Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Podsumowanie roku 2021

Piątek, 31 grudnia 2021 · dodano: 31.12.2021 | Komentarze 0


  •                                                                                                         1.PODSUMOWANIE OGÓLNE:
     Sezon 2020 był dla mnie życiowy, notowałem najlepsze czasy na podjazdach, generowałem świetne moce, potrafiłem solidnie prezentować się na zawodach i praktycznie nie schodziłem z podium. Nie liczyłem na to, że w kolejnym roku nawiążę lub poprawię osiągnięcia z tego roku ale tego co się ze mną działo w ostatnich 12 miesiącach nie spodziewałem się nawet w najgorszych snach i najczarniejszych scenariuszach. Gdy w marcu 2020 roku wybuchła epidemia Covid-19 ciągle słyszało się o nowych zachorowanych, tysiącach przypadków dziennie i coraz większej ilości zgonów. Do października 2020 roku jakoś omijały mnie, moich znajomych czy rodzinę problemy z tym związane ale wówczas wszystko się zaczęło. Po bardzo spokojnym czasie nadeszły ciemne chmury które do dzisiaj znajdują się w moim otoczeniu. W październiku ubiegłego roku w rodzinie pojawiły się pierwsze przypadki Covid-19 w mojej rodzinie, były niby niegroźne ale jednak zmieniły życie wielu osób. Dla mnie też zaczął się trudny okres, niby wszystko wyglądało normalnie do 21 listopada gdy wydarzyło się kilka rzeczy na raz a żadna z nich nie była pozytywna. Poza pierwszym śmiertelnym przypadkiem Covid-19 w rodzinie przeżyłem prawdziwy dramat na drodze. Podczas treningu na rowerze kilka razy byłem bliski czołowego zderzenia z nieprzepisowo jadącym pojazdem i zaliczyłem groźny upadek, na szczęście na startym rowerze, w grubych ciuchach i na miękkim podłożu ale boleśnie go odczułem a tak naprawdę od śmierci dzieliły mnie sekundy czy centymetry. Zamiast odpuścić treningi walczyłem dalej pogarszając sytuację i doprowadzając do pierwszej kilkutygodniowej przerwy w treningach. W tym czasie Covid zbierał kolejne żniwo w otoczeniu i rodzinie. Ja starałem się żyć normalnie ale organizm był osłabiony i walczyłem przede wszystkim ze słabym, niestabilnym i podatnym na przeciążenia układem kostnym który został poddany próbie w listopadzie. Liczyłem na to, że nowy rok przyniesie pozytywne zmiany ale było zupełnie na odwrót. Co prawda trenowałem na niezłym poziomie i z widocznym progresem ale czułem, że nie jestem już tak silny i odporny na infekcje jak wcześniej. Covid był coraz bliżej mnie i nawet na jakiś czas wyprowadziłem się z domu gdy było zagrożenie, że któryś z domowników jest nosicielem. Na przełomie lutego i marca nastąpiła cisza, sytuacja jakby trochę się uspokoiła by w kwietniu pogorszyć się znacznie. W rodzinie nie było już źle, było tragicznie biorąc pod uwagę ilość osób o złym samopoczuciu, poddanych hospitalizacji czy zgonów jakie nastąpiły w tym czasie. Nie miały znaczenia kto w jakim jest wieku czy sytuacja zdrowotna na przestrzeni ostatnich kilku lat. Pozytywne wyniki testów w rodzinie skierowały kilkanaście osób na kwarantannę a w moim przypadku przyniosły znacznie gorsze samopoczucie, mimo tego, że byłem dosyć mocny psychicznie i dzielnie znosiłem tą trudną sytuację. Dobra noga i życiowe moce jakie miałem w marcu, co prawda przy wysokiej wadze ale jednak było lepiej niż w ubiegłym roku powoli zaczęły mnie opuszczać. W maju zamykałem pewien rozdział w życiu związany z pracą ale także pojawiły się powikłania, jak się okazało po przebytym niedawno zakażeniu Covid-19. Ogromna ilość przeciwciał na kolejnych testach była idealnym potwierdzeniem tego stanu. W zasadzie dwa tygodnie na przełomie maja i czerwca miałem wycięte z życia i mój poziom sportowy sięgnął stanu jaki popularnie określam sportowym dnem, powoli się z niego dźwigałem ale nie było to łatwe. Kolejne osoby w otoczeniu walczyły z brakiem zdrowia i problemami jakie pojawiły się po Covid, część z nich się zaszczepiło, część nie. Od listopada do lipca byłem na większej ilości pogrzebów niż przez całe dotychczasowe życie, musiałem z tego powodu zmienić życiowe plany. Sytuacja w rodzinie się pogarszała, dwie osoby w rodzinie są od połowy roku sparaliżowane a kolejne dwie utraciły w pewnym lub całkowitym stopniu pamięć. Z tego powodu trzeba było stworzyć odpowiednie warunki w domu, na początku śmiałem się, że w domu jest bezpieczniej i czyściej niż w niejednym szpitalu ale nie jest to śmieszne. Nigdy nie chciałbym być w sytuacji w której nie byłbym w stanie wstać z łóżka i wymagał stałej opieki. Obecnie mieszkam z taką osobą co powoduje, że jestem w stanie pokazać jak zostałem przez lata wychowany, często własne przyjemności, zabawy czy sport schodzą na całkowicie boczny tor bo są sytuacje gdzie inni potrzebują mnie bardziej. Dobro zawsze wraca do człowieka i myślę, że w przyszłości, o ile taka będzie pojawi się jeszcze coś dobrego w moim życiu. Szukając pozytywów mogę je znaleźć w drugiej połowie roku, po zmianie pracy nie muszę martwić się w najmniejszym stopniu o finanse, ci co ze mnie się śmiali, że nie muszą pracować i dostają za to pieniądze teraz mają głupie miny. Warto było ponad połowę życia się uczyć i zaczynać od zera, dosłownie od kopania rowów na budowie by dojść do miejsca w którym jestem teraz. Sportowo ten rok nie wyglądał dobrze ale nie mogło być inaczej po tym co działo się w ostatnich miesiącach. We wrześniu złapałem nieco formy i solidnie zaprezentowałem się podczas TRR czy czasówek ale w październiku znowu zdrowie dało o sobie znać, regularnie dbam o siebie, robię kolejne testy na przeciwciała i w grudniu znowu wyszło, że mam ich o kilkaset % więcej niż podczas poprzedniego testu, przez kilka tygodni czułem się źle, byłem osłabiony ale nie sądziłem że to znowu Covid a wszystko na to wskazywało, że po raz drugi zachorowałem. To potwierdza tylko fakt, że zachorować może każdy, niektórzy robią sobie z tego jaja ale tak naprawdę zdrowie mamy tylko jedno, nie warto śmiać się z innych zwłaszcza nie mając pojęcia o tym jak człowiek się czuje będąc chorym. W obecnej sytuacji ja się mogę śmiać z innych, mimo ciągłej walki z chorobami, brakiem odporności i brakiem regularności w treningach a nawet z dłuższymi przerwami wciąż prezentowałem się lepiej niż większość kolarzy startujących w zawodach. To inni powinni się martwić dlaczego tak się stało, dlaczego nie byli w stanie wygrać z takim kaleką jakim byłem w tym roku. Mimo tego liczę, że kolejny rok będzie lepszy, powrót na właściwą ścieżkę jest trudny ale obrałem dobry kurs i jak nic się nie wydarzy to wiosną powinienem być tam gdzie w latach 2019 i 2020 czyli na poziomie pozwalającym bez problemów walczyć z czołówką. Listopad i grudzień były bardzo dobre treningowo, zdrowotnie trochę gorzej ale nie martwię się tym. Nie udało się uratować tego roku, mimo drobnych sukcesów było sporo porażek, nie tylko na tle sportowym ale osobistym i przede wszystkim zdrowotnym. Jedynie zawodowo był to dobry rok więc nie wykreślam całkowicie tego roku z życiorysu. 
  • 2.PODSUMOWANIE SEZONU STARTOWEGO:
To był wyjątkowo trudny i krótki sezon startowy. Na skutek różnych zawirowań, zwłaszcza Covidowych rozpocząłem go dopiero w lipcu startując na bardzo wymagającej trasie długości 250 kilometrów ze sporą ilością podjazdów. Tego dnia przeżyłem mnóstwo przygód, także nieprzyjemnych więc nie jestem do końca zadowolony z tych zawodów. Podczas kolejnych walczyłem z mniejszymi lub większymi problemami i mimo tego, że dawałem z siebie maksimum a często nawet więc niż mnie było stać nie osiągałem spektakularnych wyników, próbowałem nawiązać do ubiegłego roku ale się nie udało.
Szczegółowe podsumowanie startów:
1. Rozpoczęcie sezonu: 11.07.2021:
Pewien schemat został zachowany i już któryś rok z rzędu pierwszym sprawdzianem było klubowe rozpoczęcie sezonu. Trasa w tym roku mi odpowiadała ale będąc bez formy nie mogłem liczyć na cuda. Nie było z czego dołożyć na starcie więc oglądałem plecy większości osób, jadąc swoje na podjeździe i dobrze zjeżdżając dojechałem tuż za podium ale z ogromną stratą do czołowych zawodników z którymi w poprzednich latach chociaż byłem w stanie nawiązać walkę na trasie a tym razem tak nie było. Nie byłem zadowolony z tego startu i po blisko pół roku nie zmieniłem zdania
Wynik: 4/27
Ocena: 2/5
2. Małopolska 250-ka: 17.07.2021:

W tym roku podjąłem ciekawe wyzwanie i zmierzyłem się z ponad 250 kilometrową trasą zawierającą ponad 30 krótszych lub dłuższych podjazdów w zachodniej Małopolsce. Moja dyspozycja nie była jeszcze dobra w tym momencie i walczyłem na trasie nie tylko z trudnościami ale przede wszystkim własnymi słabościami. Przeżyłem mnóstwo przygód, nie tylko pozytywnych i doszedłem do wniosku, że przy moim obecnym trybie życia takie wyzwanie jest maksimum na jakie mogę sobie pozwolić. Kolejne starty potwierdziły tylko fakt, że w tym roku byłem daleki od formy wyścigowej z najlepszych lat. Byłem jedną z dwóch osób mających okazję przejechać tą trasę w warunkach rywalizacji i jestem bardzo zadowolony, że dojechałem do mety w jednym kawałku i w nienajgorszym czasie.
Wynik: 1/2
Ocena: 4/5
3. Road Trophy 14-15.08.2021:

Po 2 latach przerwy wystartowałem po raz kolejny w etapowym wyścigu Road Trophy. Miałem z tym wyścigiem rachunki do wyrównania i liczyłem na to, że w tym roku się uda. Byłem nieco mocniejszy niż w lipcu ale do formy wciąż brakowało sporo, na trasie jednak walczyłem jak lew ale niestety przegrałem, pierwszego dnia ze skurczami które zabrały mi być może pierwsze podium w wyścigu od 3 lat a drugiego z bólem pleców będących kumulacją obciążeń jakie znosi mój organizm w ostatnich miesiącach i reakcją organizmu na szczepienie przeciwko Covid 19 które w moim przypadku było konieczne ze względów zawodowych i wymogów jakie stawiają różne instytucje z jakimi miałem i wciąż mam styczność. Ostatecznie jednak poprawiłem najlepszy wynik na Road Trophy ale po raz kolejny byłem najsłabszym z zawodników poniżej 30 roku życia.
Wynik: 18/63 OPEN 4/4 kat.
Ocena: 3/5
4. Uphill MTB Równica: 21.08.2021:
Po latach przerwy postanowiłem sprawdzić się w MTB. Ten start był w dużej mierze spontaniczny i w sumie nie mogę być z niego w najmniejszym stopniu zadowolony. Technicznie radziłem sobie słabo a do tego urwałem łańcuch po czym mogłem spokojnie zrezygnować bo stało się to na początku podjazdu. Dojechałem jednak do mety w czasie dającym miejsce w 15 ale na defekcie straciłem za dużo czasu i byłem na szarym końcu. Po raz ostatni taka sytuacja mi się przytrafiła w 2018 roku gdy na podobnej długości czasówce złapałem gumę.
Wynik: 72/78 OPEN
Ocena: 1/5
5. Górskie Mistrzostwa Jas-Kółek: 22.08.2021:
Kolejny zupełnie nieudany start. Po raz kolejny sprzęt zawiódł i już na pierwszym podjeździe stwierdziłem, że dalsza jazda nie ma sensu. Dojechałem jednak do pierwszego punktu kontrolnego walcząc ze zniszczonym łożyskiem w tylnym kole. Mój pech jednak przyniósł radość innym, mieli okazję by bez progresu formy osiągnąć lepszy wynik ode mnie, na ten moment jest to jedyna sytuacja gdy w sportowej walce inni mają jakieś ze mną szanse, nawet moje liche zdrowie w tym roku wystarczało na to by skutecznie walczyć z tym którzy od lat próbują mnie wszelkimi sposobami objechać i zniechęcić do sportu, na razie się to nie udaje.
Wynik: 15/15
Ocena: 1/5
6. Uphill MTB Magurka: 28.08.2021:
Dużo lepszy start niż wcześniejsza próba na MTB. Podczas zawodów wyszły wszystkie braki w technice a konkretnie całkowity jej brak i na trasie m.in. miałem przyjemność szukać borówek w krzakach. Jak na to, że przez kilkanaście lat nie miałem styczności z MTB poradziłem sobie całkiem nieźle. Jak sobie przypomnę początki na szosie gdzie szorowałem przez dłuższy czas ogony to od razu robi mi się nieprzyjemnie. W MTB jednak na starcie prezentuję się lepiej.
Wynik: 11/63 OPEN 1/4 kat.
Ocena: 4/5
7. Rajd z Metą na Równicy: 05.09.2021:
Kampania startowa trwała w najlepsze. Po raz kolejny zmierzyłem się z podjazdem na Równicę podczas corocznego rajdu w którym brałem udział już po raz 11. W tym roku nie oczekiwałem cudów ale dałem tego dnia z siebie wszystko, popełniłem oczywiście kilka błędów ale nie wpłynęły one na końcowy rezultat. We wrześniu miałem najlepszą nogę ale była ona słabsza niż w poprzednich 2 sezonach.
Wynik: 2/27
Ocena: 5/5
8. Tatra Road Race: 11.09.2021:

Najważniejszy start w sezonie. Miałem duże nadzieje ale skończyło się jak zwykle. Ze względów zdrowotnych zdecydowałem się na start na krótszym dystansie i na trasie przeżyłem prawdziwy roller-coster. Były dobre momenty jak i słabe, na początku wyścigu brakowało mi mocy aby pojechać za czołówką, później dojechałem do dobrej grupy ale wykończyły mnie skurcze. Zawsze coś się trafia, jak nie sprzęt to zdrowie zawodzi. Dojechałem co prawda w dobrym tempie do mety, był to mój najlepszy wyścig ale niedosyt się też pojawił bo stać mnie było na więcej.
Wynik: 14/281 OPEN 7/46 kat.
Ocena: 4/5
9. Rura na Kocierz: 02.10.2021:

Bardzo spontaniczny start przy sporej niedyspozycji zdrowotnej. Mimo wielu błędów takich jak: bardzo słaba rozgrzewka czy nieodpowiednia pozycja na rowerze dałem z siebie wszystko i po raz kolejny udowodniłem, że górskie czasówki na szosie są moją specjalizacją i nawet bez formy czy zdrowia trzeba się ze mną liczyć.
Wynik: 5/71 OPEN 2/14 kat.
Ocena: 4/5
10. Ponikiew Time Trial: 02.10.2021:

Start na którym bardzo mi zależało. Niestety problemy ze zdrowiem i regeneracją spowodowały, że spisałem się bardzo przeciętnie, poniżej możliwości i tego na co było mnie stać. Mogło oczywiście być gorzej ale nie tego po sobie oczekuję, cele muszą być ambitne bo inaczej progresu formy nie będzie.
Wynik : 3/63
Ocena: 3/5
11. Zakończenie sezonu 2021:

Po roku przerwy sezon kończę startem w zawodach klubowych. Od 2015 roku gdy pojawiłem się na starcie tych zawodów nie schodziłem z podium. W tym roku było jednak inaczej, nie byłem w stanie nawiązać walki z najlepszymi, w moich nogach nie było takiej mocy aby na podjazdach wytrzymywać z czołówką. Jechałem cały czas swoje i jedynie z walki i sposobu w jakim wywalczyłem 5 miejsce mogę być zadowolony. Sezon był trudny i kończące go zawody to potwierdziły.
Wynik : 5/18
Ocena: 4/5
Szczegółowe podsumowanie startów:

W tym roku mimo trudności kilka razy znalazłem się na podium, zarówno w kategorii wiekowej, open jak i zawodach klubowych. W każdej kategorii wyścigów wyśrubowałem ilość miejsc na podium:
Suma miejsc na podium Open w wyścigach:

Suma miejsc na podium kategorii wiekowej:

Suma miejsc na podium zawodów klubowych:

     Ciężko znaleźć start z którego mógłbym być w pełni zadowolony, zawsze czegoś brakowało lub pojawiał się jakiś problem który zazwyczaj nie był do przeskoczenia. Głównie walczyłem ze słabym zdrowiem i jego skutkami na trasie, skurcze mięśni towarzyszyły mi bardzo często, szwankowały także plecy. Jak zdrowie dawało spokój to znowu pojawiały się kłopoty ze sprzętem. Biorę jednak te kłopoty na klatę, wiem, że mogło być lepiej ale także gorzej więc nie będę rozpamiętywał tego sezonu. Zostawiam go za sobą i liczę na to, że w przyszłości będzie tylko lepiej. Jedyne co było podobne jak w ostatnich 2 sezonach to ilość startów. Cały sezon mogę ocenić na trzy w pięciostopniowej skali, za dużo było losowych przypadków, niekoniecznie zależnych ode mnie. Przy tym co prezentowałem przez wcześniejsze 2 lata ten sezon był słabszy i nie zasługuje na wyższą ocenę. 
3. PODSUMOWANIE SEZONU POD WZGLĘDEM POSTĘPÓW:
     Po zeszłym sezonie postawiłem na poprawę detali które w sporcie robią dużą różnicę. Ja miałem spore rezerwy w technice jazdy i braki m.in. w jeździe grupowej. Na tym chciałem się skupić w tym roku, taki miałem cel ale w trakcie sezonu musiałem z tego zrezygnować.
Zaczynając od podstaw skupiłem się na poprawie techniki pedałowania, tutaj rezerwy były najmniejsze i przez sezon przygotowawczy trenowałem bardzo dużo na wysokich kadencjach, nie miałem problemu ze zmianami rytmu a także na bardzo wysokich kadencjach. Radziłem sobie na niskich kadencjach ale nie należało to do przyjemności i unikałem tego jak mogłem. Organizm lepiej znosił wyższe kadencje. Pod tym względem byłem dobrze przygotowany do sezonu, szkoda, że później szybko wszystko się posypało i przez drugą połowę roku nie radziłem sobie już tak dobrze ze zmianami kadencji i często jeździłem po prostu za twardo.
     Moim dużym problemem była także wydolność w krótkich odcinkach czasu. Postawiłem więc zimą na trening poprawiający mój maksymalny poziom który zazwyczaj powodował, że traciłem szanse na walkę już na starcie zawodów bo nie byłem w stanie wygenerować wyższej mocy niż 400 Wat przez kilka minut a inni robili to bez problemu. Skupiłem się na poprawie stref 6 i 7 i zrobiłem kilka naprawdę konkretnych treningów, zaowocowało to dobrymi mocami już wiosną ale później wróciłem do tego co było wcześniej a nawet spadłem poniżej tego poziomu.
     Kolejny czynnik jaki u mnie szwankował to motywacja i podejście do treningów. Z tym nie było cały czas źle, czasami lepiej, czasami gorzej. Starałem się cały czas utrzymywać wysoką motywację i odpowiedni dystans do wszystkiego ale przy tym co działo się w ostatnim roku nie było to łatwe. Dopiero w listopadzie podjąłem radyklane kroki, jednym z nich było odcięcie się od Stravy, na tym portalu dominowało w ostatnim czasie Gwiazdorstwo, ludzie walczyli o Komy i podniecali się wysokimi średnimi prędkościami. Ja na tym polu wypadałem blado, wiele osób z tego szydziło i stwierdziłem, że trzeba coś z tym zrobić. Ból głowy innych osób pojawiał się gdy na zawodach zostawiałem ich bez większych trudności z tyłu. Ten ból może być jeszcze większy jak się okaże, że po kilku miesiącach bez aktywności w sieci, podczas konfrontacji z innymi znowu będę lepszy. Nic nie daje mi takiej satysfakcji jak objeżdżanie „ nierobów” czyli osób które nie mają nic ciekawszego do roboty jak jazda na rowerze i lajkowanie aktywności innych na Stravie. Motywacja nigdy u mnie nie spadła do zera, nawet przy problemach zdrowotnych radziłem sobie lepiej niż przeciętniacy i dlatego cały czas uważam, że przy lepszym zdrowiu może być ze mną tylko lepiej.
     Kolejny problem z jakim mierzę się już od lat to jazda w grupie. Jeszcze wiosną myślałem, że uda się coś w tym aspekcie poprawić. Później pojawiło się sporo przeszkód które spowodowały, że nie odnotowałem żadnego progresu. Nie było mi dane trenować w grupie, biorąc pod uwagę jednak to co działo się na grupowych treningach w okolicy Bielska, gdzie bezpieczeństwo i przepisy Prawa o ruchu drogowym stały na ostatnim miejscu a dominowało szpanerstwo i cwaniactwo co poskutkowało kilkoma wypadkami z udziałem kolarzy i nigdy nie można powiedzieć, że winny jest kierowca a tak się próbuje robić. Takie sytuacje zdemotywowały mnie do jazdy w grupie i nie mogę powiedzieć o progresie w tym zakresie. Dopiero jesienną gdy stanąłem na starcie zawodów pojawiło się światełko w tunelu ale do dobrego wciąż dużo mi brakuje.
     Następny czynnik jaki starałem się poprawić była moja waleczność w każdej sytuacji. W ostatnich latach nie byłem w stanie dawać z siebie 100 % na zawodach, zazwyczaj udawało się to na czasówkach a przy wyścigach łatwo rezygnowałem gdy pojawiały się trudniejsze do pokonania przeszkody. Musiałem podupaść na zdrowiu, spaść z poziomem sportowym by znów dawać z siebie wszystko. To jedna z niewielu rzeczy jakie w tym roku mi wyszły.
Nigdy specjalnie nie przykładałem się do tzw. BPS ( Bezpośredniego przygotowania startowego ), w tym roku przed Tatrą Road Race przyłożyłem się konkretnie do tego zagadnienia i od razu zauważyłem efekty. Jak uda się przełożyć to na wszystkie ważne starty w kolejnym roku to będę mógł mówić o progresie
Początkiem roku chciałem także popracować nad poprawą techniki zjazdów. W pewnym momencie sezonu radziłem sobie całkiem nieźle i nawet robiłem drobne postępy ale później znowu było gorzej. W najlepszym momencie sezonu nawiązywałem do poziomu sprzed roku gdy już całkiem pewnie i szybko zjeżdżałem. Później znowu było gorzej i dopiero po zakupie roweru MTB i zjazdach w terenie moja dyspozycja znowu się poprawiła. Cały czas jest jednak nad czym pracować.
     Technika jazdy zawsze była moją piętą achillesową. W celu poprawy a raczej budowy techniki od podstaw zakupiłem rower MTB i zamierzam w terenie pracować nad poprawą mojej postawy co może zaowocować także poprawą dyspozycji na szosie. Na razie radzę sobie bardzo słabo ale początek był tragiczny więc jakiś drobny postęp odnotowałem.
     Biorąc pod uwagę ostatni rok, nie zrobiłem żadnych postępów, moja forma na rowerze nie wyglądała źle ale to za mało by liczyć się w wyścigach i walczyć o coś więcej. Nie mogło być inaczej, często nie było głowy do treningów a zdrowie nie pozwalało na nic więcej niż spokojne jazdy co powodowało, że zrobienie progresu nawet w całkiem prostej sprawie nie było możliwe. Na następny rok moje cele będą podobne. 
  •                                                                                                                          4. PODSUMOWANIE LICZBOWE:
     Mijający sezon nie był taki zły biorąc pod uwagę dane liczbowe:

     
Kilometrów co prawda wyszło nico mniej, złożyło się na to kilka czynników. W porównaniu do średniej z poprzednich lat wynik jednak nie jest gorszy. W pierwszej części roku poświęcałem więcej czasu na trening niż później, zaliczyłem mniej treningów w drugiej połowie roku co odbiło się także na całkowitej sumie przewyższeń która wyszła z kolei gorsza niż rok temu ale lepsza niż w 2019 roku który był na drugim miejscu w tej klasyfikacji.
Bardzo podobną ilość tras z przewyższeniem powyżej 1500 metrów zawdzięczam zarówno dobrym treningom w górach jak i wiosennym długim trasom których zaliczyłem całkiem sporo.
     W porównaniu do poprzednich lat zaliczyłem aż 2 trasy powyżej 200 kilometrów i ponad 20 ponad 100 kilometrowych co również jest wynikiem bardzo zbliżonym do tego co było w poprzednich latach.
     Czysto statystycznie, jeździłem wolniej niż w poprzednim roku ale nie miało to dla mnie najmniejszego znaczenia.
     
Przez cały rok poświęcałem sporo wolnego czasu na treningi ale to ledwie 26 % czasu jaki przeznaczyłem na pracę więc w tym aspekcie wśród „kolarzy” nie mam chyba konkurencji, przepracowałem dokładnie 2722 godziny, często po 10 – 12 godzin na dobę i nawet w weekendy, najważniejsze, że szło to w parze z zarobkami.
  •                                                                                                                           5. DANE Z MIERNIKA MOCY:
     Bardzo interesującym dla mnie tematem są cyferki. Jest to jedno z moich hobby, przez lata uczyłem się obsługiwać urządzenia treningowe i wyciągać istotne dane spośród wielu parametrów. Jestem bardzo indywidulanym kolarzem który wszelkie wnioski wyciąga wyłącznie z własnych doświadczeń, nie bardzo interesując się tym co robią inni i często porównywałem dane z najlepszymi z wcześniejszych lat. W ostatnim czasie jednak mój poziom był niższy i miernik nie działał jak należy więc porównań danych nie będzie.
     Na początek oczywiście kilka danych wpływających pośrednio na generowane moce.

     
Początek roku przyniósł problemy z wagą, była zbyt wysoka jak na mnie i ciężko było ją zbić. Później przez choroby waga spadła i w drugiej połowie roku była na dobrym, stabilnym poziomie.Pierwszym z takich parametrów jest waga która zmieniała się w trakcie sezonu
Drugi parametr jaki monitorowałem, to procentowa zawartość tłuszczu:

     Wartości procentowego udziału tłuszczu w składzie ciała zmieniały się wraz z wagą. Nie jest to dokładny pomiar ale różnice są jak najbardziej realne. W momencie gdy tłuszczu było najmniej prezentowałem najwyższy poziom sportowy.
     W przypadku tętna spoczynkowego takich zmian nie było:

     Najniższa wartość osiągnięta w sierpniu wydaje się nieprawdopodobna, ledwie czterokrotnie wartość tętna spoczynkowego osiągnęła poziom 45 a raz 46 bpm. Na ogół tętno było stałe w zakresie 40 – 43 bpm.
     Na początku roku nie monitorowałem wszystkich parametrów, do takich należy m.in. ciśnienie tętnicze krwi:
     Nigdy nie miałem problemów z ciśnieniem, nawet wtedy jak przyjmowałem zwiększone dawki kawy czy alkoholu. W tym roku zdarzały się skoki ciśnienia ale w granicach normy więc nie ma w tym aspekcie żadnych niepokojących sygnałów.
 Drugi parametr który zacząłem monitorować dopiero w trakcie mijającego roku to PNN50 informujący o stopniu natlenienia organizmu:
     W 2021 roku mijałem okresy gdy nie czułem się najlepiej, pojawiały się problemy z oddychaniem, wówczas wartość tego parametru spadła poniżej 90, przez większość czasu jednak była na optymalnym poziomie przekraczającym 95 %.
     Przechodząc do bardziej naukowej części podsumowania należy zacząć od obciążenia treningowego.
Podobnie jak w poprzednich latach treningi oparłem na TSS które z kolei wpływa na takie parametry jak ATL, CTL i TSB. Znajomość tych zagadnień pozwala skutecznie sterować obciążeniem treningowym i dostosowywać je do potrzeb i możliwości organizmu. Zaczynając jednak od początku wszystko wywodzi się od mocy chwilowej i zdolności do jej utrzymania w czasie. Moja krzywa mocy od lat jest płaska i jeżeli dało się ją zmienić to tylko na chwilę by później wszystko wróciło do normy. W moim przypadku ważne były moce osiągane kolejno w : 15 sekund, 1 minutę, 6 minut, 12 minut, 20 / 30 minut oraz 60 minut. Wszystkie te moce wyznaczałem na testach których jednak było mało.
                                                                                            
 Miesięczne maksymalne wartości mocy prezentują się następująco:                                                                            
     Najlepsze wyniki notowałem wiosną tuż przed zakażeniem Covid 19. Później było już tylko gorzej i pewnego poziomu nie byłem w stanie przekroczyć. Na podstawie mocy wyznaczyłem strefy w których starałem się trenować.
     Podczas treningów ciężko utrzymać stałą moc nawet próbując trzymać się wyznaczonych stref mocy. Moc znormalizowana jest więc idealnym parametrem do oceny intensywności treningów. W poszczególnych miesiącach uzyskałem następujące średnie oraz znormalizowane moce:

     Najmocniejsze treningi realizowałem zimą i wiosną, później już z tym było różnie i dopiero w końcówce roku moce znormalizowane były wyższe.
     Zaliczyłem trzy wyścigi ze startu wspólnego z następującymi mocami znormalizowanymi:

     Na wyścigach moje moce znormalizowane były na ogół niższe niż w poprzednich sezonach gdy startowałem więcej, podczas Tatra Road Race jednak dobiłem do poziomu sprzed lat gdy byłem aktywny na wyścigach niekoniecznie dojeżdżając w czołówce do mety.
     W ostatnim sezonie znacznie mniej trenowałem wiec danych do analizy mam dużo mniej ale i z tego idzie wyciągnąć wiele wniosków.
     Miernik mocy przez dłuższy czas szwankował, nie dało się kierować tylko danymi z pomiaru mocy. Trening wsparłem pomiarem tętna, często zwracałem uwagę na kadencję i przełożenia jakich używam, to znacznie ułatwiało trening, zwłaszcza wtedy gdy robiłem powtórzenia na konkretnym odcinku drogi w zbliżonych warunkach. Mimo wszystko trzymałem się stref mocy których rozkład wyszedł następujący:

     Nie przywiązywałem zbyt dużej wagi do tego w jakiej strefie jadę, szczególnie podczas jazd tlenowych gdzie dominowały strefy 1 – 3 i często trzymałem się na granicy dwóch stref. Po testach mocy zakres stref był korygowany, rozkład stref jednak wyszedł linowy, w niższej strefie spędziłem najwięcej czasu i przy każdej wyższej ten czas był krótszy, ponad 80 % czasu nie przekraczałem stref 1 – 2. Powyżej progu tlenowego spędziłem ledwie 10 % czasu, to mało biorąc pod uwagę cały sezon, to też mogło wpłynąć na to, że ten sezon wyglądał jak wyglądał.

     Nie wyznaczałem specjalnie stref tętna i znowu sugerowałem się jego zakresami. Przez cały rok regularnie używałem pulsometru więc rozkład czasu na poszczególne zakresy tętna wygląda bardzo ciekawie:

     Bez podziału na strefy tętna, zależność pulsu od czasu nie jest już liniowa, stosunkowo rzadko wchodziłem w najwyższe zakresy tętna a jeżeli tak się działo to trwało to bardzo krótko. Najwięcej czasu spędziłem w przedziale 120 – 150 bpm. W zestawieniu znalazły się także aktywności nie rowerowe i stąd bardzo duża ilość czasu na tętnie poniżej 110. Pomiar tętna traktowałem jako dodatek, kontrolę wysiłku a nie parametr na którym oparłem treningi. Bardzo lubię liczby i statystyki więc w takim charakterze pojawiły się te dane w zestawieniu.

Podobnie ma się sytuacja z pomiarem kadencji. Od pewnego czasu jest to dla mnie ważny parametr i również dane o zakresach kadencji dla mnie są interesujące:
     Podobnie jak rok temu zdecydowanie najwięcej czasu kręciłem z kadencją 90 – 100 rpm, jest to mój ulubiony zakres i zarazem pułap kadencji przy którym jazda jest optymalna. Bardzo dużo czasu jednak szarpałem ze zmienną kadencją i zazwyczaj w takich przypadkach jechałem po prostu za twardo. Siłowa jazda ma sens i przynosi korzyści tylko wtedy gdy trwa bardzo krótko, zbyt długa jazda na niskiej kadencji obciąża bardzo mięsnie które dłużej się regenerują
     Muszę znowu popracować nad kadencją i bardziej płynną jazdą co z kolei pozwala bardziej efektywnie wykorzystać moc.
     Trenując mocno przez cały rok, wielokrotnie na granicy możliwości organizmu, tracimy energię której zakres określony jest przez tzw. Strefy zmęczenia organizmu, ten parametr nijak ma się do rzeczywistości nie będąc podpartym innymi danymi.
     W zależności od momentu sezonu organizm ma w sobie więcej energii i wiele zależy od tego na co na aktualnie stać. Strefy zmęczenia są szacowane na podstawie mocy 20 i 5 minutowej osiągniętej przy okazji testów mocy. Najwięcej czasu organizm nie produkował kwasu mlekowego, jak już potrzebny był większy zastrzyk energii to zapasy były wykorzystywane niemal do zera, szczególnie przy treningach z powtórzeniami na wysokich mocach.
     Z treningu z pomiarem mocy można wyciągnąć także inne dane:

     W tym roku nie skupiałem się na konkretnych parametrach. Rozkład mocy na poszczególne nogi zupełnie olałem ale moje wyniki w tym zakresie nie wyglądają tak źle.
     Praca wykonana podczas treningów czy zawodów również była skrajnie różna w poszczególnych miesiącach. Listopad jako miesiąc z małą ilością treningów przyniósł najmniejszą wartość pracy a z kolei lipiec kiedy najwięcej jeździłem i to w trudnym terenie nazbierało się najwięcej.
     Ciekawie wyglądały zmiany parametru będącego zależnością mocy od tętna. Najniższe wartości uzyskiwałem podczas jazd regeneracyjnych a najwyższe podczas jazd indywidualnych na czas. Na ogół wartość tego parametru wahała się w zakresie 1,4 – 1,6.
     Szacowana wartość VO2Max czasu zdolności przyjmowania tlenu przez organizm wahała się niemal przez cały sezon. W szczytowym okresie osiągnęła całkiem niezły wynik.
  • 6 .PODSUMOWANIE SEZONU NA PODJAZDACH:
Od dawna specjalizuję się w jeździe po górach i bardzo lubię podjazdy. Zbieram wszystkie dane o podjazdach jakie udaje mi się zaliczyć w sezonie i dzięki temu powstaje później fajne podsumowanie i statystyka. Mijający sezon nie należał do najgorszych ale po życiowym sezonie 2020 mogłem oczekiwać więcej pod tym względem. Udało się co prawda zaliczyć podobną ilość podjazdów, sporo nowych odcinków ale dużo mniej rekordów i sporo słabszych czasów więc niedosyt po sezonie pozostaje. W 2021 roku zaliczyłem następujące podjazdy szosowe uszeregowane chronologicznie od pierwszego do ostatniego:

     ZESTAWIENIE WSZYTSKICH PODJAZDÓW ZALICZONYCH W 2021 ROKU Z PODZIAŁEM NA SEGMENTY ORAZ LICZBĄ PUNKTÓW:


    Sezon na podjazdach był dużo słabszy, przy tych samych zasadach naliczania punktów zdobyłem ich o ponad 30 % mniej, to jest przepaść. Udało się jednak zaliczyć więcej różnych podjazdów i na większości nie było ataków na czasy czy rekordy więc ta liczba w tym kontekście już tak źle nie wygląda.
     ZESTAWIENIE PODJAZDÓW ZALICZONYCH W 2020 ROKU Z UWZGLĘDNIENIEM POPRZEDNICH NAJLEPSZYCH CZASÓW NA SEGMENTACH:

     W 2021 roku zdobyłem prawie 86 % punktów możliwych do zdobycia, to wynik niewiele lepszy niz w poprzednim roku ale teraz nie było zaciętej walki na segmentach i zaliczyłem sporo mniej znanych podjazdów gdzie nawet mimo oszczędniej jazdy byłem wysoko sklasyfikowany.
     W odniesieniu do swoich najlepszych czasów ten sezon już tak dobry nie był:

     Ten rok był rekordowy pod względem ilości nowych podjazdów jakie udało się zaliczyć. Przejechałem aż 38 nieznanych wcześniej szosowych odcinków. Na większości znanych już podjazdów nie udało się poprawić rekordów ale nie miałem też specjalnie parcia na to. Wśród 25 rekordowych czasów aż 21 oznaczało poprawienie czasów z najlepszych sezonów 2019, 2020. Zazwyczaj były to odcinki których wówczas nie jechałem na czas i łatwo było poprawić wynik. Znaleźć można wyjątki w postaci np. Przełęczy Salmopolskiej od Wisły gdzie zarówno w 2019 i 2021 roku walczyłem o czas
     ZESTAWIENIE PODJAZDÓW ZALICZONYCH W 2021 ROKU Z UWZGLĘDNIENIEM ILOŚCI WJAZDÓW:

     W 2021 roku wiele podjazdów zaliczyłem tylko raz więc wybrałem tylko 10 najczęściej przejechanych odcinków w minionym sezonie. Bez zaskoczenia najwięcej razy pojawiałem się na Przegibku, niewiele brakło aby 100 razy zaliczyć tą przełęcz.
     ZESTAWIENIE PODJAZDÓW ZALICZONYCH W ŻYCIU Z UWZGLĘDNIENIEM ILOŚCI WJAZDÓW:
     Przez ostatnie kilkanaście lat sporo jeździłem po górach, zaliczyłem sporo podjazdów, w sumie ponad 1300 i najwięcej razy pojawiłem się na Przełęczy Przegibek, oprócz tego dużą popularnością cieszyły się podjazdy pod Salmopol, Kubalonkę czy Równicę. Te podjazdy były mi zazwyczaj po drodze. Na początku przygody z rowerem i podjazdami często jeździłem na Górę Żar. W moim przypadku jednak dominuje jakość pokonywanych podjazdów, już w 2010 roku potrafiłem wjeżdżać pod góry w czasach które do dzisiaj nie są osiągalne dla większości znanych mi z tras rowerowych osób, nie były to losowe przypadki tylko w każdym kolejnym roku byłem w stanie nawiązać do poprzednich lat i nawet poprawiać swoje osiągnięcia. Swoją markę budowałem przez lata i m.in. dlatego nawet w słabszym dla mnie okresie ciężko ze mną wygrać pod górę bo poniżej pewnego poziomu nie schodzę. W górach czuję się jak ryba w wodzie, nie ma przypadku w odniesieniu do czasów jakie jestem w stanie wykręcać. Jestem typem górala i to w sumie wyjaśnia całkowicie to zagadnienie
  • 7.WNIOSKI PO SEZONIE:
     A. Każdy kolejny sezon jest nowym wyzwaniem, jest nauką, próbą doskonalenia własnych możliwości, wyeliminowania błędów i pokonywaniem własnych słabości. Tak właśnie patrzę na sezon 2021 który nie był dla mnie najlepszym okresem ale jestem w stanie wyciągnąć z niego coś pozytywnego. Z każdej sytuacji można wyciągnąć pozytywy i ja takie znalazłem w tym trudnym dla mnie roku.
     B. Praca popłaca. Takie motto towarzyszyło mi przez wiele lat i w 2021 roku gdy było mi ciężko i nie szło jak powinno skupiłem się na pracy nad wyjściem z trudnej sytuacji. Nigdy nie czekam na to, że coś się wydarzy samo, zawsze podejmuję walkę, nawet gdy sprawa wydaje się przegrana. Już kilka razy doprowadziło to do szczęśliwego dla mnie finału. W mijającym roku przegrywałem ze zdrowiem co wpływało na inne aspekty życia, nie poddałem się, wygrałem z chorobami i powoli wracam tam gdzie byłem.
Nigdy nie można się poddawać, nigdy nie jest za późno na zmiany i poprawę własnych błędów czy pokonywanie słabości.
    C. Regularność kluczem do sukcesu. Przez kilka ostatnich lat solidnie trenowałem na wysokim poziomie, byłem w stanie utrzymywać formę przez długi czas. Wszystko dzięki temu, że nie szukałem wymówek, trenowałem często na zmęczeniu o nietypowych porach dnia ale nigdy nie rezygnowałem z treningu. Doceniłem to w momencie gdy stan zdrowia nie pozwalał na utrzymywanie wysokich intensywności podczas ćwiczeń. Dzięki temu było mi łatwiej przetrwać trudny okres i szybko odbić się od dna i rozpocząć marsz w miejsce gdzie już byłem – w kierunku czołówki.
    D. Nasze życie i osiągnięcia zależą przede wszystkim od nas. Takie słowa często słyszałem i dlatego było łatwiej podjąć mi walkę z przeciwnościami. Zazwyczaj w każdej dziedzinie zaczynałem od kompletnego zera, w dzieciństwie miałem duże problemy emocjonalne z powodu tego, że nie pochodziłem z zamożnej rodziny i wyglądałem po prostu biednie co z kolei inni wykorzystywali jako powód do drwin i poniżania. Przez wiele lat miałem problemy z psychiką i dopiero jako dorosły człowiek w znacznym stopniu sobie z tym poradziłem ale nie do końca. Przy każdej kolejnej sprawie wszystko wyglądało podobnie. W sporcie na początku szorowałem po dnie zamykając stawkę na każdych zawodach, śmiano się ze mnie a nawet dawano kary czasowe za rzekome oszustwa, w oczach wielu byłem oszustem, przez pracę nad sobą doszedłem bardzo daleko zastawiając większość naśmiewających się ze mnie osób daleko w tyle. Zaczynając pracę też się ze mnie śmiano, że zadowala mnie najgorsza robota z możliwych ale od czegoś trzeba zacząć. Przez kilka lat pokonałem kilka szczebli i dzisiaj jestem w bardzo korzystnym położeniu na tle zawodowym co przekłada się na bardzo dobrą sytuację materialną. Do wszystkiego doszedłem ciężką pracą, samozaparciem, nie szukając dróg na skróty i nie stosując żadnych dodatkowych środków. Na każdym niemal tle w tyle zostawiłem tych wszystkich hejterów i rzucających mi kłody pod nogi. Wszystko zależało tylko ode mnie i mogę być z siebie zadowolony.
     E. Warto pomagać innym. W życiu przeszedłem wiele, miałem styczność z różnymi sytuacjami, bardzo często trudnymi i nauczyłem się jednego, mając możliwość pomocy warto to wykorzystać bo w przyszłości może się to odwrócić i gdy my będziemy potrzebować pomocy to wówczas będziemy mieć prawo oczekiwać, że ktoś nam pomoże. Dobro zazwyczaj do nas wraca ale zło zawsze wraca, w każdej sytuacji w której nie wiem co mam zrobić ta fraza pomaga mi podjąć decyzję. W życiu pomogłem już wielu osobom , także finansowo w trudnym czasie pandemii, na razie nie wróciło to do mnie w takim stopniu jak wyszło ale życie wciąż trwa i może kiedyś będę miał okazję się przekonać czy inni też są w stanie coś poświęcić dla mnie.
     F. Nie warto przejmować się innymi. W przypadku większości osób bardziej uwierające jest to, że inni mają się lepiej od nas. Nie liczy się to, że my jesteśmy biedni, tylko to, że sąsiad czy znajomy ma więcej pieniędzy, nie liczy się to, że na rowerze jesteśmy słabi, ważniejsze jest to, że rywal jest mocniejszy. Lepiej zrobić coś by utrudnić innym życie niż wziąć się za siebie i poprawić własne. Przez kilka ostatnich lat gdy wszystko zaczęło mi się udawać, zaczęto szukać u mnie nieprawidłowości, oszustw dzięki którym nagle się u mnie poprawiło. Na początku się tym przejmowałem ale z biegiem czasu mam to coraz bardziej w dupie. Obecnie jestem bardzo zmotywowany i pozytywnie nastawiony do wszystkiego więc nawet głupie docinki innych nie zniechęcą mnie. Nawet jakbym zrezygnował z treningów na rowerze, pracy w tym wymiarze czy innych rzeczy to ciężko byłoby znaleźć osobę która mnie zastąpi i takie są fakty potwierdzające się na każdym kroku. Zamiast zajmować się hejtem innych osób należy wziąć się do roboty i popracować nad sobą aby nie było czego zazdrościć innym.
     G. Nie warto żyć przeszłością. Należy akceptować rzeczywistość taką jaka jest i liczyć się z tym, że już nic nie będzie takie jak wcześniej. Dużą lekcją życia dla wszystkich jest czas pandemii w jakim się znaleźliśmy, przedtem wszystko wydawało się proste, była wolność i wydawało się całkiem inna rzeczywistość. Tak też było, w czasie dobrobytu jaki ogarnął świat w XXI wieku i wielu nowych możliwości jakie się pojawiły pandemia jest czymś co wiele rzeczy i spraw rujnuje. Wiele osób wykorzystuje to do celów politycznych szukając w tym wszystkim oszustwa, to nie jest wymysł jednej osoby czy władzy tylko fakt, problem ogarnął cały świat i należy zachować do wszystkiego dystans. Wiele osób ma pretensje do władzy za działania jakie prowadzi ale równocześnie pobiera od państwa świadczenia dzięki którym żyje im się lepiej a w skrajnych przypadkach można uniknąć wysilania się i pracy która normalnym ludziom przynosi pieniądze na życie. O tym należy pamiętać biorąc się za krytykowanie władzy, władza zrobiła najpierw wiele aby zapewnić sobie poparcie a na typowego krytyka nawet pies z kulawą nogą by nie zagłosował bo nie jest w stanie zrobić nic dobrego dla innych i najczęściej myśli tylko o sobie. Z przykładów bardziej sportowych, nie można żyć przeszłością, to, że kilka lat temu było się na Topie nie oznacza że z tego powodu ma się być traktowanym lepiej niż innych. Każdy rok sezon jest nowym otwarciem i zupełnie nowym doświadczeniem, liczy się to co jest przed nami, zwłaszcza w sporcie wiele rzeczy może zmieniać się z dnia na dzień, w każdą stronę. Przez cały czas następuje naturalna selekcja, trzeba pracować na lepsze jutro a nie pałać się wynikami z przeszłości, kto nie robi postępów się cofa i by być zauważonym trzeba dawać z siebie cały czas 100 % a nawet więcej, sama praca nie wystarczy ale jej brak dyskwalifikuje nas już na starcie. Cały czas trzeba pracować nad sobą, nieważne w jakim momencie i sytuacji aktualnie jesteśmy.
     H. Ostatni wniosek jest taki, trzeba być sobą, osobą której w 100 % nie da się naśladować i budować własną markę, opartą na własnych doświadczeniach i wiedzy. W kolarstwie wiele osób jest zielonych w kontekście treningu, płaci często zupełnie obcym ludziom aby ci ich prowadzili na szczyt i gdy się nie udaje to pretensje ma się do innych osób nie biorąc pod uwagę tego, że problem leży po naszej stronie. W każdej sytuacji trzeba sobie umieć poradzić. Ja znam od podszewki zarówno świat biedy, niewiedzy jak i dobrobytu czy wszechstronnej wiedzy w kilku dziedzinach. Inni tylko wskazywali mi drogę i sam musiałem sobie poradzić aby dojść w miejsce gdzie jestem teraz. Mało osób wie jaką drogę przeszedłem, inni tylko mi zazdroszczą efektów nie wiedząc ile musiałem przejść, czego doświadczyć by wydostać się z dna w miejsce gdzie jestem teraz. Nigdy nie byłem dla nikogo autorytetem czy wzorem, zwykle znajdowano innych którzy też do czegoś doszli ale znacznie prostszymi drogami i z dużo lepszymi możliwościami. Nie warto szukać autorytetów u innych, naśladować ich bo każdy człowiek jest inny i tylko na bazie własnych doświadczeń da się coś trwałego zbudować, forma rowerowa to tylko jeden z przykładów.
  • 8. CELE NA 2022 ROK:
     W przyszłym roku będę kontynuował współpracę z partnerami którzy mi towarzyszyli w mijającym roku. Udało się tak ustalić warunki, że nie muszę zmieniać barw klubowych ale posiadanie indywidualnego sponsora który jest elastyczny i wspiera człowieka w każdej sytuacji bardzo ułatwia sprawę. Musiałem się nieźle napracować na treningach i robić wyniki na zawodach aby tak się stało, nie każdy może sobie na to pozwolić i nie każdy na to zasłużył więc jestem bardzo zadowolony, że ktoś mnie zauważył.
    Przed kolejnym sezonem nie stawiam sobie żadnych wygórowanych celów. Przede wszystkim chciałbym być zdrowy i nie musieć zmieniać swoich planów przez ciągłą walkę z chorobami. Chciałbym pozostać sobą, podchodzić do wszystkiego z odpowiednim dystansem, tam gdzie trzeba być poważnym ale umieć także zachowywać luz i umieć dobrze ocenić sytuację, z tym był problem w poprzednich latach. Chciałbym w końcu założyć rodzinę, dojrzałem do tego, jestem w odpowiednim wieku, w dobrej sytuacji materialnej, już kilka razy musiałem z różnych powodów przesuwać ten termin na później. Na tle sportowym chciałbym poszukać nowych, ciekawych wyzwań, wykorzystać rezerwy jakie posiadam przede wszystkim w technice a także przygotowaniu ogólnorozwojowym czy mentalnym do sportu. W miarę możliwości chciałbym regularnie startować w zawodach, motywacja do tego jest duża bo przechodzę do mocnej kategorii wiekowej gdzie nie będę wreszcie zajmował ostatnich miejsc wśród rówieśników co miało miejsce w kilku ostatnich latach bardzo często. Nie mam planów startowych ale raczej skupię się na imprezach komercyjnych, być może wystartuję gdzieś w Czechach w cyklu Spac oraz Bike Atelier MTB Maraton czy Uphill MTB Beskidy. Nie planuję udziału w Road Maraton, dla mnie ten cykl jest już trupem, umarł wraz z nadejściem pandemii a nawet wcześniej przez brak zmian w regulaminie wpływających na coraz mniejsze zainteresowanie wśród potencjalnych uczestników. Musiało by się sporo zmienić w organizacji zawodów, powrót Pętli Beskidzkiej w tradycyjnej formie byłby już dla mnie wystarczającą motywacją na jednorazowy start w tym cyklu ale generalka w najmniejszym stopniu mnie nie interesuje. W listopadzie kompletnie zmieniłem podejście do treningów, pojawiła się nowa jakość owocująca mocną nogą już w grudniu, mimo tego, że odczucie jest podobne niż zwykle czyli formy nie widać nawet na horyzoncie więc do sezonu powinienem być przygotowany dobrze i tylko inne, losowe, pozasportowe sprawy mogą sprawić, że nie będę w stanie startować w zawodach. Jak nic się nie wydarzy to w lutym będę szlifował formę na hiszpańskich szosach i ładował akumulatory przed sezonem. Nadrzędny cel to jednak zachować zdrowie i czerpać przyjemność z jazdy.
     Na zakończenie podsumowania wypada wszystkim podziękować za ten sezon, sponsorom za finanse na starty, dostarczane kupony rabatowe na sprzęt czy ciuchy, odżywki, garstce osób która mi z całego serca kibicowała oraz tym co działali w kierunku zniechęcenia mnie do sportu i cieszyli się z każdego mojego potknięcia. Oby następny rok był krokiem w dobrą stronę, powrotu do 2019 roku nim wszystko zmieniło się na gorsze. Spełnienia wszystkich marzeń, zdrowia i wytrwałości w podążaniu do realizacji planów i założeń. 





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa edyni
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]