trening o 15 minut. Chodziło mi po głowie aby wydłużyć o kolejne 15 minut. Jednak
nie byłem na to gotowy, wody już brakło, tyłek już dawał o sobie znać a czasu
już też nie było więc po godzinie 2 strefy zredukowałem obciążenie i po 10
minutach spokojnej jazdy ze spadającym obciążeniem zszedłem z roweru. Po
treningu czułem ból mięśnia dwugłowego uda, problemem okazało się za wysoko
ustawione siodło, ustawiałem je na oko i stąd taki problem. Miałem już go
kiedyś i po jeździe obniżyłem siodło o 5 milimetrów, od poprzedniego ustawienia
dzielą mnie 3 milimetry czyli chyba jest to ustawienie optymalne. Zmiana ustawień
kierownicy okazała się dobra, ostatnio po 2 godzinach czułem ból w plecach, tym
razem go nie było. Na razie nie będę wprowadzał więcej zmian w sprzęcie i
ustawieniach.
Trening 2
Sobota, 2 stycznia 2021 Kategoria Zima 2021, Zima, Trening 2021, teren, Szosa, Samotnie, 50-100
Km: | 60.00 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 02:23 | km/h: | 25.17 |
Pr. maks.: | 54.00 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | 160160 ( 82%) | HRavg | 147( 75%) |
Kalorie: | 1870kcal | Podjazdy: | 310m | Sprzęt: Hercules | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nowy rok rozpocząłem w dobry sposób od treningu poza domem. Przed jazdą miałem bardzo mało czasu na przygotowanie sprzętu i decyzję o wyjeździe podjąłem w zasadzie w jednej chwili, nie zastanawiając się nad niczym. Przygotowanie sprzętu na szybko wpłynęło na kilka drobiazgów które sprawiły, że jazda nie należała do przyjemności. Tym razem nie popełniłem błędów w przygotowaniu do jazdy i nie zapomniałem niczego. Wyjechałem dokładnie o tej godzinie kiedy planowałem przy całkiem niezłej pogodzie. Już po starcie czułem, że nogi są całkiem dobre ale widząc tętno w okolicy 130 już po kilkuset metrach mogłem myśleć inaczej. Jechałem jednak swoje trzymając się wskazań mocy i przede wszystkim kadencji. Z tym nie było problemu, utrzymywanie 90-100 obrotów na minutę jeszcze kilka miesięcy temu było problemem a teraz nawet bez pilnowania jechałem na takiej kadencji. Tętno utrzymywało się na przełomie 2 i 3 strefy, moc zazwyczaj w 2 strefie. Krajobraz na trasie się zmieniał, raz było mokro, raz sucho, raz mgła, potem chmury, słońce, raz dało się oddychać bez maski by chwilę później mieć problem z swobodnym oddychaniem. Nie miałem zaplanowanej trasy i chciałem się trzymać raczej bocznych dróg, ostatni wyjazd sprzed 7 tygodni wyrzuciłem już z pamięci ale mimo to nie czułem się bezpiecznie. W pewnym momencie skręcając w zapomniane kompletnie drogi pogubiłem się i wybrałem złą dróżkę, dojechałem do zamkniętej bramy i musiałem zawrócić. Wiązało się to z dwukrotnym przejazdem przez głęboką kałużę w której za drugim razem koło straciło przyczepność. Wybrnąłem z tej sytuacji dosyć sprawnie i trafiłem na właściwą ścieżkę. Dojeżdżając do wału nad Wisłą zauważyłem problem z siodełkiem, okazało się, że sztyca opadła o kilka centymetrów i jechało się bardzo niekomfortowo. Poprawiłem to ustawienie ale liczyłem się, z faktem, że z tego powodu jeszcze kilka razy będę musiał się zatrzymać. Wał nad Wisłą był najtrudniejszym technicznie odcinkiem, na tym rowerze przejechałem całkiem sprawnie ale niezbyt szybko. Mimo braku pieszych i innych rowerzystów kilka razy musiałem zwalniać i raz nawet się zatrzymać. Nie jestem zwolennikiem postojów po drodze a dzisiaj było ich całkiem sporo. Ścieżka do Ochab okazała się na kilku odcinkach bardzo zatłoczona i raz nawet zjeżdżając na pobocze utraciłem przyczepność, ratując się przed upadkiem. Później przez wiele kilometrów nie minął mnie żaden samochód. Gdyby nie kolejny przymusowy postój byłoby całkiem znośnie. Cały czas mimo wysokiego tętna trzymałem wysoką kadencję i moc w 2 strefie mocy. Po kolejnym postoju przez 5 kilometrów jechało się komfortowo a później coraz gorzej i mniej więcej 10 kilometrów było dystansem jaki pokonywałem bez postoju. Jestem daleki od formy i nawet droga prowadząca lekko w górę przez Mazańcowice okazała się wymagająca. Trudniejszy podjazd ominąłem jadąc najkrótszą drogą z kilometrowym odcinkiem rozmokniętej drogi terenowej gdzie koło buksowało kilkukrotnie. Po około 2 godzinach miałem już dość i mimo redukcji mocy nie zwiększył się komfort jazdy. Niby nie było źle ale z taką jazdą nie mam czego szukać na treningach grupowych gdzie nawet najsłabsi jeżdżą 2 klasy lepiej ode mnie. Nie stać mnie na razie na więcej ale mając wybierać miedzy przyjemną jazdą w zimie czy formą latem wybieram tą drugą opcję. Już z głębszego dna wychodziłem na wysokie szczyty formy i dlatego uważam, że może być tylko lepiej.