Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 229777.38 kilometrów w tym 8243.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2421965 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 21.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 5:57min/km
  • Temperatura 1.0°C
  • Kalorie 794kcal
  • Podjazdy 730m
  • Aktywność Bieganie

Marszobieg 18

Niedziela, 19 stycznia 2020 · dodano: 19.01.2020 | Komentarze 0

Mega niesprzyjające okoliczności dzisiejszego dnia spowodowały, ze rano bardzo poważnie zastanawiałem się nad tym czy w ogóle wychodzić z domu. Na początek problemy ze sprzętem i elektroniką. Załączenie Garmina zajęło mi trochę czasu, licznik nie wyświetlał mapy i to był pierwszy problem. Nie chciał sie łączyć z czujnikiem tetna i po chwili walki olałem ten problem. Później podczas przygotowań sprzętu pojawił się problem z plecakiem a przed samym wyjściem z lampką czołową która dzisiaj była niezbędna. W końcu byłem gotowy do wyjścia ale to nie ostatnie problemy dnia. Warunki na zewnątrz fatalne, mokro, trochę śniegu, słaba widoczność i padający deszcz ze śniegiem. Rozgrzewanie się w takich warunkach nie było przyjemne. Ruszyłem w sumie z 15 minutowym opóźnieniem, początki zawsze są trudne, wcześniejsza godzina i gorsza pogoda sprawiła, że nie musiałem zwracać uwagi na pieszych i samochody bo ich po prostu nie było. Stopniowo rozkręcałem się, jakość podłoża fatalna i to sprawiło, że tempo było słabsze. Gdy pierwszy raz chciałem wziąć łyka wody z bukłaka okazało się, że źle go włożyłem do plecaka i musiałem się zatrzymać i włożyć go jeszcze raz. W górach widoczność jeszcze słabsza a śniegu więcej. Jakoś dotarłem na Dębowiec, później już przemoczyłem prawego buta i komfort spadł znacznie. Na trasie pojawiły się przeszkody, najpierw zwalone drzewo a później ukryta pod stertą liści ogromna kałuża, cudem udało się uniknąć wpadnięcia do niej. Pierwsze problemy nawigacyjne zaczęły mi towarzyszyć przed wejściem do Cygańskiego Lasu. Pomyliłem drogi i musiałem się przedzierać przez krzaki do właściwej ścieżki. Tempo miałem niezłe, później znów zastanawiałem się czy wybrałem właściwą drogę, wybrałem łatwiejszy ale nieco dłuższy wariant podbiegu na Kozią Górkę. Im wyżej tym więcej śniegu, gorsza widoczność i przyczepność i kilkakrotnie zatrzymywałem się by sprawdzić czy nie pomyliłem drogi. Na zasypanej śniegiem Koziej Górce miałem do wyboru kilka ścieżek, ostatecznie wybrałem najkrótszą. Była bardzo trudna technicznie i idąc na łatwiznę znowu nadrobiłem drogi. Wtedy też pojawił się kolejne problem a był nim uszkodzony but. Przyjemność z aktywności na świeżym powietrzu spadła już prawie do zera. Nie udało się zbyt szybko pokonać odcinka prowadzącego w dół. Ostatnie 7,5 kilometra było całkiem niezłe, bardzo dobrze pokonałem odcinek z Dębowca do Wapienicy a na odcinku wzdłuż rzeki przy tym tempie niemal nie utonąłem w błocie. Kończąc bieg miałem za sobą dokładnie półmaraton czyli cel został zrealizowany. Do domu dotarłem brudny, przemoczony, zmęczony ale zadowolony. 


Kategoria Zima, Zima 2020



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zyokr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]