Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 229777.38 kilometrów w tym 8243.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2421965 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 109.00km
  • Czas 03:49
  • VAVG 28.56km/h
  • VMAX 79.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 175 ( 89%)
  • HRavg 151 ( 77%)
  • Kalorie 2037kcal
  • Podjazdy 1950m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Road Trophy 2018 Etap 3

Niedziela, 12 sierpnia 2018 · dodano: 14.08.2018 | Komentarze 3

Po słabo przespanej nocy czułem zmęczenie, regeneracja nie przebiegła jak powinna i byłem pełen obaw przed najdłuższym etapem tegorocznego Road Trophy. Zjadłem porządne śniadanie, wypiłem sporo płynów. Sprawdziłem i nasmarowałem wyczyszczony sprzęt który jednak odczuł sobotnie mokre warunki i wydawał z siebie dźwięki. Nie przeszkodziło to i nie wpływało na jazdę więc wolałem nic z tym nie robić by nie przedobrzyć. Zrobiłem dobrą rozgrzewkę i ustawiłem się na starcie. Tym razem wybrałem miejsce w trzecim rzędzie i po starcie nie miałem takich problemów jak dzień wcześniej. Kilka pozycji straciłem już po starcie, kilka przed pierwszą stromizną i kilka przed podjazdem na przełęcz Koniakowską. Na szczyt wjechałem z niezbyt dużą startą ale czułem, że nie ma odpowiedniej mocy. Na zjeździe wszystko się rozciągło i musiałem gonić, udało się dospawać do około 35 osobowego peletonu i tak dojechaliśmy do Milówki. Na podjeździe zacząłem się przesuwać do przodu aż znalazłem się na czele. Dałem zmianę ale nie trwało to długo, tempo nie było zbyt mocne i gdy poszła poprawka to ledwo się utrzymałem. Na moment straciłem kontakt ale jakoś udało się złapać tyły i tak zaczął się zjazd do Tarlicznego. Nie byłem w stanie przesunąć się do przodu i były to ostatnie momenty mojej jazdy z najlepszymi. Przed podjazdem popuścił mi czujnik od pomiaru mocy a po skręcie na podjazd i podkręceniu tempa widziałem jak czołówka się oddala. Niestety byli tam wszyscy rywale z mojej kategorii, nie chciałem za wszelką cenę próbować ich złapać i traciłem kolejne sekundy. Z przodu był Darek i myślałem, że uda mu się utrzymać w głównej grupie. Pod koniec podjazdu miernik mocy przestał działać a czujnik zaplątał mi się w łańcuch i urwał. Myślałem, że zaraz urwę łańcuch, dziwne zachowanie łańcucha trwało aż do zjazdu gdzie pozostałości wtyku wypadły i jechałem już bez danych z pomiaru mocy. Przed skrętem na Sól dojechało do mnie dwóch zawodników a z przodu było widać Darka który też się nie utrzymał z najlepszymi. Po skręcie na Sól Darek miał problem z łańcuchem a dwójka mi odjechała. Jechałem swoim tempem, nie goniłem a z tyłu już widziałem 4 zawodników. Jak do mnie dojechali to zaczęliśmy współpracować, we trzech dawaliśmy fajne, równe zjazdy i drogi ubywało. Ubywało tez picia w bidonach, zorientowałem się, że za mało piję i zacząłem przywiązywać do tego większą wagę. Przez Słowację tempo było niezłe i po skręcie z głównej drogi złapał mnie pierwszy większy kryzys tego dnia. Odstałem od grupy po przejechaniu granicy w Jaworzynce i do bufetu jechałem swoim tempem. Złapałem niestety tylko jeden bidon, chęć dołączenia do grupy z którą jechałem wcześniej była większa i na niecałe 50 kilometrów musiało mi wystarczyć około 750ml picia. Siły wróciły i nawet zacząłem dawać zmiany w grupie. Na podjeździe pod Kotelnicę już nas zostało 4 i tak też jechaliśmy aż do Soli. Nawadniałem się solidnie i wody już brakowało. Tempo narzucone przez Darka i Adama Galmana było już dla mnie za mocne i puściłem koło. Przed granicą jeszcze widziałem kolegów z grupy ale ich nie dogoniłem. Wyprzedziłem tylko jednego rywala z mojej kategorii wiekowej, nic mi to nie dało bo miał już do mnie starty po 2 etapach. Na zjeździe i dojeździe do Polski pracowałem na tyle solidnie, że utrzymywałem niecałą minutę starty do grupki z Darkiem. Cudem wcisnąłem żel, niewiele to dało bo po skręcie w kierunku Krążelki już czułem zbliżające się skurcze. Zwolniłem strasznie i przed sobą nie widziałem już nikogo. Po skręcie w prawo na rozwidleniu dróg już czułem skurcz w lewej nodze. Zatrzymałem się na moment, rozmasowałem, w bidonie jeszcze miałem pół łyka wody, było to za mało, ale zawsze coś. Kolejny raz skurcz atakował po około 300 metrach. Widziałem już mroczki przed oczami i Czułem już za sobą kolejną grupę i do bufetu doczłapałem przed nimi. Na bufecie napełnienie dwóch bidonów, wypicie około 500 ml płynów, zjedzenie arbuza i po 2 minutach postoju ostatnie 10 kilometrów. Ruszyłem razem z Patrykiem i tak jechaliśmy aż do mety. Była to droga przez mękę, jechałem już tylko na dojechanie, każda próba wstania z siodełka kończyła się atakiem skurczów. Człapanie do mety trwało długo, nie wyprzedził mnie nikt w tym czasie i z ulgą zobaczyłem na jezdni napisy informujące o dystansie do mety. Po przekroczeniu linii mety usiadłem na trawie i nie mogłem się ruszyć przez kilka minut. Dopiero po wypiciu prawie litra wody, spożyciu magnezu i owoców byłem w stanie stanąć na własnych nogach. Mój żołądek też się zbuntował i musiałem skorzystać z toalety. Po ponad 20 minutach mogłem zjechać w dół i zjeść konkretny posiłek. Był to jeden z gorszych dni na rowerze w tym roku. Wszystko mogło się skończyć dużo gorzej. Najważniejsze, że się nie poddałem i ukończyłem ten trudny etap. Kolejne starty czasowe nie miały już dla mnie znaczenia. Stan w którym się znalazłem był częściowo moją winą a także problemów zdrowotnych które wpłynęły na moją zdolność regeneracji a także wydolność w wyższych temperaturach. Straciłem bardzo dużo wody i wartości energetycznych i dobrze, że nie skończyłem gdzieś w rowie a nawet w szpitalu. Szczęściem w nieszczęściu był fakt, ze największe problemy miałem przed bufetem.





Komentarze
Gość | 20:05 wtorek, 14 sierpnia 2018 | linkuj Hej, opis trzeciego etapu identyczny jak opis drugiego etapu, przypadek? Podziwiam hart ducha i pozdrawiam
Gość | 20:05 wtorek, 14 sierpnia 2018 | linkuj Hej, opis trzeciego etapu identyczny jak opis drugiego etapu, przypadek? Podziwiam hart ducha i pozdrawiam
Gość | 20:05 wtorek, 14 sierpnia 2018 | linkuj Hej, opis trzeciego etapu identyczny jak opis drugiego etapu, przypadek? Podziwiam hart ducha i pozdrawiam
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa epatr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]