Trening 15
Piątek, 19 marca 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa, Trening 2021, Zima, Zima 2021
Km: | 25.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:02 | km/h: | 24.19 |
Pr. maks.: | 49.00 | Temperatura: | 2.0°C | HRmax: | 178178 ( 91%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | 673kcal | Podjazdy: | 300m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Drugi dzień
testowy wyglądał bardzo podobnie jak poprzedni. Wyjechałem o podobnej porze i
znowu miałem tylko godzinę. To wykluczało wyjazd na Przegibek gdzie pewnie sporo
śniegu przybyło a był to najlepszy podjazd na próbę 12 minutową. Musiałem sobie
radzić i wybrałem chyba jedyny odcinek w okolicy który pozwalał na tak długą
jazdę bez żadnych przeszkód. Warunki były bardziej stabilne, słońce,
maksymalnie 2 stopnie na termometrze i mokre drogi. Nie mogłem zapomnieć o
rozgrzewce która była jak zazwyczaj konkretna i nawet musiałem wydłużyć czas
między rozgrzewką a pierwszą próbą bo był zbyt długi dystans. Do testu 1
minutowego przystępowałem bez ciśnienia, nigdy nie był to mój klimat i
zazwyczaj radziłem sobie słabo lub przeciętnie. Tym razem postanowiłem jechać cały
czas w korbach, wybrałem do tego dosyć wymagający podjazd ale trochę zbyt
twarde przełożenie, pozwoliło to na efektywny początek ale później zacząłem
tracić moc, cisnąłem jednak do końca na twardym obrocie i zluzowałem około 2
sekundy za szybko. Mimo to wygenerowałem życiową moc w tym czasie, dałem z
siebie wszystko i dłuższą chwilę dochodziłem do siebie i planowane 10 minut
luzu przed 12 minutowym testem musiałem wydłużyć aby spokojnie pojechać na
miejsce startu. Doszedłem do siebie przed rozpoczęciem próby. Bałem się, że
samochody lub piesi mogą przeszkodzić w równej jeździe i tak też było. Pierwsze
utrudnienie pojawiło się na jedynym skrzyżowaniu na którym musiałem skręcić w
lewo. Straciłem tam kilka Wat i sekund ale szybko nadrobiłem, tak się nie
powinno robić testów ale za bardzo wyjścia nie miałem. Kolejny newralgiczny
punkt na trasie to parking przed wejściem do lasu w Dolinie Wapienicy. Tam znów
lekkie zwolnienie ale tym razem wyraźnej straty nie zanotowałem. Odcinek leśny
był bardzo zanieczyszczony, jechałem slalomem między pieszymi, utrzymywałem w
miarę stałą moc, na trudniejszym podjeździe brakowało mi przełożenia, jechałem
z niższą kadencją i odrobinę wyższą mocą, później jednak był odcinek niemal
płaski gdzie znowu nie umiałem się zmotywować do mocnej jazdy. Ostatnia minuta
już pod górę i kończyłem test w miejscu gdzie pojawił się śnieg na jezdni, do
końca podjazdu zostało co prawda 200 metrów ale nie miałem ani ochoty ani za
bardzo możliwości dojechania do końca więc zawróciłem. Po wolnym zjeździe
spojrzałem na rower który był cały zabrudzony błotem, ciuchy wyglądały
podobnie. Zjechałem spokojnie do domu licząc na to, że i w sobotę pogoda się nade
mną zlituje chociaż się na to nie zanosi.