Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 229777.38 kilometrów w tym 8243.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2421965 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 79.00km
  • Czas 03:17
  • VAVG 24.06km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 186 ( 95%)
  • HRavg 141 ( 72%)
  • Kalorie 2289kcal
  • Podjazdy 1840m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 58

Sobota, 6 czerwca 2020 · dodano: 06.06.2020 | Komentarze 0

Bardzo ważny dla mnie dzień. Dzisiaj zmierzyłem się z nielubianym przeze mnie podjazdem na Żar. Wczoraj znowu miałem dużo pecha, nie udało się przepalić nogi a w dodatku miałem bliskie spotkanie z podłożem, na szczęście wyszedłem z tego tylko poobijany i obolały. Bałem się, że nie będę w stanie wsiąść na rower ale nie było tak źle, w niektórych pozycjach nie mogłem jechać dłużej, miałem problemy ze snem i nie byłem w pełni zdeterminowany do walki z czasem. Opóźniałem godzinę wyjazdu, niepotrzebnie bo później były tłumy. Przed 7 siedziałem już ostatecznie na rowerze. Początek był ciężki ale gdy się rozkręciłem to już jakoś leciało dalej. Podjazd na Przegibek potraktowałem jako rozgrzewkę która dzisiaj były schodki, od 2 do 5 strefy mocy. Trzy serie zmieściły się na kilkunasto minutowym podjeździe, szybciej bym wjechał jadąc cały czas w 3 strefie mocy ale nie to było celem. Pierwszy poważny problem jaki się pojawił to zjazdy a dokładnie fatalna dyspozycja, spory fragment w lesie był mokry a przyjęcie pozycji aero nie było możliwe bo w momencie pojawiał się duży ból. Zjechałem bezpiecznie do Międzybrodzia, w normalnej sytuacji wjechałbym na Nowy Świat, bałem się, że na takiej ścianie przesilę rękę i będę do końca zmagał się z bólem nie mogąc jechać odpowiednim tempem. Spokojnie dojechałem do początku podjazdu na Żar. Nie byłem zaskoczony tym, że znowu wieje i to z takiego kierunku, że pierwszy kilometr miałem walczyć z przeciwnym wiatrem. Ruszyłem tak jak zamierzałem z poziomu FTP i w równym tempie dojechałem do pierwszego łuku w lewo. Byłem tam po ponad 3 minutach ale sporo szybciej niż zwykle i to już był duży zysk czasowy. W tym momencie zwiększyłem moc i trzymałem się w ulubionej w ostatnim czasie strefy 5. Rok temu jechałem tempówkę na Żar i po 16 minutach byłem przed zjazdem. To dobry punkt odniesienia, jechałem już nie kalkulując mimo, że to dopiero początek podjazdu, gdy nachylenie przekraczało 10 % to i moc szła w górę, na łatwiejszych fragmentach jechałem równo. Nie lubię tego podjazdu właśnie ze względu na bardzo zmienne nachylenie. Gdy wyjechałem z osłoniętych przez wiatr terenów czułem, że wiatr jest neutralny a nawet lekko sprzyjający, to co straciłem na początku udało się odrobić przed zjazdem. Na wypłaszczeniu pojawiłem się szybciej niż rok temu o 30 sekund. Miałem jeszcze rezerwy ale musiałem je zostawić na końcówkę wspinaczki. Na zjeździe odpuściłem lekko, złapałem drugi oddech, kilka sekund straciłem na tym, że wypiął mi się blok ale znaczenia to nie miało. Za mocno zacząłem ostatni odcinek i na finisz mnie brakło. Ostatecznie poprawiłem swój czas o ponad minutę, wskoczyłem do TOP 15 na tym podjeździe i wygenerowałem lepszą moc niż na ostatnim teście FTP. Dosyć szybko doszedłem do siebie i po krótkim postoju zacząłem zjeżdżać, zjazd znów nie wyglądał dobrze ale najważniejsze, że był bezpieczny. Zastanawiałem się gdzie dalej jechać, decydującym czynnikiem było TSS, nie chciałem przekraczać 200 do którego jednak brakowało. Zdecydowałem się na najbardziej ekstremalny wariant i ruszyłem w kierunku Łodygowic a następnie Magurki. Krótki postój zrobiłem na zaporze w Tresnej, po drodze zaliczyłem znowu ulice Akacjową tym razem spokojniej niż ostatnio. Nogi już nie pracowały jak wcześniej, pagórkowaty odcinek wzdłuż jeziora pod wiatr zmęczył mnie bardzo. Jednym z powodów utraty sił było przyjmowanie zbyt małej ilości płynów, nadrobiłem to nieco ale siły nie wróciły. Jeden z najtrudniejszych podjazdów w okolicy zacząłem spokojnie, zbyt spokojnie w odniesieniu do ostatnich 2500 metrów. Po około kilometrze miałem już dosyć przepychania i dołożyłem nieco mocy, niewiele to pomogło, brakowało minimum 2 zębów z tyłu do strefy komfortu. Niestety obolała ręka dawała o sobie znać na podjeździe i w końcówce czułem już wyraźny ból. Mimo słabego początku podjazdu końcówka poszła mi nieźle, jak na to co było w nogach. Od czasu sprzed 4 tygodni urwałem ponad minutę a drugie tyle jeszcze spokojnie jest do zyskania przy jeździe na maksa. Podjazd to był pikuś w porównaniu ze zjazdem, na mokrej, stromej, miejscami dziurawej i zanieczyszczonej, wąskiej drodze po raz pierwszy od dawna bałem się o swoje zdrowie, zjazd pokonałem na 3-4 razy kontrolując stan obręczy, na szczęście nie zagrzały się na tyle aby stracić właściwości. Od Wilkowic przeklinałem siebie, że nie wyjechałem 30 minut wcześniej, spory ruch był na drogach i wiele razy musiałem hamować, zatrzymywać się i denerwować. Na jednym ze skrzyżowań dwóch kierowców przeszło samych siebie, jadąc ścieżką rowerową dojeżdżałem do skrzyżowania, przed przejściem stało dwóch pieszych z wózkiem, jeden kierowca zjeżdżając z głównej przecinał ścieżkę i chodnik, drugi wyjeżdżał z podporządkowanej, obu tak się spieszyło, że na przejeździe dla rowerów i przejściu dla pieszych zderzyli się, według wszystkich przepisów jakie w tym miejscu obowiązywały, mieli oni obowiązek ustąpić pierwszeństwa pieszym i rowerzystom. Nikomu nic się nie stało i dlatego szybko opuściłem skrzyżowanie. Później jeszcze kilka mniejszych akcji dzięki którym odechciało mi się dalszej jazdy, do domu było blisko. Wreszcie dobra pogoda, noga dobra chociaż wiem, że nie był to mój dzień. Kolejny trening zaliczony, mam nadzieje, że kolejne będą równie dobre a niedyspozycja zdrowotna szybko minie bo jakiś wpływ na jakość tego treningu na pewno miał wczorajszy incydent. Był to również pierwszy trening gdy na dwóch podjazdach dałem z siebie wszystko, na Magurce zostały jeszcze niewielkie rezerwy a pod Żar wycisnąłem z siebiue maksa. Swoją drogą nie mam ostatnio szczęścia do ścieżek rowerowych, trzeba nimi jeździć a są coraz mniej bezpieczne i ciągle na nich coś niedobrego się dzieje.

Informacje o podjazdach:


Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa licas
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]