Trening 48
Wtorek, 21 maja 2019 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Cube 2019, No Limited 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
Km: | 54.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:42 | km/h: | 31.76 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przez ostatnie ciągłe zmiany pogody złapałem jakieś przeziębienie które pojawiło się zaraz po weekendzie. Po całkowicie wolnym poniedziałku postanowiłem zrobić spokojną rundkę. Z katarem i kaszlem nie był to najlepszy pomysł a kolejna okazja do jazdy na zewnątrz może pojawić się dopiero w weekend. Po sobotnich problemach z kołami nie zdążyłem jeszcze się im dokładnie przyjrzeć i nie miałem innego wyjścia jak jazda na wyścigowych stożkach z szytkami.
Wyjechałem około 16 na dobrze znaną mi trasę do Ustronia i s powrotem. Wybór kierunku jazdy był uwarunkowany od pogody. Niebo na południowym zachodzie było najjaśniejsze a dookoła ciemne chmury. Początkowo myślałem o pętli przez Przegibek i Zarzecze, później po głowie chodził objazd Goczałkowic a ostatecznie wybrałem trasę która pod względem trudności znajduje się pomiędzy dwoma wyżej wymienionymi. Zachodni wiatr nie pozwalał na szybką jazdę, przed Skoczowem dwa razy zaczęło kropić ale nie przerodziło się to w większy deszcz. Na jednym ze zjazdów coś przykleiło mi się do szytki i tarło o ramę, zatrzymałem się, pozbyłem się problemu, sprawdziłem dokładnie oba koła i ruszyłem dalej. Pomimo lekkiego osłabienia i ciągłego sięgania do kieszonki po chusteczki jechało się nieźle. Po skręcie w lewo na Ustroń walczyłem z bocznym wiatrem który nieznacznie zmieniał kierunek i w efekcie jazda nie była zbyt równa. W całkiem dobrym czasie dojechałem do nawrotu i tym samym teoretycznie trudniejszą cześć trasy miałem za sobą. Szybko zorientowałem się, że nie będzie tak łatwo jak myślałem. Wiatr wiał bardziej z północy i miał wpływ na jazdę. Trzymałem równą moc, noga podawała i dosyć szybko przejechałem przez Ustroń i dotarłem do Skoczowa. Szybką jazdę kontynuowałem do podjazdu na którym zwolniłem aby jechać w 3 strefie. Pagórkowaty odcinek do Jaworza poszedł bardzo dobrze i po dojechaniu do ronda wjechałem w korek. Myślałem, że za chwile się to rozładuje i będę mógł jeszcze kawałek jechać fajnym tempem. Gdy zorientowałem się, że nic z tego to zwolniłem a gdy zobaczyłem spory sznur podjazdów za sobą to zjechałem na pobocze i puściłem wszystkich. Gdy zrobiło się luźniej to ruszyłem na ostatnie 2 kilometry w spokojniejszym już tempie. Do pojazdów tworzących korek dojechałem na rondzie przy wjeździe do Bielska. Znowu zaczęło kropić, do domu blisko i nie chciałem zmoknąć. Moment w którym musiałem się zatrzymać wykorzystałem na skasowanie licznika i już w bardzo wolnym tempie dojechałem do domu. Nie minęło ani 5 minut jak lunęło. Miałem idealne wyczucie czasu. Na trasie którą często jeździłem i notowałem czasy poprawiłem najlepszy wynik o ponad 5 minut. Zwykle traciłem 2-3 minuty na skrzyżowaniach a tym razem odliczyć mógłbym zaledwie 30 sekund co i tak daje najlepszy czas. Na ten fakt złożył się dobrze przygotowany sprzęt, warunki na trasie oraz dyspozycja dnia. Był to także najszybszy przejazd w tym roku. Podobna dyspozycja w weekend bardzo by mnie ucieszyła.
Wyjechałem około 16 na dobrze znaną mi trasę do Ustronia i s powrotem. Wybór kierunku jazdy był uwarunkowany od pogody. Niebo na południowym zachodzie było najjaśniejsze a dookoła ciemne chmury. Początkowo myślałem o pętli przez Przegibek i Zarzecze, później po głowie chodził objazd Goczałkowic a ostatecznie wybrałem trasę która pod względem trudności znajduje się pomiędzy dwoma wyżej wymienionymi. Zachodni wiatr nie pozwalał na szybką jazdę, przed Skoczowem dwa razy zaczęło kropić ale nie przerodziło się to w większy deszcz. Na jednym ze zjazdów coś przykleiło mi się do szytki i tarło o ramę, zatrzymałem się, pozbyłem się problemu, sprawdziłem dokładnie oba koła i ruszyłem dalej. Pomimo lekkiego osłabienia i ciągłego sięgania do kieszonki po chusteczki jechało się nieźle. Po skręcie w lewo na Ustroń walczyłem z bocznym wiatrem który nieznacznie zmieniał kierunek i w efekcie jazda nie była zbyt równa. W całkiem dobrym czasie dojechałem do nawrotu i tym samym teoretycznie trudniejszą cześć trasy miałem za sobą. Szybko zorientowałem się, że nie będzie tak łatwo jak myślałem. Wiatr wiał bardziej z północy i miał wpływ na jazdę. Trzymałem równą moc, noga podawała i dosyć szybko przejechałem przez Ustroń i dotarłem do Skoczowa. Szybką jazdę kontynuowałem do podjazdu na którym zwolniłem aby jechać w 3 strefie. Pagórkowaty odcinek do Jaworza poszedł bardzo dobrze i po dojechaniu do ronda wjechałem w korek. Myślałem, że za chwile się to rozładuje i będę mógł jeszcze kawałek jechać fajnym tempem. Gdy zorientowałem się, że nic z tego to zwolniłem a gdy zobaczyłem spory sznur podjazdów za sobą to zjechałem na pobocze i puściłem wszystkich. Gdy zrobiło się luźniej to ruszyłem na ostatnie 2 kilometry w spokojniejszym już tempie. Do pojazdów tworzących korek dojechałem na rondzie przy wjeździe do Bielska. Znowu zaczęło kropić, do domu blisko i nie chciałem zmoknąć. Moment w którym musiałem się zatrzymać wykorzystałem na skasowanie licznika i już w bardzo wolnym tempie dojechałem do domu. Nie minęło ani 5 minut jak lunęło. Miałem idealne wyczucie czasu. Na trasie którą często jeździłem i notowałem czasy poprawiłem najlepszy wynik o ponad 5 minut. Zwykle traciłem 2-3 minuty na skrzyżowaniach a tym razem odliczyć mógłbym zaledwie 30 sekund co i tak daje najlepszy czas. Na ten fakt złożył się dobrze przygotowany sprzęt, warunki na trasie oraz dyspozycja dnia. Był to także najszybszy przejazd w tym roku. Podobna dyspozycja w weekend bardzo by mnie ucieszyła.