Trening 75
Niedziela, 5 lipca 2020 Kategoria w grupie, Szosa, Samotnie, 50-100
Km: | 90.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:19 | km/h: | 27.14 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | 182182 ( 93%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | 2140kcal | Podjazdy: | 1300m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po kilku spokojniejszych treningach chciałem nieco przepalić
nogę i zaliczyć kilka podjazdów. Czasu nie miałem zbyt wiele i nie chciało mi
się wstawać po nocy aby zaliczyć dłuższy trening. Wyjechałem kilka minut po 7 i
skierowałem się na Jaworze. Zaliczyłem kilka pagórków i ruszyłem na Skoczów.
Dopiero w połowie drogi z Bielska do Skoczowa wjechałem na główną szosę.
Jechałem bardzo spokojnie, na skrzyżowaniu byłem o 7:50 ale dosyć długo
czekałem na zielone światło, przy niewielkim ruchu zwykle jest tam problem i
czasami zdarza się wjechać na czerwonym. Tym razem na szczęście dojechał jakiś
samochód i zapaliło się zielone. Przed wiaduktem czekały już 3 osoby. Chwila
jeszcze minęła zanim dojechała grupa. Na początku nie umiałem się odnaleźć i
dopiero po kilku minutach poczułem się pewniej w grupie. Wtedy też dołączyłem
do szyku który jechał po zmianach. Tempo było równe i dosyć spokojne, nikt nie
narzekał a kilometry szybko mijały. W Ustroniu nastąpił podział na trzy grupki,
ja znalazłem się w tej najsilniejszej z najtrudniejszym wariantem trasy. Pierwszy
podjazd z założenia miał być spokojny, ruszyłem mocniej niż trójka towarzyszy i
jako pierwszy dojechałem do skrzyżowania na którym skręcaliśmy w lewo. Na
zjeździe nieco odpuściłem ale miałem w planie krótki postój i wszystko idealnie
zgrało się z momentem w którym dojechali towarzysze. Drugi podjazd na trasie
nie był już taki łatwy, nie chciałem już kalkulować i pojechać bardzo mocno.
Ruszyłem agresywnie ale ze zbyt twardego przełożenia, później chcąc zmienić
pomyliłem guziki i jeszcze pogorszyłem swoją sytuacje, zbyt siłowa jazda
poskutkowała wypięciem się bloku z prawego buta. Musze jednak kupić nowe bloki
bo te nie trzymają zbyt dobrze mimo, że są prawie nowe. Pozostał mi krótki
spacer do wypłaszczenia, straciłem na tym kilkadziesiąt sekund. Drugą połowę
podjazdu pokonałem już mocno, trochę z rytmu wybił mnie samochód a także
zanieczyszczona nawierzchnia w końcówce podjazdu. Mimo to na tym odcinku
urwałem kilka sekund i gdyby nie ta pechowa sytuacja na początku wspinaczki
mógłbym się cieszyć z nowego rekordu bo podjazd zacząłem efektywnie i szybko.
Na zjeździe musiałem bardzo uważać i jechałem wolno ale i tak szybciej niż
trójka towarzyszy, jeden z nich miał problemy z kołem i musiał jechać bardzo
asekuracyjnie. Chwile czekałem po zjeździe a następnie poprowadziłem grupkę
bocznymi drogami aby nie jechać przez Rynek czy wahadła na głównej drodze. Na
pewno trochę czasu udało się oszczędzić i dzięki temu szybciej zaczął się podjazd
dnia. Dojazd do Malinki był dosyć mocny, koledzy nieźle pracowali na zmianach,
nie chciałem być gorszy i również dawałem dobre zmiany. Niewielką zadyszkę
dostałem przed początkiem właściwego podjazdu. Odpuściłem lekko i kryzys szybko
minął. Ruszyłem mocno ale chyba zbyt asekuracyjnie, dopiero po wypłaszczeniu na
pierwszym kilometrze dołożyłem nieco mocy. Z każdym kilometrem jechałem mocniej
i ostatni pokonałem już na maksa, nie było rezerw w nogach. Dużą motywacją
stali się wyprzedzani zawodnicy. Do końca miałem nadzieje na rekordowy czas ale
ostatecznie zabrakło 10 sekund. Rezerwa była na początku podjazdu, wtedy trochę
straciłem a później urwanie więcej niż kilku sekund nie było by możliwe. Mimo
wszystko mogę być zadowolony, moce wracają do tych sprzed 2-3 tygodni a nogi
wyraźnie lepiej kręcą. Wszystko idzie w dobrą stronę. Nagrodą za mocne podjazdy
był bufet. Po uzupełnieniu płynów ruszyłem samotnie w kierunku Bielska, miałem
jeszcze trochę czasu ale nie zdecydowałem się na kolejny podjazd. Szczyrk przejechałem
dosyć sprawnie a później wróciłem dłuższą drogą do Bielska. Dzięki temu minąłem
kłopotliwy odcinek ze ścieżką rowerową, ostatnio jak tam jeździłem zwykle
napotykałem na patrol i zjeżdżałem na ścieżkę. W domu byłem o dobrej porze i dzięki
temu miałem więcej czasu na odpoczynek.


Podjazdy:


Podjazdy:
