Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 149.00km
  • Czas 05:07
  • VAVG 29.12km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • HRmax 163 ( 83%)
  • HRavg 144 ( 73%)
  • Kalorie 2271kcal
  • Podjazdy 750m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 13

Niedziela, 1 marca 2020 · dodano: 02.03.2020 | Komentarze 0

Najdłuższy trening w tym roku zaliczony. Rano gdy wstawałem to jeszcze padało, po chwili przestało ale drogi były koszmarnie mokre. Zdecydowałem, że jadę na aluminiowej treningówce która i tak jest do czyszczenia i nie będę brudził drugiego roweru dokładając sobie roboty na którą i tak ciężko będę mógł znaleźć czas. Przygotowałem dużo jedzenia i ponad 2 litry picia. Nie byłem głodny i zamiast zjeść tyle ile powinienem, zjadłem tylko połowę tego a dokładnie taki posiłek jak jadam w dni nie treningowe. Temperatura wynosiła około 5 stopni a odczuwalna jeszcze kilka stopni niższa. Wybrałem zestaw ciuchów na temperatury do 4 stopni i to był błąd. Wyjechałem około 7:30 i szybko wydostałem się z Bielska. Noga nawet nieźle podawała, pilnowałem czasu bo co 20 minut miałem przyjmować dawki węglowodanów. W każdej porcji było 10-20 g, w sumie miałem ze sobą ponad 350 gram węgli. Kluczowo się tego trzymałem, regularnie piłem i dzięki temu byłem spokojny o to, że żaden kryzys mnie nie złapie. Nic bardziej mylnego. Wiatr nie był zbyt odczuwalny, jadąc z bocznym lub lekko przeciwnym wiatrem cały czas trzymałem około 30 km/h przy 180 - 200 Watach. Mocniej zaczęło wiać dopiero w Czechach gdy zbliżałem się do przejścia granicznego w Chałupkach. Nie przeszkadzało mi to bo za chwile miałem zmienić kierunek. Przez klika minut jechałem z wiatrem wiejącym idealnie w plecy ale nie trwało to zbyt długo. Temperatura wzrosła i zrobiło mi się za ciepło, nie miałem za bardzo czego rozebrać i przyjemność z jazdy powoli zamieniała się w męczarnie. Ciągnący się podjazd wjechałem w niezłym tempie, na szczycie zorientowałem się, że biorę ostatni batonik i będę musiał się zatrzymać i wyciągnąć kolejne z plecaka. Pierwszy postój zrobiłem po 80 kilometrach. Wyciągnąłem kilka batonów oraz kanapkę. Szybko ją zjadłem i wróciłem do batonów i bananów. Zapas picia był idealny, nie powinno go braknąć i nie widziałem potrzeby zatrzymywania się. Coraz bardziej wilgotne ciuchy zaczynały przeszkadzać, nogi się gotowały, nie pracowały tak dobrze jak wcześniej. Nie zamierzałem jednak skracać treningu i trzymałem się wyłącznie wskazań mocy na liczniku. W Jastrzębiu popełniłem mały błąd nawigacyjny, zamiast skręcić w lewo a następnie w prawo na Libowiec odbiłem w prawo na Zebrzydowice. Minimalnie dłuższą i trudniejszą drogą dojechałem do Golasowic gdzie zrobiłem kolejny postój, tym razem na opróżnienie zbiornika. Przez kilka kilometrów jechałem z wiatrem w plecy. Na moment zatrzymały mnie światła na skrzyżowaniu z dwupasmówką a później już bez przeszkód do Łąki. Tam zaczęły o sobie dawać znać moje cztery litery, nie umiałem jechać na stojąco wiec zrobiłem krótki postój. Ostatnie 20 kilometrów to już jazda przez mękę. Na tym odcinku wyprzedziło mnie kilka osób i nie byłem w stanie nawet złapać ich koła. Ostatni postój zrobiłem w Międzyrzeczu gdy znowu podręczny zapas energii się skończył i musiałem sięgnąć po batona z plecaka. Jakoś dowlekłam się do podjazdu, przemęczyłem go i poczułem ulgę gdy dojechałem do domu. Z ciuchów można było wodę wykręcać, nawet kilka godzin na trenażerze nie było tak meczące jak trzy ostatnie godziny tego treningu. Mam nadzieje, że wiosna przyjdzie wkrótce i będzie można jeździć w lżejszych ciuchach. Wiosną czy latem takich błędów nie popełniam, zimą czy jesienią jest z tym gorzej bo wiatry czy duże różnice temperatur regulują odczucie zimna a ja nigdy za zimnem nie przepadałem. Po raz pierwszy na treningu przyjmowałem ponad 50 g węglowodanów na godzinę. Jest to wystarczająca ilość aby nie złapać energetycznej „bomby”. Duży wpływ na przebieg jazdy ma także fakt, że mam określoną ilość czasu i chcąc jeździć po kilka godzin muszę wyjeżdżać z domu o świcie gdy jest zimno a później robi się cieplej.






Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zebyl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]