Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2020

Dystans całkowity:579.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:56:37
Średnia prędkość:23.79 km/h
Maksymalna prędkość:67.00 km/h
Suma podjazdów:9716 m
Maks. tętno maksymalne:187 (95 %)
Maks. tętno średnie:145 (74 %)
Suma kalorii:32437 kcal
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:52.64 km i 1h 53m
Więcej statystyk
  • Czas 01:15
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 183 ( 93%)
  • HRavg 141 ( 72%)
  • Kalorie 814kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 58

Czwartek, 16 kwietnia 2020 · dodano: 17.04.2020 | Komentarze 0

Człowiek czeka na testy, odpoczywa, przygotowuje się do nich technicznie a później coś idzie nie tak i dyspozycja dnia jest najgorsza od wielu dni a nawet tygodni. Tak właśnie było dzisiaj, od rana nie czułem się najlepiej ale mimo to zdecydowałem się na test który nie był niczym innym jak jedną wielką męczarnią. Siadając na trenażer moje tętno było wyższe niż zwykle o 30 uderzeń co mi się dawno nie zdarzyło. Mogłem już nie zaczynać nawet treningu i poczekać na lepszy dzień ale tak dawno się nie testowałem, że dłużej zwlekać już nie chciałem. Pomyślałem, raz się żyje i ruszyłem. Rozgrzewka dłużyła się strasznie, przy pierwszym przelaniu nogi już czułem pieczenie mięśni. Drugie i trzecie wyglądały podobnie, rozgrzewka mnie zmęczyła a właściwy test dopiero był przede mną. Czas próby zbliżał się nieubłaganie. Dla własnego bezpieczeństwa dobrałem dosyć twardy bieg aby kadencja nie była zbyt wysoka i tętno nie wyskoczyło poza dopuszczalne normy. Jechałem cały czas równo mocno, czas powoli biegł. Po 4 minutach stopniowo zwiększałem tempo i na końcu dałem z siebie już maksa, próba wyszła książkowo ale dokładnego wyniku nie znałem, lub nie chciałem znać. Nogi były tak ujechane, że jechałem na bardzo niskiej mocy przez kilka minut i nie byłem w stanie się zregenerować przed kolejną próbą. Puls dalej był szalenie wysoki a moc niższa już być nie mogła bo musiałabym zmniejszyć docisk rolki do opony. Zmotywowany przystąpiłem do próby 1 minutowej. Nigdy tego nie lubiłem a moje wyniki były przeciętne lub słabe. Ruszyłem dosyć mocno i miałem tylko utrzymać to tempo. Przez 40 sekund się udawało a później czułem wyraźny dyskomfort i musiałem zwiększyć kadencje. Zluzowanie obciążenia i zwiększenie kadencji oznaczało spadek mocy, udało się utrzymać równy poziom przez ostatnie 10 sekund. Wynik wyszedł w sumie niezły. Na tym etapie mogłem skończyć test ale nie dałoby mi spokoju gdybym chociaż nie spróbował sprawdzić się w sprincie. Pierwsza próba poprzedzona złym doborem przełożenia skończyła się nagłym odcięciem mocy w nogach spowodowanej bardzo wysoką kadencją której nie byłem w stanie utrzymać i po 10 sekundach spasowałem. Po krótkiej przerwie podszedłem do sprintu drugi raz. Dobrałem lepsze przełożenie, osiągnąłem po kilku sekundach moc którą byłbym w stanie utrzymać przez 15 sekund bo rytm mi pasował ale zapomniałem o luźnym bloku który się wypiął i po sprincie. Kolejne próby nie miały sensu i ograniczyłem się do prawie 20 minutowej jazdy na minimalnej mocy i kadencji około 95. Mimo fatalnego samopoczucia wyniki dwóch udanych prób wyszły bardzo dobre, zbliżone do życiowych. Jutro ważniejsza próba czyli test 20 minutowy. Może dyspozycja będzie lepsza a jazda nie będzie męczarnią. Jedyny plus tej sytuacji jest taki, że potrafiłem zagiąć się na maksa i wyznaczone moce są adekwatne do moich obecnych możliwości. Sprinterem nigdy nie byłem i dlatego te krótkie zrywy traktuje zawsze z przymrużeniem oka. Najważniejsza dla mnie jest próba 5 minutowa, wynik wyszedł bardzo dobry a rezerwy są wciąż i przekroczenie 400 Wat to tylko kwestia czasu a dokładnie rozsądnego treningu.




  • Czas 00:50
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 112 ( 57%)
  • HRavg 77 ( 39%)
  • Kalorie 107kcal
  • Aktywność Ciężary

Siłownia 39

Środa, 15 kwietnia 2020 · dodano: 15.04.2020 | Komentarze 0

Nietypowy trening siłowy. Po tradycyjnej rozgrzewce ruszyłem do dzieła. Tym razem podzieliłem trening na dwie części z przerwą pomiędzy. Zwykle po kilku seriach danego ćwiczenia miałem 2 minuty przerwy przed kolejnym. Dzisiaj było inaczej i dopiero po 4 ćwiczeniach miałem dłuższą przerwę niż 1 minuta. Pierwsza cześć to tradycyjnie ćwiczenia bez ciężarów a druga to 5 ćwiczeń z obciążeniem kolejno na biceps, triceps, bark, klatkę piersiową i plecy. Zwykle robiłem kilka ćwiczeń na daną partie skupiając się na 2,3 wybranych a tym razem dałem wycisk każdej partii mięśni oprócz nóg które dzisiaj odpoczywały. Obciążenie nie było duże, liczba serii i powtórzeń też nie powalała na nogi. W tygodniu regeneracyjnym warto dać trochę odpocząć organizmowi co nie oznacza, ze należy zaprzestać treningów. Po tylu latach treningów nie mam problemów z doborem optymalnych obciążeń.
Dzisiaj minęły dwa tygodnie odkąd trenuje w domu. Testy chyba również przeprowadzę na trenażerze a w przyszłym tygodniu jeżeli zluzują restrykcje to może jakiś trening zrobię już na szosie. Sytuacja jest dynamiczna i trudno przewidzieć co wydarzy się przez najbliższe kilka dni. 


Kategoria Kwarantanna


  • Czas 01:35
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 146 ( 74%)
  • HRavg 127 ( 65%)
  • Kalorie 1102kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 57

Wtorek, 14 kwietnia 2020 · dodano: 14.04.2020 | Komentarze 0

Nie planowałem dzisiaj żadnego wyjścia z domu a gdyby było inaczej to i tak musiałbym raczej zrezygnować. Przed bramą ponad 2 godziny stał radiowóz i wyglądało jakby na kogoś czekał. Nie interesowałem się tym widziałem tylko jak się zatrzymuje i odjeżdża a w międzyczasie zerkając przez okno widziałem co jakiś czas tworzące się zatory na wysokości okna mojego pokoju. Pogoda nie zachęcała do wyjścia na dwór, w ciągu kilku godzin były aż 3 śnieżyce a temperatura nie przekroczyła 5 stopni. Po 12 zdecydowałem się na trening w garażu. Wybrałem kolejną ciekawą trasę z zamiarem jazdy symulacyjnej. Zapomniałem o wypinającym się bloku i przypominałem sobie przed samym treningiem. Wziąłem drugą parę butów z mniej zużytymi blokami które nie wypinają się podczas jazdy. Znowu musiałem trenować w zamkniętym pomieszczeniu. Kilka dni bez dopływu świeżego powietrza jakoś da się wytrzymać. Nie czułem się zbyt dobrze, głowa była gdzie indziej i w takich warunkach ciężko się skupić na treningu. Podobnie jak w poniedziałek liczyłem na spalenie zbędnych kalorii. Zaplanowana wcześniej symulacja trasy okazała się trudna do realizacji. Nie nadążyłem zmieniać przełożeń i oporu i zazwyczaj robiłem to za późno. Jazda była strasznie szarpana, po raz kolejny przekonałem się, że strefy treningowe są już nieaktualne bo często wchodziłem do 3 strefy mocy a czułem się jakbym jechał na granicy regeneracji i tlenu. Trasa była ciekawa i żałowałem, że tak szybko się skończyła. Z drugiej strony lepiej nie przesadzać, w czwartek muszę być wypoczęty aby testy wyszły poprawnie. Na razie nie mam problemów z motywacją i jestem gotowy na dalsze treningi w domu. Im dłużej wytrzymam tym większą przyjemność sprawiać będą późniejsze szosowe treningi a zwłaszcza jazda po górach za którą tęsknię najbardziej.




  • Czas 01:26
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 118 ( 60%)
  • HRavg 108 ( 55%)
  • Kalorie 809kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 56

Poniedziałek, 13 kwietnia 2020 · dodano: 14.04.2020 | Komentarze 0

Po prawie dwóch dniach spędzonych w domu, bez żadnego ruchu waga poszła do góry ale w granicach rozsądku. Dawno nie jechałem w tempie regeneracyjnym które najlepiej służy spalaniu zbędnych kilogramów. Baza tras na Rouvy jest obszerna i stale wybieram nowe trasy które być może przejadę wirtualnie. Tym razem wybór padł na inny typ trasy, trasa prowadziła praktycznie cały czas bocznymi drogami, ścieżkami rowerowymi i szlakami a droga w większości lekko opadała w dół. Zakładałem godzinną jazdę ale stwierdziłem, ze warto przejechać całą trasę. Warunki do trenowania trochę utrudnione, po raz pierwszy od dawna musiałem trenować w zamkniętym pomieszczeniu, ze względu na wybitnie niesprzyjające warunki na zewnątrz uniemożliwiające nawet uchylenie drzwi garażu. Wielkiego znaczenia dla mnie to nie miało bo nie miałem w planie żadnych mocnych harcy. Przed treningiem aktualizowałem aplikacje bo nie chciała już łączyć się z wszystkimi trasami i musiałem na nowo podłączyć czujniki. Miałem z tym problem i dopiero po paru minutach się zorientowałem, że nie mam dostępu do Internetu i dopiero po podłączeniu do sieci skonfigurowałem ustawienia. Nic już nie stało na przeszkodzie wic ruszyłem, miałem problem z wpięciem lewej nogi a winny wszystkiemu był wytarty już blok który nie trzymał już tak dobrze jak powinien. Nie miało to dzisiaj znaczenia i nie zwracałem na to uwagi. Żeby jazda nie była nudna i nie dłużyła się postanowiłem zmieniać co 5 minut kadencje z jaką kręciłem. Wymagało to częstego używania manetek i zmiany przełożeń ale dzięki temu czas szybciej leciał. Noga mimo wszystko nie była zła i podawała bardzo dobrze. Zabrałem mało jedzenia ale piłem regularnie i nie było potrzeby częstszego uzupełniania energii. Znowu nie naładowałem telefonu przed treningiem i kończyłem go już na oparach baterii. Dzięki tej jeździe waga nieco spadła i do poziomu sprzed „Świąt” nie brakowało już dużo.




Podsumowanie 15 tygodnia 2020

Sobota, 11 kwietnia 2020 · dodano: 11.04.2020 | Komentarze 0

Ostatni tydzień jakoś mi się dłużył mimo tego, że skróciłem go o jeden dzień. Zrobiłem za to wiele rzeczy o których większość „kolarzy” nie ma pojęcia. Trochę mniej trenowałem ale postawiłem na jakość treningów które przy użycia trenażera idzie wykonać lepiej, dokładniej i nie trzeba na to poświęcać dużej ilości czasu. Dużo satysfakcji daje mi to, że mimo dużych zmian jakie w moim życiu zaszły jestem w stanie utrzymywać reżim treningowy. Na razie nic mnie nie demotywuje i zachowuje duży spokój bo wszystko co robię, robię dla siebie a nie dla cyferek czy pucharków z wyścigów. Kilka spraw przewartościowałem i utrzymywanie kondycji fizycznej uzyskało u mnie inny wymiar. Nie pamiętam kiedy tyle czasu spędzałem w domu, od początku miesiąca nie było mnie w domu w sumie 2 godziny a wyszedłem z niego 3 razy. Wszystko to były konieczne wyjścia i to, że po drodze byłem kontrolowany nie wpłynęło na mnie w żaden sposób negatywnie.
1.Waga w ostatnim tygodniu:

W tym tygodniu moja waga uzyskała najniższe od wielu miesięcy wartości przy jednocześnie najniższej ilości tłuszczu.
2.Obciążenie treningowe:

Na koniec cyklu treningowego wartość CTL doszła do 80. W poprzednich latach taka wartość pojawiła się końcem kwietnia mimo dużo słabszych okresów przygotowawczych. Dobrze rozplanowałem obciążenie i najwyższe wartości przy utrzymaniu reżimu treningowego pojawią się końcem czerwca. W najbliższym czasie parametr TSB będzie zbliżał się stopniowo do zera i sam trening nie powinien już być tak odczuwalny dla organizmu.
3.Wartości mocy:

Mocne treningi to i wartości mocy niezłe. Nie są to wartości maksymalne ale mocy z odcinków krótszych niż 5 minut nie byłbym w stanie powtórzyć drugi raz.
4.Intensywność treningów:

Trzy intensywne treningi z niezłymi mocami znormalizowanymi. W ostatnich dwóch sezonach na niektórych wyścigach nie osiągałem takich mocy jak na tych treningach. Przeczuwam, że na wyścigach musiałbym dać z siebie więcej aby utrzymać podobne niż w zeszłym roku miejsce w szeregu, jakieś rezerwy posiadam ale na wyścig to nie wystarczy bo sama moc to nie wszystko. Suma TSS z ostatniego tygodnia była niższa niż z 2 poprzednich ale sumując trzy ostatnie tygodnie nie wykroczyłem poza ustalony pułap.
5.Dane liczbowe:

Czas w strefach:

Dane szczegółowe:

6.Wstępny rozpis na kolejny tydzień:

Po kilku dniach odpoczynku i spokojnych przejażdżek chciałbym przetestować swój organizm. Strefy treningowe już nie łączą się z odczuciami i najczęściej trenuje w górnych zakresach danych stref a czasem nawet wchodzę do następnej. Ostatnia wartość przyjętego progu też była szacowana i choćby dlatego konieczny jest test.




  • Czas 02:32
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 166 ( 85%)
  • HRavg 143 ( 73%)
  • Kalorie 2006kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 55

Sobota, 11 kwietnia 2020 · dodano: 11.04.2020 | Komentarze 0

Ostatni przedświąteczny trening, tradycyjnie wymagający i intensywny. Dopiero po zrobieniu wszystkich ważniejszych czynności i zjedzeniu solidnego obiadu mogłem bez wyrzutów sumienia przystąpić do treningu. Wybrałem bardzo wymagającą trasę na Rouvy i wiedziałem, że nie przejadę jej w wyznaczonym czasie wiec obrałem za cel dotarcie na szczyt drugiej przełęczy na trasie. Przy okazji zdecydowałem się wreszcie na test spodenek które nabyłem jakiś czas temu. Już po kilkunastu sekundach jazdy wiedziałem, że nogi nie są takie jak np. w czwartek i nie będzie zbyt łatwo. Rozgrzewka szybko przeleciała i nastąpiło pierwsze przepalenie nogi i szukanie optymalnego przełożenia co zwykle sprawia mi dużo problemów. Jakoś udało się w miarę równo jechać przez 5 minut ale dopiero po tym czasie zorientowałem się, że powtórzenia mają być na dużo niższej kadencji i na nowo będę musiał szukać przełożenia. Po 25 minutach grzania nogi zwiększyłem dosyć wyraźnie opór i wrzuciłem twarde przełożenie. Trzymanie równej mocy nie było problemem, gorzej z kadencją, nienawidzę twardej jazdy, zwłaszcza na dłuższych odcinkach, zupełnie się od tego odzwyczaiłem i zamiast czuć moc pod nogą męczyłem się przez 16 minut. Później próbowałem rozkręcić nogę na wysokiej kadencji ale nic to nie dało i drugie powtórzenie na niskiej kadencji to jeszcze większa męczarnia. Przy trzecim już nie wytrzymałem i po około 10 minutach zwiększyłem kadencje. Moc bez problemu utrzymałem ale na twardym obrocie nie byłem w stanie wytrzymać do końca powtórzenia. Później wróciłem do „swojej” kadencji rzędu 90-95. Wole bardziej obciążyć serce i mieć wyższy puls niż męczyć się z niską kadencją. Dla mnie jest to zamulanie a nie jazda. Po powtórzeniach byłem na początku podjazdu na drugą i ostatnią przełęcz na trasie. Miałem jeszcze siły i dlatego kontynuowałem trening. Po 30 minutach trzymania wysokiej drugiej strefy rozpocząłem wychładzać organizm. Mając za sobą 2,5 godziny jazdy byłem niedaleko szczytu i jeszcze prawie 2 minuty musiałem dołożyć. Na zjeździe zakończyłem trening. Do końca trasy zostało jeszcze 13 kilometrów. Trasa była wymagająca i liczby to potwierdzają, na niecałych 50 kilometrach było do pokonania ponad 2000 metrów w pionie. Osiągnięte TSS idealnie zamknęły 3 tygodniowy cykl treningowy. Teraz czas na chwile oddechu i testy mocy. Strefy na pewno są już nieaktualne i widzę to po danych z ostatnich 2 tygodni.





  • Czas 01:00
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 109 ( 55%)
  • HRavg 71 ( 36%)
  • Kalorie 113kcal
  • Aktywność Ciężary

Siłownia 38

Sobota, 11 kwietnia 2020 · dodano: 11.04.2020 | Komentarze 0

Ciężko było zmobilizować się do wysiłku widząc sporą liczbę osób na rowerach lub grupki pieszych poruszających się drogą. W końcu jednak się zebrałem do ćwiczeń. Zoptymalizowałem ilość ćwiczeń, serii, powtórzeń i obciążenie aby trening był wyłącznie podtrzymaniem tego co wypracowałem przez 4 miesiące regularnych ćwiczeń. Jedną z rzeczy które nie uległy żadnej zmianie była solidna i długa rozgrzewka. Pierwsze ćwiczenia wydały się dziecinnie łatwe i nie czułem żadnego zmęczenia po nich. Kolejne z mniejszym ciężarem i podobną ilością powtórzeń również nie były wymagające. Nie wpłynęło to jednak na ilość czasu przeznaczoną na rozciąganie i późniejsze rolowanie.


Kategoria Kwarantanna


Prawo kontra bezpieczeństwo i zdrowie

Piątek, 10 kwietnia 2020 · dodano: 10.04.2020 | Komentarze 0

Czytając różnego rodzaju fora, słuchając wypowiedzi różnych osób i obserwując portale społecznościowe włos mi się na głowie jeży jacy potrafią być ludzie. Łatwiej im szukać luk w prawie i zarzucać bezpodstawność rozporządzeń niż martwić się o zdrowie i bezpieczeństwo swoich bliskich.
Ostatnio w mediach aż wrzy od argumentów za i przeciw ograniczeniom spowodowanym epidemią Korono wirusa w Polsce. Jeszcze dwa miesiące temu wszyscy się z tego śmiali, żartowali, że to ni by nic takiego i nie warto sobie tym głowy zaplątać. Zupełnie inaczej dzisiaj wygląda sytuacja a podejście sporej ilości osób nie zmieniło się. Wprowadzenie ograniczeń ma spowolnić rozwój epidemii i być może zmniejszyć ilość zachorowań a w konsekwencji zminimalizować skutki. Narzeka się na wszystko, podaje argumenty, że w innych krajach żyje się lepiej i jest lepsze prawo. W czasie epidemii doskonale widać w których krajach beztroskie życie mieszkańców doprowadziło do prawdziwej pandemii. Najboleśniej przekonali się o tym Włosi gdzie odsetek zachorowań jest największy. Tam nie było ograniczeń i epidemia rozwijała się w bardzo szybkim tempie doprowadzając do wprowadzenia stanu nadzwyczajnego i zamknięcia wszystkich mieszkańców w domach. Ludzie musieli się z tym pogodzić i prędzej czy później to zrobili. Polska nie biorąc z nich przykładu zaczęła stopniowo wprowadzać coraz większe ograniczenia i rękami i nogami broni się przed stanem nadzwyczajnym z prostego powodu. Taki stan doprowadził by do olbrzymiego kryzysu gospodarczego, wzrostu bezrobocia, olbrzymiego zadłużenia które spłacać będzie kolejne kilka pokoleń Polaków. Nie ma co bić się na argumenty i w tej trudnej sytuacji trzeba się dostosować do tego co obowiązuje, zarówno Minister Zdrowia jak i Premier Rzeczypospolitej to wykształceni ludzie znający się na swojej pracy i prawie. Nawet Konstytucja w takich sytuacjach jaka jest obecnie nie musi być wiodącym dokumentem w sprawie bezpieczeństwa ludzi. Nikt nie robi niczego przeciwko Obywatelom a wszystkie ograniczenia są wprowadzane dla dobra ludzi, żeby dało się jakoś żyć w trakcie a zwłaszcza po epidemii o czym mało kto myśli. We Włoszech czy Hiszpanii nie było odpowiedniej prewencji i Rząd tych krajów zmuszony był od razu wprowadzić Stan Nadzwyczajny, w Polsce na razie mamy wybór, możemy jeszcze w konkretnych przypadkach opuszczać miejsce zamieszkania a Obywatele tamtych krajów muszą bezwzględnie siedzieć w domach. Dla Polaków byłoby to chyba jedyne rozwiązanie które zatrzymałoby nas w domach lub chociaż zmusiło to myślenia czy warto ryzykować i nie rezygnować z przyjemności gdy tak wielu ludzi obok walczy o życie i przetrwanie tych ciężkich czasów. Podjęte środki ostrożności świadczą o tym, że przynajmniej w Polsce coś próbują zrobić, może nie zatrzyma to rozwoju epidemii ale zmusi to niektórych do odpowiedzialności.
Czy podjęte środki ostrożności są wystarczające? Na ten temat można by długo mówić. Na początek wprowadzono nakaz dezynfekcji rąk w miejscach takich jak zakłady pracy czy różnego rodzaju urzędy. Następnie zaczęto ograniczać ilość osób w pomieszczeniach i miejscach publicznych. Wprowadzono nakaz używania rękawiczek podczas zakupów i ostatecznie maseczek ochronnych. To wszystko są środki które chronią pojedyncze osoby przed złapaniem choroby. Wirus rozprzestrzenia się szybko i niewiele trzeba aby przenieść go na kolejne osoby. Nawet te zalecenia są łamane i w sklepach widać osoby bez rękawiczek dotykających towary które później zostają na półkach. Najgorzej wygląda sytuacja w zakładach pracy gdzie dezynfekcja miejsc i urządzeń z których korzysta więcej niż jedna osoba jest często bardzo trudna a wręcz niemożliwa. Takie miejsca są najbardziej niebezpieczne i narażone na rozwój wirusa ale z punktu widzenia gospodarczego zakłady muszą działać aby m.in. był stały dopływ produktów potrzebnych do funkcjonowania Milionów innych osób. Dzięki pracy ludzie mają pieniądze na życie, mogą płacić rachunki i robić zakupy. Zamkniecie zakładów i kolejne ograniczenie ilości osób w sklepach tylko po to aby zminimalizować rozwój epidemii miało by duże znaczenie ekonomiczne. Kolejki do sklepów byłyby jeszcze dłuższe, przez co cześć osób nie byłoby w stanie zrobić zakupów, sklepy miały by mniejszy utarg itd. Zakupy, praca, wizyty w aptece czy konsultacje lekarskie to podstawowe potrzeby ludzkie, konieczne do normalnego funkcjonowania, bez nich wiele ludzi nie byłoby w stanie normalnie funkcjonować. W celu zaspokojenia tych potrzeb musimy jakoś się przemieszczać, to są potrzeby które musimy zaspokajać, bez nich po jakimś czasie przestaniemy normalnie funkcjonować i w efekcie umrzemy a tego chyba nikt nie chce. Jak do tego ma się przemieszczenie w innym celu? Na dzień dzisiejszy nie ma przepisu który jednoznacznie zakazuje przebywania w miejscach publicznych w celu np. zaspokojenia swoich codziennych potrzeb doi których należy jednorazowe wyjście w celach sportowych. Cel sportowy dla każdego człowieka znaczy co innego. Komunikaty Ministra Sportu, Zdrowia czy nawet PzKol mówią jasno, że należy ograniczyć aktywności w miejscach publicznych. Ograniczono poruszanie się w miejscach publicznych do jednej osoby, zamknięto lasy i parki z prostego względu, w takich miejscach zbierali się ludzie w celach rozrywkowych nie koniecznych do funkcjonowania. Każde wyjście z domu to okazja do złapania wirusa, wbrew temu co mówi powszechna opinia najbardziej narażeni na wirusa są osoby młode, zdrowe. Uprawiając aktywność fizyczną osłabia się nasza odporność, zaspokojenie swoich potrzeb przez jazdę na rowerze to jest argument ale trzeba iść na kompromis. Osłabienie odporności następuje przez przedłużającą się aktywność fizyczną a przede wszystkim za nadmierne forsowanie swojego organizmu. Epidemia to nie czas na budowę formy i forsowanie własnego organizmu, za wyjście w tym celu Policja jak najbardziej ma prawo dać mandat bo nie jest to konieczne do życia zwłaszcza w tym trudnym dla wszystkich czasie. Mówiąc Policjantowi, że jedzie się do sklepu a w rzeczywistości robienie treningu jest zwykłym kłamstwem, oszukujemy zarówno osoby pilnujące porządku jak i samych siebie. Przed wyjściem z domu należy się zastanowić czy warto opuszczać dom. Krótkie wyjazdy znajdują uzasadnienie, wychodzimy w celu dotlenienia organizmu, odstresowania się czy rozładowania emocji. W tym celu godzinna jazda w pobliżu miejsca zamieszkania jest wystarczająca, wyjeżdżanie dalej nie ma sensu, spotkanie nadgorliwych policjantów to tylko jeden z powodów dla których powinniśmy ograniczyć aktywności. Treningi rowerowe niosą za sobą duże ryzyko, wypadku, kontuzji w przypadku której dociążamy bardzo obciążoną już Służbę Zdrowia. Ubezpieczyciele niechętnie będą wypłacać odszkodowania a Sądy nie będą rozpatrywać spraw które z góry są przegrane. W czasie Pandemii prawo stoi po stronie Ustawodawców i świadome wyście z domu bez uzasadnionej przyczyny ogranicza nasze prawa do roszczeń za skutki np. „nieuzasadnionego” otrzymania mandatu czy ucierpienia w wypadku drogowym w miejscu w którym nie powinniśmy być. Niestety nasze społeczeństwo myśli tylko o sobie i własnych przyjemnościach i ciągle gada o odebraniu praw i wolności w tych trudnych dla wszystkich czasach. Nagle wszyscy chcą spędzać czas na powietrzu, w poprzednich latach było dużo mniej osób w miejscach publicznych. Jakby to było konieczne do życia to ludzie równie chętnie spędzali by czas na powietrzu nienależnie od pory roku. Zimą w parkach, na drogach są pustki, rowerzystów mało i ludzie wytrzymują bez tych przyjemności. Ograniczenie praw jest jednym z zabiegów które mają spowodować zmniejszenie ilości osób przebywających w miejscach publicznych. Do sklepów i pracy musimy chodzić, na rower i spacer nie koniecznie, jak ktoś sądzi, że jak nie pójdzie na rower to mu korona z głowy spadnie to nic nie wie o życiu. Ludzie przeżywają gorsze tragedie i muszą z tym żyć. Patrzenie jak ktoś bliski umiera i nikt ani nic nie może mu pomóc to jest tragedia. Liczenie każdego grosza aby starczyło na jedzenie, rachunki i opłaty to jest problem. Brak pracy, perspektyw na życie to jest problem. Zatrzymanie ludzi w domach i wypuszczanie tylko w celu zaspokojenia potrzeb to jest konieczność, bez niej jeszcze długo nie będzie normalnie. W Polsce liczba testów wykonywanych jest mała. Wykrywalność choroby nie tak duża jak w innych krajach. Sporo osób choruje na Korono wirusa i nawet o tym nie wie. Nie wierze, że tak mało osób ma w rodzinie osoby w podeszłym wieku, schorowane, mające za sobą życie o którym wielu współczesnych nastolatków lub młodych, dorosłych ludzi nie ma pojęcia. Takie osoby najczęściej siedzą w domu i rzadko wychodzą a najwięcej zgonów wśród osób zarażonych to właśnie osoby starsze. Takie osoby zarażają się najczęściej od młodych osób przechodzących chorobę bezobjawowo, którzy nawet nie wiedzą, że chorują a w ten sposób narażają innych ludzi których organizmy ni są już tak młode, zdrowe ale bardzo zmęczone życiem. Podejście ludzi zmienia się w momencie gdy ktoś z rodziny ma potwierdzony przypadek zarażenia lub z powodu innych schorzeń nie może się leczyć. Wychodząc z domu bez świadomości o tym, ze możemy wrócić z chorobą jest najczęstszym przypadkiem wśród Polaków. W tym trudnym dla wszystkich czasie trzeba zmienić priorytety i myśleć przede wszystkim o zdrowiu i bezpieczeństwie swoim i swoich bliskich. Nawet najodporniejszy i najbardziej zdrowy i silny organizm w trakcie wysiłku fizycznego staje się podatny na wirusy i złapanie choroby i przywiezienie jej do domu nie jest niczym szczególnym. Zdrowie i życie mamy tylko jedno, nie warto kłaść go na szale bo tydzień czy miesiąc treningów da się nadrobić a start w zdrowiu czy nawet życia nie warto ryzykować. Przed każdym wyjściem z domu w celach sportowych powinniśmy się trzy razy zastanowić czy ma to sens. Czy uzyskamy tylko spokój własnego sumienia czy narazimy siebie lub innych na duże niebezpieczeństwo. To co obecnie się dzieje jest niczym przy tym co dopiero się wydarzy jak wszystko ustąpi. Przerwa lub treningi w domu również powodują spokój sumienia choćby dlatego, że wiemy, że nie spotkamy po drodze Policjantów czy innych osób chcących wiedzieć dlaczego znajdujemy się w tym konkretnym miejscu. Nikt nie lub się tłumaczyć i w emocjach wychodzą różne dziwne zdania które nie powinny paść: np. „Jeżdżę bo lubię” albo „ Będę robił co chce i nikt nie zmusi mnie do przestrzegania dziwnych paragrafów i rozporządzeń bez podstawy prawnej”. Takie hasła mówione Policjantom to jest mandat od razu i sprawa nie do wygrania w sądzie a padają coraz częściej. Sporo osób żyje beztrosko i nie wie co to są prawdziwe problemy. Nikt nie przejmuje się tym, że za jakiś czas może być bez pracy, środków do życia, może stracić rodzinę, bliskich, dach nad głową. To są poważne problemy, ograniczenie praw i wolności Obywateli to przy tym jest nic. Narzekanie na władze również dopiero się zacznie, sporo osób siedzi na Garnuszku Państwa, pieniądze jakie otrzymują od Państwa to ich jedyne źródło utrzymania. Skarb Państwa nie jest skarbonką bez dna i pieniądze się kiedyś skończą, przez kryzys jaki najprawdopodobniej już niedługo się pojawi nie będzie z czego płacić ludziom. Przedsiębiorcy i uczciwie pracujący obywatele nie zarobią na to ponieważ wiele firm straci dochody i będzie zmuszonych do ogłoszenia upadłości. O tym nardzie się nie mówi ale jest to bardzo poważna sprawa. Dużo poważniejsze niż ograniczenie praw i wolności obywateli. Narzekanie na to, że nie pozwalają normalnie jeździć na rowerze jest moim zdaniem niepoważne bo bez tego da się żyć a bez np. pieniędzy i dochodów długo na tym Świecie nie przetrwamy. Nie ma nic za darmo a osoby które uważają, że wszystko się im należy wkrótce przekonają się czym jest prawdziwe życie. Jazda na rowerze i inne przyjemności to tylko dodatek i odskocznia od prawdziwych problemów. Prostym przykładem jest fakt, że osoby żyjące z jazdy na rowerze czyli zawodowi kolarze szybko dostosowali się do rzeczywistości i trenują w domach. Amatorzy i osoby traktujące sport jako hobby nie potrafią tego zrozumieć i wsiąść przykładu ze swoich sportowych idoli. Zimą sporo osób potrafiło korzystać z trenażera i przesiadywać na nim po kilka godzin dziennie, w obecnej sytuacji ledwie połowa osób zdecydowała się na zawieszeni szosowych treningów. Spora część jest niereformowalna i dalej żyje w jakiejś alternatywnej rzeczywistości która nie istnieje. Wszyscy są tak samo zagrożeni i ta sytuacja pokazuje jak wiele osób żyje innymi kategoriami i ma w nosie wszystko a interesuje ich tylko własna osoba. Najczęściej po pierwszym mandacie lub spotkaniu z Policją lub Strażą Miejską dopiero włącza się myślenie a przy kolejnym zmiana podejścia. Przez takie podejście wiele osób już się zaraziło, przy 4-6 godzinnej jeździe konieczny jest postój w sklepie. Jadąc na rowerze używam dłoni do trzymania kierownicy, tą samą dłonią sięgamy po jedzenie do kieszonek, niejednokrotnie dotykamy ust. W sklepie mamy kontakt z innymi, być może nosicielami wirusa. Wirus przechodzi na nas i przywozimy go do domu. Ludzie dalej będą robić co chcą bo w naszym kraju można było wszystko, można było żyć beztrosko i dopiero teraz przy ograniczeniach możemy docenić w jakim Świecie żyliśmy. Na powrót do znanej rzeczywistości możemy długo poczekać, wszystko obędzie się kosztem wielu ludzi, niczym niewinnych ludzi którzy przez innych myślących o własnych przyjemnościach zostali zarażeni i z powodu różnych innych przypadłości przegrali z chorobą. To od nas zależy ile ofiar pandemii będzie i stosowanie się do ograniczeń i zaleceń władz pozwoli ograniczyć tą liczbę. Egoizm i życie dotychczasowym życiem w cieniu tragedii jaka odbywa się obok to tylko jedna z przyczyn rozwijania się pandemii. To nie jest czas na przyjemności, budowanie formy i aktywności sportowe. Ukrywanie danych z aktywności nie kwalifikuje nas do osób stosujących się do obostrzeń i ograniczeń. Walczymy nie tylko o swoje dobro ale i dobro Narodu i Świata które zostało naruszone i tylko od nas zależy jaką skale będzie miała Epidemia i ile ofiar zabierze ze sobą. Jedno jest pewne przy skutkach epidemii brak możliwości np. jazdy na rowerze w terenie to jest tylko kropla w morzu problemów jakie epidemia przyniesie za sobą. To wszystko są błahostki dla których nie warto ryzykować niczego zwłaszcza zdrowia własnej rodziny i ważnych dla nas osób. Niestety mało osób to rozumie i liczba tarć, wymiany zdań i wzajemne niesnaski jakie pojawiły się przy rozporządzeniach i ich interpretacji świadczy o tym w jak „Nienormalnym” kraju żyjemy. Mentalność ludzi jest taka, że pojawienie się Wirusa pomogło pokazać ich prawdziwe oblicze i wartości jakimi się kierują i niestety większość z nich traktuje własne życie jak zabawę i grę w której można zacząć wszystko od nowa bez żadnych konsekwencji. Po moim dobrowolnym przejściu na kwarantannę za mną poszło sporo znajomych, rodzina i sąsiedzi i już kilka razy usłyszałem, że moja zmiana podejścia wpłynęła na nich i zmusiła do refleksji nad swoim życiem i postępowaniem. W okolicy nikt nie ma potwierdzonego przypadku Wirusa ale zawsze taki może się pojawić. Policja regularnie patroluje okolice i każda osoba wyłapana nie mieszka w tym rejonie. Niestety druga strona medalu jest taka, że u kilku osób pojawiły się dolegliwości zdrowotne i służby nawet się tym nie zainteresowały, rozumiem, że są ważniejsze sprawy ale czy jest coś ważniejszego od życia ludzkiego. Widać, że w naszym kraju są ważniejsze rzeczy. W ciągu ostatnich 3 tygodni w okolicy było kilkanaście pożarów, z czego większość to podpalenia, wszyscy mają ręce pełne roboty a ludzie ciągle im dokładają. Nie liczę na szybkie poprawienie się sytuacji i dopóki nie zniosą ograniczeń nie wyjadę na trening na szosę. Nie zanosi się abym mógł normalnie pracować w najbliższym czasie więc jedynymi wyjściami będą zakupy w sklepie czyli maksymalnie jedno wyście na tydzień. Wiem co oznaczałoby sprowadzenie wirusa do domu i nigdy bym sobie tego nie darował, wolałbym sam umrzeć niż narazić swoją rodzinę na niebezpieczeństwo. Dopóki było w miarę spokojnie i stabilnie to jeździłem samotnie bez postojów ale obecnie nie jest to możliwe, bezpieczne i wytłumaczalne żadnymi niepodważalnymi argumentami. Oczywiscie chciałbym jeździć teraz normalnie, trenować na szosie ale nie jest to rozsądne i pogodziłem sie z tym.  Dla mnie zakaz wstępu do lasu, parku to zakaz, ograniczenie to ograniczenie i tylko w nagłych wypadkach wyjście z domu. Korona mi z głowy nie spadnie, w tym trudnym okresie nie da się funkcjonować normlanie i w podobnej sytuacji jest każdy i trzeba z tym żyć. Nie wiem czy za miesiąc czy dwa będę miał prace, czy nie starce kogoś bliskiego. To są poważne problemy. Całą zimę ćwiczyłem w domu i ćwiczyć mogę nadal choćby kolejne pół roku. Dla wielu jestem wzorem do nienaśladowania i robienia wszystkiego czego ja nie robię ale się tym nie przejmuje., W życiu wycierpiałem wiele, doświadczyłem sporo, obecna sytuacja to nowe, kolejne doświadczenie które być może mnie wzmocni. Nie myślę o tym co będzie za rok czy dwa, nie przejmuje się tym co robią inni. Bardzo bym chciał bezpiecznie przetrwać ten trudny okres wśród najbliższych mi osób i to jest cel dla którego warto poświęcić wszystkie przyjemności.


Kategoria Inne


  • Czas 02:12
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 173 ( 88%)
  • HRavg 143 ( 73%)
  • Kalorie 1744kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 54

Czwartek, 9 kwietnia 2020 · dodano: 09.04.2020 | Komentarze 0

Dzisiaj znowu musiałem wyjść z domu. To był przymus ponieważ już jutro nie miałbym czego do garnka włożyć, niektórym się to nie podobało, zwłaszcza to, że pod sklepem pojawiłem się zamaskowany i ubrany jakby na dworze było 10 stopni mniej. Niewiele potrzeba aby zostać przewianym i zachorować, zachowuje jak najwięcej środków bezpieczeństwa. Mało brakowało abym włączył się w ostrą dyskusje z jakimś dziadkiem który pilnie potrzebował zrobić zakupy i nie liczył się z tym, że jest kolejka. Pomijam fakt, że godzinę wcześniej miał prawo zrobić zakupy a ja nie. Wszedłem do sklepu, kupiłem co trzeba i już mnie nie było. Byłem jedyny przy kasie a osoby które weszły przede mną wciąż były na sklepie. Wracając trafiłem na korek i patrol policyjny ale bezpiecznie przejechałem. Gdyby nie to, że bez jedzenia nie da się długo przeżyć to najchętniej zostałbym w domu bo nawet na zakupach i w drodze do sklepu nie czuje się bezpieczny Niektórzy może uważają mnie za wariata i kogoś kto ma nie po kolei w głowie ale zobaczymy za kilka tygodni czyje podejście było lepsze, moje czy osób które nie liczą się z żadnymi ograniczeniami i zamiast martwić się o swój i swoich bliskich byt i bezpieczeństwo myślą o przyjemnościach bez których da się przeżyć zwłaszcza w tak trudnym dla wszystkich czasie.
Po powrocie ze sklepu powoli przygotowywałem się do treningu na który zarezerwowałem 150 minut. Później miałem jeszcze sporo rzeczy do zrobienia wiec szybko się zebrałem i przed 13:30 już siedziałem na rowerze wpiętym w trenażer. Nogi znowu były podmęczone i ciężko się kręciło. Na rozgrzewkę poświeciłem więcej czasu. Zwykle przed startem sezonu wyścigowego robię kilka treningów z mocnymi akcentami. Jeden z takich treningów nastąpił dzisiaj. W tym celu wybrałem trasę zeszłorocznego wyścigu Tatra Road Race na dystansie Hard czyli z pominięciem jednego z najlepszych podjazdów w tamtym rejonie czyli Pitoniówki. Nie jechałem całej trasy na maksa i dlatego rozgrzewkę zrobiłem już na trasie. Po pierwszym podjeździe miałem ponad 5 minut starty do wirtualnego przeciwnika jadącego około 70 miejsca OPEN. Na zjeździe nie odpuściłem całkowicie ale aby nie powiększać start to musiałem jechać bardzo mocno. Pierwszy zryw nastąpił na drugim podjeździe na trasie w Ostryszu. Nie pamiętałem dokładnie jak wygląda ten podjazd i jak jest długi i tempo jakie rozwinąłem mogło być mocniejsze. Po około 2 minutach podjazd się skończył i wykorzystałem to na złapanie oddechu przed kolejnym krótkim podjazdem – Zoki. Byłem pewny, że podjazd jest dłuższy niż poprzedni, późno się zebrałem i trzymając słabszą moc pokonałem podjazd w podobnym czasie a samej mocnej jazdy było około 2 minuty. Przed kolejnym podjazdem czekał mnie dosyć długi zjazd na którym nie forsowałem tempa. Podjazd też odpuściłem, tempo rosło stopniowo ale ostatecznie nie doszedłem nawet do progu FTP. Solidnie przepaliłem nogę na Bachledówce, noga zapiekła i o to mi chodziło. Później znów jechałem lżej, poniżej progu FTP na kolejnym podjeździe. Druga, naszpikowana podjazdami część trasy dała mi w kość, zupełnie inaczej podjeżdża się wirtualnie niż w rzeczywistości, podjazdy mnie bolą. Na kolejnym podjeździe dojechałem do wirtualnego przeciwnika do którego traciłem cały czas kilka minut. Na wypłaszczeniu i zjeździe znowu straciłem, zjazdy i wypłaszczenia w luźnym tempie nie służą szybkiemu pokonaniu trasy. Kolejny mocny akcent nastąpił na kolejnym podjeździe. Bałem się odcięcia wiec nie jechałem na maksa. Do mety pozostał już tylko jeden podjazd przed którym nastąpił bardzo krótki zjazd na którym nie dało się odpocząć. Maksymalnie przedłużyłem czas luźnej jazdy i ostatnie 4 kilometry pojechałem znowu mocno, w okolicy progu. Czułem jeszcze zapas mocy wiec na końcu podjazdu próbowałem zafiniszować, trenażer i przełożenie roweru nie pozwoliły na zbyt wiele i taki finisz jest po prostu słaby. Zjazd i odcinek dojazdowy do mety odpuściłem. Z prawie 2 minutowej przewagi nad wirtualnym przeciwnikiem zrobiły się ponad 2 minuty straty na mecie. Taka jazda dałaby około 80 miejsce OPEN na wyścigu, sporo traciłem na zjazdach, wypłaszczeniach, początku czy końcówce, na podjazdach zyskiwałem całkiem sporo ale nie tyle aby zniwelować straty na zjeździe. Potrzebowałem takiego przepalenia nogi, do formy jeszcze brakuje ale jest nieźle. Po treningu nogi były jeszcze bardziej zmęczone i dzień przerwy od roweru dobrze mi zrobi przed ostatnim treningiem w cyklu.




  • Czas 01:57
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 140 ( 71%)
  • HRavg 128 ( 65%)
  • Kalorie 1467kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 53

Środa, 8 kwietnia 2020 · dodano: 09.04.2020 | Komentarze 0

Bardzo wymagający dzień w którym nie byłem w stanie znaleźć czasu na trening. Od rana „gorący” telefon i sporo rzeczy do zrobienia a wieczorem musiałem być cały czas dostępny Online. Odpowiednią ilość czasu znalazłem jedynie około 16. Nie planowałem żadnych mocnych akcentów tylko równą, spokojną jazdę na kolejnej ciekawej trasie. Przygotowałem wszystko, ustawiłem trenażer w tym samym miejscu co dzień wcześniej i ruszyłem. Na rozgrzewce noga stopniowo kręciła coraz lepiej. Zdecydowałem się na zwiększenie oporu przed upływem planowanych 15 minut. Gdy ruszyłem mocniej to znowu zostałem poddany dużej próbie i wyborem miedzy dwoma rzeczami. Nie zastanawiałem się i postawiłem na bezpieczeństwo swoje i innych kosztem treningu. Po 30 minutach wróciłem na trenażer. Ciężko się było rozkręcić i na dobrą sprawę potrzebowałem nowej rozgrzewki. Zorientowałem się, że aplikacja nie włączyła AutoPauzy i naliczyła prawie 15 kilometrów których nie przejechałem. Nie wiem co się stało ale nie miało to dla mnie znaczenia. Bez żadnych przeszkód dotarłem do końca trasy i myślałem, że uda się bez włączania nowej aktywności jechać jeszcze raz ale na tej trasie taka opcja nie istnieje i włączyłem drugi raz. Miałem jeden pełny ślad w liczniku i dlatego nie zmartwiło mnie to. Po kilku minutach dawno nie ładowany licznik rozładował się i już nie miałem pełnego śladu z treningu. Po 90 minutach równej jazdy po przerwie zluzowałem opór i zaledwie kilka minut kręciłem luźno, na więcej nie pozwolił mi już czas. Idealny trening przed czwartkowym z akcentami jazdy wyścigowej na trasie słynnego wyścigu. Na razie nie mam głowy ani motywacji do ścigania na dłuższych odcinkach.