Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Ranking wyścigów

Piątek, 30 października 2020 · dodano: 30.10.2020 | Komentarze 0

Kolejne ciekawe zestawienie dotyczące w tym przypadku wyścigów i maratonów w jakich brałem udział. Zaliczyłem już około 100 startów w zawodach, większość z nich to wyścigi jednodniowe. Z zestawieniu znalazły się tylko maratony i wyścigi, czasówki rozpatrzę osobno. Wśród zaliczonych imprez znalazło się blisko 40 różnych wyścigów lub maratonów. Wiele z nich zaliczyłem tylko raz , do rankingu zakwalifikowałem 20 które mniej lub bardziej przypadły mi do gustu. Ocena i miejsce w rankingu są bardzo subiektywne, oceniałem na podstawie wielu kryteriów m.in. organizacja, atmosfera, trasa czy moje osiągniecia. W rankingu znalazły się głównie imprezy rozgrywane w terenie górskim gdzie czuję się jak ryba w wodzie. Ranking będzie uzupełniany na bieżąco od najniżej sklasyfikowanych do zajmujących wyższe miejsce w rankingu.
1. TATRA ROAD RACE:
Najtrudniejszy wyścig w rankingu. W zasadzie od pierwszej edycji chciałem startować w tym wyścigu ale zawsze coś nie pasowało i dopiero w 2019 roku pojawiłem się na starcie. Wyścig zaskoczył mnie pod każdym względem. Organizacja na najwyższym poziomie, bardzo obszerne biuro zawodów, duże zainteresowanie mediów i bardzo dużo uczestników na starcie. Trasy zabezpieczone wzorowo, bardzo trudne warunki i wysoki poziom sportowy szybko zweryfikował moje miejsce w szeregu. Już po zakończeniu edycji 2019 chciałem wystartować w kolejnej. Po problemach organizacyjnych i przeniesieniu wyścigu na wrzesień przygotowałem się najlepiej jak potrafiłem ale znów spisałem się co najwyżej średnio. Pewnie tak jak w przypadku innych zawodów dopiero po kilku startach uda się odczarować ten wyścig. Aby tak się stało musze podnieść swój poziom sportowy bo na razie jestem za słaby na wyższe miejsca. Wyścig chyba znajdzie stałe miejsce w moim kalendarzu ze względu na trudność, atmosferę i to, że nie wybacza nieprzygotowania o czym sam się przekonałem w tym roku.
Moje starty w Tatra Road Race:

2. PĘTLA BESKIDZKA:
Wyścig do którego mam bardzo duży sentyment. To tam w 2009 gdy po raz pierwszy pojawiłem się na starcie maratonu rozpoczęła się moja przygoda ze startami w amatorskich zawodach rowerowych. Pętla Beskidzka ma stałe miejsce w moim kalendarzu, zazwyczaj najlepszą formę w sezonie mam właśnie na tym wyścigu ale również kilka lat minęło zanim byłem w stanie pokazać się z dobrej strony na Pętli. Trasa wyścigu zmieniała się wielokrotnie i gdy tylko nie była to tradycyjna Pętla Beskidzka prowadząca przez Salmopol, Kubalonkę czy Ochodzitą to była trudna i wymagająca. W okolicy jest to najdłużej organizowany wyścig i co roku przyciąga wielu sympatyków jazdy rowerem. W 2020 roku z wiadomych względów wyścig nie doszedł do skutku. Szczególnie dobrze wspominam Pętlę z 2019 roku, był to najlepszy mój wyścig co w połączeniu z ciekawą trudną trasą i wspaniałą atmosferą powoduje, że zapamiętam ten dzień na długo.
Moje starty w Pętli Beskidzkiej:

3. RAJCZA TOUR:
Wśród trzech najwyżej punktowanych u mnie wyścigów znalazły się tylko wyścigi z którymi wiążę dobre wspomnienia. Ciężko było ustalić kolejność i ostatecznym kryterium jakie wziąłem pod uwagę jest trudność tras. W Rajczy startowałem już w pierwszej edycji, wyścig z reguły odbywał się we wrześniu, dwie edycje rozegrano wiosną a jedną latem. Trasy wyścigu były bardzo zróżnicowane, w latach 2011-2012 do wyboru były dwa wariant, pierwszy to tradycyjna pętla wokół Pilska a drugi, dłuższy okrążał dodatkowo Babią Górę. Zaliczyłem oba warianty ale bez satysfakcjonujących efektów. Dopiero w 2015 roku odczarowałem ten wyścig, po odpuszczeniu wyścigu w 2016 do kolejnych edycji przystępowałem przygotowany. Zwłaszcza w 2017 roku spisałem się bardzo dobrze. Dwie ostatnie to już słabsza dyspozycja, ostatnie trasy były trudne, takie jak lubię najbardziej. Ten wyścig ma stałe miejsce w moim kalendarzu startów. Atmosfera na tym wyścigu jest dobra, zazwyczaj klimatu dodaje góralska kapela dająca koncert w trakcie lub po wyścigu.
Moje starty w Rajcza Tour:

4. ROAD TROPHY:
Pierwszy szosowy wyścig etapowy w Polsce. Kolejne pojawiły się w momencie gdy odbyły się już 3 edycje RT. Pierwsze RT miało wyjątkowy charakter gdyż na starcie pojawiło się kilku czołowych polskich kolarzy znanych m.in. z najważniejszych wyścigów World Tour. Kolejne już miały mniejszą otoczkę i przyciągały stopniowo coraz mniej ludzi. Impreza charakteryzuje się przede wszystkim trudnością, trasy są zróżnicowane ale nigdy nie były łatwe. To właśnie odróżnia Road Trophy od innych etapówek w Polsce. Organizacyjnie wszystko wygląda dobrze, trasy są odpowiednio przygotowane i zabezpieczone, w przeszłości zdarzały się niedociągnięcia i wypadki na trasie ale bardziej z winy zawodników niż organizatorów. Wyścig nie przyciąga wielu chętnych, jedna z edycji odbywała się we wrześniu a pozostałe w połowie sierpnia. W zależności od edycji w skład wyścigu etapowego wchodziły 3-4 etapy, kilka edycji zaczynało się czasówką a w 2018 roku również ostatni etap był jazdą indywidualną na czas, oczywiście pod górę. Jak dotąd nie znalazł się wyścig etapowy mogący trudnością dorównać RT. Moje wspomnienia z tym wyścigiem nie są dobre. Jeszcze nie udało mi się ukończyć etapówki bez przygód, zazwyczaj jeden etap był nieudany, najczęściej przez defekt roweru. Wciąż czekam na odczarowanie tego wyścigu ale mimo to znajduje się wysoko w rankingu. Mam duży szacunek do gór i moje słabe wyniki są również pokłosiem mojego słabego przygotowania, ciężko mi trafić z formą na ten wyścig. W 2020 roku gdy w zastępstwie Road Trophy odbyły się dwie czasówki połączone klasyfikacją generalną spisałem się świetnie ale nie było to tradycyjne Road Trophy.
Moje starty i wyniki w Road Trophy:

5. VELO CARPATHICA:
Kolejny wyścig który zniknął kilka lat temu z kalendarza. W 2010 wyścig zastąpił Supermaraton „Green Cyklo Bies” który odbył się w 2009 roku w Polańczyku. Pierwsza edycja wyścigu miała bardzo kameralny charakter, przyciągnęła bardzo małą ilość osób i do dzisiaj jest to chyba impreza z najlepszą otoczką. Bardzo bogate pakiety startowe, m.in. noclegi w ekskluzywnym hotelu w cenie czy duża ilość nagród nie wpłynęła na frekwencję w kolejnych edycjach wyścigu. Od 2011 roku wyścig startował z Ustrzyk Górnych, na dwóch edycjach można było wybrać dwa warianty trasy, wtedy też miałem okazję przejechać Dużą Pętlę Bieszczadzką z dodatkowymi podjazdami w Górach Słonych. Na tym wyścigu bardzo odpowiadało mi tempo, które było umiarkowane i pozwalało długo utrzymywać się w peletonie. Moja forma nie była wtedy najlepsza, rok później byłem jeszcze słabszy ale w 2013 roku odczarowałem ten wyścig. Wtedy też nie było już możliwości wyboru dystansu i wszyscy jechali trasę długości 125 kilometrów. Udało się w ostatniej edycji tego wyścigu stanąć na podium, jedyny raz w tamtym sezonie.
Moje starty w Velo Carpathica:

6. GALICJA ROAD MARATON:
Wyścig którego trasa szczególnie mi pasowała. Nie zapisał się na stałe w kalendarzu i odbyły się tylko trzy edycje na różnych trasach w okolicy Brzeska, Limanowej. Start i meta znajdowały się w Nowym Wiśniczu. Pierwsza edycja szczególnie dobrze była zorganizowana, kolejne już słabiej ale i tak na wyższym poziomie niż w przypadku pozostałych wyścigów z cyklu Road Maraton. Zabezpieczenie trasy nie odbiegało od innych zawodów, w otwartym ruchu zabezpieczone były najważniejsze skrzyżowania. Mam różne wspomnienia z tego wyścigu, na tym wyścigu m.in. pomyliłem raz trasę zaliczając dodatkowy podjazd i straciłem na tym ponad 10 minut oraz miałem defekt który zabrał mi kolejne kilka minut. Dobrze wówczas czułem się w peletonie i do momentu defektu jechałem w dobrej grupie z której na podjazdach byłem w stanie odjeżdżać. Na tym wyścigu również po raz pierwszy stanąłem na podium w 2012 roku. Większość wspomnień jest dobrych i dzięki temu wyścig znajduje się w czołówce rankingu.
Moje starty w Galicja Road Maraton:

7. DOLINA OPATÓWKI:
Jedyny wyścig w rankingu rozgrywany bardzo daleko od gór. Bardzo odpowiada mi termin tego wyścigu oraz interwałowa trasa. Zawsze na tym wyścigu prezentowałem wysoką formę, nie zawsze dopisywało szczęście. Wyścig odbywa się już chyba dlatego, że na tej samej trasie walczą strażacy o tytuł Mistrza Polski. Poza tym nie ma wielu chętnych do startu. Trasa zabezpieczona jest dobrze, na trasie zazwyczaj doskwiera upał ale kurtyny wodne skutecznie studzą emocje i rozgrzane ciała zawodników. To na tym wyścigu po raz ostatni stanąłem na podium, później już tylko na czasówkach byłem w stanie plasować się wśród trzech najlepszych wśród rówieśników.
Moje starty w Dolinie Opatówki:

8. KLASYK RADKOWSKI:
Maraton z którym wiążę dobre wspomnienia mimo tego, że w 2018 roku został zorganizowany po raz ostatni. Jego cechą charakterystyczną była zła lub bardzo zła nawierzchnia na połowie trasy z jednym bardzo dziurawym zjazdem na którym złapałem jedyną podczas startów w tym cyklu gumę a także miałem problem z klamkomanetką. Mimo to trudna trasa z długimi ale niezbyt stromymi podjazdami bardzo mi odpowiadała. Jak kiedyś maraton znów będzie organizowany to chciałbym znów stanąć na starcie. Moje wyniki są adekwatne do moich możliwości mimo tego, że na długich dystansach zwykle miałem problemy.
Moje starty w Klasyku Radkowskim:

9. MARATON LICZYRZEPA:
Kolejny maraton w polskich górach. Zawody odbywały się regularnie od 2010 do 2016 roku. Próba reaktywacji była w 2020 roku ale z wiadomych powodów maraton nie doszedł do skutku. Maraton odbywał się na różnych trasach o zróżnicowanej trudności i zazwyczaj były do wyboru trzy dystanse. Termin zawodów również nie był stały, ostatnie edycje jednak odbywały się we wrześniu. Atmosfera podobnie jak na innych zawodach z cyklu Supermaratonów była wyjątkowa, nie do podrobienia na innych wyścigach. Niestety nawierzchnie również na tym maratonie były różnej jakości. Jakiś sentyment mam jednak do tego maratonu. Dobrze czułem się w Karkonoszach i żałuję, że dopiero w 2016 roku zdecydowałem się na start. Mój wynik nie wyszedł dobry ale znowu jechałem solo i więcej po sobie oczekiwać nie mogłem.
Moje starty w Maratonie Liczyrzepa:

10. KARPACKI MARATON ROWEROWY:
Wyścig słynący z niezbyt dobrej organizacji. Pierwsze trzy edycje nie były przystosowane do startu na rowerach szosowych a trasy poprowadzone totalnie orientacyjnie bez logicznego porządku. Dopiero w 2012 roku sytuacja wyglądała lepiej, trasa dalej nie była zbyt łatwa orientacyjnie ale nadawała się do wyścigu szosowego. Przez kolejne cztery lata wyścig przebiegał tymi samymi drogami, startował z Nowego Sącza a meta znajdowała się przed wjazdem do miasta. Mi osobiście ten wyścig bardzo odpowiadał, dobrze czułem się na tej trasie i przy niezbyt licznej i silnej obsadzie notowałem niezłe wyniki. Od 2017 roku wyścig nie jest organizowany a w jego zastępstwie pojawił się nowy wyścig w Beskidzie Niskim – Przełomy Wisłoka.
Moje starty w Karpackim Maratonie Rowerowym:

11. KLASYK KŁODZKI:
Tradycja organizacji tego maratonu sięga 2004 roku, w sumie odbyło się 16 edycji na różnych trasach i zazwyczaj 3 dystansach. Start odbywał się w kilkunastoosobowych grupach w Zieleńcu należącego administracyjnie do Dusznik Zdroju. Atmosfera wokół zawodów była inna niż w przypadku innych wyścigów w górach. Klasyk Kłodzki miał swoich fanów i oprócz stałych bywalców przyciągał też inne osoby chcące przeżyć przygody na górskich trasach oraz tych co walczą o wysokie miejsce w generalce Supermaratonów. W ostatnich latach przebiegała przez Polskę i Czechy gdzie do zaliczenia były trzy różne długości, jakości i trudności podjazdy. Początek był szybki, przez pierwsze kilkanaście kilometrów droga prowadziła w dół a do mety dojeżdżało się lekkim podjazdem z krótkim trudniejszym fragmentem. Do życzenia sporo pozostawiała nawierzchnia zwłaszcza po polskiej stronie. Bardzo podobał mi się ten maraton, szczególnie dwa podjazdy na trasie bardzo przypadły mi do gustu. Moja jedyna styczność z Klasykiem nie była zbyt fortunna, w zasadzie cały dystans pokonałem na solo zyskując na podjazdach tracąc z nawiązką na zjazdach i płaskich odcinkach których nie brakowało. Termin wyścigu zwykle pokrywał się z innymi zawodami, m.in. Karpackim Maratonem w Nowym Sączu i dlatego tylko raz pojawiłem się na stracie.
Moje starty w Klasyku Kłodzkim:


12. KRAKONOSUV CYKLOMARATON:
Ten maraton bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nie mam nic do zarzucenia w kwestii organizacji zawodów. Biuro zawodów znajduje się w malowniczej czeskiej miejscowości Trutnov u podnóża Karkonoszy. Trasa była bardzo ciekawa, szczególnie odcinek po czeskiej stronie, zamknięty dla ruchu samochodowego zapierał dech w piersiach. W 2020 roku nie było mi dane wystartować, na zmienionej trasie znowu znalazł się ten ciekawy odcinek z bardzo trudnym podjazdem. Bardzo dobra atmosfera również świadczy za tym wyścigiem. Akurat moja jazda w tym dniu nie wyglądała najlepiej i dlatego ten wyścig nie znalazł się w TOP 10. Rywalizacja z elitą zawsze dodaje smaku rywalizacji i gdyby była osobna kategoria to mój wynik nie byłby tak zły. To jeden z tych wyścigów których chciałbym zaliczyć kolejny raz.
Moje starty w Krakonosuv Cyklomaraton:

13. UJSOŁY-NOVOT:
Stosunkowo nowy wyścig w kalendarzu przebiegający przez dwa kraje. Jak dotąd odbyły się dwie edycje na tej samej trasie. W rzeczywistości były to dwa różne wyścigi, pierwszy spokojny z finiszem z większej grupki a drugi to ostre ściganie od startu do mety. Trasa przebiegała głównymi drogami w otwartym ruchu wiec zabezpieczenie trasy nie było tak dobre jak na niektórych wyścigach. Trzecia edycja nie doszła do skutku, trasa miała być inna, z profilu trudniejsza i być może wówczas wyścig zyskałby kilka pozycji w rankingu. Startując w pierwszej edycji miałem mieszane uczucia. Inaczej jest przegrać wyścig o kilkanaście minut niż zostać pokonany na finiszu. Trasa w sumie nie była najgorsza ale przy dosyć umiarkowanym tempie nie podzieliła wystarczająco peletonu. Jeżeli ten wyścig się rozwinie to zapewne będzie jednym z ciekawszych w regionie.
Moje starty w Ujsoły-Novot Road Maraton:

14. PODHALE TOUR:
Wyścig cyklicznie odbywający się w latach 2011-19. Najpierw w formie jazdy indywidualnej na czas a następnie także ze startu wspólnego. W ciągu roku rozgrywano 4-5 edycji z klasyfikacją generalną na koniec roku. O końcowym miejscu decydował całkowity czas. Trasy wyścigu również były zróżnicowane i promowały różnych zawodników. Organizacja wyścigu na dobrym poziomie, zabezpieczone i bezpieczne trasy i zazwyczaj mocna obsada zawodów były punktem charakterystycznym Podhala. Potrzeba zmian była przyczyną zaprzestania organizacji zawodów w tej formie. Na starcie tego wyścigu pojawiłem się tylko raz i mój występ lepiej przemilczeć.
Moje starty w Podhale Tour:

15. PUCHAR RÓWNICY:
Pierwszy z wyścigów w rankingu z którym nie mogłem się zaprzyjaźnić. Pierwsza edycja odbywała się na dosyć łatwej orientacyjnie trasie biegnącej przez Śląsk Cieszyński. Później trasa zmieniała się wielokrotnie, od 2013 roku wyścig odbywał się na rundach w Ustroniu. Meta wyścigu za każdym razem znajdowała się na Równicy. Organizacja zawodów zwykle stała na dobrym poziomie, zmiana trasy na krótszą rundę pozwoliła lepiej zabezpieczyć trasę po tym jak w 2012 zdarzyły się poważne w skutkach wypadki kilku zawodników. Pierwsza runda była moim zdaniem najbardziej optymalna, z jednym wymagającym podjazdem, technicznym zjazdem i szybkim, płaskim odcinkiem wzdłuż Wisły. Kolejne zmieniały się już tylko na gorsze. Wyścig znalazł się tak nisko w rankingu z kilku powodów. Jak na to, że jest rozgrywany na terenie który znam jak własną kieszeń a na metę prowadzi jeden z moich ulubionych podjazdów to moje osiągnięcia są dosyć słabe. Dwa razy nie ukończyłem zawodów i dopiero w 2015 roku odczarowałem ten wyścig i od tego czasu stopniowo coraz wyżej byłem notowany. Trasa specjalnie mi nie odpowiada i to również jeden z powodów niskiej pozycji. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja z czasówkami które odbywały się już trzykrotnie ale to nie ma wpływu na ocenę tego wyścigu.
Moje starty w Pucharze Równicy:

16. ŻĄDŁO SZERSZENIA:
Impreza z bardzo długą historią i wyjątkową atmosferą. Przez kilka lat maraton w Trzebnicy otwierał sezon Supermaratonów. Kilka razy do wyboru były aż 3 dystanse ze startem w kilkunastoosobowych grupach co jest wyznacznikiem tego cyklu. Organizacja zawodów nie pozostawiała zbyt dużo do życzenia. Kilka lat temu impreza znikła z kalendarza co szczególnie zmartwiło stałych jej bywalców. Trasa przebiegała m.in. przez Kocie Góry czy Dolinę Baryczy, na trasie znajdowały się odcinki brukowe, dziurawe jak ser asfalty czy podjazdy z kultową Prababką na czele. Mój jedyny start w tym maratonie był udany. Wówczas byłem jeszcze bardzo słabym, początkującym kolarzem, bez doświadczenia z jazdą w grupie i większość dystansu przejechałem samotnie. Był to mój pierwszy maraton na dystansie dłuższym niż 200 kilometrów. W kolejnych latach nie miałem okazji stanąć na starcie tego unikatowego maratonu.
Moje starty w Żądle Szerszenia:

17. MAMUT TOUR:
Pierwszy z wyścigów czeskich jakie znalazły się w tym rankingu. Organizacja wyścigu stała na bardzo wysokim poziomie, zabezpieczenie trasy również. Trasa jest bardzo zróżnicowana, sporo płaskiego i kilka podjazdów w drugiej części średniego i długiego dystansu. Dużym plusem jest możliwość wyboru aż trzech dystansów oraz start wspólny wraz z zawodnikami Elity. W wyścigu wystartowałem jeden raz ze średnim rezultatem. Gdybym miał więcej startów to ocena zapewne byłaby wyższa.
Moje starty w Mamut Tour:

18. SOWIOGÓRSKI ROAD MARATON:
Zawody w formie maratonu ze startu wspólnego. Rozgrywane w latach 2011-15 na nie najlepszych drogach ale w pięknych Górach Sowich. Start znajdował się w Srebrnej Górze a meta niektórych edycji przy Twierdzy znajdującej się na wzgórzu nad miastem. Organizacja i zabezpieczenie trasy pozostawiało sporo do życzenia. W latach 2012-13 zawody znajdowały się w kalendarzu Road Maraton. Niestety w 2013 roku wydarzyły się dwa poważne wypadki w tym jeden śmiertelny. Wyścig miał swój klimat i szkoda, że nie jest już rozgrywany. Na tym wyścigu pojawiłem się tylko raz i nie mam najlepszych wspomnień. Wówczas przeżywałem „najlepsze sportowe lata” i na tym wyścigu szybciej podjeżdżałem niż zjeżdżałem i zanim trafiłem na metę kilkanaście minut siedziałem na poboczu walcząc z mocnymi skurczami. Później już termin wyścigu mi nie odpowiadał i nie było szansy na wyrównanie rachunków.
Moje starty w Sowiogórskim Road Maratonie:

19. PRZEŁOMY WISŁOKA:
Wyścig który na stałe wpisał się już w kalendarz szosowych imprez w Polsce. Odbywa się od 2017 roku na stałej trasie, ze startem w Besku i metą w Puławach Górnych znajdujących się w Beskidzie Niskim. Ukształtowanie terenu w tym regionie jest takie a nie inne i mimo, że odbiega np., od Beskidu Śląskiego to wyścig klasyfikowany jest jako górski. Wyścig zwykle jest szybki i promuje raczej dobrze zbudowanych, mocnych kolarzy. Organizacja stoi na wysokim poziomie, wyścig odbywa się na mniej zaludnionym terenie co tworzy wyjątkową atmosferę. Jak dotąd wystartowałem w dwóch edycjach tego wyścigu, za każdym razem nie byłem w najwyższej formie i moje wyniki to potwierdzają. Wyścig a konkretnie jego trasa nie przypadły mi jak na razie do gustu i dlatego w rankingu nie znalazł się wyżej. Być może wrócę na trasę wyścigu o ile będzie dalej organizowany. Dużym plusem tego wyścigu jest jego termin. Środek lata sprzyja wypoczynkowi w tym regionie, dojazd nie jest najgorszy ale wyścig nie cieszy się zbyt dużą popularnością. Nawet w 2020 roku przy ograniczonej liczbie wyścigów i ogólnych warunkach panujących w kraju nie przyciągnął więcej fanów niż w trzech poprzednich edycjach.
Moje starty w Przełomach Wisłoka:

20. KLASYK ANNOGÓRSKI:
Jeden z niewielu wyścigów z którymi jak dotąd się nie zaprzyjaźniłem. Dotychczas rozegrano 6 edycji tego wyścigu, ja wystartowałem w pięciu i spisywałem się raczej słabo. Na trasie wyścigu za każdym razem znajdowała się Góra Świętej Anny jako punkt charakterystyczny. Pierwsze dwie edycje zaczynały się i kończyły w Leśnicy. Od 2016 roku meta znajduje się na Górze Świętej Anny lub w jej pobliżu. Wyścig nie kwalifikuje się do stricto górskich ale nie można go klasyfikować jako płaski. Od pierwszej edycji wyścig rozgrywany jest na różnych rundach z bardzo zróżnicowaną nawierzchnią. Od kilku lat wyścig przyciąga dużo zawodników i w latach 2015-18 był najpopularniejszym wyścigiem z cyklu Road Maraton. Położenie na mapie Polski jest bardzo korzystne, bardzo dobra lokalizacja w pobliżu Autostrady A4 przyciąga dużo uczestników. Wyścig promuje przede wszystkim specjalistów od wyścigów jednodniowych, dobrzy sprinterzy nie mający problemów na krótkich podjazdach czy górale potrafiący skutecznie finiszować mają tutaj o co walczyć. Organizacja tego wyścigu podobnie jak większość innych w cyklu Road Maraton stoi na dobrym poziomie ale odbiega od czołowych imprez w Polsce. Wielu zmian od początku organizacji imprezy nie było i dlatego np. w 2019 roku wyścig przyciągnął mniej osób. Ciekawostką jest fakt, że z każdym rokiem wyścig odbywał się wcześniej, pierwsza edycja odbyła się początkiem czerwca a ostatnia już końcem kwietnia. Moja dyspozycja na tym wyścigu pozostawiała do życzenia, trasa nie zupełnie mi odpowiadała. Na miejsce w rankingu wyraźny wpływ miały moje wyniki, jedynie w 2017 roku spisałem się średnio a poza tym był to zazwyczaj najsłabszy start w sezonie, dojeżdżałem ze sporymi startami do czołówki, nie potrafiąc się odnaleźć w peletonie. Traktowałem zazwyczaj ten wyścig jako trening i w tym aspekcie ten wyścig się sprawdzał. Duża ilość startów w tym wyścigu spowodowała, że znalazł się w rankingu.
Moje starty w Klasyku Annogórskim:


Kategoria Inne



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa malud
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]