Trening 33
Czwartek, 5 kwietnia 2018 Kategoria Trening 2018, Szosa, Samotnie, blisko domu, 50-100
Km: | 53.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:59 | km/h: | 26.72 |
Pr. maks.: | 50.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 180180 ( 92%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 1327kcal | Podjazdy: | 600m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Drugi ważny trening który chciałem zrobić w tym tygodniu. Co prawda nie wyszedł tak jak chciałem ale nie miałem czasu na dłuższą jazdę i trudno było mi na szybko znaleźć odcinek drogi bez skrzyżowań, rond, świateł gdzie dałoby się jechać równo przez 10 minut. Jedyny jaki wpadł mi na szybko do głowy to droga z Jasienicy do kaplicy w Nałężu. Na początek pojeździłem po bocznych drogach robiąc dwa 30 sekundowe zrywy na bardzo wysokiej mocy. Po 30 minutowej rozgrzewce przyszedł czas na właściwą część treningu. Wiedziałem, że wiatr nie będzie mi pomagał i to był dobry prognostyk, nie musiałem jechać szybko by trzymać właściwą moc. Kawałek za skrzyżowaniem rozpocząłem pierwszą tempówkę. Początek lekko w górę, przez pierwsze 2 kilometry było lekko, nawet momentami płasko, trzymałem założoną moc około 110% progu FTP. Kiedy zrobiło się stromiej jechałem chwilami mocniej, nie pilnowałem kadencji, liczyła się tylko moc. Końcówka już dużo łatwiejsza i miałem problemy z utrzymaniem mocy. Podjazd się kończył a jeszcze prawie 2 minuty miałem jechać mocno. Miałem wybór, skrócić odcinek o minutę, jechać po żwirze lub zacząć zjazd. Wybrałem pierwszy wariant i skończyłem po 9 minutach. Brakło około 150-200 metrów podjazdu lub silniejszego wiatru. Przerwa po ćwiczeniu nie miała znaczenia więc na luzie zjechałem do skrzyżowania i drugi raz to samo. Druga tempówka poszła łatwiej niż pierwsza i jakoś tak wyszło, że zacząłem ją kawałek dalej i skończyłem w podobnym miejscu. Zjazd znów lekki i ostatni raz w górę, pod koniec czułem już nogi i po ćwiczeniach pojechałem jeszcze rozkręcić nogi. Zaliczyłem dwa podjazdy, jeden, krótki i sztywny a drugi dłuższy, łagodniejszy i przyjemniejszy. Na koniec zjazd i spokojny powrót do domu. Po dobrze przepracowanej zimie ten trening poszedł gładko, gdybym nie miał dobrej bazy to taki trening nie był by łatwy i nie miał większego sensu. Nie trzeba jechać całej trasy " w trupa " a taki trening daje dużo więcej niż bezsensowne zajeżdżanie organizmu wysokim tempem.




