Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 229777.38 kilometrów w tym 8243.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2421965 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Podsumowanie 35 tygodnia 2020

Niedziela, 13 września 2020 · dodano: 17.09.2020 | Komentarze 0

Nie był to najszczęśliwszy dla mnie tydzień. Pierwszy raz naprawdę przyłożyłem się do BPS, zwykle zawalałem ten temat mniej lub bardziej. Tym razem dbałem o nawet najmniejsze szczegóły które zazwyczaj robią różnice. Oczywiście musiałem zachować proporcje i znów wygospodarować na to czas spośród innych zadań jakie miałem do wykonania. Ostatnie tygodnie były intensywne pod względem treningowym i postanowiłem odpocząć przed sobotnim wyścigiem. Trafiłem z formą która od kilku tygodni znów szła do góry. Wyszło mi to na dobre ponieważ podczas ostatnich jazd przed wyścigiem noga podawała stopniowo lepiej, sprawdziłem się w grupie a także na pagórkowatej trasie, pewnie czułem się na zjazdach i tak było do momentu przyjazdu na wyścig. Dzień przed startem noga nie była najlepsza ale ja zwykle tak mam wiec nie przywiązywałem do tego większej uwagi. Ostatni raz na wyścigu startowałem dokładnie 11 miesięcy wcześniej, wziąłem na tapetę tamten wyścig i na podstawie wniosków jakie wyciągnąłem postawiłem sobie cele na sobotę. Moją największą bolączką wciąż jest beznadziejna jazda w peletonie i w tym elemencie nic się nie zmieniło. Sam wyścig analizowałem pod względem technicznym i pierwsze wnioski były złe. Rozpocząłem z dobrej pozycji i ją utrzymałem przed pierwszym podjazdem, tam utrzymywałem wzrokowy kontakt z grupą pościgową za kilkuosobową czołówką. Nie nawiązałem do najlepszych wyścigów w których pierwszy podjazd jechałem na maksa, chyba mogłem dać z siebie więcej ale niewiele by to dało. Pierwszy zjazd wyglądał w moim odczuciu słabo, odbiłem się od marazmu na krótkiej ściance przed długim zjazdem. Tam niestety już zaczęły się moje problemy, traciłem kontakt z kolejnymi zawodnikami i dobrą pozycje jaką zajmowałem. Przy moich obecnych przełożeniach i wadze nawet zagięcie się na maksa nie wystarczyło aby coś zdziałać. W końcu odpuściłem pogoń i cudem załapałem się do grupy numer trzy, z tego byłem zadowolony bo łatwiej było dostać się do kolejnego podjazdu ale nie byłem w stanie jechać z przodu i nadawać tempa, w poprzednich latach nawet jak nie szło dawałem z siebie wszystko, brakowało tego odruchu. Nawet na podjeździe nie wyszedłem na zmianę i to był błąd który kosztował mnie najwięcej. Na zjeździe znów grupa odjechała, zostałem sam, jak się okazało dwie grupy się później połączyły a jaz byłem po raz kolejny tym który jako pierwszy się nie załapał do peletoniku. Od tego momentu jechałem już z innym nastawieniem, typowo treningowo, swoje jechałem na podjazdach ale znacznie brakowało mnie na zjazdach i łatwych fragmentach trasy. Moje moce na podjazdach nie odbiegały od tych generowanych przez zawodników z miejsc 20 - 25 OPEN, samotne pokonywanie zjazdów dawało jednak kolosalne straty. Pod względem fizycznym czułem się nieźle, pilnowałem jedzenia i picia ale znów pojawił się problem z plecami. Występuje już od wielu lat i co jakiś czas daje o sobie znać. Wyścig ukończyłem siłą woli, dwa razy musiałem się zatrzymać, raz na podjeździe pod Bachledówke i nie byłem w stanie już ruszyć. Nawet odpuszczenie mocniejszej jazdy nie przyniosło ubytku sił i kolejne podjazdy pokonywałem z równą mocą znacznie poniżej możliwości nóg. Oceniając wyścig pod względem technicznym było słabo, poprzedni rok wyglądał w tej kwestii znacznie lepiej a szczególnie Pętla Beskidzka. Wciąż czegoś brakuje, nawet zmiana podejścia do startów nie przyniosła poprawy, kiedyś musi nastąpić przełom ale chyba będzie trzeba wprowadzić dużo zmian które mogą przynieść również szkody. Mimo wszystko wielu dobrych zawodników wycofało się z wyścigu, mi się udało ukończyć mimo momentów zwątpienia. Czy to jest dobry wniosek, niekoniecznie. Powinienem odpuścić w momencie gdy pojawił się ból pleców, jazda z kontuzją zazwyczaj kończy się źle, zwykle dolegliwości mijały najpóźniej po 2 dniach a tym razem może być gorzej. Ostatnia rzecz jakie potrzebuje to kontuzja i to jeszcze odniesiona na wyścigu, nic więcej mi nie potrzeba aby raz na zawsze dać sobie spokój ze ściganiem, każdy kolejny nieudany wyścig zwiększa tylko poziom frustracji. Są jednak sprawy w których mam sukcesy a przy tym nawet wygrane wyścigi się nie liczą i mogę je potraktować jako „Pyrrusowe Zwycięstwa”.
Gdybym miał oceniać ten start tylko pod względem wyniku to ocena byłaby taka sama. Zbieg różnych okoliczności sprawił, że był to pierwszy mój wyścig w tym sezonie i dlatego nie patrzyłem na wynik tylko na techniczne aspekty. Lubię gromadzić różne dane statystyczne, porównując liczby z pierwszych wyścigów w sezonie tegoroczna Tatra nie wypada najgorzej w zestawieniu:

Zazwyczaj sezon startowy zaczynałem od czasówek. Pierwszym wyścigiem najczęściej był Puchar Równicy gdzie stopniowo radziłem sobie coraz lepiej. Pominąłem dwa pierwsze sezony gdy również na początku startowałem w Ustroniu. Tatra to był najdłuższy z pierwszych wyścigów ale nie największa strata do zwycięzcy. Dane z tej tabeli podobnie jak wcześniejsze wnioski klasyfikują Tatra Road Race jako wyścig średni. Nie wiem jak wpłynęłoby to na kolejne starty bo był to ostatni wyścig górski i jeden z niewielu w tym roku jaki się odbył. Do postawionego sobie celu zabrakło sporo, TOP 20 w wyścigu i to tak prestiżowym to wciąż za wysokie progi dla takiego zawodnika jak ja, nogi na to pozwalają ale reszta nie i trzeba pogodzić się z prawdą. Miejsca w kategorii niczego nie zmieniają, na podium w wyścigu górskim czekam już 7 lat, nie licząc maratonów ze startem w grupach kilka razy byłem blisko ale zawsze czegoś brakło. Miejsca w 10 kategorii mnie nie cieszą bo mam ich już sporo i większość wyścigów kończę na miejscach 5-10. Liczyłem, że uda się wskoczyć na wyższy poziom w tym roku ale nie udało się, czy dam sobie jeszcze szanse w przyszłym roku to czas pokaże. Na razie staram się zaakceptować to co mam, jest to dobry moment na atakowanie czołówki ale wciąż nie mam tyle sił i determinacji aby tego dokonać.
1.Waga w ostatnim tygodniu:

Dawno nie było tak stabilnej wagi.
2.Obciążenie treningowe:

Dane w tej tabeli zmieniały się w szybkim tempie. Wskaźniki ATL i CTL spadały by po sobotnim wyścigu wrócić do wartości z początku tygodnia. Parametr TSB stopniowo wzrastał i po raz pierwszy od kilku tygodni osiągnął wartości 20.
3.Najlepsze wartości mocy:

Najlepsze moce jakie udało się generować odbiegają od życiowych. Większość z nich udało się powtórzyć kilka razy w ciągu danej aktywności.
4.Intensywność treningów:

Na wyścigu osiągnąłem niezłą moc znormalizowaną mimo długiej samotnej jazdy i braku wyraźnie mocniejszych odcinków. Wiele wyścigów z poprzednich lat pojechałem mocniej. Na pojedynczych treningach również notowałem lepsze wartości NP.
5.Dane liczbowe:

Czas w strefach:

Dane szczegółowe:

6.Podjazdy:

Dopiero start w wyścigu pozwolił na zaliczenie większej ilości podjazdów. Przy okazji wpadło kilka rekordów życiowych, poprawiłem większość czasów na podjazdach Podhala, kilka z nich ledwie o parę sekund, na innych brakło również niewiele, jeden czas wyrównałem. Nowy podjazd na trasie zupełnie nie przypadł mi do gustu.
7.Wstępny rozpis na kolejny tydzień:
Nie trzymam się już planu treningowego. Jazdy będą spontaniczne, według czasu, pogody czy samopoczucia.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa umies
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]