Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 229777.38 kilometrów w tym 8243.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2421965 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 6.00km
  • Czas 00:14
  • VAVG 25.71km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 100kcal
  • Podjazdy 240m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uphill Olza 2020

Sobota, 15 sierpnia 2020 · dodano: 17.08.2020 | Komentarze 0

W zeszłym roku nie mogłem wystartować w Road Trophy, jedyny etap na którym się pojawiłem nie poszedł po mojej myśli i w tym roku chciałem się zrewanżować. Nie mam dobrych wspomnień z tego wyścigu, zawsze zawalałem przynajmniej jeden etap co miało odzwierciedlenie w klasyfikacji końcowej. W tym trudnym, storpedowanym przez epidemie sezonie również Road Trophy wyglądało zupełnie inaczej. Dwa etapy jazdy indywidualnej na czas to dla mnie dobry wariant ponieważ dobrze sobie radze podczas samotnych prób czasowych. Do startu byłem przygotowany dosyć dobrze, po kilku tygodniach z bardzo zmienną formą i ogólnie przeciętną nogą w ciągu ostatniego tygodnia czułem się coraz lepiej, noga też zaczęła kręcić podobnie jak w maju czy czerwcu gdy pobijałem swoje rekordy mocy czy wiele czasów na ulubionych podjazdach. Zwykle przed kilkuetapowym ściganiem odpoczywam i tak też było tym razem. Gruntowny przegląd sprzętu przed startem dawał dużo luzu i mogłem skupić się tylko na czasówkach. Przed zawodami przygotowałem sobie specjalny poradnik, rozpisałem rozgrzewki na dwa dni, ilość, jakość i czas przyjmowania posiłków i napojów oraz spis potrzebnych rzeczy. Spakowałem wszystko do dwóch reklamówek z podziałem na dwa dni i nie musiałem się o nic martwić. Pod tym względem byłem przygotowany jak nigdy. Nie byłbym sobą gdybym czegoś nie zapomniał, pakując się na sobotni start nie zabrałem pompki stacjonarnej, koła napompowałem w domu i liczyłem na to, że po drodze nic się nie wydarzy. Wyjeżdżając z domu liczyłem na to, że temperatura około 25 stopni się utrzyma ale im bliżej Wisły czy Istebnej tym cieplej i mnie chmur na niebie. Nie bardzo odpowiadała mi godzina startu i musiałem zaraz po przejechaniu czasówki zbierać się do domu wiec dojechałem do Wisły i od Skoczni już na rowerze. Wybrałem najbardziej bezpieczny wariant czyli przejazd przez Kubalonkę. Musiałem się sprężyć aby wyrobić się przed 14 do biura zawodów. Zaliczyłem dwa podjazdy bardzo spokojnym tempem, celowo nie zabrałem opaski tętna bo zwykle w takich sytuacjach mój puls jest podwyższony a na czasówkach gdy widzę kosmiczne już wartości tętna zazwyczaj podświadomie odpuszczam i tracę cenne sekundy. Bezpiecznie dojechałem do Karczmy Olza w Istebnej gdzie znajdowało się Biuro Zawodów. Miałem sporo czasu do startu, na trasę ruszałem jako przedostatni zawodnik kilka minut po 16 a na zegarze minęła 14. Uzupełniłem płyny, węglowodany, spotkałem wielu znajomych i tak minęła godzina. Druga to już wizyta na stacji po wodę i rozgrzewka według rozpiski. Ciężko było ją wykonać, na głównej drodze duży ruch a jadąc na Połom sporo pieszych. Przemieszczałem się po tych dwóch drogach szukając optymalnego rozwiązania, kończąc rozgrzewkę sporo uczestników już zdążyło zjechać z mety do Istebnej. Na starcie byłem już o 16 i cierpliwie oczekiwałem na swoją kolej.
Bardzo ważny był start i pierwsze minuty jazdy. Udało się ruszyć szybko i wpiąć za pierwszym razem, później cisnąłem bardzo mocno, za mocno. Spaliłem trochę nogi ale z dobrą mocą pokonywałem pierwsze kilometry. Po około 2 już dojechałem do zawodnika startującego chyba 2 minuty wcześniej, cisnąłem mocno do skrzyżowania w Skale, tam pierwszy raz spojrzałem na średnie wskazania mocy, do tego momentu generowałem ponad 360 Wat czyli więcej niż sobie założyłem. Niestety odbiło się to w dalszej części. Podjazd na Stecówkę to był najgorszy moment dnia. Nie miałem dobrać przełożenia, nie złapałem rytmu a ciągłe zmiany przełożeń powodowały przeskakiwanie łańcucha. Największy błąd popełniłem na krótkim zjeździe przed Stecówką, puściłem korby i wybrałem bardzo nieoptymalny tor jazdy co spowodowało, że nie miałem odpowiedniej prędkości przelotowej. Na odcinku kilometra moc spadła z 360 do 345 Watów. Ostatnia ścianka na Stecówce poszła już lepiej a później utrzymałem moc. Stopniowo zbliżałem się do Damiana który startował minutę przede mną, myślałem, że go nie dogonię ale gdy byłem już pewny, że uda się go wyprzedzić zrobiłem to w nieodpowiednim momencie, wyprzedzałem mając kilkucentymetrowe luki po obu stronach. W takich momentach zwykle panikuję a tym razem udało się bez zwolnienia, gdy tylko pojawił się napis 500 metrów do mety dołożyłem do pieca. Nie stać mnie było na 600 wat na finiszu i dlatego generowałem 400-450 przez około 400 sekund. Na metę wpadłem po około 14 minutach walki z czasem. Nie znałem wyników rywali które nie były w tym momencie najważniejsze. Nie byłem zadowolony ze swojej jazdy, zwłaszcza środkowa część, najbardziej interwałowa poszła mi po prostu słabo i tam straciłem sporo czasu. Do założonej mocy średniej również brakło kilka Wat. Miałem co poprawiać na etapie 2 gdzie nie było już mowy o kalkulacji tylko trzeba było jechać na maksa. Ostatecznie zmierzono mi 6 czas który dawał jednocześnie 2 miejsce w kategorii wiekowej. Wynik nie był najważniejszy ale podium zawsze cieszy.


Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa wykow
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]