Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 229777.38 kilometrów w tym 8243.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2421965 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 163.00km
  • Czas 05:56
  • VAVG 27.47km/h
  • VMAX 85.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 188 ( 96%)
  • HRavg 148 ( 75%)
  • Kalorie 4690kcal
  • Podjazdy 2420m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

GMJ 2018

Niedziela, 19 sierpnia 2018 · dodano: 26.08.2018 | Komentarze 0

Przyszedł dzień kolejnych Górskich Mistrzostw Jas-Kółek. Zawody traktowałem jako dobry trening i z taką myślą wyjechałem z domu. Wyjechałem trochę później niż myślałem i musiałem jechać dosyć mocno by zdążyć. Po drodze zjadłem śniadanie i wypiłem cały bidon wody. W Wiśle spotkałem dwójkę z Jafi Sport i wspólnie zaczęliśmy podjazd pod Kubalonkę. Jechałem średnim tempem i w idealnym czasie byłem na szczycie. Zjazd do Istebnej zacząłem już sam i zapomniałem o remoncie drogi na Zaolzie. Po zjeździe przelałem zabraną butelkę wody do bidonu i przedarłem się na miejsce startu.
Z kilkuminutowym poślizgiem wystartowaliśmy w 20 osobowym platoniku. Na start czekał nas podjazd na Połom, początkowo droga łagodnie wznosiła się w górę by w końcówce zaskoczyć dwucyfrowym nachyleniem. Jechałem swoim tempem które nie było za dobre i trzymałem się z tyłu. Noga nie podawała najlepiej i męczyłem się, jak zrobiło się stromiej to przesunąłem się nieco do przodu i na wzniesieniu byłem około 6 miejsca. Różnice nie były duże i na łatwiejszych fragmentach które nastały zacząłem tracić. Kilka osób pomyliło drogę i zrobiło się małe zamieszanie. Na zjeździe straciłem kontakt z kilkunastoosobowym peletonem i po skręcie w lewo miałem kilkadziesiąt metrów do odrobienia. Odrabiałem stopniowo, jechałem równym tempem i przed skrętem na Stecówkę byłem już na przodzie. Trochę mocniejsze tempo narzucone przez najsilniejszych i zostało nas 5 i tak jechaliśmy do zjazdu z Kubalonki. Na zjeździe nieco odstałem od reszty a z tyłu zaczęli się zbliżać kolejni zawodnicy. Po przejechaniu ronda w Wiśle było nas 10 a tempo nadawało 5-6 osób. Dobra, równa jazda trwała do początku podjazdu na zaporę w Czarnem. Tam znowu mocniejsze pociągnięcie i zaczęło się dzielić, czwórka odjechała a ja miałem kilka metrów starty. Jechałem swoim tempem, gdy zorientowałem się, że jadę cały czas w takiej samej odległości od czołówki to parę razy mocniej nacisnąłem i dojechałem do najlepszych. Z tyłu blisko był Marek ale nie zdołał do nas dołączyć. Pierwsza konkretna selekcja nastąpiła na podjeździe pod Zameczek. Zwycięzca z ubiegłego roku wziął sprawy w swoje ręce i narzucił takie tempo, że nikt nie był w stanie z nim jechać. Ja postanowiłem jechać swoim tempem i z dosyć dużą startą wjechałem jako 4 na szczyt. W zasięgu wzroku miałem Darka a z tyłu blisko był Otfin. Po szybkim zjeździe do Istebnej utworzyła się 4 osobowa grupka pościgowa. Nie wiedzieliśmy ile mamy starty do Patryka i dogonienie go nie było nadrzędnym celem. Podążając za Otfinem wjechaliśmy nieco łatwiejszą drogą przez Olecki. Jadąc swoim tempem zrobiłem niewielką różnicę nad współtowarzyszami i zaczekałem na nich na wypłaszczeniu. Na Kubalonce zauważyliśmy Patryka zmieniającego dętkę. Wyścig zaczął się na nowo. Zjazd zaczęliśmy w 4 i znowu się rozjechaliśmy. Zawodnik z Pressingu został z tyłu a trójka Jas-Kółek w bliskiej odległości od siebie pojawiła się na nawrocie w Wiśle. Za rondem zaczęliśmy współpracować i bardzo dobrym tempem dojechaliśmy do podnóża Kubalonki. Różnice nad pozostałymi uczestnikami były bezpieczne i wiele wskazywało na to, że Górskim Mistrzem zostanie jeden z naszej trójki. Na początku podjazdu na Kubalonkę narzuciłem dobre tempo i trzymałem go do szczytu. Nikt nie odważył się dać mi zmiany i jako pierwszy wjechałem na Przełęcz. Byłem pewny, że koledzy mnie zostawią, bo straciłem dużo sił i jedno mocniejsze pociągnięcie mogło wystarczyć bym został z tyłu. Jechaliśmy dalej razem, pagórkowaty odcinek do Stecówki był ostatnim fragmentem trasy którą przejechaliśmy razem. Na Stecówce nagle Otfin zaatakował. Dobrze zjeżdża i mógł wypracować dużą przewagę, ja nie ruszyłem za nim od razu i przez moment miałem chwilę zawahania. Spory ruch samochodów i pieszych na Stecówce spowodował, że w pewnym momencie jechałem na czołówkę z samochodem ale udało mi się wyratować. Nie patrzyłem do tyłu a Otfin a już nie było widać. Na zjeździe ze Stecówki znowu niebezpieczna sytuacja, jadący wolno rowerzysta na MTB prawie wypchał mnie z drogi. Musiałem przyhamować i straciłem kolejne sekundy. Drugą część zjazdu do Zaolzia przejechałem już bardzo dobrze. Darka nie było widać, nie jechałem na maksa ale chyba różnica była tak duża, że musiałbym całkowicie zwolnić by mnie dogonił. Jechałem więc dalej i jeszcze przed Koczym Zamkiem zobaczyłem znikającą w oddali koszulkę Otfina. Gdy zaczął się podjazd to szybko do niego dojechałem i jadąc już na maksa zacząłem budować przewagę. Przed ostatnimi stromiznami różnica była już na tyle duża, że mogłem zwolnić i spokojniej wjechać na metę. Dałem z siebie ile mogłem, nie wstając z siodełka w dobrym tempie wjechałem na metę. Pojechałem jeszcze kawałek dalej by trochę rozkręcić nogi na niższym tętnie.
Po roku przerwy znowu mogę się cieszyć z tytułu GMJ. Przed startem w ogóle o tym nie myślałem, przyjechałem tylko na trening, ale na ostatnich 20 kilometrach miałem przypływ mocy i to wystarczyło. Gdyby nie ten atak Otfina na zjeździe to rywalizacja na ostatnim podjeździe mogłaby być bardzo ciekawa. Szkoda też defektów innych zawodników bo wtedy byłoby jeszcze ciekawiej. Jestem zadowolony bo to był pierwszy dzień pod Road Trophy w którym jechało mi się dobrze. Jeszcze nie jest to optymalny poziom ale do niego już nie dużo brakuje.
Po około godzinnym postoju ruszyłem w drogę powrotną do domu. Na zjeździe do Kamesznicy musiałem hamować i nie byłem w stanie się rozpędzić do dobrej prędkości. W Kamesznicy dużo samochodów i maksymalne skupienie na każdym łuku, zakręcie by nie zderzyć się czołowo. Nogi zmęczone i ciężko się kręciło, w Milówce doszedł silny wiatr z którym walczyłem aż za Węgierską Górkę. Ruch umiarkowany i nawet przez Węgierską bez większych problemów. Jak skręciłem w prawo na Przybędzę to miałem pustą drogę aż do Lipowej a do Buczkowic wyprzedziło mnie zaledwie kilka samochodów. W Buczkowicach stanąłem nad rzeką i schłodziłem się, po tej kuracji jechało się dużo lepiej. W Bielsku znowu ścieżką rowerową i przedzieranie się przez zatłoczony rejon kąpieliska. Na koniec 10 minut zupełnie luźnej jazdy.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ieupo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]