Trening 78
Czwartek, 2 sierpnia 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 87.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:24 | km/h: | 25.59 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 140( 71%) |
Kalorie: | 1571kcal | Podjazdy: | 1310m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po spokojniejszej
środzie chciałem pojeździć trochę w tempie wyścigowym. Wyjechałem najwcześniej
jak mogłem i po 16 już jechałem przez Jaworze. Na początek spokojnym tempem,
później zacząłem od kilkusekundowych zrywów i 30 sekundowego sprintu.
Planowałem kilka mocnych akcentów. Na początek pętla z krętym zjazdem i stromym
podjazdem. Zacząłem nietypowo, od zjazdu i początkowo jechałem mocno, do
momentu dojechania do samochodu. Musiałem odpuścić i dopiero po zjeździe
ruszyłem mocno, do podjazdu jechałem dosyć równo, na podjeździe wrzuciłem dosyć
twarde przełożenie i jechałem ile mogłem. Moje tempo nie było zadowalające ale
po podjeździe byłem zajechany a czekał mnie jeszcze kilometr łatwiejszego
terenu i tam też starałem się utrzymać wysokie tempo. Na koniec pętli finisz, z
niego zadowolony być nie mogę. Po spokojniejszym odcinku zrobiłem kolejny
akcent wyścigowy. Tym razem dwa podjazdy i zjazdy, na początek zjazd,
rozpędziłem się strasznie i ledwo wyrobiłem zakręt w lewo. Mocny interwałowy
odcinek dał mi się we znaki, na przemian, podjazd, wypłaszczenie, krótki zjazd
i kolejna wspinaczka. Pod koniec jechałem już naprawdę mocno i na zjeździe
lekko odpuściłem. Czułem w nogach te dwie tempówki i nie planowałem już
trzeciego tak długiego fragmentu. Przez Bielowicko przejechałem nieznanym mi
fragmentem i czekał na mnie krótki ale stromy podjazd w Łazach. Nachylenie
dochodziło do 20% na odcinku kilkuset metrów, końcówka jest już dużo
łatwiejsza. Powoli brakowało już wody i jedzenia ale nie zatrzymałem się
jeszcze w sklepie. Na podjeździe w kierunku Łazów znów jechałem mocniej,
zacząłem zbyt wcześnie i przez skrzyżowanie musiałem odpuścić i dzięki temu
przez te 2 minuty nie jechałem tak mocno jak chciałem. Po kolejnym dłuższym
fragmencie spokojnej jazdy kolejne 2 minuty jechałem mocno, tym razem wyszło
lepiej i spokojnie mogłem zatrzymać się w sklepie. Po uzupełnieniu zapasów zaliczyłem
jeszcze jeden nowy dla mnie podjazd w Jaworzu i kilka mocnych akcentów na
innych podjazdach i po powrocie do domu czułem trochę nogi. Najważniejsze, że
nie złapałem bomby jak w ostatnich dniach.



