Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 84.00km
  • Czas 03:24
  • VAVG 24.71km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • HRmax 174 ( 89%)
  • HRavg 143 ( 73%)
  • Kalorie 2418kcal
  • Podjazdy 2240m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 54

Sobota, 30 maja 2020 · dodano: 31.05.2020 | Komentarze 0

Konkretny, jeden z najlepszych treningów w tym roku. Pogoda bardzo niepewna, bardziej pewne było to, że będzie padać niż to, że uda się przejechać trasę na sucho dlatego zmodyfikowałem swoje plany i to dosyć znacząco. W planie miałem różne podjazdy w Beskidzie Śląskim, około 120 kilometrów i 3000 metrów w pionie. Prognozy zmieniały się co kilka godzin i ostateczną decyzje miałem podjąć rano przed wyjazdem. Nie chciało mi się wstawać i na nogach byłem dopiero po 6, w sam raz aby wyjechać po 7 i tak w niskiej temperaturze, rower po wczoraj z grubsza wyczyściłem ale niedokładnie bo wiedziałem, że w niektórych miejscach będzie mokro. Zabrałem sporo jedzenia, ciepły zestaw ubrań i kurtkę na zjazdy i ewentualny deszcz. Nie było tak źle jak wyglądało na termometrze i przez okno. Już o wyjeździe wiedziałem, że noga nie jest najgorsza i pierwszy podjazd to potwierdził. Nie byłem zdecydowany gdzie jechać i trochę krążyłem po Bielsku a następnie ruszyłem na Przegibek. Podjazd zacząłem dosyć mocno, nie było taryfy ulgowej bo chciałem nabić jak najwięcej TSS. Warunki były trudne i dlatego podjazd zajął mi ponad 10 minut a potrafiłem z tą mocą wjechać ponad 40 sekund szybciej ale nie w takiej temperaturze i przy tej sile wiatru. Przed zjazdem przerwa na ubranie kurtki i dosyć asekuracyjny zjazd do Międzybrodzia, było mokro a miejscami woda płynęła przez drogę. Sielanka nie trwała długo bo gdy dojechałem do skrzyżowania czekał mnie drugi ale dużo trudniejszy podjazd. Znowu przerwa na rozebranie kurtki i ruszyłem na Nowy Świat. Już kilka tygodni temu myślałem o tym podjeździe ale jakoś nie było okazji by tam wjechać. Podjazd dał mi w kość, do pełni komfortu brakowało 30 lub 32 zębów na kasecie i na 28 trochę przepychałem. Czas wyszedł niezły, jak na warunki bardzo dobry. Dojeżdżając do szczytu stało się to czego się obawiałem, zaczęło padać. Zatrzymałem się pod drzewami by się ubrać, zjazd w deszczu nie należał do przyjemnych, mimo asekuracji szybko znalazłem się na dole. Padało cały czas, mimo to ruszyłem w kierunku Góry Żar. Przed podjazdem wahałem się czy rozebrać kurtkę czy jechać w niej ryzykując przegrzanie. Odpowiedź przyszła sama, intensywność opadów wzrosła i pierwsza połowa podjazdu minęła pod znakiem deszczu. Po wyjeździe z lasu i fragmencie z 15 % nachyleniem przestało padać a im bliżej szczytu tym droga bardziej sucha, jechałem swoje ale zacząłem się gotować. Nie wpadłem na pomysł aby się zatrzymać i rozebrać kurtkę, bez komfortu pokonałem resztę podjazdu, czas wyszedł mocno średni ale warunki zrobiły swoje, po 3 wspinaczkach miałem już ponad 100 TSS i 1100 metrów w pionie na zaledwie 38 kilometrach. Nie padało, ludzi nie było i zatrzymałem się na moment, rozebrałem kurtkę, przyjąłem 20 gram węglowodanów i ruszyłem w dół. Po krótkim podjeździe przed dalszą częścią zjazdu ubrałem jednak kurtkę bo nie było zbyt ciepło a zjazd miał 7 kilometrów. Po zjeździe oceniłem sytuacje na niebie, nie była jednoznaczna wiec nie skierowałem się od razu w kierunku domu ale również nie oddalałem się bardziej od Bielska. Postanowiłem zaliczyć kilka lokalnych dróżek „do nikąd”, tydzień temu zaliczyłem Groniaki i zrezygnowałem z tego podjazdu ale zaliczyłem 5 innych odcinków prowadzących w górę. Pierwszy z nich znajdował się w sąsiedztwie Żaru, nigdy tam nie byłem, domyślałem się dokąd prowadzi ta droga i intuicja mnie nie zawiodła. Jadąc wzdłuż jeziora miałem do wyboru dwie drogi, z pierwszeństwem ciągnącą się wzdłuż wybrzeża lub zjazd w prawo, zjechałem z głównej i nachylenie od razu wzrosło. Momentami dochodziło do 15 %, nawierzchnia nie była najgorsza ale podjazd szybko się skończył, droga skończyła się przy dolnej stacji elektrowni szczytowo-pompowej Porąbka-Żar. Zjazd był szybki, w międzyczasie przybyło chmur na niebie, kolejne wzywania czekały mnie w Międzybrodziu Bialskim, na początek ulica Wiosenna. Podjazd o bardzo zmiennym nachylaniu, momentami około 15 ?ragmentami nawet lekko w dół. Jak to w tej okolicy bywa, droga skończyła się nagle i trzeba było zawrócić. Jechałem ten podjazd już około 2 lata temu, osiągnięty wówczas czas poprawiłem o 10 sekund, symbolicznie bo spokojnie jest jeszcze 30 do urwania. Na zjeździe trochę się zagapiłem i zamiast trzymać się drogi którą przyjechałem przestrzeliłem skrzyżowanie i zjechałem do głównej bardzo stromą drogą. Po krótkiej przerwie ruszyłem już w stronę Przegibka, po drodze jednak zauważyłem podjazd który również już mam w swojej kolekcji ale dawno tam nie byłem. To już była ściana, porównywalna do nowego Świata ale sporo krótsza. Tam również symbolicznie poprawiłem swój rekord jadąc najmocniejszym tempem z dzisiejszych podjazdów. Zanim wjechałem na przełęcz Przegibek zaliczyłem jeszcze dwie lokalne dróżki. Pierwsza z nich prowadziła do jednego z wielu szlaków na Magurkę, nachylenie dochodziło do 10 % a podjazd był krótki, trwał ledwie 3 minuty. Kolejny znajdujący się bliżej Bielska był jeszcze krótszy, miał również strome fragmenty ale trwał krócej niż 3 minuty. Po zjeździe już zaczął się najtrudniejszy odcinek podjazdu na Przegibek. Na ostatnich 3 kilometrach dałem z siebie dużo, jechałem cały czas w okolicy progu, mając już prawie 70 kilometrów i 2000 metrów pionu w nogach nogi cały czas pracowały jak należy. Na szczycie krótkie spotkanie z Jas-Kółkami spragnionymi gór których w okolicy Jastrzębia nie ma, nie było czasu na dłuższą rozmowę i każdy ruszył w swoją stronę. Przez Bielsko przejechałem już spokojniej, po względnie suchych drogach bez opadów deszczu. Uzbierało się ponad 230 TSS i kolejny trening z 2 kilometrami w pionie wpadł do kolekcji. Udało się wycisnąć sporo z tej pogody i zaliczyć wymagający trening. Koła mnie nie zawiodły, nie było problemów na zjazdach, na ściankach łatwiej było utrzymać moc, jedynie zabrakło lepszych czasów na podjazdach ale warunki nie pozwoliły na więcej, dołożenie mocy mogłoby sprawić, że na ostatnich podjazdach nie miałbym już z czego jechać. Idealnie rozłożyłem siły i dane z treningu spokojnie mógłbym porównać do któregoś z wyścigów zaliczonych w przeszłości. Po tym treningu przeznaczam ponad 48 godzin na zregenerowanie sił i w poniedziałek powtórka, znowu 200 TSS i prawie 2000 metrów przewyższenia i być może 2 ataki na rekordy na podjazdach. Wszystko będzie zależeć od dyspozycji dnia.


Informacje o podjazdach:


Kategoria Szosa, Samotnie, 50-100



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa temum
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]