Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 229777.38 kilometrów w tym 8243.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2421965 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 79.00km
  • Czas 02:52
  • VAVG 27.56km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 158 ( 81%)
  • HRavg 136 ( 69%)
  • Kalorie 1873kcal
  • Podjazdy 960m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 73

Środa, 1 lipca 2020 · dodano: 05.07.2020 | Komentarze 0

Nowy miesiąc, nowe nadzieje, nowe możliwości. Z taką myślą wyjechałem na ten trening. Ostatnio bardzo nie lubię jazd tlenowych, są po prostu nudne, zazwyczaj staram się je urozmaicić podjazdami lub ciekawymi drogami i staram się nie dublować tras. Dzisiaj wyrysowałem ciekawie wyglądającą trasę którą nawigacja trochę poprawiła. Po raz pierwszy od dawna wgrałem ślad i zamierzałem się nim kierować. Miało być ciekawie również ze względu na warunki atmosferyczne a konkretnie wiatr który w pierwszej części trasy miał mnie spowalniać. Na starcie byłem już zmęczony wiec było jeszcze trudniej zwłaszcza, że miałem do wyboru basen lub prażenie się na rowerze. Zwykle łatwo się nie poddaje więc ruszyłem z niewielkim opóźnieniem na trasę. Już po starcie tętno osiągnęło wysokie wartości czyli norma zwłaszcza gdy wyjeżdżam w godzinach popołudniowych. Tętno było odwrotnie proporcjonalne do nogi, ta była całkiem niezła. Nawet silny wiatr w twarz przeszkadzał mniej niż zwykle, dużo większy problem to duży ruch na pierwszych kilometrach. Na szczęście w Jaworzu zniknęły kupy żwiru i można było bezpiecznie i pewnie przejechać. Całkiem nieźle radziłem sobie w tych warunkach, jedynie picia w bidonach szybko ubywało, to dobry znak, bo często odwadniałem się w wysokich temperaturach. Niestety na drogach panował istny chaos, kierowcy wyprzedzali się na centymetry, nawet na przejściach dla pieszych, dało się normalnie jechać chociaż z dużą ostrożnością i niezbyt wysoką prędkością aż do Skoczowa gdzie zauważyłem korek. Na skrzyżowaniu z drogą na Landek była stłuczka, postanowiłem ominąć newralgicznie miejsce bocznymi drogami i w tym celu musiałem zawrócić. Później też sporo utrudnień aż do wyjazdu ze Skoczowa. Podjazdy tego dnia były jeszcze trudniejsze, ze względu na silny wiatr. Musiałem się bardzo pilnować aby nie przekraczać progu FTP. Brakowało mi przełożeń aby pokonywać podjazdy z komfortową dla mnie kadencją. Gdy dojechałem do Iskrzyczyna zacząłem zastanawiać się czy wziąłem odpowiedni rower, jakość dróg pozostawiała sporo do życzenia, do tego sporo żwiru, żałowałem, że wziąłem koła na szytki. Taka nawierzchnia towarzyszyła mi przez wiele kilometrów z niewielkimi przerywnikami. Za Kostkowicami skręciłem w zupełnie nieznaną mi drogę, momentami wyglądało, że twardsza nawierzchnia jest podbudową do wierzchniej warstwy żwiru i kamieni, koła dostały nieźle w kość. Na zjeździe jechałem niewiele szybciej niż pod górę. Dwa rwące potoki przepływające przez drogę dodały uroku trasie. Z ulgą dojechałem do centrum Zamarsk, nawigacja kierowała mnie na Cieszyn wiec udałem się w tym kierunku. Po drodze jeszcze sporo słabej jakości nawierzchni a później znów większy ruch. Dojazd nad Olzę zajął mi dokładnie 7 minut więcej niż zakładałem, zacisnąłem żeby i ruszyłem w kierunku domu. Powrót wyglądał podobnie, pierwsze kilometry za Cieszynem to znów nierówna nawierzchnia a gdy tylko robiło się lepiej to pojawiało się więcej samochodów i tak w kółko. Już myślałem, że za mało pije, zwykle już po godzinie potrzebowałem się zatrzymać a tym razem dopiero 40 minut później pojawiły się sygnały. Bałem się, że moja wydajność w tych warunkach spadnie ale nic takiego nie zauważyłem. Po 2 godzinach zatrzymałem się na moment ale wiedziałem, ze kolejna przerwa jest blisko, w bidonie już były resztki. Nie musiałem wjeżdżać do centrum Ustronia wiec szybko przedostałem się przez Lipowiec do Brennej gdzie planowana przerwa na uzupełnienie płynów. Po kilku minutach ruszyłem na ostatnie 40 minut jazdy. Noga do końca podawała nieźle, delikatny kryzysy miałem na podjeździe ale to również skutek jazdy na wysokiej kadencji za czym także poszła wyższa moc i dlatego wydawało mi się, że idzie ciężej. Zbliżając się do domu zauważyłem, że niewiele mi brakuje do 3 godzin ale nie zdecydowałem się na krążenie po okolicy w celu dołożenia około 10 minut. Trening całkiem niezły, swoje zrobiły warunki, nawierzchnia na trasie oraz sprzęt który jeszcze ze mną nie współpracuje w 100 % i stąd dłuższy o kilka minut przejazd tej trasy.


Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa epatr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]