Trening 7
Sobota, 9 marca 2019 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, b'Twin 2019, Trening 2019
Km: | 102.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:52 | km/h: | 26.38 |
Pr. maks.: | 53.00 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | 159159 ( 81%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | 1703kcal | Podjazdy: | 650m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Początek weekendu nie przyniósł znacznych zmian pogodowych. W dalszym ciągu mocno wieje, słońca nie widać a na termometrze poniżej 10 stopni. Nie są to idealne warunki do treningu ale lepsze to niż kolejne sesje na trenażerze. Na razie korzystam jeszcze z gorszego sprzętu i tak będzie jeszcze przez przynajmniej tydzień.
Rano miałem pewne opory i dlatego wyjechałem 15 minut później niż zamierzałem. Od 12 zapowiadali opady deszczu i miałem około 4 godziny czasu na trening. Wyjeżdżając nie czułem tak tego wiatru który zaczął wiać mocniej dopiero na bardziej otwartej przestrzeni. Mając dużo sił na początku nie zwracałem na to dużej uwagi i skupiłem się na tym co zwykle czyli trzymaniu odpowiedniej strefy mocy i dosyć dobrze mi to wychodziło. Walkę z wiatrem skończyłem w Ustroniu. Skręciłem na północ i zaczęła się przyjemna jazda z wiatrem przez wiele kilometrów. Jakoś nigdy nie potrafiłem w 100 % wykorzystywać wiatru w plecy i dużo lepiej jeździ mi się w warunkach bezwietrznych niż mocowania się z zmieniającym kierunek wiatrem. Na tym odcinku zyskałem nieco czasu. Nawiązując do ostatnich treningów podczas których wynajdowałem nowe drogi, sprawdziłem nieznany mi odcinek w okolicy Pruchnej. Jechałem dzisiaj bez mapy w Garminie i wszystkie skręty w nieznane drogi były na wyczucie. Podczas jednego manewru zapędziłem się w kozi róg. Trafiłem na zamknięty przejazd kolejowy na którym straciłem trochę czasu a za przejazdem skończył się asfalt i musiałem wrócić na wcześniejsze skrzyżowanie na którym trafiłem na właściwą drogę w kierunku Bąkowa. Później jeszcze raz niezbyt dobrze trafiłem z wyborem drogi i przez to musiałem krótki odcinek przejechać dwupasmówką. W Strumieniu podjąłem kolejną niezbyt trafną decyzję i zamiast skręcić na Jasienicę pojechałem w kierunku Pszczyny. Na całym odcinku wzdłuż Jeziora Goczałkowickiego złapałem wiatr w żagle i szybko przeleciałem ten odcinek. Później już zaczęły się schody. Walka z wiatrem 10 m/2 nie jest przyjemna. Na Zaporze w Goczałkowicach wiało jeszcze mocniej i ledwo posuwałem się do przodu. Fale na wodzie były potężne i czułem się jak nad morzem. Później zmieniałem często kierunek jazdy by ten wiatr był jak najmniej odczuwalny. Nie wyszło to najlepiej. Przy okazji wyszły wszystkie braki i pomimo trzymania dosyć niskiej mocy tętno było wysokie. Nie czułem żadnych oznak kryzysu ani nie czułem mocniejszego bicia serca. W Mazańcowicach na podjeździe nie byłem w stanie jechać odpowiednim tempem, wiatr skutecznie mnie sponiewierał. Później zaczęło jeszcze padać i przyjemność z jazdy spadała z każdą chwilą. Na koniec tradycyjnie zwolniłem i starałem jechać się w pierwszej strefie. Kolejny trening podczas którego karty rozdawał wiatr. Czekam na takie dni gdy będzie można potrenować w równiejszych warunkach Wtedy moje odczucia mogą być inne. Na razie nie jestem w stanie powiedzieć na jakim jestem etapie, stopniowo jestem w stanie wydłużać czas treningu, na razie nie potrafiłem zwiększyć mocy oraz utrzymywać podobnego tempa w dłuższym odcinku czasu. Być może ma to związek z warunkami w których rządzi wiatr a być może potrzebuję czasu na zrobienie postępu. Jak pogoda pozwoli to jutro kolejna 4 godzinna jazda na zakończenie dobrego tygodnia.




Rano miałem pewne opory i dlatego wyjechałem 15 minut później niż zamierzałem. Od 12 zapowiadali opady deszczu i miałem około 4 godziny czasu na trening. Wyjeżdżając nie czułem tak tego wiatru który zaczął wiać mocniej dopiero na bardziej otwartej przestrzeni. Mając dużo sił na początku nie zwracałem na to dużej uwagi i skupiłem się na tym co zwykle czyli trzymaniu odpowiedniej strefy mocy i dosyć dobrze mi to wychodziło. Walkę z wiatrem skończyłem w Ustroniu. Skręciłem na północ i zaczęła się przyjemna jazda z wiatrem przez wiele kilometrów. Jakoś nigdy nie potrafiłem w 100 % wykorzystywać wiatru w plecy i dużo lepiej jeździ mi się w warunkach bezwietrznych niż mocowania się z zmieniającym kierunek wiatrem. Na tym odcinku zyskałem nieco czasu. Nawiązując do ostatnich treningów podczas których wynajdowałem nowe drogi, sprawdziłem nieznany mi odcinek w okolicy Pruchnej. Jechałem dzisiaj bez mapy w Garminie i wszystkie skręty w nieznane drogi były na wyczucie. Podczas jednego manewru zapędziłem się w kozi róg. Trafiłem na zamknięty przejazd kolejowy na którym straciłem trochę czasu a za przejazdem skończył się asfalt i musiałem wrócić na wcześniejsze skrzyżowanie na którym trafiłem na właściwą drogę w kierunku Bąkowa. Później jeszcze raz niezbyt dobrze trafiłem z wyborem drogi i przez to musiałem krótki odcinek przejechać dwupasmówką. W Strumieniu podjąłem kolejną niezbyt trafną decyzję i zamiast skręcić na Jasienicę pojechałem w kierunku Pszczyny. Na całym odcinku wzdłuż Jeziora Goczałkowickiego złapałem wiatr w żagle i szybko przeleciałem ten odcinek. Później już zaczęły się schody. Walka z wiatrem 10 m/2 nie jest przyjemna. Na Zaporze w Goczałkowicach wiało jeszcze mocniej i ledwo posuwałem się do przodu. Fale na wodzie były potężne i czułem się jak nad morzem. Później zmieniałem często kierunek jazdy by ten wiatr był jak najmniej odczuwalny. Nie wyszło to najlepiej. Przy okazji wyszły wszystkie braki i pomimo trzymania dosyć niskiej mocy tętno było wysokie. Nie czułem żadnych oznak kryzysu ani nie czułem mocniejszego bicia serca. W Mazańcowicach na podjeździe nie byłem w stanie jechać odpowiednim tempem, wiatr skutecznie mnie sponiewierał. Później zaczęło jeszcze padać i przyjemność z jazdy spadała z każdą chwilą. Na koniec tradycyjnie zwolniłem i starałem jechać się w pierwszej strefie. Kolejny trening podczas którego karty rozdawał wiatr. Czekam na takie dni gdy będzie można potrenować w równiejszych warunkach Wtedy moje odczucia mogą być inne. Na razie nie jestem w stanie powiedzieć na jakim jestem etapie, stopniowo jestem w stanie wydłużać czas treningu, na razie nie potrafiłem zwiększyć mocy oraz utrzymywać podobnego tempa w dłuższym odcinku czasu. Być może ma to związek z warunkami w których rządzi wiatr a być może potrzebuję czasu na zrobienie postępu. Jak pogoda pozwoli to jutro kolejna 4 godzinna jazda na zakończenie dobrego tygodnia.



