Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 229777.38 kilometrów w tym 8243.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2421965 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 109.00km
  • Czas 04:19
  • VAVG 25.25km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 174 ( 89%)
  • HRavg 138 ( 70%)
  • Kalorie 2903kcal
  • Podjazdy 2510m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 59

Niedziela, 7 czerwca 2020 · dodano: 07.06.2020 | Komentarze 0

Słodko-gorzki dzień. Zaczął się dosyć przyjemnie, mimo niepewnej aury byłem zdecydowany na trening w górach. Wyjechałem o podobnej jak wczoraj porze, wokół krążyły chmury deszczowe ale przedpołudnie miało być pogodne wiec liczyłem, że objadę na sucho. Noc dobrze przespałem, ręka nie dawała już o sobie znać, zregenerowałem się po wczorajszym intensywnym dniu, niczego nie brakowało. Wczoraj zrobiłem delikatny przegląd roweru, łańcuch już kwalifikował się do wymiany i miał to być ostatni trening przed zmianą, zdecydowałem się na karbonowe koła mimo obaw o zjazdy. Miałem moment zawahania i zastanawiałem się czy jechać czy odpuścić ale dawno nie miałem tyle czasu na rower i nie mogłem tego zmarnować. Po raz pierwszy od miesiąca wybrałem się w Beskid Śląski, główny powód dla którego tam nie jeździłem to remonty dróg w Wiśle. Wczesny wyjazd ma dużo plusów, jednym z nich są zupełnie puste drogi, podczas przejazdu przez Bielsko spotkałem ledwie 5 samochodów. Trochę większy ruch był na drodze w kierunku Szczyrku, miejscami było mokro, nie padało ale rower znów nadawał się do czyszczenia. W końcu dojechałem do pierwszego podjazdu. Ilekroć jadę na Orle Gniazdo to mam wrażenie, ze nawierzchnia jest w coraz gorszym stanie. Nieco lepiej jest na ostatnim kilometrze chociaż zdarzają się momenty z dużo gorszą nawierzchnią. Początek podjazdu pokonałem równym tempem a ostanie 1100 metrów w okolicy progu FTP. Jechało się nieźle ale czas wyszedł przeciętny, liczyłem na 15 minut ale średni początek zabrał sporo sekund. Zjazd był podobnie jak wczoraj fatalny, dopiero w końcówce zacząłem sobie przypominać o tym jak się zjeżdża. Ludzi i samochodów przybyło i przejazd przez Szczyrk w kierunku Wisły nie był już tak przyjemny. Podjazd na Salmopol pokonałem podobnym tempem jak Orle Gniazdo i w końcówce też dołożyłem trochę Wat. Tym razem 15 minut złamane ale też nie był to jakiś wybitny czas nawet przy tym tempie. Przed zjazdem ubrałem się cieplej i ruszyłem w dół, w drugiej części rozkręciłem się i moja jazda wyglądała już nieźle, powoli wracałem do tego co prezentowałem jeszcze tydzień temu. Ze względu na to, że nie byłem pewny, że kolejny zjazd będzie równie dobry odpuściłem kolejny podjazd którym miał być Cieńków. Podjazd to pikuś ale trzeba jakoś zjechać a wąskie, kręte i strome drogi wybitnie mi nie poodchodzą w tym względzie. Zamiast tego podjazdu po raz kolejny przejechałem przez Groń, na stromej części wspinaczki przepaliłem nieco nogę i poprawiłem poprzedni czas o blisko 30 sekund. Po zjeździe i krótkim postoju ruszyłem w kierunku Istebnej. Pod Kubalonkę jechałem nieco mocniej niż pod Salmopol i cały czas równo, z tego czasu byłem zadowolony bo wiedziałem ile brakuje do rekordu zarówno pod względem czasu jak i mocy. Kolejnym wyzwaniem miał być Zameczek ale jak zobaczyłem ile samochodów czeka w kolejce do wjazdu na zwężenie zrezygnowałem i zjechałem główną drogą do Istebnej. Na tym zjeździe nie skupiałem się na technice i jechałem dosyć wolno. Kolejny podjazd to mało znana droga na Bystre Górne. Jechałem tam około dwa lata temu, nie pamiętałem tego podjazdu a okazał się całkiem przyjemny. Początek był wymagający a później dosyć szybkie fragmenty były przedzielane krótkimi odcinkami z wyższym nachyleniem. Cały odcinek ma ponad 5 kilometrów a na końcu jest szlaban i kilka budynków. Swój czas z 2018 roku poprawiłem o prawie 2 minuty a jeszcze sporo jest do urwania. Tempo jakim jechałem było zbliżone do tego z poprzednich podjazdów. Nie chciałem się pchać w głąb Trójwsi i postanowiłem wracać zwłaszcza, że miałem już wystarczająco TSS a i dystans miał wyjść najdłuższy od miesiąca. Podjazd na Kubalonkę zacząłem drogą którą nie jechałem 10 lat. Nachylenie momentami było spore ale duża ilość wypłaszczeń zaniżyła mocno średnią jego wartość. Ostatnie 1800 metrów podjazdu prowadziło jednak główną drogą, wjechałem w nieco słabszym tempie niż wcześniejsze góry by na szczycie zdecydować się jechać jednak Zameczek. Najpierw musiałem zjechać w dół. Od Kubalonki do Czarnego przejechałem aż trzy wahadła a nawierzchnia spokojnie może już konkurować z Orlim Gniazdem, dziur znacznie więcej niż rok temu. Podjazd zacząłem w momencie gdy było zielone światło, jechałem nieco mocniej ale równo. Podjazd jest wymagający i przy tym tempie osiągnięty czas uznałem za dobry. Przed zjazdem zatrzymałem się na moment, najwięcej z wielu mijanych znajomych spotkałem właśnie w okolicy Kubalonki, wśród nich był także duet Jas-Kółkowy. Nie miałem jednak czasu aby zawrócić i przejechać z nimi kawałka trasy, pierwsza część zjazdu wyglądała bardzo dobrze do momentu w którym dojechałem do samochodów, nie było szans ich wyprzedzić, nie ryzykowałem jazdy pod prąd i cierpliwie jechałem za samochodami bo i tak musiałem zatrzymać się w sklepie, w bidonach już panowała susza. Nie traciłem czasu na przejazd przez rondo w Centrum Wisły i przejechałem przez Groń. Krótki podjazd był wymagający, nachylenie doszło do 20 %, gdybym przejechał skrzyżowanie to taki gradient towarzyszyłby mi na znacznie dłuższym odcinku. Sprawnie dostałem się do drogi w kierunku Malinki. Od skoczni walczyłem z wiatrem i mimo dobrej mocy na podjeździe znów czas wyszedł średni. Zjazd pokonałem pewnie i dosyć szybko. Przejazd przez Szczyrk dosyć szybki i bez utrudnień. Te pojawiły się w Buczkowicach gdzie na rondzie zakończyłem jazdę w niespodziewany sposób. Kilka rzeczy wydarzyło się w tym samym czasie i niestety finał był tragiczny w skutkach. Miałem ułamki sekundy na reakcje, hamować czy depnąć i wjechać na rondo. Bałem się zablokowania koła i lotu przez kierownice i dla bezpieczeństwa chciałem zmienić przełożenie aby móc dynamicznie przejechać rondo i szybko z niego zjechać, zamiast zrzucić na małą tarcze z przodu omyłkowo przytrzymałem nie ten guzik na tylnej klamkomanetce, w efekcie zablokowało mi łańcuch, próbując przekręcić korbą urwałem hak, przerzutka skasowała szprychę. Byłem mega wkurzony, dwa dni temu gleba na ścieżce nie z mojej winy, teraz uszkodzony sprzęt. Mam dużo mocy w nogach ale bez przesady, napęd od czasu do czasu szwankował ale liczyłem, że objadę ten trening po którym miałem wymienić łańcuch, koszty jakie będę musiał ponieść będą dużo większe. Na pierwszy rzut oka nie widziałem urwanej szprychy i myślałem, że skrócenie łańcucha i wyciągniecie przerzutki pomoże, kilkanaście minut walczyłem z rowerem i gdy chciałem ruszać to okazało się, że jedna szprycha jest urwana i koło nie mieści się w widelcu. Zmuszony byłem dzwonić po wóz serwisowy, tak piękny to był dzień ale zakończył się dużym pechem, nie wiem kiedy uda się naprawić usterkę i chyba w najbliższym czasie będę musiał korzystać z roweru na aluminiowej ramie.



Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa temum
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]