Trening 50
Wtorek, 28 maja 2019 Kategoria 50-100, blisko domu, Cube 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
Km: | 52.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:05 | km/h: | 24.96 |
Pr. maks.: | 64.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 176176 ( 90%) | HRavg | 130( 66%) |
Kalorie: | 890kcal | Podjazdy: | 980m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy mocny trening od ponad tygodnia. Pogoda bardzo niepewna, deszcz wiszący w powietrzu i nieoptymistyczne prognozy przywiały trochę wątpliwości ale wyjechałem tak jak planowałem. Przejazd przez Bielsko spokojny, z kilkoma 30 sekundowymi akcentami. Po dojeździe do ulicy Żywieckiej chciałem sprawdzić jedną drogę będącą alternatywnym dojazdem do Straconki. Niestety dłuższy fragment nie ma dobrej nawierzchni. Próbując zrobić tam 30 sekundowy sprint, walczyłem z samochodami, dziurami i żwirem który powodował ślizganie się kół. Jakoś przejechałem ale chyba na razie zostanę przy standardowej trasie.
Zaplanowałem interwały w 5 strefie mocy z kadencją 70-80 i po dojeździe do mostu w Straconce ruszyłem mocno. Starałem się jechać równo, nie bardzo wychodziło a czas jakoś dłużył się. Przetrwałem jakoś 5 minut i już musiałem wprowadzić drobne korekty. Zacząłem za późno i powtórzenie kończyłem na łuku i wypłaszczeniu. Spokojnie zjechałem i zacząłem drugie powtórzenie. Wyszło bardzo podobnie ale zmęczenie narastało. Przy trzecim razie musiałem zwolnić na kilka sekund przez kolumnę pieszych która pojawiła się na drodze. Tak się złożyło, że każde kolejne powtórzenie było mocniejsze a pod koniec ostatniego miałem już dość. Później wpadłem na niezbyt dobry pomysł i wjechałem na szczyt Przegibka. Zjazd znowu był techniczny i dosyć szybki. Powrót do domu już nerwowy, uciekałem przed deszczem który zaczął padać 5 minut po powrocie do domu.
Ujechałem się nieźle i o to chodziło.
Zaliczony podjazd:
Zaplanowałem interwały w 5 strefie mocy z kadencją 70-80 i po dojeździe do mostu w Straconce ruszyłem mocno. Starałem się jechać równo, nie bardzo wychodziło a czas jakoś dłużył się. Przetrwałem jakoś 5 minut i już musiałem wprowadzić drobne korekty. Zacząłem za późno i powtórzenie kończyłem na łuku i wypłaszczeniu. Spokojnie zjechałem i zacząłem drugie powtórzenie. Wyszło bardzo podobnie ale zmęczenie narastało. Przy trzecim razie musiałem zwolnić na kilka sekund przez kolumnę pieszych która pojawiła się na drodze. Tak się złożyło, że każde kolejne powtórzenie było mocniejsze a pod koniec ostatniego miałem już dość. Później wpadłem na niezbyt dobry pomysł i wjechałem na szczyt Przegibka. Zjazd znowu był techniczny i dosyć szybki. Powrót do domu już nerwowy, uciekałem przed deszczem który zaczął padać 5 minut po powrocie do domu.
Ujechałem się nieźle i o to chodziło.
Zaliczony podjazd: