Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2021
Dystans całkowity: | 1580.00 km (w terenie 11.00 km; 0.70%) |
Czas w ruchu: | 62:14 |
Średnia prędkość: | 25.39 km/h |
Maksymalna prędkość: | 74.00 km/h |
Suma podjazdów: | 21650 m |
Maks. tętno maksymalne: | 184 (94 %) |
Maks. tętno średnie: | 141 (72 %) |
Suma kalorii: | 37834 kcal |
Liczba aktywności: | 27 |
Średnio na aktywność: | 58.52 km i 2h 18m |
Więcej statystyk |
Trening 51
Czwartek, 3 czerwca 2021 Kategoria Trening 2021, Szosa, Samotnie, Cube '21, 100-200
Km: | 100.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:21 | km/h: | 22.99 |
Pr. maks.: | 70.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 164164 ( 84%) | HRavg | 141( 72%) |
Kalorie: | 2698kcal | Podjazdy: | 2500m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nie mogąc trenować mocno podjąłem decyzję aby zająć się czymś co nawet w dobrych czasach nie wychodziło mi za dobrze czyli zjazdami. Postanowiłem poćwiczyć to na odcinku który znam bardzo dobrze czyli zjeździe z Przegibka. Wyjechałem dosyć wcześnie aby uniknąć dużego ruchu i tłoku na podjeździe czy zjeździe z Przegibka. Całą drogę do Straconki zastanawiałem się czy dam radę i czy ma to w ogóle sens przy osłabieniu jakie towarzyszy mi w ostatnich dniach. Pierwszy podjazd szedł bardzo topornie, starałem się trzymać wysoką kadencję i się udało. Skupiałem się na zjazdach więc czas podjazdu nie miał jakiegokolwiek znaczenia. Zjazd potraktowałem rozpoznawczo, nie wiedziałem jak wygląda droga i jakie są warunki, na szczęście było sucho, czystko a wiatr nieodczuwalny więc mogłem się skupić wyłącznie na technice. Nawet ruchu nie było i samochody ani inni rowerzyści czy kolarze nie przeszkadzali ale tylko na początku. Drugi podjazd już poszedł łatwiej, z automatu trzymałem wysoką kadencję i nawet nie musiałem tego pilnować. Zjazd do Bielska ponownie wziąłem na rozpoznanie i dopiero kolejny poświeciłem na ćwiczenie techniki. Skupiłem się na tym w którym momencie rozpocząć oraz w jakim skończyć hamować. Każdy kolejny pod tym względem był lepszy oraz szybszy. Po 8 podjazdach nogi odmówiły posłuszeństwa ale przemęczyłem jeszcze dwa tylko dlatego aby mieć więcej okazji do zjazdu. Tylko jeden zjazd mi nie wyszedł, nie maiłem wpływu na zachowanie innych na zjeździe a szarpać się na podjeździe by za wszelką cenę wjechać szybciej od innych nie miałem zamiaru, na ostatnim zjeździe tylko dwa razy musiałem delikatnie dotknąć klamek. Nie dokręcałem na prostych, w łuki wchodziłem płynnie i całkiem szybko. W Straconce musiałem zwolnić bo partol kontrolował prędkość, wracając do domu dołożyłem kilka podjazdów po to aby dokręcić do 2500 metrów w pionie, przy okazji dokręciłem do setki. Dawno po treningu nie bolały mnie nogi, teraz nadrobiłem za wszystkie czasy. Zdecydowanie przedobrzyłem z długością i trudnością treningu, mimo tego, że nie zbliżyłem się do FTP byłem zmęczony jak po wyścigu. Powrót do zdrowia jest ciężki ale szukanie formy jeszcze gorsze. Po tej przerwie ogólnie czuję się lepiej ale na rowerze zupełnie odwrotnie. Musi minąć jakiś czas aby wszystko wróciło do normy.
Rozjazd 12
Środa, 2 czerwca 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Cube '21, Samotnie, Szosa
Km: | 44.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:56 | km/h: | 22.76 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 138138 ( 70%) | HRavg | 115( 58%) |
Kalorie: | 922kcal | Podjazdy: | 610m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dwóch dniach w łóżku, wypoceniu około kilograma i wypluciu sporej ilości wydzieliny z płuc czułem się już dużo lepiej ale dałem organizmowi jeszcze 36 godzin zanim zdecydowałem się wsiąść na rower. Obecnie rower ma mi służyć tylko jako forma rehabilitacji dla płuc a nie narzędzie treningowe więc muszę się bardzo pilnować i przedłużyć czas kiedy jeżdżę sam bo tylko w ten sposób jestem w stanie się całkowicie kontrolować. Bardzo ciągło mnie na Przegibek więc nie odmówiłem sobie tej przyjemności. Nogi niestety zapominały jak się kręci, czułem się jak po kilkutygodniowym roztrenowaniu a nie kilku dniach przerwy. Wystarczyło spojrzeć na tętno które przy lekkiej jeździe wskazywało przynajmniej strefę wyżej niż zazwyczaj. Podjazd na Przegibek przemęczyłem, inaczej tego nazwać nie można, zjazd też musiałem odpuścić. Wiedziałem, że lekko nie będzie ale było gorzej niż myślałem. Przed powrotem do domu dołożyłem jeszcze trzy pętelki wokół lotniska, tutaj jechało się już lepiej. Tak się złożyło, że wszystkie pętle pokonałem w identycznym czasie. Nie chciało mi się już dokręcać do 2 godzin ale wróciłem dłuższą drogą. Dużo pracy mnie czeka i najbliższe tygodnie to będzie raczej praca nad układem oddechowym ale mogę to robić nawet podczas jazd trwających kilka godzin byle nie jeździć za mocno bo wtedy może być znowu gorzej.