Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 122.00km
  • Czas 04:01
  • VAVG 30.37km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 154 ( 78%)
  • HRavg 136 ( 69%)
  • Kalorie 2658kcal
  • Podjazdy 1200m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 121

Niedziela, 27 września 2020 · dodano: 30.09.2020 | Komentarze 0

Prognoza na niedziele zmieniała się w ostatnich dniach kilkakrotnie. Przez pewien czas była to sinusoida mówiąca albo o ciągłych opadach lub o ich całkowitym braku. Jedyne co było stałe to temperatura która miała nie przekroczyć 10-12 stopni. Dawno nie miałem treningu typowo bazowego, jak jeździłem w tlenie to maksymalnie po 2-2,5 godziny a dłuższy robiłem ostatnio na początku lipca. Warunki były idealne na taki trening a czas pozwalał nawet na 5 godzin jazdy. Ostatecznie ustaliłem trasę na około 4 godziny jazdy po względnie płaskim terenie. Przed wyjazdem miałem kilka dylematów, jednym z nich była kwestia ubioru, ostatecznie wybrałem ciepłą kurtkę, ocieplane nogawki, ochraniacze na buty i rękawiczki z długimi palcami. Był to idealny zestaw ciuchów, do tego dołożyłem kilka kanapek, dwa banany i dwa duże bidony wody. Na takim prowiancie nie jechałem od wiosny a wówczas się sprawdzał. Przez niepewną pogodę i przejazd przez dwa kraje zdecydowałem się na jazdę na lampkach. Planowałem wyjechać o 8, będąc gotowy szybciej wyjechałem kilka minut przed założoną godziną. Pierwsze 10 kilometrów jechałem z pomocą wiatru wiec było dosyć szybko. Nogi mimo temperatury i niewygodnych ciuchów pracowały chyba lepiej niż przez ostatnie dni. Pierwszy podjazd tego nie potwierdził ale czułem się nieźle i liczyłem na szybki przejazd trasy. Na zjeździe mimo tego, że nie skupiłem się wystarczająco pojechałem nieźle technicznie i szybko. Później pojawił się problem poboru optymalnego przełożenia i przez pewien czas przerzucałem łańcuch między koronkami. Gdy dojechałem do ronda w Ligocie zauważyłem dwójkę kolarzy ubranych na zupełnie inną temperaturę, wyglądałem przy nich co najmniej dziwnie. Miałem nadzieje, że uda się złapać ich koło i kawałek pojechać w grupie ale się nie udało. Moja moc oscylująca miedzy 200 a 250 Wat to za mało aby dotrzymać koła kolarzom. Jechałem wiec swoje tracąc ich z pola widzenia. Z każdą chwilą jechało mi się ciężej, przy podobnej mocy jechałem wolniej i szarpałem coraz bardziej szukając optymalnej kadencji. Ciągle mam z tym problem. Najgorzej było przed Chybiem gdzie wiatr był najbardziej odczuwalny. Następnie sprawdziłem przejazd kolejowy po remoncie, nie trzeba już w tym miejscu hamować, pociągi na razie nie jeżdżą a droga jest równiutka jak stół. Dawno nie byłem w tym rejonie i już zapomniałem, że nawet w niedzielę ruch jest spory, musiałem zwolnić przed skrzyżowaniem. Powoli warunki się stabilizowały, temperatura oscylowała około 10 stopni i wiał odczuwany południowo-zachodni wiatr. Oznaczało to szarpaninę przez kolejne 40 kilometrów i tak też było, cały czas walczyłem z silnym wiatrem. Po niespełna godzinie jazdy zatrzymałem się po raz pierwszy, źle uporządkowałem kieszonki i nie umiałem wyjąc jedzenia. Przepakowałem szybko kieszonki wkładając po jednej kanapce do kieszeni i dwa banany do trzeciej. Ostatnią kanapkę zacząłem konsumować. Zwykle w takich warunkach radziłem sobie słabo a gdy byłem w słabej formie traciłem sporo na wiatrach. To był także test dla organizmu. Mimo tego, że jechałem wolno to moc się zgadzała a kadencja była zmienna. Ostatnio stawiałem przed sobą różne cele i zazwyczaj przy takich treningach było to utrzymywanie mocy około 200 Wat i kadencji około 90. Z mocą nie było problemów ale kadencja była niższa, szczególnie na krótkich podjazdach. Najgorzej było w Kaczycach gdzie do wiatru doszedł interwałowy odcinek ze zniszczoną nawierzchnią i niespodzianka w postaci zwiniętego asfaltu w kierunku Karwiny. Zdecydowałem się objechać utrudnienia i wjechać do Karwiny drugim przejściem z Kaczyc. Nie pamiętałem wszystkich dróg i konieczny był postój aby sprawdzić najkrótszą drogę. Postój trwał około 3 minuty po których ruszyłem i zapomnianą całkowicie drogą dojechałem do drogi w n kierunku Karwiny. Po przekroczeniu granicy czekał mnie zjazd, cały czas kręciłem z mocą około 200 Wat, gdyby nie wiatr w twarz brakłoby przełożeń. Kiedyś bardzo lubiłem jeździć po Czechach, miedzy innymi dzięki temu, że był mniejszy ruch i inna kultura jazdy wśród kierowców. Od tego czasu sporo się zmieniło, samochodów było sporo i większość wyprzedzała na centymetry. Lepiej zrobiło się dopiero za Stonawą i Olbrachcicami gdzie znów wiatr był bardziej odczuwalny. Jednym z plusów takich warunków było to, że swobodnie mogłem dokręcać na zjazdach trzymając założoną moc, zwykle odpuszczałem zjazdy ale nie było to najlepsze rozwiązanie. Miałem już powoli dość tego wiatru ale moje cierpienia miały się wkrótce skończyć bo zbliżał się moment zmiany kierunku. Najpierw jednak musiałem pokonać dosyć wymagający podjazd który dał mi nieźle w kość. Nagrodą był szybki odcinek z wiatrem aż do Trzyńca. Trochę żałowałem, że wybrałem tą trasę bo na głównej drodze w Trzyńcu był bardzo duży ruch i dobrze, że zjeżdżałem z niej na rondzie. Kolejny szybki odcinek został przerwany przez skrzyżowanie na którym musiałem się zatrzymać i później nie byłem w stanie złapać swojego rytmu i byłem trochę rozbity. Nie liczyłem na szybki powrót do domu, co prawda jechałem z wiatrem ale czekało mnie jeszcze prawie 500 metrów przewyższenia na niecałych 40 kilometrach. Kolejna niespodzianka spotkała mnie na podjeździe w kierunku Lesznej. W końcówce podjazdu pojawił się nowy, równy dywanik ale nie do samego przejścia granicznego. Nie przypominam sobie aby ten odcinek miał jakąś złą nawierzchnie. Kolejny zjazd oznaczał dla mnie znów szybką jazdę i próbę utrzymania mocy, tym razem było z wiatrem wiec nie była to taka łatwa sprawa. Po raz kolejny przekonałem się, że równowaga w przyrodzie musi zostać zachowana i pojawiła się kolejna niespodzianka, niezbyt miła. Miałem jechać przez Goleszów i Międzyświeć ale okazało się, że droga w tym kierunku jest nieprzejezdna. Kilka tygodni temu były prowadzone prace w Goleszowie i pewnie ostatnim etapem jest wymiana nawierzchni. Chcąc czy nie chcąc musiałem jechać bardzo nielubianym odcinkiem w kierunku Cisownicy. Znowu się z nim męczyłem nie czerpiąc żadnej przyjemności a dodatkowo pojawił się kolejny raz ból pleców. Stało się to dokładnie po 3 godzinach jazdy i już wiedziałem że z równej i efektywnej jazdy nici. Musiałem często zmieniać pozycję co oznaczało że zmieniała się również kadencja a na niej mi bardzo zależało. Mimo dużego dyskomfortu dokręcałem na zjazdach by na prostych i podjazdach szukać optymalnej pozycji, przynajmniej nie miałem problemu z utrzymaniem mocy. Sprawnie przejechałem przez Ustroń, przed Brenną skorzystałem z pomocy wiatru i liczyłem na szybkie pokonanie podjazdu i zjazdu. Podjazd poszedł nieźle ale zjazd już gorzej, musiałem dwa razy hamować co wybiło mnie z rytmu. Średnio co minutę podnosiłem tyłek z siodełka w celu rozprostowania pleców. To był jedyny problem z jakim się zmagałem, żadnych oznak kryzysu i dobrze pracujące nogi w niskiej temperaturze to rzadko spotykana na dystansach sytuacja w moim przypadku. Sprawdzian nastąpił na pagórkach w Grodźcu gdzie dołożyłem trochę mocy a nie nastąpił gwałtowny wzrost tętna. Aż do Jaworza gnałem z wiatrem starając się utrzymać moc, zamontowałem niewielki spadek i utrzymywałem poziom na ostatnim podjeździe. Przejechanie tej trasy w takich warunkach zajęło mi dokładnie 4 godziny. Jak na mnie to było dosyć szybko, gdyby nie problem z plecami i utrzymaniem kadencji byłbym bardzo zadowolony z jazdy a tak to tylko umiarkowanie. Ten trening to już zaliczka na kolejny tydzień który zapowiada się słabo rowerowy ale z intensywnym końcem.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ylwul
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]