Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Road Maraton Góra Świętej Anny

Sobota, 5 maja 2018 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Wyścig
Km: 75.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:18 km/h: 32.61
Pr. maks.: 62.00 Temperatura: 19.0°C HRmax: 186186 ( 95%) HRavg 165( 84%)
Kalorie: 1889kcal Podjazdy: 1000m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Wolałbym o tym wyścigu nie pisać nic, dla mnie przyniósł więcej szkody niż pożytku. Takie jest kolarstwo, ale czasami naprawdę nie warto się wysilać i starać jak organizacja startu i runda honorowa pozostawia wiele do życzenia. Przyjeżdżając pół godziny przed czasem na start i zastając pełny sektor to jest jakieś nieporozumienie. Jeszcze większym "nonsensem" był sektor dla dwudziestu najlepszych zawodników, nie wiem jaki był klucz przyznawania miejsc w tym sektorze, ale robiąc jeden sektor powinni zrobić także kolejne by wszyscy mocni zawodnicy mieli równe szanse. Jest to cykl amatorski i promowanie "Gwiazd" nie powinno mieć miejsca, większość osób wie kto zawsze wygrywa i nie trzeba tego powtarzać przy każdej najmniejszej okazji. Brak sektorów powoduje, że doświadczeni w startach zawodnicy muszą przepychać się przez turystów czy osoby które dopiero kupiły rowery za nawet pięciocyfrowe sumy, nie mające pojęcia o jeździe w grupie a tym bardziej peletonie. 
Start nastąpił z opóźnieniem i startując praktycznie z końca peletonu ruszyłem wtedy gdy czołówka miała już za sobą 200 metrów. Już po starcie nerwowo, pierwsi pechowcy nie wyjechali nawet z Leśnicy a ci którym się to udało nie wiedzieli co czeka ich kawałek za miastem. Runda niby honorowa a tempo ponad 40 km/h, to jest nieporozumienie, to nie jest promocja kolarstwa jak niby ma być tylko normalne rozciąganie peletonu które ma nastąpić po starcie ostrym. Do tego startu już nie dojechałem, około 2 kilometry od startu mając przed sobą dobrego zawodnika który mógłby mnie przeciągnąć do przodu peletonu przy prędkości 45 km/h nagle ktoś zahamował, do tego momentu czułem się bardzo pewnie w peletonie. W panice wszyscy zaczęli hamować, udało mi się zatrzymać kiedy z tyłu centralnie w moją tylną przerzutkę wjechał inny rowerzysta, sytuacja identyczna jak na ubiegłorocznej Pętli Beskidzkiej, tym razem nie miałem tyle szczęścia i poleciałem wywracając jeszcze jednego kolarza. Chwila minęła zanim wstałem, wydawało mi się, że jeszcze jedna Jas-Kółka ucierpiała ale skupiłem się na sobie. Nie wiem jak udało mi się wyjść z tego cało i na nodze mam tylko lekki szlif, niestety rower wyglądał dużo gorzej i jedną nogą byłem już w samochodzie serwisowym. Rozwalone zapięcie buta udało się jakoś zastąpić, wyprostowałem kierownicę, nałożyłem łańcuch, obejrzałem czy nie ma poważniejszych usterek i chciałem jechać dalej, okazało się, że tylne koło bije na tyle mocno, że musiałem nieco poluzować hamulec. Jak ruszyłem to miałem stratę około 4 minut na samym postoju. Nadrobić się nie dało, bo był takich ruch samochodowy, że musiałem się przeciskać między pojazdami i traciłem kolejne sekundy. Wypatrywałem strzałek na jezdni, na próżno i zaufałem intuicji i trafiłem na właściwą drogę nadrabiając przy okazji trochę dystansu. Już po przejechaniu ronda jadąc w kierunku Góry Świętej Anny minąłem ostatnią zawodniczkę. Sam podjazd też był raczej slalomem pomiędzy samochodami niż nadrabianiem czasu. Parę osób wyprzedziłem a większą grupę dogoniłem dopiero przed skrętem na kostkę. Moc z podjazdu niezła, jedyny plus tego jest taki, że straciłem mniej niż na płaskim do czołówki. Sama kostka poszła tak sobie, musiałem się przepychać przez innych i nie bardzo widziałem sens dalszej jazdy w tym "wyścigu". Na zjeździe wyszedł problem z tylną przerzutką i kolejne starty czasowe. Po zjeździe ciężko mi było się zmotywować do mocniejszej jazdy i dopiero przed bufetem ruszyłem mocniej. Od tego momentu jechałem równym tempem, jak na samotną jazdę tempo było mocne, przy jeździe w grupie byłoby bardzo słabe. Mijałem kolejnych zawodników, pojedynczo czy grupami, tylko jeden zawodnik był w stanie na parę sekund wyjść na zmianę. Pod górę jechałem dosyć mocno, nie na maksa ale dobrym tempem. Kolejne rundy wyglądały podobnie, mijałem kolejne grupki, nie zwalniałem ani na moment i jedyne momenty w których ktoś z tyłu mógł się zbliżyć to były zjazdy. Przez 4 rundy sukcesywnie doganiałem zawodników a na ostatniej to poza tymi których mijałem już 2 raz nie wyprzedziłem chyba nikogo. W połowie względnie płaskiego odcinka prowadzącego do podnóża podjazdu wyprzedził mnie Krzysiek Sikora i od razu zostałem w tyle, nie goniłem go tylko jechałem swoim tempem. Na podjeździe wyprzedziłem jeszcze 2 Jas-Kółki, zrozumiałem, że jadą już poza wyścigiem i ruszyłem mocno na ostatni podjazd. Krzyśka szybko wyprzedziłem i z mocnego finiszu nic nie wyszło z powodu sporej ilości samochodów. Na trasie to była istna plaga,nie wiem ile razy przez nich musiałem zwalniać, wiem, że czołówka nie miała takich "luksusów". Na mecie byłem około 2 minut po dużej grupie, przy obecnym poziomie wytrenowania raczej nie byłbym w stanie ich dogonić. Dałem z siebie wszystko, więcej raczej bym nie wycisnął, wynik jak na czasówkę 75 km jest niezły i przy jeździe w grupie, współpracy i tej samej mocy byłbym około 100 miejsc wyżej. Może mój dzisiejszy rezultat nie jest dobry, ale osób które będąc w mojej sytuacji i jadąc cały czas samemu byłyby w stanie pojechać takim tempem cały wyścig nie byłoby dużo. Nie mam szczęścia w tym roku i jeszcze żaden start nie potwierdził moich rzeczywistych możliwości, znawcy powiedzą, że pojechałem słabo ale nie zawsze wynik jest najważniejszy. Wożąc się na kole i kombinować to każdy potrafi a jak trzeba jechać i pracować to już robią się schody, dla niektórych nie do przejścia.

komentarze
Po pierwsze gratuluję zaparcia się i ukończenia wyścigu. Większość by rzuciła rower do samochodu i wróciła do domu.
Rzeczywiście start honorowy przy 40km/h to porażka. Dla części ludzi była to jazda na limicie i bywało niepieczenie.
Leżałeś w kraksie przy lewej krawędzi jezdni - miej więcej w połowie stawki?
Nie zgodzę się, że dla top20 nie należy się sektor. Są najlepsi więc niech mają swój sektor. Szkoda, że nie ma podobnych sektorów dla najlepszych 50, 100, 150 itd. (na podstawie danej generalki a nie jednego etapu!). Niestety nie wierze by mieli to wprowadzić.
Dziwi mnie, że ten wyścig była zakwalifikowany jako górski. Na Pomorzu jeździłem w bardziej górskich wyścigach niż Klasyk Annogórski :)
Trzymaj się! W Ujsołach będzie o wiele lepiej!
Patrycjusz - 15:26 niedziela, 6 maja 2018 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa przed
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 8666 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 10946 km
Evo 2 8421 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum