Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 103.00km
  • Czas 04:04
  • VAVG 25.33km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • HRmax 180 ( 92%)
  • HRavg 139 ( 71%)
  • Kalorie 2748kcal
  • Podjazdy 2070m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 24

Piątek, 20 marca 2020 · dodano: 20.03.2020 | Komentarze 0

Długo czekałem na dzień w którym uda się wyskoczyć w góry. Cały tydzień ciężko było znaleźć czas na 4 godzinną jazdę i dopiero dzisiaj się udało. Przed jazdą ściągnąłem ślad na licznik aby sprawdzić czy nawigacja po śladzie działa, nie chciało m się tworzyć nowego wiec wgrałem taki który częściowo pokrywa się z trasą którą chciałem jechać. Miałem z głowie trzy trasy w dwóch różnych regionach i ostatecznie wybór padł na rundę z Równicą, Kubalonką i Salmopolem. Dosyć długo się zbierałem, musiałem ubrać cieplejsze ciuchy bo było chłodniej niż przez ostatnie dni a brak słońca dodatkowo zmniejszał temperaturę odczuwalną. Wyjechałem w sumie około 10 minut później niż zamierzałem ale nie musiałem się zbytnio spieszyć do domu. Nogi podobnie jak wczoraj były słabe, wciąż nie doszły do siebie po dużej dawce tlenowych treningów i liczyłem na to, że górska trasa z mocnymi akcentami pobudzi je do lepszej pracy. Celowo wybrałem drogę do Ustronia z dużą ilością podjazdów. Pierwsze hopki ciężko wchodziły w nogi. Dopiero podjazd wśród pól do Ustronia poszedł lepiej. Pierwszy poważniejszy sprawdzian to miał być Poniwiec ale ze względu na to, ze wszystkie restauracje, hotele są obecnie zamknięte bałem się, że droga nie będzie przejezdna i wybrałem alternatywny podjazd. Po raz ostatni jechałem go chyba dwa lata temu i dlatego niezbyt dobrze pamiętałem jak wygląda. Zacząłem spokojnie i gdy zrobiło się stromo to łańcuch szybko wylądował na największej koronce kasety. Jechałem bardzo oszczędnie i na najtrudniejszym fragmencie z nachyleniem ponad 10 % po prostu przepychałem korby. Dojechałem do końca asfaltowej drogi i nawrót, początek zjazdu po dziurawej, brudnej i nierównej nawierzchni nie był przyjemny ale druga cześć już zupełnie odmienna. Szybko zjechałem w dół gdzie skonsumowałem batona i ruszyłem w kierunku Równicy. Tego podjazdu już odpuścić nie mogłem, chciałem go wjechać równym i mocnym tempem i dlatego u podnóża zatrzymałem się na moment. Znikąd pojawił się siwy dym wiec ograniczyłem postój do minimum i gdy byłem gotowy ruszyłem w kierunku szczytu. Niezbyt się rozpędziłem i szybko zrzuciłem z blatu. Łańcuch stopniowo szedł w górę kasety, starałem się trzymać kadencji ponad 80 i do kostki brukowej nawet się to udawało. Na kostce kadencja spadła poniżej 80 ale były momenty, że była wyższa. Po 6 minutach byłem już na rozwidleniu dróg przy końcu kostki co jest dobrym jak na mnie czasem. Na dalszym fragmencie podjazdu trzymałem równe tempo, nawet na łukach nie odpuszczałem. Pilnowałem cały czas kadencji i dzięki temu drogi ubywało jakby szybciej. Na ostatnim kilometrze minimalnie podkręciłem tempo i po ponad 18 minutach walki z podjazdem byłem na szczycie. Nie jechało się dobrze i przyjemnie a nogi wciąż były zamulone, czas jak na końcówkę Marca i pierwsze zetkniecie z tej długości podjazdem jest nawet przy moich możliwościach bardzo dobry. Niestety musiałem od razu zawracać, służby porządkowe zastawiły dojazd do schroniska i wspinaczki na Skibówke. Chwile czasu straciłem na ubranie się na zjazd. Nie czułem się pewnie i dlatego zjazd był bardzo asekuracyjny i momentami słaby technicznie. Trochę zmarzłem bo nie było zbyt ciepło ale już po zjeździe zatrzymałem się by rozebrać jedną warstwę ciuchów. Kolejny podjazd jaki chciałem zaliczyć to Kubalonka. Kawałek drogi mnie jeszcze od niego dzielił wiec zdążyłem się namyślić i skręciłem wcześniej w prawo w kierunku Gahury. Jechałem znów spokojniej a gdy zrobiło się stromiej to znów próbowałem utrzymać równe tempo co udało się. Ostatnim razem szlaban był zamknięty a tym razem udało się dojechać do końca asfaltowej drogi . Zjazd znów wolny i asekuracyjny a po nim przedzieranie się przez rozkopaną Wisłę. Na szczęście za rondem już spokojniej i mogłem zacząć myśleć o podjeździe na Kubalonkę. Podjazd nie poszedł po mojej myśli, wjechałem równym tempem ale nogi pracowały jeszcze gorzej niż wcześniej, nie próbowałem nawet przyśpieszać bo raczej nic dobrego z tego by nie wynikło. Na szczycie nie zatrzymywałem się tylko skręciłem w lewo na Szarculę. Tam napotkałem na ekipy remontujące bardzo dziurawą i zanieczyszczoną nawierzchnie. Przed zjazdem zrobiłem kolejny postój na założenie dodatkowej warstwy. Zjazd z Zameczka wygląda fatalnie, dużo gorzej niż w ubiegłym roku ale to tylko namiastka tego co napotkałem kawałek dalej. Nad Wisłą jest już nowy most a za nim zwężenia, brak asfaltu i ekipy remontowe. Sporo czasu straciłem na wahadłach i wtedy wykorzystałem chwile czasu na włączenie nawigacji. Znajdowałem się poza kursem i dopiero gdy wjechałem na główną drogę w kierunku Malinki znalazło kurs. Przed właściwym podjazdem zatrzymałem się, znowu rozebrałem jedną warstwę i zdecydowałem również o pozbyciu się nogawek. To był strzał w 10 bo jechało się lżej. Podjazd zaczynałem w nienajlepszej kondycji ale później było lepiej. Złapałem dobry rytm, trzymałem stałą moc i kadencję. W drugiej połowie jeszcze podkręciłem tempo, miałem zamiar finiszować ale w ostatniej chwili rozmyśliłem się i dlatego ostatnie kilkaset metrów podjazdu pokonałem z niższą kadencją. Dla takiej nogi jak na podjeździe pod Salmopol warto było męczyć się wcześniej przez ponad 2 godziny. Na szczycie kontrola tożsamości związana z epidemią i wyłapywaniem osób które powinny przebywać na kwarantannie domowej. Mnie to na szczęście na razie nie dotyczy i spokojnie mogłem jechać dalej. Na zjeździe znowu nie poszalałem, dopiero gdy pojawiła się nowa nawierzchnia to pozwoliłem sobie na bardziej odważną jazdę. Na długim zjeździe pod wiatr do Szczyrku trochę zmarzłem. W mieście niewiele się zmieniło, sporo samochodów i pieszych, uciekałem stamtąd tak szybko jak mogłem. Na trasie do Bielska mijałem kilka radiowozów i musiałem się pilnować. W Bielsku wyłączyłem nawigację po śladzie i zafundowałem sobie jeszcze jeden mocniejszy podjazd a ostatnie kilka kilometrów pokonałem już na luzie. Gdy kończyłem jazdę to pojawiło się słońce i było kilka stopni cieplej niż rano. W sumie to mogę być zadowolony z dyspozycji, myślę, że po 2-3 takich treningach lub innych ukierunkowanych na podjazdy moja noga rozkręci się i będzie podawać przynajmniej tak jak na podjeździe pod Salmopol. Najważniejsze, że widać efekty wielomiesięcznej pracy jaką wykonałem po zakończeniu ubiegłego sezonu. Jutro odpoczynek dla nóg a w niedziele spokojniejsza jazda, jak nie będzie padać to na szosie, jak pogoda nie pozwoli to dwie godziny trenażera na zmiennej kadencji.


Informacje o zaliczonych podjazdach:



Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa accza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]