Trening 32
Sobota, 24 kwietnia 2021 Kategoria Trening 2021, Szosa, Samotnie, Cube '21, 50-100
Km: | 89.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:34 | km/h: | 24.95 |
Pr. maks.: | 69.00 | Temperatura: | 8.0°C | HRmax: | 178178 ( 91%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 2424kcal | Podjazdy: | 1900m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po ostatnim treningu zmieniłem kilka rzeczy w przygotowaniu do jazdy i chciałem je sprawdzić. Miałem jechać z samego rana ale miałem jeszcze trochę rzeczy do zrobienia i wolałem nie odkładać ich na później, trening mógł poczekać. Wyjechałem więc około 10 na lepszym sprzęcie który prawie dwa tygodnie stał i się kurzył. Na tapecie miałem jeden z ulubionych treningów czyli powtórzenia na FTP, w tym celu pojechałem do Ustronia, na Równicę. Nie mogłem zapomnieć o rozgrzewce więc po drodze zrobiłem kilka przepaleń, zacząłem od 30 sekundowych i minutowych a na koniec 5 minutowy na podjeździe pod Jelenicę. Mimo, że prawie połowę podjazdu przejechałem już spokojniej poprawiłem swój najlepszy czas na tym podjeździe, co jest jednym z niewielu pozytywnych akcentów w tym dniu. Na zjeździe też sobie trochę poszalałem, na więcej nie pozwoliły warunki. Przed podjazdem na Równicę zatrzymałem się na moment. Roboty drogowe w Jaszowcu dalej trwają i droga jest nieco zanieczyszczona, początek podjazdu jechałem spokojnie wiec mogłem skupić się na omijaniu przeszkód. Na łuku w lewo ruszyłem mocniej, pilnowałem się aby nie jechać za mocno, do końca ulicy Wczasowej wydawało mi się, że jadę dobrze i równo, później jednak coś nie grało, jechałem równo z dobrą, założoną mocą ale jechałem jakoś strasznie wolno, w tym tempie powinienem dojechać do kreski przed upływem 15 minut a potrzebowałem 15:40 od Jaszowca. Nie miałem jednak czasu na zastanawianie się, ubrałem się na zjazd i ruszyłem w dół. Gdyby nie samochody to byłbym zadowolony ze zjazdu ale kilka razy musiałem hamować, raz prawie do zera. Po zjeździe znowu postój, rozbieranie się i nawrót. Tym razem ruszyłem nieco później ale przełożyło się to jeszcze na gorszy czas. Moc z powtórzenia wyszła nieco lepsza ale nic to nie dało. Znowu musiałem się zatrzymać na szczycie, ubrałem się i tym razem nieco lepiej zjechałem. Ostatni wjazd najlepszy ze wszystkich ale tylko nieco lepszy niż poprzednie a moc znowu kilka Wat lepsza. Ten podjazd dał mi się już jednak bardziej we znaki. Przed zjazdem postanowiłem wjechać jeszcze Skibówkę, zaskoczył mnie śnieg i musiałem zawrócić i wjechać od Zbójnickiej chaty. Bez rozpędu ruszyłem mocno, nie dałem z siebie wszystkiego ale ponad 500 Wat byłem w stanie generować przez blisko 30 sekund co po trzech wymagających podjazdach nie jest takie oczywiste. Trzeci zjazd najlepszy ze wszystkich ale samochody i tak wtrąciły swoje trzy grosze. Wracając do domu zaliczyłem jeszcze kilak podjazdów w dobrym tempie. Noga cały czas była dobra. Coś jakby drgnęło ale pojawiły się dodatkowe zagadnienia do wyjaśnienia. Słabe czasy na podjazdach rzucam na barki warunków, ostatnio jak pokonywałem Równicę trzy razy było 10 stopni cieplej i nie wiało, to ma jednaj znaczenie. Pojechałem szukać wiosny, formy i odpowiedzi na pytanie co dzieje się z moim organizmem, formy wciąż nie ma, organizm powoli wraca na właściwe tory a wiosna nie chce wkroczyć na stałe i trzeba na nią czekać. Może już w maju będzie na tyle dobrze, że zacznę myśleć o wyścigach lub przynajmniej jakiś zrywach na podjazdach, na razie jestem jeszcze zbyt słaby i nie radzę sobie w trudnych warunkach.