Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 92.00km
  • Czas 03:52
  • VAVG 23.79km/h
  • VMAX 69.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 184 ( 94%)
  • HRavg 143 ( 73%)
  • Kalorie 1867kcal
  • Podjazdy 2170m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 46

Sobota, 18 maja 2019 · dodano: 19.05.2019 | Komentarze 0

Koniec tygodnia przyniósł poprawę pogody. Niestety wraz z tym zjawiskiem po raz kolejny przyplątała się do mnie jakaś infekcja. Katar i kaszel nie pozwalają na normalne funkcjonowanie organizmu a brak czasu spowodował, że musiałem po raz kolejny zrobić krótszy i intensywniejszy trening. Rano nie chciało mi się wstawać z łóżka, gdy już się zmotywowałem to nie miałem zbyt dużo czasu na normalne śniadanie. Zjadłem lekki posiłek i przygotowałem się do jazdy. Wyjechałem o 7:15 w zupełnie letnim stroju. Na wszelki wypadek spakowałem do kieszonki kurtkę aby na zjazdach nie było zimno. Już po kilku minutach luźnej jazdy było mi za ciepło w rękawkach a na termometrze zaledwie 14 stopni. Jechało się dosyć ciężko i przez miasto przejechałem spokojnie. Po wyjeździe z Bielska chciałem przepalić nogę i zbiegło się to z zupełnie niecodzienną sytuacją. Wyprzedzający mnie z impetem samochód po chwili zderzył się z sarną, części uszkodzonej przedniej części samochodu były wszędzie a kierowca zdołał się zatrzymać dopiero 500 metrów dalej. Udało się ominąć wszystkie przeszkody i mogłem jechać dalej. Nie jechało się dobrze a ruch był spory wiec gdy zaczęła się ścieżka rowerowa to od razu na nią wjechałem. Kawałek dalej pojawiło się zwężenie i kolejne roboty drogowe. Dojazd do kolejnych podjazdów jest utrudniony. Wjazd do Szczyrku bez problemów i przyszedł czas na pierwszy tego dnia podjazd. Zamierzałem jechać spokojnie i udało się to bez problemów. Dzięki temu pobiłem swój „rekord” na tym podjeździe. Nigdy tak wolno i spokojnie nie pokonałem tego odcinka. Po krótkim postoju rozpocząłem zjazd w kierunku Biły. Niestety było bardzo mokro i wyczyszczony rower już był cały zasyfiony. Dosyć wolno zjechałem i już wtedy wiedziałem, że dalej będzie ciężko. Jazda w kierunku Salmopola była mecząca, jechałem wolno a czułem się jakbym jechał co najmniej jedną strefę wyżej. Przed właściwym podjazdem zatrzymałem się za potrzebą i byłem świadkiem kolejnej nietypowej sytuacji. Kierowca ciężarówki próbował pokonać stromy podjazd jadąc tyłem. Dwie pierwsze próby były nieudane a na kolejne już nie czekałem. Mając w planie 15 minut jazdy na progu FTP musiałem podkręcić tempo jeszcze przed Soliskiem. Wiedziałem, że warunki są dobre, forma w ostatnim czasie idzie do góry i przy trzymaniu właściwej mocy spodziewałem się czasu poniżej 15 minut. Rozpocząłem w takim miejscu, że przy ulicy Malinowej miałem już 90 sekund za sobą. Początek był dosyć szybki a gdy zrobiło się stromiej to miałem już problem z doborem odpowiedniego przełożenia i biorąc pod uwagę fakt, że lepiej czuje się na wyższych kadencjach to trzymałem się w zakresie 85-95. Były moment, że jechałem bardziej twardo ale krótkie. Zmienne nachylenie wymuszało częste zmiany przełożeń i powodowało wahania mocy. Niestety za bardzo skupiłem się na patrzeniu w licznik i w ostatniej chwili zauważyłem jedną z wielu dziur i z impetem w nią wpadłem. Czułem, że jedzie się ciężej ale nie zatrzymywałem się. Mocną jazdę skończyłem w miejscu w którym zostało około 30 sekund do szczytu. Ostatni fragment wjechałem już spokojniej i zatrzymałem się na szczycie. Niestety ucierpiało tylne koło i musiałem jechać z popuszczonym tylnym hamulcem i od czasu do czasu korygować ułożenie koła aby nie tarło o widelec i nie niszczyło ramy. Zjazd był mokry i bardzo zimny, nie chciało mi się ubierać kurtki i trochę cierpiałem. Zjechałem poniżej zajezdni autobusowej i nawróciłem. Drugi podjazd jechało się trochę lepiej. Często musiałem korygować przełożenia i momentami szarpałem trochę tempo. Aktualna forma, warunki oraz sprzęt spowodowały, że 15 minutowe powtórzenie skończyłem około 300 metrów do szczytu. Ostatni fragment podjazdu już spokojniej i ubieranie się na zjazd. Jezdnia trochę przeschła ale wciąż była dosyć mokra i o szybkim zjeździe nie było mowy. Ostatnie powtórzenie na progu FTP rozpocząłem w tym samym momencie co poprzednie. Starałem się jechać równo i wyszło lepiej niż podczas dwóch pierwszych podjazdów. Chciałem pojechać trochę mocniej i chyba trochę przesadziłem, straciłem sporo sił a moc wyszła zbliżona. Na szczycie długo nie czekałem i rozpocząłem zjazd do Szczyrku. Musiałem uważać aby nie wpaść w jedną z wielu dziur. Jeździłem po wielu drogach i zdarzały się gorsze nawierzchnie. Zjazd do Wisły ponad 10 lat temu był gorszy, o Kubalonce przed 2009 rokiem czy zjeździe z przełęczy Jugowskiej nawet nie wspominam bo tam nawierzchnie były jeszcze gorsze. Przetrwałem zjazd i skręciłem w prawo w ulice Malinową. Na mapie wyglądała ciekawie i taka też była. Zaczęła się nachyleniem ponad 10 ?odatkowym utrudnieniem były poprzeczne rynienki odprowadzające wodę. Nawierzchnia była dobra i podjeżdżało się całkiem dobrze. W środkowej części pojawiło się wypłaszczenie a w końcówce znowu było trudniej. Po około 2 kilometrach wspinaczki skończył się asfalt i musiałem zawrócić. Zjazd wolny, ostrożny i czułem oznaki zbliżającej się bomby. Zjadłem resztę jedzenia, w bidonach było już sucho i zatrzymałem się w pierwszym napotkanym sklepie. Zatankowałem, uzupełniłem zapasy energii i ruszyłem w kierunku ostatniego tego dnia podjazdu. Czekał na mnie ponad 2 kilometrowy odcinek z nachyleniem nie spadającym poniżej 10 %. Ostatnio nieźle mi takie podjazdy wychodzą i dlatego nie odpuściłem. Początek to dobrze znany mi podjazd na Orle Gniazdo od Biły. Ruszyłem spokojnie ale gdy zrobiło się stromo to tętno poszło do góry i nie chciało zejść. Jechałem na przełożeniu 36x32 trzymając kadencję ponad 70. Nie miałem zupełnie ochoty na siłową jazdę i robiłem wszystko aby kadencja cały czas była wyższa niż 70. Aby tak było musiałem dawać z siebie prawie maksa, wydawało mi się, że jadę wolno, nieefektywnie i pokonanie całego podjazdu zajmie mi około 15 minut. Do szczytu dotarłem szybciej niż mi się wydawało, byłem nieźle ujechany ale nie mogę powiedzieć, że nie byłbym w stanie urwać kilkunastu sekund z czasu podjazdu. Mając w nogach już 5 podjazdów z wysoką mocą oraz ogólny stan organizmu na tym etapie treningu to mogę powiedzieć, że dałem z siebie więcej niż oczekiwałem. Zjazd był szybki i bezpieczny, nie musiałem zbyt mocno hamować i wymijać samochodów. Ostatnie 20 kilometrów było ciężkie. Nie było już sił a ruch na drogach był spory. Znowu zatrzymało mnie zwężenie w Buczkowicach oraz spora ilość samochodów w Bystrej. Po wjeździe do Bielska od razu wjechałem na ścieżkę rowerową i zjechałem z niej w boczną drogę. Trzy ostatnie podjazdy bolały bardzo i byłem zadowolony, że szczęśliwie dotarłem do końca treningu. Miałem jeszcze 15 minut ale nie wydłużałem już jazdy. Bardzo ciężki trening zaliczony, pomimo problemów oraz opadnięcia z sił w końcówce jazdy udało się zrealizować wszystkie założenia. Jedynie trasa uległa lekkim modyfikacjom. Po trzykrotnym podjechaniu pod Salmopol myślałem o zaliczeniu Magurki, ostatecznie jeden 3400 metrowy podjazd zastąpiłem dwoma po około 2 kilometry. Oba jechałem pierwszy raz i myślę, że nie ostatni. Po treningu musiałem jeszcze bardziej przyłożyć się do regeneracji aby w następny dzień zrealizować kolejny trening.



Zaliczone podjazdy:

Moja forma idzie do góry i zaczyna to znajdować odzwierciedlenie w osiąganych czasach. Zbliżam się coraz bardziej do życiowych wyników a żadnego z podjazdów nie jechałem na maksa. Większość rekordów czasowych osiągałem podczas maksymalnej jazdy na danym odcinku. 





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa yjest
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]