Trening 81
Wtorek, 14 lipca 2020 Kategoria 50-100, avg>30km\h
Km: | 54.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:47 | km/h: | 30.28 |
Pr. maks.: | 62.00 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | 147147 ( 75%) | HRavg | 129( 66%) |
Kalorie: | 1065kcal | Podjazdy: | 540m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Spokojny wyjazd po pracy. Trasę wybrałem taką aby nie była zbyt łatwa ale nie było na niej długich podjazdów. Wyjechałem już przed 15 mimo tego, że kilka spraw zatrzymało mnie w domu i opóźniło wyjazd o kilka minut. Nim wyjechałem z domu wprowadziłem kilka poprawek do ustawień roweru i byłem ciekawy jak wpłynie to na komfort jazdy a przede wszystkim na pozycje aerodynamiczną podczas zjazdów. Pierwsza okazja miała być już kilka minut od wyjazdu z domu. Na pierwszym podjeździe jeszcze nie wiedziałem, czy mam dobry czy zły dzień. W sumie jechałem dosyć wolno z niską mocą. Gdy tylko droga zaczęła opadać w dół przyjąłem bardziej opływową pozycje. Nie zauważyłem większych zmian w pozycji, jednak te korekty chyba nie wiele dały. Jechałem dosyć szybko ale nie wiem czy była to zasługa wiatru czy pozycji. Na rondo dojechałem w trochę krótszym czasie niż zazwyczaj. Później ruszyłem mocniej, jechało się dosyć lekko i szybko. Noga podawała nieźle ale dużo zawdzięczałem sprzyjającemu wiatru. Dobre i równe tempo utrzymałem do Skoczowa, przegapiłem drogę którą mogłem minąć zakorkowane rondo i musiałem się trochę pomęczyć zanim dostałem się na drugą stronę Wisły. Skoczów przejechałem sprawnie ale kilka razy musiałem hamować i zachować ostrożność. Za Skoczowem udało się nadrobić trochę czasu, jechałem z bocznym wiatrem który nie miał wpływu na szybkość. Nawierzchnia na tym odcinku nie była równa, niektóre fragmenty pozostawiały sporo do życzenia. Kolejne oczekiwanie na przejazd przez dwupasmówkę dłużyło mi się, w końcu zapaliło się zielone światło. W tym czasie kilka razy zmienił się kierunek wiatru i już sam nie wiedziałem czy jadę z wiatrem czy pod. Przejazd do Brennej też nie był tak spokojny jakbym oczekiwał. Wydarzyło się kilka rzeczy których się nie spodziewałem. Jedna z nich to pojawienie się zwierzęcia na drodze. Przy spotkaniu z samochodem na jezdni zostałaby kupa mięsa. Najwyraźniej któryś z lokalnych gospodarzy nie upilnował swojego inwentarza. Jakoś udało mi się minąć tą niecodzienną przeszkodę i nie zastanawiałem się co się później stanie. Po dojeździe do Brennej a raczej Górek Małych trafiłem na kombajn, znowu zwolnienie ale udało się szybko wyprzedzić wolno jadący podjazd. Przystopowało mnie znów skrzyżowanie. Przynajmniej złapałem oddech przed kolejnym odcinkiem z przeciwnym wiatrem. Na szczęście ruch na drodze był niewielki i sprawnie dojechałem do Brennej. Tam zrobiłem przerwę, uzupełniłem zapasy energii pijąc pyszny koktajl owocowy, raz za czas można sobie pozwolić na mały przerywnik byle nie za często. Po kilkunastu minutach przerwy ruszyłem w kierunku Bielska. Gdy tylko wyjechałem to od razu spotkała mnie kolejna niespodzianka, znowu wiało z przeciwnego kierunku, ten wiatr zmieniał się dzisiaj cały czas i zazwyczaj wiał w twarz. Mimo trudnych warunków jechałem cały czas dobrym tempem. Dopiero gdy zaczęły się pagórki w Grodźcu to wiatr bardziej przeszkadzał. Liczyłem na to, że dojadę przed 17 do domu, nie podkręcałem tempa i dojechałem na styk ale przed 18. Dobrze zaplanowana i przejechana trasa, tempo było optymalne, siły powoli się magazynują przed cięższymi jednostkami treningowymi i startami.