Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 501.00km
  • Czas 17:54
  • VAVG 27.99km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 13948kcal
  • Podjazdy 1180m
  • Sprzęt Cross Peleton
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton 700km/24h Gliwice

Niedziela, 29 maja 2011 · dodano: 29.05.2011 | Komentarze 3

Na start zdecydowałem się dopiero w czwartek wieczorem, kiedy dostałem e-mail od organizatorów z propozycją startu za Michała Sitarza z Gliwic który zrezygnował. Rano wyjazd o 6:30 z domu do Skoczowa apotem samochodem z kolegą Pawłem do Gliwic, trochę pobłądziliśmy w Gliwicach ale na start dojechaliśmy. Padało od 7:00, bez przerwy. Na placu Krakowskim było już dużo osób. Startować mieliśmy w 2 grupy, jedna 13 osobowa startowała o 10:00 i miała do pokonania dystans 700km/24h a druga nasza 18 osobowa miała do pokonania 500/24h. Przywitałem się ze znajomymi wśród których byli: Michał, Tomek, Jarek i inni i poznałem kilku nowych kolarzy. Nie byłem najmłodszy, na starcie stanęło także dwóch 18latków z Mazowsza których pozdrawiam. ani na chwile nie przestało padać i było zimno ok.8 stopni. Podeszliśmy do namiotu i otrzymaliśmy naklejki do naklejenia na kask, rower i bidony oraz bidon. Potem schowaliśmy się na pace ciężarówki i tam siedzieliśmy prawie do 10:00 kiedy poszedłem przygotować siebie i sprzęt do jazdy. O 10:00 ruszyła pierwsza grupa. Kiedy byłem gotowy to zaniosłem plecak do busa który miał jechać za nami przez cały czas i ustawiłem się na starcie. Wystartowaliśmy o 10:25 w strugach deszczu i eskortowani przez Straż Miejską mieliśmy przejechać przez Gliwice do Sośnicowic na początek rund. Po około 4 kilometrach, pierwszy postój, Tomek złapał kapcia i wymieniał dętkę przy kamerze TVP Katowice. Kiedy już uporał się z tym problemem jechaliśmy dalej ale już bez Straży Miejskiej która nie zauważyła że się zatrzymaliśmy. Jechał z nami Mirek który przyłączył się na jedną rundę. Bez żadnych problemów jechaliśmy dalej. Rundę zaczęliśmy w Sośnicowicach kawałek przed rondem, pierwszy odcinek prowadził w kierunku Bierawy przez las, asfalt był miejscami dobry a głównie dziurawy i trzeba było uważać. W Kotlarni odbiliśmy na Starą Kuźnię i dojechaliśmy do Kędzierzyna inną drogą, po drodze co chwilę ktoś zatrzymywał się na siku. Przejazd przez Kędzierzyn trochę trwał bo dużo świateł było po drodze i łapały nas czerwone, w mieście minęliśmy druga grupę cisnących kolarzy. Kiedy wyjechaliśmy z Kędzierzyna dałem zmianę i ciągnąłem grupę aż do Bierawy gdzie z okna domu kibicował nam Andrzej. Cały czas padało ale na to już nikt chyba nie zwracał uwagi, ciągnęliśmy dalej w kierunku Kuźni Raciborskiej, za Kuźnią dałem kolejną zmianę ale mocną i pod górkę i grupa się rozciągnęła, na końcu górki stanąłem na siku a reszta pojechała ale złapałem ich przed Rudami i razem dojechaliśmy do Żernicy, po drodze któryś z zawodników powiedział że trzeba jechać prosto a mieliśmy skręcić w prawo i nadrobiliśmy ok.5km. W Żernicy postój na zjedzenie i ogrzanie się . Na liczniku 103km i średnia 31km/h. Postój trochę trwał, kiedy byliśmy gotowi to ruszyliśmy dalej, gdyby nie Tomek to postój trwałby dużo dłużej. Pierwsze kilka km to dojazd do Sośnicowic, Mirek żegna się z grupą w Sośnicowicach i wraca do Gliwic a grupka jedzie dalej do Kędzierzyna. Kilometry szybko uciekają, przed Kędzierzynem mijamy grupę 700km/h i skręcamy tym razem na obwodnicę miasta i mijamy centrum, było trochę szybciej ale 2 km dalej. Do Bierawy dojeżdżamy szybko a potem wychodzę na zmianę i trochę zwalniam bo wiem że nie wszyscy dają radę tak cisnąć. Zmiana trwa krótko bo Tomek wychodzi na zmianę i jedziemy podobnie jak wcześniej. Do końca rundy nic się nie wydarzyło i jakoś dojechaliśmy do Żernicy. Postój trwał trochę dłużej niż poprzednio ale Tomek znowu zmotywował wszystkich i ruszyliśmy, teraz przed nami 4 krótsze rundy. Do Sośnicowic spokojnie bez szarpania a potem za Sośnicowicami Staszek i Tomek podkręcili tempo i Paweł wpadł w dziurę i przewrócil się a za nim Michał. Przymusowa przerwa po 10km jazdy. Paweł ma uszkodzoną kierownicę i nie da rady dalej jechać a Michał ma lekką centrę na przednim kole i połamane dwie szprychy w tylnym kole, dzięki pomocy kolegi założył zapasowe koło wzięte z busa i mógł kontynuować jazdę. Dalej przez las jechaliśmy spokojnie a ja trzymałem się z tyłu. W połowie rundy postój, kapeć kolegi. Kiedy ruszyliśmy dalej to jechaliśmy szybciej by trochę czasu nadgonić ale za Kuźnią przód zwolnił i czekał na tył który nie nadążał. W Rudach Staszek i Szymek pojechali prosto na Sośnicowice a my mieliśmy skręcić na Pilchowice, szybko nawróciliśmy i jechaliśmy w kierunku bufetu. Do Żernicy dojechaliśmy już w spokojnym tempie. Średnia dalej prawie 31km/h, na liczniku 267km. Postój trochę dłuższy bo musieliśmy się przygotować do jazdy nocą. Tomek znowu zwołał wszystkich i ruszyliśmy, okazało się że grupa 700/24h została we trzech i odpuścili dalszą jazdę przez pogodę, dwójka dołączyła do nas: Piotrek Kurczyk(Gliwice) i Piotr Wojciechowski(Raptor) z Chorzowa i towarzyszyli nam do końca. Zapomniałem na bufecie przedniej lampki i jechałem z tylnią, dalej padał deszcz. Rundę pokonaliśmy spokojnie bez przygód, pod koniec sil zaczęło brakować i Piotrek pomagał slabszym i do bufetu dojechaliśmy. Średnia po 337km wynosiła ponad 29km/h. Na kolejną rundę ruszyliśmy w okrojonym składzie Michał i Szymek zrezygnowali, była to pierwsza rund bez deszczu ale było zimno. Bez problemów technicznych udało się na dojechać do Żernicy, była 4:00. Posiliłem się znowu i ubrałem jeszcze jedną bluzę i jechaliśmy dalej. Po 10km spotkaliśmy Raptora który ruszył sam na trasę ale złapał kapcia i czekał na grupę. Byłem strasznie słaby i ledwo jechałem, jadłem tylko co miałem i trochę było lepiej, bolał brzuch. Na 30km rundy znowu postój kolejny kapeć i wtedy odżyłem i bez problemow dojechałem do Żernicy. Na liczniku 482km średnia ponad 28km/h, na zegarze 7:30. zjadłem sobie, przebrałem się, posiedziałem chwilę i o 8:45 ruszyliśmy na spokojnie do Gliwic, jechaliśmy i ja delektowałem się widokami na które wcześniej nie zwracałem uwagi o 9:45 zameldowaliśmy się na Placu krakowskim. Odbiór nagród, podziękowania organizatorom, przebranie się, pakowanie, pożegnania i do domu. Bardzo się cieszę ze udało mi się ukończyć tą imprezę, taki dystans wymaga przygotowań, straszny wysiłek ale dałem radę. Dziękuję wszystkim za jazdę i za wszystko. szkoda trochę że grupa 700km nie ukończyła i nie przejechała tego dystansu. Za rok na pewno wystartuję, organizacja i atmosfera, czego chcieć więcej. Maraton w Radlinie odpuszczam.


Kategoria 300<



Komentarze
rejziak79-remove
| 05:31 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj Gratuluję przejechania pięćsetki w takich warunkach !!!
PiotrKukla2
| 08:21 poniedziałek, 30 maja 2011 | linkuj Ciężko było, ale się udało. Przerwy były po każdym okrążeniu w Żernicy. Każda przerwa trwała około 30minut, niektóre były dłuższe, koniec jazdy był ok 7:30 i potem spokojny dojazd do Gliwic
BartekND
| 05:45 poniedziałek, 30 maja 2011 | linkuj Czytałem na forum, że pogoda wam nie dopisywała.
Tym większe gratulacje :)
Ile/jakich przerw robiliście?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa dwina
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]