Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 229777.38 kilometrów w tym 8243.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2421965 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 73.00km
  • Czas 02:53
  • VAVG 25.32km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 187 ( 95%)
  • HRavg 137 ( 70%)
  • Kalorie 1908kcal
  • Podjazdy 1390m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 117

Niedziela, 20 września 2020 · dodano: 22.09.2020 | Komentarze 0

Wrzesień zwykle kojarzy się z tym, że przychodzi jesień a to oznacza również kolejną edycje Rajdu z Metą na Równicy. W tym roku zapowiadała się prawdziwa walka o czołowe miejsca, wskazywało na to m.in. to, że swój udział zapowiedzieli prawie wszyscy najlepsi zawodnicy biorący udział w klubowych zawodach. Ja w sumie byłem sceptycznie nastawiony bo ostatni tydzień to walka z problemami zdrowotnymi, najpierw doskwierające od soboty plecy a później przeziębienie z którym nie do końca sobie poradziłem. Gdy spojrzałem na prognozy pogody zdecydowałem się zabrać plecak i ciepłe ciuchy które przydały się rano na dojeździe do Ustronia. Wczoraj przygotowałem wszystko, nie napompowałem tylko szytek i z tym miałem problem. Około 10 minut męczyłem się aby dopompować do 10 bar które było optymalnym ciśnieniem. W końcu się udało ale miałem delikatne opóźnienie które jednak nie miało dużego znaczenia. Do Skoczowa jechałem w towarzystwie Jarka, tempo momentami było szybkie ale było niemal bezwietrznie a jak wiało to w plecy, cała droga minęła na rozmowach na tematy kolarskie. W Skoczowie byliśmy kilka minut przed 8 i nie długo czekaliśmy na grupę Jas-Kółek. Spodziewałem się większej ilości osób ale blisko połowa dołączyła później. Tempo było całkiem niezłe, w Ustroniu na światłach grupa się podzieliła, część osób pojechała na czerwonym a kilka w tym ja musiało zaczekać aż przejadą samochody z przeciwka. Takie sytuacje nie powinny się zdarzać w peletonie, już kilka razy przez to odpadłem od grupy i już jej nie dogoniłem a w dwóch przypadkach cudem uniknąłem zderzenia z samochodami jadącymi przepisowo. Na szczęście tym razem było bezpiecznie a reszta grupy zwolniła za skrzyżowaniem i szybko dojechaliśmy. Wciąż było zimno i nie jechało mi się w tych warunkach najlepiej. Gdy tylko dojechaliśmy do podnóża Równicy rozebrałem kurtkę, w słońcu było przyjemnie wiec zrezygnowałem z jazdy w rękawkach. Zupełnie olałem rozgrzewkę przed podjazdem, to jeden z niewielu błędów jakie popełniłem. Oczekiwanie na start przedłużało się ale dzięki temu dojechało kilkanaście osób które nie jechały w grupie od Skoczowa. Bez rozgrzewki nie liczyłem na wiele chociaż nie czułem się źle i postanowiłem iść na żywioł. Sam start w tym roku wyglądał inaczej, na początek około 100 metrów startu honorowego a po dojechaniu do linii na początku mostu nastąpił start ostry, ruszyłem odrobinę za późno ale dosyć mocno, początek sugerował, że będzie zacięta walka o pozycje, ja znalazłem optymalny tor jazdy po lewej stronie i trzymałem równe tempo, atak nastąpił w momencie gdy zrobiło się stromo. Jako pierwszy ruszył Aleks ale Patryk szybko odpowiedział i dwójka zaczęła robić przewagę, ja nie byłem w stanie dać z siebie więcej niż 370-380 Wat co okazało się za mało nawet aby odjechać od reszty. W 5-6 osobowym składzie goniliśmy prowadzącą dwójkę, po pierwszej stromiźnie jednak udało się odskoczyć na kilka metrów, utrzymałem moc z początku podjazdu, nie wiedziałem co dzieje się wokół będąc skupionym na sobie, z przód nastąpiły już prawdopodobnie najważniejsze rozstrzygnięcia bo Aleks odjechał Patrykowi na kilka metrów, nie tracąc prowadzących z pola widzenia cisnąłem cały czas 350-370 Wat co jakiś czas zmieniając pozycje na rowerze. Na kostce zacząłem nawet nadrabiać ale były to bardzo minimalne zyski. Zwykle podjazd na nowo zaczyna się dla mnie za kostką i tak też było tym razem, byłem zaskoczony, że pomimo lekkiej niedyspozycji zdrowotnej utrzymuje dystans do prowadzących a nawet minimalnie do zwiększam. Skupiłem się tylko na utrzymaniu tempa do końca, sekundy leciały dosyć szybko ale drogi ubywało. Na ostatni kilometr wjeżdżałem z dobrym czasem i tylko głębszy kryzys mógł odebrać mi nowy rekord czasu. Cisnąłem już ile mogłem, wypatrywałem już napisów na jezdni które oznaczały bliskość mety W końcu pojawiło się 500 metrów, przy 300 próbowałem jeszcze dołożyć ale już nie było żadnych rezerw, na samej końcówce zacząłem finiszować ale zbyt słabo aby zniwelować straty do Patryka. Dałem z siebie wszystko i dzisiejszy dzień zapisze się w statystykach jako wyjątkowy. O dziwo szybko doszedłem do siebie i znalazłem siły na drugi wjazd. Zanim zjechałem do Jaszowca jeszcze obserwowałem innych jak wjeżdżają na metę. Walka na finiszu była bardziej zacięta niż w czołówce. Zauważyłem, że kilka osób się spóźniło na start, czekaliśmy już dosyć długo ale widać nie wszyscy zdążyli na czas. Po zjeździe do Jaszowca zorientowałem się, że poza Otfinem nikt nie zjechał, chęć wyrażał jeszcze jeden chłopak ale jak się okazało zjechał do mostu. Drugi podjazd nie był już tak mocny ale za spokojnie też nie było. W towarzystwie podjeżdżało się przyjemniej i podjazd szybko minął. Na deser został nam podjazd na Skibówke. Potraktowałem go ulgowo ale nie do końca tak wyszło. Widoczność była całkiem dobra i chwile podziwiałem widoki. Później dołączyliśmy do reszty Jas-Kółek które odpoczywały po ciężkiej walce z podjazdem. Zrobiło się ciepło i w słońcu można było siedzieć bez rękawków. Szybko uzupełniłem kalorie, szczególnie chleb ze smalcem i ogórkiem przypadł mi do gustu. Gdy towarzystwo zaczęło rozjeżdżać się w różne strony również ruszyłem w dół. Na zjeździe nie zdecydowałem się na całkiem odważną jazdę, w kilku miejscach musiałem hamować, w końcówce też brakło szybkości. Zatrzymałem się dopiero pod sklepem. Miałem tylko jeden bidon który był już pusty. Kilka minut później byłem gotowy do jazdy, rozglądałem się i nie wiedziałem nadjeżdżających Jas-Kółek, spokojnie ruszyłem w kierunku Centrum. Nikt w tym czasie mnie nie wyprzedził wiec pojechałem trasą z wieloma podjazdami, ostatnio jechałem ją w przeciwną stronę, ruch był dosyć wzmożony i w kilku miejscach musiałem się zatrzymać ale dosyć szybko dojechałem do Bielska. Ostatnie metry już na luzie.
Ten dzień był wyjątkowy. Po raz 10 wystartowałem w Rajdzie z Metą na Równicy, kolejny raz znalazłem się w najlepszej trójce, już po raz ósmy. Rekordowy czas z ubiegłego roku poprawiłem o 22 sekundy przy praktycznie solowej jeździe, wygenerowałem najlepszą moc w czasie 15 minut przy niskiej wadze. Kolejny raz pojechałem bardzo równo podjazd, to powoli staje się normą. Przed startem nie spodziewałem się tak dobrego dnia, liczyłem, że uda się złamać 16 minut a wyszło lepiej. Równica zawsze wyzwala ze mnie wszystkie ukryte moce, w ostatnim czasie coraz częściej jestem w stanie nawiązać do tego na innych podjazdach.

Podjazdy:






Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa byloi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]