Czerwcowy raport
Poniedziałek, 30 czerwca 2025 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Czerwiec miał być dla mnie miesiącem przełamania i tak się niestety nie
stało. Był to najgorszy pod wieloma względami miesiąc w tym roku a biorąc pod
uwagę okoliczności nawet najgorszy od kilku lat.

Zaczynając od parametrów ciała które monitoruję każdego dnia. 10 czerwca zauważyłem nagły wzrost masy ciała o ponad kilogram. Już mnie to poważnie zastanowiło, ważyłem się kilka razy i wartości wychodziły podobne, z dokładnością do 100 gram, kolejnego dnia to samo. Ciśnienie i saturacja były w ogólnie przyjętej normie. Skoki tętna spoczynkowego zdarzały się już wcześniej i w moim przypadku to nie jest żaden wyznacznik.
Wydolność na rowerze spadała stopniowo już od maja, tłumaczyłem to sobie jedynie zmęczeniem spowodowanym pracą po 10 – 12 godzin dziennie i brakiem odpowiedniej ilości i jakości treningów a także problemami z regeneracją. Po 15 czerwca ograniczyłem ilość godzin spędzanych w pracy ale to okazało się zbyt późnym posunięciem bo organizm już wtedy buntował się mimo tego, że więcej czasu poświęciłem na regenerację. 21 czerwca obudziłem się z silnym bólem brzucha co już zwiastowało problemy zdrowotne, bałem się najgorszego – powtórki z 2018 roku gdy podobny atak bólu skoczył się dla mnie 3 tygodniami w szpitalu i faszerowaniem antybiotykami i kroplówkami co skutecznie spustoszyło mój organizm, nie tylko z infekcji bakteryjnej ale całej mocy nad którą pracowałem wcześniej kilka lat. Niestety scenariusz okazał się podobny ale tym razem, nie tak poważny w skutkach.
22 czerwca wylądowałem w szpitalu na oddziale urologii, na początek była to obserwacja, następnie przygotowanie do zabiegu URS i czekanie na operację. Gdy 27 czerwca w końcu zostałem operowany i 28 czerwca puszczono mnie do domu okazało się, że mój stan jest tylko odrobinę lepszy niż te 7 lat temu. Wtedy do siebie dochodziłem kilka miesięcy, teraz liczę, ze ten proces będzie trwał krócej. Pierwsze dni w domu to czas na odpoczynek i regenerację sił, po kroplówkach i antybiotykach często łapały mnie skurcze i dopiero po kilku dniach przyjmowania witamin i elektrolitów pozbyłem się tego problemu. Nogi niestety są wyssane z mocy i czuję się jak zupełnie początkujący sportowiec próbujący budować wydolność organizmu od zera. Moim dużym sukcesem w tej sytuacji jest fakt, że mimo wsparcia tylko garstki osób znajduję w sobie motywację do pracy nad powrotem wydolności organizmu i zaakceptowałem fakt, że jestem teraz cienki jak papier i szybko się męczę.
Zupełnie nie tak wyobrażałem sobie ten sezon i jego pierwszą połowę. Planowałem zakończyć połowę sezonu startami w Beskyd Tour i Nowy Targ Road Challenge i po raz kolejny się nie udało. Mimo wielu prób dotychczas zaledwie raz stanąłem na starcie Beskyd Tour a na etapówkę w Nowym Targu jeszcze ani razu nie dotarłem. Wcześniejsza część sezonu też nie była usłana różami. Po dobrze, jak na mnie przepracowanej zimie i obozie w Hiszpani byłem w dobrej dyspozycji w kwietniu, prawie 2 kilogramy więcej na wadze dało się odczuć podczas Pucharu Równicy gdzie mimo podobnej mocy jak rok temu pojechałem wolniej o 20 sekund. Następnie zaliczyłem solidny start w śląskiej edycji Rajdów dla Frajdy gdzie startując z 2 grupy dojechałem jako pierwszy i 17 open na metę. Był to solidny start po którym jednak było już tylko gorzej. Maj to walka ze zmęczeniem, brakiem czasu na trening i awariami sprzętu które wpłynęły na 3 słabe starty w zawodach. W Orłowej z cyklu Spac zostałem zdublowany i zdecydowałem się zejść z trasy po 8 na 10 rund, w Tarnowskich Górach po 7 kilometrach urwałem łańcuch uszkadzając przy okazji obręcz tylnego koła i ponownie zszedłem z trasy. Tydzień później podczas Żar Challenge strzeliła mi linka tylnej przerzutki co miało ogromny wpływ na mój czas na podjeździe pod Żar. Ujechałem się na wcześniejszych podjazdach i Żar poszedł mi po prostu słabo, gdy w kwietniu na Równicy miałem lepszy czas od kilku zawodników o ponad minutę, tyle samo teraz straciłem do nich. Ostatni start jaki udało mi się zaliczyć to Trinec – Loukca, zawody pod górę z cyklu Spac. Tutaj już całkowity bunt słabego organizmu ale udało się z tego wycisnąć wiele, z pierwszych 3 kilometrów nie mogę być zadowolony ale ostatnie 3 to już nieco lepsza jazda. Nie zmieściłem się w top 10 open, z czasem o minutę gorszym niż rok temu, nie zasłużyłem na to. Nagrodą pocieszenia było 3 miejsce w kategorii B. Moje wyniki na zawodach w tym roku to jest bardzo ciekawa sprawa. Albo łapałem podium w grupie lub kategorii wiekowej albo nie kończyłem zawodów, stałem się zawodnikiem zero – jedynkowym, albo nie walczę o nic i jestem tłem albo wskakuję na podium. Sposób w jaki udało się wskakiwać na podium zupełnie mnie nie satysfakcjonuje, wyżej cenię sobie szereg 4 miejsc na zawodach pod górę w 2022 roku niż te męczarnie jakie przeżywałem podczas podjazdów na Żar czy Loukcę.
Chciałbym dokończyć ten sezon w dobrej formie. Może być tak, że do września wydolność do mnie wróci a mogę być cieniem własnego cienia już do końca sezonu. Żadna z tych sytuacji mnie nie zaskoczy ani negatywnie ani pozytywnie. 2025 rok miał być moim ostatnim sezonem wyścigowym, planowałem zakończyć w dobrej formie, najwyżej będę starał się zbudować formę na Tatra Road Race 2026 gdy w tym roku organizm nie pozwoli już na harce.

Zaczynając od parametrów ciała które monitoruję każdego dnia. 10 czerwca zauważyłem nagły wzrost masy ciała o ponad kilogram. Już mnie to poważnie zastanowiło, ważyłem się kilka razy i wartości wychodziły podobne, z dokładnością do 100 gram, kolejnego dnia to samo. Ciśnienie i saturacja były w ogólnie przyjętej normie. Skoki tętna spoczynkowego zdarzały się już wcześniej i w moim przypadku to nie jest żaden wyznacznik.
Wydolność na rowerze spadała stopniowo już od maja, tłumaczyłem to sobie jedynie zmęczeniem spowodowanym pracą po 10 – 12 godzin dziennie i brakiem odpowiedniej ilości i jakości treningów a także problemami z regeneracją. Po 15 czerwca ograniczyłem ilość godzin spędzanych w pracy ale to okazało się zbyt późnym posunięciem bo organizm już wtedy buntował się mimo tego, że więcej czasu poświęciłem na regenerację. 21 czerwca obudziłem się z silnym bólem brzucha co już zwiastowało problemy zdrowotne, bałem się najgorszego – powtórki z 2018 roku gdy podobny atak bólu skoczył się dla mnie 3 tygodniami w szpitalu i faszerowaniem antybiotykami i kroplówkami co skutecznie spustoszyło mój organizm, nie tylko z infekcji bakteryjnej ale całej mocy nad którą pracowałem wcześniej kilka lat. Niestety scenariusz okazał się podobny ale tym razem, nie tak poważny w skutkach.
22 czerwca wylądowałem w szpitalu na oddziale urologii, na początek była to obserwacja, następnie przygotowanie do zabiegu URS i czekanie na operację. Gdy 27 czerwca w końcu zostałem operowany i 28 czerwca puszczono mnie do domu okazało się, że mój stan jest tylko odrobinę lepszy niż te 7 lat temu. Wtedy do siebie dochodziłem kilka miesięcy, teraz liczę, ze ten proces będzie trwał krócej. Pierwsze dni w domu to czas na odpoczynek i regenerację sił, po kroplówkach i antybiotykach często łapały mnie skurcze i dopiero po kilku dniach przyjmowania witamin i elektrolitów pozbyłem się tego problemu. Nogi niestety są wyssane z mocy i czuję się jak zupełnie początkujący sportowiec próbujący budować wydolność organizmu od zera. Moim dużym sukcesem w tej sytuacji jest fakt, że mimo wsparcia tylko garstki osób znajduję w sobie motywację do pracy nad powrotem wydolności organizmu i zaakceptowałem fakt, że jestem teraz cienki jak papier i szybko się męczę.
Zupełnie nie tak wyobrażałem sobie ten sezon i jego pierwszą połowę. Planowałem zakończyć połowę sezonu startami w Beskyd Tour i Nowy Targ Road Challenge i po raz kolejny się nie udało. Mimo wielu prób dotychczas zaledwie raz stanąłem na starcie Beskyd Tour a na etapówkę w Nowym Targu jeszcze ani razu nie dotarłem. Wcześniejsza część sezonu też nie była usłana różami. Po dobrze, jak na mnie przepracowanej zimie i obozie w Hiszpani byłem w dobrej dyspozycji w kwietniu, prawie 2 kilogramy więcej na wadze dało się odczuć podczas Pucharu Równicy gdzie mimo podobnej mocy jak rok temu pojechałem wolniej o 20 sekund. Następnie zaliczyłem solidny start w śląskiej edycji Rajdów dla Frajdy gdzie startując z 2 grupy dojechałem jako pierwszy i 17 open na metę. Był to solidny start po którym jednak było już tylko gorzej. Maj to walka ze zmęczeniem, brakiem czasu na trening i awariami sprzętu które wpłynęły na 3 słabe starty w zawodach. W Orłowej z cyklu Spac zostałem zdublowany i zdecydowałem się zejść z trasy po 8 na 10 rund, w Tarnowskich Górach po 7 kilometrach urwałem łańcuch uszkadzając przy okazji obręcz tylnego koła i ponownie zszedłem z trasy. Tydzień później podczas Żar Challenge strzeliła mi linka tylnej przerzutki co miało ogromny wpływ na mój czas na podjeździe pod Żar. Ujechałem się na wcześniejszych podjazdach i Żar poszedł mi po prostu słabo, gdy w kwietniu na Równicy miałem lepszy czas od kilku zawodników o ponad minutę, tyle samo teraz straciłem do nich. Ostatni start jaki udało mi się zaliczyć to Trinec – Loukca, zawody pod górę z cyklu Spac. Tutaj już całkowity bunt słabego organizmu ale udało się z tego wycisnąć wiele, z pierwszych 3 kilometrów nie mogę być zadowolony ale ostatnie 3 to już nieco lepsza jazda. Nie zmieściłem się w top 10 open, z czasem o minutę gorszym niż rok temu, nie zasłużyłem na to. Nagrodą pocieszenia było 3 miejsce w kategorii B. Moje wyniki na zawodach w tym roku to jest bardzo ciekawa sprawa. Albo łapałem podium w grupie lub kategorii wiekowej albo nie kończyłem zawodów, stałem się zawodnikiem zero – jedynkowym, albo nie walczę o nic i jestem tłem albo wskakuję na podium. Sposób w jaki udało się wskakiwać na podium zupełnie mnie nie satysfakcjonuje, wyżej cenię sobie szereg 4 miejsc na zawodach pod górę w 2022 roku niż te męczarnie jakie przeżywałem podczas podjazdów na Żar czy Loukcę.
Chciałbym dokończyć ten sezon w dobrej formie. Może być tak, że do września wydolność do mnie wróci a mogę być cieniem własnego cienia już do końca sezonu. Żadna z tych sytuacji mnie nie zaskoczy ani negatywnie ani pozytywnie. 2025 rok miał być moim ostatnim sezonem wyścigowym, planowałem zakończyć w dobrej formie, najwyżej będę starał się zbudować formę na Tatra Road Race 2026 gdy w tym roku organizm nie pozwoli już na harce.
Przerwa cz.1
Piątek, 20 czerwca 2025 Kategoria Inne
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |



Od 20 czerwca musiałem zrezygnować z treningów na rowerze i innych aktywności. Po dniu wolnym, w sobotę 21 czerwca planowałem spokojny – 2 godzinny trening w tlenie. Zamiast tego przeleżałem cały dzień w łóżku z ogromnym bólem brzucha. Gdy ból utrzymywał się kolejny dzień, pojechałem na SOR gdzie po badaniach stwierdzono, że muszę być hospitalizowany. Przez kilka dni leżałem w szpitalnym łóżku i dochodziłem do siebie. Na 27 czerwca zaplanowano zabieg URS mających oczyścić moją lewą nerkę z kamieni i innych ciał obcych. Najważniejsze, że zabieg się udał i powrót do zdrowia przebiega planowo. Już dzień po zabiegu wypisano mnie do domu gdzie dalej muszę odpoczywać. Do 25 lipca muszę się oszczędzać, wtedy wyciągną mi sondę DF której zastosowanie po zabiegu było koniecznością.
Ten rok jest wyjątkowo nieszczęśliwy dla mnie, dzięki kilku osobom z mojego otoczenia byłem w stanie przetrwać trudny czas. Dla znajomych „kolarzy” mój los jest obojętny lub cieszą się z mojego nieszczęścia bo tylko w takiej sytuacji są w stanie osiągnąć sukces. W tym czasie gdy ja walczyłem z bólem, ból dupy innych osób był znacznie mniejszy.
Te 6 dni w szpitalu pozwoliło mi przemyśleć sporo spraw i patrzeć na życie zupełnie inaczej. Powrót do zdrowia jest dla mnie obecnie priorytetem, inne cele w tym sportowe schodzą na dalszy plan. Tego co już w sporcie udało mi się ugrać nikt mi nie zabierze, potencjał maksymalny jaki pokazałem też jest sporo wyższy niż u przeciętnego kolarza więc nawet chwilowy kryzys spowodowany problemami zdrowotnymi nie może wpłynąć na moje poczucie wartości. Nauczyłem się liczyć na siebie, nie przejmować głupim gadaniem innych osób i nie spełniać ich oczekiwań gdyż większość ludzi oczekuje ode mnie więcej niż samemu jest w stanie dokonać.
MTB 15
Czwartek, 19 czerwca 2025 Kategoria 50-100, blisko domu, ROMET '25, Samotnie, teren, Trening 2025
Km: | 57.00 | Km teren: | 49.00 | Czas: | 03:43 | km/h: | 15.34 |
Pr. maks.: | 48.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 167167 ( 85%) | HRavg | 128( 65%) |
Kalorie: | 1852kcal | Podjazdy: | 1650m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening 55
Środa, 18 czerwca 2025 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Basso '25, Samotnie, Szosa, Trening 2025, w grupie
Km: | 66.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:58 | km/h: | 33.56 |
Pr. maks.: | 76.00 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | 187187 ( 95%) | HRavg | 154( 78%) |
Kalorie: | 1748kcal | Podjazdy: | 500m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening 54
Wtorek, 17 czerwca 2025 Kategoria 50-100, Basso '25, Samotnie, Szosa, Tlen, Trening 2025
Km: | 85.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:56 | km/h: | 28.98 |
Pr. maks.: | 62.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | HRavg | 131( 67%) | |
Kalorie: | 2212kcal | Podjazdy: | 850m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Siłownia 45
Poniedziałek, 16 czerwca 2025 Kategoria Inne
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:40 | min/km: | |
Pr. maks.: | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | 116116 ( 59%) | HRavg | 70( 35%) | |
Kalorie: | 106kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Ciężary |

Do Vrchu Loukca 2025
Niedziela, 15 czerwca 2025 Kategoria 0-50, Basso '25, Samotnie, Szosa, Zawody 2025
Km: | 6.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:22 | km/h: | 16.36 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Závod do vrchu Třinec-Loučka ukończyłem z 11 czasem open dającym jednocześnie 3 miejsce w kategorii B. Pod wieloma względami był to mój najsłabszy uphill od 2 lat ale i tak mogę być z siebie zadowolonym. Po raz pierwszy od kwietnia sprzęt ani inne losowe zdarzenie nie wpłynęło na mój wynik. Słaby jazda i czas to wynik po prostu słabego zawodnika. Zostając już po starcie z płucami odmawiającymi posłuszeństwa nie ma co liczyć na dobry wynik. Najważniejsze, że później zebrałem się w sobie i dałem ponad 100 % co pozwoliło wyprzedzać rywali na ostatnich 5 kilometrach wyścigu. Loučka po raz kolejny dała mi w kość i nie wybaczyła słabości. Gdy zrobię porządek z płucami i kolanami powrót do formy podjazdowej z poprzedniego roku będzie możliwy. Na razie jest to tylko sfera marzeń. W dalszym ciągu decyzję dotyczące startów będę podejmował na bieżąco, gdy nie będę w 100 % pewny swoich możliwości nie będę na siłę startował w zawodach.
https://www.strava.com/activities/14803986657
https://www.strava.com/activities/14803986657
Trening 53
Niedziela, 15 czerwca 2025 Kategoria 100-200, Basso '25, Samotnie, Szosa, Tlen, Trening 2025
Km: | 102.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:50 | km/h: | 26.61 |
Pr. maks.: | 69.00 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | 170170 ( 87%) | HRavg | 133( 68%) |
Kalorie: | 2425kcal | Podjazdy: | 1100m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rozjazd 13
Sobota, 14 czerwca 2025 Kategoria 0-50, Basso '25, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 11.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:23 | km/h: | 28.70 |
Pr. maks.: | 46.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 262kcal | Podjazdy: | 900m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |

Trening 52
Czwartek, 12 czerwca 2025 Kategoria 100-200, Basso '25, Samotnie, Szosa, Tlen, Trening 2025
Km: | 110.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:08 | km/h: | 26.61 |
Pr. maks.: | 66.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 161161 ( 82%) | HRavg | 132( 67%) |
Kalorie: | 3028kcal | Podjazdy: | 1730m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
